IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Ziemie Niczyje
 :: Ziemie Niczyje :: Podróże
Wyprawa Motylego Blasku, Chabrowego Powiewu i Wieczornej Łapy
Sro 01 Cze 2022, 22:25
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Królicze Futerko, Wichura, Blask; dawniej: Królik, Skowronkowy Trel, Połyskująca Tafla
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2522
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
First topic message reminder :

Być może nie powinien czuć się w ten sposób, zważywszy na to, że Gwiezdny Klan był miejscem, do którego koty trafiały po śmierci... ale wracanie do Spienionych Wodogrzmotów w pewnym sensie było podobnym uczuciem do wracania do domu. Z jednej strony ze względu na specyficzną aurę tego miejsca, taką inną niż gdziekolwiek indziej, miłą, znajomą i bezpieczną, z drugiej strony ze względu na to, że jakaś jego drobna część liczyła na to, że znowu zobaczy na Srebrnej Skórce znajome pyszczki swoich rodziców. Szczerze jednak nie miał pojęcia, czego się dokładnie spodziewać, jeśli chodziło o mianowanie Chabrowego Powiewu i Wieczornej Łapy. Miał szczerą nadzieję, że Gwiezdny Klan nie pozwoli się wtrącać Brzozowej Skórze po tym wszystkim, co zrobiła Pliszkowemu Dziobowi, ale jeśli nie ona, to kto właściwie będzie na tej ceremonii? Ostatnim razem widział swoją mamę, matkę Pliszkowego Dziobu, a na koniec na chwilę też Niedźwiedzią Gwiazdę, ale teraz... czy teraz będzie tak samo, czy może to było jednorazowa rozwiązanie? Był jednocześnie ciekawy, a jednocześnie trochę przygaszony z tego powodu; bał się, że jeśli jednak nie zobaczy żadnego ze swoich rodziców, to się zawiedzie, bo... to był ważny dla niego czas, mimo wszystko. Może to było trochę dziecinne i samolubne z jego strony, ale chciałby, żeby mogli tam być.
Dzień przed wyprawą powiadomił Chaber i Roskę o tym, że następnego dnia wyruszą z samego rana i poprosił, żeby spotkali się przy wyjściu z obozu. Przypomniał im też, żeby porządnie się wyspały i najadły przed wyruszeniem. Sam zjadł spore śniadanie, umył się... i pozostało mu już tylko rozglądać się za swoimi terminatorkami. To dziwne, ale czuł się na tę wyprawę chyba bardziej podekscytowany niż na swoje własne.

_________________
AND SO, IF ON THE DAY I DIE
YOU COME TO BE AT MY SIDE
SURELY, UPON THE DAY I DIE


I'll sing of the love in my life

LIKE YOU SAID, EVERY MOMENT
WAS .WORTH .IT .TO .BE .ALIVE


Re: Wyprawa Motylego Blasku, Chabrowego Powiewu i Wieczornej Łapy
Nie 05 Cze 2022, 18:04
Chabrowy Powiew
Chabrowy Powiew
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 32 [II]
Matka : Łania Skórka [NPC]
Ojciec : Puszysta Chmura [NPC]
Mistrz : Zawilcowa Łąka, Motyli Blask
Wygląd : szczupła; wysoka; długie, czarne futro; białe znaczenia na brzuchu, piersi, pyszczku i łapach. oczy bladozielone
Multikonta : Żucza Łapa [KW]
Liczba postów : 367
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1160-chaber
Poczuła spokój.
Znalazła się, wraz z medykiem i siostrą w miejscu, którego nie potrafiła określić. Zagajnik, Barłóg, piaszczyste brzegi Oka Gór, jednak w miejscu Motyla wszystko zaczynało wyglądać, cóż, leśnie. Wszystko się ze sobą łączyło, jednocześnie migając zachęcająco. Nigdy nie widziała tylu gwiazd, tylu błyszczących punkciów. Chabrowy Powiew otworzyła szerzej oczka, rozglądając się dość zaskoczona. Jej wzrok znalazł swoje miejsce na czterech kotach znajdujących się przed ich trójką. Nie znała ich, ale kiwnęła im głową z delikatnym uśmiechem. Dwa koty okazały się być... rodzicami Motylego Blasku! Chabrowy Powiew skupiła chwilowo na nich wzrok, zerkając później na siostrę.
Ustała prosto, gdy medyk rozpoczął formalną część tego spotkania. Wysłuchała formułkę, spoglądając na pysk złotego kocura.
Tak — odrzekła krótko, lecz stanowczo i spokojnie. Wypuściła powietrze nosem z lekkim świstem.

_________________

los nas stworzył 彡     
   ✧˚ · . z nici gwiazd

atomowe puzzle drżą
rozsypując się jak sól
to tu, to tu



Re: Wyprawa Motylego Blasku, Chabrowego Powiewu i Wieczornej Łapy
Nie 05 Cze 2022, 20:49
Wieczorna Rosa
Wieczorna Rosa
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 48 (październik)
Matka : łania skórka
Ojciec : puszysta chmura
Mistrz : słodki nektar ; motyli blask
Partner : :O
Wygląd : grubawa; średnich rozmiarów; długie futerko; w większości niebieska tygrysio pręgowana, z kremowymi pręgowanymi plamami: na prawej stronie pyska, na przedniej części prawego boku, w większości kremowa lewa część ciała; biel na pysku, brodzie, szyi, piersi, brzuchu, przednich łapach do nadgarstków, tylnich łapach w połowie; trójkątna głowa, długi, prosty nos; żółto-zielone oczy
Multikonta : orzechowa gwiazda ; echo ; tygrysica
Autor avatara : pliszka (podpis)
Liczba postów : 741
Medyk
https://starlight.forumpolish.com/t1150-rosa
Roska zawsze wierzyła w Gwiezdny Klan, ale ani nie poświęcała temu dużej uwagi… ani też nie sądziła, że faktycznie kiedyś dostąpi zaszczytu bycia na Srebrnej Skórce i rozmawiania z przodkami, zanim sama nie umrze. Była podekscytowana, ale… nie spodziewała się, że to będzie takie niesamowite, uroczyste, a przede wszystkim, och, piękne! Mimo zaskoczenia nową sytuacją, nie czuła jakiejś paniki; aura miejsca, w którym się znaleźli, była naprawdę uspokajająca, bezpieczna. Rozglądając się po okolicy, znanej, ale jednocześnie nie do końca, wydała z siebie ciche „łaaał”, zaraz jednak zauważyła, że nie są tu sami! Ojej, ojej… nie miała pojęcia, kto to jest, i z szeroko otwartymi oczami przyglądała się kremowemu kocurowi i stojącej obok niego złocistej, puchatej kocicy, która wyglądała… w sumie podobnie jak Orzechowy Cień, z tym że miała więcej jasnego koloru. Hmm… o, i dalej jeszcze dwa koty, ale te w sumie nie przypominały jej nikogo konkretnego. Przechyliła z zaciekawieniem łeb, ale nieco niepewnie czekała na ruch Motyla… och! Synu! Czy to byli rodzice Motyla, Orzecha i Świergot? Z podekscytowania zakołysała się lekko na boki, ale zaraz się wyprostowała, słuchając medyka.
„Wierzę, że są odpowiednimi kotami na tę rangę. Swoimi charakterami i umiejętnościami pokazują, że mają do niej predyspozycje, do tego zdają sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka spoczywa na medykach”… te słowa sprawiły, że Roska poczuła się naprawdę miło, a nawet się troszeczkę zawstydziła. Nie było jednak na to czasu!
Tak! – pisnęła, nie kryjąc podekscytowania.

_________________

i won't let you get ill
i won't let you give in
'cause this life will only kill you if you let it
don't you let me get ill


Re: Wyprawa Motylego Blasku, Chabrowego Powiewu i Wieczornej Łapy
Nie 05 Cze 2022, 20:59
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Królicze Futerko, Wichura, Blask; dawniej: Królik, Skowronkowy Trel, Połyskująca Tafla
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2522
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Po kolei Chaber i Roska mu odpowiedziały, a on nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu na ekscytację w głosie Wieczornej Łapy. Dobrze było widzieć je pewne, zdecydowane i podekscytowane tym, co je czekało... nawet jeśli wiedział, że to dopiero początek i pewnie czekało ich jeszcze wiele trudnych momentów po drodze. Kiwnął im lekko głową, a potem obrócił się ponownie w stronę Gwiezdnych.
Gwiezdny Klanie, prezentuję wam te terminatorki. Wybrały ścieżkę medyka. Udzielcie im mądrości i intuicji, aby mogły zrozumieć wasze ścieżki i leczyć swój klan zgodnie z twą wolą – powiedział uroczyście. Rany, naprawdę miał nadzieję, że dobrze pamiętał te wszystkie formułki i niczego nie pomylił? To dopiero byłby wstyd, w końcu co jak co, ale wolał nie robić z siebie błazna przed Gwiezdnym Klanem, swoimi rodzicami... a co dopiero Brzozową Skórą, uch. Odgonił od siebie jedna te nieprzyjemne myśli, żeby raz jeszcze odwrócić się do swoich terminatorek i zetknąć się z nimi nosami, a potem... czekał na cokolwiek, co miało nadejść ze strony Gwiezdnych.

_________________
AND SO, IF ON THE DAY I DIE
YOU COME TO BE AT MY SIDE
SURELY, UPON THE DAY I DIE


I'll sing of the love in my life

LIKE YOU SAID, EVERY MOMENT
WAS .WORTH .IT .TO .BE .ALIVE

Re: Wyprawa Motylego Blasku, Chabrowego Powiewu i Wieczornej Łapy
Nie 05 Cze 2022, 21:38
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S), rozgwieżdżony płomień, zaćmione łapa, jeżyna (kg) | płotkowy potok, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : ja
Liczba postów : 1628
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
Mroźny Wiatr i Niedźwiedzi Sen z dumą patrzyli, jak ich syn wypowiada formułę, którą niegdyś mówiła do niego Pliszkowy Dziób; wąsy kremowego kocura uniosły się nawet w lekkim rozbawieniu, gdy Wieczorna Łapa wręcz pisnęła podekscytowana swą odpowiedź. Dobrze, że były tak entuzjastyczne.
Witamy was więc jako terminatorki medyka – Chabrowy Powiewie, Wieczorna Łapo — powiedziała Mroźny Wiatr, uśmiechając się do dwóch koteczek. Jej wzrok przeniósł się na niebieskiego medyka. — Nie moglibyśmy być z ciebie bardziej dumni.
Gdzieś w tle Brzozowa Skóra jedynie skrzywiła się; niezależnie, jak pięknie Motyli Blask nie wypowiedziałby swej formuły, ona chyba i tak miała go za błazna. Nie wyglądało na to, by wnosiła za wiele do całej tej ceremonii, najwyraźniej przyszła tylko strzelić dwie kwaśne miny i wywołać w Motylu niepokój, heh… być może po prostu obrała sobie za cel nawiedzanie każdej wichrowej wyprawy związanej z medykami.
Niedźwiedzi Sen i Mroźny Wiatr przysunęli się do syna w geście pożegnalnego uścisku; po tym wszystkim zniknęli. Chabrowy Powiew i Wieczorna Łapa powoli budziły się z gwiezdnego snu w jaskini, lecz… Motyli Blask wciąż tam tkwił.
Bo, chociaż zniknęli jego rodzice i Brzozowa Skóra (za nią chyba nie tęsknimy), to przed terminatorem Pliszkowego Dziobu zmaterializowało się oblicze dymnego, niebieskiego kocura, który wcześniej siedział przy biało-czarnej kocicy. Miał ciepłe spojrzenie złotych oczu i prawdopodobnie najbardziej pogodną twarz, jaką Motyl kiedykolwiek widział… chociaż może był to ten cały gwiezdny efekt. Uśmiechał się.
C… ojej, chwilka, nie przedstawiłem się! Wybacz! Jestem Srebrne Pióro, dawny medyk Klanu Wichru. Mistrz Brzozowej Skóry… — tytuł ten wypowiedział z pewnym wstydem i niechęcią, a w jego oczach przez chwilkę zobaczyć można było żal – żal do siebie samego. — Ale nie zabierając ci więcej czasu, przyszedłem tu powiedzieć, że jesteś super medykiem i cieszę się, że nareszcie wichrowym medykiem jest kot, który tego chce i na to zasługuję, jejku… no, i w sumie to tyle, pa! — palnął wesoło, a Motyli Blask z kolejnym mrugnięciem oczy otworzył w realnym świecie, przed kamieniem. Wtrącenie Srebrnego Pióra chyba nie było wybitnie potrzebne,  ale… najwyraźniej, skoro Brzozowa Skóra przyszła pofukać, to on przyszedł rozdawać komplementy. To już lepsze!

Podróż powrotna przeszła im raczej w spokoju, ale gdy zbliżali się do terenów Klanu Wichru, wiatr zaczął wiać mocniej, a na horyzoncie pojawiły się ciemne chmury, delikatnie rozświetlane przez prawie-już-zachodzące-słońce. Na szczęście, udało im się dostać do obozu zanim rozpadało się na dobre!

+10 PD dla Motylego Blasku
+10 PD dla Chabrowego Powiewu
+10 PD dla Wieczornej Łapy

_________________
once in a dream I thought I could be anyone I wanted
hard. to. believe,. but. it. felt. real. to. me

ᴜɴᴛɪʟ ᴛʜᴇ ᴍᴏʀɴɪɴɢ

when I'm awake, I still can't shake the taste of freedom
I can't stop, I can't break, I carry the weight for you
Re: Wyprawa Motylego Blasku, Chabrowego Powiewu i Wieczornej Łapy
Nie 05 Cze 2022, 22:26
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Królicze Futerko, Wichura, Blask; dawniej: Królik, Skowronkowy Trel, Połyskująca Tafla
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2522
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Witamy was jako terminatorki medyka, padło z pyszczka Mroźnego Wiatru, a Motyli Blask poczuł rozlewającą się po całym jego ciele dumę... i ulgę. Aż do ostatniego momentu obawiał się, że coś pójdzie nie tak, że czegoś zapomni, że powie coś źle, że Gwiezdnym coś nie będzie pasowało... tym bardziej że wciąż siedziała tam Brzozowa Skóra i wciąż krzywiła się na jego słowa. Jednak z chwilą, kiedy usłyszał "nie moglibyśmy być z ciebie bardziej dumni", obecność medyczki jakby przestała mieć dla niego znaczenie. Uśmiechnął się ciepło.
Dziękuję – powiedział. Chociaż było to tylko jedno słowo, dziękował im za tak wiele: za ich dumę, za to, że przyszli, za to, że go wspierali, że w ogóle miał szansę ich zobaczyć, nawet jeśli od dawna już nie żyli na ziemi, za całe ich wsparcie czy za życia, czy ze Srebrnej Skórki, bez którego nie byłoby go w tym miejscu. Kiedy podeszli bliżej, wtulił się w nich na krótką chwilę i zmrużył oczy, chcąc, żeby ich obraz i ich ciepło było ostatnim, co zapamięta z tej ceremonii...
Jednak po chwili zniknęli, a on wciąż tam był. Mało tego, kiedy obejrzał się dookoła, zniknęły też Roska i Chaber, na co poczuł chwilowy przypływ paniki, a jego serce zabiło nieco szybciej. Zaraz spojrzał w miejsce, w którym wcześniej siedziała Brzozowa Skóra... ale jej też nie było. Zbliżył się za to do niego ten sam kot, który siedział obok niej przez cały czas trwania ceremonii. Och. Kim on właściwie był? Nie był pewny, przez co czuł się w jego obecności trochę dziwnie, jednak widząc pogodny uśmiech na jego pysku, poczuł, że ogarnia go większy spokój. W porządku. Nic się nie działo. Brzozowa Skóra nie miała zamiaru dręczyć go zza grobu. Kocur najwyraźniej miał mu coś do powiedzenia, sam na sam. Tylko kto...
Ach. Srebrne Pióro, dawny medyk – nie słyszał wcześniej jego imienia, ale miało sens. I, zaraz, mistrz Brzozowej Skóry? Motyli Blask sam nie wiedział, co na to powiedzieć; wyrazy współczucia? A może nie powinien mówić nic? Uch, tak. Tak chyba było bezpieczniej, bo mimo wszystko raczej nie do końca wypadało mu tak się wypowiadać o dawnej medyczce. Jeszcze zmieni zdanie i tu wróci, brr.
Miło mi poznać – powiedział więc tylko, posyłając mu lekki uśmiech... który zaraz zmienił się w wyraz zdziwienia na kolejne słowa Gwiezdnego. Nie spodziewał się usłyszeć nagłego komplementu od kota, którego zupełnie nie znał i przez chwilę z tego osłupienia nawet nie do końca wiedział, jak zareagować. – O-och, dziękuję... – zdążył z siebie wydusić, ale zanim uporządkował myśli w swojej głowie, żeby może wykorzystać okazję i powiedzieć coś jeszcze, skoro już miał przyjemność z dawnym medykiem, mrugnął... i obudził się zaraz przed kamieniem, na ziemi, z Roską i Chaber obok.
Był skonfundowany i nie do końca się tego wszystkiego spodziewał, ale jednocześnie słowa Srebrnego Pióra wciąż przyjemnie szumiały mu w uszach i sprawiały, że robiło mu się jakoś cieplej na sercu. Na bardzo krótki moment zerknął na górę, w dziurę w sklepieniu jaskini, przez którą widać było niebo, a w myślach jeszcze raz wypowiedział ciche "dziękuję". Po tym wstał, rozprostował łapy po leżeniu na twardej posadzce, po czym obejrzał się na Chabrowy Powiew i Wieczorną Łapę. Uśmiechnął się do nich.
No... to jak wam się podobało? – spytał. – Nie miałem za bardzo kiedy wam przedstawić, z kim właściwie rozmawialiśmy, ale jakbyście chciały wiedzieć, to kocica, która prowadziła ceremonię, to Mroźny Wiatr, moja mama, a kremowy kocur koło niej to mój tata, Niedźwiedzia Gwiazda. Za to ci, którzy siedzieli tam trochę dalej... Uch, ta, co się krzywiła, to Brzozowa Skóra, dawna medyczka, mistrzyni Pliszkowego Dziobu. Może kiedyś opowiem wam o niej więcej. Za to ten kocur obok niej to Srebrne Pióro, jeszcze dawniejszy medyk, mistrz Brzozowej Skóry – poinformował, ot, żeby wiedziały na przyszłość. Po chwili spojrzał ku wyjściu z jaskini.
Lepiej się zbierajmy, przed nami długa droga – rzucił, a jeśli te nie miały nic przeciwko – ruszyli do domu, do obozu klanu Wichru.
Droga powrotna obyła się bez większych problemów i nawet zdołali wrócić, zanim na dobre się rozpadało, na co medyk odetchnął z ulgą. Byłoby źle, gdyby zmokli i jeszcze się pochorowali na sam początek medycznej drogi Chaber i Rosy. Zanim rozstali się na zasłużony odpoczynek, Motyli Blask powiedział swoim terminatorkom jeszcze jedno: poprosił, żeby nikomu nie mówiły, co dokładnie działo się na Srebrnej Skórce, bo była to tajemnica zarezerwowana dla przywódców i medyków.

/zt

_________________
AND SO, IF ON THE DAY I DIE
YOU COME TO BE AT MY SIDE
SURELY, UPON THE DAY I DIE


I'll sing of the love in my life

LIKE YOU SAID, EVERY MOMENT
WAS .WORTH .IT .TO .BE .ALIVE

Re: Wyprawa Motylego Blasku, Chabrowego Powiewu i Wieczornej Łapy
Pon 06 Cze 2022, 01:44
Wieczorna Rosa
Wieczorna Rosa
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 48 (październik)
Matka : łania skórka
Ojciec : puszysta chmura
Mistrz : słodki nektar ; motyli blask
Partner : :O
Wygląd : grubawa; średnich rozmiarów; długie futerko; w większości niebieska tygrysio pręgowana, z kremowymi pręgowanymi plamami: na prawej stronie pyska, na przedniej części prawego boku, w większości kremowa lewa część ciała; biel na pysku, brodzie, szyi, piersi, brzuchu, przednich łapach do nadgarstków, tylnich łapach w połowie; trójkątna głowa, długi, prosty nos; żółto-zielone oczy
Multikonta : orzechowa gwiazda ; echo ; tygrysica
Autor avatara : pliszka (podpis)
Liczba postów : 741
Medyk
https://starlight.forumpolish.com/t1150-rosa
Uśmiechnęła się nieco przepraszająco do Ważnych Gwiezdnych Kotów, kiedy zorientowała się, że w tej sytuacji i miejscu troszeczkę nie przystoi aż tak się ekscytować… ale ciężko było stać sztywno jak kłoda i udawać, że w ogóle jej to nie jara! W każdym razie, napuszyła się lekko, jakby chciała się nieco lepiej zaprezentować całemu Gwiezdnemu Klanowi, kiedy Motyl mówił kolejną formułkę, a jego matka odpowiadała i oficjalnie je witała jako… terminatorki medyka. Och, naprawdę to zrobiły, naprawdę to się działo, naprawdę wkroczyły w tym momencie na ścieżkę medyków!
Kotka nawet nie zauważyła krzywiącej się w tle kocicy, chociaż, kiedy wszystko zaczęło ciemnieć i znikać, przypomniała sobie, że wciąż nie wiedziała, kto taki tam był, poza rodzicami Motyla, ale było już za późno, ehh! Zamrugała powoli, budząc się w jaskini, ale… Motyl się nie budził razem z nią i Chaber! Co, czemu!! Kotka zaczęła nieco panikować i już chciała go jakoś szturchnąć, albo nawet dotknąć ponownie kamienia, żeby się dowiedzieć, co się dzieje, ale jednak się wstrzymała… i słusznie, bo zaraz do nich wrócił. Uff! Najadła się odrobinkę strachu, ale jednak było w porządku. Poderwała się na równe łapy i zaczęła dreptać dookoła kamienia. Mimo wszystko jednak słuchała Motyla.
Oooo – wyrwało się jej z pyszczka, kiedy kocur mówił, co to za koty, bo teraz wszystko stało się jasne. – Ekscytujące bardzo! I jak ładnie to wyglądało wszystko… w sensie to miejsce, takie dziwne, bo niby jak nasze tereny, ale jednak nie, no nie?
W drodze powrotnej kotka się jeszcze ekscytowała wszystkim, czego doświadczyli, a także samymi Spienionymi Wodogrzmotami – nie stresowała się już tak, jak w drodze w tamtą stronę, więc i była bardziej gadatliwa, ale w pewnym momencie się zmęczyła gadaniem i już raczej milczała. Była ciuuutkę rozczarowana, że nie może o tym nikomu opowiedzieć, kurczę, no ale nic. A w nocy spała jak małe kocię, taka była zmęczona!

zt
i got excited i zaczelam pisać posta nie wiedząc że to jeszcze nie moja kolej mam nadzieje ze git!!

_________________

i won't let you get ill
i won't let you give in
'cause this life will only kill you if you let it
don't you let me get ill


Re: Wyprawa Motylego Blasku, Chabrowego Powiewu i Wieczornej Łapy
Pon 06 Cze 2022, 06:02
Chabrowy Powiew
Chabrowy Powiew
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 32 [II]
Matka : Łania Skórka [NPC]
Ojciec : Puszysta Chmura [NPC]
Mistrz : Zawilcowa Łąka, Motyli Blask
Wygląd : szczupła; wysoka; długie, czarne futro; białe znaczenia na brzuchu, piersi, pyszczku i łapach. oczy bladozielone
Multikonta : Żucza Łapa [KW]
Liczba postów : 367
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1160-chaber
Uśmiechnęła się, gdy Motyli Blask skończył wypowiadać uroczystą formułkę. Patrzyła się przez chwilę na Mroźny Wiatr, która wydawała się być bardzo sympatyczna! Takie Chaber odnosiła wrażenie. Do tego ona i Roska zostały powitane jako nowe terminatorki medyka, na co czarno-biała poczuła dreszczyk ekscytacji, który rozszedł się po jej całym ciele.
A następnie otworzyła oczy, nie widząc jednak ślicznych terenów i gwiazdek wokół. Obudziła się, wraz z Wieczorną Łapą, lecz sam medyk... nie. Posłała siostrze spanikowane spojrzenie, latając wzrokiem między Motylim Blaskiem a kamieniem. Przytrzymali go, czy co? Coś się stało? Może powinny go obudzić? Jednak nie zajęło to długo, a medyk już do nich wrócił. Wstała i rozciągnęła się, słuchając kocura, opowiadającego im o kotach, które spotkali.
No!! Bardzo ładne — uśmiechnęła się wesoło do Roski i Motyla. — Super było.
Cała powrotna droga minęła jej bardzo miło, zwłaszcza, że dalej przeżywała ceremonię i też trochę się rozgadała z Wieczorną Łapą. Będąc blisko terenów Klanu Wichru, poczuli na sobie mocny wiatr, a Chabrowy Powiew zerknęła na ciemne chmury na horyzoncie. Dobrze jednak, że udało im się wrócić do obozu, zanim się rozpadało kompletnie. Szkoda, że ani Roska, ani Chaber nie mogły niczego mówić dotyczącego tego spotkania, ale jednocześnie to rozumiała. Po tym wszystkim od razu poszła spać u boku szylkretowej siostry.

[zt]

_________________

los nas stworzył 彡     
   ✧˚ · . z nici gwiazd

atomowe puzzle drżą
rozsypując się jak sól
to tu, to tu



Re: Wyprawa Motylego Blasku, Chabrowego Powiewu i Wieczornej Łapy
Sponsored content

Skocz do: