IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Rzeki
 :: Obóz Klanu Rzeki :: Omszona Skała
Pogrzeb Mokrej Łapy
Nie 20 Lut - 21:50
Poranna Zorza
Poranna Zorza
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 87 (XII)
Matka : Górska Zamieć
Ojciec : Nocny Deszcz
Mistrz : Łopianowy Korzeń
Wygląd : Potężnie zbudowana, srebrno-kremowa kotka o długim futrze z bielą na pysku, gardle, piersi i brzuchu, a także o białych łapach - u prawej, przedniej łapy białe palce, na tylnych łapach sięga do stawów skokowych. Posiada charakterystyczne pędzelki na uszach oraz zielonożółte oczy. Przez lewą przednią łapę przebiega blizna po poparzeniu, sięgająca do łopatki.
Multikonta : Rozżarzona Gwiazda [KG], Renifer [P], Kozia Łapa [KR]
Liczba postów : 482
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t281-poranna-zorza#420
Mokra Łapa nie był w zbyt dobrym stanie. Od bardzo długiego czasu chorował, pomimo podawanych lekarstw nie mógł wyzdrowieć. Co więcej, jego choroba przez wiele księżyców utrzymywała się na tym samym poziomie, by ostatnio gwałtownie się pogorszyć. Poranna Zorza robiła, co mogła, jednak... Terminator musiał również wykazać się własną wolą walki o życie. A tego niestety mu zabrakło. A nawet jeśli... Niezbadane są ścieżki Gwiezdnego Klanu, może uznali, że to już czas na niego. Gdy medyczka robiła swój poranny obchód i zajrzała do Mokrej Łapy... Ten już nie oddychał. Jego pysk był cały we krwi, prawdopodobnie podczas nocy miał jeden z częstych ataków kaszlu i duszności. Każdy z nich osłabiał wątłe ciało terminatora coraz bardziej, aż w końcu nie miał już sił do dalszej walki. Poranna Zorza przez moment przyglądała się kocurowi, który leżał w bezruchu, lekko przymykając oczy. Pamiętała, jak znalazła go samego, błąkającego się bez celu i szukającego swojego miejsca. I przynajmniej na moment mógł zaznać klanowego życia. Żałowała, że nie poświęciła mu więcej czasu. Że brakowało jej sił do parcia naprzód i wychodzenia do kotów. Że nie spędzili jeszcze jednego wieczoru na rozmowach. Westchnęła ciężko, po czym rozpoczęła przygotowanie ciała do pochówku, wilgotnym mchem przemywając ostrożnie jego pysk i częściowo czyszcząc i układając sierść. Gdy już ciało było gotowe, poprosiła Czarnostopego, by pomógł jej przenieść zmarłego pod Omszoną Skałę. Podziękowała mu za to słownie i pomogła ułożyć w odpowiedni sposó ciało, by wyglądało najmniej strasznie.
- Niech cały Klan Rzeki zbierze się pod Omszoną Skałą!
Re: Pogrzeb Mokrej Łapy
Nie 20 Lut - 22:04
Psia Łapa
Psia Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 17 (sierpień)
Matka : Suchy Nos
Ojciec : Kruchy Pazur
Mistrz : Krzywa Gwiazda
Wygląd : dość wysoki i szczupły kocurek o krótkim, rudym klasycznie pręgowanym futrze. Na klatce piersiowej oraz karku ma dwie, małe, białe plamy. Jego oczy są szaroniebieskie. Jest daltonistą- choruje na protanopię.
Multikonta : Golcowa Gwiazda, Sarni Przesmyk [KW]
Autor avatara : https://www.instagram.com/buggy_supercat/
Liczba postów : 66
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1184-pies#17023
Głos zdecydowanie nie należał do Krzywej Gwiazdy.
Zaciekawione Psisko wyjrzało z kociarni, widocznie zainteresowane wołaniem... Jak się chwilę później okazało, tej dziwnej kocicy, na którą zwrócił uwagę na ostatniej ceremonii. Bez zastanowienia udał się pod Omszałą Skałę, myśląc sobie, że przyszła pora na kolejne zebranie. Że Krzywa Gwiazda z jakiegoś powodu nie może go przeprowadzić i zrobi to Poranna Zorza. Medykom... Chyba też wolno? Teraz się nad tym nie zastanawiał. Początkowo taka myśl przeszła mu przez głowę, jednak zniknęła szybko, bowiem z każdym kolejnym krokiem rude zaczynało dostrzegać, że na środku coś leży. Coś kolorowego, wyglądającego jak kot i... Kotem rzeczywiście to było. Jegomość, którego przyciągnęła tutaj srebrzysta, z jakiegoś powodu leżał na środku i w pierwszej kolejności pręgus nawet pomyślał, że kocurek śpi. Ha! Prześpi własne mianowanie? Na myśl o tym wąsy kociątka zadrżały, z rozbawienia rzecz jasna! Ten pozytywny nastrój zniknął jednak, gdy Pies zbliżył się i dokładniej przyjrzał ciału. Wyglądało dziwnie spokojnie i z jakiegoś powodu nawet czuł pewien niepokój! Coś ewidentnie było nie tak i... Zdecydowanie nie czuł się z tym dobrze. Uniósł wzrok, by spojrzeć na Poranną Zorzę.
- Czy ja... Czy możemy mu jakoś pomóc? - Zapytał, dość niepewnie. I tym razem łysa łapa medyczki wcale go nie interesowała! Skupił się tylko i wyłącznie na Mokrej Łapie, który leżał tutaj rozwalony jak żaba na liściu i nie zapowiadało się na to, by miał zaraz wstać. Pies jednak nie chciał do siebie dopuścić myśli, że kocurek jest martwy. Któraś część jego mózgu nie potrafiła tego zaakceptować. Trzymała się uparcie myśli, że to tylko jakiś... Nieśmieszny żart. Że może Mokra Łapa jest kotem, który wcale nie musi oddychać. Na pewno na świecie jest ktoś taki! - Czy możemy zrobić coś, by wstał? Poranna Zorzo, jak sprawić, by otworzył oczy? - Zadał kolejne dwa pytania, błądząc wzrokiem po twarzy szylkretki. Szukał odpowiedzi i naprawdę miał nadzieję, że podniesie go ona na duchu. Z Mokrą Łapą nie znał się praktycznie w ogóle, jednak widok ciała rudzielca poruszył... Drugiego rudzielca. Pies od zawsze był empatyczny i gdyby mógł, najchętniej niósłby bezinteresowną pomoc wszędzie, gdzie się tylko da. Troszczenie się o każdego i o wszystko być może nie wyszłoby mu na dobre, ale... Przynajmniej sam czułby się zadowolony.
Re: Pogrzeb Mokrej Łapy
Nie 20 Lut - 23:12
Krzywowąsy
Krzywowąsy
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kocur
Księżyce : 124 ks | lipiec
Matka : Jarzębina (NPC) [*] | Mokry Nos (NPC) [*]
Ojciec : Kaczor (NPC) [*]
Mistrz : Lepki Muł (NPC) [*]
Partner : Różany Płatek (NPC) [*]
Wygląd : wysoki; szczupły kot o delikatniejszej niż przeciętny kocur budowie ciała, aczkolwiek posiadający widocznie zarysowane mięśnie. Jego ciało pokryte jest w większości krótką, białą i kędzierzawą sierścią. Jedynie pomiędzy uszami (uszy również), ogonie czy pojedynczych miejscach na ciele (grzbiet, wewnętrzna strona przedniej prawej i tylnej łapy) widoczne są bure, tygrysio pręgowane plamy. Blizny ma na lewej łopatce, tylnej lewej łapie (ślad po ugryzieniu szczura) i lekko wyszczerbione ucho. Porusza się skocznym krokiem, czasem kuleje. [więcej w KP]
Multikonta : Wierzbowy Puch, Tafla, Szerszeniowa Łapa
Autor avatara : @enzo_und_remy
Liczba postów : 782
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t795-krzywowasy#7026
Ostatnią rzeczą jakiej się teraz spodziewałem był czyjś pogrzeb. Było na to zdecydowanie zbyt szybko, chociaż w obecnym obozie byliśmy kilka dobrych księżyców, jak i na samych terenach; w mojej głowie dopiero się tutaj wprowadziliśmy i zebraliśmy w całość. Nie tak dawno witaliśmy Srebrną, Powracające Zimno, Kózkę... Dlatego nie mogłem uwierzyć, że przyszedł czas, by kogokolwiek żegnać. Tym bardziej kogoś tak młodego jak rudy terminator, Mokra Łapa.
Głos Porannej Zorzy mnie zaniepokoił; wiedziałem, że od dłuższego czasu męczyła się z leczeniem Mokrej Łapy, który nie mógł poradzić sobie ze swoi przeziębieniem, jednak w życiu nie pomyślałbym, że jego młody organizm przegra walkę z choróbskiem. Wysunąłem się z legowiska i zerknąłem na powoli zbierające się koty, a gdy dojrzałem nieruchome, rude ciałko, przeszedł mnie zimny dreszcz. A jednak Poranna Zorza zwoływała pogrzeb. Pierwszy na nowych ternach, w nowym obozie, w odbudowanym klanie. Pogrzeb młodego kocurka, który miał szanse stać się przyszłym wojownikiem i mistrzem w swoim klanie. Westchnąłem bezgłośnie i w paru susach znalazłem się u boku Czarnostopego, o którego się lekko otarłem w geście powitania.  Po chwili podszedłem do Porannej i delikatnie dotknąłem nosem jej barku, nim przysiadłem u jej boku.
— Zrobiłaś co mogłaś. Czasem tak bywa, że koty przegrywają walkę z chorobą pomimo usilnych starań innych. — szepnąłem łagodnie w stronę medyczki, po czym zerknąłem kątem oka na przejętego tym wszystkim Psa i posłałem mu lekki, łagodny uśmiech by i go nieco pocieszyć. - Niestety, Mokra Łapa jest już w drodze na Srebrną Skórkę, słoneczko. Jednak poprzez modlitwę i godne pożegnanie go, możesz mu pomóc w szybkim i bezpiecznym dotarciu tam, wiesz? Na pewno ucieszy się gdy dojrzy, jak ładnie go żegnasz. - nic poza tym nie szło już dla niego zrobić. Pochyliłem się i wsunąłem nos w jego futro, czując stary zapach choroby, ziół i...nieprzyjemny odór zwiastujący śmierć. Nieruchome, zastygłe mięśnie pod lodowatą skórą, nieruchomy pysk, oczy pokryte bielmem; to wszystko zawsze mnie przerażało, chociaż śmierć była tak samo naturalna jak życie.
— Obyś był szczęśliwy i zdrów w Gwiezdnym Klanie, Mokra Łapo. Owocnych łowów. — wyszeptałem krótką modlitwę i ponownie się wyprostowałem, zerkając smutno na zmarłego terminatora.
Re: Pogrzeb Mokrej Łapy
Pon 21 Lut - 18:18
Ryczący Niedźwiedź
Ryczący Niedźwiedź
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Suchy Nos [npc]
Ojciec : Kruchy Pazur [npc]
Mistrz : Motyli Blask, Krzywa Gwiazda, Połyskująca Tafla
Wygląd : krótkowłosy, średniego wzrostu, czarny szylkret z rudymi plamami w tygrysie pręgi, zielone oczy z żółtą obwódką wokół tęczówki. Ma drobne białe znaczenia na przednich łapach.
Multikonta : Róg [pnk] Słoneczna Łapa [krz] || Zawilcowa Łąka, Ważkowa Łapa, Kukurydzowa Łapa [gk], Robak, Kasztan [pwł], Stokrotkowa Łapa [npc]
Autor avatara : Langlife816
Liczba postów : 790
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1177-ryk#16920
Ryk było znane już zjawisko takie jak śmierć. Była bardzo zainteresowana walkami i bitkami, więc słyszała już o tym jak koty mogły ginąć od ataków jakiś zwierząt. Umrzeć więc było dla niej ściśle związane z krwią. Taki widok Mokrej Łapy, który był czyściutki był dla niej dziwny. A ten zdecydowanie był martwy. Podeszła do niego by go pacnąć dla pewności. Ale kocur się nie ruszył, więc dla Ryk stanowiło to wyraźne potwierdzenie, że no umarł. Zmarszczyła mordkę nie mogąc zrozumieć. Stała wpatrzona w terminatora jakąś chwilę analizując. Ale znudziło jej się to i podeszła zbulwersowana do medyczki, przywódcy i brata. Nie wiedziała o czym mówili ale wręcz wparowała swoją osobą przed nich.
- On nie żyje? Czemu?
Żądała wręcz odpowiedzi. Bardzo ją wkurzało to, że czegoś nie rozumiała. A jeszcze bardziej ją wkurzało, że ktoś z jej Klanu tak po prostu nie żyje!! Nie znała go ale nikt w Klanie Rzeki nie mógł być słaby i umierać. Może dorosłe koty za mało pilnują tego by wszyscy żyli. Ryk jak będzie starsza to nie pozwoli nikomu umrzeć. Nawet tym słabym co ich nie lubi. Bo to by była hańba dla całego Klanu! Tak. Tak było.

_________________
po stromych miotam się urwiskach,
złotówki mi kaleczą ręce,
czuję się jak najtańsza dz*wka,
jakby mi ktoś narzygał w serce.

sączą się noce i godziny,
prosto stąd do nieskończoności,
życie ruchome, koleiny
stoją na drodze do wieczności

Re: Pogrzeb Mokrej Łapy
Nie 27 Lut - 10:42
Łosi Ryk
Łosi Ryk
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 63 [sierpień]
Matka : Astrowa Grań [NPC]
Ojciec : Czarne Jezioro [NPC]
Mistrz : Wilczy Język [NPC], Krzywa Gwiazda
Wygląd : niska i krępa, krótkowłosa kotka; czarny złoty ticked z zielonymi oczami oraz ciemniejszym ogonem i pędzelkami na uszach; porusza się dość niezgrabnie; małe i krótkie blizny na przednich łapach i brzuchu
Multikonta : Drozdowa Łapa
Autor avatara : alex martinez (flickr)
Liczba postów : 296
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t548-losia-lapa#3709
Łosi Ryk dotarła do obozu chwilę później i nie słyszała wołania Porannej Zorzy. Jednak zbiorowisko kilku kotów, które siedziały po środku polanki w milczeniu, woń krwi i śmierci, wystarczyły by szybkimi krokami również podeszła w tamto miejsce. Wyjrzała zza ramion kotów, by spojrzeć na ciało… Mokrej Łapy.
Nie można powiedzieć, że wzruszyło ją to bardzo. Nie kojarzyła go poza tym, że był, a raczej próbował być terminatorem Migoczącej Iskry, wtedy gdy nie lądował w lecznicy w coraz gorszym stanie. Z tego co słyszała niezbyt bystry, ale cholera!, to i tak tylko osierocony dzieciak. Zapewne nawet dobrze nie odnalazł się w klanie, a już z niego odszedł. Jednak najgorszy był fakt, że widok sztywnego ciała o rudym, zmierzwionym futrze i pysku, który zastygł w wyrazie ostatniego, zapewne bolesnego oddechu, był pierwszym takim w obozie. To najbardziej drażniło złocistą, mimo iż spodziewała się, że medyczka zrobiła, co mogła. Splunęła na bok, siadając gdzieś osobno, z grymasem na pysku. Zamierzała zostać, gdyby była potrzebna pomoc w przeniesieniu martwego, a na to się zapowiadało, biorąc pod uwagę obecność tylu kociąt i tak niewielu wojowników. Przy okazji może dowie się trochę więcej o stanie terminatora w czasie jego ostatnich dni…

_________________

ixdon'txlovexxyou
for what it's worth
so if you're leaving
canxxxyouxxhurt?

cherryxxxxblossom
thisxxisxxgoodbye
comexxherexlately
andxyouxxwillxfly

loverxlet mexplease
fall onto your knees
you once made me

smile
then you strayed .


Re: Pogrzeb Mokrej Łapy
Czw 10 Mar - 22:28
Migocząca Iskra
Migocząca Iskra
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 77 (luty '23)
Matka : Leśna Ścieżka [npc] (*)
Ojciec : Lamparcie Gardło [npc] (*)
Mistrz : Wieczorna Mgła [npc] (*)
Partner : girlbossowanie
Wygląd : długie łapy, smukłe, atletyczne ciało; głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem, duże, szeroko rozstawione uszy; krótka sierść, w większości jasnokremowa, a łapy, pysk, uszy i ogon czekoladowe; jaśniejszy czekoladowy nalot na grzbiecie i bokach; niebieskie oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Wieczorna Rosa; Echo
Liczba postów : 853
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t682-iskra
Za każdym razem, kiedy myślę o Mokrej Łapie, odczuwam tylko irytację i frustrację… z minimalną dawką współczucia. To pierwsze jednak dominuje. Terminator jest bardzo mało pojętny, przez co zrobiliśmy na treningu tyle, co nic; potem po prostu przestał przychodzić na treningi, a potem wylądował w lecznicy. Nie jestem tym typem, który by biegał za swoim terminatorem i sprawdzał, czy przypadkiem nie ma on kaszelku, więc mogę tylko podejrzewać, że udał się do lecznicy nieco za późno, już po jakimś czasie chorowania, przez co leczenie było utrudnione już na starcie.
Ale kiedy wchodzę do obozu, powracając z polowania – niestety tylko z dwoma gryzoniami w pysku – nie spodziewam się, mimo wszystko, tego, co tam zastaję. Zastygam w pół kroku blisko wejścia do obozu.
Widok martwego ciała Mokrej Łapy początkowo mnie szokuje, ale zaraz po tym odczuwam tylko złość. Szokuje… nawet nie dlatego, że nie brałam tego pod uwagę, że może umrzeć, skoro tyle czasu nie mógł się wykurować; po prostu nie sądziłam, że już jest aż tak źle. Zaciskam lekko zęby i na krótką chwilę skupiam wzrok na Porannej Zorzy.
Czy gdyby medyczka była bardziej zaangażowana w życie klanu i zauważyła objawy szybciej, dałoby się tego uniknąć? Czy gdyby Mokra Łapa otrzymał pomoc wcześniej, to coś by zmieniło? Nie jestem głupia, nie zamierzam rzucać się do Porannej Zorzy z pyskiem, po prostu… zastanawia mnie to. Mokra Łapa może i był idiotą, ale nie zasłużył na taki los, na umieranie w bólu i dusznościach przez zielony kaszel.
W końcu ruszam się i odkładam upolowane piszczki na stos zwierzyny, żeby stanąć nieopodal ciała Mokrej Łapy. Zachowuję neutralny wyraz pyska, mrużąc lekko ślepia, ale po krótkiej chwili odchodzę na bok. Zamierzam brać udział w pochówku… nie dlatego, że mi specjalnie zależało na zmarłym, ale po prostu tak wypada.

zt

_________________

you walk off wearin' your disguise
never give me something and


don't think twice

and I told you all the things I would do
but does it matter when you
chase after pleasure you can't have?

now look where you ended up at

Re: Pogrzeb Mokrej Łapy
Sponsored content

Skocz do: