IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Gromu
 :: Obóz Klanu Gromu :: Liściasty Konar
Pogrzeb Tęczowej Chmury
Pią 01 Mar 2024, 16:56
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR], Osa [KG] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 1009
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Nic tego dnia nie wskazywało na to, co się stanie. Po rozmowie z Tęczową Chmurą, w której chciał ją wesprzeć i dodać sił swoimi słowami, odwiedzał swoją partnerkę bardzo często. W każdej wolnej chwili. Widział, jak opada z sił, jak gorączka przejmuje jej umysł i majaczy. Bardzo się martwił. Gdy już stan niebieskofutrej był bardzo zły, zgromadził wokół siebie dzieciaki. Z ciężkim sercem przekazał im, że mama jest bardzo słaba. I że nie jest wiadomo, czy wygra walkę z chorobą. I jeśli chciały z nią porozmawiać, to mogły, ale jedynie z bezpiecznej odległości. Dał im przestrzeń do rozmowy, wiedział, że mogły tego potrzebować. On sam jednej nocy, praktycznie ostatniej, w której Tęczowa Chmura jeszcze z nimi była, przyszedł do niej i zdecydował się przytulić swoją ukochaną, polizać ją po czubku głowy, wesprzeć słowami i całym ciałem. I nie liczyło się dla niego to, czy znowu się zarazi, czy będzie znowu w legowisku medyka. Po prostu czuł, że musi to zrobić.
Do ostatniej chwili wierzył w to, że Tęczy uda się pokonać chorobę i wrócić do życia. Jednak zioła nie działały, kotka robiła się coraz słabsza i choroba coraz bardziej ją pochłaniała... Aż przed wschodem słońca odeszła na Srebrną Skórkę. Ciało kotki nieruchomo leżało na legowisku, wyglądała niemal, jakby spała... Gdyby tylko jej klatka piersiowa się unosiła. Gdyby tylko uszy reagowały na dźwięk jego kroków, gdy podchodził do jej legowiska. Gdyby tylko wydała z siebie ciche, gardłowe mruknięcie, gdy przytulił się do jej ciała. Ale ta chwila miała nie nadejść, a myśl o tym, że odeszła, nie przebijała się do głowy rudego kocura. Chciał myśleć o tym, że to tylko zły sen. Koszmar. Ale niestety, dział się na jawie.
Pozwolił łzom płynąć, tonąć w niebieskim, zmatowionym przez ciężką chorobę futrze. Nie wiedział, ile czasu dokładnie minęło, ale słońce, które przez większość czasu było ukryte za jasnoszarymi chmurami, zdążyło dotrzeć do szczytu nieba. Zdecydował się na samodzielne przygotowanie ciała do pogrzebu, wycierając pozostałości zielonkawo-czarnej wydzieliny z nosa, pyszczka i oczu, a także myjąc futro, o które nie miał kto dbać przez ostatnie wschody słońca. Po oczyszczeniu wszelkich śladów choroby, usiadł przy swojej zmarłej partnerce i chwilę obserwował jej ciało. Może w nadziei, że się przebudzi? Może to był tylko chwilowy bezdech, a potem nie zauważył, że jednak oddycha? Po paru dłuższych chwilach, z ciężkim, cichym westchnieniem, musiał w końcu dopuścić do głowy myśl, że... Tęczowa Chmura nie żyje. Przeniósł jej ciało delikatnie do centrum obozu, układając ją ostrożnie na zmarzniętej ziemi.
- Niech cały Klan Gromu zbierze się po Liściastym Konarem! - zwołał klan, ale miał wrażenie, że to nie był jego głos. I że nie był w ogóle w swoim ciele, które usiadło przy zmarłej, a spojrzenie spod półprzymkniętych powiek wlepiło w jej ciało. To nie miało być wszystko tak. To on miał odejść wcześniej, nie Tęcza. Była w końcu sporo młodsza, mieli się razem zestarzeć, cieszyć się ostatnimi chwilami życia wspólnie, odwiedzając wszystkie miejsca, które były w ich pamięci i z którymi łączyły ich wspólne wspomnienia.
Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Pią 01 Mar 2024, 17:53
Konwaliowy Sen
Konwaliowy Sen
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 54 [kwiecień]
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Kruk [*]
Mistrz : Tęczowa Chmura
Partner : Jeżynowy Cierń [*], Pszczeli Pył
Wygląd : Bardzo wysoki, długołapy, o szczupłej budowie. Okryty długim, zawsze wyczyszczonym, smolistoczarnym, niespłowiałym futrem, pod którym wyraźnie zarysowują się mięśnie. Na rozmówców spogląda skośnymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów. Trójkątna, szczupła głowa, stosunkowo długie uszy zakończone pędzelkami, wydatne kości policzkowe, czarny nos i czarne wibrysy.
Liczba postów : 1502
Zastępca
https://starlight.forumpolish.com/t1251-konwalia
W przeciwieństwie do Rozżarzonej Gwiazdy zielonooki spodziewał się śmierci Tęczowej Chmury - ta wszak była trawiona przez gorączkę, mroźna pogoda nie sprzyjała zaś zdrowieniu.
Podświadomie zdawał sobie sprawę z tego, że gdy odpowie na wezwanie wuja zastanie jedynie śmierć. Niespiesznie podszedł do wuja.
- Moje kondolencje - odparł jedynie ignorując fakt że i jemu się one należały. Tęczowa Chmura była wszak jego mistrzynią. Być może gdyby to jego obrała za partnera los byłby dla niej łaskawszy. - Jeśli pozwolisz przejmę twoje obowiązki na czas żałoby. Podejrzewam, że możesz go potrzebować. Wasze kocięta również - kocięta, których jemu nie dane było doczekać się z Jeżynowym Cierniem. - Nie chciałbym, by kumulowanie nadmiernej ilości obowiązków pozbawiło ich matki tak, jak pozbawiło ojca potomków Kruka - jego słowa były wyjątkowo ciche - przeznaczone jedynie dla uszu rudofutrego.
W milczeniu pożegnał się ze zmarłą by następnie oddalić się i obserwować gromadzący się klan  ze stosownej odległości. Interesujące. Ostatnimi czasy to on rozpoczynał wszystkie pogrzeby.

_________________
Elegant maniac.
Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Pią 01 Mar 2024, 18:42
Dzięciola Łapa
Dzięciola Łapa
Pełne imię : Dzięciola Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 11
Matka : Tęczowa Chmura
Ojciec : Rozżarzona Gwiazda
Mistrz : Rozżarzona Gwiazda
Wygląd : Drobna i szczupła lecz puchata kotka o rudym, klasycznie pręgowanym futrze. Ma kilka białych znaczeń, w tym białą klatkę piersiową, miejsca na łapach i dwie plamki na głowie.
Ma głęboko zielone oczy oraz czasem w jej sierść wplątane są liście czy pióra.

Multikonta : Księżycowa Łapa, Kasztanowa Łapa
Autor avatara : https://mybritishshorthair.com/orange-norwegian-forest-cat-breed-pictures-breed-profile-of-orange-norwegian-forest-kitten/
Liczba postów : 104
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1941-dzieciol#52067
Młoda kotka nie spodziewała się tego, co ma się wydarzyć.
Co prawda, od jakiegoś czasu była świadoma, że jej matka jest chora. Starała się ją odwiedzać kiedy tylko była taka możliwość. Nie były to jednak długie spotkania- mogła z nią rozmawiać jedynie z odpowiedniej odległości. Miała jednak nadzieję, że wszystko się poprawi- tak, jak to się stało w przypadku jej ojca już jakiś czas temu.
Mimo wszystko kotka była niespokojna, zwłaszcza po ostatniej rozmowie z ojcem i resztą rodzeństwa o tym, że stan Tęczowej Chmury jest ciężki, a nawet krytyczny. Od tamtego czasu starała się być przy mamie jeszcze więcej, jednak każde takie zajście kończyło się jej smutnym powrotem do legowiska terminatorów i błaganiem gwiezdnych aby wszystko się poprawiło.
Tak też spędzała dotychczas ten dzień. Schowana gdzieś w kącie legowiska, skulona i zamyślona, jednak nie spała. Kiedy usłyszała głos ojca z przerażeniem zorientowała się, co się dzieje. Ton głosu przywódcy był zupełnie inny.
To się wydarzyło.
Kotka podniosła się z przerażeniem, przez chwilę nie mogąc zmusić się nawet do postawienia jednego kroku w przód. Wzięła kilka głębokich wdechów, przełknęła ślinę po czym pospiesznym ale sztywnym krokiem wyszła przed legowisko.
Widok, jaki ją tam zastał doprowadził ją do natychmiastowych łez. Stanęła w miejscu, nie patrząc nawet na koty zbierające się dookoła. Jedyne, co widziała, to ciało jej mamy leżące w śniegu w bezruchu. Podeszła bliżej, nie wiedząc co ma robić, a jej widok rozmazywał się przez łzy. W końcu dotarła do ciała, które było takie czyste, takie wyczyszczone... Ale zimne i sztywne.
Dzięcioł z jeszcze większym ukłuciem w sercu zrozumiała, że już nigdy nie zobaczy mamy. Już nigdy z nią nie porozmawia, tak jak to czasem robiły, nie przytuli się do niej, nie usłyszy jej mruczenia...
Skuliła się przy ciele, cicho łkając. Wbiła pysk w zimne futro matki i zaczęła płakać głośniej, nie mogąc się od tego powstrzymać. Chciała wypowiedzieć jakieś słowa, jakoś się pożegnać, jednak nie potrafiła. Nie potrafiła pogodzić się z tym, co się stało.
- Mamo... Będę tak tęsknić...- wyszeptała w końcu cichutko.
Nie mogła zrobić już nic więcej- mogła jedynie pożegnać się z Tęczową Chmurą po raz ostatni i pozostać przy ciele tak długo, jak tylko mogła.

_________________
Pogrzeb Tęczowej Chmury Dzieci18


Ostatnio zmieniony przez Dzięciola Łapa dnia Pią 01 Mar 2024, 19:22, w całości zmieniany 2 razy
Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Pią 01 Mar 2024, 18:55
Zjeżona Łapa
Zjeżona Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 15 ks
Matka : Tęczowa Chmura [*]
Ojciec : Rozżarzona Gwiazda
Mistrz : Konwaliowy Sen
Partner : X
Wygląd : Kotka to smukła i niewysoka koteczka zamieszkująca Klan Gromu. Ma szorstkie, krótkie futro, jedynie na polikach, piersi i przy ogonie odznaczające się nieco większą długością. Futro młodej koteczki przybrało szaro-niebieski, przyjemny dla oka, przygaszony kolor. Całe jej ciałko jest jednolitego koloru, pomijając jaśniejsze, szarawe przebarwienia możliwe do zobaczenia pod odpowiednim kątem padania światła. W przyszłości będzie mieć żółciutkie, śliczne oczy. Ogólnie jasne, od źrenicy przybierające delikatny, rozmazany oliwkowy kolor. Na chwilę obecną, te wciąż skażone są delikatnym, kocięcym błękitem. Kocię posiada ciemną skórę, bordowo-brązowawą, delikatnie odznaczającą się na opuszkach łap kotki, nosku czy w uszach.
Ciało koteczki, mimo że drobne, jest bardzo gibkie.
W niektórych miejscach, futro młodej kotki faktycznie może odbiegać od szorstkiej struktury, wydając się zadziwiająco przyjemne, może nawet czasem puszyste, ugniecione z chmurek..
Multikonta : SzczurzaŁapa[KGromu, nieaktywny]
Liczba postów : 53
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1951-karta-postaci
Nie weszła do centrum. Siedziała na uboczu.. a raczej wyszła dopiero z legowiska, słysząc zawołanie ojca. Obserwowała w ciszy, ze stłumionym uczuciem, chęcią płaczu. Towarzyszyło jej jedynie ciche pociąganie nosem, ciężki, powolny oddech i jakby nieruchomy ogon. Uszy drgały z każdym podmuchem wiatru, a serce mimo to dudniło niewyobrażalnie szybko. Widziała kolejno jak Rozżarzona Gwiazda zwołuje koty, jak Konwaliowy Sen podchodzi do jej ojca, jak i martwej matki. Łzy cisnęły jej się do kącików oczu, jednak co pokazałaby matce, gdyby widziała ją w takim stanie? Przecież doskonale pamięta słowa Tęczowej Chmury. Jak ją przepraszała.. przepraszała ich wszystkich. Jak mówiła, a raczej starała się mówić, że zostaną świetnymi wojownikami. Ona i jej rodzeństwo.. Jak wszyscy dosięgną gwiazd i staną się ważnymi osobistościami.. wojownikami, może i nawet kimś więcej?
Zjeżona Łapa uważała, że nie może ukazać teraz słabości. Że słabość ta właśnie pokonała Tęczową Chmurę.. Nie godziła ze sobą faktu, że jeszcze niedawno tak wesoło odebrała fakt, w którym wszyscy stali się terminatorami, a teraz żegnają ją na uroczystym pochówku. Po prostu.. nie umiała do siebie tego dopuścić. .

  Dopiero po dłuższym czasie, targnęła się na drżące łapy i podeszła do truchła matki.. To takie starannie wyczyszczone. Wyglądające, jakby ta ucięła sobie tylko drzemkę na jakiś czas. Przecież nic nie wskazuje na to, by już nie wstała.. prawda? Kotka chciała w to wierzyć, jednak wiedziała, jaka jest prawda. Konwaliowy Sen odszedł, gdy Zjeżona Łapa.. gdy Jeżyk bez spojrzenia na ojca jedynie przysiadła przy ciele matki, nachylając się, by zatopić pysk w jej kryzie. Zimna. Zimne futro okalało teraz niebieską mordkę uczennicy. Nie znała tego uczucia. Nie znała tego. Nie chciała znać. Pamiętała to ciepło bijące z piersi matki, to uczucie jej obecności. Jednak teraz? jednak teraz nie czuła żadnej z tych rzeczy. Niby ta poważna, chłodna i obojętna siostra... A jednak teraz, w obliczu śmierci jej rodzicielki puściła emocje z wodzy. Po chwili zalana łzami niebieska terminatorka mocniej wtuliła się w kryze matki. Sądziła przez chwilę, jak nie odróżnia ich kolorów futra. Podniosła łapę, którą położyła na barku matki, jakby ściskając ją do siebie. Jakby z nadzieją, że się jeszcze obudzi.. po co te złudne nadzieje, skoro doskonale wiedziała, że tak się nie stanie?
      Bo wiara dodawała jej siły, a chciała wierzyć, że nastąpi cud, więc to sprawiało, że dalej posiadała siłę.
Ciche szepty, mamrotanie z pyska niebieskiej.. 'dlaczego nam to zrobiłaś?' 'Proszę obudź się już, to nie jest zabawne..' Serce przyśpieszało, a łzy nasilały się. Nie bała się w chwili obecnej, że mogła zrujnować pracę ojca nad ciałem jego partnerki. Bała się bardziej o następny świt. Świt, w którym nie ujrzy pyska Tęczowej Chmury. Że będzie posiadała to uczucie pustki. Braku tego jednego, rozweselonego w jej stronę pyska, który dodawał jej otuchy i wiary w samą siebie.

-Żegnaj, Tęczowa Chmuro... Nie zawiodę cię..- Wyszeptała krótko po tym, jak jej serce zwolniło uspokajając się. Czyżby zrozumiała, że jest to koniec? Nawet nie zauważyła, kiedy Dzięciola Łapa również przylgnęła do ciała matki. Nie zauważyła, gdy miękki puch, śnieg skleił się do jej krótkiego futra, a łzy wylane na pierś matki zamieniły się w malutkie sopelki, równie dobrze sklejając jej długie, lśniące, niebieskie futro.

_________________
I might have a pretty face but I'm dangerous to the core
Just look what I did to CaptainSparklez need I say more ?
The boys in the game have no idea the danger they face
Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Nie 03 Mar 2024, 23:40
Srocza Łapa
Srocza Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 13 | kwiecień
Matka : Tęczowa Chmura [*]
Ojciec : Rozżarzona Gwiazda
Mistrz : Jabłkowa Gałąź
Wygląd : Wyższa od przeciętnego kota, chuda, zielonooka, długowłosa; futro jest w kolorze czerni, wypłowiałe na pysku, grzbiecie i ogonie; białe znaczenia na przednich i tylnych łapach oraz na pysku nad nosem.
Multikonta : Chmura [PNK]
Autor avatara : zosjajo
Liczba postów : 37
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1949-sroka
Srocza Łapa, kiedy stan Tęczowej chmury zaczął pogarszać się z dnia na dzień, starała się przybierać maskę bycia odważną i twardą przed rodzeństwem oraz resztą klanu Gromu. Uważała, że rozklejanie się i ronienie łez w obecnej sytuacji nic nie da, mimo że w duszy odczuwała panikę. Sroka nie chciała wyjść na słabą i miękką, nawet jeśli z dnia na dzień marniała w oczach przez brak apetytu i snu, który odbierały jej koszmary o śmierci mamy. Odizolowała się przez to od rodzeństwa.
Sroka starała się przepowiedzieć sobie, że Tęczowa Chmura w końcu wyzdrowieje, przecież nawet kocięta dają sobie radę z kaszlem. Wmawiała sobie, że jest to tak samo lekka choroba, jaką i one przechodziły, że już niedługo mama wyjdzie z lecznicy i znów będzie mogła spędzać z nią czas tak jak kiedyś. Jednak nadchodzący dzień zmienił wszystko.
Zimny dreszcz przeszedł jej plecy, jeżąc czarne futro na zgarbionym karku w chwili, gdy w jej uszach rozbrzmiało wołanie Rozżarzonej Gwiazdy. Głos ojca brzmiał inaczej. Różnił się od tego, którym zazwyczaj zwoływał ceremonie. Nawet nie zauważyła, kiedy jej łapy niby mechanicznie zaprowadziły ją pod Liściasty Konar, nie zauważyła, kiedy zdążyła stanąć przy Tęczowej Chmurze. Czuła otępienie, jak gdyby ktoś uderzył ją czymś ciężkim w tył głowy.
Wpatrywała się z szeroko otwartymi oczyma w zimne, zesztywniałe ciało matki. Ocknęły ją dopiero łzy, które zdążyły mocno zamoczyć jej sierść na policzkach, nim je zauważyła.
– … – Z każdym kolejnym uderzeniem serca czuła coraz większy ból w klatce piersiowej oraz ciężkość, która zabierała jej powietrze. Wbiła pazury w ziemię, powolnie nabrała oddech do płuc, po czym wrzasnęła bardzo głośno, ile miała sił. Krzyk z czasem zamienił się w ciężkie, niekontrolowane szlochanie i wycie.
Przyłożyła swój nos do zmatowiałego futra Tęczowej Chmury w geście pożegnania, po czym z bezsilności, jaką czuła w tamtym momencie, osunęła się na ziemię, wtulając się w mamę. Nie dochodziło do niej zbyt wiele, odgłosy wokół były przytłumione, nie zwracała uwagi na zebrane koty, rodzeństwo czy ojca. Liczyło się tylko to, że mama była obok.
Od dawna nie mogła się do niej przytulić.

_________________




chances thrown
nothing's free
longing for, used to be

Pogrzeb Tęczowej Chmury 0E3Q6Py

still it's hard, hard to see
fragile lives
shattered dreams
Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Pon 04 Mar 2024, 19:17
Wilcza Łapa
Wilcza Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 13 [IV]
Matka : Tęczowa Chmura... [*]
Ojciec : Rozżarzona Gwiazda
Mistrz : Rozżarzona Gwiazda
Wygląd : Na pewno jego postawa stała się doroślejsza - barki stały się szersze a wzrost podobny do matki. Po księżycach treningu mięśnie stały się bardziej widoczne. Po śmierci Tęczowej Chmury futro zmatowiało a jego waga zmalała.
Ma niebiesko - białe, klasycznie pręgowane futro. Białe futro pokrywa dolną część pyszczka, szyję, prawą łapę poniżej łokcia. Na lewej przedniej łapie jest skarpetka nieco ponad nadgarstek. Lewa tylna łapa jest biała trochę ponad kolano (z wewnętrznej strony są dwie ciemniejsze łaty) Prawa tylna jest biała do okolic kolana.
Oczy koloru żółtozielonego. Różowe poduszki łap, oraz bordowy nos.
Multikonta : Jeżynowa Łapa [GK] Wysoka Łapa [KG] Kra [KRz]
Liczba postów : 180
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1939-topic
Wiedziałem że mama choruje, ale szczerze mówiąc trochę zignorowałem ten fakt. Nawet nie dochodziło do mnie że mama może umrzeć przez jakąś tam chorobę. Przecież nie była kocięciem czy starcem... mówiła że ma dużo księżyców na karku ale tata miał więcej i wychodził z pobytów z lecznicy cało... chyba. Może tracił życia?
Odwiedzałem czasem mame z siostrami, i starałem się podnosić wszystkich na duchu, a nawet żartować by atmosfera nie była taka drętwa. Przecież każdy choruje, racja? Ale zdawało mi się że chyba tylko ja byłem pozytywnej myśli.
Jednak gdy usłyszałem głos ojca i zobaczyłem wychodzące po kolei siostry z legowiska terminatorów poczułem jak cały bledne a chłód pokrywa całe moje ciało.
Wyszlem za siostrami spoglądając pierw na ojca a potem na ciało naszej mamy. Jeszcze lament który dało się usłyszeć uświadamiał mnie co się właśnie dzieje. Usiadłem za kotkami przylegającymi do ciała Teczowej Chmury, zgarbiony i bez sił i z łzami naplywajacymi do oczu.
Spędziłem z nią za mało czasu, nie rozmawiałem, nie poznałem jej dostatecznie dobrze.

_________________

chcę być jak syn koleżanki twojej matki

zawsze tak idealny jak, jak z okładki
być jak syn koleżanki twojej matki
twojej matki, twojej matki



Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Sro 06 Mar 2024, 20:35
Rozgwieżdzony Płomień
Rozgwieżdzony Płomień
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 29 (kwiecień)
Matka : Sobota
Ojciec : Barwne Niebo
Mistrz : Grzmiące Gardło
Wygląd : Przeciętnego rozmiaru kotka o długim, w pełni białym futrze i jasnoniebieskich oczach. Ma trzy blizny: mniejsze, na nosie i czole, oraz o wiele większą, przechodzącą przez większość jej prawej strony tułowia.
Multikonta : Szakal (PNK), Baranek, Zaćmione Słońce (S)
Autor avatara : jessica tekert
Liczba postów : 182
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1701-plomien
Nie sądziła, że jedną z pierwszych rzeczy, jakie przyniesie jej powrót do Klanu Gromu, będzie zachorowanie jednego z ważniejszych dla niej kotów. Wiedziała, że Pora Nagich Drzew nigdy nie była omenem zdrowia i pomyślności, i że to zwyczajny przypadek… ale jej myśli nie mogły przestać oscylować wokół prawdopodobieństwa, że to jej wina. Że to kara od Gwiezdnego Klanu za jej powrót, że przyniosła tą zarazę ze sobą spoza terenów klanu - wszak Tęczowa Chmura nie chorowała na zwykły kaszel, a ten najgorszy - czarny.
Chciała wierzyć, że to przejdzie; niewiele kotów w jej życiu zmarło z powodu choroby, więc wszelka logika podpowiadała, że szanse są małe. Tak, ale niewiele kotów w twoim życiu miało czarny kaszel, inteligentko, mówił wewnętrzny głos, ale co mogła zrobić, poza iskrzeniem w sobie nadziei na polepszenie się dawnej opiekunki? Nie rozmawiała z nią wiele, nie miała szansy - i żałowała, bo choć sama nie czuła, że ma prawo pytać o jej stan, to z dnia na dzień zwyczajnie słyszała, co inni mówią o zdrowiu Tęczowej Chmury.

I w końcu pewnego dnia obudził ją szmer zbierających się kotów. Jęki. Pociąganie nosem.
Rozgwieżdżona Łapa wiedziała, co czeka ją, gdy wyjdzie z legowiska terminatorów… więc przez dłuższy czas opóźniała ten moment. Wiedziała, że chciała - że musiała - przyjść na pogrzeb niebieskiej matki, lecz czuła, jakby nie miała do tego permisji.
W końcu jednak podniosła swoje kości, cicho sycząc pod nosem, gdy poczuła rozciąganie się blizny. Jej kroki w stronę centrum obozu były powolne; jej głowa spuszczona była w dół. Nie chciała patrzeć na kogokolwiek, nie w oczy, nie w twarz, nie chciała widzieć jej ciała tak… tak od razu. Zatrzymała się długość zajęczego skoku od Tęczowej Chmury, sparaliżowana obecnością innych kotów.
Nad jej ciałem stała jej rodzina; jej… prawdziwa rodzina. Jej partner, jej dzieci, koty, które były dla niej najpewniej ważniejsze, niż przykry obowiązek zrzucony na nią przez Barwne Niebo. Rozgwieżdżona Łapa chciała wierzyć, samolubnie myśleć, że kocię imieniem Płomień znaczyło dla Tęczowej Chmury tyle, ile dla Płomień znaczyła Tęczowa Chmura - ale gdy przed sobą miała ten widok, rzeczywistość uderzyła w nią jak podmuch zimnego wiatru, przez który nie mogła się przedrzeć. Niebieska była matką; opiekowanie się wszelkimi kociętami w obozie było dla niej codziennością - jedynie Rozgwiazda była na tyle głupia, by traktować ją na równi z rodzicem.
Rodzicem… którym niezaprzeczalnie, tak właściwie, była - Barwne Niebo nigdy nie był kimś bardzo obecnym w życiu swoich dzieci. Gdy Płomień nie musiała już pić mleka, opieka nad nią przeszła prawie że w całości na łapy Tęczowej Chmury… ale biała zapomniała zapomnieć, że to był po prostu jej obowiązek.
Terminatorka uniosła swój pysk do góry i zacisnęła mocno oczy w próbie powstrzymania łez. Chciała podejść, chciała zatopić swoją twarz w kryzie niebieskiej matki i pozwolić sobie na płacz, tak, jak gdy była kocięciem. Wiedziała jednak, że zwyczajnie nie ma prawa - nie, gdy żegnają ją koty, które naprawdę były dla niej kimś ważnym, które naprawdę były jej rodziną.

Resztkami odwagi jednak zgłosiła się do pomocy w zakopywaniu ciała, gdy było już po… wszystkim. Zgłosiła się w głupiej wierze, że może chociaż w ten sposób zdoła porządnie pożegnać się z kocicą, której zawdzięczała dzieciństwo.

_________________



   we never listen for
the songs around us

until the sound is still

we never see what our life is worth
and perhaps, we never will
     if everything plays a grander part
in a fate we'll never meet
  is my destiny to fade away,
have a goal i'll never reach?



    


Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Pią 08 Mar 2024, 12:09
Ukwiecona Łapa
Ukwiecona Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 29 [IV]
Matka : Sobota [NPC]
Ojciec : Barwne Niebo [*]
Mistrz : Grzmiące Gardło
Wygląd : Nieco niższa niż przeciętny gromiak, ma masywne łapy i długie czarno dymno - białe futro. Jej brzuch, przednie łapy i kryza są białe, za to reszta ciała jest czarna z przejaśnieniami w okolicach szyi i spodu ogona. Jej prawa tylnia łapa jest pokryta białym futrem do wysokosci uda, za to lewa tylko nieco ponad stopę. Ma charakterystyczne zawinięte do tyłu uszy i czarny nos wraz z opuszkami. Ma duże zielone okrągłe oczy a biel na jej głowie pokrywa policzki i sięga do czoła Zazwyczaj porusza się niepewnym ale zgrabnym krokiem dokładnie ilustrując wzrokiem wszystko wokół. Jej futro jest zawsze schludne i zadbane.
Multikonta : Wysoka Łapa, Wilcza Łapa [KG] Kra [KRz]
Liczba postów : 144
Terminator
https://starlight.forumpolish.com/t1961-lapcia
Słyszałam co dzieję się z Tęczową Chmurą. Może i nie spędziłam z nią tyle czasu co reszta kociąt ale chyba była dla mnie nieco jak rodzic. Lubiłam ją, dlatego gdy usłyszałam ton głosu przywódcy który akurat zwoływał gromiaków, wiedziałam co nastąpiło. Zerknęłam na wychodzącą przede mną Rozgwiezdżoną Łapę z którą od jej powrotu nie wymieniłam ani słowa... nie chciałam na nią naciskać w żaden sposób ale atmosfera była dziwna. Nawet jak kotka nie chciała ze mną kontaktu to chcąc nie chcą mijałyśmy się w obozie.
Usiadłam nieco na uboczu nie chcąc wciskać się pomiędzy członków rodziny i po cichu pożegnałam matkę. Co jakiś czasu zerkałam to na śnieżnobiałą siostrę, to na lamentujące dzieci.
Dlaczego musiały stracić rodzica w tak młodym wieku?
Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Nie 10 Mar 2024, 14:10
Pszczeli Pył
Pszczeli Pył
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 72 [V]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC]
Mistrz : Rozżarzona Gwiazda
Partner : Konwaliowy Sen
Wygląd : Niska, krępej budowy koteczka o długim, gęstym futrze oraz stosunkowo silnych łapach. Na jej złotej sierści widać klasyczne pręgi, czarne na czole, łapach i ogonie oraz rdzawe po bokach i na grzbiecie. Pysk, gardło, brzuch oraz wewnętrzna część łap są jaśniejsze. Oczy oliwkowe, a uszy z pędzelkami.
Multikonta : Dąb (PNK), Żyto (S), Ogień (KG) | Księżyc (PWŁ)
Liczba postów : 541
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t1145-pszczola#15164
Po chwili na miejscu zjawiła się Pszczeli Pył, która usiadła gdzieś z boku, nie chcąc wciskać się pomiędzy ubolewające kocięta Tęczowej Chmury, jej własnej siostry... Kocica zdała sobie sprawę, że z rodzeństwa pozostała u niej jedynie Sokole Skrzydło, z kolei Rozżarzona Gwiazda stracił jedną z najbliższych mu osób, zaś jego kocięta - swoją matkę.
Mimo że Tęcza była jednym z tych klanowiczów, którzy wnieśli najwięcej do Klanu i jej śmierć z pewnością bolesną stratą, to Pszczoła - o dziwo - nie czuła nic. Mimowolna pustka. O ile umysł dyktował jej teraz czuć przygnębienie, to nie potrafiła wydobyć z siebie nawet kawałku żalu, jak bardzo by nie chciała. Po prostu... nie mogła. Nigdy jakoś nie była szczególnie do niej przywiązana, nawet zbytnio ze sobą nie rozmawiały. Za jej życia zniknęło tyle kotów - zarówno tych, których ceniła, jak i tych mniej - że zdążyła się już do tego przyzwyczaić. Do tego stopnia, że nawet odejście jej własnej siostry nie robiło już na niej wrażenia. Jedynych, kogo odrobinkę było kocicy żal, to partnera niebieskiej oraz kociąt, które nie zdążyły nawet zostać wojownikami, jak już musieli się zmierzyć z taką stratą. Tęczowa Chmura będzie przynajmniej mogła sobie obserwować Klan z bliskimi na Srebrnej Skórce, a jak będą żyć Dzięcioł, Wilk, Jeż...? Wciąż będą musieli mierzyć się z trudnościami życia. Mieli jeszcze tyle rzeczy przed sobą, tylko teraz będą doświadczać je bez wsparcia matki.
Po modlitwie o pomyślność drogi Tęczy do Gwiezdnego Klanu złotofutra dosiadła się nieco bliżej do jej dzieci.
Przykro mi... – powiedziała, spoglądając na nie przez chwilę, zanim skierowała swe oliwkowe ślepia na ostygłe ciało matki. Przez resztę czasu siedziała cicho, służąc jako milczące wparcie dla członków jej rodziny, dopóki nie przyszedł czas na zakopanie ciała.

_________________
Pogrzeb Tęczowej Chmury Pszczola-podpis

HOLD YOUR LIGHT
to the darkness in my head ༉‧₊˚.
put your ear to my heart or set your t e e t h
against my throat; give me something pretty
to  wear  beneath  my blood-stained  clothes

MY DARLING, THE DEVIL KNOWS MY NAME



Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Czw 14 Mar 2024, 15:25
Koźlorogi
Koźlorogi
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 90 [IV]
Matka : Dębowy Liść[*]
Ojciec : Ciemna Stopa [*]
Mistrz : Rwący Strumień -> Rozżarzony Krok
Wygląd : Krótkowłosy, chudy, wysoki, silny biały kocur z uszami, pyskiem, nogami i ogonem o barwie niebieskoszarej z ciemniejszymi prążkami i niebieskimi oczyma mający białe znaczenia na ogonie i łapach
Multikonta : Skwar [KRZ] | Pchla Łapa, Wrzeszcząca Łapa [GK] Sroka [Nkt]
Autor avatara : https://www.instagram.com/charlesthesiam/
Liczba postów : 569
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t328-kozla-lapa
Przyszedł i on, choć wydawało się ostatnio, że się rozpłynął. Kozioł niedawno co wyszedł z lecznicy a gdy z niej wyszedł to, rzadko się pojawiał w obozie chcąc uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji prywatnej z rudym przywódca. No ale na nieszczęście dziś był i też dziś Tęcza postanowiła odejść z tego świata. Atmosfera na pogrzebie była bardzo przytłaczająca. Koźlorogi nie dziwił się temu ale i tak nie sądził, że kiedyś doczeka się tak smutnego pogrzebu. Wszyscy praktycznie szlochali pod nosem. Niebieski point najbardziej współczuł kociakom Tęczy. Musiały stracić kochaną matkę tak szybko. Bolesny był to widok.
Dobijające było też to, że kolejna córka Dzikiej Róży odeszła z klanu. Pszczeli Pył straciła kolejną siostrę. Praktycznie każdy tutaj z obecnych miał styczność z niebieską kocicą w większym lub mniejszym stopniu. Dla Kozła, Tęcza była również kimś bliskim. Była koleżanką, którą sobie cenił. Dlatego też i on czuł lekkie przygnębienie gdy patrzył się na ostygłe ciało kocicy.
Nie podszedł jednak do ciała. Nie zamierzał zabierać miejsca tym, którzy byli najbliżsi Tęczowej Chmurze. Jednak, cicho w myślach życzył byłej matce Gromu,bezpiecznej drogi na Srebrną Skórkę.
Usiadł gdzieś na uboczu, nie przeszkadzając nikomu. Milczał i patrzył się pusto na ciało.

_________________
Pogrzeb Tęczowej Chmury GwW6Zz1
Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Nie 17 Mar 2024, 21:05
Owcze Runo
Owcze Runo
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Senna Łapa [KW] | Skaczący Wróbelek [KRz]
Liczba postów : 706
Medyk
https://starlight.forumpolish.com/t745-owieczka#5815
Widziała. Widziała, jak Tęczowa Chmura gasła w jej oczach, jak choroba zaczyna zwyciężać z osłabionym organizmem matki, jak zioła nie pomagają, jak biały kaszel, z którym do niej przybyła zamienia się w zielony, jak Rozżarzona Gwiazda wraz z kociakami odwiedza niebieską coraz częściej przygotowując się na najgorsze, a ona...ona nie mogła nic z tym zrobić. Mogła jedynie rozłożyć łapy, modląc się do Gwiezdnego Klanu o przywrócenie kotce sił, o zastrzyk woli walki organizmu z postępująca chorobą i...kiedy tego poranka usłyszała tak nienaturalny dla samego Żara głos...wiedziała, że nadszedł ten dzień - dzień, w którym kocica odeszła. Nie zdążyła nawet wejść do legowiska chorych, by się o tym przekonać - kocur był szybszy i dlatego to on również przygotował jej zwłoki do pochówku. Westchnęła ciężko, wynurzając się z Korzennej Nory, mając ochotę skulić się w najdalszy kąt lecznicy, byle tylko nie pokazywać się innym kotom, nie widzieć ich zawodu, żalu, złości, złości na nią. Nawet tego pchanego jedynie przez emocje, a nie z realnych pobudek.
Podeszła bliżej, tylko na chwilę, by nie zajmować miejsca najbliższym. Pożegnała się krótko z matką i spojrzała współczującym wzrokiem na rudego kocura, chcąc powiedzieć mu, że robiła wszystko, ale... to chyba było niestosowne i mógł wzbić nową falę smutku, w nim, w ich kociętach. Zagryzła więc wnętrze policzka i oddaliła się pod Korzenną Norę, by zaszyć się w niej, gdy tylko pochód ruszył kopać grób dla zmarłej. Odeszłaś zbyt prędko Tęczowa Chmuro, zbyt...prędko. Z tą myślą zniknęła w ciemnicy lecznicy.

(zt)

_________________
Pogrzeb Tęczowej Chmury DJyV0R4
And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time
Re: Pogrzeb Tęczowej Chmury
Sponsored content

Skocz do: