Kichające Krzewy (legowisko chorych)

Pożegnał się, po czym opuścił legowisko medyka, wracając do swoich spraw.

//zt

Ledwo tu dotarł. Czuł, że nie da rady wziąć udział w dzisiejszym treningu i pierwsze co zrobił to doczłapał się do legowiska chorych, padając na mech. Z nosa i oczu mu ciekło. Gluty były takie zielone i wodniste, że ledwo widział, a co dopiero czuł. Na dodatek wszystko go bolało - głowa, gardło, mięśnie. Miał ochotę się zwinąć w kłębek i już się nie budzić.
— Ryczący Niedźwiedziu — zakaszlał, licząc na to, że medyk się zjawi i coś na to zaradzi. — Umieram...

//Ryczący Niedźwiedź

Gdy Ryczący Niedźwiedź podszedł do Gładkiej Łapy jasnym stało się dla niego, że kocur ma zielony kaszel. Wbrew zapewnieniom, że terminator umiera, ten nie umierał.
- Ta? Mi to się wydaje że masz zielony kaszel, a nie umierasz. Przyniosę ci coś zaraz, poczekaj - to mówiąc poszedł do składziku po odpowiednie zioło.
Wrócił z bażyną i pomornikiem na wzmocnienie.
- Zjedz i po jakimś czasie poczujesz się lepiej. Póki jednak jesteś chory i będziesz zdrowieć to musisz zostać w lecznicy. Możesz zarazić innych, nie możemy na to pozwolić co?

_________________

po stromych miotam się urwiskach,
złotówki mi kaleczą ręce,

czuję się jak najtańsza dz*wka,
jakby mi ktoś narzygał w serce.

sączą się noce i godziny,
prosto stąd do nieskończoności,
życie ruchome, koleiny

stoją na drodze do wieczności

Zamrugał. Zielony kaszel? O rany, a już sądził, że to coś poważnego, ponieważ czuł się naprawdę tak jakby umierał. Pochwycił przyniesione lekarstwo w pysk i przełknął je paroma ruchami pyska. W zasadzie to nawet nie chciał nigdzie wychodzić. Jak już tu padł, to wątpił, że da radę się teraz stąd wygramolić.
— Tak chyba będzie lepiej. Zostanę — zapewnił medyka, przymykając oczy. — Może się zdrzemnę — zakaszlał, wycierając gile o mech. Nie chciał dotykać ich swoją łapą, jeszcze by zabrudził swoją sierść, która zrobiłaby się zielona. Nie... moment... wróć. To tak chyba nie działało. Przestawał przez ten ból myśleć.

Bluszcz szła tam, gdzie powinna, tak jej się przynajmniej wydawało, ale szła dziarsko przed siebie. W końcu musiała coś zrobić ze swoim bólem głowy, bo już nie wytrzymywała! Wszystko ją irytowało bardziej niż zwykle i w ogóle to przez to wszystko nie potrafiła zasnąć, jak na kociaka przystało.
- Ratunku! JA UMIERAM! - krzyknęła, bo co to innego mogło być, jak nie wczesna śmierć!? Nie chciała tak umierać, ale skoro nie było jej dane dłużej żyć, to niech tak będzie. Odejdzie w taki sposób, że wszyscy ją będą pamiętać! W ramionach medyka.
- Oj jak boliii, pomocyy - jej głos był zdecydowanie cichszy i chociaż trochę wyolbrzymiała to, jak bardzo ją boli, to mimo wszystko czuła się źle i przez to w ogóle nie chciała nic robić. W końcu Przepiórcza Łapa ją tu wysłała.

_________________

I'm a bit of an ice cream
Little bit mean
But my girl likes the way I shut them down

Kichające Krzewy (legowisko chorych) - Page 3 Dcm61u7-de952982-9871-4d6b-8a38-69382e3b1a33.png?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcL2UwOTE2ZGU1LWU3M2ItNDk3OS1iNGY5LTYzNjk2NjgwMTYyYlwvZGNtNjF1Ny1kZTk1Mjk4Mi05ODcxLTRkNmItOGEzOC02OTM4MmUzYjFhMzMucG5nIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0

Say she likes when I play king
A little play thing
Yeah my girl like the way I wear my crown

Jałowcowa Łapa spędzała akurat czas, próbując jakoś zabezpieczyć medykamenty przed nadchodzącym zimnem. Niemalże podskoczyła, gdy nagle usłyszała czyjś płacz za ścianą roślinności. Serce zabiło jej jak szalone. Co się mogło stać? Miała nadzieję, że nikt nie został ranny. Może i Owcze Runo przekazała jej już jak zajmować się ranami, ale stanowczo nie była na to gotowa psychicznie. Ulżyło jej więc, gdy okazało się, że Bluszcz, która weszła do lecznicy nie miała żadnych ran. Przynajmniej żadnych terminatorka nie widziała.
- Co się dzieje? Co cię boli, Bluszcz? - miauknęła, podchodząc do kocięcia, by bliżej się jej przyjrzeć. Nie wyglądała na pierwszy rzut oka na chorą, ale Jałowiec nie zamierzała umniejszać problemu. W końcu nie każdą dolegliwość było widać, jak już zdążyła się dowiedzieć na treningu.

_________________
I know you'll be looking
~~down~~, swear i'm gonna make
you proud

Kotka westchnęła ciężko i skrzywiła się z bólu. Nie wiedziała, że może być to takie męczące i irytujące.
- Boli mnie głowa i nie mogę spać - po tym, jak wypowiedziała te słowa, wzdrygnęła się nieznacznie. Zupełnie jakby przeszedł ją dreszcz zażenowania na swoje własne słowa, bez konkretnego powodu.
- I kręci mi się w głowie jakoś i nie mogę się na niczym skupić, co mnie strasznie wkurza - mruknęła zirytowana. Nawet kiedy próbowała się bawić, to nie mogła przez ból, na którym skupiała się jej uwaga, zamiast na czymkolwiek innym.

_________________

I'm a bit of an ice cream
Little bit mean
But my girl likes the way I shut them down

Say she likes when I play king
A little play thing
Yeah my girl like the way I wear my crown

Kotka rozpromieniła się trochę, słysząc objawy kotki. Oczywiście nie dlatego, że cieszyła się z jej choroby, ale dlatego, że wiedziała jak to wyleczyć.
- Nie martw się, chyba wiem co ci pomoże - miauknęła, zanim na chwilę zniknęła w składziku. Wróciła po ledwie kilku uderzeniach serca niosąc w pyszczku pojedynczy listek, który położyła przed szylkretką. - To zimoziele, pomaga na ból głowy i stawów - powiedziała, bardziej dla własnego utrwalenia wiadomości, niż dla Bluszcz. - Zjedz ten listek.

_________________
I know you'll be looking
~~down~~, swear i'm gonna make
you proud

Widząc, jak Jałowcowa Łapa aż promienieje, po usłyszeniu objawów, Bluszcz zaczęła się zastanawiać czy dobrze zrobiła, w ogóle tu przychodząc. Zaraz jednak sama wydała się bardziej zadowolona, kiedy usłyszała, że kotka ma pomysł, co może jej pomóc. Wciąż bolała ją głowa, jednak czekała cierpliwie, a kiedy tylko Jałowiec położyła przed nią listek i dała instrukcje, Bluszcz od razu zjadła liść. Nie było to najlepsze, co jadła do tej pory, jednak wolała zjeść liść, niż cierpieć z powodu bólu i rozdrażnienia. Zastanawiała się jedynie, co teraz? Mogła już iść czy jak? Wpatrywała się w kotkę oczekując dalszych instrukcji.

_________________

I'm a bit of an ice cream
Little bit mean
But my girl likes the way I shut them down

Say she likes when I play king
A little play thing
Yeah my girl like the way I wear my crown

Być może to wina treningów z uczniami albo przepracowanie, ale dzisiejszego dnia ledwo wstał. Musiał odwołać przez to dzisiejsze szkolenia i kuśtykając oraz powłócząc łapami, udał się do swojej siostry, która miał nadzieję, umiała poradzić coś na jego kończyny.
— Jałowcowa Łapo? — wystękał już od progu. — Pomóż. Łapy mnie bolą, są jakieś takie opuchnięte i ledwo nimi co ruszam. Nie sądziłem, że starość tak szybko postępuje. Kiedyś potrafiłem przejść znacznie większe dystanse bez problemów bólowych, a teraz? Teraz to tragedia! Powiedz, że coś z tym zrobisz. Nie mogę utknąć w starszyźnie w tak młodym wieku — biadolił jej.

//Jałowcowa Łapa

Kotce niemalże sierść niemalże zjeżyła się na karku, gdy usłyszała stęknięcie brata. Od razu podeszła do niego zaalarmowana i zaczęła oglądać wspomniane przez niego łapy. Huh, nie sądziła, że pierwsza choroba w tej porze nagich drzew to będzie ból stawów, ale lepsze to niż jakiś kolorowy kaszelek.
- Oj staruchu. Wymień sobie mech w legowisku na jakiś cieplejszy i miększy. To pewnie przez to. Zaraz ci coś na to przyniosę - powiedziała, trochę rozbawiona dramatyzmem brata. Po tym poszła do składzika i po chwili wróciła z korzonkiem zimoziela. - Zjedz.

_________________
I know you'll be looking
~~down~~, swear i'm gonna make
you proud

Pf! Jak siostra mogła sobie tak z niego żartować! Przecież jego mech był najlepszej jakości. Dbał o to, nie zasnąłby przecież na jakimś suchym i starym. Chociaż może? Może jednak powinien spać na większej ich ilości? Wtedy zdecydowanie byłoby miękko i przytulnie. Wziął jednak z wdzięcznością lekarstwo, które szybko przełknął.
— Ha, ha, ha... bardzo śmieszne. — Przewrócił oczami. — Jak tylko będę zdolny chodzić bez krzywienia się z bólu to zbiorę tyle mchu, że nie pomieści się on w legowisku wojownika. Zobaczysz.

Starlight