IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Ziemie Niczyje
 :: Ziemie Niczyje :: Podróże
Wyprawa Golcowego Śpiewu
Sob 01 Maj 2021, 22:06
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Tak jak ustaliła, następnego ranka ona i jej towarzysze wyruszyli. Oczywiście poprzedniego dnia nie zapomniała podpytać o drogę do Spienionych Wodogrzmotów. Chociaż... Szczerze powiedziawszy, gdyby nie Lekki Podmuch jej o tym nie przypomniała, zapomniała by to zrobić! Gdzież ona ma głowę? No cóż, ostatnio chodziła dosyć nerwowa, ale w ogóle się sobie nie dziwiła.
Ekipa opuściła obóz o świcie, gdy słońce zaczynało wschodzić. Zastępczyni specjalnie wybrała taką wczesną porę, by jak najszybciej dotrzeć do celu i jak najszybciej mieć wszystko z głowy. Po powrocie będzie miała kilka rzeczy do zrobienia, na przykład wybór zastępcy. Miała swoich kandydatów i na ten moment nie wiedziała, którego wybierze. Z resztą, nawet nie chciała teraz o tym myśleć. Delektowała się piękną pogodą i towarzystwem wspaniałych kotów.
- Pamiętajcie, że będzie dobrze, niezależnie od tego, co się wydarzy - powiedziała nagle, nawet lekko się uśmiechając i nie wiedząc czy mówi to bardziej do siebie, czy do któregoś z wybrańców. Cóż, pewnie oni są równie smutni, a szczególnie Kiełkująca Łapa, który stracił ojca. Po powrocie do obozu trzeba będzie go mocno wyściskać!

_________________
Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Nie 02 Maj 2021, 01:57
Kiełkujące Ziarno
Kiełkujące Ziarno
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 31 [Grudzień 2021]
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] [*] -> Tonące Słońce
Ojciec : Niedźwiedzi Sen [NPC] [*]
Mistrz : Sensei Tonące Słońce.
Partner : Krówka...?
Wygląd : Wysoki i masywny, długowłosy, klasyczny czarnopręgowany bury kot o złotych oczach.
Multikonta : Kłoda [Samotnik] ; Mokra Łapa [Rzeka]
Autor avatara : thetussetravels
Liczba postów : 294
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t344-powojnik
Wybranie go na tak ważną wyprawę jaką jest wyprawa po dziewięć żyć nowej Przywódczyni wprawiło Kiełka w niemały zaskok. Dlaczego to akurat on został wybrany? Ze wszystkich Terminatorów, którzy na takie podróże byli... Hm, lepszym wyborem? Czy to dlatego, że tak praktycznie ma już ukończony Trening? A może dlatego, że Niedźwiedzi Sen był jego ojcem? Nie wiedział, ale wolał nie zadawać zbędnych pytań.
Po Pogrzebie poprzedniego Przywódcy, wyspanie się przychodziło Kiełkowi z trudem. I o ile na samym początku, zmęczony zasnął praktycznie natychmiastowo, tak potrafił się obudzić gdzieś w środku nocy, a prawie że od razu po obudzeniu się uderzało w niego to, co się działo poprzedniego dnia. Tak więc kiedy przyszła pora na wyruszenie, nie można było powiedzieć, aby Terminator był całkowicie wyspany. Ale mimo wszystko, miał siły na wyprawę.
Przywitał się szybko ze wszystkimi wybranymi na podróż, a następnie przytaknął pewnie łbem na wypowiedź przyszłej Przywódczyni. Miał szczerą nadzieję na prawdziwość tych słów... Teraz Klan Wichru będzie miał nową Przywódczynię... Trochę dziwna, ale z drugiej strony ekscytująca wizja...

_________________
Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Pon 03 Maj 2021, 00:57
Gwieździsta Noc
Gwieździsta Noc
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 24
Matka : Jaśniejący Płomień [NPC] (*)
Ojciec : Burzowe Niebo [NPC] (*)
Mistrz : Pochmurny Świt [NPC]
Wygląd : Średniej wielkości długowłosa kocica o srebrzystym futrze pokrytym czarnymi klasycznymi pręgami z symetrycznie rozłożoną, niewielką ilością bieli na mordce, kryzie, brzuchu, przednich i tylnych łapach. Znad krótkiego, drobnego pyszczka spoglądają lekko skośne oczy o tęczówkach o brawie zielonej, młodej trawy.
Multikonta : Kruczy Cień
Liczba postów : 98
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t316-gwiezdzista-noc#465
Umówieni z samego rana. Gwiazdka... była zła, że przyszła przywódczyni na tę wyprawę wzięła tego Kiełkującą Łapę, który kompletnie srebrzystej nie obchodził, a nie jej własnego terminatora Orzecha. Orzechowi się należało. To on zwołał klan i w oczach Gwieździstej Nocy najbardziej się liczył z dzieciaków Niedźwiedzia. Niemniej nie oponowała i stawiła się w wyznaczonym miejscu o wyznaczonej porze, uprzednio doprowadzając swoje piękne, długie futro do porządku i układając je tak, żeby wyglądać zjawiskowo - jak zawsze. Przyszła oczywiście z wujkiem, który też dostał delegację na tę wycieczkę. Wyszli z legowiska wojowników razem z Pochmurnym Świtem rozmawiając ściszonymi głosami, które zamilkły, gdy znaleźli się na miejscu.
— Im szybciej wyruszymy, tym szybciej wrócimy — odpowiedziała Golcowemu Śpiewowi. Golcowa Gwiazda brzmiało... dziwnie, ale nie było źle, chociaż brakowało temu imieniu takiej mocy, którą niosło ze sobą imię ojca Orzecha. Wojowniczka była bardzo sceptycznie nastawiona do przyszłości klanu pod dowództwem starszej kocicy. Zastanawiała się też kto zostanie zastępcą. Może Pochmurny Świt w końcu przejmie pałeczkę po przodkach? Gwiazdka doskonale pamiętała, że jej przodek rządził klanem, ale nie robiła z tego jakiejś sensacji. Po prostu dobrze znać swój rodowód. Po chwili wyruszyli do miejsca spotkań z Gwiezdnymi, opuszczając dobrze im znany obóz w Wilczej Paszczy.

_________________

Wyprawa Golcowego Śpiewu UNMuGiW
Wyprawa Golcowego Śpiewu NyroKj4

Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Pon 03 Maj 2021, 02:40
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Wyprawa Golcowego Śpiewu była w o tyle lepszej pozycji, niż odbywająca się kilka księżyców wcześniej analogiczna podróż Kruczej Gwiazdy i jego towarzyszy, że odbywała się na początku Pory Zielonych Liści, a nie w środku Pory Nagich Drzew. Śnieg nie wpadał w oczy podróżników, nie spowalniał ich poruszania się, potencjalne polowanie w czasie przystanku będzie o wiele łatwiejsze, a i droga będzie bardziej łaskawa i na pewno będzie szybciej przebiegała, choć tak czy siak była to nie lada wyprawa.
Początek podróży był więc nadzwyczaj przyjemny – pogoda wręcz wyglądała tak, jakby chciała wynagrodzić całemu Wichrowi utratę przywódcy. Przyroda budziła się leniwie do życia, a promienie słoneczne pięknie oświetlały tereny Klanu Wichru, pokryte gęstą trawą, licznymi kwiatami i zielonymi drzewami. Czekała ich długa droga, ale wszystko wokół zdawało się im sprzyjać, kiedy wyruszyli. Musiały minąć jednak aż dwie godziny, dopóki nie znaleźli się na Skraju Lasu. W tym czasie nie działo się nic niezwykłego, nie znaleźli żadnych niecodziennych śladów ani niczego innego, co by świadczyło o obecności, dajmy na to, drapieżnika.

Pochmurny Świt cieszył się, że może w takich chwilach być wsparciem dla swojej przyjaciółki. Nie zdziwił się, kiedy usłyszał, że Golec chce go zabrać ze sobą, i na pysku od samego rana miał delikatny uśmiech. Pożegnał się z zaspaną jeszcze Zamglonym Brzegiem i kociętami, również tymi, których był jedynie opiekunem, a nie biologicznym ojcem, i z przyjemnością stawił się przy wyjściu z obozu w towarzystwie Gwieździstej Nocy, aby wyruszyć wraz ze swoją przyjaciółką, a także bratanicą i synem przywódcy, w tę podróż. Na słowa Golcowego Śpiewu pokiwał ochoczo głową. Oczywiście i w jego głowie kłębiły się czarne chmury; darzył Niedźwiedzią Gwiazdę wielkim szacunkiem, a także, tak po prostu, sympatią. Od zawsze był z nim w ten czy inny sposób powiązany, lubił z nim wspólnie chodzić na polowania i patrole, spożywać posiłki, a na dodatek jego mistrzynią była Mroźny Wiatr, natomiast ojcem – Dymna Gwiazda, czyli nie kto inny, a mistrz Niedźwiedzia. Było mu szczerze przykro, że kocur odszedł na Srebrną Skórkę, i nieco obawiał się, czy dla Golec rola przywódcy nie będzie zbyt dużym obciążeniem psychicznym. Nie wątpił, rzecz jasna, w to, że kotka sobie poradzi, po prostu nie chciał, by ją to przytłaczało i martwiło.
Myślałaś już, kogo wybierzesz na swojego zastępcę? – spytał ściszonym głosem, zrównując się krokiem z Golec, kiedy byli w pobliżu granicy.

Zanim jednak zastępczyni mogła odpowiedzieć, koty usłyszały głośny trzask w koronie jednego z drzew wokół nich, a zaraz po tym charakterystyczny dla kruków dźwięk, przypominający krakanie. Najwyraźniej jeden z tych ptaków miał tu gniazdo, ale z uwagi na to, jak liczna grupa weszła na jego rewir, zdecydował się nie atakować.

_________________

Wyprawa Golcowego Śpiewu Cz7MEFY


Wyprawa Golcowego Śpiewu MevtoU0

Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Pon 03 Maj 2021, 10:39
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Gwieździsta Noc miała rację. Najlepiej byłoby, gdyby to obozu wrócili jak najszybciej jest to możliwe. W końcu po powrocie jest tyle do zrobienia! Z jednej strony się tego obawiała, ale z drugiej była ciekawa, była podekscytowana i szczęśliwa. Zapewne to uczucie zniknie tak nagle, jak się pojawiło. Ale to nie temat na teraz.
Droga do Skraju Lasu, mimo, że długa, minęła nadzwyczaj spokojnie. Podczas niej, przyszła przywódczyni starała się rozmawiać ze wszystkimi, by nie iść w ciszy, bo... Na dłuższą metę byłoby to męczące i niezręczne, przynajmniej jak dla niej. Chociaż gdyby któryś z kotów nie był chętny do rozmowy, nie nalegałaby. Nie wolno przecież nikogo do niczego zmuszać. Ale wracając, po drodze nie napotkali żadnych niemiłych niespodzianek, żadnych intruzów oraz oznak, że pogoda nagle miałaby się zmienić. Czyli na razie mieli szczęście. Golec niezmiernie się z tego powodu cieszyła i liczyła na to, że już do końca wyprawy będzie tak... Nudno, no. Wolała nudę, ale bezpieczeństwo, wolała uniknąć wszelkich stresujących sytuacji, w których musiałaby podjąć decyzję i to tak od razu, bez dłuższego zastanowienia. Jeszcze nie nauczyła się radzić sobie ze stresem w takich sytuacjach. No i... Tak właściwie to nadarzyła się do tego pierwsza okazja. W momencie, gdy zbliżali się do granicy, Pochmurny Świt zrównał krok z Golec, na co uśmiechnęła się promiennie. Uśmiech ten znikł w momencie, gdy usłyszała pytanie o zastępcę. Co miała mu odpowiedzieć? Oczywistym jest, że widziała go jako jednego z kandydatów i najchętniej to mianowałaby go od razu na przywódcę, ale... Czuła, że nie będzie to dobre rozwiązanie. Pochmurny Świt jest dobrym wojownikiem i naprawdę go lubi, nawet za bardzo. Chyba to właśnie dlatego nie mogłaby uczynić go swoim zastępcą. Tyle, że nie potrafiła mu o tym powiedzieć, bojąc się, że przez to kocur wpadnie w zły nastrój i będzie smutny albo co gorsza, obrażony niczym małe kocię. Chciała tego uniknąć i... Tym razem jej się udało. Nim zdążyła odpowiedzieć, usłyszała trzask gałęzi, a gdy uniosła głowę, zauważyła kruka. Ptaszysko miało swoje gniazdo, wysoko w drzewach. Nie atakowało, pewnie zdając sobie sprawę z ilości ewentualnych przeciwników. I szczerze powiedziawszy, Golec zignorowałaby go totalnie, gdyby nie fakt, że postanowił się osiedlić akurat na terenach Klanu Wichru. No to teraz... Chyba powinna zadecydować jakie kroki podejmą. Ale co robić, co powiedzieć? Najbardziej to się chyba bała tego, że jej decyzja nie spodoba się reszcie patrolu i zostanie uznana za niemądrą. Kurcze...
- Myślę, że... Że nie powinniśmy go teraz atakować. To tylko kruk, bez problemu moglibyśmy go pokonać, ale wcześniej ktoś mógłby zostać zraniony, a teraz lepiej tego uniknąć. Zajmiemy się tym przy powrocie, dobrze? - odpowiedziała, gdy chwilę się zastanowiła. Zerknęła na każdego kota z osobna, jakby chcąc się upewnić, że takie rozwiązanie im pasuje. Jeżeli nie, to... Cóż, była w stanie wysłuchać ewentualnych lepszych pomysłów, gdyby takie miały się pojawić. Sama nie była pewna, czy rozwiązanie, które zaproponowała jest dobre, czy głupie. To podejmowanie ważnych decyzji rzeczywiście nie jest łatwe...!

_________________
Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Pon 03 Maj 2021, 15:34
Kiełkujące Ziarno
Kiełkujące Ziarno
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 31 [Grudzień 2021]
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] [*] -> Tonące Słońce
Ojciec : Niedźwiedzi Sen [NPC] [*]
Mistrz : Sensei Tonące Słońce.
Partner : Krówka...?
Wygląd : Wysoki i masywny, długowłosy, klasyczny czarnopręgowany bury kot o złotych oczach.
Multikonta : Kłoda [Samotnik] ; Mokra Łapa [Rzeka]
Autor avatara : thetussetravels
Liczba postów : 294
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t344-powojnik
Całkiem szybko wyruszyli, Kiełek starał się iść równym tempem z innymi, głównie dlatego, że z jednej strony kusiło go, aby troszkę przyspieszyć, ale nie był już ledwo mianowanym Terminatorem, aby tak robić... Za to z drugiej strony chciał też trochę zwolnić i iść na tyłach, ale nie chciał w żaden sposób spowalniać grupy. Dlatego najrozsądniej dla niego było, aby szedł krok w krok z resztą, albo przynajmniej jednym kotem z orszaku.
Zastrzygł lekko uchem, gdy usłyszał pytanie Pochmurnego Świtu kierowane do Golec. Zastępca... No tak, skoro zaraz miała zostać Przywódczynią, to powinna już mieć wybranego kota na Zastępcę. A według Kodeksu musi to zrobić przed górowaniem księżyca... Terminator był pewien, że na kolejnej Ceremonii zostanie mianowany na Wojownika, ale... Ale czy nie będzie to już po tym, jak zostanie ogłoszony Zastępca? W takim razie... Tonące Słońce nie będzie się wtedy kwalifikował. Szkoda, bo według Kiełka - Wojownik miał całkiem duże szanse na zostanie Zastępcą.
Mimowolnie nastroszył futro na grzbiecie i ogonie, słysząc głośny trzask dochodzący z pobliskiego drzewa. Instynktownie przysunął się do reszty, odrobinę wysuwając się na przód, jednak trochę się uspokoił, gdy tylko Golec stwierdziła, że powinni się nim zająć później. Przytaknął lekko łbem na jej słowa, zerkając ukradkiem na kruka, jednak na całe szczęście ten nie atakował, uf.

_________________
Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Pon 03 Maj 2021, 20:38
Gwieździsta Noc
Gwieździsta Noc
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 24
Matka : Jaśniejący Płomień [NPC] (*)
Ojciec : Burzowe Niebo [NPC] (*)
Mistrz : Pochmurny Świt [NPC]
Wygląd : Średniej wielkości długowłosa kocica o srebrzystym futrze pokrytym czarnymi klasycznymi pręgami z symetrycznie rozłożoną, niewielką ilością bieli na mordce, kryzie, brzuchu, przednich i tylnych łapach. Znad krótkiego, drobnego pyszczka spoglądają lekko skośne oczy o tęczówkach o brawie zielonej, młodej trawy.
Multikonta : Kruczy Cień
Liczba postów : 98
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t316-gwiezdzista-noc#465
Gwiazdka przyglądała się uważnie Pochmurnemu i Golec, którzy zrównali ze sobą krok, a jej wujek odezwał się do kocicy ściszonym głosem. Nie chciała podsłuchiwać, chociaż bardzo kusiło i musiała się postarać, żeby nie próbować wyłapać słów z szeptów, które docierały do jej uszu. Ale bardzo kusiło... Zamiast tego postanowiła odwrócić swoją uwagę czymś innym. Pod łapą miała niestety tylko Kiełkującą Łapę, albo krajobraz, który widziała już setki razy, toteż postanowiła tym razem postawić na burego kocura. Był terminatorem Tonącego Słońca, więc może jednak nie będzie taki zły?
— Jak idzie twój trening, Kiełkująca Łapo? Szkoda, że wasi rodzice nie doczekali aż zostaniecie wojownikami z rodzeństwem — zagaiła, nim usłyszeli krakanie. Srebrzysta kocica podniosła wzrok w poszukiwaniu kruka. Prawda była taka, że kruki były względnie niewielkim zagrożeniem dla kotów i musiała się zgodzić z Golcowym Śpiewem, co uczyniła racząc ją potwierdzającym skinieniem głowy. Szli dalej szlakiem prowadzącym do Spienionych Wodogrzmotów.

_________________

Wyprawa Golcowego Śpiewu UNMuGiW
Wyprawa Golcowego Śpiewu NyroKj4

Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Pon 03 Maj 2021, 21:15
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
W czasie, gdy Golcowy Śpiew zaczęła mówić, koty ponownie usłyszały ten sam dźwięk, a korona drzewa poruszyła się i wyleciał z niej właśnie kruk. Nie skierował się w stronę kotów, a jak najdalej od nich, w przeciwną stronę. Nawet gdyby uczestnicy wyprawy chcieli zaatakować ptaka, nie mieliby możliwości. Wyprawa mogła zostać na spokojnie wznowiona.
To co mówiłaś o zastępcy? – spytał po chwili żartobliwie Pochmurny Świt, wciąż ściszonym głosem. Wiedział, że mieli towarzystwo, i trochę nieładnie tak przy innych mieć jakieś sekrety, ale jednak chciał to pozostawić między sobą i przyjaciółką; nie spodziewał się, żeby Gwiazdka ich podsłuchiwała, ale nie wiedział, jak będzie z Kiełkującą Łapą.
W ten sposób podróżnicy przekroczyli granicę Wichrowych Ziem i znaleźli się przy Turzycowej Skarpie. Golcowy Śpiew teoretycznie stanęła przed tym samym wyborem, przed którym stał Krucza Gwiazda – czy iść tędy i ryzykować, że ktoś się ześlizgnie i poobija albo otrze sobie stópki, czy może nadkładać drogi i iść przez Osuwisko, które… nie tylko znajdowało się dalej, ale również niosło ryzyko w postaci otarć.


_________________

Wyprawa Golcowego Śpiewu Cz7MEFY


Wyprawa Golcowego Śpiewu MevtoU0

Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Wto 04 Maj 2021, 14:24
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Uniosła nieco głowę, by ponownie spojrzeć w korony drzew. Kruk, który jeszcze przed chwilą siedział w gnieździe, a teraz wyłonił się zza drzew i odleciał hen daleko. Lepiej dla nich. Zastępczyni w duchu podziękowała Gwiezdnemu Klanowi, że obyło się bez walki. Oby tylko reszta wyprawy była równie spokojna i udana... Kocica ponownie ruszyła przed siebie, w stronę Spienionych Wodogrzmotów. Zerknęła jeszcze resztę towarzystwa, Gwieździstą Noc i Kiełkującą Łapę. Rozmawiali, a więc ona była skazana na towarzystwo Pochmurnego Świtu. Ale... nie była z tego powodu w żadnym stopniu zawiedziona. Cieszyła się i uśmiech nie znikł z jej twarzy nawet w momencie, gdy wojownik powtórzył pytanie o zastępcę. Zrobił to żartobliwie, ale kto wie co tak naprawdę mu w głowie siedziało. Może w ogóle tego po sobie nie pokazywał, ale tak naprawdę głęboko liczył, że to on zajmie stołek? Jejku... Golec tak bardzo nie chciała go... Zawieść, po prostu.
- Aaaaa Pochmurny Świcie, zadajesz mi takie trudne pytania! - odpowiedziała, trochę głośniej niż powinna, jednak w jej głosie nie było słychać ani grama pretensji, czy nawet złośliwości. Nie była zła, może tylko trochę niepewna. Aaaa chrzanić to! - Jeszcze się zastanawiam, dowiesz się razem z resztą, dobrze? - zapytała, jak gdyby jego zdanie miało jakiekolwiek znaczenie. Chociaż... W sumie miało. Gdyby się nie zgodził, gdyby nalegał to w końcu powiedziałaby mu. Nie miałaby serca mu odmówić.
Granica wichrowych ziem została przekroczona niedługo po incydencie z krukiem. Tutaj czekał kolejny wybór. Przejść przez Turzycową Skarpę, czy może iść gdzieś dalej, licząc na to, że znajdzie się lepsza trasa. Osuwisko... Co prawda znajdował się niedaleko, jednak też nie było idealnie bezpiecznym miejscem. Nie widziała powodu dla którego mieliby nadrabiać sobie trasy. Spojrzała na każdego kota z osobna, jakby chcąc coś przeanalizować. Cóż, spośród nich tylko ona... Waży trochę za dużo, więc będzie idealną poduszką amortyzującą, gdyby ktoś miał zacząć spadać.
- Pójdę pierwsza, później ty, Kiełkująca Łapo. Gwieździsta Nocy, będziesz trzecia, a Pochmurny Świt ostatni. Gdyby któreś z was nagle zaczęło się... Zsuwać, to nie krępujcie się. Pomogę wam bezpiecznie wylądować. - Fajna ta Golec, taka wielofunkcyjna. Pomaga i nie narzeka, w dodatku jest, zapewne, jedną z milszych kotów, które można spotkać. Ale dość gadania! Zastępczyni zrobiła kilka ostrożnych kroków do przodu. Stromo, oj, naprawdę stromo. Automatycznie wysunęła pazury, by w razie potrzeby chwycić się trawy. W taki sposób szła, ciągle w dół, nawet nie patrząc za siebie. Jeśli spadnie, to nic. Świat się przecież nie skończy. Będzie o wiele gorzej, gdy spadnie któryś z jej towarzyszy. Wtedy to dopiero mogłaby mieć poczucie winy!

_________________
Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Wto 04 Maj 2021, 14:38
Kiełkujące Ziarno
Kiełkujące Ziarno
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 31 [Grudzień 2021]
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] [*] -> Tonące Słońce
Ojciec : Niedźwiedzi Sen [NPC] [*]
Mistrz : Sensei Tonące Słońce.
Partner : Krówka...?
Wygląd : Wysoki i masywny, długowłosy, klasyczny czarnopręgowany bury kot o złotych oczach.
Multikonta : Kłoda [Samotnik] ; Mokra Łapa [Rzeka]
Autor avatara : thetussetravels
Liczba postów : 294
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t344-powojnik
Ruszyli dalej, a Kiełek już po kilku krótkich chwilach przypomniało się pytanie, o które zapytała go Gwieździsta Noc, zanim usłyszeli krakanie kruka.
- A... Przerobiliśmy z Tonącym Słońcem już wszystko, więc powinienem być mianowany na kolejnej Ceremonii... Szkoda, że tata nie doczekał się tego... - Miauknął, ściszając lekko ton przy drugiej części. Po chwili jednak leciutko potrząsnął łbem, biorąc cichy, głęboki oddech. Zerknął ponownie w stronę srebrnej Wojowniczki. Pamiętał, że ta była Mistrzynią jego brata, więc może się również zapytać, jak i jemu idzie, skoro ostatnio niewiele ze sobą rozmawiają. - A Orzechowa Łapa? Też już jest gotowy? - Spytał z nadzieją w głosie. Miał nadzieję, że nie będzie sam jeden mianowany na następnej Ceremonii... Chciał zostać Wojownikiem w tym samym czasie, co ktoś z jego braci czy sióstr, a znając Orzeszka, jego Trening też idzie, poszedł dość szybko.
Terminator Tonącego Słońca zastrzygł lekko uchem, odwracając wzrok i spoglądając przed siebie. Musieli przejść przez Osuwisko... Nigdy tu nie był, zapewne nawet nie we wczesnym dzieciństwie, chociaż kto wie, czy Klany tędy nie przechodziły? W każdym razie, Kiełek nigdy nie miał styczności z taką sytuacją, gdzie muszą przejść po stromej przestrzeni... Odchylił lekko uszy do tyłu, zerkając niepewnie na Golec, jednak przytaknął praktycznie od razu łbem i poczekał, aż Zastępczyni będzie o jakieś dwie długości zająca od reszty, po czym ruszył za nią, ostrożnym, ale w miarę normalnym tempem, aby nie iść ani za wolno, ani za szybko. Również wysunął z łap pazury, próbując utrzymać równowagę i przejść na drugą stronę. Gwiezdny Klanie, niech nikt nie spadnie...

_________________
Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Sro 05 Maj 2021, 10:22
Gwieździsta Noc
Gwieździsta Noc
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 24
Matka : Jaśniejący Płomień [NPC] (*)
Ojciec : Burzowe Niebo [NPC] (*)
Mistrz : Pochmurny Świt [NPC]
Wygląd : Średniej wielkości długowłosa kocica o srebrzystym futrze pokrytym czarnymi klasycznymi pręgami z symetrycznie rozłożoną, niewielką ilością bieli na mordce, kryzie, brzuchu, przednich i tylnych łapach. Znad krótkiego, drobnego pyszczka spoglądają lekko skośne oczy o tęczówkach o brawie zielonej, młodej trawy.
Multikonta : Kruczy Cień
Liczba postów : 98
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t316-gwiezdzista-noc#465
Z tego, co mówił bury kocur, wyglądało na to, że obaj bracia zostaną na następnej ceremonii wojownikami. Na dodatek jako pierwsi z miotu. Szkoda tylko, że już po śmierci ostatniego rodzica. Gwiazdka w sumie im współczuła. Sama była co prawda dużo młodsza, gdy los odebrał jej mamę i tatę, ale w klanie miała jeszcze innych krewnych, którzy zajęli się nią jak własnym dzieckiem. Oni byli już praktycznie dorośli, choć w oczach Gwiazdki nadal mniejsi niż w rzeczywistości. Szczególnie Orzech i Kasztan, a przecież byli dwoma potężnymi bykami. Po prostu pamiętała ich dziecięce zabawy i trudno było jej się pozbyć tego obrazu z głowy.
- Tak, doszlifowujemy ostatnie rzeczy, ale jest już praktycznie gotowy i oczekuje ceremonii - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Liczyła na to, że Orzech będzie pierwszy z rodzeństwa, ale niestety Tonący i Kiełek pokrzyżowali jej plany. Starala się nie zwracać przesadnej uwagi na rozmowę wujka i Golec, chociaż nadal bardzo ją kusiło.
W końcu dotarli do Turzycowej Skarpy. Gwiazdka zerknęła w dół, widząc, że stąd na dół droga jest całkiem daleka i nie wygląda na super bezpieczną. Kiwnęła Golec głową na znak, że zrozumiała i w rozbawieniu wyobraziła sobie jak kocica robi za stertę piór, futer i mchu amortyzującą upadek. Poczekała aż bury terminator zejdzie na dół, po czym sama zaczęła schodzić. Starala się iść bokiem, stawiać ostrożnie łapy, by nie zsunąć się na dół.

_________________

Wyprawa Golcowego Śpiewu UNMuGiW
Wyprawa Golcowego Śpiewu NyroKj4

Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Sro 05 Maj 2021, 14:05
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Pochmurny Świt odpowiedział swojej przyjaciółce uśmiechem i kiwnięciem głową. W sumie może nie powinien tak dopytywać – chciał tylko się upewnić, że Golcowy Śpiew ma jakiś… plan, dla dobra klanu, ale i też dla dobra jej samej. To nie tak, że musiał wiedzieć – a już tym bardziej nie chciał na przyszłą przywódczynię wpływać, żeby samemu zostać zastępcą, broń Gwiezdny Klanie! Już jego ojciec był przywódcą i to zdecydowanie wystarczyło, on zupełnie się do tego nie rwał.

Zejście Turzycową Skarpą gorzej wyglądało, niż faktycznie było. Kamieniste podłoże było śliskie i co chwila spod łap kotów uciekały większe kamienie, turlające się do podnóża skarpy, ale zielone turzyce ułatwiały nawigację i można było się ich złapać w razie jakiejś kryzysowej sytuacji. Tak właśnie raz musiała się ratować Golcowy Śpiew, a Kiełkująca Łapa po nieostrożnym postawieniu łapy zjechał kawałek w dół – na szczęście nic mu się nie stało, to był mały odcinek i terminator się nie przewrócił. W końcu wszyscy znaleźli się na dole i mogli ruszyć dalej. Spienione Wodogrzmoty znajdowały się jeszcze kilka godzin dalej, ale pierwszy etap podróży przebiegł dość gładko.

W końcu uczestnicy wyprawy dotarli do rzeki, zwanej Gęsią Szyją. Ścieżka nad rzeką stopniowo się zwężała, im bliżej Spienionych Wodogrzmotów się znajdowali, ale wciąż była bardzo bezpieczna i na tyle szeroka, że wszyscy mogliby iść obok siebie. Dopiero kiedy koty znalazły się blisko wodospadów, huk zagłuszał wszystko, włącznie z ich myślami, a ścieżka była już tylko jedyna i nieszczególnie bezpieczna; bardzo wąska, śliska, podmyta przez wodę i przebiegająca wzdłuż rzeki, a prowadziła do podstawy wodospadu, gdzie ukryta była jaskinia.
Zależnie od decyzji Golcowego Śpiewu do jaskini mogli wejść wszyscy, albo tylko ona, ewentualnie jedynie część wyprawy. Jeżeli wszyscy, którzy mieli wejść do środka, zachowali odpowiednią ostrożność i rozsądne, a wręcz powolne tempo poruszania się, to udałoby im się dotrzeć do niewielkiej groty pod wodospadem. Woda ze Spienionych Wodogrzmotów pryskała obficie, a i koty, które chciały tam wejść, musiały przejść pod silnym strumieniem wody, ryzykując całkowitym przemoczeniem futer. Grota po kilkunastu krokach się zwężała, żeby utworzyć wąski tunel, dość krótki, i znowu rozszerzający się po przejściu niewielkiej odległości. Na jego końcu czekała właściwa jaskinia, w której panowała dziwna aura, aura mocy i bezpieczeństwa, a także specyficzny zapach – wilgotny, ale i ziemisty, trudny do określenia, ale przyjemny. Dodatkowo jaskinia miała dosyć wysokie sklepienie, w którym znajdował się otwór, przez który do wnętrza wpadało światło – padało ono prosto na wysoki, zaostrzony na szczycie kamień, który miał bardzo jasny, niemal biały kolor z niebieskim odcieniem… i który zdawał się lekko świecić.
I, co ciekawe, ten, kto dotarł do jaskini na końcu, został wynagrodzony za te trudy idealnie suchym futrem, jakby przed chwilą nie przeszedł pod wodospadem.


_________________

Wyprawa Golcowego Śpiewu Cz7MEFY


Wyprawa Golcowego Śpiewu MevtoU0

Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Sro 05 Maj 2021, 15:31
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Przeprawa przez Turzycową Skarpę była trudna, jednak koty dobrze sobie z nią poradziły. Każdy szedł na tyle powoli i ostrożnie, że nie doszło do żadnego wypadku. Co prawda w pewnym momencie Kiełkująca Łapa źle postawił łapę i objechał lekko w dół, jednak uchronił się przed upadkiem i nic poważniejszego mu się nie stało. Golec jedynie zerknęła w jego stronę, by upewnić się, że wszystko w porządku. Oczywiście odwracając głowę musiała bardzo uważać, bo nawet i bez tego co chwila musiała używać pazurów, by się utrzymać. Reszcie poszło, można powiedzieć, że idealnie.
Gdy w końcu dotarli do Gęsiej Szyi, zastępczyni spostrzegła, że droga nieco zwęża się, jednak nie na tyle mocno, by musieli iść jedno za drugim. Każdy się pomieścił, przynajmniej przez większość trasy. Kiedy dotarli do wodospadów, ścieżka znacznie się zwęziła. Dodatkowo, była śliska. Golec zatrzymała się, analizując dalszą drogę. Lada chwila znajdą się w jaskini, są już tak blisko. Mogła przejść przez ten proceder sama lub z resztą. Lecz czy chciała ich tak narażać? Gdyby ktoś spadł w dół, mógłby się utopić! Golec może być poduszką, Golec może amortyzować upadki, jednak nie jest w stanie zamienić się w ponton. Nie wskoczy do wody za drugim kotem, bo... Skończy tak samo źle jak on. I zapewne jej towarzysze zdawali sobie z tego sprawę.
- Nie nakazuje wam iść ze mną, ale również nie zabraniam. Jeżeli ktoś nie czuje się na siłach, może pozostać tutaj. - powiedziała łagodnie, posyłając każdemu z nich spojrzenie. Decydowała przez całą drogę, a więc teraz kolej na nich. Czuła, że są na tyle dorośli i myślący, by samemu podjąć wybór, na spokojnie, bo przecież nic ich nie goni. Nawet Kiełkująca Łapa, najmłodszy z towarzystwa, do tej pory wzbudzał w zastępczyni pozytywne uczucia i... Jemu również mogła zaufać.
Niezależnie od tego, czy miała wejść do jaskini sama, czy z kimś, ruszyła przed siebie, ostrożnie i co najważniejsze, nie patrząc w dół. Chyba umarłaby wtedy ze strachu! A była wystarczająco przestraszona, szczególnie w momencie, gdy trzeba było przejść pod silnym strumieniem wody. Na szczęście skończyło się tylko na przemoczonym futrze.
- To chyba tutaj... - Wchodząc do jaskini, poczuła dziwny zapach. Znajomy, ale jednocześnie obcy. Nie potrafiła go opisać, wyłapała tylko tyle, że jest dosyć przyjemny. Być może nie skupiła się na nim całkowicie, a to dlatego, że wokoło był znacznie wiele ciekawszych rzeczy. Zobaczyła otwór w suficie, przez który wpadało światło. Skierowane było na kamień, jasny i świecący. To zapewne jest to, czego szukali. To ten kamień uczyni ją przywódcą. Tak przynajmniej myślała. Jednak... Nie do końca wiedziała w jaki sposób powinna to... Aktywować? Coś powiedzieć? Dotknąć? Polizać...? Zrobiła więc to, co pierwsze wpadło jej do głowy. Usiadła i dotknęła łapą kamienia, jakby chcąc się z nim zjednać. O tak, to jest ta moc! Zamknęła oczy, wyobrażając sobie, że jej łapa stanowi łącznik między ziemią, a niebem. Między światem żywych, a martwych. Między Srebrną Skórką, a lasem. I wreszcie, między nią, a Gwiezdnymi. Zupełnie jakby setki dusz przepływało przez jej ciało, tak! Czuła to w każdym małym pazurku!

_________________
Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Sro 05 Maj 2021, 20:23
Kiełkujące Ziarno
Kiełkujące Ziarno
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 31 [Grudzień 2021]
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] [*] -> Tonące Słońce
Ojciec : Niedźwiedzi Sen [NPC] [*]
Mistrz : Sensei Tonące Słońce.
Partner : Krówka...?
Wygląd : Wysoki i masywny, długowłosy, klasyczny czarnopręgowany bury kot o złotych oczach.
Multikonta : Kłoda [Samotnik] ; Mokra Łapa [Rzeka]
Autor avatara : thetussetravels
Liczba postów : 294
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t344-powojnik
Na szczęście podczas przechodzenia przez Osuwisko nikomu nic się nie stało. Noo, co prawda Kiełek zsunął się mały kawałek w dół, bo źle postawił łapę. Z jego gardła mimowolnie wydobył się zaskoczony i wystraszony warkot, jednak ten szybko wdrapał się z powrotem i z nastroszonym do granic możliwości ogonem podreptał dalej, docierając już do reszty. Odetchnął cicho z ulgą, jednak widać, że wciąż był lekko zestresowany. Co by pomyślał tata, gdyby go zobaczył... Cóż, znając jego nie wkurzył by się, jednak wciąż Kiełek był zażenowany, że on jedyny zaliczył taką wtopę podczas przechodzenia przez Osuwisko.
Buras cały czas spoglądał przed siebie, doszukując wzrokiem czegokolwiek, co mogłoby zwiastować miejsce końca ich wyprawy po dziewięć żyć Golec. Jednak... No, nic nie widział. Nie wiedział, gdzie plamista kocica otrzyma swoje żywota i zostanie oficjalnie Gwiazdą. Nie wiedział też, jak ten proces wygląda. Kurcze... Mógł się o to zapytać Tonącego Słońca. Chociaż czy on wiedział? Czy ktokolwiek wiedział?
Zastrzygł lekko uszyma, gdy dotarł do nich głośny, bardzo głośny dźwięk wody. A po kilku chwilach Terminator dostrzegł wodospady. Otworzył lekko pyszczek zaskoczony i oniemiały tym widokiem, jednak szybko z powrotem go zamknął i skupił się, aby iść dalej i się przypadkiem nie poślizgnąć.
Jaskinia. Przed nimi było wejście do groty. Kocur wysłuchał w milczeniu słów Golec, po czym przysiadł w bezpiecznym miejscu, odprowadzając wzrokiem przyszłą Przywódczynię i tych, którzy ruszyli razem z nią, o ile ktokolwiek zdecydował się pójść. On również chciał zobaczyć, jak jest w środku... Jednak zdecydował, że zostanie na zewnątrz. Nie był natrętny i pomimo, że Golec wyraziła zgodę, wolał raczej posiedzieć na zewnątrz i poczekać, aż wróci już jako Golcowa Gwiazda.

_________________
Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Czw 06 Maj 2021, 00:00
Gwieździsta Noc
Gwieździsta Noc
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 24
Matka : Jaśniejący Płomień [NPC] (*)
Ojciec : Burzowe Niebo [NPC] (*)
Mistrz : Pochmurny Świt [NPC]
Wygląd : Średniej wielkości długowłosa kocica o srebrzystym futrze pokrytym czarnymi klasycznymi pręgami z symetrycznie rozłożoną, niewielką ilością bieli na mordce, kryzie, brzuchu, przednich i tylnych łapach. Znad krótkiego, drobnego pyszczka spoglądają lekko skośne oczy o tęczówkach o brawie zielonej, młodej trawy.
Multikonta : Kruczy Cień
Liczba postów : 98
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t316-gwiezdzista-noc#465
Gwiazdka obserwowała z góry jak Kiełek zsunął się w dół przez swoją nieuwagę i dyskretnie przewróciła oczami przekonana, że Orzechowa Łapa poradziłby sobie zdecydowanie lepiej, a Golcowy Śpiew z jakiegoś powodu zostawiła go w obozie, zamiast wziąć ze sobą. Niezrozumiała decyzja i kompletnie niemądra. Po jakimś czasie cała wycieczka znalazła się już na dole, a że Kiełkowi jednak nic się poważnego nie stało, to mogli iść dalej. Wkrótce dotarli do Gęsiej Szyi, a przyszła przywódczyni powiedziała, że nie muszą z nią iść. Jeśli nie, to dlaczego w ogóle ich ciągnie ze sobą? Łagodne spojrzenie starszej kocicy nie rozmiękczało zimnego serca Gwieździstej Nocy. To zresztą nie było tak, że Gwiazdka była chłodną i oschłą wojowniczką, jednakże nie miała nastroju i nie była pozytywnie nastawiona do nowej roli przyjaciółki swojego wujka oraz jej dotychczasowo podjętych decyzji. Dobrze, że wzięła z nimi chociaż Pochmurnego. Gwiazdka bardzo ceniła wujka i tak po prawdzie, to był dla niej praktycznie ojcem.
— Wejdę z tobą — odpowiedziała Golec ze spokojem i ciepłem w głosie, które jednak nijak się miały do prawdziwych uczuć i opinii Gwiazdki, a które srebrzysta kocica trzymała głęboko w sobie. Jak powiedziała, tak zrobiła. Po wejściu do środka ujrzała piękną, ale przedziwną jaskinię z kamieniem na środku. Miejsce było naprawdę urokliwe i córka Jaśniejącego Płomienia była pod wrażeniem, mrużąc zielone oczy i wydając z siebie ciche westchnięcie zachwytu. Dziwne uczucie rozgrzewające kocią pierś ogarnęło jej ciało. Atmosfera unosząca się w powietrzu była prawie magiczna.
— Na to wygląda — odparła ściszonym głosem. Przysiadła niedaleko Golec, kierując wzrok w stronę wyjścia, żeby uważnie je obserwować. Była teraz strażnikiem i miała za zadanie pilnować biało- niebieskiej kocicy.

_________________

Wyprawa Golcowego Śpiewu UNMuGiW
Wyprawa Golcowego Śpiewu NyroKj4

Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Czw 06 Maj 2021, 16:39
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Golcowy Śpiew nie musiała sobie niczego wyobrażać – ba, jej świadoma decyzja o zamknięciu oczu nie weszła w życie! Te bowiem zamknęły się automatycznie, a kotka została ściągnięta w magiczny sen, wystarczyło dotknięcie łapką kamienia, który był dość… zimny. Jej łapy twardo uderzyły o podłoże, a kiedy otworzyła ponownie ślepia, ujrzała wokół siebie piękną polanę, oblaną księżycową poświatą. Trawa, drzewa w oddali i cały świat wokół zdawał się być utkany z pięknego, migoczącego gwiezdnego pyłu, który z pewnością mógł zaprzeć dech w piersiach. A do kotki zbliżały się sylwetki wielu Gwiezdnych, z czego dziewięć z nich podeszło bliżej i stanęło w kręgu wokół kocicy. Wszystkie te koty były łatwo rozpoznawalne dla Golec, ale największą uwagę na pewno przyciągał kocur, który stanął naprzeciwko Zastępczyni – Niedźwiedzia Gwiazda we własnej osobie, o wiele bardziej wypoczęty i w lepszej kondycji, niż w ostatnich księżycach swego życia. Kremowe futerko aż lśniło, a ślepia zmarłego przywódcy błyszczały, jakby były stworzone z gwiazd, tak jak całe otoczenie. Zapewne nie dręczyły go już żadne bóle stawów i klatki piersiowej, a oddychał swobodnie i pełną piersią.
Golec, dobrze cię widzieć – odezwał się miękko kocur. – Cieszę się, że to w twoich łapach pozostawiłem Klan Wichru… zanim zaczniemy, została nam tylko jedna, drobna rzecz. Od razu mówię, że zaboli – ostrzegł kocicę, posyłając jej ciepły, pocieszający uśmiech.
Jednak prawdopodobnie żadne ostrzeżenie nie mogło przygotować Golcowego Śpiewu na to, co nadeszło chwilę później, a był to ogromny ból przeszywający i rozrywający każdą komórkę, każdy skrawek ciała, każdą kończynę, każdy mięsień, tkankę, całą skórę kocicy, jakby zaraz miała się rozsypać na milion małych kawałeczków. Kocica mogła odnieść wrażenie, jakby jej całe życie było wyrywane z jej ciała, i… właśnie tak było. Aby przywódca mógł otrzymać dziewięć żyć, musiał w pewnym sensie poświęcić swoje własne. Wszystko bowiem miało swoją cenę, a niektórzy mogliby rzec, że ceną bycia dobrym przywódcą było skupienie się na swoim klanie, miast na sobie. Czy takim przywódcą będzie Golcowy Śpiew? Czy poświęci siebie, a może swój klan? A może istniała trzecia ścieżka, balans pomiędzy tymi dwiema opcjami? Czy będzie potrafiła go odnaleźć?

W końcu ból ustał, tak gwałtownie, jak przyszedł. Golcowy Śpiew przestała mieć jakiekolwiek wrażenia ze swojego ciała, nie było jej ani zimno, ani ciepło, ani jej nie było przyjemnie, ani też nie czuła bólu. Pustka… Czysta kartka. I wtedy ponownie odezwał się Niedźwiedzia Gwiazda.
Twoim pierwszym darem będzie… przywództwo. Dobry przywódca czasami musi podejmować decyzje, które nie do końca podobają mu się osobiście, aby dbać o Klan. Powinien dbać nie tylko o bezpieczeństwo, nie tylko o pełen stos i oznaczone granice, ale i o dobre samopoczucie klanowiczów, o to, by ze sobą współpracowali, o to, by każdy czuł się… zaopiekowany, a jednocześnie nie pozwalać kotom na łamanie zasad i wchodzenie sobie na głowę. Z pewnością to już wiesz, ale pamiętaj o tym również w ciężkich czasach i trudnych sytuacjach – oznajmił kremowy kocur, po czym uśmiechnął się do Golcowego Śpiewu. Ona sama zaś poczuła dziwną mieszankę odczuć; początkowo nieprzyjemną, coś w stylu poczucia bezradności pomieszanego z dziwnym uciskiem w środku ciała, zaraz jednak przyszła fala spokoju i troski, troski o Klan, któremu miała przewodzić.
Zaraz Niedźwiedzia Gwiazda wycofał się, ocierając się po drodze bokiem o bark swojej partnerki, Mroźnego Wiatru, która to wystąpiła z grona Gwiezdnych, by stanąć przed Golcowym Śpiewem: dumna, wyprostowana, o pięknym złotym futrze i z błyszczącymi ślepiami.
Golcowy Śpiewie. Ode mnie otrzymasz dar siły. Siły nie tylko mięśni i pazurów, ale przede wszystkim: ducha, abyś była w stanie sprostać wszystkiemu, co spotka ciebie i nasz klan – stwierdziła kocica, a Golec nagle ponownie poczuła ból, ale i poczucie beznadziei i zmęczenia. Zaraz jednak przyszło do niej równie silne poczucie siły, witalności, jakby była w stanie stawić czoła wszystkiemu, co ją spotka, czy były to zagrożenia z zewnątrz, czy z wewnątrz klanu… albo pochodzące z niej samej.
Po Mroźnym Wietrze przyszedł czas na kogoś, kogo Golec nie widziała od długich księżyców… a właściwie to obecności jednego z nich doświadczyła tylko krótko po swoich narodzinach. Była to niewielka ruda kocica z bielą, a obok niej stał długowłosy niebieski kocur z ciemniejszym nalotem na grzbiecie i zarysem pręg na głowie i łapach. Rodzice. Makrelowy Ogon i Falujący Liść. Ich miłość zawsze była silna, ale powikłania po ciężkim porodzie tymczasowo ich rozerwała, by znowu mogli się połączyć, kiedy Falujący Liść także trafił na Srebrną Skórkę. Najwyraźniej od tego czasu byli nierozłączni, dlatego stanęli przed swoją pierworodną razem. Oboje wyglądali na… młodych, w świetnym stanie.
Jesteśmy z ciebie tacy dumni – odezwał się kocur. – Ode mnie, Golec, otrzymasz dar stanowczości... – Falujący Liść z pewnością musiał mieć jej spory zapas, by odchować cały miot w pojedynkę.
A ode mnie dar spokoju – dokończyła jego partnerka, dotykając nosem barku swojej córki. W pewnym sensie ich dary się idealnie dopełniały. Aby być stanowczym, trzeba było w końcu zachować opanowanie i spokój, bo bez tego rodziła się raczej agresja, a nie asertywność. Wraz z dotykiem nosa matki, Golcowy Śpiew poczuła jednocześnie niepokój, lęk, a nawet złość, wszystko w tym samym czasie, splecione ze sobą… zaraz jednak przyszła fala opanowania i jasność umysłu.
Rodzice Zastępczyni posłali jej uśmiechy, po czym odsunęli się na bok, aby zrobić miejsce dla kogoś, kto zmarł, kiedy Golec była jeszcze młodą wojowniczką. Dymna Gwiazda, a raczej Dymny Wąs, wyglądał… identycznie jak przyjaciel niebiesko-białej kotki, Pochmurny Świt. Nic zresztą dziwnego, skoro był ojcem jego i jego bliźniaka, Burzowego Nieba, który był ojcem Gwieździstej Nocy. W pewnych aspektach dawny przywódca przypominał z charakteru Pochmurnego, był kotem spokojnym, czasem nieco zbyt pobłażliwym, ale w gruncie rzeczy sprawiedliwym i sympatycznym. Z jakim darem przychodził dla kocicy, która miała objąć rangę przywódcy?
Cierpliwość to mój dar dla ciebie, Golcowy Śpiewie. Czasami dobrym rozwiązaniem jest poczekać, nie wyciągać pochopnych wniosków… dać komuś szansę – wypowiedział się czarny dymny kocur. Niebiesko-biała mogła poczuć intensywne mrowienie łap i poczucie zniecierpliwienia, jakby chciała coś zrobić, gdzieś gnać, działać, podejmować decyzje, ale zaraz spłynęła na nią fala opanowania, samokontroli. Zaraz po nim przed Golec pojawiła, dość bezceremonialnie, Brzozowa Skóra, która ostatnio dość mocno namieszała w życiu Pliszkowego Dziobu. Srebrzysta kocica z ciemniejszą pręgą przebiegającą przez grzbiet i ogon z niezadowoleniem na pysku spojrzała na przyszłą przywódczynię.
Obowiązkowość – burknęła krótko, a Golec doznała nagle zwątpienia i nieprzyjemnego uczucia, że czegoś nie zrobiła, że o czymś zapomniała, ale zaraz zostało to zamazane przez pewność, że dopilnowała wszystkiego i że jest w stanie zapanować nad swoją codzienną rutyną na tyle, by móc w stanie wszystkie swoje obowiązki wypełniać na bieżąco.
Skrzące Niebo pojawił się jako kolejny i lekko skłonił głowę przed starszą od siebie kocicą, która go zastąpiła. Kocur całe życie obserwował swojego ojca i brata, dwójkę zastępców, uczył się od nich, wyciągał to, co najlepsze; wierzył, że jest mu przeznaczona wielkość i zostanie nie tylko zastępcą, ale i świetnym przywódcą, co nie udało się dwóm kocurom z jego rodziny. Niestety, stało się inaczej, i podzielił ich los… a jego następczynią stała się kocica, co było nieco przewrotne, biorąc pod uwagę, że poprzedni Zastępca uważał kotki za jednostki słabsze i takie, które trzeba otaczać ochroną i opieką. Mimo to w jego oczach nie było złości czy frustracji.
Golcowy Śpiewie, otrzymasz ode mnie dar wiary. Wiary w Gwiezdny Klan, w Klan Wichru, ale i w siebie samą. – Pod wpływem tych słów kotkę napadły wątpliwości, brak wiary we własne możliwości, zwątpienie, czy w ogóle da sobie radę z rolą przywódcy, czy Gwiezdni ją w tym wesprą… i obawy, które jednak po chwili złagodziła pewność i poczucie, że przodkowie czuwają i nad nią, i nad jej klanem.
Skrzące Niebo wrócił do szeregu Gwiezdnych, a przed Golec pojawił się kolejny kot, który był jego bratem, Nocna Zamieć. Jego ciało nie nosiło śladów walki z samotnikami, którzy pozbawili go życia na kilka księżyców przed pożarem, który spopielił poprzednie tereny klanów.
Lojalność to jedna z najważniejszych cech wojownika, ale i przywódcy, dlatego właśnie taki dar ode mnie otrzymasz – oznajmił kocur. Tym razem w ciele Golcowego Śpiewu pojawiło się silne poczucie, że musi wracać do domu, dbać o swój klan, bronić granic; że wszystko, co teraz robi i przeżywa, ma sens, bo służy klanowi.
Jako ostatnia, dziewiąta, przed kotką stanęła Malinowa Polana. Terminatorka Golcowego Śpiewu niestety osierociła Zawilcową Łapę, która później zaginęła, ale wciąż czuwała nad Klanem Wichru.
Golcowy Śpiewie, a raczej… Golcowa Gwiazdo! Jak dobrze cię tu widzieć. Moim darem jest przyjaźń! – Dar kotki z pewnością nieco się różnił od pozostałych darów, bo nie do końca odnosił się do roli przywódcy i radzenia sobie z nią, a raczej do dobrych relacji osobistych z innymi kotami, co przecież też było ważne i o czym żaden przywódca nie powinien zapominać. Na Golec wraz z ostatnim życiem spłynęło ciepło, radość i poczucie, że ktoś ją wspiera.
I w ten oto sposób ceremonia dobiegła końca. Komplet dziewięciu żyć i dziewięciu darów, a także nowe imię, nowe obowiązki, nowa odpowiedzialność… i nowa przyszłość Klanu Wichru. Gwiezdni zaczęli skandować „Golcowa Gwiazda! Golcowa Gwiazda! Golcowa Gwiazda!”, a kotka dostrzegła jeszcze dumne spojrzenia swoich rodziców, życzliwy wyraz pyska Niedźwiedziej Gwiazdy, uśmiech Malinowej Polany, a nawet niezadowolony wzrok Brzozowej Skóry. Po chwili przodkowie zaczęli znikać, podobnie jak Srebrna Skórka, a kotka przed oczami miała już ciemność… i zaczęła wracać do rzeczywistości.

_________________

Wyprawa Golcowego Śpiewu Cz7MEFY


Wyprawa Golcowego Śpiewu MevtoU0

Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Pią 07 Maj 2021, 18:10
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Otworzyła oczy.
Szybko zorientowała się, że coś jest nie tak. Nie znajdowała się w jaskini, obok nie było Gwieździstej Nocy. Zniknął również ten dziwnie znajomy, przyjemny zapach. Golec znajdowała się teraz na polanie, świecącej i jasnej, jakby była stworzona z gwiezdnego pyłu. Z oddali zaczęły nadchodzić koty, lecz tylko dziewięć z nich podeszło bliżej. Cały ten widok zapierał dech w piersiach. Wszystko wydawało się być takie wspaniałe, takie nieziemskie. Rozejrzała się dokładniej. Czy właśnie tak wygląda Srebrna Skórka? Czy właśnie tutaj mieszkają wszystkie dusze zmarłych kotów? A może to całkiem inne miejsce, które... Stworzyła jej własna wyobraźnia? Mogła się tylko domyślać.
Naprzeciw jej stanął Niedźwiedzia Gwiazda. Nie wyglądał tak... Żałośnie, tak słabo jak chwilę przed swoją śmiercią. Teraz był silny i zdrowy. Jego futro lśniło, a oczy były jakby skupiskiem gwiazd. Golec uśmiechnęła się łagodnie. Jak dobrze widzieć go w takim stanie. Na pewno jest szczęśliwy, szczególnie u boku swojej partnerki, która była tu obok. Zastępczyni jednak nie zdawała sobie z tego sprawy, bo jej uwaga całkowicie skupiła się na Niedźwiedziu. Kocur ostrzegł ją, jednak... Nie była w stanie się przygotować na potężny ból, który ogarnął jej ciało. Czuła jak ją przeszywa, jak promieniuje od stóp, aż po głowę. Chciała paść na ziemię, leżeć i już nigdy się nie podnosić, a najlepiej od razu umrzeć, by ból się uspokoił. Jednak... Czy nie umierała właśnie teraz?
Ból przeszedł równie szybko, jak się pojawił, jednak dla niej była to niemalże wieczność. Gdy wszystko wróciło do normalności, Niedźwiedzia Gwiazda ponownie przemówił. Pierwszy dar. Przywództwo. Wraz z nim Golec poczuła się naprawdę dziwnie. Najpierw uczucie bezradności, później jakby troska i błogi spokój. Niepewnie uniosła wzrok, jak gdyby szukała odpowiedzi na to, co właśnie się wydarzyło. Czym spowodowana była ta... Mieszanka emocji? Czy każdy przywódca przez to przechodził?
- Dziękuję Niedźwiedzia Gwiazdo. - odparła krótko, patrząc jak kocur wycofuje się. Była pewna, że jego słowa zapamięta aż po kres swoich dni. Były to w końcu przydatne rady i w gorszych chwilach na pewno okażą się być bardzo pomocne.
Na miejscu byłej Gwiazdy stała teraz Mroźny Wiatr. Wyglądała tak samo, jak zapamiętała ją Golec. Silna, dumna i... Piękna, ale teraz o wiele bardziej. Na twarz łaciatej znowu wstąpił łagodny uśmiech. Drugi dar. Siła. Wraz z nim przyszedł ból, na szczęście nie tak mocny jak ten, przed którym ostrzegał ją Niedźwiedzia Gwiazda. I tym razem, gdy już przeszło, poczuła siłę, poczuła witalność i dziwną moc. Mogłaby rzec, że teraz jest w stanie aż po kres chronić własny klan. Mogłaby przysiąc, że byłaby gotowa stanąć do walki z niezliczoną ilością najgroźniejszych przeciwników i każdą by wygrała. Dziwne uczucie, ale... Przyjemne i gdyby czuła je na co dzień, nie miałaby nic przeciwko.
Nim się obejrzała, Mroźnego Wiatru nie było już obok. Zamiast niej, Golec zauważyła dwa koty. Jednego  z nich znała doskonale. Drugi był obcy, jednak jakaś cząstka jego zdawała się być znajoma. Jesteśmy z ciebie tacy dumni. Przemówił Falujący Liść, a wtedy łaciata nie miała już wątpliwości, że stojący obok ojca kot to nikt inny, a Makrelowy Ogon. Matka zmarła niedługo po porodzie, toteż miot nigdy nie mógł jej poznać, ani chociażby zapamiętać. Dobrze było ją zobaczyć. W końcu... Kolejne dwa dary. Stanowczość i spokój. Pierwszy od ojca, drugi od matki. W momencie, gdy ruda dotknęła swoim nosem barku córki, ta poczuła lęk i złość. Odsunęła się nieco i zmarszczyła brwi, bojąc się, że jeszcze chwila, a zacznie krzyczeć. Czemu miałaby? Nawet gdyby chciała odpowiedzieć sobie na to pytanie, nie zdążyłaby, ponieważ te negatywne uczucia zamieniły się w spokój i opanowanie. Westchnęła głęboko, patrząc na rodziców ze wdzięcznością. Krótko im podziękowała, żałując, że nie może z nimi dłużej porozmawiać. Kiedyś chciałaby ich spotkać, chociażby w śnie. Mogłaby poznać bliżej swoją matkę, skoro do tej pory nie miała do tego okazji.
I gdy rodzice cofnęli się do reszty kotów, obok zjawił się ktoś, kogo na początku Golcowy Śpiew nie rozpoznała. A... To trochę dziwnie, zważając na to, że kocur wyglądał niemalże tak samo jak ukochany Pochmurny Świt. Mowa o Dymnej Gwieździe. Przywódcy, który zmarł, gdy ona była młodą wojowniczką. Dobrze było go zobaczyć. Był spokojny tak samo, jak za życia. Nie zdziwiła się więc, gdy usłyszała co od niego dostanie. Dar piąty. Spokój. Poczuła mrowienie w łapach i niezliczone pokłady energii. Miała wrażenie, że jeszcze chwila, a... Odleci i to dosłownie! Chyba tutaj, w tej dziwnej wizji byłoby to możliwe? Mogłaby to sprawdzić, jednak... Chyba wolała nie ryzykować. Stracić pierwsze życie na skutek upadku byłoby... Oryginalne, z pewnością. Czy głupie? Nie mi oceniać.
A kolejny kot, od którego miała dostać życie sprawił, że poczuła... Niepokój? Dziwnego rodzaju lęk, jednak przed czym? Brzozowa Skóra przecież wcale nie była taka straszna! Może trochę szorstka, na pewno nie taka otwarta i optymistyczna jak Golec, jednak... Dało się ją lubić. Łaciata chciała się z nią przywitać, może nawet trochę zbyt entuzjastyczne. Na szczęście była medyczka uprzedziła ją. Dar szósty. Obowiązkowość. Do tego jednego, krótkiego słowa nie dodała nic więcej. Żadnej rady, żadnych słów. Czy to z tego powodu Golec poczuła zwątpienie? Miała wrażenie, że o czymś zapomniała, że czegoś nie zrobiła. Uczucia te minęły w momencie, gdy Brzozowa Skóra oddaliła się. Zostały zastąpione przez pewność i poczucie, że teraz nie zapomni już o żadnym ze swoich obowiązków.
Srebrzysta kocica zniknęła, a na jej miejsce zjawił się Skrzące Niebo. Dobrze go widzieć. Zmarł... Niedawno, takie miała wrażenie łaciata. Szkoda, że to ona musi teraz stać na miejscu, na którym powinien stać on. Ona powinna być w obozie, spać, a nie przyjmować coraz to kolejne życia i dary. Przyszła pora na siódmy. Wiara. Wiara w Gwiezdnych, klan oraz w samą siebie. W dwie pierwsze wierzyła niezwykle mocno. Dlaczego więc poczuła wielkie wątpliwości? Dlaczego na krótką chwilę zwątpiła, zalewając swoją głowę czarnymi myślami? Nawet uśmiech znikł z jej twarzy, gdy wpatrywała się w Skrzące Niebo. To... Podziałało kojącą, można powiedzieć. Wątpliwości zniknęły, a zamiast nich koteczka poczuła, że hej! Wszystko będzie dobrze. Gwiezdni zaopiekują się nią, zaopiekują się Klanem Wichru i... Pomogą. Nigdy nie wierzyła w to tak bardzo, jak teraz.
Ale nie mogła wieczni wpatrywać się w Skrzące Niebo. Kocur w końcu musiał odejść, dać miejsce kolejnemu, od którego miała otrzymać życie. Nocna Zamieć zmarł chwilę przed pożarem, zabity przez samotników. Tutaj, na Srebrnej Skórce, jego ciało było... Nieskazitelne, pozbawione wszystkich blizn, które zdobył za życia. Dar ósmy. Lojalność. I mimo, że przyszła przywódczyni była pewna swojej lojalności. Złożyła przysięgę i od tamtego czasu nic się nie zmieniło. No, chyba tylko to, że teraz była gotowa rzeczywiście oddać życie za klan. Gdy przysięgała, nie była co do tego do końca pewna. Ale... To nic dziwnego. Wielu nie jest gotowych, przecież utrata życia to... Nie byle co. Umierasz i już cię nie ma. A życie jest piękne i śmierć w młodym wieku jest naprawdę okropna.
Ostatnie życie otrzymać miała od Malinowej Polany. Była terminatorka nawet tutaj była wesoła i pełna entuzjazmu, tak jak przed śmiercią. Jej radość sprawiła, że na twarzy przyszłej przywódczyni pojawił się promienny uśmiech. Tak dawno się nie widziały... Gdyby nie fakt, że... Muszą się sprężać, Golec z chęcią porozmawiałaby z Malinową Polaną dłużej. Ale nie ma teraz na to czasu. Dar dziewiąty. Przyjaźń. Wraz z nim uczucie ciepła, radości i faktu, że jest przez innych wspierana. Ze wdzięcznością uśmiechnęła się, powstrzymując się od zadowolonego okrzyku. Słyszała jak Gwiezdni skandują jej imię, widziała dumne spojrzenia rodziców, a nawet niezadowolony grymas Brzozowej Skóry. Byłej medyczce posłała jedynie uśmiech i to najbardziej promienny, na jaki było ją stać. Chwilę później wizja zaczęła się rozmywać. Koty znikały, tak samo jak otoczenie. Polana została zastąpiona przez ciemność, a następnie nie Golcowy Śpiew, a Golcowa Gwiazda powróciła do rzeczywistości. Otworzyła oczy. Gwieździsta Noc była zaraz obok, ciągle czuwała.
- Gwieździsta Nocy! - przywódczyni niemalże wyskoczyła do góry, przepełniona pozytywną energią. Jej krzyk mógł być... Zbyt głośny, ale czy ktoś taki jak ona przejmowałby się tym? Jasne, że nie. - Gwieździsta Nocy, jak długo spałam? - zapytała, tym razem ciszej. Przeciągnęła się i zrobiła kilka kroków w stronę wojowniczki. Spojrzała na nią uważnie. - Widziałam Twojego dziadka. Wyglądał tak samo świetnie jak za życia. - sama nie wiedziała czemu jej o tym mówi. Czy w ogóle powinna? Czy tak można? Niby nikt jej nie zakazał, ale... A z resztą! Kto by się tym przejmował? Ile wrażeń! Na dziś zdecydowanie za dużo. - Chodźmy, reszta czeka - dodała w końcu, a następnie niemalże wybiegła z jaskini. Oczywiście tam zatrzymała się, ciągle pamiętając o niebezpiecznej, śliskiej ścieżce. Dokonało się. Została przywódczynią, mimo, że nigdy tego nie chciała.

/zt

_________________
Re: Wyprawa Golcowego Śpiewu
Sponsored content

Skocz do: