| :: Plemię Niedźwiedzich Kłów :: Tereny Plemienia :: Ślimacze Drzewa :: Archiwum | Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów | Jezioro Tętniące Życiem zaginął. Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei nie znał strażnika zbyt dobrze. Rzadko kiedy miał z nim do czynienia i mało co tak naprawdę o nim wiedział. Utrata strażnika nigdy nie była jednak dobra dla Plemienia, więc trochę go to martwiło. Nawet i bez tego nie byli najliczniejszą grupą, mało tego, od czasu zawalenia się starego obozu było ich jeszcze mniej, a potrzebowali być silni, żeby przetrwać. Starał się jednak nie zawracać tym sobie nadto głowy; do kryzysu było im jeszcze daleko, a Królik nie zwykł martwić się na zapas. Zawsze starał się być realistą i skupiać się na bieżących problemach – tak więc teraz największym zmartwieniem była dla niego kolejna nowicjuszka, którą dostał po Jeziorze w spadku, Pieśń Niesiona Echem wśród Drzew. To już trzeci jego nowicjusz, który miał drzewa w imieniu oraz kolejna Sarna. Zaczynał widzieć w tym jakąś zależność. Kiedy tylko Wieszcz przekazał mu informację o tym, że miał przejąć jej trening, odnalazł nowicjuszkę i umówił się z nią na brzegu Ślimaczych Drzew o świcie następnego dnia. Czekał na nią na miejscu jeszcze chwilę przed czasem, szczerze licząc na to, że się nie spóźni. Choć kto wie? Jeśli była podobna do Huragan, a w końcu dzieliły znak, istniała szansa, że tak będzie. Oby nie. _________________ | I will not hurt like this forever I'm responding to the call while there's speakers in the outfield blasting out my favorite song I will not play this out discreetly it is real and unashamed I am human now and terrified but want it all the same
'cause I wanna overcome and try to love someone
|
|
| | Pełne imię : Pieśń Niesiona Echem wśród Drzew
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 14
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mięta [NPC]
Ojciec : Grzmot, Uderzający podczas Burzy [NPC][*]
Mistrz : Jastrząb o Ostrych Szponach [NPC][*]
Wygląd : Pieśń jest szczupłą kotką o długich, silnych łapach. Jej futro jest grube i gęste, dłuższe w okolicach klatki piersiowej i barków. Czarne, tygrysie pręgi wyraźnie odznaczają się na jej brązowej sierści, w paru miejscach upstrzonej białymi plamkami. Zielone oczy są zawsze przepełnione ciepłem i radością.
Multikonta : Mirabelka
Autor avatara : daron82
Liczba postów : 10
Nieaktywny | No tak, przecież nie mogło być zbyt długo miło i przyjemnie, prawda? - pomyślała Pieśń, wspominając swoje niedawne spotkanie z Wieszczem, kiedy to wódz przydzielił jej Jezioro Tętniące Życiem jako nowego Mistrza. Wtedy czuła, że wracają jej siły po śmierci Jastrzębia. A teraz? Mozolnie zwlekła się z legowiska, niedbale przejechała językiem po futrze, by chociaż trochę doprowadzić się do porządku i ruszyła w stronę Ślimaczych Drzew. Jedyny kot, który znał jej przeszłość zginął w walce, Jastrzębia przysypał piach, a Jezioro tak sobie zniknął. Nic więc dziwnego, że bura kotka zastanawiała się, ile czasu minie nim Królika dopadnie jakieś nieszczęście. Parę wschodów słońca? Chyba rekordu Jeziora nie pobije - parsknęła na samą myśl, zbliżając się na miejsce spotkania. Nie miała w zwyczaju się spóźniać, więc kocur nie powinien mieć powodów do zmartwień. A jeśli spodziewał się typowej sarny, to spóźnił się o jakieś parę księżyców - ostatnie wydarzenia sprawiły, że na pyszczku Pieśni częściej widać było grymas niezadowolenia niż słodziutkie szczęście i entuzjazm. - Cześć - mruknęła, zbliżając się powoli do kocura. Usiadła przed Królikiem, owinęła ogon wokół łap i wbiła w Strażnika wyczekujące spojrzenie. |
| | Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów | Pieśń Niesiona Echem wśród Drzew na szczęście jednak się nie spóźniła, a to dobrze. Dla Królika Kicającego ku Kwiecistej Kniei pierwsze wrażenie i prezentacja zawsze były ważne, a w przypadku jego nowicjuszy nawet bardziej, bo był odpowiedzialny za ich rozwój, edukację, a przede wszystkim za przyszłość i za to, jakimi będą w przyszłości strażnikami dla Plemienia. Nie mógł dopuścić do tak odpowiedzialnej roli – roli, od której zależało bezpieczeństwo ich wszystkich – kogoś, kto wykazywałby się nieodpowiedzialnością i brakiem poszanowania dla jakichkolwiek zasad. Można więc powiedzieć, że Pieśń zdała pierwszy egzamin. Skinął jej poważnie głową na powitanie. – Dzień dobry, Pieśni Niesiona Echem wśród Drzew. Co zdążyłaś przerobić z poprzednimi mistrzami? – spytał, od razu przechodząc do rzeczy, jak to miał w zwyczaju. Musiał wiedzieć, na dobry początek, jakie miał podstawy. Rzecz jasna tak czy inaczej kiedyś wróci z nią do tematów, które już przerabiała, chociażby po to, żeby sprawdzić, ile z tej wiedzy zostało jej w głowie, ale póki co nie było po co marnować czasu na powtórki. Opowiadanie o tym, o czym zdążyła już usłyszeć, mijało się z celem. Trening był po to, żeby rozwijać, nie zatrzymywać w miejscu. _________________ | I will not hurt like this forever I'm responding to the call while there's speakers in the outfield blasting out my favorite song I will not play this out discreetly it is real and unashamed I am human now and terrified but want it all the same
'cause I wanna overcome and try to love someone
|
|
| | | |
| |