IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Rzeki
 :: Obóz Klanu Rzeki :: Kamienne Szczeliny
Starzy Strażnicy
Sob 04 Wrz 2021, 01:37
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1909
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
First topic message reminder :

Dwa wysokie kamienie znajdujące się po obu stronach wejścia do legowiska wojowników, swoim kształtem przypominające stępione bądź połamane kocie kły. Czasem można widzieć siedzących na nich wojowników cieszące się słońcem bądź czekających na patrol.

Re: Starzy Strażnicy
Sob 18 Mar 2023, 21:00
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Rozgoryczenie i zawód. Głównie tak może opisać swoje uczucia od czasu odejścia Migoczącej Iskry, tyle że sama nie jest pewna, czy czuje je w stosunku do matki, czy może bardziej samej siebie, swojego rodzeństwa i klanu Rzeki.
Kłamałaby, gdyby powiedziała, że decyzja Iskry ją jakoś bardzo zdziwiła. Wręcz przeciwnie, podświadomie od rozmowy z Brzaskiem i matką na Małych Grzbietach nieustannie obawiała się, że kiedyś ten dzień nadejdzie, ale próbowała przekonać samą siebie, że się myliła. Że potrzebują tylko trochę więcej czasu. Że Migoczącej Iskrze przejdzie, a ona, po zostaniu wojowniczką, będzie mogła próbować faktycznie coś w tym durnym klanie zmienić. Że nawet kiedy będzie miała dosyć, będzie miała przy sobie swoją rodzinę.
Dopiero po odejściu mamy zdała sobie sprawę z tego, że żyła w iluzji tego, że wszystko jest normalne i takie, jak powinno być. Choć zawsze uważała się za kocicę rozsądną i inteligentną, w ostatnich dniach dotarło do niej, że tak naprawdę była cholernie naiwna – będziesz mieć nas, mówiła Migoczącej Iskrze, ale czy naprawdę miała? Czy sama Połysk kogokolwiek miała? Brzask, nie, Blady Duch z każdym dniem oddalał się od rodziny coraz bardziej i teraz, a właściwie od czasu ceremonii, zdaje jej się, że nawet nie próbuje być jej częścią, Księżyc, brat, z którym obecnie dogaduje się najlepiej, od zawsze kroczył własnymi ścieżkami i przez większość czasu nawet nie wie, co się z nim dzieje, a Światełko? Światełko nie ma i nigdy nie było, nawet kiedy była zdrowa przez te pierwsze księżyce ich życia. Kiedy nie ma i Migoczącej Iskry, kto właściwie jej został? Kto faktycznie jest częścią jej rodziny, faktyczną i bliską, a nie tylko widnieje w niej dla dekoracji?
Może przez to, że gdzieś w duchu czuła to od dawna, jej pierwszym refleksem, kiedy Iskra powiedziała, że zdecydowała się odejść, była chęć powiedzenia, że chce iść z nią. Jej pierwszą myślą było to, że bez niej nie miała żadnego sensu zostawać w klanie Rzeki – bo co miała robić? Jej główną motywacją w walce o ten klan była mama, chęć sprawienia, żeby miała ochotę w nim zostać. Skoro już i tak zdecydowała, że odchodzi, to jaki był w tym sens? Poza tym zawsze chciała zwiedzić kawałek świata, nigdy nie lubiła ograniczeń – co sprawiało, że jeszcze chciała zostać? Rodzeństwo, które dawno nie było takimi kotami, za jakie je uważała, kiedy była młodsza? Te kilka kotów, które w morzu irytujących, rozwydrzonych krzykaczy, z jakich składał się klan Rzeki, jeszcze nie działało jej na nerwy?
Potrzebowała chwili, żeby zdać sobie sprawę z tego, że... w istocie, mimo całej goryczy, złości, całego rozczarowania, jakie sprawiali jej bliscy i sam klan Rzeki, mimo wszystko czuła się do nich przywiązana i nie była w stanie po prostu sobie iść. Nie była w stanie zostawić ani Brzasku, ani Księżyca, ani nawet Światełka, choć praktycznie jej nie znała, nie chciała zostawiać również Krzywego, który, podobnie jak ona, tracił przez odejście Iskry bliskiego sobie kota, nie chciała... tracić Płotki; ta myśl zdziwiła ją chyba najbardziej, bo o ile uważała go obecnie za najbliższego kota spoza swojej rodziny, to nie sądziła, że będzie dla niej na tyle ważny w decydowaniu, co robić dalej. A poza tym... dotarło do niej, że nie jest już kociakiem, jakkolwiek to brzmi. Że jest dorosłą wojowniczką i nie powinna podejmować decyzji na podstawie tego, co robi Migocząca Iskra, że powinna być odpowiedzialna sama za siebie i dążyć do swoich celów, zamiast traktować szczęście mamy jako główną motywację. Jeśli chce, żeby w klanie Rzeki żyło się lepiej... to przede wszystkim jej samej powinno się żyć lepiej, a nie nikomu innemu.
Dlatego koniec końców, jak ciężkie to nie było, powiedziała Migoczącej Iskrze, że rozumie jej decyzję, że będzie tęsknić i ją kocha, i ma nadzieję, że jeszcze się spotkają, ale została w klanie. I szczerze? Wciąż zastanawia się, czy podjęła dobrą decyzję, wciąż ma mamie trochę za złe, że ją zostawiła i odeszła, zanim Połysk zdążyła zrealizować swoje plany na zmienienie Rzeki na lepsze, wciąż jest obrzydzona częścią kotów w tym klanie i zawiedziona swoimi relacjami z rodzeństwem, ale chyba dociera do niej, że odejście wiele by nie zmieniło; żałowałaby jedynie innych rzeczy, kto wie, czy nie bardziej.
Negatywne emocje jednak nie mijają. Jest bardziej rozdrażniona niż zwykle i zdaje się unikać kotów, a przynajmniej nie zaczepia ich bez powodu, dla samych rozmów, jak to robi zazwyczaj. Tego dnia decyduje się więc zjeść obiad sama i siada z jakąś wiewiórką nieopodal Starych Strażników, wodząc wzrokiem po obozie... ale bardziej z przyzwyczajenia niż czegokolwiek innego.

/światełko

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Starzy Strażnicy
Nie 19 Mar 2023, 15:33
Niknąca Łapa
Niknąca Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 41 [kwiecień]
Matka : Migocząca Iskra
Ojciec : Kruk
Mistrz : Mknąca Gwiazda, Sowia Gwiazda
Wygląd : Wyższa niż dłuższa. Średniej wielkości, o bardzo krótkim, czarnym futerku. Trójkątna głowa z dużymi, nisko osadzonymi uszami, których końcówki są zbyt miękkie i podskakują przy każdym kroku. Mocna żuchwa, lekko wystające kły, żółte oczy, głupawy wyraz mordki.
Multikonta : Jabłkowa Gałąź, Chaber, Wapień
Autor avatara : ja
Liczba postów : 124
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1786-niknaca-lapa#45008
Trudno było jej odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Trochę ją to przytłaczało, nie miała pojęcia, jak się za to wszystko zabrać. Spędziła prawie całe życie w lecznicy, kompletnie omijając większość istotnych dla młodych kotów momentów, przez co teraz czuła się kompletnie zagubiona, jak dziecko we mgle. Wiedziała z jednej strony, że musi znaleźć po prostu dla siebie jakiś punkt zaczepienia. Że musi sobie zrobić plan, według którego będzie działała i powoli odhaczała punkty, próbując wdrożyć się nie tylko w życie w klanie, ale też w ogóle… w życie. Jakiekolwiek. Tak ogólnie. Bo czuła się trochę tak, jakby całe życie była kulką mchu, a dopiero teraz Gwiezdni spełnili jej życzenie i zamienili ją w kota – z jednej strony cieszyła się, że była już Prawdziwym Kotem, ale z drugiej była kompletnie przytłoczona, zagubiona i nie miała pojęcia, od czego w ogóle zacząć Bycie Prawdziwym Kotem.
Pierwszą rzeczą, którą prawdopodobnie powinna zrobić, to nawiązanie jakichś kontaktów z rodzeństwem. Z jednej strony kochała ich, kochała swoje rodzeństwo i wiedziała, że ono prawdopodobnie też kocha ją, ale z drugiej miała tę niewygodną świadomość tego, że była dla nich, tak naprawdę, całkowicie obcym kotem. Trochę nie wiedziała, jak poradzić sobie z tą myślą. Była dla niej niesamowicie niewygodna, uwierała ją stale jak kamień ukryty pomiędzy miękkim puchem i mchem, z którego uwite było legowisko. Nie podobało jej się to. Frustrowało ją to.
Najgorsze jednak było to, że kompletnie nie wiedziała, jak zacząć. Jak w ogóle zacząć… rozmawiać z rodzeństwem. Nawiązywanie kontaktów z kotami, których nie znała, wydawało jej się zupełnie łatwiejsze, niż próba rozmowy z kotami, które teoretycznie znała, ale jednocześnie były dla niej kompletnie obcymi osobami. Bo co wiedziała o swoim rodzeństwie, poza ich imionami, poza tym, że łączyły ich więzy krwi? Absolutnie nic. Stresowało ją to. Miała ochotę wyjść z własnej skóry na samą myśl o jakichkolwiek próbach podjęcia rozmowy. Dlatego ich unikała za wszelką cenę. Jakkolwiek tchórzliwe by to nie było, było to po prostu dużo łatwiejsze, niż udawanie, że jest w stanie normalnie rozmawiać. Może sami do niej podejdą. Może sami się zainteresują. Może…
Żadne z nich nie zainteresowało się tym, że wyszła z lecznicy. Miała wrażenie, że nawet tego nie zarejestrowali, kompletnie zajęci swoimi własnymi życiami. W końcu byli już… dorośli. Dwójka z nich była już wojownikami, może mieli już partnerów, którzy byli dla nich dużo bardziej interesujący niż ich bezużyteczna siostra, która kompletnie nie potrafiła odnaleźć się w świecie, w któtym została całkowicie sama. Zdusiła żałosny jęk głęboko w swoim gardle, gdy dostrzegła Połysk w obozie. Była sama, zajęta jedzeniem czegoś. Zawahała się, czy w ogóle powinna podejmować jakiekolwiek próby kontaktu, w rezultacie czego po prostu stała przez jakiś czas na uboczu w lekkim rozkroku, z szeroko otwartymi żółtymi ślepiami, którymi wwiercała się w plecy siostry. Jak dobrze, że jej nie zauważyła. Chyba. Jak dobrze, że nie odwróciła się w tym czasie i nie widziała, jak jej siostra zachowuje się jak kosmita, który wylądował na obcej planecie i nie wiedział, jak się zachować wśród jej mieszkańców. Miała czas na to, żeby się wycofać. Miała czas na to, żeby się odwrócić i uciec, być tchórzem. Zniknąć, jak całkiem trafnie nazwał ją Krzywa Gwiazda.
- Czeeeść Połysk! - zawołała wbrew sobie, zmuszając się ostatecznie do tego, żeby jednak nawiązać kontakt. Teraz już nie było odwrotu, teraz już musiała podjąć rozmowę z siostrą. Całą swoją siłę skupiła na tym, żeby nie zacząć się trząść. - Masz może chwilę, chciałabyś, um, tak sobie posiedzieć ze mną i pogadać? - spytała, brak pewności siebie ukrywając za wesołym uśmiechem. Sama sobie dodawała nim odwagi, żeby po prostu nie włączyć wstecznego i nie uciec.
Co najwyżej powie jej, żeby spadała na drzewo, a wtedy bardzo grzecznie spadnie na drzewo.

_________________

★.•☆•.★
x
so many stars in the sky and I don't know why
they always have to fall on me
maybe I'm blind to all of the signs
that the world never wanted me
x
I've felt this bad for so long
I'm scared I'm fine


Re: Starzy Strażnicy
Nie 19 Mar 2023, 16:43
Połyskująca Tafla
Połyskująca Tafla
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 25 [sierpień]
Matka : Migocząca Iskra (?)
Ojciec : Kruk [NPC] (*)
Mistrz : Migocząca Iskra
Partner : bardzo śmieszne
Wygląd : Wysoka, szczupła i smukła, o orientalnej budowie (głowa w kształcie trójkątnego klina, prosty nos w jednej linii z czołem i duże, szeroko rozstawione uszy). Ma krótkie, jednolite liliowe futerko i intensywnie pomarańczowe oczy.
Multikonta : Motyli Blask
Autor avatara : boru (art w podpisie)
Liczba postów : 248
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1478-polysk
Jeśli Światełku wydaje się, że Połysk niespecjalnie się zorientowała o jej wyjściu z lecznicy – to trafiła w dziesiątkę, bo Połyskująca Tafla faktycznie ma ostatnio za dużo na głowie, żeby w ogóle dotarło do niej, że siostra, która od wielu księżyców jest dla niej bardziej konceptem, niż faktycznym kotem, wyzdrowiała. Po tym, jak Krzywy bardzo łaskawie obdarował ją dwoma terminatorami, już przestaje się łapać we wszystkim, co się dzieje, bo treningi zabierają jej więcej czasu, niż by chciała, a kiedy dochodzi do tego jeszcze odejście Migoczącej Iskry, zdecydowanie zbyt łatwo jest jej przeoczyć coś, co dla samej Niknącej Łapy pewnie jest przełomowym punktem w życiu. Dlatego kiedy dostrzega ją znad swojej wiewiórki, zmierzającą w jej stronę, w pierwszej chwili zamiera w zaskoczeniu. Przez chwilę wręcz zastanawia się, czy to aby na pewno jej siostra, ale kto inny? Są w klanie Rzeki na tyle charakterystyczni, że nie ma opcji, żeby ją z kimkolwiek pomylić. I wtedy słyszy jej głos, który ostatecznie utwierdza ją w przekonaniu, że sobie tego nie zmyśliła, że to Światełko, a wraz z tą realizacją nachodzi ją niespodziewana fala emocji, jakby pojawienie się siostry odblokowało wszystko, co w sobie tłumiła po odejściu mamy i co przerodziło się w ciążące na niej rozgoryczenie i zawód.
Niknąca Łapa brzmi tak wesoło, lekko, jakby nic się nie stało. Zagaduje do niej, jak gdyby nigdy nic, jakby zawsze nie była od nich odcięta i nie stała się tylko bardziej nieobecna przez swoje liczne choroby po ceremonii na terminatora, mówi do niej tak, jakby były normalną, bliską sobie rodziną, uśmiecha się, jakby Migocząca Iskra dalej była w klanie i wszystko było w porządku. Każda z tych rzeczy ją kuje, wprawia w dyskomfort i drażni, bo sama tak nie potrafi. Bo wciąż jest zła, zawiedziona i, z czego zdaje sobie właśnie sprawę, czuje się samotna, na Gwiezdnych, jak to żałośnie brzmi. Nienawidzi tego, że Światełko, ktoś, z kim praktycznie nie ma wspomnień, kto całe życie spędził w lecznicy, kto, nie oszukujmy się, praktycznie nie ma życia w klanie, wygląda teraz, jakby było jej łatwo. Dlaczego jest jej łatwo, dlaczego z taką lekkością podchodzi do Połysk, dlaczego zagaduje ją o takich pierdołach? Dlaczego... dlaczego własna siostra ją tak irytuje, dlaczego ma wrażenie, że łatwiej było jej o niej myśleć pozytywnie, kiedy nie miała z nią żadnej relacji?
Ma ochotę krzyczeć. Powiedzieć Światełku, że nie, nie ma chwili, nie ma ochoty, nie chce nic mówić, nie chce z nią siedzieć, nie chce udawać, że wszystko jest w porządku. Że nie rozumie, czemu w ogóle do niej podeszła i czemu próbuje, skoro od dawna jedyne, co je łączy, to więzy krwi. Że jej nie zna, bo jedyne wspomnienie, jakie z nią ma, poza wczesnym dzieciństwem w Gnieździe, to krótka rozmowa, o ironio, właśnie tutaj, przy Starych Strażnikach. Że obrzydza ją to, że wygląda na taką beztroską, kiedy ona sama od odejścia mamy ciągle czuje upierdliwą pustkę. Chce spytać, jak ma na to wszystko czelność, jak może...
... – ale kiedy otwiera pyszczek, żeby powiedzieć cokolwiek, nie wydobywa się z niego żaden dźwięk, bo w porę zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby powiedziała coś z tego, co przed chwilą przeszło jej przez myśl, nie byłaby ani trochę lepsza od wszystkich awanturników z klanu Rzeki, których tak nienawidziła. I dopiero po tym dłużej zastanawia się nad tym, o czym przed chwilą myślała. Z każdym ułamkiem uderzenia serca dociera do niej, jak okrutne, niesprawiedliwe i nakierowane emocjami były jej myśli – owszem, część z nich była prawdziwa, jak to, że nic szczególnego jej w tej chwili ze Światełkiem nie łączyło albo to, że nie potrafiła znieść radosnego wyrazu jej pyszczka, ale to, na co jeszcze przed chwilą miała ochotę, było przeciwieństwem tego, czego naprawdę chciała. A chciała... chce, żeby było inaczej. Nie chce nienawidzić Światełka, która wciąż jest jej siostrą, która zresztą pewnie wcale nie jest taka wesoła, jak się wydaje i wcale nie jest jej tak łatwo, która teraz, gdy w końcu się wyleczyła, zdaje się robić więcej, niż w ostatnich księżycach Brzask i Księżyc, jak z przekąsem zdaje sobie sprawę; przynajmniej do niej podeszła i zaczęła rozmowę, coś, czego od dawna nie zrobił żaden z jej braci. Nie chce być sama. I chyba jest winna dać jej szansę, skoro sama nie wiedziała nawet, że Niknąca Łapa wyzdrowiała.
Bierze głębszy, nieco drżący wdech. Milczała za długo.
...Cześć. Przepraszam, ja trochę... nie jestem sobą ostatnio, ale jasne, siadaj – mówi, wzrok wlepiając w swoją wiewiórkę, jakby bała się go podnieść na Światełko po wszystkim, co jeszcze przed chwilą miała w głowie. To wszystko jest takie głupie i zupełnie do niej niepodobne, ale być może naprawdę się boi. Że skończy się tak samo jak z Migoczącą Iskrą i Bladym Duchem i kolejną relację będzie musiała spisać na straty. Jakie to irytujące. Czuje się słabo i żałośnie, ale zbiera się w końcu w sobie, żeby unieść wzrok na Niknącą Łapę i ogonem klepie miejsce na ziemi koło siebie, zapraszająco. – Chcesz się poczęstować wiewiórką? – pyta, licząc może na to, że w ten sposób nada rozmowie trochę więcej, hm, normalności.

_________________

I GUESS TO YOU NOW I'M JUST A FACE IN THE CROWD
confront all the pain like a gift under the t r e e
oh please, I can't be who you need me to be
I grind in the sunshine, grind in the rain
SO REAL THAT I FEEL FAKE


last night i dreamt i still knew you

Re: Starzy Strażnicy
Pią 24 Mar 2023, 20:34
Niknąca Łapa
Niknąca Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 41 [kwiecień]
Matka : Migocząca Iskra
Ojciec : Kruk
Mistrz : Mknąca Gwiazda, Sowia Gwiazda
Wygląd : Wyższa niż dłuższa. Średniej wielkości, o bardzo krótkim, czarnym futerku. Trójkątna głowa z dużymi, nisko osadzonymi uszami, których końcówki są zbyt miękkie i podskakują przy każdym kroku. Mocna żuchwa, lekko wystające kły, żółte oczy, głupawy wyraz mordki.
Multikonta : Jabłkowa Gałąź, Chaber, Wapień
Autor avatara : ja
Liczba postów : 124
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1786-niknaca-lapa#45008
Chciałaby wiedzieć, co siedziało w głowie Połyskującej Tafli. A może jednak nie? Sama nie wiedziała. Mimo to czuła nieprzyjemne mrowienie, gdy siostra po prostu na nią patrzyła i nie odpowiadała; mimo wszystko kąciki jej warg zadrżały i opadły, nie do końca pewna tego, czy w ogóle mogła się uśmiechać. Ostatecznie więc miała grymas dość dziwny, coś pomiędzy uśmiechem a po prostu uniesionymi wargami w ostrzegawczym błyśnięciu zębów ofiary, która nie ma siły się bronić i brakuje jej wiary w to, że w ogóle cokolwiek tym osiągnie, ale i tak robiła to, co kazał jej robić instynkt.
- Nie no, nie ma za co, nic się przecież nie dzieje - odpowiedziała po tym, jak wypuściła powietrze z płuc. Nawet nie wiedziała, że przez cały ten czas wstrzymywała oddech. Usiadła niedaleko siostry, jej ogon luźno oplótł się wokół jej łap. - Niee, dzięki. Niedawno jadłam - uśmiechnęła się lekko.
- Co u ciebie słychać? Jak ci idzie z twoimi terminatorami? - spytała, łapiąc się pierwszego, jak sądziła, neutralnego tematu, jaki mogła wymyślić. - Nie gratulowałam ci jeszcze nowego imienia, tak w ogóle, więc robię to teraz: gratuluję nowego imienia! Połyskująca Tafla brzmi ślicznie, bardzo do ciebie pasuje.

_________________

★.•☆•.★
x
so many stars in the sky and I don't know why
they always have to fall on me
maybe I'm blind to all of the signs
that the world never wanted me
x
I've felt this bad for so long
I'm scared I'm fine


Re: Starzy Strażnicy
Nie 31 Mar 2024, 15:29
Truskawkowa Łapa
Truskawkowa Łapa
Grupa : Klan Rzeki
Płeć : kotka
Księżyce : 45
Matka : Jabłuszko [npc, żyje]
Ojciec : Kijanka [npc, żyje]
Mistrz : Oop
Partner : Sen wieczny
Wygląd : Wysoka, duża kotka o krótkim ogonie. Posiada długie, puchate futro przyległe w miare do ciała, o rudej barwie z klasycznymi prążkami po bokach oraz bielą na pysku, paluszkach, kryzie, brzuchu i skarpetkach na tylnych łapach. Różowy nosek poduszeczki łap, wnętrze uszu. Uszy średnie, trójkątne, bez pędzelków. Złote, przysypiające oczy.
Multikonta : Sosnowa Łapa, Niedźwiedź Wędrujący Przez Las
Liczba postów : 234
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1555-truskawka
Promienie słoneczne, słabe i wątłe, spływały na rudo-białą sylwetkę o krótkim ogonie. Truskawkowa Lapa wylegiwała się dowoli, dopóki mogła. Te nieróbstwo było dla niej takie...Męczące. Już dawno, dawno mogła stanowić cząstkę w szeregach wojowników, a co? A gucio!

Liznęłam instynktownie łapę.
Mówiłam sobie, że mrowienie na karku mi przejdzie, lecz czym szybciej księżyce mijały, tak moje niechęci narastały.
Gdyby nie choroba, pogoda i śmierć...No cóż. Żyło się dalej, a Sowia Gwiazda nie miał mi tego śliskiego opóźnienia za złe.

Moja złote oczy spadły na wojowników wychodzących z legowiska, którym miauknęłam bez namiętności ciche cześć.

/Wróbelek [WYGASZONE]

_________________
It's good to live e x p e n s i v e
YOU know it, but my knees get weak intensively

When you give me k - kisses
That's xxm o n e y xxhoney

...
Re: Starzy Strażnicy
Sponsored content

Skocz do: