Trening Ptasiej Melodii Rozlegającej się Wśród Trzcin

Kocur nie był chętny na trening tego samego dnia co został mianowany na nowicjusza, na co Tafla nie nalegała i umówiła się z nim na spotkanie przy wyjściu z obozu w górowanie słońca następnego dnia. Wcześniej zabrała Promyk na szybkie doszlifowanie polowania i jak zbliżał się moment spotkania z Melodią, kocica wkroczyła do obozu, przysiadła w wejściu i parę razy przejechała językiem po futrze na piersi by doprowadzić je do porządku. Ostatecznie po pośpiesznej toalecie, wyprostowała się i w spokoju wyczekiwała zjawienia się syna Pajęczyny.

Właśnie miałem spotkać się z Taflą przy wejściu do obozu i zacząć trening. Przed wyjściem z legowiska zdążyłem trochę wygładzić sobie futro, choć bardzo zależało mi żeby się nie spóźnić, i nie skończyłem tego.
Szybko podreptałem do miejsca spotkania. Gdy już się tam zjawiłem, skierowałem na nią przyjazne spojrzenie. - Dzień dobry, Taflo! - miauknąłem, uśmiechając się. Po chwili stłumiłem ziewnięcie. - To.. Co będziemy dziś robić? - spytałem.

— Pokaże ci miejsce treningowe w którym będziemy się spotykać od następnego treningu, oraz zajmiemy się teorią i praktyką polowania. Myślę, że taki plan powinien przypaść ci do gustu — uśmiechnęła się łagodnie, wcześniej kiwając lekko łbem w ramach odpowiedzi na przywitanie syna Pajęczyny. Po krótkim wyjaśnieniu planu na dzisiejszy trening, starsza łowczyni podniosła się i ruszyła zdecydowanym, lekkim krokiem w kierunku wyjścia z jaskini, a następnie skręciła w stronę Ślimaczych Drzew. — Miejsce o którym ci wspomniałam to Ślimacze Drzewa. Nie jest ono zbyt daleko, a trasa nie jest ani niebezpieczna, ani trudna, dlatego większość nowicjuszy spokojnie może ją pokonać i stawić się na trening. Postaraj się zapamiętać jak najwięcej szczegółów z trasy, dobrze? — miauknęła lekko, zerkając na kroczącego obok kocura z łagodnym uśmiechem na mordce.

Starlight