Tak jak przekazała to Jałowcowej Łapie stawiła się następnego wschodu słońca w umówionym miejscu o umówionym czasie, czyli podczas górowania słońca. Lecznicę...zostawiła samą, zaś ze składziku wzięła kilka medykamentów - bażynę, bluszczyk ziemny, bodziszka oraz dziewięćsił. W pamięci zaś miała jeszcze zakodowane poruszenie dzięgielu oraz jałowca, których niestety u siebie nie miała. Zawinięte w większy liść medykament zaniosła na granicę, gdzie oczekiwała pojawienia się rzecznej terminatorki. Do tego czasu powtarzała plan na dzisiejsze spotkanie, który był dosyć...prosty, ale niekoniecznie mógł odpowiadać Jałowcowej Łapie. Owcze Runo bowiem zamierzała poruszyć każdego tematu po trochu, trochę kodeksu, trochę ziół i chorób, pozostawiając osobny dzień na naukę zbieractwa i szukania medykamentów. Wyszła z założenia, że wiedza to podstawa, a w razie braku medykamentu może posłużyć młodszej na start czymś ze swojego zapasu.
Kiedy kotka zjawiła się, szylkretowa medyczka powitała ją delikatnym uśmiechem. Usiadłszy wcześniej, rozwinęła zawiniątko pokazując złocistej to o czym dzisiaj będą rozmawiać.
— Dzień dobry, Jałowcowa Łapo. — przywitała się na dobry początek, a następnie kontynuowała swoją wypowiedź. — Jak widzisz zabrałam kilka medykamentów, o których ci dzisiaj opowiem. Poruszę jeszcze dodatkowe dwa, lecz nie miałam ich w swoim składziku. Wyjaśniając, um po krótce jak zaplanowałam nasze spotkania myślę, że zrobimy to... tak. Na każde spotkanie w miarę możliwości będę przynosić konkretne zioła, opisując przy tym ci jak wyglądają konkretne rośliny. Przy każdej z nich opowiem ci o chorobach lub ich części, które leczą i krótko ci je opiszę, byś mogła je już na tym etapie zacząć rozpoznawać. Na koniec zaś jeżeli nie będziesz zbytnio przeładowana informacjami podam ci jedną bądź dwie zasady kodeksu, zgoda? — huh! Trochę tych informacji było, ale czego można było się spodziewać skoro to był medyczny trening, a nie zwykły wojowniczy? Więcej zdobywania wiedzy niż praktycznych umiejętności. — Czy na tym etapie masz jakieś pytania?

Przez to całe zamieszanie i małą ilość snu przez ostatni dzień Jałowcowa Łapa... zaspała. Zdążyła zjeść i w miarę ułożyć futro jednak gdy wychodziła z obozu słońce było już prawię na szczycie nieba. Niemalże biegła w stronę granicy z Klanem Gromu i zwolniła dopiero, gdy zobaczyła w oddali sylwetkę Owczego Runa.
- Dzień dobry - przywitała się z lekka zdyszana. - Przepraszam, jeśli musiałaś długo czekać.
Po tym zamknęła pyszczek i słuchała co medyczka ma do powiedzenia. Usiadła i wbiła spojrzenie w liść na którym leżały medykamenty. Rozpoznawała większość, chociaż tylko z wyglądu. Była już w końcu w Rzecznej lecznicy i widziała tam takie rośliny. Pokiwała głową na znak zgody, gdy kotka wytłumaczyła jej swój plan na ich lekcje. Planowała w sumie na samym początku poprosić, by najpierw omówiły najczęstsze choroby by mogła już leczyć gdy ktoś przyjdzie do lecznicy, ale do planu Owczego Runa nie miała żadnych zastrzeżeń. Wydawał się jej logiczny.
- Nie, raczej nic nie przychodzi mi teraz do głowy. Możemy zaczynać - odparła na jej pytanie.

Jałowcowa Łapa może i nie przyszła punktualnie, ale Owca widziała, jak bardzo młodej zależy na szkoleniu z nią. Widziała to po tym z jak wielkim pędem jej sylwetka zbliżała się do niej i jak zdyszanym głosem się z nią przywitała.
— Nie musiałam. — mruknęła w odpowiedzi, tym samym chcąc zapewnić Jałowcową Łapę, że nie spóźniła się wcale aż tak bardzo, jak mogłaby sądzić. A skoro terminatorka nie miała zastrzeżeń co do planu treningu ani również pytań, to mogły w takim razie przejść do głównej części ich spotkania.
— Zaczniemy może od tych ciemnych kulek. To owoc bażyny. — mówiąc to wskazała łapą konkrenty medykament i pozwoliła by kotka chwilkę mu się przyjrzała. — Bażyna to krzewinka  dorastająca do jednej długości zająca, o silnie rozgałęzionych pędach. Młode pędy tej rośliny są czerwonawe, mogą być rzadko owłosione, starsze zaś pędy mają łuszczącą się korę i przybierają czerwonobrunatną barwę. — chwilka przerwy, aby Jałowiec mogła przetrawić sobie tę część informacji. — Liście bażyny są cienkie. Są silnie podwinięte na brzegach, co nadaje im to podłużny kształt, a w konsekwencji czego przypominają igły. Są wiecznie zielone. Z kolei liczne kwiaty są albo różowe, albo czerwone, owoce jak widzisz czarne, kuliste i soczyste. To je zbieramy. Jeżeli chodzi o występowanie to są to torfowiska oraz obrzeża lasów w bardziej nasłonecznionych miejscach lub w półcieniu. Sama roślina kwitnie Porą Nowych Liści, lecz owoce, które są dla nas kluczowe są widoczne dopiero od Pory Zielonych Liści. Możesz je znaleźć aż do Pory Nagich Drzew. — wyjaśniła. Pozostawiła czas na pytanie, zachęcając kotkę, żeby ta nie bała się je zadawać jeżeli miałaby coś powtórzyć, mówiłaby za szybko lub byłoby coś dla niej niejasne. Ważne było, aby w tej chwili do głowy rzecznej terminatorki wpadło jak najwięcej (mimo że zdawała sobie sprawę, że nową zdobyta wiedze z konkretnych spotkań będą musiały jeszcze kilka razy powtarzać) wiedzy chciała, aby wszystko było dla niej wystarczająco jasne, bo przy takim nawale informacji...łatwo szło się pogubić. — Co do chorób...rzadko jeden medykament leczy tylko jedną chorobę. Oznacza to tyle, że jak się za chwilę przekonasz jeden medykament może mieć szerokie pole zastosowań, a także zamienników. Nie musisz więc w składziku posiadać każdego jednego zioła. Najważniejsze to by mieć lekarstwo na każdą przypadłość. Tak więc bażyna leczy zielony i czarny kaszel. Czarny kaszel poruszymy przy innym medykamencie, na razie wiedz, że jest to ostatni i najcięższy stopień białego kaszlu. Zielony zaś pojawia się, kiedy kot zbagatelizuje objawy białego kaszlu. Więc idzie to w takiej kolejności biały kaszel, następnie zielony, a na końcu czarny. Jałowiec, który dzisiaj poznasz leczy między innymi biały kaszel. Występuje on głównie u dorosłych kotów, ponieważ u kociąt pojawia się kocięcy kaszel, ale o nim kiedy indziej. Głownie biały kaszel występuje podczas Pory Opadających Liści i Nagich Drzew, ale nie oznacza to, że nie może pojawić się przy innych porach. Charakterystyczna dla tych kaszli jest wydzielina. Biały kaszel to biała wydzielina. Dzięki temu rozpoznasz różnice między zwykłym przeziębieniem, a jednym z kolorowych kaszli. Ta choroba jest bardzo zaraźliwa, dlatego bardzo ważne jest, by jak najszybciej ją rozpoznać i odizolować chore koty od zdrowych i dać im możliwość powrotu do zdrowia w ciepłym i osłoniętym od wiatru miejscu. Co do objawów...na początku pojawia się ból gardła, gorączka, kaszel, wspomniana biała wydzielina i duże zmęczenie. Jeżeli chory zbagatelizuje początkowe objawy, te nasilają się a w konsekwencji długotrwałego nieleczenia, biały kaszel przyjmuje formę zielonego. — wyjaśniła. — Zielony kaszel, który jak wspominałam leczy bażyna, objawia się oprócz nasilonymi objawami białego kaszlu, czyli ", bólu głowy, bólu mięśni i dużego zmęczenia" także dużym ogólnym osłabieniem i zieloną wydzieliną z nosa oraz oczu. Jest go trudniej wyleczyć, ale nie jest to niemożliwe. Jest bardzo zaraźliwy i nieleczony przechodzi w czarny kaszel, który zdecydowanie jest najgorszy i najczęściej szybko doprowadza do śmierci kota. Czy na tym etapie masz jakieś pytania? — zapytała kończąc przydługi wywód na temat kolorowych kaszelków i bażyny. Huh! Dużo tych informacji dlatego na razie nie chciała lecieć dalej z przygotowanym na dzisiaj "programem" jeżeli Jałowiec potrzebowała chwili, by to wszystko sobie poustawiać w głowie.

Złocista odetchnęła w myślach z ulgą, widząc, że Owcze Runo nie jest zdenerwowana jej spóźnieniem. Miała nadzieję, że kotka powiedziała prawdę i rzeczywiście na nią nie czekała. No ale teraz nie było to ważne. Teraz ważny był ich dzisiejszy trening.
Skupiła się więc w pełni na słowa kotki, spoglądając na ciemne jagody. Starała się zapamiętać jak najwięcej z tego co mówiła, choć przy takiej ilości informacji było to trudne. Najbardziej próbowała się skupić na na tym, jak medykament wygląda, kiedy rośnie i od czego jest. Szybko okazało się również, że niepotrzebnie martwiła się o temat najczęstszych chorób bo wyglądało na to, że bażyna była właśnie od zielonego i czarnego kaszlu, które wydawały się jej tymi najczęstszymi i najbardziej zaraźliwymi.
- Tak, mam jedno - stwierdziła, gdy medyczka skończyła mówić. - Czy skoro bażyna leczy zielony i czarny kaszel to nie można nią leczyć białego kaszlu? - zapytała. Rozumiała, że jałowiec o którym wspomniała może wyleczyć tylko biały kaszel a skoro bażyna leczyła jego silniejsze stadia to czy nie dało się nią wyleczyć również białego?

Właściwie to...ucieszyło ją zaangażowanie Jałowiec w postaci pierwszego pytania. To było miłe, bo dała tym samym znać gromowej medyczce, że uważnie słuchała jej wywodu. Sama zagwozdka rzeczniaczki nie była początkowo łatwa do wyjaśnienia i chwilkę Owcze Runo musiała poświęcić, by zastanowić się nad odpowiedzią.
— Nie można, ponieważ jej działanie byłoby zbyt silne, a w konsekwencji mogłyby pojawić się niepożądane skutki uboczne. — wyjaśniła i wówczas jeżeli nie pojawiły się kolejne pytania to dymna szylkretka przeszła do kolejnego medykamentu. Z racji, że poruszyła przed chwilą jałowiec, to właśnie o nim zaczęła mówić. — Co prawda nie mam przy sobie jałowca, ale z racji że przed chwilą ci go nadmieniłam to teraz po krótce ci go opiszę. Jałowiec jest zawsze zielony. Może zarówno przypominać krzew, jak i dorosnąć do wielkości małego drzewa. Ma wiele pni, a jego system korzeniowy jest silnie rozwinięty i rozrasta się płytko pod powierzchnią ziemi. Młode drzewa posiadają gładką, czerwonawobrunatną korę, która z wiekiem zaczyna szarzeć i pękać. Igły tej rośliny są sztywne i kłujące o szarozielonym kolorze. Z wierzchu igła posiada biały szeroki pasek. Kwiaty z kolei posiada niewielkie, zielone i czerwonawe. Z nich powstają szyszkojagody, które są mięsiste, a dojrzale przybierają czarną barwę z niebieskim nalotem. To je zbieramy. — mruknęła i jak poprzednio zrobiła chwilę przerwy na ewentualne pytania. Starała się mówić wolno i wyraźnie, by żadna informacja nie uciekła. Wiadomo ciężej się zapamiętuje, gdy nie ma się żywego obrazu przed oczami. W tej kwestii kotka musiała jej zaufać, że taka roślina istniała i to właśnie jej owoc był medykamentem, bardzo zresztą ważnym! — Jeżeli chodzi o występowanie, tak jak bażynę znajdziesz go na torfowiskach, ale także na murawach, wrzosowiskach w miejscach suchych, ubogich w roślinność, a także nasłonecznionych lub w lekkim półcieniu. Jałowiec kwitnie w drugiej połowie Pory Nowych Liści. Z kwiatów następnie powstają wspomniane szyszkojagody, które dojrzewają przez cały obieg pór lub nawet dwa! W zależności od ich wieku możesz natrafić na ciemnozielone, czerwone, niebieskie, a na końcu na granatowoczarne, które zbieramy. Co zaś tyczy się jego działania...leczy przeziębienie, biały oraz zielony kaszel, a także pomaga przy nerwobólach. O białym kaszlu ci powiedziałam, podobnie jak o zielonym. Nerwobóle poruszę kiedy indziej zaś przeziębienie...posiada cztery stadia, że tak to ujmę. — zaczęła i odetchnęła biorąc głębszy wdech, ponieważ znowu...było tu trochę informacji. — Najważniejsze, po czym rozpoznasz przeziębienie to kolor wydzieliny. Jest ona przezroczysta stąd jesteś w stanie odróżnić je od białego kaszlu chociażby. Przeziębienie jest bardzo popularną chorobą, łatwo się go nabawić i widoczny wzrost jest w Porze Nagich Drzew. Co do objawów...początkowo są one mało uciążliwe jak zatkany nos, lekko podwyższona temperatura, rzadkie kichanie, lekki ból gardła. Czasem mija to samoistnie w innym przypadku objawy staja się bardziej uciążliwe. Gorączka, kichanie, pojawienie się przezroczystej wydzieliny, kaszel, ból gardła, osłabienie i możliwość zarażania innych, stąd takiego kota trzeba również odizolować od innych. W takim wypadku musisz już podawać medykamenty, ponieważ nieleczone prowadzi do pojawienia się kolejnych coraz bardziej uciążliwych objawów. Bóle mięśniowe, utrata apetytu, bóle głowy i uporczywy kaszel to drugie stadium, które nieleczone przejdzie na kolejne objawiające się dodatkowo wyczerpaniem, wymiotami, bólem ucha, dusznościami, ostrymi bólami w klatce piersiowej, a także krwiopluciem. Jeżeli na tym etapie leczenie się nie powiedzie pojawia się sepsa. W takim wypadku dodatkowo będziesz musiała podać medykament na zakażone rany, taki jak na przykład bluszczyk ziemny, który omówię ci za chwilę, ponieważ jego akurat mam ze sobą. Czy na tym etapie masz jakieś pytania? Oczywiście wszystko będziemy później powtarzać. Zdaję sobie sprawę, jak wiele informacji musisz teraz zapamiętać. Na szczęście w przypadku przeziębienia rzadko kiedy dochodzi do wyjścia poza drugie stadium, mówię to na bazie własnego doświadczenia. — rzekła chcąc też trochę pocieszyć młodszą, bo wiadomość, że niewinne przeziębienie mogłoby skończyć się sepsą lub krwiopluciem...brzmiało naprawdę strasznie.

Na odpowiedź Owczego Runa złocista skinęła głową. Miała ochotę jeszcze dopytać jak mogłyby wyglądać skutki uboczne użycia bażyny na białym kaszlu, ale ostatecznie uznała to za niepotrzebne. Nie chciała przedłużać, bo przecież Owcze Runo mogła mieć jakieś własne zajęcia w obozie, a w końcu starczyła jej sama informacja, że nie należy stosować ów jagód na to stadium.
Skupiła się więc na słuchaniu o medykamencie będącym jej imiennikiem. Powstrzymała się od skrzywienia gdy medyczka wspomniała o krwiopluciu. Nigdy by nie pomyślała, że zwykłe przeziębienie może przybrać tak poważny obrót. Trochę to było przerażające, ale również ciekawe.
- Jak można rozpoznać sepsę w przypadku przeziębienia? Jest to właśnie krwioplucie? - zapytała nieco zdezorientowana. Chciała również zapytać o sepsę w przypadku ran, ale domyślała się, że lepiej poruszyć tę kwestię gdy będą je omawiać.

— Przy sepsie pojawiają się drgawki, światłowstręt, niewydolność oddechowa, postępujące osłabienie w tym silne bóle i krwotoki wewnętrzne. — wyjaśniła, bo faktycznie nie dopowiedziała czym tak właściwie ta sepsa się objawia i po czym rozpoznać, że choroba przeskoczyła na kolejny stopień.
Tak jak wcześniej, przy braku kolejnych pytań Owcze Runo przeszła do kolejnego medykamentu, którym tym razem był bluszczyk ziemny. Wskazała łapą na podeschnięte, sercowato-okrągławe liście wspomnianego zioła i delikatnie przesunęła ogonem po trawie. — Te liście to bluszczyk ziemny. Roślina, która dorasta na mniej więcej dwie długości myszy. Posiada długie, pełzające rozłogi, które łatwo się zakorzeniają, zaś jej podnosząca się z ziemi łodyga, głównie naga, miejscami jest lekko owłosiona. Liście, które zbieramy są w stanie przetrwać mrozy i śniegi. Jak widzisz mają one taki sercowato-okrągławy kształt na brzegach ząbkowany. Jak odwrócisz jeden z nich to dostrzeżesz fioletowoczerwoną barwę, która często pojawia się na spodniej stronie. Z wierzchu są one oczywiście zielone. Jeżeli chodzi o kwiaty, to mają one rurkowaty kształt i mogą przybierać barwę od niebieskofioletowych aż po czerwonawą. — rzekła, krótka przerwa i lecimy dalej. — Bluszczyk ziemny kwitnie od Pory Nowych Liści aż do początku Pory Zielonych Liści. Możesz go znaleźć na łąkach, polach na przydrożach. I tak jak poprzednio wspomniałam, stosuje się go w przypadku leczenia zakażonych ran, bądź przy pojawieniu się sepsy. Wówczas podajesz go doustnie. W przypadku jakichkolwiek ran czy to zakażonych czy nie, medykament mielisz w pysku łącząc go ze swoją śliną. A papkę, która ci z tego powstanie, nakładasz na oczyszczoną wcześniej ranę, a następnie nakładasz na to opatrunek z pajęczyny, aby całość się trzymała. W przypadku zakażonych ran musisz wykazać się niezwykłą dokładnością! Zawsze, ale w tym przypadku zwróć szczególną uwagę na to. Taką ranę rozpoznasz po obrzęku, dotkliwszym bólu, zaczerwienieniem skóry wokół rany oraz zbierającą się ropą. — wyjaśniła i dała chwilę Jałowcowe Łapie na zastanowienie się nad pytaniem i ewentualne go zadanie.

Skręciło ją w środku gdy słuchała o objawach sepsy w czasie przeziębienia. Ciężko jej było uwierzyć, że jakiś kot mógłby wyjść z czegoś takiego. Ale skoro istniały medykamenty, które się podawało w takim przypadku, to najwyraźniej było to możliwe. Miała jednak nadzieję, że nigdy nie będzie musiała tego leczyć, a raczej postara się nigdy nie dopuścić by jakiś kot z Klanu Rzeki doprowadził się do takiego stanu. Na szczęście jednak Owcze Runo sama stwierdziła, że przeziębienie rzadko dochodzi do tego stadium.
- Rozłogi? - zapytała, gdy medyczka skończyła opisywać bluszczyk. Może ta informacja nie była jakaś ważna, ale była ciekawa jak ta część rośliny wygląda. No i skoro kocica o tym wspomniała, to musiało mieć to jakieś znaczenie w tym wszystkim.
- I żeby do rany nie dostało się zakażenie wystarczy ją dokładnie wylizać, czy trzeba zrobić coś więcej? - dopytała, nastawiając uszy w skupieniu.

— Rozłogi to wydłużone pędy, które rozrastają się tuż nad powierzchnią ziemi lub pod nią. — wyjaśniła, a kiedy pojawiło się jeszcze jedno pytanie, to dodała. — Tak, właściwie to tak. Musisz dokładnie oczyścić ranę, zmielić odpowiedni medykament, który jest na rany zakażone, równomiernie nałożyć go na ranę i całość zabezpieczyć opatrunkiem z pajęczyny. Pamiętaj także, że nie każdy medykament na ranę zakażoną się na da. To znaczy dla przykładu taki bodziszek, o którym powiem ci zaraz jest przeznaczony na leczenie między innymi ran niezakażonych. A to z kolei oznacza, że nie zadziała w przypadku rany zakażonej. Gdybyś użyła z kolei bluszczyku na zwykłą ranę, ten podziała. — chociaż zapewne nie przekazała tego najjaśniej jakby mogła, to miała nadzieję, że główny sens Jałowcowa Łapa wychwyciła z jej dłuższej odpowiedzi.
A z racji, że Owcze Runo nie chciała niepotrzebnie przeciągać, gdy nie pojawiły się dodatkowe pytania przeszła do kolejnego medykamentu, czyli w tym wypadku bodziszka. — Bodziszek to roślina dorastająca do około długości zająca, może odrobinę mniej. Wznosi się na pokładającej się, różowawej łodydze, która jest gęsto rozgałęziona i owłosiona. Przy gwałtownym ruchu, bardzo łatwo ją złapać. Liście z kolei posiada pierzaste, w zarysie trójkątne i ułożone naprzeciwlegle na długich ogonkach. Kwiaty osadzone na szypułkach koloru karminoworóżowej. Ma charakterystyczny nieprzyjemny zapach. — opisała po krótce bodziszka pozwalając przy tym rzecznej terminatorce przyjrzeć się przyniesionej roślince. Co prawda, przed kotką teraz znajdowały się jedynie listki tego medykamentu, ponieważ w składziku gromowej medyczki nie znalazły się korzenie, ale...mimo wszystko to zawsze było coś! — Jak widzisz zbieramy liście, ale także korzenie. Niestety nie miałam ich w swoim składziku. Tak czy inaczej na czym ja skończyłam...ah tak! Bodziszek kwitnie późną Porą Nowych Liści aż do końca Pory Nowych Liści. Znajdziesz go przy skalistych, górskich zboczach, przy brzegach wód i w lasach. Natomiast jeżeli chodzi o działanie to jak wspomniałam leczy rany, ale także wrzody i biegunkę. Wszystko to wyleczysz liśćmi bodziszka, natomiast jego korzeniem jedynie biegunkę. O biegunce powiem ci kiedy indziej, natomiast jeżeli chodzi o rany, to proces ich leczenia wygląda identycznie jak w przypadku ran zakażonych. Pamiętaj jedynie by dostosować medykament do wielkości rany. W przyszłości poznasz kolejne zioła, które będą miały różną wielkość. Skrzyp dla przykładu ma listki bardzo drobne. Możesz ich użyć na drobne skaleczenia, ale nie zakryjesz nimi oderwanego płatu skóry. Rany...cóż, mogą przyjąć różną wielkość, a także głębokość. Niektóre będą nadal krwawić, gdy przyjdzie ci je opatrywać. Wówczas w pierwszej kolejności musisz zahamować krwawienie mchem lub pajęczyną. Może się zdarzyć, że kiedyś znajdziesz się na polu bitwy, gdzie będą ranni, wtedy musisz działać szybko, a jedyne co może ci wpaść w łapy to mech i uwierz mi, szybka reakcja może ocalić życie. — wymruczała, mając w głowie wiszące na ostatnim włosku życie Zaćmionego Słońca. Co prawda w tamtej chwili Owca była niedaleko na ziołach i miała przy sobie pajęczynę, jednakże gdyby wówczas nie było jej w okolicy prawdopodobnie byłej zastępczyni nie byłoby już dawno wśród nich.

Kotka pokiwała głową, gdy usłyszała odpowiedź na swoje pytania. Słuchała dalej, w żadnej chwili nie przerywając medyczce. Mówiła zrozumiale więc nie miała zbyt wiele pytań.
- Rozumiem, że korzeń i liście bodziszka na biegunkę i wrzody podaje się po prostu doustnie, bez żadnej obróbki? - zapytała na koniec, chcąc się upewnić czy na pewno dobrze zrozumiała jej słowa.

Dziewięćsił i dzięgiel. Jałowcowa Łapa już wiedziała, że te dwa medykamenty będą się jej mylić. Głównie przez nazwę. Pewnie nie byłoby to takie trudne, gdyby widziała obie rośliny w pełni okazałości, a tak to wiedziała tylko jak wygląda korzeń pierwszego a drugi znała tylko z opisu.
- Jasne, łapię - stwierdziła skinąwszy głową. Przez moment wahała się przez zadaniem pytania, które chodziło jej po głowie, jednak w końcu otworzyła pyszczek. - Czy będziemy jeszcze później powtarzać medykamenty albo pójdziemy je zbierać? - zapytała.
Wcześniej gdy Owcze Runo opisywała jej plan na przebieg jej treningu nie wspominała nic o wspólnych zbiorach. Teoretycznie powinna chyba pokazać kotce jak zbierać konkretne zioła i tak dalej, jednak Jałowiec brała też pod uwagę, że szylkretowa może nie być na tyle zainteresowana treningiem medyczki innego klanu, by wychodzić na jakieś wspólne zbieranie ziół.

- Oh, rozumiem - stwierdziła, kiwając głową na odpowiedź kotki o powtarzaniu medykamentów i wspólnym ich zbieraniu. Miało to sens. Chyba rzeczywiście lepiej by było żeby najpierw Owcze Runo jej te wszystkie medykamenty pokazała i opisała, by potem powtórzyć to wszystko w czasie ich zbierania.
- Nie, nie mam - odparła, gdy medyczka wymieniła jej dwa punkty z medycznego kodeksu. Były dla niej jasne i o nic więcej pytań nie musiała.

***

Tego popołudnia terminatorka pojawiła się, jak zawsze, na granicy z Klanem Gromu. Na szczęście, póki co w Klanie Rzeki nie trafił się jej nikt chory. W zasadzie jedyną poważną sytuacją była ciąża, a potem poród Przepiórczej Łapy. Ale na szczęście zarówno kotka jak i jej kocięta były zdrowe. Jałowcowa Łapa chyba by się załamała, gdyby przez jej brak kompetencji któremuś z nich coś się stało.
- Dzień dobry - przywitała się, podchodząc do szylkretowej medyczki by usiąść przed nią na granicy dwóch klanów.

Tak jak umówiła się z Jałowcową Łapą tak też o tej porze się zjawiła, wraz z nowym pakunkiem medykamentów. Na dzisiejsze spotkanie zabrała ze sobą mniszka, mięte, nagietek, wierzbę białą, szałwię oraz zimoziół, czyli zestaw, który cały znajdował się w jej składziku. Usiadła na granicy i czekała, aż rzeczniaczka pojawi się na horyzoncie, a kiedy ją dostrzegła, na jej licu pojawił się delikatny uśmiech, który terminatorka mogła dostrzec im bliżej podchodziła do Owczego Runa.
— Dzień dobry, Jałowcowa Łapo. — przywitała się ze złocistą, a następnie dała jej chwilkę na obejrzenie zawiniątka, które przyniosła. — Dzisiaj przedstawię ci kolejne medykamenty, a także choroby, które leczą. Część z nich będzie się powtarzać, a więc zobaczymy ile udało ci się zapamiętać z poprzedniego spotkania. — uśmiechnęła się. Owszem chciała sprawdzić ile udało jej się zapamiętać i ile powtórzyła od ostatniego spotkania, aczkolwiek nie zamierzała jej specjalnie surowo traktować, zresztą do charakteru Owcy by to nijak pasowało, raczej zamierzała kotce dopowiedzieć coś, co mogłoby się okazać, że jej umknęło.
— Zaczniemy od zimoziołu. Zimoziół to pełzająca krzewinka o cienkich, nitkowatych pędach, które są delikatnie owłosione. Można powiedzieć, że czołgają się po ziemi i osiągają pół długości skoku zająca. Ponad ziemię wznoszą się łodygi, z których zwisają, zebrane po dwa kwiaty. Ich barwa jest jasnoróżowa lub biała. Mają przyjemny zapach, który szczególnie wyczuwalny jest wraz z nastaniem dnia. — opisała roślinkę i wskazała na różne części zimoziołu, które zabrała, między innymi przesuszony kwiat. — Znaleźć go możesz w lasach iglastych, tundrze, w lekko zacienionych miejscach na bardziej wilgotnych terenach. Częściej spotkasz go na nizinach niżeli w górach, gdzie też występuje. Kwitnie z kolei od drugiej połowy Pory Nowych Liści aż do końca Pory Zielonych Liści. Jeżeli chodzi o części, które zbieramy, to jest to cała roślina i podajemy go w przypadku bólu stawów i bólu głowy. Żucie pędów z kolei wzmacnia w okresach ciąży. — wyjaśniła. — Ból i zawroty głowy mogą być spowodowane różnymi czynnikami, od mocniejszego uderzenia w głowę, aż do złego samopoczucia ze względu na nadchodzącą burzę lub deszcz. Zawroty głowy najczęściej opisywane są jako wrażenie, że choremu kręci się w głowie, pomimo tego, że sam stoi w miejscu lub uczuciem braku stabilności podczas chodzenia, czemu towarzyszy brak równowagi. Czasami bóle mijają samoistnie, czasem jednak wymagana jest interwencja medyka. W takim wypadku będzie to ból rozchodzący się po całej głowie bądź jej części, zawroty głowy, pojawić się mogą również trudności z koncentracja, rozdrażnienie i senność. Ale możesz się spotkać z przypadkami, które przyjdą do ciebie mając jedynie lekki ból głowy i jedynie trudności z koncentracją. W przypadku zwlekania z udaniem się na leczenie bądź niepowodzeniem przy leczeniu, objawy się nasilają. Pamiętasz czym jeszcze możesz wyleczyć ból i zawroty głowy? — zapytała i na ułamek sekundy przeniosła zaciekawione spojrzenie na kotkę.

Złocista jak zawsze bez zbędnego gadania, po prostu skinęła głową na słowa medyczki. Nie było w końcu co marnować czasu, lepiej było od razu przejść do rzeczy. Jej wzrok automatycznie opadł na roślinę, która sądząc po wspomnianych przez Owcze Runo jasnoróżowych płatkach była zimozielem. Gdy wspomniany został zapach rośliny, terminatorka pozwoliła sobie pochylić się by krótko obwąchać kwiatek, choć przez to jak zasuszony był kwiat.
- Korzeniem dzięgla? - odparła z delikatną dozą niepewności w głosie. Starała się powtarzać poznane wcześniej rośliny tak często jak tylko się dało, choć z dzięglem w tym wypadku było trudniej. Nie miała go w składziku a w dodatku znała go tylko z opisu Owczego Runa. Innej rośliny, którą można było wyleczyć ból głowy nie kojarzyła, poza oczywiście tymi które leczyły choroby, którym ból głowy jedynie towarzyszył. Gdy tylko Owca potwierdziła jej odpowiedź, lub też nie, Jałowcowa Łapa zdecydowała się zadać pytanie, które przyszło jej chwilę temu do głowy.
- Na ból stawów i głowy podaje się całą roślinę zimoziela, dobrze rozumiem? - zapytała, chcąc mieć pewność co do tej kwestii.

Złocista poczuła lekką ulgę ale za razem też dumę, gdy okazało się, że nie pomyliła medykamentu o który pytała Owcze Runo. Ma się tę pamięć.
Słuchała dalej, podczas gdy medyczka opisywała jej wierzbę. Chyba nawet wydawało się jej, że kiedyś widziała ów drzewo na terenach Rzeki. Będzie musiała po powrocie do obozu upewnić się, czy w składziku ma korę wierzby, skoro pomagała na stawy. Bądź co bądź w Klanie Rzeki było kilka kotów w dość podeszłym wieku. Warto było mieć ten medykament pod łapą.
Gdy tylko szylkretowa skończyła swój długi wywód, Jałowiec pokiwała głową na znak zrozumienia. Nie miała żadnych pytań.

Ponieważ Jałowcowa Łapa nie miała dodatkowych pytań, Owcze Runo skinęła jej głową po czym spojrzała na medykamenty, które pozostały jej jeszcze do omówienia. Jej wzrok zatrzymał się chwilkę dłużej na mięcie. Skinęła głową, dając tym samym znać, ze rozumie i przeszła właśnie do wspomnianego zioła.
— To jest mięta polna. Myślę, że jesteś w stanie poczuć już jej charakterystyczny zapach. Jest to roślina, która może mieć od długości wąsa do nawet długości zająca wysokość. Posiada owłosioną, pojedynczą łodygę, na której szczytach występują drobne listki. Liście posiada od jajowatych do podłużnych z widocznymi ogonkami i nerwami zaś kwiaty tego medykamentu są zebrane w kłosy bądź główki, grzbieciste o barwie fioletowej lub różowej. Jest też całkowicie odporna na mrozy. Jeżeli chodzi o jej kwitnienie to przypada ono na Porę Zielonych Liści. Znajdziesz ją na podmokłych łąkach, pola w pełnym słońcu i w cieniu oraz co najważniejsze zbieramy z niej liście. — wyjaśniła w międzyczasie tez pozwalając kotce powąchać liść, który zabrała ze sobą. — Żucie mięty odświeża oddech, jednak co najważniejsze pomaga na zapalenia dziąseł, ból gardła, ból brzucha, a także na nerwobóle, podobnie jak jałowiec i wierzba. Nerwobóle często wynikają z trybu życia na przykład nadmiernego stresu, różnych napięć, czasami towarzyszy innym chorobom. Jeżeli taka przypadłość dręczy danego kota to zapewne spotkasz się z opisem nagłego, kłującego bólu o dużym stopniu nasilenia najczęściej w okolicach pyska, klatki piersiowej, barków i ramion. Nieleczone, objawy nasilają się, są bardziej uciążliwe i trwają aż nie zostaną wyleczone. Często też pomaga zmiana trybu życia na mniej stresujący, a także zwiększenie chwil relaksu...Przy okazji też chciałabym ci opowiedzieć o bólu brzucha, chociaż jest to dosyć proste zagadnienie. Ból brzuch zlokalizowany jest w okolicach od podbrzusza do klatki piersiowej i najczęściej towarzyszy on zatruciom lub innym schorzeniom i często również mija wraz z ustąpieniem choroby. — opowiedziała i zatrzymała się na moment, pozwalając w razie wątpliwości zabrać głos młodszej.

- I na zapalenie dziąseł wystarczy tylko zjeść listek mięty? - postanowiła dopytać dla pewności. W przypadku bólu brzucha, gardła czy nerwobóli było to logiczne, jednak w przypadku problemów z dziąsłami szybciej pomyślała by o jakiejś papce, którą trzeba na nie nałożyć. Wolała więc mieć co do tego pewność.