| :: Ziemie Niczyje :: Ziemie Niczyje :: Podróże | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2982
Gwiezdny Klan | First topic message reminder :
Po pogrzebie, odpoczynku i posiłku przychodzi pora na wyruszenie. Czeka na Słodki Nektar i Skowronkowy Trel przy wyjściu z obozu, a kiedy się zjawiają, nie marnuje czasu: wyrusza w stronę granicy Wichru z ziemiami niczyimi przy Skraju Lasu, najprostszą i najszybszą drogę do celu. Zna trasę, pokonywał ją wszak nie dalej niż parę księżyców temu… to dość gorzkie uczucie, ale woli o tym nie myśleć. – Jak się czujecie? – pyta cicho chwilę po opuszczeniu Oka Lasu. |
|
| Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2982
Gwiezdny Klan | Syn Niedźwiedziej Gwiazdy unosi łuki brwiowe wysoko, słuchając biadolenia starego dziada, który tak się wczuł, że aż szok. Kiwając poważnie głową i udając, że słucha tego całego kazania i jak to nie było w jego czasach, kocur zaczyna się przesuwać w stronę Turzycowej Skarpy. Głównie skupia wzrok na burym samotniku, a nawet dodaje do tego poważne, twierdzące pomruki na znak, że nie tylko go słucha, ale i się z nim całkowicie zgadza! (chociaż tak naprawdę ma ochotę wybuchnąć śmiechem), ale drgnięciem ogona daje znak Słodkiej i Skowronkowi, by po prostu szli za nim. Następnie pozostawało… szybko, ale ostrożnie zejść ze skarpy, prawda? |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 101 ks. [XI]
Matka : Barwna Łączka | Nakrapiany Nos (opiekunka)
Ojciec : ♱ Pohukująca Sowa
Mistrz : ♱ Tonące Słońce -> ♱ Golcowa Gwiazda
Partner : pozostało jedynie wspomnienie (♱ Orzechowa Gwiazda )
Wygląd : Ruda, długowłosa, klasycznie pręgowana kotka z bielą pokrywającą jej pyszczek, kryzę, brzuch, prawy bok oraz całe łapy. Posiada pomarańczowe oczy, średniej wielkości uszka zakończone drobnymi, ciemno-rudymi pędzelkami oraz ciemny, niemalże ceglasty nosek. Jest atletycznej budowy, a jej cechami charakterystycznymi są: ślady po ugryzieniu przez szczura na prawej przedniej łapie, rozległe blizny po rozcięciach szponami na lewym boku zaczynające się od barku i kończące w okolicy brzucha oraz z racji na wiek, pojawiające się w okolicach jej uszu, policzków oraz nosa - jasne, pojedyncze włoski.
Multikonta : Owcze Runo [KG] | Roześmiana Łapa [KG] | Skaczący Wróbelek [KRz] | Senny Mak [KW] | dawniej: Powracające Zimno [NPC], Rybia Ość [nkt]
Autor avatara : soulcat.thilo / rysunek w podpisie @kotkovelove
Liczba postów : 1334
Przywódca | Słodka ze skrzywieniem wywołanym przez uniesiony głos, próbowała udawać, że interesują ją to co mówił starszy nieznajomy. W gruncie rzeczy mało ją to interesowało, jedynie to, co wyłapała, jakieś pojedyncze zdania z całego jego monologu sprawiły, że jakoś jej się tak nieprzyjemnie pod skórą zrobiło i szczerze może mu trochę współczuła tych wszystkich przeżyć i takiego...skrzywienia, jakie mu zafundował ojciec. W pewnym jednak momencie bury tak mocno zatracił się w swojej wypowiedzi (może czując potrzebę jakiegoś wyżalenia się obcym?), że dał im wolną furtkę, aby czmychnąć. Orzech również ją wychwycił i lekkim drgnięciem ogona dał im jasny sygnał, że to czas na nich. No wreszcie! Chciałoby się rzec. Pomalutku, po cichutku ruszyła za złocisto-orzechowym jeszcze zerkając czy i Skowronek za nimi podąża. Nie chcieliby przecież go zostawić na pastwę tego nieznajomego. Upewniwszy się, zbliżyli się do przejścia i...no tak. Musieli jakoś zejść. Najlepiej szybko i w miarę bezpiecznie, tylko...czy tak się dało? Musieli na pewno zdążyć, zanim tamten się połapie, że produkuje się niepotrzebnie! _________________ Forever runs away sometimes It gets easier to let go Remembering the times gone by Pretending we were heroes in the lifeboat Staying up till half past nine Feeling like a stranger now that I'm gone
| |
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 48 [kwiecień]
Matka : Nakrapiany Nos [NPC]
Ojciec : Zwinięty Płatek [NPC] (?)
Mistrz : Szałwiowe Życzenie (*)
Partner : Gołębie Serce [*]
Wygląd : Średniej wielkości i przeciętnej budowy, choć nieco grubszy. Bury krótkowłosy z czarnymi tygrysimi pręgami oraz białymi znaczeniami na łapach, brzuchu, klatce piersiowej i pyszczku. Oczy zielone.
Multikonta : Motyli Blask, Połyskująca Tafla
Autor avatara : pliszka (avater i art w podpisie)
Liczba postów : 470
Gwiezdny Klan | Stary samotnik jest... tak dziwny i żałosny, że Skowronek nawet gdzieś mu tam trochę współczuje i sam nie wie, czy powinien się z tego gadania śmiać, czy może raczej płakać. Widząc reakcję Orzecha, zaczyna jednak nabierać ochoty na to pierwsze, ba, sam włącza się do zabawy i wtóruje jakimiś "tak, tak", "ależ racja!", ale koniec końców powstrzymuje się, zauważając subtelne znaki Orzechowego Cienia i razem z nim i Słodką zaczyna się po prostu subtelnie wycofywać, po czym stara się ostrożnie zejść ze Skarpy. Żeby tylko ten dziad się nie zorientował. _________________ | flirting with her is like butterflies screaming taking off into the night flirting with her is like cool night beaming stars glued to my thighs
I'll lend you this, I'll lend you that how is it that you two always seem to match?
|
|
| | Pełne imię : Pąk Zakwitający na Bratkowej Łące
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 33
Znak Przodków : Lis
Matka : Kropla Spływająca z Sopla
Ojciec : Pies Biegnący Przez Bujną Trawę
Mistrz : Kamyk Turlający Się Po Dróżce
Partner : szukam dziewczyny kto chce pisze 123
Wygląd : Raczej niska, ale umięśniona i szeroka. Krótkowłosa. Sierść szara, matowa, nieco potargana. Brak lewego oka, prawe oko o kolorze niebieskiego turkusu. Blizny - dwie idące przez nos i kilka zadrapań wokół lewego oczodołu.
Multikonta : Pliszkowy Dziób, Zaćmiona Łapa
Autor avatara : @khumaix
Liczba postów : 137
Nieaktywny | Ich ucieczka okazała się bardzo udana i po chwili prawdziwie mogli poczuć się bezpiecznie - bez dziada nad uchem. Teraz pozostała tylko skarpa, a to mogło okazać się niespecjalnie łatwym zadaniem.
Czy ktoś potknie się na skarpie? Rzut 1d6, parzyste - tak, nieparzyste - nie. Wypada: 6 - tak. Kto potknie się na skarpie? Rzut 1d3, 1 - Orzechowy Cień, 2 - Słodki Nektar, 3 - Skowronkowy Trel. Wypada: 2 - Słodki Nektar.
Dwójka kocurów zeszła ze skarpy względnie bezpiecznie i szybko, ale Słodki Nektar nie miała takiego szczęścia - w pewnym momencie straciła na chwilkę równowagę i z głośnym szurnięciem zsunęła się niebezpiecznie długość zajęczego skoku w dół, ale w porę odzyskała równowagę i również zdołała znaleźć się na stabilniejszej ziemi. Wypadek ten jednak zwrócił uwagę podstarzałego kocura, i chociaż nie miał siły za nimi gonić, to mogli wyraźnie usłyszeć, jak ten przeklina ich słowami, które nawet w najgorszy dzień nie przyszłyby wichrzakom na myśl… _________________
chciałem kiedyś z m ą d r z e ć, po ich stronie być spać w czystej pościeli, świeże mleko pić naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być
Whisky, moja żono, jednak Tyś najlepszą z dam
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2982
Gwiezdny Klan | To być może nieco niestandardowe, ale… działa. Niestety zaraz Słodka się poślizgnęła, a zaraz za tym pojawiły się przekleństwa burego samotnika. Powstrzymując śmiech z absurdu tej sytuacji i zachowania kocura, Orzech pyta półgłosem rudo-białą, czy wszystko w porządku, a po tym idą dalej w stronę Spienionych Wodogrzmotów. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 101 ks. [XI]
Matka : Barwna Łączka | Nakrapiany Nos (opiekunka)
Ojciec : ♱ Pohukująca Sowa
Mistrz : ♱ Tonące Słońce -> ♱ Golcowa Gwiazda
Partner : pozostało jedynie wspomnienie (♱ Orzechowa Gwiazda )
Wygląd : Ruda, długowłosa, klasycznie pręgowana kotka z bielą pokrywającą jej pyszczek, kryzę, brzuch, prawy bok oraz całe łapy. Posiada pomarańczowe oczy, średniej wielkości uszka zakończone drobnymi, ciemno-rudymi pędzelkami oraz ciemny, niemalże ceglasty nosek. Jest atletycznej budowy, a jej cechami charakterystycznymi są: ślady po ugryzieniu przez szczura na prawej przedniej łapie, rozległe blizny po rozcięciach szponami na lewym boku zaczynające się od barku i kończące w okolicy brzucha oraz z racji na wiek, pojawiające się w okolicach jej uszu, policzków oraz nosa - jasne, pojedyncze włoski.
Multikonta : Owcze Runo [KG] | Roześmiana Łapa [KG] | Skaczący Wróbelek [KRz] | Senny Mak [KW] | dawniej: Powracające Zimno [NPC], Rybia Ość [nkt]
Autor avatara : soulcat.thilo / rysunek w podpisie @kotkovelove
Liczba postów : 1334
Przywódca | Starała się zejść ostrożnie, ale też w miarę sprawnie. Pech jednak chciał, że w pewnym momencie postawiła łapę w nieodpowiednim miejscu i ze strachem w oczach zsunęła się po skarpie. W końcowej fazie ślizgu na szczęście udało jej się wyhamować i odzyskać równowagę, zanim zaliczyła glebę. I chociaż czuła ulgę, że nie miała bliskiego spotkania z ziemią, to jednak strachu najadła się nie mało! Serce jej wręcz na te kilka sekund zamarło, więc gdy było już po wszystkim, było tylko słychać głośne westchnięcie ulatujące z jej pyszczka. Całkowicie zignorowała kocura, który gdzieś tam za nimi przeklinał niby pod nosem, ale jednak wystarczająco głośno by do nich dotarło, bowiem zdecydowanie bardziej skupiła się na ochłonięciu po tym. Gdy zaś Orzech zapytał, czy wszystko z nią w porządku (i możliwe też, że Skowronek), pokiwała im głową, mówiąc, że na szczęście nie i ruszyli dalej, zmierzając już tak naprawdę do konca ich wyprawy. _________________ Forever runs away sometimes It gets easier to let go Remembering the times gone by Pretending we were heroes in the lifeboat Staying up till half past nine Feeling like a stranger now that I'm gone
| |
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 48 [kwiecień]
Matka : Nakrapiany Nos [NPC]
Ojciec : Zwinięty Płatek [NPC] (?)
Mistrz : Szałwiowe Życzenie (*)
Partner : Gołębie Serce [*]
Wygląd : Średniej wielkości i przeciętnej budowy, choć nieco grubszy. Bury krótkowłosy z czarnymi tygrysimi pręgami oraz białymi znaczeniami na łapach, brzuchu, klatce piersiowej i pyszczku. Oczy zielone.
Multikonta : Motyli Blask, Połyskująca Tafla
Autor avatara : pliszka (avater i art w podpisie)
Liczba postów : 470
Gwiezdny Klan | Uszy Skowronka niemalże przylgnęły do jego czaszki, kiedy Słodka zaczęła się zsuwać ze skarpy, ale na szczęście zaraz udało jej się ustabilizować. Gorzej, że dziad za nimi zaraz zaczął ich wyklinać i, jeny, jak na starego gościa, co się tak do nich przyczepił o kulturę, miał strasznie ostry język, co w sumie trochę go rozbawiło. Nie śmiał się jednak, zamiast tego skupiając się na Nektarek, którą spytał, czy nic jej nie jest, ot, na wszelki wypadek, nawet jeśli wyglądała w porządku, a po potwierdzeniu, że wszystko okej, wesoło ruszył dalej. – ...Może jednak lepiej nie próbować z tym kamieniem, jeszcze tam też zaczną jęczeć, że za ich czasów to takich skrótów na Srebrną Skórkę nie było – skomentował jeszcze, ruszając wąsami z rozbawieniem. _________________ | flirting with her is like butterflies screaming taking off into the night flirting with her is like cool night beaming stars glued to my thighs
I'll lend you this, I'll lend you that how is it that you two always seem to match?
|
|
| | Pełne imię : Pąk Zakwitający na Bratkowej Łące
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 33
Znak Przodków : Lis
Matka : Kropla Spływająca z Sopla
Ojciec : Pies Biegnący Przez Bujną Trawę
Mistrz : Kamyk Turlający Się Po Dróżce
Partner : szukam dziewczyny kto chce pisze 123
Wygląd : Raczej niska, ale umięśniona i szeroka. Krótkowłosa. Sierść szara, matowa, nieco potargana. Brak lewego oka, prawe oko o kolorze niebieskiego turkusu. Blizny - dwie idące przez nos i kilka zadrapań wokół lewego oczodołu.
Multikonta : Pliszkowy Dziób, Zaćmiona Łapa
Autor avatara : @khumaix
Liczba postów : 137
Nieaktywny | Czy ktoś poślizgnie się na brzegu Gęsiej Szyi? Rzut 1d6, parzyste - tak, nieparzyste - nie. Wypada: 3 - nie.
Trójka kotów miała szczęście po skończeniu dziwnego spotkania na Turzycowej Skarpie, bo wyglądało na to, że brzeg Gęsiej Szyi był litościwy i nie tak śliski i mokry, jak zazwyczaj. W związku z tym przeprawa przez ostatnią prostą poszła im bez żadnych wywrotek i przeszkód, a wkrótce zaczęli słyszeć charakterystyczny szum wodospadu. Kilkanaście kroków dalej, a w końcu ich cel - Spienione Wodogrzmoty - stały przed nimi w pełnej okazałości i tylko czekały, aż zmoczą swoje futra. _________________
chciałem kiedyś z m ą d r z e ć, po ich stronie być spać w czystej pościeli, świeże mleko pić naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być
Whisky, moja żono, jednak Tyś najlepszą z dam
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2982
Gwiezdny Klan | Parska cichym śmiechem na słowa Skowronka, ale skupia się teraz na dalszej drodze. Na szczęście tym razem wszyscy przechodzą bezpiecznie, więc kocur, wiedząc już czego się spodziewać, bez zawahania podchodzi bliżej wodospadu, przechodzi pod lecącą wodą, po czym wchodzi w głąb jaskini. Jeżeli nic w niej nie uległo zmianie przez ten czas, posyła lekki uśmiech reszcie i kładzie się przy kamieniu, po czym dotyka go nosem. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 101 ks. [XI]
Matka : Barwna Łączka | Nakrapiany Nos (opiekunka)
Ojciec : ♱ Pohukująca Sowa
Mistrz : ♱ Tonące Słońce -> ♱ Golcowa Gwiazda
Partner : pozostało jedynie wspomnienie (♱ Orzechowa Gwiazda )
Wygląd : Ruda, długowłosa, klasycznie pręgowana kotka z bielą pokrywającą jej pyszczek, kryzę, brzuch, prawy bok oraz całe łapy. Posiada pomarańczowe oczy, średniej wielkości uszka zakończone drobnymi, ciemno-rudymi pędzelkami oraz ciemny, niemalże ceglasty nosek. Jest atletycznej budowy, a jej cechami charakterystycznymi są: ślady po ugryzieniu przez szczura na prawej przedniej łapie, rozległe blizny po rozcięciach szponami na lewym boku zaczynające się od barku i kończące w okolicy brzucha oraz z racji na wiek, pojawiające się w okolicach jej uszu, policzków oraz nosa - jasne, pojedyncze włoski.
Multikonta : Owcze Runo [KG] | Roześmiana Łapa [KG] | Skaczący Wróbelek [KRz] | Senny Mak [KW] | dawniej: Powracające Zimno [NPC], Rybia Ość [nkt]
Autor avatara : soulcat.thilo / rysunek w podpisie @kotkovelove
Liczba postów : 1334
Przywódca | Zachichotała cicho na słowa Skowronka, posyłając mu rozbawiony uśmiech. Natomiast reszta drogi przeminęła im już w spokoju. Nikt się na szczęście nie poślizgnął przy brzegu Gęsiej Szyi, a potem w ich uszach rozbrzmiał dźwięk wodospadu. Cel był naprawdę blisko! Wystarczyło przejść kilka kroków i Spienione Wodogrzmoty ukazały się w pełnej krasie. Mimowolnie uśmiech zagościł na licu Słodkiej, ponieważ miejsce to było doprawdy ładne. Zbliżyła się bliżej i zawahała się, gdyż nie była pewna czy ma tak po prostu przejść? Przecież będzie cała mokra! A pora nie była jeszcze na tyle ciepła, by nie zachorować. A ponadto pęd spadającej wody, był naprawdę ogromny. Czy na pewno nic jej się nie stanie? Ale widząc, jak bez większego zastanowienia Orzech przechodzi przez lejącą się wodę, postanowiła zaryzykować. Co prawda, jeszcze przed tym puściła przodem Skowronka, ale sama kilka uderzeń serca po nim, również przekroczyła wodną ścianę. Następnie weszła w głąb jaskini, w której panowała spokojna aura. W tym momencie, jeżeli nic się po drodze do kamienia nie wydarzyło, Słodka obserwowała jak złocisto-orzechowy zbliża się do łącznika z Gwiezdnymi. Wymruczała nawet ciche "powodzenia", jakkolwiek miałoby mu to pomóc i wzrokiem spróbowała odnaleźć Skowronka. — A my tu...poczekamy aż wrócisz do nas już z dodatkowymi życiami. — tak jakby mieli gdziekolwiek sobie w tym czasie pójść. Przycupnęła gdzieś pod ścianą no i nie pozostawało jej nic innego jak czekać, aż Orzech wróci do nich, lecz już nie jako Orzechowy Cień, a Orzechowa Gwiazda.
_________________ Forever runs away sometimes It gets easier to let go Remembering the times gone by Pretending we were heroes in the lifeboat Staying up till half past nine Feeling like a stranger now that I'm gone
| |
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 48 [kwiecień]
Matka : Nakrapiany Nos [NPC]
Ojciec : Zwinięty Płatek [NPC] (?)
Mistrz : Szałwiowe Życzenie (*)
Partner : Gołębie Serce [*]
Wygląd : Średniej wielkości i przeciętnej budowy, choć nieco grubszy. Bury krótkowłosy z czarnymi tygrysimi pręgami oraz białymi znaczeniami na łapach, brzuchu, klatce piersiowej i pyszczku. Oczy zielone.
Multikonta : Motyli Blask, Połyskująca Tafla
Autor avatara : pliszka (avater i art w podpisie)
Liczba postów : 470
Gwiezdny Klan | Dreptał za Orzechem dalej, dość beztrosko, a przynajmniej dopóki nie zaczęło się robić ślisko, bo tam to raczej się pilnował... ale koniec końców przeszli wszyscy bezpiecznie i stanęli pod wodospadem. Był trochę zdziwiony, że mają przechodzić tak przez sam środek, ale po tym, jak Orzechowy Cień to zrobił, a Słodka go przepuściła, to w sumie całkiem ochoczo przeszedł przez Spienione Wodogrzmoty, krzywiąc się tylko nieco od zimnej wody. Samo doświadczenie było jednak wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju, a więc nie narzekał. Jeszcze lepsza była ta jaskinia, rany! Nie spodziewał się, że ją zobaczy i samą aurę będzie miała taką wyjątkową! Rozglądał się po niej z zachwytem i dreptał dookoła, jedynie z krótką przerwą na to, żeby życzyć Orzechowi miłej zabawy na Srebrnej Skórce i pokiwać entuzjastycznie głową na słowa Słodkiej, a poza tym, no, w sumie zajmował się sobą i zagadywał Nektarek, jak znalazł coś ciekawego. _________________ | flirting with her is like butterflies screaming taking off into the night flirting with her is like cool night beaming stars glued to my thighs
I'll lend you this, I'll lend you that how is it that you two always seem to match?
|
|
| | Pełne imię : Pąk Zakwitający na Bratkowej Łące
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 33
Znak Przodków : Lis
Matka : Kropla Spływająca z Sopla
Ojciec : Pies Biegnący Przez Bujną Trawę
Mistrz : Kamyk Turlający Się Po Dróżce
Partner : szukam dziewczyny kto chce pisze 123
Wygląd : Raczej niska, ale umięśniona i szeroka. Krótkowłosa. Sierść szara, matowa, nieco potargana. Brak lewego oka, prawe oko o kolorze niebieskiego turkusu. Blizny - dwie idące przez nos i kilka zadrapań wokół lewego oczodołu.
Multikonta : Pliszkowy Dziób, Zaćmiona Łapa
Autor avatara : @khumaix
Liczba postów : 137
Nieaktywny | A więc przeszli. Ich futra nieprzyjemnie zmoczyły się niemal w całości, zaś gdy weszli do groty, która prowadziła do docelowej jaskini - cóż, najzwyczajniej w świecie było im z tego względu zimno. Nie dość, że woda kapała z nich, to kapała też i z sufitu. Ale musieli iść; jeśli mieli jakiekolwiek obeznanie z mechaniką Spienionych Wodogrzmotów, to na pewno wiedzieli, że wkrótce wilgoć minie. Korytarz, którym szli, powoli się zwężał - w pewnym momencie aż nieco niekomfortowo. Szybko jednak znów zaczął się rozszerzać, aż nie stał się wielką jaskinią, do której szli całą tą drogę. Gdy postawili w niej swoje łapy, mogli nagle poczuć, jak calutcy wyschli z wody, którą wcześniej ich oblano! Ogarnął ich dziwny spokój i poczucie bezpieczeństwa, które zdawały się bić od kultowego kamienia: białego, nieco niebieskiego, odbijającego światło z zewnątrz, które świeciło poprzez otwór na sklepieniu. Ale Orzechowy Cień wiedział, po co tu przyszedł i nie marnował czasu na podziwianie jaskini - dotknął kamienia nosem i w mgnieniu oka poczuł, że zasypia. Czy mógł ów sen kontrolować? Nie, ale w końcu to właśnie ta drzemka była jego celem.
Gdy się obudził, był już na Srebrnej Skórce. Wszystko świeciło spokojną aurą gwiazd; Srebrna Skórka widziana z dołu nie porównywała się z baśniowym, utkanym z pyłu światem, w którym obecnie się znalazł. Nie musiał też czekać długo, by zostać powitanym - a powitany został przez nikogo innego, jak własnego ojca. Kremowy kocur znany jako Niedźwiedzi Sen uśmiechał się do syna ciepło, by zaraz skinąć mu głową. — Nie sądziłem, że zobaczę Cię tu tak szybko — mruknął nieco gorzko, ale zaraz powrócił do swojej typowej postawy; — Ale naprawdę cieszę się, że Cię widzę, Orzech! — mruknął wesoło, by otrzeć się w rodzinnym geście o kocura. — Gotowy? Ostrzegam, że nie będzie to przyjemne… ale sobie poradzisz — zaśmiał się i dotknął nosem o nos złotego. I faktycznie, nie było bardzo przyjemne. Orzechowy Cień poczuł, jak ogarnia go ból większy, niż kiedykolwiek wcześniej; nawet w teoretycznie mitycznym wymiarze, jakim była Srebrna Skórka, opadał z sił. Uciekało z niego życie - dosyć dosłownie, ponieważ Orzechowy Cień właśnie umierał, a życia pozbawił go jego własny ojciec - jakże tragiczny koniec… i paradoksalnie, początek. Rozrywający ból ustał po chwili, a nowonarodzony Orzechowy Cień znów zobaczył przed sobą Niedźwiedzi Sen. — Pierwszym darem, jaki otrzymasz, będzie wyrozumiałość. Każdy kot zasługuje na szansę, i choć wolno Ci koty oceniać, nie skreślaj ich za szybko przez subiektywne odczucia — a wtedy Orzechowy Cień poczuł dokładnie przeciwieństwo tego, o czym mówił przeszły przywódca. Złoty czuł w sobie falę nienawiści i negatywnych uczuć, zawodu i poczucia, że wszyscy dookoła niego są albo piekielnie głupi, albo niewarci zaufania; nie miał żadnej bezpiecznej ostoi, do której uciec. Po chwili jednak w jego głowie pojawiła się nadzieja i pewna miękkość - nie słaba, a komfortowa. Był gotowy zrozumieć, był gotowy wybaczyć. I wtedy sylwetka Niedźwiedziego Snu zniknęła, by zostać zastąpiona pogodną twarzą Golcowego Śpiewu - ponownie, byłej przywódczyni. — Cześć, Orzech! Ode mnie dostaniesz poczucie humoru - w końcu wichrzacy nie chcieliby przywódcy gbura, nie? — zaśmiała się, a z kocura zeszła nagle cała resztka dobrego humoru, jaką w sobie miał. Przytłaczająca, depresyjna wręcz energia otaczała go z każdej strony, a żadna, nawet najgłupsza rzecz, nie wywoływała u niego uśmiechu czy chociażby rozbawienia. Na szczęście uczucie szybko przeszło, by zostać zastąpionym przez zastrzyk serotoniny i wręcz dziecięcego, infantylnego optymizmu, przez który na pyszczku Orzecha jeszcze przez dobrą chwilę został mimowolny uśmiech. — No już się tak nie szczerz, bo się zrzygam — stwierdził lekko rozbawiony głos, ale - chociaż dobór słów przypominał stare, nieprzyjemne babsko, to Orzech miał przed sobą… pięcioksiężycowe kocię? Pięcioksiężycowe kocię, które poza swoimi rozmiarami łudząco przypominało dawną medyczkę, Pliszkowy Dziób - pewnie dlatego, że była to ona. — Szybko poszło, co? Daję Ci… egoizm — stwierdziła, leniwie unosząc się nieco nad ziemią (o ile można było tak nazwać bezkres Srebrnej Skórki), a dar wypowiadając, jakby wymyśliła go tutaj na poczekaniu. — Przywódca służy klanowi, ale masz mieć czas dla siebie, słuchać się swojej intuicji, swoich potrzeb i tego, co mówi Ci serce — rozwinęła podobnym tonem, by zaraz zesłać na Orzecha bezsilność. Był jak listek na wietrze, bez własnego zdania i siły, by cokolwiek zdziałać; czuł, że inni mogą z niego czerpać, wykorzystywać go, że jest jak narzędzie w łapach innych. Zaraz uczucie zastąpiła asertywność: choć, może lepszym opisem byłby faktyczny egoizm czy samolubność opisane przez kocicę. Czuł, że są rzeczy, które zależne są tylko od niego i nie chciał - nie pozwoli, by ktokolwiek inny niż on miał je kontrolować, a on wie, gdy powiedzieć nie. Mała Pliszka znikła: zamiast tego pojawiła się dwukolorowa, szaroczarna kotka bez oka, której egzystencja w Klanie Wichru była trochę jak ta ducha. Nie mówiła za wiele i niewiele zdradzała też jej ekspresja. — Zaufanie do drugiego kota — być może dar nieco podobny do tego, który zesłał Orzechowi jego ojciec, lecz w końcu nie chodziło tu o wyrozumiałość. Orzech poczuł, że czuje się niepewnie; że każdy z jego bliskich, czy to Motyli Blask, czy Słodki Nektar, w sekrecie go nienawidzą i tylko czyhają na jeden błąd, jedno potknięcie, by zdradzić go i skopać jak psa; że nie może powiedzieć im niczego od serca, ba, nawet czegoś mniej ważnego, bo zostanie to użyte przeciwko niemu… ale, jak z poprzednimi życiami, schemat się powtarza. Orzech poczuł dokładnie przeciwieństwo tego, co czuł przed chwilą: zaufanie, zaufanie przepełniające go siłą i poczuciem bezpieczeństwa, stabilności. W końcu klan był jak rodzina - bez zaufania rozsypałby się. Być może Orzech wyobrażał sobie, kogo zobaczy w swoim śnie; zapewne jednak nie spodziewał się, że zobaczy kogoś, kogo wspomnienie tak bardzo burzyło mu ostatnio percepcję międzykocich relacji. Stał przed nim nikt inny, jak Gwieździsta Noc - piękna kocica o srebrzystym futrze i leśnych oczach, która doprowadziła Orzecha do rangi wojownika, by następnie… zniknąć, i najwyraźniej również i umrzeć, skoro widział ją w tym stanie - utkaną z gwiezdnego pyłu. Cóż, na pewno pasował jej do imienia i upiększał kryzę, która już bez tego wprawiała w podziw. — A dzień dobrry, Orzechowy Cieniu… chociaż, może powinnam powiedzieć Gwiazdo? — zamruczała, uśmiechając się lekko i patrząc na niego spod rzęs. Zaraz potem wstała, zbliżyła się… i wyminęła go, przesuwając mu puszystym ogonem pod brodą. — Moim darrem jest odwaga; cobyś nie stchórzył, gdy sytuacja jej wymaga… — zaśmiała się lekko, zostawiając kocura ze strachem. Był sparaliżowany swoim przerażeniem, jak gdyby rzucała się na niego horda psów, a ten, bojąc się, potrafił jedynie uciekać bądź czekać, aż szczęki wylądują na jego skórze. Ale zaraz pojawiła się siła: nie sprawiła, że strach zniknął. Był z nim cały czas, ale mimo tego, że się bał, był gotowy podjąć akcję, odważył się na ruch. Gdy znikła mistrzyni, gapiła się na niego para zielonych oczu. Kot przed nim był niewielki, raczej drobny, czarnobiały… Traszkowa Łapa. Jej uszy delikatnie cofnęły się na widok kocura, ale po krótkim wdechu niezręczne się odezwała. — Szóstym darem jest ciekawość. Byś chciał… zawsze dowiedzieć się, dlaczego coś się stało, dlaczego coś jest tak, dlaczego tak, a nie inaczej — wymamrotała, od razu odwracając wzrok gdzieś w bok, na łapy. Orzecha ogarnęła apatia, jednokierunkowość: nie chciał dowiadywać się więcej, niż już wiedział, miał poczucie, że wie wszystko najlepiej, ale nie było to poczucie jakkolwiek pozytywne. Nie chciał słuchać ani odkrywać tego, co nowe i nieznane, z góry uznając to za niepotrzebne czy nawet szkodliwe… ale od tego uczucia uratowała go prawdziwie dziecięca ciekawość, chęć zobaczenia, dotknięcia, usłyszenia czy nawet polizania tego, co nieznane. Chęć by wiedzieć, by poszerzyć swoje horyzonty i nieustannie się rozwijać. Dawna terminatorka zniknęła, a na jej miejscu pojawiła się… Zamglony Brzeg, nieśmiała matka, którą tak niedawno pożegnali. Nieco gorzko, ale uśmiechała się do Orzechowego Cienia. — Witaj, Orzechowy Cieniu… chciałabym dać Ci dar śmiertelności — mruknęła, a jej słowa brzmiały wręcz absurdalnie w momencie, gdy ten właśnie otrzymywał dziewięć żyć, by nie umrzeć. — Dane będą ci aż dziewięć żyć, ale pamiętaj, by nie tracić ich na marne. Szanuj każde z nich i pamiętaj, że są dane ci, byś mógł bronić swój klan - i przede wszystkim swój klan — wyjaśniła, a kocura tym razem ogarnęła bezmyślność i beztroska. Zastrzyk ryzyka - można by rzec. Był gotowy rzucić się w niebezpieczną, możliwie śmiertelną sytuację czysto dla zabawy, popisu i pychy - bo w końcu żyć miał aż dziewięć, czyż nie? W porę przemówił do niego rozsądek i szacunek dla daru życia, podobny do tego, który oddawał upolowanej zwierzynie. Czuł dojrzałość i wagę, która leżała w każdym z żyć, które dostał i które dostanie. Po Zamglonym Brzegu przeszła się do niego kolejna z kotek, która życie straciła względnie niedawno. Czarnobiała Chabrowy Powiew stała przed nim, ale nie było na niej krwi, w której przyniesiono ją do obozu; emanowała teraz już tylko spokojem, ciepłem i… — Daję Ci dar troskliwości — troskliwością właśnie. — Będziesz odpowiedzialny za swój klan. Gdy sytuacja tego wymaga, musisz być jak twardy i zdecydowany ster, ale nie zapominaj, by przede wszystkim o niego dbać, pokazywać, że obchodzi cię jego dobro, a nie tylko władza, którą nad nim sprawujesz — mruknęła z uśmiechem i dotknęła jego łapy, by pozostawić go z tak znaną przez dotychczasowy ciąg otrzymywania żyć apatią. Nie obchodziły go koty dookoła niego, były jedynie jak narzędzia-pionki, które podnosiły go na wyżyny - uczucie to szybko zostało zastąpione przez coś na wzór miłości, opieki i troski - chciał wiedzieć, co dzieje się u jego klanowiczów i dbać o to, by działo się jak najlepiej. I w końcu, ostatnie życie. — Cześć, Orzech — przywitała się z uśmiechem Mroźny Wiatr, kocica tak podobna futrem do Orzechowego Cienia - w końcu była jego matką. Podobnie jak wcześniej uczynił Niedźwiedzi Sen, ta również przytuliła wręcz syna, wypełniając go ciepłem i bezpieczeństwem. — Jestem z Ciebie dumna, choć… zdecydowanie mogłeś pobyć zastępcą dłużej — mruknęła, ale - naturalnie - jej niechęć nie była skierowana w stronę niczemu winnego Orzecha, a kogoś innego, i był to łatwy do wysunięcia wniosek. — Ale, do rzeczy… sprawiedliwość jest ostatnim darem, który otrzymasz, i takie mają być twoje rządy - myśl o tym jak o rozkazie ode mnie — mruknęła z lekko rozbawionym uśmiechem i dotknęła nosem syna, by sprawić, że tego objęła zwyczajna frustracja. Frustracja, niezadowolenie, poczucie - tak, zgadliście - niesprawiedliwości, gdzie decyzje podejmowane były pod czyjeś samolubne widzimisię, a ci, którzy faktycznie dawali z siebie wszystko, dostawali z tego najmniej. Na mocy daru Mroźnego Wiatru wszystko się jednak zmieniło - Orzechowy Cień czuł wręcz, jakby żył w utopii, gdzie wszystko było tak, jak powinno być. …Cóż, to od niego zależało, czy taka utopia kiedykolwiek zaistnieje. To on miał teraz podejmować decyzje i rozwiązywać spory - i jeżeli nie będzie robić tego sprawiedliwie, cóż… mógł szykować się na pranie od własnej matki! Wszystkie z kotów, które dawały mu życie zebrały się teraz przed nim. Na samym przodzie nikt inny, jak jego rodzice - do Mroźnego Wiatru dołączył Niedźwiedzi Sen, który zaraz przejął głos. — Witamy Cię jako nowego przywódcę Klanu Wichru, Orzechowa Gwiazdo… — tłum Gwiezdnych rozpoczął zaraz skandowanie nowego imienia, zaś kremowy kocur zbliżył się do wichrowego lidera. — …synu — dokończył, żartobliwie tarmosząc futro na głowie złotego łapą, i gdy ostatni raz spojrzał na wszystkich Gwiezdnych, na ich uśmiechy i spojrzenia, obudził się. Na zimnej ziemi jaskini, tuż przed białym kamieniem. Pewien instynkt mówi mu, by nie dzielić się przebiegiem ceremonii z nikim poza medykiem, a wraz z tym wraca do niego cała reszta zmysłów. Wrócił.
Orzechowa Gwiazda: +15 PD Skowronkowy Trel: +10 PD Słodki Nektar: +10 PD _________________
chciałem kiedyś z m ą d r z e ć, po ich stronie być spać w czystej pościeli, świeże mleko pić naprawdę chciałem zmądrzeć i po ich stronie być
Whisky, moja żono, jednak Tyś najlepszą z dam
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2982
Gwiezdny Klan | Ma, rzecz jasna, pewne… nadzieje co do spotkania z Gwiezdnymi – liczy na to, że w końcu spotka swojego ojca i matkę, jednak, cóż, w tym momencie, gdy budzi się na Srebrnej Skórce, jakiekolwiek oczekiwania zastępuje nerwowe wyczekiwanie… i widok Niedźwiedziej Gwiazdy. Niedźwiedziego Snu, raczej. Kocur uśmiecha się szeroko do kremowego kocura, powstrzymując kocięcą wręcz ochotę wystrzelenia w przód i przytulenia się do taty… ale nie udaje mu się jej powstrzymać tejże na długo – kiedy ojciec do niego podchodzi, złocistofutry przykleja się do niego na chwilę, niczym małe kocię witające tatę po tym, jak ten wrócił z polowania – tylko że ich rozłąka była nieporównywalnie dłuższa i trudniejsza. Kiwa głową z determinacją, ale żadne słowa nie są w stanie przygotować Orzechowego Cienia, na rozdzierający ból, jaki zaczyna czuć już po chwili. Więc to już? To koniec? Przyszedł na Srebrną Skórkę, by tu umrzeć i pozostać… a co z Wichrem, ze Słodką, Świergot, Puch, Motylem, jego przyjaciółmi…? Nagła panika wzbiera w sercu Zastępcy, jednak trudno mu się na niej skupiać, kiedy jego ciało zdaje się rozpadać na kawałeczki… I nagle ból ustaje. Huh. Potrząsa gwałtownie łbem i podnosi wzrok na ojca.
Wyrozumiałość… każdy kot zasługuje na szansę, nie skreślać ich za szybko. Ale kiedy to robiłem, najczęściej po czasie okazywało się, że miałem rację, mówi jakiś głos z tyłu głowy Orzechowego Cienia, podsuwając mu obraz Fiołkowej Łapy, Trującej Łapy, Małego Płomienia… Golcowej Gwiazdy. Obrazowi temu towarzyszy paląca nienawiść, rozczarowanie i poczucie, że miał rację, że nie można im było ufać, że pokazali, co są warci… ale zaraz te uczucia i myśli się rozmywają, zastąpione miękkością, nadzieją, zrozumieniem, poczuciem, że on też nie chciałby być oceniany za szybko przez innych, więc i powinien to ograniczyć wobec nich.
Golcowa Gwiazda… Golcowy Śpiew, raczej. Kocur przechyla zaciekawiony głowę. Nie miał o niej najlepszego zdania, ale jednocześnie nie żywi wobec niej złych uczuć. Te jednak zaraz do niego przychodzą, kiedy kocica skończyła mówić; czuje się przygnębiony, bez energii i nastroju, i nawet nie chce już tu być… zaraz jednak to mija, a on parska mimowolnym śmiechem, bez powodu, po prostu nagle tryska dobrą energią. Dziwne.
Zaraz jednak marszczy nos, żeby spojrzeć prosto na… jakiegoś kociaka. Mruży oczy… a. Że Pliszkowy Dziób? – Dobra dobra, jakaś gówniara nie będzie mi mówić, co mam robić! – odpowiada zadziornie, ale ze śmiechem w głosie, nawiązując do jej… nowego wyglądu w Gwiezdnym Klanie. Ano, szybko poszło, kiwa lekko głową. Egoizm, hm? Tego się… nie spodziewał jako daru, ale pewnie powinien się tego spodziewać po Pliszkowym Dziobie, która w końcu sama się tego musiała nauczyć. Jej wyjaśnienie ma sens, ale uczucie, które mu towarzyszy, jest okropne, obrzydliwe. Nienawidzi bezsilności, poczucia, że nie jest kowalem swojego losu, a właśnie to teraz czuje, i posyła nieprzyjemne spojrzenie byłej Medyczce… zaraz jednak przychodzi coś innego, przeciwność, poczucie kontroli.
Zawilcową Łąkę bardzo łatwo rozpoznać, zwłaszcza gdy nawet na Srebrnej Skórce jest równie oszczędna w słowach, jak za życia. Zaufanie do drugiego kota, hm? Cóż… w ostatnim czasie nieco mu tego zabrakło, patrząc po sytuacji ze Słodką, prawda? Nie chce skupiać się na tej myśli, ale znowu dopadają go wątpliwości i podejrzliwość wobec innych, poczucie, że nawet Słodka czy Motyl czy Świergot tylko czekają na jakiś jego błąd… szybko jednak to znika, i znowu czuje się bezpiecznie w swoich relacjach, stabilnie… i jest gotów do zaufania innym – na nowo.
Nie kryje zaskoczonego wyrazu pyska na widok srebrzystej, zielonookiej wojowniczki – swojej mistrzyni. W ostatnim czasie sporo o niej myślał, ale… nie jak kiedyś. To znaczy, była w tym pewna tęsknota, sympatia, ale dawno już zniknęły te uczucia, które do niej miał: młodzieńcze zauroczenie, które na zawsze mu zaburzyło percepcję miłości, bo nigdy więcej nie czuł czegoś tak elektryzującego, intensywnego w relacjach z innymi kotami. Świadomość, że nie żyje… jest przykra, ale kocur uśmiecha się do Gwieździstej Nocy po tym, jak pierwszy szok mija. Odwaga na początku objawia się paraliżującym mięśnie i umysł strachem… i o ile samo uczucie strachu nie znika, to znika bezsilność, a pojawia się siła i gotowość do działania.
Traszkowej Łapy się tu tym bardziej nie spodziewa, ale ostrożnie kiwa jej głową. Ciekawość, hm? Na początku jest to jedynie apatia i niechęć do poznania czegokolwiek, poczucie, że już wie wszystko, co można wiedzieć, ale jest to nieprzyjemne, wręcz irytujące… zaraz jednak mija, i Orzech odruchowo rozgląda się z zaciekawieniem po Srebrnej Skórce, nagle chce znać imiona wszystkich kotów, które tu żyją, które obserwują jego ceremonię z oddali… wie, że to irracjonalne, ale najwyraźniej dar od jego terminatorki działa.
Kocur uśmiecha się lekko do Zamglonego Brzegu, ale na jego pysku pojawia się prześwit zaskoczenia, kiedy słyszy jej słowa. Odruchowo ma ochotę podjąć jakieś ryzyko, rzucić się do walki z rysiem, bez myślenia, bez brania pod uwagę ryzyka… Zaraz jednak uświadamia sobie, że skoro to dar śmiertelności… czyż nie nawiązuje on zarówno do jej własnej śmierci, niespodziewanej i nagłej, jak i tego, w jaki sposób Szałwiowe Życzenie straciła wszystkie swoje życia i dary od Gwiezdnych? Nie chce tego samego dla siebie.
Kolejna Medyczka… ale tym razem ta, która zmarła poprzedniego dnia. Chabrowy Powiew ma, hm, zapewne adekwatny do swojej roli jak i charakteru – chyba – dar dla niego. Uczucie, jakie przynosi, jest niespodziewane, bo to całkowita apatia wobec reszty kotów i ich losów… ale zaraz zastępuje ją coś ciepłego, mocnego, poczucie, że chce się nimi opiekować i dbać o ich dobrobyt.
Mama. Na widok Mroźnego Wiatru kocur przestaje na chwilę oddychać i przytula się do niej, mrucząc niczym kociak. W pełni się zgadza z jej słowami. Całe swoje życie spędził z myślą, że chce któregoś dnia zostać Przywódcą, ale… nie sądził, że pobędzie Zastępcą tylko parę księżyców, a jego poprzedniczka odejdzie nagle i w taki sposób. Sprawiedliwość, tak… to coś, co zdecydowanie się kojarzy mu z matką. Uśmiecha się do niej szeroko, kiedy nieprzyjemne uczucia mijają, a przychodzą te dobre.
– Dziękuję – wydusza jeszcze do rodziców, ale i do ogółu Gwiezdnego Klanu, przejęty, ale i gotowy do powrotu do klanu, żeby, być może, w końcu nastały w nim lepsze czasy po ostatniej destabilizacji. Kiedy się budzi, mruga powoli, i uśmiecha się do Słodkiej i Skowronka. Nie może im powiedzieć, jak wszystko przebiegło; wychodzą z jaskini i kierują się do klanu, ale po drodze nieco odpoczywają i polują, by coś zjeść.
– Skowronku… chcę chwilę pogadać ze Słodką. Dołączymy do ciebie w obozie za chwilę, dobra? – odzywa się, kiedy po wielogodzinnej drodze powrotnej są już w okolicach Mechowiska. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 101 ks. [XI]
Matka : Barwna Łączka | Nakrapiany Nos (opiekunka)
Ojciec : ♱ Pohukująca Sowa
Mistrz : ♱ Tonące Słońce -> ♱ Golcowa Gwiazda
Partner : pozostało jedynie wspomnienie (♱ Orzechowa Gwiazda )
Wygląd : Ruda, długowłosa, klasycznie pręgowana kotka z bielą pokrywającą jej pyszczek, kryzę, brzuch, prawy bok oraz całe łapy. Posiada pomarańczowe oczy, średniej wielkości uszka zakończone drobnymi, ciemno-rudymi pędzelkami oraz ciemny, niemalże ceglasty nosek. Jest atletycznej budowy, a jej cechami charakterystycznymi są: ślady po ugryzieniu przez szczura na prawej przedniej łapie, rozległe blizny po rozcięciach szponami na lewym boku zaczynające się od barku i kończące w okolicy brzucha oraz z racji na wiek, pojawiające się w okolicach jej uszu, policzków oraz nosa - jasne, pojedyncze włoski.
Multikonta : Owcze Runo [KG] | Roześmiana Łapa [KG] | Skaczący Wróbelek [KRz] | Senny Mak [KW] | dawniej: Powracające Zimno [NPC], Rybia Ość [nkt]
Autor avatara : soulcat.thilo / rysunek w podpisie @kotkovelove
Liczba postów : 1334
Przywódca | Nie była pewna ile czasu minęło, gdy spomiędzy krótkich rozmów ze Skowronkiem, oderwało ją obudzenie się Orzecha. Posłała mu uśmiech, wierząc w duchu, że skoro był taki zadowolony to musiał otrzymać życia. W drodze powrotnej z pewnością spróbowała się dowiedzieć, jak to wyglądało i przebiegało. Skowronek pewnie zresztą też, ale wystarczyło tylko, że złocisto-orzechowy powiedział, że nie może o tym mówić, a temat, choć niezwykle ciekawy z jej strony nie był kontynuowany. W drodze powrotnej udało im się nabrać trochę nowej energii, która zdecydowanie przydała się w tak długiej podróży. I kiedy byli już w okolicach Mechowiska, a więc niedaleko domu - Słodka słysząc niespodziewanie swoje imię, zastrzygła uchem i spojrzała zaciekawionym i może też trochę pytającym wzrokiem najpierw na Skowronka, a potem na Orzecha, w zupełności nie wiedząc o co chodzi. — To...o czym chcesz porozmawiać? — zapytała spokojnie, gdy sylwetka buro-białego wojownika, który zgodził się bez większego problemu wrócić do obozu sam; zmniejszyła się do tego stopnia, że nie było już prawdopodobieństwa, iż usłyszy tę rozmowę. Jej wąsiki drgnęły zaciekawione, ale gdzieś też w środku niej pojawiła się jakaś obawa. Co było na tyle ważnego, że Orzech chciał porozmawiać z nią o tym na osobności? Czy miało to dotyczyć ich...relacji, czy czegoś innego? A jeżeli tak, jeżeli było na rzeczy coś odbiegającego od tego...to dlaczego Skowronek nie mógł przy tym być? Przechyliła lekko głowę i czekała. _________________ Forever runs away sometimes It gets easier to let go Remembering the times gone by Pretending we were heroes in the lifeboat Staying up till half past nine Feeling like a stranger now that I'm gone
| |
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2982
Gwiezdny Klan | Dziękuje lekkim skinięciem głowy buro-białemu, kiedy ten się oddala, i odwraca się w kierunku Słodkiej. Bierze głęboki wdech. Przez całą podróż miał… sporo czasu, by przemyśleć coś, co w tym momencie było najbardziej pilną kwestią, dotyczącą całego Klanu Wichru. – Mh… wiem, że proszę o wiele, ale… czy zgodziłabyś się zostać moją Zastępczynią? – wypala bez dalszego zwlekania czy myślenia. Czerwony Kwiat nie jest kotem, którego by wybrał, jeśli chodzi o charakter, a i nie jest najmłodszy, to samo z Lisią Kitą czy Lekkim Powiewem, która zresztą wychowuje kocięta, innym wojownikom też albo brakuje odpowiedniego w jego odczuciu charakteru… albo wytrenowanego terminatora, tak jak Puch, której chętnie by powierzył tę rolę, ale nie teraz. Zresztą, wciąż jest bardzo młoda. – Wiem, że wcześniej zdarzało ci się… nie dawać rady z dużą ilością obowiązków, ale potrzebuję kogoś, komu… mogę ufać, z kim się dobrze dogadam. Gołębie Serce jest najpoważniejszym kandydatem, ale nie czuję, bym faktycznie mógł mu aż tak ufać, praktycznie go nie znam i, cóż, wątpię w jego osąd po tym, co zrobił przed mianowaniem Małego Płomienia, szczególnie po tym, jak stało się jasne, że mój siostrzeniec nie robi nic, by pokazać, że się zmienił i jakkolwiek mu zależy na rodzinie czy klanie. Więc… tak. To jak?
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 101 ks. [XI]
Matka : Barwna Łączka | Nakrapiany Nos (opiekunka)
Ojciec : ♱ Pohukująca Sowa
Mistrz : ♱ Tonące Słońce -> ♱ Golcowa Gwiazda
Partner : pozostało jedynie wspomnienie (♱ Orzechowa Gwiazda )
Wygląd : Ruda, długowłosa, klasycznie pręgowana kotka z bielą pokrywającą jej pyszczek, kryzę, brzuch, prawy bok oraz całe łapy. Posiada pomarańczowe oczy, średniej wielkości uszka zakończone drobnymi, ciemno-rudymi pędzelkami oraz ciemny, niemalże ceglasty nosek. Jest atletycznej budowy, a jej cechami charakterystycznymi są: ślady po ugryzieniu przez szczura na prawej przedniej łapie, rozległe blizny po rozcięciach szponami na lewym boku zaczynające się od barku i kończące w okolicy brzucha oraz z racji na wiek, pojawiające się w okolicach jej uszu, policzków oraz nosa - jasne, pojedyncze włoski.
Multikonta : Owcze Runo [KG] | Roześmiana Łapa [KG] | Skaczący Wróbelek [KRz] | Senny Mak [KW] | dawniej: Powracające Zimno [NPC], Rybia Ość [nkt]
Autor avatara : soulcat.thilo / rysunek w podpisie @kotkovelove
Liczba postów : 1334
Przywódca | Słucha i słucha też, gdy Orzech zacina się jakby chcąc zebrać myśli, choć tak naprawdę wie co chce powiedzieć. Uniosła delikatnie wyżej podbródek, nie kryjąc zaskoczenia, które po chwili odmalowało się na jej licu. Zastępczynią? Ale, że...ona? Czy Orzech przypadkiem się nie pomylił? Był pewien słów, które wypowiedział? Czy wiedział z czym się one wiązały? Z jaką... odpowiedzialnością? Zamrugała szybciej powiekami, lecz nie odzywała się jeszcze próbując poukładać sobie w głowie to co przed chwilą się wydarzyło i tą...propozycję. Ale w tym czasie również postarała się skupić na jego wytłumaczeniach...czemu podjął taką, a nie inną decyzję. Przytakiwała co jakiś czas głową, delikatnie kwasząc lico na wspomnienie o jej nieradzeniu sobie z większą ilością obowiązków. Doskonale o tym pamiętała i też z tego powodu dziwiła się, że złocisto-orzechowy chcę tę rolę powierzyć właśnie jej. Ale na rozchwianie jej wątpliwości przyszło wyjaśnienie, dlaczego to Gołąb nie miałby zostać zastępcą i... niby był najpoważniejszym kandydatem, ale brak zaufania faktycznie stanowił tu przeszkodę. Czyli nie było innej opcji. To jak?Zastrzygła uchem, wzdychając cicho. W tym czasie również jej wzrok powędrował na śnieżne łapy. — Ja...wybacz, jestem trochę w szoku, ale tak, zgoda. Zostanę twoją zastępczynią i postaram się ciebie nie zawieść. — postara się. Tak, dokładnie. Bowiem w pewnym sensie można by powiedzieć, że już zawiodła i straciła trochę w oczach pobratymców, gdy odebrali jej Wieczorną Rosę. Nie mogła więc powiedzieć, że na pewno go nie zawiedzie, ale postara się z całych sił, by tego nie zrobić i jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, trochę chyba nadal nie dowierzając, że a - dostała taką propozycję i b - zgodziła się na tę rolę. Ale...też w tym momencie poczuła jak napełnia ją nowa energia i też większa chęć do działania, a spomiędzy tego szoku wyłaniała się radość. Choć zapewne, gdyby nie obecna sytuacja w wichrze i mała liczba kandydatów na tę rangę nie zostałoby jej to zaproponowane to i tak cieszyła się, że dostała taką możliwość. Jeżeli to było wszystko o czym chciał z nią złocisto-orzechowy porozmawiać, to następnie przy jego boku wróciła do obozu. [zt?] _________________ Forever runs away sometimes It gets easier to let go Remembering the times gone by Pretending we were heroes in the lifeboat Staying up till half past nine Feeling like a stranger now that I'm gone
| |
|
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2982
Gwiezdny Klan | To, tak naprawdę, bardziej stresujący moment niż stanięcie przed Gwiezdnymi. Kiedy był młodszy, naiwnie sądził, że bycie Przywódcą to coś prostego, łatwego, że wszystko się wówczas ułoży po jego myśli – ale pierwsza decyzja, jaką musiał podjąć, wcale do łatwych nie należała. Czy jest absolutnie pewien, że Słodki Nektar da sobie radę w roli Zastępczyni? Chociaż chce w to wierzyć… to nie, nie ma takiej stuprocentowej pewności i nieco go to przeraża, ale tego nie pokazuje. Jednak przypomina sobie dary, które dostał wcześniej – zaufanie do drugiego kota… i tak, woli kota, któremu może ufać, niż takiego, co do którego nie ma pewności w tym względzie. Wolałby, by ta decyzja była prostsza, ale przynajmniej… będzie miał czas na to, by obserwować młodszych wojowników i to z nich wybrać kogoś, kto pewnego dnia zostanie po nim Przywódcą. Kamień spada mu z serca, gdy słyszy odpowiedź, i uśmiecha się szeroko do Słodkiej, po czym, chociaż po lekkim zawahaniu, ociera się bokiem łba o jej szyję. Po tym wracają do obozu.
zt
|
| | | |
| |