- Masz szczęście, bo akurat niedawno miałam o tym na treningu z Owczym Runem - odparła z uśmiechem. Spięcie uciekło jej z barków, gdy usłyszała objawy brata. Całe szczęście, że wiedziała jak to wyleczyć. Na kilka chwil kotka zniknęła w składziku, po czym zjawiła się ponownie przed kocurem z zielonym listkiem w pysku.
- Mięta. Pomaga na ból gardła, brzucha, zapalenie dziąseł i nerwobóle - powiedziała dla własnego utrwalenia, po czym zwróciła się do złocistego. - Poza tym polecam mniej stresu - dodała. Nerwobóle zazwyczaj wynikały ze stresu, z tego co mówiła Owcze Runo, więc domyślała się, że to było źródłem dolegliwości jej brata. Miała nadzieję, że nie była to jakaś inna choroba.

Wziął listek i przeżuł go zjadając.
— Dzięki. Będę pamiętał, ale wiesz jak to jest. Czasem trening bywa stresujący, zwłaszcza gdy irytuje się tym, że ryby nie chcą szybciej przypływać. Draństwa są okropne — westchnął ciężko. — Ale dzięki za wszystko. Mówiłem, że będziesz świetną medyczką. Cieszę się, że spełniasz się w swojej roli. W takim razie będę już się zbierał. Musze odpocząć... Jak wyzdrowieje, chętnie zajmę ci trochę czasu, aby porozmawiać — powiedział, żegnając się z siostrą.


Niestety... mijały kolejne dni, a mu się nie polepszyło, dlatego wrócił w to samo miejsce.
— Siostro... Te zioła nie pomogły. Dalej mnie to trzyma.

Terminatorka westchnęła cicho, gdy jakiś czas później brat oświadczył jej, że poprzednie leczenie nie zadziałało. Miała nadzieję, że to nie dlatego, że pomyliła przeznaczenie mięty. Była pewna, że to właśnie ta roślina pomaga na nerwobóle. Co prawda, był też jałowiec, ale nie miała go akurat w składziku.
- Spróbujemy jeszcze raz - wymamrotała z zamyśleniem, znikając na chwilę w składziku, by po chwili wrócić z kolejnym liściem mięty. - Zjedz - poleciła, kładąc go przed bratem. Jeśli to nie pomoże, to cóż... może trzeba będzie iść poszukać jałowca?

Po raz kolejny zjadł roślinę, licząc, że kotka wie co robi. Nie żeby miał jej za złe. W końcu ufał swojej siostrze. Może dawka była za mała? Nie znał się na tych roślinkach. To nie był jego świat. Miał jednak nadzieję, że trzeci raz tu nie przyjdzie, czując się jeszcze gorzej niż w tym momencie.
— W razie czego wrócę — obiecał, ponieważ choroba to była najgorsza rzecz pod słońcem. Nie lubił tego okresu, gdy nie mógł normalnie funkcjonować.
Pożegnał się z siostrą i wrócił do swojego legowiska, aby odpocząć.

[zt]

Nie mogło być dobrze. Niedawno co był przeziebiony a już zaraził się czymś innym. Na początku myślał, że to zwykły ból głowy ale z każdym dniem robiło się coraz gorzej. Udał się więc do Jałowcowej Łapy. Przez te częste wizyty już pewnie zapamiętała go dobrze. Nie wspominając o akcji z pogrzebem jego starszej siostry.
Wszedł do środka i miauknął.
-Jałowcowa Łapo... To znowu ja, Skwar. Zbadałabyś mnie? Nie czuje się najlepiej. - westchnął ociężale.
Gdy się pojawiła, kremowy kocurek od razu jej powiedział co mu dolega. - Od kilku dni boli mnie strasznie głowa. Czasem mi się wydaje, że świat mi wiruje. Ciągle chce mi się spać i ciężko mi się skupić na czymkolwiek. Znaczy... Bywam często rozkojarzony ale tym razem aż za bardzo. No i tak jakoś... nerwowy jestem ciut. - wytłumaczył jej.

Wraz z nadejściem pory nagich drzew zaczęły się też częstsze choroby. Póki co przyszedł do niej tylko Księżyc z lekkim zatruciem co nie było raczej związane z chorobami typowymi dla tej pory roku. Miała więc nadzieję, że żadna epidemia nie wybuchnie. Wtedy to ona sama by wybuchła.
Jakiś czas później w lecznicy zjawił się kolejny chorowitek, tym razem Skwarna Łapa.
- Brzmi to jak zwykły ból głowy - stwierdziła z lekkim zamyśleniem, po wysłuchaniu jego objawów. Miała tylko nadzieję, że ten ból głowy nie był pierwszym objawem przeziębiania albo jakiegoś kolorowego kaszelku.
Kotka na chwilę zniknęła w składziku, zanim wróciła z korzonkiem zimoziela i położyła go przed kremowofutrym.
- Zjedz, powinno ci pomóc. I zostań na razie w lecznicy, przynajmniej do końca dnia, żebyś chwilę odpoczął - powiedziała, a gdy terminator grzecznie zjadł medykament zaprowadziła go do legowiska, gdzie mógł odpoczać.