IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Gromu
 :: Obóz Klanu Gromu :: Liściasty Konar
Pogrzeb Cichego Poranku
Nie 04 Wrz 2022, 22:27
Tęczowa Chmura
Tęczowa Chmura
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 66 [w chwili śmierci]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC] (*)
Mistrz : Rozżarzona Gwiazda
Partner : Rozżarzona Gwiazda
Wygląd : Wysoka, umięśniona kocica, o długim, niebieskim, klasycznie pręgowanym futrze, o złotych oczach. Na grzbiecie ma dużą, widoczną bliznę po szponach. Ma lekką nadwagę.
Multikonta : Sowia Gwiazda [KRz], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznik [KW]
Liczba postów : 803
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1125-paz#14614
Nadszedł odwilż co wiązało się bezpośrednio z deszczami. Co za tym szło niedawno zdobyta blizna kotki pobolewała i nieprzyjemnie szczypała, gdy tylko z nieba leciały krople wody. Ostatecznie zdecydowała się odwiedzić lecznicę, by zapytać Owcze Runo, czy jest w stanie coś na to poradzić.
Gdy weszła do Korzennej Nory spostrzegła, że Owcze Runo najwyraźniej wybrała się zbierać zioła, lub zająć się czymś innym podobnym. W pomieszczeniu było bardzo cicho. Niebieska już miała wychodzić, gdy pomyślała, że zobaczy jeszcze co u Cichego Poranku, która ostatnio chorowała. Ot, zwykłe zainteresowanie koleżanką z patroli i polowań. Jednak gdy tylko zbliżyła się do legowiska, które szylkretowa zajmowała, od razu spostrzegła, że coś jest nie tak. Wojowniczka leżała. Ale... nie wyglądało to na sen. Jej głowa leżała na mchu jakoś tak krzywo, dla każdego takie ułożenie było by koszmarnie niewygodne. No i jej bok... nie unosił się, ani odrobinkę. Futro Tęczowej Chmury zjeżyło się nieco w szoku, a oczy rozszerzyły. Po krótkiej chwili szoku zdecydowała się zbliżyć do szylkretki. Kilka razy uniosła jej głowę własnym pyszczkiem a z jej gardła z trudem wydobyło się kilka razy imię zmarłej. Żadnej reakcji. Cichy Poranek nadal była... ciepła. Musiała odejść do Gwiezdnego Klanu stosunkowo niedawno, najpewniej zaraz po wyjściu Owczego Runa.
Oczy matki zaszkliły się nieco. Raczej nie tyle co ze smutku, w końcu ledwo znała zmarłą, raczej z szoku i stresu. Nigdy nie przyszłoby jej do głowy, że będzie musiała powiadomić klan o czyjejś śmierci.
Najpierw niedawno zaginął Nasięźrzałowa Noc, teraz Cichy Poranek straciła życie. Kotka już miała w głowie tę rozpacz na pyskach ich rodziców. W tak krótkim czasie stracili dwójkę dzieci. No i Rozżarzona Gwiazda... Cichy Poranek była przecież jego bratanicą.
W końcu, po kilku minutach szoku, zdecydowała się podnieść ciało i zanieść je do centrum obozu. Gdy tylko dotarła z lekkim wahaniem wskoczyła na Liściasty Konar. Zachwiała się na nim lekko.
- Niech cały klan zbierze się pod Liściastym Konarem! - po tym zawołaniu od razu zeskoczyła z miejsca przywódcy i usiadła przy ciele kotki, by wetknąć na chwilę nos w jej policzek. Może nie znały się za dobrze, ale należało się szylkretowej pożegnanie od każdego. A teraz cóż, nie pozostawało nic jak tylko czekać na resztę klanu...

_________________

Hummingbird, summer song
Has it brought my life back?
Hangin' in the balance
Have you brought the light back?
Pogrzeb Cichego Poranku SsDSHo3And hummingbird
I can never unsee
What you've shown me
Stay on, stay on with me

Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Nie 04 Wrz 2022, 22:38
Zaćmiona Łapa
Zaćmiona Łapa
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 70 księżyców [ kwiecień '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : -
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : szakal [ pnk ], baranek [ s ], rozgwieżdżona łapa [ kg ]
Liczba postów : 691
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t955-zacmienie
Zaćmione Słońce cierpiała na to samo, co jej siostra: ból blizny, gdy zmieniała się pogoda. Była między nimi jedna, zasadnicza różnica… kiedy niebieska matka szła z tym bólem do lecznicy, złocista wojowniczka ignorowała go, wierząc, że w taki sposób wytrenuje odporność na ten ból. Że się, po prostu, przyzwyczai, bo jaki byłby z niej wojownik, gdyby do lecznicy zaganiał ją byle ból… do tego ból taki, o którego źródle wiedziała. Dziś był jeden z dni, w które blizna dawała jej we znaki bardziej, ale nie powstrzymywało to jej od wrócenia z polowania z zającem w pysku. Powoli przyzwyczajała się do jednego oka i czuła, że polowanie szło jej w podobny sposób, co wcześniej… nie chciała wierzyć w to, że dorówna staremu poziomowi, ale może jednak? A może po prostu miała ostatnio szczęście.
I gdy wchodziła do obozu… och. Tęczowa Chmura na konarze, i trup pod nim. Wojowniczka wbiła zęby mocniej w swoją ofiarę, by patrzyła na to, kto owym trupem był. Cichy Poranek. Cichy Poranek, od której niedawno przejęła trening Zamglonej Łapy, z którą była na mało owocnej wyprawie po własnego ojca, i która… była jej, poza tym, kompletnie obojętna, uch. Powoli, złota odniosła swoją zdobycz na stos, by podejść na pogrzeb i dla formalności dotknęła nosem jej futra, by odprowadzić zmarłą na Srebrną Skórkę, po czym skinęła głową Tęczowej Chmurze i usiadła obok niej.
Zmarła we śnie? — szepnęła do niebieskiej; Cichy Poranek od jakiegoś czasu chorowała, więc mało prawdopodobna była inna śmierć. Swoją drogą, nie widziała ostatnio w obozie Nasięźrzałowej Nocy; nie chciała nic z góry podejrzewać, ale to dziwne, że odeszli we dwójkę.

_________________

what are we waiting for?
i'm getting tired of trying so hard to be adored
★・・・・・・ close the door,
wish i'd reached out to my mother more
wish that i hadn't kept the score,
I WISH I

paralysed and spinning backwards
lullabies don't comfort me
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Nie 04 Wrz 2022, 22:51
Sosnowy Zagajnik
Sosnowy Zagajnik
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 47
Matka : Żmijowy Syk
Ojciec : Falująca Trawa
Mistrz : 1 Wój, 2 Zastępcy i jedyna taka Malinowa Mordka!
Partner : Lubi Maki
Wygląd : Postawny o długich łapach, umięśniony kocur w kolorze ciemnego, przygasłego korzennego brązu, gdzie na długowłosym futrze malują się także ciemniejsze, smoliste pręgi o kształcie zawijasów na bokach. Posiada biel na prawej części pyska, gdzie następnie ta "spada" na policzek lewej i sięga znów ku czole kocura. Biel znajduje się także na szyi, kryzie, palcach przednich łap, całych tylnych stopach i końcówce ogona.
Oczy kocura są niebieskie, a z pyska wystaje mały kiełek.
Multikonta : Niedźwiedź(Pl), Truskawkowa Łapa(Rz)
Autor avatara : Pliszka, w podpisie Meowkarii
Liczba postów : 128
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t575-sosna
Siedział na wejściu do obozu. Tak, jak robił to przez ostatni, długi dla samego burego, czas.
Może od górowania słońca, może nie - przed Sosnowym wzrokiem przewinęło się wiele mordek, znajomych, nieznajomych, z którymi witał się skinięciami łba, czy też słowami, machnięciami łapy.
Tak też siedział przy wyjściu z obozu tego dnia, a jego niebieski wzrok nadal wyszukiwał za znajomym, rudawym o jaśniejszych bokach futrze.
Uszy kocura jednak nie spodziewały się głosu Tęczowej Chmury daleko od niego, a w szczególności wołającego klanu! Ojoj!

Sosnowa Łapa znalazł się w chwilowej rozsypce - co jeśli zobaczy mistrza!! A co jeśli Sosny tu nie będzie, by go przywitać? Ale co jeśli Tęczowe Chmura czegoś potrzebuje? Co jeśli stało się coś w kociarni? I to ważnego?!
Sosnowa Łapa wziął głęboki wdech - niech gwiezdni mu wybaczą!

Wielkie łapska mlecznego koloru pognały w stronę liściastego Konaru, pod którym zbierała się grupa kotów, przez którą Sosnowa Łapa wdarł się, jakby nie było na jego drodze nikogo (byli tacy, ze dwa koty, ale mniejsza o nich!), przy czym rozejrzał się po zebranych, a ostatecznie ustanąć wzrokiem na sylwetce znajomego, szarego futra, z nosem przy poliku Cichego Poranka.
To była siostra jego mistrza. Oj.
Sosnowa Łapa podszedł, kiwając łbem Tęczowej Chmurze, lecz kierując się do boku szylkretowej koteczki, jeszcze nie wcale tak zimnej, zanotował nosem.
Tata mówił mu o śmierci, lecz....Sosna nigdy nie sądził, że spotka to siostrę jego mistrza. Dobrą wojowniczkę klanu Gromu, co jak co!
Wtulił nos różowy w bok koteczki, żegnając się z nią w myślach, a gdyby było trzeba, gdyby przyszli bliżsi koteczki - wycofałby się taktownie, dając znak machnięciem ogona który to uderzał powoli o ziemie.
Odezwał się cicho do Tęczowej Chmury. -Co ....Co się stało? Może wiesz? - Cicho i bez uśmiechu, lecz spokojnym tonem. Nie było krwi...Czy Tęczowa Chmura widziała może coś, co nie było przyjemne, czy....Po prostu tak się stało?
Czy była to jakaś przyjaciółka szarej, krewna, znajoma?
Czym by szylkretka nie była dla szarej - tak była poległym wojownikiem, a Sosna wrócił do żegnania się szeptem z odeszłą do gwiazd, tak, jak uczył tata.
Zauważył złotofutrą przy boku Tęczowej Chmury, której kiwnął tylko łbem na przywitanie.

_________________
...

...
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Nie 04 Wrz 2022, 22:54
Szpaczy Śpiew
Szpaczy Śpiew
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 11
Matka : Burzowa Noc
Ojciec : Mroźny Poranek
Mistrz : Konwaliowy Sen
Wygląd : Kociak ma jednolite, czarne, krótkie futro na całym ciele. Nie ma żadnych białych znaczeń. Oczy ma żółte.
Przez ostatnie księżyce trochę już podrósł mimo choroby, więc nie jest już takim malutkim kociakiem. Wciąż jednak jest nieco drobniejszy oraz szczuplejszy od swojego rodzeństwa. Opóźnione rozpoczęcie szkolenia i choroba sprawiły, że jego mięśnie nie rozbudowały się tak jak powinny, wciąż jednak może to nadrobić.
Multikonta : Bursztyn, Wiewiórcza Łapa
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 84
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1547-kruk#32165
Usłyszał wezwanie i wyszedł na polanę pod konarem. Zobaczył tam dwie kotki i nadchodzacego kocura. A dokładnie trzy kotki. Jedna jednak nie dawała żadnych oznak życia. Położył lekko uszy po sobie a ogon opuścił widząc ten żałosny obrazek. Złapał uchem słowa Zaćmionego Słońca. We śnie? No tak. Wydawało się, że kojarzył ją z widzenia. Tylko dlatego że dużo czasu spędził w lecznicy. Cichy Poranek. Tak na nią mówiono.
Podszedł powoli do niej cicho stąpając po ziemi. W myślach wypowiedział pożegnanie, by zaraz potem pochylić się nad jej ciałem i dotknąć nosem jej futra na boku. Wciągnął zapach zmarłej, by nigdy nie zapomnieć o niej ani o żadnym innym wojowniku. Wkrótce będzie patrzyła na nich ze Srebrnej Skóry.
Potem odwrócił się by usiąśc obok Zaćmionego Słońca. Właściwie w odległości jednego ogona na lewo od niej. Kiwnął kotkom głową, a w jego oczach widać było żal i współczucie. Każda śmierć bowiem to wielki cios dla Klanu.
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Nie 04 Wrz 2022, 23:06
Koźlorogi
Koźlorogi
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 90 [IV]
Matka : Dębowy Liść[*]
Ojciec : Ciemna Stopa [*]
Mistrz : Rwący Strumień -> Rozżarzony Krok
Wygląd : Krótkowłosy, chudy, wysoki, silny biały kocur z uszami, pyskiem, nogami i ogonem o barwie niebieskoszarej z ciemniejszymi prążkami i niebieskimi oczyma mający białe znaczenia na ogonie i łapach
Multikonta : Skwar [KRZ] | Pchla Łapa, Wrzeszcząca Łapa [GK] Sroka [Nkt]
Autor avatara : https://www.instagram.com/charlesthesiam/
Liczba postów : 568
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t328-kozla-lapa
Nie robił nic szczególnego. Odpoczywał na swoim legowisku. Wręcz powoli zabierał się do świata snów ale pewien donośny ale jednocześnie delikatny głos wybudził go kompletnie. Zamrugał kilka razy oczyma. Chwileczkę… Znał ten głos. Wstał po czym się rozciągnął. Ziewnął krótko i gdy trochę ułożył futro to postanowił wyjść. Rozejrzał się dookoła no i… jedynie co zobaczył to kilka kotów. Nic poza tym. A nie chwila… Było jakieś ciało. Zamrugał kilka razy by jego jeszcze senne oczy dostrzegły detale zmarłego ciała. No i po chwili zrozumiał co się działo. To ciało należało do Cichego Poranku. Siostry ich zastępcy, którego… ostatnio nie było. Podszedł do ciała by dotknąć nosem czoła wojowniczki. Dobrze pełniła służbę. Ale nigdy nie miał okazji jej bardziej poznać. Tak czy siak klan Gromu poniósł stratę. Zginął kolejny wojownik. A terminatorów mieli co raz więcej. Eh… Co to będą za czasy. Miejmy nadzieje, że nie poniosą więcej strat w najbliższej przyszłości.
Podziękował w myślach za pracę szylkretki po czym honorowo się z nią pożegnał. Następnie zajął miejsce obok Tęczy. Gdyż to ona najwidoczniej przyniosła ciało. Kiwnął głową w jej stronę a następnie w stronę Zaćm i Sosny. Westchnął ciężko. Nie przeżywał śmierci. Bardziej przeżywał to, że klan Gromu po prostu słabnie.
Przypuszczał powód śmierci wojowniczki. Długo chorowała i najwidoczniej jej organizm nie dał rady. Pewnie Owcze Runo nie będzie szczęśliwa tym faktem. Miejmy nadzieje, że nie będzie bardzo tym załamana.
Jednak najbardziej ciekawiło go to czemu Cicha jak i ich zastępca nagle odeszli. Nie otrzymał żadnej informacji na temat rudego pointa. A przynajmniej nic nowego. Nikt nie może go znaleźć przez to też wszyscy o tym mówią. Eh… same problemy ostatnio w tym klanie.
– Miejmy nadzieje, że trafi tam gdzie będzie jej dobrze. –powiedział cicho po czym wyprostował się i zawinął swój ogon wokół siebie.


_________________
Pogrzeb Cichego Poranku GwW6Zz1
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Nie 04 Wrz 2022, 23:22
Wroni Cień
Wroni Cień
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 20
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Krucza Gwiazda
Mistrz : Koźlorogi
Wygląd : Idealna kopia ojca. Długowłosy, kruczoczarny kocur. Drobny, chudy i niezbyt specjalny. Ma długie, mocne łapy. Jego oczy przybrały barwę złoto-pomarańczową.
Multikonta : Cień (PNK), Brzask (Krz), Tobi (S)
Liczba postów : 422
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1274-wrona#21281
Podobnie jak w przypadku poprzedniej Ceremonii, Wrona pojawił się tutaj jako jeden z pierwszych kotów. Wiedział, że coś jest nie tak - bez powodu Wojownicy nie zwoływali innych. Z góry przygotował się na pogrzeb, więc wejście miał mniej optymistyczne, niż kiedykolwiek indziej. Widząc Tęczę, przygryzł policzek od środka, szybko się zbliżył i prostym ruchem łba stuknął ją o bark. Ano, tak, na pocieszenie. Tuż po tym usiadł obok. Nic więcej robić nie musiał, Wrona bowiem zwykle... no, nie żegnał zmarłych żadnym dotykiem. Po prostu w duchu im życzył lepszego życia po śmierci, tyle. W następstwie spojrzał na Zaćmę, machnął jej głową. Tak o, na powitanie.

_________________
Pogrzeb Cichego Poranku Podpisnowy
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Nie 04 Wrz 2022, 23:52
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 989
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Żar wracał z patrolu, którego zadaniem było odnalezienie Nasia. A przynajmniej poszukanie jego śladu, czegokolwiek tak naprawdę, co by wskazywało na przyczynę tak długiego powrotu do obozu. Bo… Nie było jego bratanka nigdzie. Przeczesali całe tereny, przetrząsnęli obóz, byli poza granicami klanów… I nic. Rudy powoli zaczął się godzić z tym, że syn Ogórkowowąsego nie wróci. Najprawdopodobniej już nigdy. Wiedział, że jak ktoś znika z klanu, to w większości przypadków już nie wraca. Musiał się również przygotować na wybranie nowego zastępcy. Jakie miał w ogóle opcje? Mewi Krzyk, Koźlorogi i… Zaćmione Słońce, która ostatnio ukończyła trening Owczego Runa. To były pierwsze osoby, które wpadły mu do głowy, bo oczywiście wojowników z wytrenowanymi terminatorami było dużo więcej, jak na przykład Mętna Kałuża. Teraz jednak nie wydawało mu się dobrym momentem na dorzucanie jej obowiązków. Jak wrócił do obozu, zobaczył parę kotów, które zaczynały się zbierać w centrum obozu, na co cofnął uszy i zamrugał kilkukrotnie, brutalnie wyrzucony z toku myśli, w które wpadł. Co się działo…? Sam fakt tego, że to nie on zwołał gromadkę już napawał go niepewnością i złymi myślami. Jak to nie było coś prowadzonego przez niego, to najprawdopodobniej był to… Pogrzeb. Poczuł, jak ciężki kamień osadza się mu na żołądku, dlatego wziął głęboki oddech zanim zbliżył się do grupki. Była Tęcza, paru innych wojowników i terminatorów… I ciało Cichej. Ledwo udało mu się przełknąć ślinę przez ogromną gulę, która nagle urosła mu w gardle. Wiedział, że od jakiegoś czasu chorowała, ale miał szczerą nadzieję, że jej się uda przezwyciężać chorobę. Tyle kociaków ostatnio wyzdrowiało przecież… Ale nie tym razem. Cichej się nie udało. Zmarła, leżąc nieruchomo w centrum obozu, pozwalając, by koty się z nią żegnały. Po tym, jak przystanął, ciężko mu było ruszyć łapą. Po prostu stał w miejscu, niedaleko innych kotów, które zaczęły się gromadzić, obserwując ciało. Oczy miał przymknięte, rzadko kiedy mrugał, wydawał się pogrążony w smutnych myślach, jakie nachodziły jego głowę z coraz większą intensywnością. Ważka, Lód, Korzeń, Nasio, Cicha, jego cała rodzina pogrążona była w żałobie. Trzask, Ogórek, Mętna… I on. Sam chciał wszystkim pomóc. Teraz wygłosić jakieś pożegnanie, by zrobiło im się lżej na duszy. Porozmawiać z siostrą i bratem, pocieszyć ich. Pogadać z Tęczą, by pomóc jej uporać się z emocjami po przeprowadzeniu pogrzebu, porozmawiać z Sosną, który stracił mistrza. Ale nie był w stanie im pomóc. Nie może pomóc nawet samemu sobie, co dopiero innym. Nie był w stanie nawet przezwyciężyć swojego bólu, zarówno tego psychicznego, jak i fizycznego. Czuł w klatce piersiowej ponownie palący ból, który rozchodził się bolesnymi falami po barkach i pysku, ale nie zdołał nawet pokazać jakiegokolwiek grymasu na swoim pysku. Zmotywował resztkę swoich sil, by ruszyć łapami, kierując swoje kroki w stronę ciała. Szylkretowe futro zmarłej towarzyszyło mu naprawdę długi czas. Może Cicha nie wybijała się szczególnymi zasługami dla klanu, ale… Była jego częścią. Była kotem, z którym zawsze się witał, zawsze zagadał. Teraz tych kotów było coraz mniej. Schylił głowę, delikatnie dotykając nosem czoła bratanicy, przedłużając czas odsunięcia się. W końcu odszedł od ciała, zasiadając w pobliżu, ale nic nie mówił. Nie przysiadł się również do nikogo, szczerze to nie wiedział, czy wolałby być teraz sam, czy z kimś. A jak z kimś to z kim? Z Ogórkiem i Mętną opłakujących swoje dzieci i mierzących się z myślą, że zmarła ich ostatnia pozostała w klanie córka? Z Trzask, którą śmierć Cichej dobiła po nagłym zniknięciu Kruka? Z Tęczą, która teraz psychicznie cierpi i znosi wiele innych swoich problemów, by jeszcze jej dodatkowo dorzucać swoje? Tak szczerze, to z żadnym innym kotem nie miał lepszych stosunków. Do tego grona można było dorzucić Kozła, ale nie czułby się komfortowo z myślą mówienia o swoich problemach komuś, kogo zawsze uważał za naprawdę dobrego kumpla. Najchętniej wróciłby do własnego legowiska, położyłby się… I nawet nie jest pewien, czy by usnął czy nad czymkolwiek myślał. Po prostu czuł ogromną potrzebę odcięcia się od tych wszystkich problemów, ucieczki od obowiązków… Ale wiedział, że nie mógł. Dlatego na chwilę obecną nic nie mówił, starając się ułożyć w myślach cały ten bajzel, który sam stworzył.
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Pon 05 Wrz 2022, 00:33
Koźlorogi
Koźlorogi
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 90 [IV]
Matka : Dębowy Liść[*]
Ojciec : Ciemna Stopa [*]
Mistrz : Rwący Strumień -> Rozżarzony Krok
Wygląd : Krótkowłosy, chudy, wysoki, silny biały kocur z uszami, pyskiem, nogami i ogonem o barwie niebieskoszarej z ciemniejszymi prążkami i niebieskimi oczyma mający białe znaczenia na ogonie i łapach
Multikonta : Skwar [KRZ] | Pchla Łapa, Wrzeszcząca Łapa [GK] Sroka [Nkt]
Autor avatara : https://www.instagram.com/charlesthesiam/
Liczba postów : 568
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t328-kozla-lapa
Wkrótce do ich gromadki dołączyły kolejne znane mu pyszczki. Przyszedł Wrona ale podobnie jak Kozioł nie przeżywał śmierci wojowniczki. Kiwnął mu głową na powitanie a tuż po nim zjawił się Żar. I o chłopie...Kozioł poczuł, że coś z nim nie w porządku. No przecież! Cicha była jego rodziną! Oh... Niebieski point poczuł delikatny smutek gdy widział swojego kumpla tak podłamanego. Starał się to jakoś ukryć i pewnie wiele kotów nawet nie pomyślałoby, że coś mu się dzieje. Ale Kozioł czuł jak bardzo był sztywny i spięty. I do tego taki bez energii.
Nie mógł tak po prostu patrzyć się na tego biedaka.
Delikatnie otarł się bokiem o bok Tęczy chcąc ją jakoś pocieszyć i jednocześnie dać znać, że wstaje od niej. Powoli podszedł do rudego kocura a następnie usiadł obok niego.
Spojrzał się na niego że współczuciem. Nie wiedział jednak co najlepiej powiedzieć w tej sytuacji.
- Jestem z tobą. - powiedział cicho do kumpla. Ostatnio coś za często robił za lokalną poduszkę do wyżycia się no ale cóż. Jak trzeba to trzeba.
Siedział obok i był w gotowości na wszystko. Mógł Żar spokojnie oprzeć się o jego bok czy cokolwiek. Kozioł był z nim I nie zamierzał go zostawić w tak trudnej dla niego chwili.

_________________
Pogrzeb Cichego Poranku GwW6Zz1
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Pon 05 Wrz 2022, 10:19
Konwaliowy Sen
Konwaliowy Sen
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 54 [kwiecień]
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Kruk [*]
Mistrz : Tęczowa Chmura
Partner : Jeżynowy Cierń [*], Pszczeli Pył
Wygląd : Bardzo wysoki, długołapy, o szczupłej budowie. Okryty długim, zawsze wyczyszczonym, smolistoczarnym, niespłowiałym futrem, pod którym wyraźnie zarysowują się mięśnie. Na rozmówców spogląda skośnymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów. Trójkątna, szczupła głowa, stosunkowo długie uszy zakończone pędzelkami, wydatne kości policzkowe, czarny nos i czarne wibrysy.
Liczba postów : 1491
Zastępca
https://starlight.forumpolish.com/t1251-konwalia
Po wygładzeniu swojego futra na miejscu zjawił się również Konwaliowy Sen, poruszając się krokiem cichym i statecznym równie, co jego głos. Oczywistym było, że tym, co dostrzeże po zjawieniu się w okolicach Liściastego Konaru, będzie pogrzeb - tak też się stało.
Przechodząc, posłał Rozżarzonemu dłuższe spojrzenie, zamierzając usiąść obok niego, gdy jednak zrobił to Koźlorogi, zielonooki zrezygnował z tego pomysłu, decydując się jedynie na przekazanie wujowi słów wsparcia.
Dopiero wtedy udał się w kierunku ciała, identyfikując je jako to należące niegdyś do Cichego Poranka, kotki, która nie radziła sobie odpowiednio z treningiem jego siostry, Zamglonej Łapy. W pobliżu ciała, u obu boków Tęczowej znajdowały się już koty, zdecydował się więc na wychylenie się nieco w jej kierunku, tak, by niespiesznie dotknąć jej futra w wyrazie wsparcia. Zazwyczaj brzydził się niemalże dotykiem i dotykaniem innych kotów, w przypadku niebieskofutrej okazywało się to jednak czymś zupełnie naturalnym. Zgodnie ze wskazówkami, jakie otrzymał od Gwiezdnych, dbać powinien o swoją rodzinę, Tęcza zaś była mu na tyle bliska, że był w stanie rozszerzyć zakres tego przykazania. Ostatecznie nie usiadł obok Tęczy - powrócił z powrotem do wuja, by usiąść obok niego. Od pewnego czasu nie widywał w obozie klanowego kuzyna - czyżby hierarchia w klanie już wkrótce pozwoliła rozpocząć wspinaczkę na szczyt komuś nowemu?

_________________
Elegant maniac.
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Wto 06 Wrz 2022, 12:32
Pszczeli Pył
Pszczeli Pył
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 70 [IV]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Rozżarzona Gwiazda
Partner : Konwaliowy Sen
Wygląd : Niska, krępej budowy koteczka o długim, gęstym futrze oraz stosunkowo silnych łapach. Na jej złotej sierści widać klasyczne pręgi, czarne na czole, łapach i ogonie oraz rdzawe po bokach i na grzbiecie. Pysk, gardło, brzuch oraz wewnętrzna część łap są jaśniejsze. Oczy oliwkowe, a uszy z pędzelkami.
Multikonta : Dąb (PNK), Żyto (S), Ogień (KG) | Księżyc (PWŁ)
Liczba postów : 529
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1145-pszczola#15164
Pszczoła siedziała sobie w lęgowisku, rozmyślając nad tym, czym się teraz zająć, kiedy nagle usłyszała głos swojej siostry. Zaintrygowana wołaniem, wysunęła łeb z Drzewnej Morki i spojrzała w stronę, z której dochodził dźwięk. Matka, siedząca na miejscu przywódcy... Jeszcze nie wiedziała, o co chodzi, ale sądząc po specyficznym zapachu, jaki się rozchodził po obozie, z pewnością musiało to być coś ciekawego. Podeszła więc bliżej do miejsca, wokół którego zdążyło się zgromadzić wiele kotów, w tym jej mistrz - Rozżarzony Kro- znaczy Gwiazda. Wtedy zrozumiała, jaki był powód tego zebrania. Ktoś umarł. Widać to nie tylko po leżącym w bezruchu, śmierdzącym ciele, ale i po zebranych kotach, które ani trochę nie wyglądały na podekscytowane. Spojrzała na martwą wojowniczkę.
Co to za truchło? – spytała spokojnie, z nutą ciekawości. Nie znała ją. Nie czuła żalu. Jedynie... nic. Absolutne nic. Nie widziała w śmierci coś wyjątkowego. Każdy przecież wcześniej czy później umiera, prawda? Głupio byłoby zachowywać się tak, jakby to był jakiś niespodziewane, nieznane nikomu zjawisko. Nie była też nigdy na pogrzebach, więc albo nie znała, jak powinna się na nich zachowywać, albo po prostu o tym zapomniała.

_________________
Pogrzeb Cichego Poranku Pszczola-podpis

HOLD YOUR LIGHT
to the darkness in my head ༉‧₊˚.
put your ear to my heart or set your t e e t h
against my throat; give me something pretty
to  wear  beneath  my blood-stained  clothes

MY DARLING, THE DEVIL KNOWS MY NAME



Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Wto 06 Wrz 2022, 14:22
Zaćmiona Łapa
Zaćmiona Łapa
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 70 księżyców [ kwiecień '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : -
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : szakal [ pnk ], baranek [ s ], rozgwieżdżona łapa [ kg ]
Liczba postów : 691
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t955-zacmienie
Na pogrzebie zaczęło zbierać się więcej kotów; kiwała większości głową na powitanie, czy to z formalności i szacunku, czy faktycznej znajomości danego kota… poza Koźlorogim, rzecz jasna, którego jedynie zlustrowała przez uderzenie serca okiem i zignorowała. Rozżarzona Gwiazda szczególnie wyglądał na zasmuconego - nie, żeby było to dziwne, w końcu Cicha była nie tylko wojowniczką jego klanu, ale też rodziną… jednak Zaćmione Słońce nie mogła powstrzymać się od zastanawiania się, czy jej własna śmierć też wywołałaby jakąkolwiek przykrość w rudym kocurze? Czy po prostu zbyłby to jako formalność, skoro wcześniej jej egzystencja też była niczym powietrze, mimo całych jej starań i pracy. …Ugh, ale Zaćmienie starała się nie myśleć o tych rzeczach, zamiast tego skupiając się na kotach dookoła i tym, co robiły. Na przykład na, uch, Pszczelej Łapie, która… wow. Spytała się, tonem aż bezczelnym, co za truchło, jakby mówiła o martwej łasicy czy króliku, a nie o klanowym kocie, który żył z nim te wszystkie księżyce i… złota nie była pewna, co czuć. Cichy Poranek nie była jej bliska, ba, wojowniczkę jej śmierć nie przejęła w znaczącym stopniu a i tak za jej życia jej zdanie na temat szylkretki było troszkę pogardliwe… lecz nie rozumiała, jak Pszczoła mogła mieć taki kompletny brak taktu, nawet nie próbowała kryć swojego niewychowania formalnością, nie nakładała na siebie żadnej maski poprawności. Nie podobało się to Zaćmionemu Słońcu; nie sądziła, by nietakt będąc córką Dzikiej Róży był czymś, czym należało się chwalić, ba, poczuła ukłucie wstydu za to, że była to jej siostra. Ale czego spodziewała sie po kimś, kto spędził tak wiele księżyców poza klanem? Chciała jej dociąć, chciała być słona i niemiła, lecz wtedy nie byłaby lepsza od Pszczoły. Wypuściła ciężko powietrze przez nozdrza, patrząc w kierunku bliźniaczki.
To Cichy Poranek. Wojowniczka — odpowiedziała, starając się zachować w swoim głosie neutralność, ale też i donośność. Chyba… będzie musiała dać tej kocicy małą lekcję z przystosowania do życia w klanie.

_________________

what are we waiting for?
i'm getting tired of trying so hard to be adored
★・・・・・・ close the door,
wish i'd reached out to my mother more
wish that i hadn't kept the score,
I WISH I

paralysed and spinning backwards
lullabies don't comfort me
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Wto 06 Wrz 2022, 16:39
Tęczowa Chmura
Tęczowa Chmura
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 66 [w chwili śmierci]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC] (*)
Mistrz : Rozżarzona Gwiazda
Partner : Rozżarzona Gwiazda
Wygląd : Wysoka, umięśniona kocica, o długim, niebieskim, klasycznie pręgowanym futrze, o złotych oczach. Na grzbiecie ma dużą, widoczną bliznę po szponach. Ma lekką nadwagę.
Multikonta : Sowia Gwiazda [KRz], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznik [KW]
Liczba postów : 803
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1125-paz#14614
Po jej zawołaniu koty szybko zaczęły się zbierać. Niebieska co chwile to wbijała, to wysuwała pazury z podłoża, oczekując reakcji schodzących się kotów. Oby tylko zdążyła opuścić to miejsce, zanim zjawią się Mętna Kałuża i Ogórkowowąsy. Na widok reakcji rodziców na śmierć ich dziecka chyba pękło by jej serce.
W końcu przybył też ktoś bardziej znajomy. Nadal nieco rozchwiana swoim znaleziskiem skinęła siostrze głową na powitanie.
- Tak myślę... Musiała odejść jeszcze dziś rano... - odparła na pytanie.
Powoli pręguska zaczęła się rozluźniać, wiedząc, że nie siedzi przy zmarłej całkiem sama. Wypuściła z płuc powietrze, które zebrało się jej przez ostatni czas.
Zerknęła w stronę Sosnowej Łapy, który również szybko się zjawił i pożegnał z Cichym Porankiem.
- Choroba - odpowiedziała jedynie na jego pytanie.
Takim samym, cichym skinięciem głowy przywitała się kolejno ze Szpaczą Łapą, Koźlorogim i Wronim Cieniem. Jedynie przy tym ostatnim nieco się wzgrygnęła, gdy otarł się głową o jej bok. Nie spodziewała się takich gestów i nie sądziła, by były jej potrzebne. Nie rozpaczała za Cichym Porankiem, ledwie ją znała, po prostu przez pierwsze kilka chwil była w szoku. Teraz jej myśli zaprzątało zmartwienie o rodzinę kotki, a właściwie Rozżarzoną Gwiazdę, który po chwili już się pojawił. Kotka dyskretnie obserwowała jego reakcję, sama się jej obawiając. Widać było, że był w szoku. Nic dziwnego w końcu zobaczył właśnie ciało swojej bratanicy, która, pomimo chorowania, nadal była młodą kotką.
Zamyśliła się, niepewna, czy powinna podejść do przywódcy i spróbować go pocieszyć, czy zostać na miejscu. Może wolał być teraz sam? Może lepiej dać mu chwilę na przemyślenie sytuacji? Może... Z zamyślenia wyrwało ja dopiero otarcie się Koźlorogiego o jej bark. Point najwyraźniej wyprzedził ją i pierwszy podszedł do rudzielca. No teraz już trudno. Porozmawia z Rozżarzoną Gwiazdą kiedy indziej.
Do zgromadzonych dołączył również jej wychowanek, który zachował się podobnie jak jego brat. Rzuciła mu jedynie spojrzenia mające mówić "Nic mi nie jest". Nie miała teraz głowy do jakiejś większej mimiki. Pozostawało mieć nadzieję, że Konwaliowy Sen po prostu zrozumie. Zerknęła ponownie kątem oka na Rozżarzoną Gwiazdę, do którego podszedł czarnofutry. Szybko jednak odwróciła wzrok, spoglądając gdzieś w dal.
Przyszła i Pszczela Łapa i... Oh, tego matka się raczej nie spodziewała. Może samo pytanie nie było jakieś okropne, raczej ton głosu kotki. Nawet nie próbowała włożyć trochę kultury w to pytanie. Truchło? Tęczowa Chmura zgromiła wzrokiem jasnowłosą. Miała ochotę zwrócić jej uwagę, ale ostatecznie ugryzła się w język. Nie tylko dlatego, że Zaćmione Słońce wyprzedziła ją w wypowiedzi, ale najzwyczajniej w świecie uznała, że pogrzeb nie był odpowiednią chwilą na lekcję dobrego wychowania.

_________________

Hummingbird, summer song
Has it brought my life back?
Hangin' in the balance
Have you brought the light back?
Pogrzeb Cichego Poranku SsDSHo3And hummingbird
I can never unsee
What you've shown me
Stay on, stay on with me

Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Czw 08 Wrz 2022, 01:02
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 989
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Żar spoglądał na leżące bezwładnie ciało swojej bratanicy, gdy nagle poczuł czyjąś obecność obok. Ktoś się przysiadł. Wyrwało go to z krążących w jego głowie myśli, spojrzał tym samym na Kozła, który chciał mu jakoś pokazać, że rudy ma w nim wsparcie. Uśmiechnął się słabo do niego. Czy potrzebował poduszki do wypłakania się? Sam do końca nie wiedział. Wiedział tylko tyle, że musiał również sam poprowadzić pewną część pogrzebu. Musiał się w końcu odezwać, powiadomić klan o zniknięciu Nasia. Chociaż to zdecydowanie nie będzie łatwe. Szczerze? Liczył trochę na to, że Grom nie będzie się tak dynamicznie zmieniać. Że życie da mu chwilę odpocząć. Konwalia również się dosiadł, na swój sposób chcąc również udzielić mu wsparcia. To było miłe. Jego siostrzeniec nie do końca potrafił wyrażać swoje głębsze emocje, ale teraz się starał. Tęcza również na niego spojrzała, na co jedynie odwzajemnił jej wzrok. Czy wszystko było w porządku? Nie bardzo. Myśląc o przyszłości, widział jedynie swoją zrospaczoną rodzinę, której nie wiedział, jak pomóc. Patrząc za to w tył, jedyne, co widział, to to, ile błędów popełnił. Ale nie mógł tak wiecznie siedzieć i rozmyślać. Podniósł się, po czym wspiął się na swoje miejsce przywódcy, z którego zawsze przeprowadzał ceremonie i zebrania. Teraz... Musiało się odbyć jedno z nich. Na początku jednak musiał uporać się z Pszczołą... No tak. Była jego terminatorką. Dawno jej nie było w klanie, dlatego rozumiał, że przy jej problemach z wyrażaniem emocji mogła znaleźć się w niekomfortowej sytuacji.
- Pszczela Łapo, to zmarła. Nie należy nazywać innych kotów truchłami, gdy całe życie pracowali dla klanu, pomimo wszelkich przeciwności losu - powiedział do złotej kotki, a jego głos brzmiał dla niego samego obco. Pomimo że był spokojny i opanowany, to nie czuł, żeby był jego. Przyzwyczaił się, że jego głos był w większości przypadków wesoły i pogodny, teraz? Nie czuł tego wcale.
- Śmierć Cichego Poranka odbije się na wielu członkach Klanu Gromu. Koty straciły najbliższą osobę... Córkę, mistrzynię, dawną terminatorkę... Przyjaciółkę, bratanicę, koleżankę z legowiska. Pomimo wszystkich okoliczności, muszę przekazać wieść o zaginięciu Nasięźrzałowej Nocy. Po tym, jak zniknął w trakcie patrolu, nie odnaleziono jego śladów. Żadnych. Dlatego... Nie mogę dłużej zwlekać z wybraniem nowego zastępcy - powiedział, tym razem czując ogromny ciężar na sercu. Głos kocura zdawał się odzwierciedlać jego stan psychiczny. Coraz ciężej było mu wypowiadać kolejne słowa, dokładać cierpienia jego własnej rodzinie. I sobie przy okazji również.
- Nowym zastępcą Klanu Gromu zostaje Zaćmione Słońce - dodał po krótkiej chwili przerwy między jednym zdaniem a drugim. Zaćmienie... Była dobrą wojowniczką. Miała dość silny charakter, który zaczął się stopniowo zmieniać od czasu jej... Wypadku. Była obowiązkowa, potrafiła sprostać wyzwaniom, których jej w życiu brakowało. Dobrze sprawdziła się przy szkoleniu Owczego Runa, doprowadzając jej trening do końca, obecnie miała również dwójkę terminatorów pod opieką. Liczył na to, że poradzi sobie z nowymi obowiązkami. Wewnętrznie... Nie chciał brać kolejnej bliskiej osoby na to stanowisko. Nie chciał ich obciążać. Od początku widać było, że Nasio nie do końca się odnajdywał, a teraz... Zniknął. Może gdyby nie jego funkcja, to byłby nadal w klanie? Może gdyby wybrał wtedy kogoś innego, to Nasio nie wybrałby rozpłynięcia się w powietrzu? Nie wiedział. I prawdopodobnie nigdy nie będzie mu dane się dowiedzieć. Zaćmienie wydawała się kotem, który sobie poradzi na tej funkcji. Poradzi sobie z presją, obowiązkami... I nową odpowiedzialnością. A gdyby nie, to liczył, że nie będzie się wstydzić i powie Żarowi, gdyby sprawy związane z rangą zastępcy ją przytłoczyły. Tak. Taką miał nadzieję. Liczył na to. I liczył również na nią.
- Co do treningu Sosnowej Łapy... Jego szkolenie dokończy Malinowa Mordka. Przekażcie wiadomość proszę - powiedział, dodając również wzmiankę o zmianie mistrza. Bez przedłużania, zszedł z gałęzi. Nie czuł się najlepiej. Uścisk w klatce piersiowej nie pozwalał mu myśleć o niczym innym, jak o chęci ruszenia do swojego legowiska i położenia się w nim na resztę dnia. I nocy. Przebudzić się dopiero rano, całą noc mając nadzieję, że energia do niego powróci. Chociaż w obecnie sytuacji... Wątpił w to. Została mu jednak ostatnia rzecz do zrobienia. Wciągnął powietrze w głębszym wdechu, podchodząc do nowej zastępczyni klanu, przez moment spoglądając na jej pysk.
- Porozmawiamy jutro, dobra? - zadał pytanie, niekoniecznie widząc inną opcję. Dzisiaj nie myślał trzeźwo. Wybranie Zaćmienia i przydzielenie nowego mistrza spaliło jego ostatnie zasoby energii życiowej. Kiwnął głową młodej kotce, po czym wrócił na swoje miejsce. Był tak cholernie zmęczony. Ledwo co był w stanie usiąść obok swoich wcześniejszych towarzyszów, by doczekać do końca pogrzebu. Ale chciał to zrobić. Dla Cichej, dla Ogórka i Trzask. Zdoła dotrwać. Musi. Nie ma wyjścia.
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Czw 08 Wrz 2022, 08:46
Konwaliowy Sen
Konwaliowy Sen
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 54 [kwiecień]
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Kruk [*]
Mistrz : Tęczowa Chmura
Partner : Jeżynowy Cierń [*], Pszczeli Pył
Wygląd : Bardzo wysoki, długołapy, o szczupłej budowie. Okryty długim, zawsze wyczyszczonym, smolistoczarnym, niespłowiałym futrem, pod którym wyraźnie zarysowują się mięśnie. Na rozmówców spogląda skośnymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów. Trójkątna, szczupła głowa, stosunkowo długie uszy zakończone pędzelkami, wydatne kości policzkowe, czarny nos i czarne wibrysy.
Liczba postów : 1491
Zastępca
https://starlight.forumpolish.com/t1251-konwalia
Uniósł brew, słysząc zdanie wypowiedziane przed Pszczelą.Teraz, gdy został wojownikiem, miał pełne prawo do udzielenia kotce upomnienia; było to wręcz jego obowiązkiem. Podniósł się niemalże, gdy dostrzegł, że w ten sam sposób postępuje Rozżarzony. Ustąpił mu pola z racji zarówno jego rangi, jak również i faktu, że pozbawiona najwyraźniej kultury kotka była terminatorka płomiennofutrego.
Żywił nadzieję, że okoliczności pozwolą na wybranie nowego zastępcy już w momencie, w którym on sam wytrenuje terminatora, tak się jednak nie stało. Podejrzewał że gdyby został mianowany wcześniej, przeznaczenie pozwoliłoby Szpaczej Łapie powrócić do zdrowia w sprzyjającym okresie i że zdołałby wytrenować go na czas; niestety, o odroczeniu jego świetlanej przyszłości zadecydowała słabość wuja. Powstrzymał się od skrzywienia pyska, czekając, aż padnie imię kota, który zajmie należne mu miejsce.
Zaćmione Słońce. Zielonooki zdawał sobie sprawę z faktu, że był to najlepszy z możliwych wyborów - on sam podjąłby identyczną decyzję. Nie wiedząc, czy pogrzeb jest odpowiednim momentem na udzielenie złotofutrej swoich gratulacji, postanowił poczekać, ciekaw reakcji klanu.

_________________
Elegant maniac.
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Czw 08 Wrz 2022, 09:09
Koźlorogi
Koźlorogi
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 90 [IV]
Matka : Dębowy Liść[*]
Ojciec : Ciemna Stopa [*]
Mistrz : Rwący Strumień -> Rozżarzony Krok
Wygląd : Krótkowłosy, chudy, wysoki, silny biały kocur z uszami, pyskiem, nogami i ogonem o barwie niebieskoszarej z ciemniejszymi prążkami i niebieskimi oczyma mający białe znaczenia na ogonie i łapach
Multikonta : Skwar [KRZ] | Pchla Łapa, Wrzeszcząca Łapa [GK] Sroka [Nkt]
Autor avatara : https://www.instagram.com/charlesthesiam/
Liczba postów : 568
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t328-kozla-lapa
Jako przyjaciel nie potrafił patrzeć jak jego kumpel cierpi. Chciał wesprzeć Żara w tej trudnej chwili bo ostatnio nie działo się w klanie za dobrze. Dlatego jako wojownik starał się dużo pracować bo w taki sposób mógł jakoś obciążyć kocura? No i nie robić więcej problemów. Ale tak czy siak widać było po nim zmęczenie i współczuł mu. Więc był przy nim i nie zamierzał go zostawić. A przynajmniej nie teraz.
Kątem ucha usłyszał słowa Pszczelej Łapy. No pojechała po bandzie. Nazywać truchłem ciało zmarłej wojowniczki? Tego jeszcze tutaj nie było.
Potem Żar zaczął mówić a gdy przeszedł do tematu zastępcy jego uszy drgnęło a serce przyspieszyła bicie. Czy mógłby być zastępcą? Pracował bardzo długo i ciężko więc może zadłużył na awans? W końcu byli przyjaciółmi i razem na pewno by ogarnęli w pełni ten cały bałagan.
I na pewno by im się dobrze pracowało. Byli by najlepszym duo! Żaden klan nie byłby tak ogarnięty i tak silny! Mogłoby być naprawdę dobrze ale... Tak nie będzie. A przyniesie nie z nim. Bo to nie on dostał zaszczyt bycia następnym zastępcą. A...Zaćmione Słońce. Nie wiedział co czuć. Na początku go zatkało. Nie wiedział jak na to zareagować. Po czym poczuł niewyobrażalnie wielki ból. Tak wielki, że ciężko mu było przez chwilę oddychać. Poczuł się jakby jego cel znów gasnął i to bardzo mocno. Tak samo on poczuł jakby sam gasł w oczach innych.
Patrzył się na ziemię starając uspokoić swoje łapy, które samoistnie szurały po ziemi.
Został teraz bardzo zraniony. Nie dość, że nie został wybrany to jeszcze Zaćmienie, która z pewnością będzie się nad nim pastwić. Nie czuł wściekłości przez to, że to ona została wybrana. Zaćmienie była dobrym wyborem. Na pewno lepszym niż wcześniejszy zastępca. Więc mimo iż czuł gorzki smak przegranej to nie był on tragiczny. Bo nie przegrał z kimś gorszym. Najbardziej chyba jednak dotknęło go to, że Żar... Jego najbliższy przyjaciel jakiego miał... Tak po prostu potraktował jego jak powietrze. Tak po prostu nie widział w Koźle ani przez chwilę przyszłości klanu. Jakby mu nie ufał i nie widział jak ciężko pracuje jako wojownik. Jak CHARUJE by zdobyć w jego oczach uznanie ale najwidoczniej nigdy nawet nie uważał go za kogoś... odpowiedniego. Bo gdyby tak było to może by przemyślał dłużej swoją decyzję. A nie tu i teraz mówić kto będzie przyszłym zastępcą. Czy naprawdę się nie liczył. Jego praca i wszystko...? Nawet nic mu nie powiedział, że zamierza dziś kogoś wybrać. Nic mu ostatnio nie mówił. Tak po prostu miał go gdzieś bo jak inaczej ma to odebrać? Możliwe, że Kozioł teraz dramatyzuje ale naprawdę poczuł się teraz jakby cała jego praca była gówno warta. I wkrótce wszyscy zapomną o nim. Nikt nie będzie zwracać na niego uwagi. Stanie się cieniem tego klanu. Niespełnionym wojownikiem. Pracoholikiem, który... Nie wie co robić dalej ze sobą. Już po raz kolejny został odepchnięty. Zraniony. Zaczął rozumieć czemu jako młody kocur nie zaciśniał swoich relacji z innymi.
Bo to boli i nie można tego bólu szybko wyleczyć.
Można powiedzieć, że rolę się teraz odwróciły. Teraz to Kozioł czuł się tak samo okropnie jak Zaćmienie. Czuł niedocenienie jego pracy. Czuł się jak powietrze i jego ciągła walka i starania nie dawały efektów.
Czuł się po prostu źle i nie mógł nawet udawać, że to co zrobił przywódcą go nie dotknęło.
Dlatego gdy rudy kocur usiadł, Koźlorogi od razu po tym wstał. Machnął ogonem i wziął głęboki oddech.
- Muszę wracać do pracy. - powiedział poważnie. Było to zwykłym kłamstwem bo po prostu nie mógł już dłużej tu siedzieć. Nie mógł dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Może był twardym kocurem i nie płakał ale to nie znaczyło, że był z kamienia. Poczuł się zdradzony i strasznie ale to strasznie niedoceniony. Nigdy nie sadził, że znów ktoś wbije mu nóż w plecy.
Po tych słowach po prostu odszedł od Żara i Konwali. Musiał zająć czymś głowę. Nie potrafił znów spojrzeć się w oczy przywódcy. Bo gdyby to zrobił to możliwe, że by przed nim tak po prostu wybuchł.
Miał chaos w głowie i najlepiej by było jakby nikt się do niego nie zbliżał.
Ruszył w stronę wyjścia z obozu. Jego chód był dość szybki. Na jego pysku widniała teraz... Pustka. Obojętność wymieszana z smutkiem. Ale gdy szedł pośród kotów starał się mimo wszystko nie pokazywać jak bardzo był dotknięty.
Na chwilę stanał gdy był obok Zaćm.
Odwrócił do niej głowę i kiwnął jej z szacunkiem głową. - Gratuluję. - powiedział spokojnie ale tylko na tyle było go teraz stać. Bo teraz nie miał ochoty z nikim dłużej rozmawiać. Nie chciał nikogo widzieć przez resztę dnia. Bo nie chciał by ktoś go widział w tym stanie jakim teraz był.
Po tym wszystkim... Wyszedł z obozu.

/z.t

_________________
Pogrzeb Cichego Poranku GwW6Zz1
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Czw 08 Wrz 2022, 13:21
Zaćmiona Łapa
Zaćmiona Łapa
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 70 księżyców [ kwiecień '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : -
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : szakal [ pnk ], baranek [ s ], rozgwieżdżona łapa [ kg ]
Liczba postów : 691
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t955-zacmienie
Odpowiedź Tęczowej Chmury była aż z lekka frustrująca – potwierdzająca, że umarła we śnie, przez chorobę. Zaćmione Słońce też mogła umrzeć te dwa księżyce temu… ale jej rany nabyła sama, były konsekwencją jej własnych akcji, były konsekwencją bitwy z drapieżnikiem. I po tych wszystkich trudnościach, które zadała sobie Tęcza, Owca, jej własny organizm, by mogła przeżyć… okazuje się, że kot mógł równie dobrze z dnia na dzień zachorować, niezależnie od własnych akcji, a medyk mimo starań nie uratuje go od śmierci. Śmierci, która brzmiała chyba na najbardziej niesprawiedliwą z nich wszystkich. Przełknęła ślinę.
Rozżarzona Gwiazda zabrał w końcu głos; zwrócił uwagę Pszczelej Łapie, słusznie, zresztą. Standardowa formułka o śmierci Cichego Poranku… i, och. Nasięźrzałowa Noc faktycznie zaginął. Zamrugała okiem dwa razy w lekkim zaskoczeniu – niby sama to zauważyła, ale usłyszenie tego jako fakt od Rozżarzonej Gwiazdy było już konkretne i nie pozostawiające wątpliwości. I… Zaćmione Słońce nie mogła powstrzymać się od przeniesienia wszystkich swoich myśli już w jedno miejsce: miejsce zastępcy. Czuła, jak w jej klatce piersiowej buduje się uczucie, które trudno było jej oznaczyć jako jednoznacznie przyjemne… bo czuła bardziej, że się, uch, stresuje. Podekscytowanie, ale jednocześnie strach: złotofutra czuła, jak krucha jest jej psychika, bo gdyby wybrany został zły kot, gdyby był to, nie wiem, Koźlorogi… to wiedziała, że nie wytrzymałaby kolejnej frustracji, wiedziała już zanim mogło do tego dojść, i przez te kilka uderzeń serca czuła się jak jakiś kot Schrödingera – jednocześnie spokojny i na skraju załamania, dopóki nie usłyszy decyzji Rozżarzonej Gwiazdy.
„Nowym zastępcą Klanu Gromu zostaje…” była gotowa usłyszeć najgorsze; była gotowa na usłyszenie Koźlorogi, była gotowa wysunąć pazury, napiąć mięśnie, wyjść z obozu i doprowadzić korę każdego drzewa w okolicy do postrzępionej ruiny, była gotowa na uderzającą falę frustracji, udowadniającą jej, że wraz z utraceniem oka straciła jakąkolwiek szansę na osiągnięcie czegokolwiek, co planowała. „…Zaćmione Słońce”.
Wypuściła z siebie głęboki oddech, który nawet nie wiedziała, że wstrzymywała. Usłyszała to dobrze? Przez chwilkę myślała, że może to już jej własny umysł się zgrywa, ale wzrok większości kotów skierowany właśnie na nią uświadomił jej, że… to się działo. Zamrugała. Tego chciała; od tego dążyła odkąd wyszła z lecznicy w wieku czterech księżyców, do tego dążyła poświęcając relacje z rodzeństwem i innymi kotami na rzecz rozwoju… i gdy faktycznie go spełniła, po tych wszystkich frustracjach i wątpliwościach, nie wiedziała, co czuć. Nie była pewna, czy to do niej jeszcze w pełni doszło – była tak przyzwyczajona do liczenia na najgorsze, że to było aż obce.
Powinna teraz coś powiedzieć? Zareagować? …Hm. Nie pamiętała, by Nasięźrzałowa Noc robił cokolwiek podobnego, ale ten na swoim mianowaniu w ogóle nie wyglądał na bardzo zadowolonego, heh. Przygryzła wargę i przełknęła ślinę, ostatecznie kiwając głową w geście potwierdzenia, zaakceptowania i respektowania tej decyzji. Gdy w dalszym ciągu przeżywała swój nagły sukces (szkoda, że w dość martwych okolicznościach), Rozżarzona Gwiazda zmienił jeszcze mistrza Sosnowej Łapie, a potem… podszedł już do niej. Uniosła uszy uważnie.
Mhm — odparła twierdząco. „Porozmawiamy jutro”; cóż, domyśliła się, że dziś nie był w najlepszym humorze, skoro pożegnał aż dwóch członków rodziny na raz. Gdzieś z tyłu głowy czuła aż poczucie winy, bo… może i cieszyła się z bycia zastępcą, ale jednocześnie zastąpiła kogoś bliskiego kocurowi – ale nad tym nie miała kontroli. Wciąż nie była jakoś wybitnie pozytywnie nastawiona do Rozżarzonej Gwiazdy, po wszystkich jej mniejszych czy większych cierpieniach, które rudy mniej czy bardziej bezpośrednio spowodował, nawet niecelowo. Ale teraz będzie musiała nauczyć się z nim pracować, więc, cóż: po prostu głupio byłoby jej porzucać wszystkie te uczucia, duh.
A potem widziała, jak zbliża się do niej on: Koźlorogi… i mówi jej pojedyncze „gratuluję”, po czym sobie odchodzi. Nie mogła powstrzymać się od czucia zwyczajnej satysfakcji, gdy widziała go w wyraźnie złym humorze. Tyle pieprzył jej o nie poddawaniu się i staraniu się, ale gdy faktycznie zbierała swoje żniwa, to nie był już taki uśmiechnięty. Dlatego go nie znosiła.
Została, by słuchać ewentualnych gratulacji, a potem zająć się samym ciałem Cichego Poranku, które w końcu należało również pogrzebać. A potem… cóż, powrót do życia i obowiązków, chociaż tych teraz na pewno będzie miała więcej. Patrole, treningi, wszelkie mniejsze sprawy i pomoc przywódcy… ale tego właśnie chciała. Lepszego Klanu Gromu.

zt, chyba że Pogrzeb Cichego Poranku 2080997095

_________________

what are we waiting for?
i'm getting tired of trying so hard to be adored
★・・・・・・ close the door,
wish i'd reached out to my mother more
wish that i hadn't kept the score,
I WISH I

paralysed and spinning backwards
lullabies don't comfort me
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Czw 08 Wrz 2022, 18:23
Tęczowa Chmura
Tęczowa Chmura
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 66 [w chwili śmierci]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC] (*)
Mistrz : Rozżarzona Gwiazda
Partner : Rozżarzona Gwiazda
Wygląd : Wysoka, umięśniona kocica, o długim, niebieskim, klasycznie pręgowanym futrze, o złotych oczach. Na grzbiecie ma dużą, widoczną bliznę po szponach. Ma lekką nadwagę.
Multikonta : Sowia Gwiazda [KRz], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznik [KW]
Liczba postów : 803
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1125-paz#14614
W końcu nadeszła ta chwila, w której przemówić miał Rozżarzona Gwiazda. Niebieska już wcześniej spodziewała się, że będzie to coś więcej niż zwykłe słowa o Cichym Poranku. W końcu Nasięźrzałowa Noc nie pojawiał się w obozie od dłuższego czasu, a to mogło oznaczać praktycznie jedno - zaginął, lub co gorsza, nie żyje. Tęczowa Chmura tak jak i większość kotów z lekkim spięciem słuchała wyroku dotyczącego nowego zastępcy. W zasadzie w cale nie zdziwiła się, gdy to jej siostra została wybrana. Zaćmione Słońce zawsze marzyła o tej randze i matka była pewna, że dobrze sobie z nią poradzi, o ile tylko nie wróci jej ta nerwowość z przed wypadku z puchaczem.
- Gratulacje. Jestem pewna, że będziesz naprawdę dobrą zastępczynią - miauknęła do złotofutrej z delikatnym uśmiechem.
Kątem oka dojrzała, że Koźlorogi opuścił bok Rozżarzonej Gwiazdy. Nadal był jednak przy nim Konwaliowy Sen, dlatego kotka nadal nie była pewna czy podejść do przywódcy. Ostatecznie jednak zebrała się w sobie i ruszyła w jego stronę, by usiąść na miejscu Koźlorogiego, przy czym pozwoliła sobie dotknąć barku przywódcy nosem w ramach pocieszenia.
- Moje kondolencje, Rozżarzona Gwiazdo - zaczęła cicho, z lekkim wahaniem, próbując odpowiednio dobrać słowa. - Wiem, że jest ci teraz ciężko... więc jeśli tylko będziesz chciał porozmawiać, pamiętaj, że zawsze znajdziesz mnie w obozie...
Matka nie była pewna, czy właśnie jej towarzystwo były mistrz wybrałby w takiej sytuacji, ale nie wybaczyłaby sobie, gdyby mu tego nie zaproponowała. On sam bardzo jej pomógł po śmierci Ważkowej Łapy. Wiedziała, jak okropnie musiał się teraz czuć i chciała mu się odwdzięczyć za to co on dla niej zrobił księżyce nazad.
Została do końca pogrzebu obok kocura, oczywiście, jeśli ten nie miał nic przeciwko temu.

//zt, no chyba że żar chce jeszcze rozmawiać Pogrzeb Cichego Poranku 2483500703

_________________

Hummingbird, summer song
Has it brought my life back?
Hangin' in the balance
Have you brought the light back?
Pogrzeb Cichego Poranku SsDSHo3And hummingbird
I can never unsee
What you've shown me
Stay on, stay on with me

Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Wto 13 Wrz 2022, 18:19
Pszczeli Pył
Pszczeli Pył
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 70 [IV]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Rozżarzona Gwiazda
Partner : Konwaliowy Sen
Wygląd : Niska, krępej budowy koteczka o długim, gęstym futrze oraz stosunkowo silnych łapach. Na jej złotej sierści widać klasyczne pręgi, czarne na czole, łapach i ogonie oraz rdzawe po bokach i na grzbiecie. Pysk, gardło, brzuch oraz wewnętrzna część łap są jaśniejsze. Oczy oliwkowe, a uszy z pędzelkami.
Multikonta : Dąb (PNK), Żyto (S), Ogień (KG) | Księżyc (PWŁ)
Liczba postów : 529
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1145-pszczola#15164
Oh... – mruknęła na odpowiedź siostry. Jej ton posmutniał, starając się pokazać, że chociaż trochę odczuwa żal. Co prawda, nadal nie mówiło jej to za wiele, chociaż z drugiej strony... była przecież nowa w klanie, więc nie bardzo znała dużą część wojowników.
Później zagadał do niej mistrz, którego głos nie brzmiał już tak pogodnie, jak do tej pory, z uwagi na obecne zdarzenie. Posłusznie wysłuchała jego wytłumaczenie i skinęła łbem w znak zrozumienia i współczucia.
Przepraszam... – powiedziała, spoglądając na przywódcę klanu, potem na resztę zebranych, po czym powróciła ślepiami do martwej wojowniczki. Wygląda na to, że to faktycznie musiał być ktoś ważny. Chciała jeszcze spytać, dlaczego oraz jak powinna się zachować, ale ugryzła się w język. Teraz raczej nie był najlepszy moment na zadawanie pytań.
W milczeniu wysłuchała kolejnej wypowiedzi kocura, tym razem dotyczącej wyboru zastępcy. Okazało się, że jeszcze ktoś zaginął. Był to Nasięźrzałowa Noc. Kojarzyła jego imię, ale nie mogła sobie przypomnieć, kim on był. Może go widziała gdzieś na ceremonii? No, w każdym razie zaginął, a Żar został zmuszony do wyboru kogoś innego na jego stanowisko. Wybór padł... na Zaćmienie. Pszczoła spojrzała na swoją siostrą, chwilę się tak przyglądając. Cieszyła się, że ktoś z jej własnej rodziny miał zaszczyt zostać przyszłym przywódcą klanu. Nie była tylko pewna, jak powinna się teraz zachować. Czy teraz jej gratulować, czy może lepiej nie? W końcu mogła ją urazić, szczególnie, po tym, co przed chwilą powiedziała. Pewnie Zaćmienie widziała w niej powód do wstydu. W związku z tym przemilczała ten moment. Przynajmniej na razie. Dopiero po pogrzebie w wolnej chwili podeszła do nowej zastępczyni i pogratulowała jej ze zdobyciem nowej rangi.

//zt

_________________
Pogrzeb Cichego Poranku Pszczola-podpis

HOLD YOUR LIGHT
to the darkness in my head ༉‧₊˚.
put your ear to my heart or set your t e e t h
against my throat; give me something pretty
to  wear  beneath  my blood-stained  clothes

MY DARLING, THE DEVIL KNOWS MY NAME



Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Sob 17 Wrz 2022, 12:51
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 989
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Tak, jak szybko wrócił na miejsce, tak Kozioł zdecydował się na powrót do obowiązków, pozostawiając jego jeden bok pusty. Obejrzał się za wojownikiem, nie będąc w stanie nic z siebie wykrztusić. Do jego głowy nie przychodziły żadne słowa, którymi mógłby się podzielić z kumplem. Nie miał sił nawet myśleć o tym, czy jego odejście było spowodowane czymś innym, niż rzeczywiście powrotem do obowiązków. Przestrzeń dość prędko się zapełniła, gdy dołączyła do ich dwójki niebieska matka. Dotknięcie nosem pozwoliło mu na moment oderwać się od przykrej rzeczywistości i spojrzeć na kotkę, musząc poświęcić moment, by zastanowić się nad odpowiedzią. Czy chciał porozmawiać z Tęczą? Jednocześnie chciałby zostać sam, ale rozmowa z kimś bliskim, dla kogo Cichy Poranek nie była bliską rodziną... Musiał się nad tym zastanowić. Czy na pewno będzie w stanie opanować się podczas rozmowy? Czuł, że obecnie jest na granicy, chciał tak bardzo odpocząć w swoim legowisku. Nie chciał również jej obciążać swoimi problemami, bo w końcu... Każdy w klanie traci kogoś bliskiego, wcześniej czy później. I radzi sobie z tym głównie sam. Ale czuł, że dobrze będzie przyjąć czyjąś pomoc... Chociażby przez to, by nie być tak osamotnionym we własnym legowisku.
- Jeśli będziesz miała czas to... Przyjdź do mnie wieczorem do legowiska - odpowiedział w końcu. Tak. To będzie najrozsądniejsze rozwiązanie. Ale czy teraz rzeczywiście jest rozsądny? Sam o tym nie wiedział. Na przeprosiny Pszczoły kiwnął głową z lekko przymkniętymi oczami w dość ciepłym wyrazie. Pewno nie miała tego na myśli. Po prostu dawno jej nie było w klanie. Tak? Koty zaczęły się rozchodzić, dlatego to będzie najlepszy moment na pochowanie ciała. Pomógł innym kotom, pomimo krzyczącego w jego głowie zmęczenia, uniemożliwiający jego myślom jakikolwiek dostęp do jego głowy. Po czym sam udał się do swojego legowiska, by móc zrealizować swoje małe marzenie na ten moment — położyć się na mchu.


/zt
Re: Pogrzeb Cichego Poranku
Sponsored content

Skocz do: