Meduzazostał Postacią Września 2024!Meduza wzbudził zainteresowanie graczy swoim trwającym wątkiem, gdzie wraz z Niebem, młodszym nowicjuszem, planują morderstwo Wodospada — strażnika, a jednocześnie ojca Meduzy, na którego twardy i konserwatywny charakter zrzucają chociażby śmierć Szakal, która ruszyła pozwiązanym z nią Niebem. Czy uda im się zabójstwo? Co ważniejsze — co dalej, gdy nie będą już mogli żyć w Plemieniu? Czy ktokolwiek dowie się o ich planach? Jak rozwinie się relacja między partnerami w zbrodni? Czas pokaże!
Zmień konto
Masz na pasku stary avatar? Przeloguj się na docelowe konto i kliknij prawym przyciskiem myszy. Avatar powinien zmienić się na aktualny!
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 479
Nieaktywny
Choroba wyłączyła ją z życia na cały księżyc. Okropnie długo. Zbyt długo. Mewi Krzyk oczywiście nie była zadowolona z konieczności siedzenia w lecznicy, jednak nie miała wyjścia - nie mogła opuścić jej niedoleczona, bo jeszcze choroba by się bardziej rozwinęła. Musiała więc posłusznie siedzieć i czekać, aż wszystkie objawy ustąpią. Potwornie jej się nudziło, a zaczepianie Lodowego Potoku też nie zawsze było czymś zabawnym, więc nie robiła niczego szczególnego. I w końcu... Jak tylko medyk pozwolił jej opuścić lecznicę, od razu powiadomiła Sokole Skrzydło, Zaćmione Słońce i Cichy Poranek o wyprawie. Nie było co zwlekać, dlatego już na następny dzień, nieco czasu po wschodzie słońca, umówiła się z kotkami przed wyjściem z obozu. Poleciła im, by się najadły i wypoczęły, czy coś, bo dotarcie w okolice, w których miał przebywać Puszczyk trochę im zajmie. Kiedy przyszła odpowiednia pora, udała się w umówione miejsce i zaczekała, aż każda się pojawi. Całkiem przyjemne towarzystwo, musiała przyznać. Ciekawiło ją, jak cała ta wyprawa przebiegnie. Kiedy kocice już się zjawiły, nie zwlekała - od razu ruszyła przed siebie, kierując się w stronę Skalnego Zęba. - Chodźmy, nie ma na co czekać, prawda? Żeby tylko Puszczyk nie uciekł gdzieś daleko. Jaki pewnie będzie zadowolony z naszej wizyty! - wyszczerzyła się. Jedyna okazja, by zrobić kocurowi na złość, pobić go, czy nawet zwykle obrazić. Bez konsekwencji. Nie sądziła też, by którakolwiek z kocic jej towarzyszących miała coś przeciwko zrobieniu z Puszczykiem porządku. Polowanie czas zacząć.
_________________
I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' withmy muffin I'm not lying, I'mjust stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check thishand 'cause I'm marvelous
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Nie 27 Mar 2022, 16:35
Zaćmione Słońce
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 76 księżyców [ lipiec '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : koźlorogi. fuuu
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : kryształowa łapa [ krz ], baranek [ s ], rozgwieżdżony płomień, jeżynowy nos [ kg ]
Autor avatara : szad
Liczba postów : 859
Wojownik
Zaćmione Słońce była naprawdę śmiertelnie gotowa na patrol, gdzie miały upewnić się, że jej śmierdzący ojciec nigdy już nie postawi stopy na terenach Klanu Gromu. Towarzystwo Sokolego Skrzydła nie było czymś przyjemnym, oczywiście, ale z drugiej strony; była to szansa, by udowodnić swoją wyższość. A Cichy Poranek… uch, no, nią za bardzo nie zaprzątała sobie myśli. Nie była więc zadowolona, gdy akurat w okolicach terminu patrolu… Mewi Krzyk się rozchorowała. I to nie na krótko, bo zmuszone siedzieć na dupie były aż cholerny KSIĘŻYC. Złota czasem myślała nad tym, by może samemu poprowadzić ten patrol, ale ugh – sam na sam z Sokół i Cichą, bez żadnej godnej twarzy? Nie ufałaby takiemu towarzystwu z CZYMKOLWIEK. Czekała więc, cierpliwie, chociaż frustracja budowała się w jej pazurach. W końcu jednak doczekały się; srebrzysta była zdrowa i gotowa do wyruszenia. Zjadła i wypoczęła, tak, jak nakazała jej dawna mistrzyni, a potem dumnie stawiła na miejscu, gdzie się umówiły. Kiwnęła Mewie na powitanie, a jej serce mimowolnie zabiło troszeczkę szybciej i mocniej, gdy nawiązała z wojowniczką kontakt wzrokowy… otrzepując się jednak szybko, ruszyła za nią w drogę, gdy już wszystkie się zebrały. Tropem Puszczykowego Lotu. — Mhm, na pewno zostawię mu jakiś upominek, gdy go spotkam. Może rysa na pysku, by nigdy o nas nie zapomniał? — parsknęła w odpowiedzi, idąc tuż obok Mewiego Krzyku i uśmiechając się z deka w dumie.
_________________
umiem cieszyć się z chwil małych w miłych samotności strzępkach la, la-la-la-la, wszystko mam
nie prosiłam, a mam, wszystko mam nie oczekując niczego, dostałam na krzywy ryj załapać się mogłam tylko ja nie prosząc, dostałam. i wszystko mam
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Nie 27 Mar 2022, 17:14
Sokole Skrzydło
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 24 [maj]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Nasięźrzałowa Noc
Wygląd : Wysoka i smukła, ale umięśniona kocica. Ma krótkie, czarne futerko i bladozielone oczy.
Choroba Mewiego Krzyku mnie frustrowała. To znaczy, byłam pewna, że jeszcze bardziej frustrowała ją, ale chciałam wyruszyć za Puszczykowym Lotem jak najszybciej... i obawiałam się, że kiedy Mewi Krzyk będzie leczyć ten swój katar, kaszel, czy co jej się tam działo, mój, pożal się Gwiezdny Klanie, ojciec zdąży stamtąd nawiać. Trochę się zdziwiłam, że w ogóle czekaliśmy z tym do końca, a Rozżarzona Gwiazda nie zdecydował, żeby zmienić przewodniczącego wyprawy... ale nie, żebym marudziła. Cichy Poranek była w porządku, a z Mewim Krzykiem całkiem się lubiłam, więc brzmiało to jak idealny skład. No, prawie idealny, bo oczywiście musiała jeszcze iść Zaćmione Słońce. Jakżeby inaczej. Najwyraźniej nie mogłam zrobić nawet jednej rzeczy bez siostry sapiącej z niezadowolenia gdzieś w tle. Ale było to coś, co do czego się przyzwyczaiłam i musiałam tylko przeboleć. Ugh, oby chociaż się przydała i obyśmy tylko szybko znalazły Puszczykowy Lot. Wyruszyłyśmy, a Mewi Krzyk szybko rzuciła uwagę, na którą zaśmiałam się cicho w rozbawieniu. W istocie Mewi Krzyk miała rację. Puszczykowy Lot na pewno nie ucieszy się na nasz widok. Sam fakt, że Rozżarzona Gwiazda wysłał za nim cztery kotki, był jak przytyk w jego stronę. Byłoby jeszcze zabawniej, gdyby szła z nami nasza (w sensie moja i Zaćmionego Słońca) matka. Chciałam już odpowiedzieć Mewiemu Krzykowi, co o tym myślałam, kiedy wtrąciła się Zaćmienie, a jej słowa, choć też zabawne, sprawiły, że po chwili uniosłam lekko brwi. – O ile sama chętnie zostawiłabym mu rysę na pysku... albo więcej, jesteś pewna, że walka z nim to dobry pomysł? – spytałam. Szłam po drugiej stronie Mewiego Krzyku, więc wychyliłam się nieco, żeby spojrzeć na Zaćmienie. Po chwili przeniosłam jednak wzrok na Mewi Krzyk, bo to ona przewodziła temu patrolowi, a więc była decyzyjna; chciałam znać jej opinię. – Puszczykowy Lot może i ma mysi móżdżek, ale ma też, niestety, parę w łapach. Międzyrzecze jest daleko, gdyby którakolwiek z nas została ranna... może mieć problem z powrotem do klanu. Jeśli faktycznie tam jest, chyba powinnyśmy zostawić walkę jako ostateczność? – wyjaśniłam. Nas była czwórka, Puszczykowy Lot był jeden... ale Mewi Krzyk nie należała do największych i najpokaźniejszych, Cichy Poranek była ze dwa razy młodsza od Puszczykowego Lotu, a ja i Zaćmione Słońce – jeszcze bardziej. Jakkolwiek danie mu nauczki nie było kuszącą perspektywą, nie chciałam myśleć o tym, że przez takiego kretyna któraś z nas mogłaby zostać ranna i unieruchomiona w lecznicy na nawet dłużej niż Mewi krzyk przez chorobę. O ile w ogóle dałaby radę wrócić, bo Międzyrzecze... Nigdy się tam nie zapuszczałam, ale wiedziałam, że było daleko. Wolałam podejść do tego ostrożnie.
_________________
some only live to die, I'm alive to flyhigher than angels in outfields inside of my mind I'm ascendin' these ladders, I'm climbin' say goodbye this old world, this oldworld
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Nie 27 Mar 2022, 18:35
Cichy Poranek
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Mętna Kałuża
Ojciec : Ogórkowowąsy
Mistrz : Mętna Kałuża (NPC)
Wygląd : Cichy Poranek posiada krótkie, matowe futro, które często jest przykryte brudem i kołtunami. Większość futra kotki jest biała, za wyjątkiem: uszu, lewego oka, grzbietu i przedniej lewej łapy, które są odznaczone kremowo-niebieskimi łatami. Również jej ogon jest w większości pokryty takimi odznaczeniami, za wyjątkiem samej jego końcówki, która wróciła do bieli. Zarówno na niebieskich jak i na kremowych łatach można zauważyć pręgi rodzaju klasycznego. Oczy kotki są niebieskiego koloru.
Wojowniczka nie wyróżnia się specjalnie wielkością, jest drobnej budowy i średniego wzrostu. Na krótkim pyszczku kotki można zauważyć różowy nosek. Uszy kotki są małe i zaokrąglone. Nie posiada żadnych blizn ani innych permanentnych urazów skóry.
Multikonta : Malinowa Łapa [KG] Mała Łapa [KW]
Autor avatara : https://www.flickr.com/photos/cat_haven/
Liczba postów : 172
Gwiezdny Klan
Chyba Cichej jako jedynej nie przeszkadzała tak choroba Mewiego Krzyku. Ba, za ten czas śnieg zdążył stopnieć i zrobiło się cieplej, co ułatwi dalsze wycieczki. Minusem jest fakt, że ślady Puszczyka zostały najprawdopodobniej stopniałe wraz z zimowym puchem, a sam kocur mógł być Gwiezdni-wiedzą-gdzie. Skład patrolu budził w kotce mieszane uczucia. Mewę znała na tyle, aby nazwać ją koleżanką, ale specjalnie blisko nie były. Była też Sokole Skrzydło, do której cicha nie darzyła wielkiej sympatii. Nie dlatego, że Sokół była jakaś wredna czy coś, po prostu obie ceremonie czarnej kotki pozostawiły w pyszczku starszej wojowniczki niesmak, więc ma z nią nieciekawe wspomnienia. No i Zaćmione Słońce...szczerze mówiąc to Cicha nie miała o niej żadnej opinii, bo wiedziała tyle, że jest siostrą Sokół i byłą terminatorką Mewy. Zaraz po wyruszeniu padł temat zostawienia kocurowi "pamiątki". Szylkretka skrzywiła się. Co prawda, Puszczyka nie znała za blisko, ale z opowiadań innych kotów i nielicznych interakcji z innymi kotami jakie Cichej udało się posłyszeć nie wydawał się zbyt ciekawym typem kota. Zwłaszcza dla kotek – Ironicznie, taki wielki i silny kocur opuścił Klan, bo jedna kotka napluła mu na pysk i zniszczyła reputację – skomentowała – hm, pewnie dlatego Róża nie mogła iść z nami. Wtedy bójka byłaby nieunikniona – rzuciła podbiegając na przód patrolu. Słysząc komentarz Sokół podniosła jedną brew – Cóż, może nie dominujemy siłą fizyczną – zaczęła – jednak Puszczyk żył samotnie przez dwa księżyce Pory Nagich Drzew, a same dobrze wiemy jak ciężko jest wtedy złapać coś w pojedynkę, albo zbudować sobie schronienie. Nie mówię, że Puszczyk jest niezdolny do przeżycia, jednak nie sądzę też, że jest w pełni sił. Chociaż faktycznie, jeśli któraś z nas zostanie ranna to możemy nie zdążyć wrócić do obozu zanim wda się infekcja. – skończyła.
_________________
Do ordie, you'll never makeme Because the world willnever take my heart Go and try, you'll neverbreakme We want it all, we wanna play this part I won't explain orsayI'm sorry I'munashamed,I'm gonna show my scars Give a cheer for all the broken Listen here,because it's who we are
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Pon 28 Mar 2022, 16:34
Orzechowy Cień
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2982
Gwiezdny Klan
Więc wyruszyły. W czwórkę, na jednego kocura, który najprawdopodobniej żył teraz samotnie. Z dużym opóźnieniem, bez przewodnika, bez wiedzy innej, niż to, że kocur był widziany w Międzyrzeczu – a Międzyrzecze było naprawdę dużym terenem – i to już dawno, bo nawet przed wyprawą Kruczego Cienia i Rozżarzonej Gwiazdy, a ta przecież miała miejsce już jakiś czas temu. Czy była jeszcze szansa na znalezienie Puszczyka? A jeśli go znajdą, to… co dokładnie, jaki właściwie był plan? Czy to w ogóle był dobry pomysł? Tego dowiedzą się gromowe wojowniczki już wkrótce. Na razie jednak… spokój, cisza, i zapewne tak to będzie wyglądało aż do samej granicy, do której kotki miały kawałek.
_________________
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Wto 29 Mar 2022, 17:50
Mewi Krzyk
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 479
Nieaktywny
Nie mogła się nie zgodzić z Zaćmieniem. Sama chętnie sprałaby Puszczykowy Lot i zostawiła nawet więcej niż jedną pamiątkę... I to byłby ogromny wstyd, gdyby one cztery nie dały sobie rady z jednym kocurem. - Och? Mimo wszystko Puszczyk był doświadczonym wojownikiem. Nie wątpię, że przeżycie, nawet w pojedynkę, nie sprawiłoby mu większej trudności. Kiedy ktoś jest głodny, wtedy stara się bardziej, żeby coś faktycznie znaleźć i upolować - w klanie, gdzie pożywienia mieli pod dostatkiem, nie trzeba było się szczególnie wysilać na polowaniach. Zawsze znalazłby się ktoś inny, kto akurat postanowiłby się postarać i przynieść jak najwięcej. W Klanie Gromu nie było żadnego problemu z głodem. Mewi Krzyk wiedziała zaś, że kot głodny i zdany na siebie jest o wiele bardziej zdeterminowany, by się tego głodu pozbyć. - Żebyśmy po prostu nie były zaskoczone. Tak czy siak, bezmyślne rzucenie się na niego nie wchodzi w grę. Reszta zaś zależy od okoliczności. Przewagi - niestety, żadna z nich nie miała jakiejś nadzwyczajnej siły i przewagi nad Puszczykiem pod tym względem. Sama Mewa, mimo iż wojowniczką już chwilę była i przede wszystkim miała o wiele więcej księżyców niż młode kotki, to jednak pod względem sprawności nie mogła się pochwalić. Była słaba, drobna i delikatna, a poza tym nie lubiła walczyć. Nie wiedziała jednak jeszcze, czy niechęć to walki była większa niż chęć przetrzepania kocurowi skóry. Dotarły więc do granicy, skąd dalej Mewi Krzyk zamierzała skierować się w stronę Spękanej Ziemi, a dalej w okolicę Żwirowej Ścieżki i Turzycowej Skarpy.
_________________
I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' withmy muffin I'm not lying, I'mjust stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check thishand 'cause I'm marvelous
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Wto 29 Mar 2022, 19:11
Zaćmione Słońce
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 76 księżyców [ lipiec '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : koźlorogi. fuuu
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : kryształowa łapa [ krz ], baranek [ s ], rozgwieżdżony płomień, jeżynowy nos [ kg ]
Autor avatara : szad
Liczba postów : 859
Wojownik
Ach, ale od razu, gdy rzuciła słowa w stronę Mewiego Krzyku, to odezwała się ona. Przez Zaćmienie przeszła fala irytacji, jakoby każdy wyraz wypowiedziany w barwie głosu Sokolego Skrzydła podnosił jej kolejny włos na grzbiecie do góry. Nienawidziła tego, jak wypowiadała się siostra, nienawidziła tego, jaka była, nienawidziła tego jak swoim głupim tonem i sposobem formułowania zdań sprawiała wrażenie, że uważa się za o wiele mądrzejszą i lepszą od ciebie; nie w ten sposób, w jaki wywyższać potrafiła się Zaćmione Słońce, nie – złota robiła to… szczerze, bezpośrednio; Sokół miała w swoim manieryzmie coś, co w pewien sposób fałszowało jej intencję, tą obrzydliwą dyplomację. — Myślę, że wyjęcie kija z twojego tyłka to dobry pomysł — odparła donośnie, nie rzucając na siostrę nawet okiem; niczym wygłodniały wilk szła przed siebie tylko z celem stawiania kolejnych kroków. — Nie jestem na tyle głupia, by uważać rzucenie się na Puszczyka za pierwszą i jedyną opcję, po prostu byłoby to… zabawne — dokończyła, coby jej intencja była jasna, ale, ach, zaraz odezwała się Cichy Poranek, dziwnie odstająca dla Zaćmienia od reszty składu. Na jej słowa uniosła brwi w lekkiej… pogardzie i oburzeniu. — Nie dominujemy siłą fizyczną? Jest nas cztery, on jeden. Ma większy staż jako wojownik, ale to nie tak, że nie umiemy walczyć czy nie mamy siły w łapach — z niechęcią musiała przyznać, że dzieliła z Sokół jedną cechę – masywna, umięśniona sylwetka. — A najwyżej niektórzy — dodała ze świstem powietrza z nozdrzy, w końcu i Mewi Krzyk, i Cichy Poranek były kocicami raczej drobnymi… Szły dalej, prowadzone przez srebrzystą wojowniczkę, wychodząc z gromowych ziem na to, co faktycznie je interesowało; Ziemie Niczyje. Spękana Ziemia, Żwirowa Ścieżka, Turzycowa Skarpa… Mewi Krzyk zdawała się wiedzieć, gdzie idzie, ale dla złotej wojowniczki były to tereny zupełnie nowe i nieznane. Fajnie czasem się odświeżyć, huh.
_________________
umiem cieszyć się z chwil małych w miłych samotności strzępkach la, la-la-la-la, wszystko mam
nie prosiłam, a mam, wszystko mam nie oczekując niczego, dostałam na krzywy ryj załapać się mogłam tylko ja nie prosząc, dostałam. i wszystko mam
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Czw 31 Mar 2022, 22:32
Sokole Skrzydło
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 24 [maj]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Nasięźrzałowa Noc
Wygląd : Wysoka i smukła, ale umięśniona kocica. Ma krótkie, czarne futerko i bladozielone oczy.
Zacisnęłam nieco mocniej zęby, słysząc, że Zaćmione Słońce, jak zwykle, nie mogła rozmawiać ze mną normalnie, tylko musiała syczeć, warczeć, pluć, obrażać mnie czy cokolwiek. I może gdybym wciąż była tylko Sokół albo nawet Sokolą Łapą, która czuła, że musiała Zaćmieniu za wszelką cenę udowodnić, że też się do czegoś nadawała, byłabym teraz zestresowana i czuła się źle... ale teraz jej słowa sprawiły tylko, że miałam ochotę przewrócić oczami z irytacją i rzucić jakimś komentarzem, może ironicznie o tym, że Dzika Róża chyba nie byłaby zadowolona z jej manieryzmu, może nawet spytać, po co się tak do mnie rzuca. Byłyśmy jednak w towarzystwie Mewiego Krzyku i Cichego Poranka, a przed nimi nie chciałam się wdawać w głupie sprzeczki. Dlatego mlasnęłam jedynie językiem. – Zabawne czy nie, poruszyłaś ważną kwestię – powiedziałam i, nie czekając nawet na jej reakcję, obróciłam głowę w stronę Mewiego Krzyku, żeby spytać:[/b] – Jaki mamy plan na to całe "upewnianie się, że nic nie planuje"? – Kocica powiedziała co prawda, że "reszta zależy od przewagi", ale to dotyczyło głównie walki. Podejrzewałam, że musiała już zacząć myśleć nad tym, co dokładnie zrobimy, jeśli w ogóle Puszczykowy Lot znajdziemy, co mu powiemy, żeby cokolwiek od niego wyciągnąć albo przynajmniej sprawić, żeby na pewno zniknął z terenów bliskich klanom i nie próbował niczego zabawnego. A to chyba przydałoby się ustalić teraz, kiedy miałyśmy spokój i nie musiałyśmy się o nic martwić, zamiast potem działać chaotycznie i bez żadnego planu. – Zobaczymy, w jakim będzie stanie, kiedy go znajdziemy. Jeśli w ogóle – rzuciłam jeszcze, ni to do Mewiego Krzyku, ni to Cichego Poranka na temat tego całego życia w całości. Gdyby Puszczykowy Lot faktycznie był osłabiony, to mogłoby nam zapewnić większą przewagę, o której mówiła Mewi Krzyk, ale czy na pewno byłby tak osłabiony porą Nagich Drzew, jak mówiła Cichy Poranek? Jej myślenie wydawało mi się... nieco zbyt optymistyczne. Tak, porą Nagich Drzew było trudniej, ale jednego kota było łatwiej wyżywić, niż cały klan, schronienia bywały też naturalne, a poza tym kto wie, czy nie znalazł sobie jakiejś grupy współbratymców? Chociaż, tsk, nie, żebym podejrzewała, że jakikolwiek kot chciałby być w takiej grupie z Puszczykowym Lotem. Raczej nie był przyjemnym towarzystwem i trochę wątpiłam w jego umiejętności znajdowania sobie przyjaciół. Wszystko okaże się, jeśli faktycznie go znajdziemy, jeśli dalej w ogóle był w okolicach Międzyrzecza... A zanim się o tym przekonamy, jeszcze trochę minie, patrząc po tym, jak daleko musiałyśmy iść. Nigdy osobiście nie byłam w Międzyrzeczu, ale słyszałam o tym, że było daleko, delikatnie mówiąc.
_________________
some only live to die, I'm alive to flyhigher than angels in outfields inside of my mind I'm ascendin' these ladders, I'm climbin' say goodbye this old world, this oldworld
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Czw 07 Kwi 2022, 18:11
Cichy Poranek
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Mętna Kałuża
Ojciec : Ogórkowowąsy
Mistrz : Mętna Kałuża (NPC)
Wygląd : Cichy Poranek posiada krótkie, matowe futro, które często jest przykryte brudem i kołtunami. Większość futra kotki jest biała, za wyjątkiem: uszu, lewego oka, grzbietu i przedniej lewej łapy, które są odznaczone kremowo-niebieskimi łatami. Również jej ogon jest w większości pokryty takimi odznaczeniami, za wyjątkiem samej jego końcówki, która wróciła do bieli. Zarówno na niebieskich jak i na kremowych łatach można zauważyć pręgi rodzaju klasycznego. Oczy kotki są niebieskiego koloru.
Wojowniczka nie wyróżnia się specjalnie wielkością, jest drobnej budowy i średniego wzrostu. Na krótkim pyszczku kotki można zauważyć różowy nosek. Uszy kotki są małe i zaokrąglone. Nie posiada żadnych blizn ani innych permanentnych urazów skóry.
Multikonta : Malinowa Łapa [KG] Mała Łapa [KW]
Autor avatara : https://www.flickr.com/photos/cat_haven/
Liczba postów : 172
Gwiezdny Klan
Skrzywiła się na dogryzki sióstr. Może wzięcie Zaćmienia na misje nie było najlepszym pomysłem. Mogły na przykład wziąć Tęczową Chmurę. Albo Rozżarzona Gwiazda mógł dać sobie spokój z sokolim Skrzydłem, w końcu ona ma terminatora do nauczenia. Na przekonania złotej kotki o jej mądrości przewróciła jedynie oczami. Miała już się nie odzywać, przecież żadna z kotek nie wydawała się słuchać, jednak ostatnia wypowiedź Zaćmienia przykuła jej uwagę – Oh? Sugerujesz, że któraś z nas nie potrafi walczyć i czystym fartem została wojowniczką? – zapytała unosząc brew. Uśmiechnęła się też nieco pod nosem, dając złotookiej do zrozumienia, że był to żart. Mimo wszystko Cicha nie mogła powstrzymać szybkiego rzutu okiem na Sokole Skrzydło. Propos Sokół, to ona też się odezwała. Najwidoczniej czarnuszka nie miała za wielkich nadziei na znalezienie ojca, co jest zrozumiałe. Ale Gwiezdni uchrońcie, czemu mówi jak przywódca na zgromadzeniu? Nie może podejść do tego jako do zwykłej misji? Na co ten wyniosły ton i pytania? – Jestem pewna, że Mewi Krzyk ma plan. Nie główkuj tyle, bo się zmęczysz zanim gdziekolwiek dojdziemy – odparła nieco ostrzejszym tonem niż do Zaćmy – nie bez powodu to ona prowadzi patrol.
_________________
Do ordie, you'll never makeme Because the world willnever take my heart Go and try, you'll neverbreakme We want it all, we wanna play this part I won't explain orsayI'm sorry I'munashamed,I'm gonna show my scars Give a cheer for all the broken Listen here,because it's who we are
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Pon 11 Kwi 2022, 21:52
Orzechowy Cień
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2982
Gwiezdny Klan
Dotarcie od obozu do granicy zajęło kotkom ponad półtorej godziny, ale w końcu wydostały się z gromowych terenów. Podróż dalej przebiegała spokojnie, ale na skraju Spękanej Ziemi w nozdrza kotek uderzył zapach innego kota, dość świeży i dobiegający ze strony Turzycowej Skarpy. Na horyzoncie jednak nikogo nie było, a i żadna z nich nie rozpoznawała tej woni.
_________________
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Pią 15 Kwi 2022, 17:13
Mewi Krzyk
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : [*]
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 479
Nieaktywny
- Należy dowiedzieć się, co Puszczyk planuje - a nie, czy nic nie planuje. Bo jakiś plan musiał mieć, choćby na życie - odszedł z Klanu i co dalej? Szczerze mówiąc, Mewi Krzyk osobiście nie przejmowałaby się jakimś jednym Puszczykiem, który odszedł z klanu - jakież to zagrożenie sprawia jeden kot? Miałby zdradzić komuś sekrety klanu? W takim razie najpierw musiałby o czymkolwiek wiedzieć, w co srebrzysta wątpiła. Chciałby się zemścić na Klanach? W pojedynkę było to niemożliwe. Czy zaś zebranie grupy kotów byłoby dla Puszczyka wykonalne? Wątpliwe. Mewa zamierzała jedynie trochę się podroczyć z kocurem, bo w ogóle nie uważała go za zagrożenie dla Klanu Gromu. - Puszczyk to pośmiewisko i nieudacznik, nikt więcej. Szczerze mówiąc, nie spodziewałabym się cudów, jeśli już go znajdziemy. Nie nastawiajcie się na wielką walkę czy odkrycie jakiegoś puszczykowego spisku - rzuciła i wzruszyła barkami. - Zaś co do "główkowania"... Hmpf. To dobrze, jeśli ma się wątpliwości. I tak jak wspomniała Sokół, wszystko zależy od tego, co znajdziemy. Możemy się przecież zaskoczyć. Jednak jeśli macie jakieś propozycje czy pomysły - zamieniam się w słuch. To nie tak, że coś sobie wymyśliłam i zamierzam tego się w ignorancki sposób trzymać za wszelką cenę - dodała jeszcze, lekkozirytowana zachowaniem kocic. Jedna ma ochotę rzucić się na drugą. Nie zdążyła dorzucić jednak jakiegoś kolejnego komentarza, gdyż niespodziewanie wyczuła obcy zapach. Nie był to Puszczyk, ale i tak poleciła kocicom mieć się na baczności i obserwować, czy nie natrafią na jakiegoś gościa. Nie zamierzała się tym obcym kotem przejmować - dalej zmierzała w okolicę Żwirowej Ścieżki i Turzycowej Skarpy, choć bardziej w stronę tej pierwszej, nie do końca mogąc się zdecydować, czy wyminąć tego kota, czy też nie. Ostatecznie jednak skręciła mimo wszystko w stronę Turzycowej Skarpy, bo a nuż dowiedzą się czegoś o Puszczyku - zawsze warto spróbować. - Za chwilę być może się dowiemy, do kogo też należy ten zapach. Oby udało się natrafić na kogoś przyzwoitego, kto zechce udzielić nam paru informacji - powiedziała rozbawiona, nie przejmując się konfrontacją z nieznajomym. Samotnicy potrafili być całkiem pomocni, choć też z drugiej strony - mogli być problemem. Była ich czwórka, a jeśli ktoś niebezpieczny krąży niedaleko klanów, to też dobrze wiedzieć.
_________________
I won't tell you that I love you, kiss or hug you 'cause I'm bluffin' withmy muffin I'm not lying, I'mjust stunnin' with my
love-glue-gunnin'
just like a chick in the casino take your bank before I pay you out I promise this, promise this check thishand 'cause I'm marvelous
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Sob 16 Kwi 2022, 17:08
Zaćmione Słońce
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 76 księżyców [ lipiec '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : koźlorogi. fuuu
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : kryształowa łapa [ krz ], baranek [ s ], rozgwieżdżony płomień, jeżynowy nos [ kg ]
Autor avatara : szad
Liczba postów : 859
Wojownik
Zaćmienie przewróciła już jedynie oczami na słowa Sokolego Skrzydła. Miała jej dosyć, ale nie była kotem głupim, jak niektórym mogło się wydawać; umiała skupić się na ważniejszym celu, niż jej spory z rodzeństwem, a to na pewno nie było miejsce i czas na to… ale, oczywiście, patrzenie jak czarna odpowiada jej swoim iście poważnym i dojrzałym podejściem było zabawne. Ach, ale o zaćmione słowa zahaczyła Cichy Poranek. Złota uniosła brwi i uśmiechnęła się troszeczkę. — Nie, nigdzie tak nie powiedziałam. Ale skoro tak sobie dopowiadasz, to może to jakiś kompleks — parsknęła lekkim tonem, nie planując wbijania zbyt wielkiej szpili, bo przede wszystkim miały znaleźć Puszczyka, a nie prowokować siebie nawzajem. Zaćmienie czasem po prostu nie mogła się powstrzymać, gdy tak piękne słowa rzucały się jej na język. Szylkretka jeszcze nie skończyła ze swoimi wypowiedziami, bo, ojej, pojechała również po Sokolim Skrzydle. Złocista powstrzymywała lekki śmiech, zamiast tego uśmiechając się tylko pod nosem. Najwyraźniej nie tylko ona miała dosyć sokolego gadania! Odezwała się w końcu jeszcze Mewi Krzyk, och, a jak dobitnie i konkretnie; Puszczyk to pośmiewisko i nieudacznik, nikt więcej. Zaćmienie zamruczała w potwierdzeniu. Wszelkie frywolne humorki Zaćmienia zastopowały jednak, gdy do jej nozdrzy dotarł obcy zapach samotnika, zdecydowanie nie taki, który znała, więc i zapewne też nie Puszczykowy Lot pobłogosławił ich swoją obecnością. Jej uszy uniosły się na sztorc, a reszta zmysłów wyostrzyła w instynktownej wręcz reakcji. Zaćmienie nie miała nigdy do czynienia z samotnikami, toteż nie wiedziała tak dobrze, jak Mewi Krzyk, co z takim kimś można zrobić poza przepędzeniem… ich liderka szybko jednak zaproponowała wyciągnięcie kilku informacji, a opcja ta od razu zalśniła w głowie Zaćmienia jako świetny pomysł, być może dlatego, że faktycznie był świetny, a może dlatego, że był po prostu pomysłem jej mistrzyni. Podążyła.
_________________
umiem cieszyć się z chwil małych w miłych samotności strzępkach la, la-la-la-la, wszystko mam
nie prosiłam, a mam, wszystko mam nie oczekując niczego, dostałam na krzywy ryj załapać się mogłam tylko ja nie prosząc, dostałam. i wszystko mam
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Nie 15 Maj 2022, 02:03
Sokole Skrzydło
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 24 [maj]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Nasięźrzałowa Noc
Wygląd : Wysoka i smukła, ale umięśniona kocica. Ma krótkie, czarne futerko i bladozielone oczy.
Powstrzymałam ochotę na ciche parsknięcie, kiedy usłyszałam, jak Zaćmione Słońce odpowiada Cichemu Porankowi. Nie chciałam mieszać się w konflikt z, mimo wszystko, starszą wojowniczką, dlatego pozostawałam poza nim, ale musiałam przyznać, że nie do końca rozumiałam, czemu Cicha zdawała się szukać zaczepki ze wszystkimi... ze mną też. Zmrużyłam lekko oczy. Ach, nie dość, że insynuowała jakieś dziwne rzeczy o naszej sile, to jeszcze najwyraźniej planowała sugerować, że podważam autorytet Mewiego Krzyku? Teraz naprawdę nie rozumiałam, o co jej chodziło. Powstrzymałam jednak chęć na skrzywienie się i zamiast tego po prostu obróciłam się w stronę Cichego Poranka, żeby zupełnie spokojnie powiedzieć: – Tak, zdaję sobie z tego sprawę, właśnie dlatego ją o to pytam. Bo jestem ciekawa, jak będziemy działać. – Naprawdę nie rozumiałam, o co chodziło wojowniczce i czemu w ogóle zwracała się do mnie takim tonem, skoro nic jej personalnie nie zrobiłam i nawet nie do niej się odzywałam, ale czułam, jak odrobina mojej sympatii do niej jakby wyparowuje... i jednocześnie pojawia się lekki stres. Nie podobało mi się to, że najwyraźniej nie mogłam z jej strony liczyć na jakąkolwiek przychylność i to w dodatku zupełnie bez powodu. Nie tak miało być, nie tak miały wyglądać moje relacje w klanie. Przecież starałam się, żeby nigdy nikogo nie urażać, żeby zwracać się do starszych z szacunkiem... nawet pocieszałam, na Gwiezdnych, pocieszałam ledwo mi znajomą Cichy Poranek, kiedy moim mistrzem został Nasięźrzałowa Noc, chociaż nic mi było do tego, a ona teraz zamierzała traktować mnie w ten sposób. Odwróciłam spojrzenie i poczułam, jak moja powieka drgnęła kilka razy nerwowo. Nie chciałam kontynuować tej rozmowy, więc zamiast tego skupiłam się na tym, co mówiła Mewi Krzyk. Nie to nie. – Szczerze? Zdziwię się, jak na sam nasz widok nie podkuli ogona i nie ucieknie – skomentowałam wypowiedź Mewiego Krzyku o "puszczykowym planie" i poruszyłam lekko wąsami w rozbawieniu. Wątpiłam, żeby chciał mieć z nami cokolwiek do czynienia, skoro w naszym drobnym składzie znajdowały się same kotki, w dodatku z klanu, z którego odszedł, w tym dwie były jego, pożal się Gwiezdny Klanie, córkami... Wątpiłam, żeby miał ochotę z nami rozmawiać. Co do pomysłów – nie miałam za bardzo konkretnych pomysłów, przynajmniej póki co, więc po prostu kiwnęłam głową i zamyśliłam się, chcąc spróbować wymyślić jakąś sugestię... jednak zanim zdążyłam wpaść na cokolwiek wartego informowania o tym reszty wojowniczek, mogłyśmy poczuć zapach jakiegoś samotnika, od którego Mewi Krzyk proponowała wyciągnięcie informacji. Oho, robiło się ciekawie.
_________________
some only live to die, I'm alive to flyhigher than angels in outfields inside of my mind I'm ascendin' these ladders, I'm climbin' say goodbye this old world, this oldworld
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Pią 27 Maj 2022, 19:16
Cichy Poranek
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 39 (VII)
Matka : Mętna Kałuża
Ojciec : Ogórkowowąsy
Mistrz : Mętna Kałuża (NPC)
Wygląd : Cichy Poranek posiada krótkie, matowe futro, które często jest przykryte brudem i kołtunami. Większość futra kotki jest biała, za wyjątkiem: uszu, lewego oka, grzbietu i przedniej lewej łapy, które są odznaczone kremowo-niebieskimi łatami. Również jej ogon jest w większości pokryty takimi odznaczeniami, za wyjątkiem samej jego końcówki, która wróciła do bieli. Zarówno na niebieskich jak i na kremowych łatach można zauważyć pręgi rodzaju klasycznego. Oczy kotki są niebieskiego koloru.
Wojowniczka nie wyróżnia się specjalnie wielkością, jest drobnej budowy i średniego wzrostu. Na krótkim pyszczku kotki można zauważyć różowy nosek. Uszy kotki są małe i zaokrąglone. Nie posiada żadnych blizn ani innych permanentnych urazów skóry.
Multikonta : Malinowa Łapa [KG] Mała Łapa [KW]
Autor avatara : https://www.flickr.com/photos/cat_haven/
Liczba postów : 172
Gwiezdny Klan
Wywinęła wargę na odpowiedzi towarzyszek. Ta, Cicha zdecydowanie pasowała do reszty zebranych. Mewa, młodsza Mewa i faworytka Klanu Gromu. Ugh, mogła po prostu odmówić. Towarzystwo bez humoru, w dodatku nie za ciekawe. Taka trzy na dziesięć wyprawa. Lepiej by się bawiła wymieniając mech w legowisku starzyzny. Z nimi przynajmniej porozmawiasz. W milczeniu szła za resztą pochodu. Tak szczerze to miała to już w nosie czy znajdą tego Puszczyka czy nie, chciała wrócić do domu. Być może zapach samotnika okaże się być wybawcą z tej całej sytuacji. Może powie im, że widział jak jakiś lis zagryza byłego wojownika i wrócą do domu, gdzie nie będzie musiała rozmawiać z towarzyszkami.
_________________
Do ordie, you'll never makeme Because the world willnever take my heart Go and try, you'll neverbreakme We want it all, we wanna play this part I won't explain orsayI'm sorry I'munashamed,I'm gonna show my scars Give a cheer for all the broken Listen here,because it's who we are
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Pią 27 Maj 2022, 20:37
Orzechowy Cień
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2982
Gwiezdny Klan
Podróż była długa, spokojna i… pozbawiona zupełnie wrażeń, nie licząc lekkiego deszczyku, który w pewnym momencie skropił futra wojowniczek, i krótkiej rozmowy z krótkowłosą burą samotniczką, która przedstawiła się jako Lilia i poinformowała kocice, że nigdy nie widziała kocura, którego opisują. Zapach Puszczykowego Lotu również nie został przez nie odnaleziony. W ten oto sposób kocice zmarnowały cały dzień na podróż do Międzyrzecza, szukanie tam kogokolwiek, a potem na powrót, i wróciły zupełnie z niczym… zupełnie jakby cała ta wyprawa była skazana na porażkę, odkąd pojawił się na nią pomysł. Czy Kruczy Cień blefował, podając Rozżarzonej Gwieździe informacje o Puszczyku… czy może po prostu informacja ta była jedynie sygnałem o pojedynczym razie, kiedy zauważono tam kocura, i nie oznaczała wcale, że tam zamieszkał? Kto wie.
_________________
Re: Wyprawa w poszukiwaniu Puszczykowego Lotu
Sponsored content
Forum Starlight, otwarte dnia 15 listopada 2020 roku, to gra tekstowa utworzona na bazie uniwersum z serii Warriors autorstwa Erin Hunter. Opisy w forumowym Kompendium zostały stworzone przez administrację forum na podstawie informacji udostępnionych przez autorki książek, jednakże zasady, fabuła, lokacje, klany, postaci NPC, mapa, mechanika i inne elementy Starlight są naszego autorstwa. Coś Cię zainteresowało i chcesz to wykorzystać u siebie? Jasne, ale najpierw do nas napisz. Autorów wszelkich kodów i zdjęć można znaleźć na podstronie CREDITS.