IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Wprowadzenie
 :: Karty Postaci :: Archiwum
Zroszona Łąka
Sob 21 Lis 2020, 21:47
Zroszona Łąka
Zroszona Łąka
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 33 (VII)
Matka : Księżycowa Noc
Ojciec : Orli Cień
Mistrz : Mknący Nurt
Wygląd : Niska, długowłosa kotka, sierść w kolorze bieli, jednak łapy, ogon, pyszczek i uszy są czarno-rude, oczy błękitne, mały ubytek w prawym uchu
Autor avatara : https://www.instagram.com/bramble.the.cat/
Liczba postów : 26
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t392-zroszona-laka#891
Imię: Zroszona Łąka (wcześniej Rosa -> Zroszona Łapa)
Płeć: Kotka
Wiek: 17 księżyców

Klan: Samotnik (wcześniej klan Rzeki)
Ranga: Samotnik (wcześniej Kociak -> terminator -> Wojownik)

Wygląd: Rosa jako kocię była najmniejsza z miotu, i tak pozostało. Nie nadrobiła różnicy między sobą a rodzeństwem, nic więc dziwnego, że wzrostem bardziej przypomina terminatora niż wojownika. Mimo drobnej budowy jednak nie jest aż tak delikatna i filigranowa, jak by się wydawało. Jej budowa jest dość krępa, jednak średnio można to ocenić pod warstwą dość grubego, długiego, białego futerka. Nie jest jednak całkowicie biała, bowiem jej pyszczek, uszy, wszystkie cztery łapki i ogon są pokryte czarnym futerkiem. Jednak gdyby po prostu było czarno to byłoby zbyt nudno, prawda? Otóż to ciemne futerko jest pomieszane z rudym w losowych miejscach. Na pyszczku rudość pojawia się na policzkach i nad lewym okiem kotki. Na łapkach również ruda sierść pojawia się między czarną, co szczególnie widać na paluszkach prawej łapy Rosy.
Jej pyszczek zdobią także urocze oczy błękitne niczym bezchmurne niebo w porze górowania słońca, a także czarny nosek, ledwie widoczny wśród sierści.
Małżowina uszna w jej prawym uchu jest uszczerbiona, co jest pamiątką po spotkaniu z agresywnym samotnikiem, nie jest to jednak duży ubytek, więc nie wpływa na zdolności kotki.
Galeria: https://www.instagram.com/bramble.the.cat/

Charakter: Już od samego początku Rosa była spokojniejsza i bardziej wycofana niż jej bracia z miotu. Podczas gdy oni stawiali swoje pierwsze niepewne kroki i baraszkowali w kociarni, ona nadal tuliła się do matki. Nieco później więc stanęła na łapki i rozpoczęła próby eksplorowania okolicy. Nadal jednak była bardzo niepewna, a w sytuacjach, w których nie wiedziała jak się zachować, szukała towarzystwa kogoś znajomego.
Częste choroby doprowadziły do częstych odwiedzin u medyka, co wręcz zmusiło Rosę do tego, że wyszła poza swoją bezpieczną strefę i zaczęła odzywać się do kotów jej do tej pory obcych. Nigdy jednak nie robiła tego pierwsza i nigdy nie otwierała pyszczka niepytana. Była jednak wzorową pacjentką, która nie skarżyła się podczas leczenia na gorzkie ziółka (głównie dlatego, że nadal się trochę obawiała).
Wielki wpływ na jej charakter miał jej starszy brat. Czuła jego wsparcie i dzięki niemu powoli zdobywała pewność siebie oraz zaufanie do otaczającej ją społeczności. Kiedy ktoś ją zagadywał, już nie uciekała bez słowa, tylko potrafiła odezwać się i przeprowadzić krótką rozmowę, co dla niej było dużym rozwojem.
Jako Zroszona Łapa koteczka tylko zdobywała na pewności siebie podczas treningów z bratem. Stawiała go sobie za wzór i podświadomie przejęła część jego zachowań. Nadal jednak pozostała spokojnym kotem, dalekim od choćby myślenia o psikusach czy łamaniu zasad. Zdecydowanie robiła za tło klanu; było jej wręcz na łapę to, że raczej nie zwracano na nią większej uwagi. Jej umiejętność nawiązywania relacji z innymi też powoli się rozwijała, szczególnie przez to, że zaprzyjaźniła się z Gromiaczką. Była cierpliwa i lubiła słuchać innych kotów, nawet gdy w kółko powtarzały to samo. Sama jednak nie szukała towarzystwa innych i nie zagadywała jako pierwsza, nawet jeśli chciała.
Odejście jednego z jej braci z klanu doprowadziło do tego, że kotka nawiązała mocniejsze więzi z bratem z własnego miotu. Dzięki też jemu i jego wsparciu, które mogła odczuwać, koteczka ponownie zaczęła doceniać ciężką pracę podczas treningów, a także w pewnym sensie zrozumiała, że dobrze jest rozwijać pozytywne relacje z innymi. Próbowała więc rozpoczynać rozmowy z innymi, choć była w tym nienajlepsza, bo widać było wręcz jej niepewność. W końcu jednak została mianowana wojowniczką, co ponownie miało na nią dobry wpływ i było popchnięciem w stronę dobrego rozwoju w kontekście relacji z innymi członkami klanu. W końcu była wojowniczką, jak większość z nich! W ciągu tych paru księżyców, choć nie otrzymała własnego terminatora, to zaprzyjaźniła się z paroma. Była szczęśliwa, że w końcu miała coś do zaoferowania młodszym pokoleniom, i poza wysłuchiwaniem ich, sama też opowiadała o tym, co wiedziała; podobnie z kociętami, wśród których Rosa uwielbiała przebywać.
Wszystko jednak zmieniło się w momencie, w którym pożar strawił rzeczne tereny i pochłonął życia niewinnych kotów, które Rosa znała. Obezwładniający strach i lęk o własne życie, a także późniejsza żałoba sprawiła, że kotka ponownie zamknęła się w sobie i wycofała w swój własny świat. Została tylko ze swoim bratem. Stała się bardzo strachliwa, a zapach dymu czy ognisk wręcz ją paraliżuje. Jednak jej spokojna natura sprawia, że kiedy rozmawia ze swoim bratem, stara się nie okazywać lęku i próbuje poruszać neutralne tematy; to też odwraca jej myśli od tego, co się zdarzyło.
Nadal jednak pozostała kotką, która zdecydowanie bardziej woli słuchać innych niż samemu mówić, i której bardziej od przedstawienia własnego zdania zależy na dobrym samopoczuciu innych. Unika kłótni jak tylko może, a podczas takowej ciężko jej zebrać myśli i przedstawić jakieś sensowne argumenty.


Historia:
To był chłodny poranek; właściwie ledwie świtało, kiedy Księżycowa Noc przeżywała, już po raz drugi w swoim życiu, katusze związane z bólami porodowymi. Swój pierwszy miot, dwóch synów o imionach Nurt i Ruczaj powiła 12 księżyców wcześniej. Tym razem jednak kocięta miały bardziej jej dać w kość, bowiem była ich aż czwórka. Najpierw przyszli na świat kolejni dwaj synowie, następnie puszysta kuleczka, która okazała się być pierwszą córeczką, a chwilę później na świecie znalazło się ostatnie kocię wojowniczki, kolejna córeczka. Niestety okazało się, że nie dane było jej pożyć długo na tym świecie i dość szybko Gwiezdni wezwali ją do siebie.
Parę dni później ta puszysta kuleczka otrzymała imię Rosa, a jej bracia (którzy z perspektywy ślepego oseska byli po prostu fajnymi, ruchomymi termoforkami, które czasem za bardzo wierzgały) zostali Krukiem i Myszką.
Trzeba przyznać, że Roska miała dość beztroskie dzieciństwo. Choć jej mama starała się nią i jej braćmi zajmować, to jednak Myszka i Kruk szybko przerośli ją rozmiarami, a także byli silniejsi i bardziej dokazywali. Rosa więc szybko zaczęła szukać bezpiecznego schronienia między łapami Mknącego Nurtu, rodzonego starszego brata. Do niego też szła w momencie, w którym gorzej się czuła, co zdarzało się niestety dość często. W lecznicy gościła więc niemal co księżyc. Kiedy jednak czuła się gorzej, zawsze u boku miała starszego brata, który opowiadał jej wspaniałe historie, a także wyjaśniał podstawowe rzeczy dookoła. Podczas tych wizyt koteczka dowiedziała się, że jej jedyna siostrzyczka Górka umarła i patrzy na nich ze Srebrnej Skórki, a także że jej ojciec Orli Cień i starszy brat Ruczaj zginęli śmiercią bohaterów, chroniąc klan (a przynajmniej w to kotka wierzy).
Choć lubiła bardzo swoich braci z miotu, to jednak była dość wycofaną koteczką i większość czasu przebywała z Nurtem, raczej woląc go niż zabawy z innymi kociakami w kociarni. Była więc bardzo, bardzo szczęśliwa, kiedy podczas mianowania na terminatora to właśnie jej brat został jej mistrzem! I choć została najmniejszą terminatorką w legowisku i nadal trzymała się nieco z boku, to do treningów miała bardzo pozytywne podejście. W końcu miał ją uczyć kot, który był najważniejszy dla niej w całym życiu!
Tak więc rozpoczęło się dość owocny i chyba najbardziej rozwijający okres w życiu młodej Zroszonej Łapy. Chodziła na treningi wraz ze swoim bratem, i cieszyła ją każda chwila, którą mogła z nim spędzić, choć czasem ćwiczenia, które na początku jej powierzał, były dla koteczki ciężkie. Brat jednak okazywał jej cierpliwość, a ona tak bardzo nie chciała go zawieść, że starała się z całych sił, by wszystko wykonać tak, jak powinna. W międzyczasie parę razy pownownie wylądowała w lecznicy z różnymi katarami, ale i w tym czasie Mknący znajdował dla niej zajęcie, po prostu opowiadając jej kolejne historie czy, kiedy już czuła się lepiej, zajmował ją teorią.
Jak się miały jej relacje z innymi kotami? Można powiedzieć, że dość średnio. Kiedy Mknącego nie było w pobliżu, rozmawiała z kolegami z legowiska, szczególnie z własnymi braćmi. Parę księżyców po niej terminatorką została Stokrotkowa Łapa, z którą Rosa też nawiązała dość przyjacielskie stosunki. Jasna kotka jednak zwykle i tak wolała się trzymać z boku i nie narzucała innym własnego towarzystwa.
Kiedy już czuła się pewniej samotnie na terenach, wychodziła na spacery i na polowania. Podczas jednego z takich wypadów zawędrowała aż na granicę z Klanem Gromu, gdzie poznała pierwszego kota spoza swojego klanu - Rwącą Łapę. Choć kolorowa kotka w pierwszym momencie przestraszyła Zroszoną Łapę, to jednak kotki dość szybko znalazły wspólny język, choć były w pewnym sensie przeciwieństwami. Rwąca wyrzucała z siebie tyle słów w jednym momencie, że ciężko było za nią nadążyć, jednak przy okazji była tak serdeczna, że Rosa dość szybko jej zaufała. Lubiła też przebywać w jej towarzystwie, kotki więc spotykały się co jakiś czas przy granicach po prostu na rozmowy. W między czasie Rwąca została wojowniczką i otrzymała śliczne imię Rwący Strumień, i choć przez obowiązki wojownicze Gromiaczki kotki spotykały się nieco rzadziej, to jednak ich przyjaźń nadal była dość mocna i nie rozpadła się.
W międzyczasie Krucza Łapa zdecydował się na odejście z klanu. Choć Rosa nie była z bratem szczególnie blisko, to i tak było jej dość przykro i tęskniła za Krukiem, ale najbardziej przeżył to Mysia Łapa. Ta sytuacja doprowadziła do tego, że jasna kotka odnalazła z Myszką wspólny język i pewną płaszczyznę porozumienia. Zaczęli ze sobą spędzać nieco więcej czasu, pocieszając się wzajemnie i dopingując w dalszym treningu. Mysia Łapa oczywiście skończył go pierwszy, poprosił jednak mistrza o wstrzymanie jego mianowania na wojownika w geście solidarności z siostrą. Roska starała się więc szczególnie mocno, by nie zawieść ani starszego brata, Mknący Nurt, ani brata z miotu, Mysią Łapę, i w końcu, w wieku czternastu księżyców, odbyła wspólną ceremonię z kocurem. On otrzymał imię Mysie Futro, ona natomiast została Zroszoną Łąką.
Była bardzo dumna z imienia, które nadała jej Szara Gwiazda, ale bardziej była szczęśliwa z tego, że obaj jej bracia byli z niej dumni. Pewnego dnia oczywiście spotkała się także z Rwącym Strumieniem i obwieściła, że także została wojowniczką. To były najszczęśliwsze chwile w życiu kotki... Nic jednak nie mogło trwać wiecznie. A ta sielanka trwała zaledwie dwa księżyce.
Wszystko zdarzyło się tak nagle, że Zroszona Łąka zaczynała gubić się we własnych wspomnieniach. W jednej chwili życie w obozie wyglądało tak, jak codziennie, a w następnej przerodziło się w walkę o życie. Znad klanu Cienia nie wiadomo kiedy na rzeczne tereny przywędrował pożar trawiący drzewa dookoła szybciej, niż kot przeżuwał jeden kąsek. Trawa zajmowała się jeszcze szybciej, tworząc śmiertelne pułapki. Rosa była śmiertelnie przerażona, widząc ogrom katastrofy dookoła i słysząc wszędzie rozpaczliwe krzyki współklanowiczów. W tym momencie do rzeczywistości przywrócił ją Mknący Nurt, który jakimś cudem wydostał ją z obozu. I tak dwójka rodzeństwa zaczęła swój wyścig o życie między płonącymi drzewami. Oboje wygrali w momencie, w którym wyprzedzili pożar i znaleźli się w bezpiecznej odległości. To jednak nie był koniec; poza nimi w okolicy nie było żywej duszy. Nurt podjął decyzję o tym że spróbuje wrócić i poszukać kogoś jeszcze; Zroszona Łąka została więc sama. Wtedy też z przerażeniem zdała sobie sprawę, jak wiele kotów zostało w obozie. Księżycowa Noc, Mysie Futro, Stokrotkowa Łapa... Czy udało im się uratować?
Niestety Mknący Nurt, który wrócił później, przyniósł najgorszą z możliwych odpowiedzi, wrócił bowiem sam. Klan Rzeki przestał istnieć; została tylko ich dwójka. Rosa nie przeżyła tego zbyt dobrze. W końcu myślała, że spędzi całe życie w obozie, wśród współklanowiczów, a tu w ciągu tak krótkiego czasu wszystko drastycznie się zmieniło. Od tego czasu rzadko kiedy więc decydowała się zostać sama, w zdecydowanej większości sytuacji trzymała się boku brata bądź po prostu jego okolicy na przykład podczas polowań. To pewnego dnia prawdopodobnie uratowało Rosie życie, bowiem podczas jednego z polowań zaatakował ją nieznajomy kocur, cuchnący słomą i krowami. Szybka reakcja brata, który był w zasięgu słuchu sprawiła, że kotka nie wyszła z tej walki z większym uszczerbkiem. O zajściu jednak będzie jej przypominała naderwana małżowina w prawym uchu.
Pewnego dnia, niemal pół księżyca po pożarze, dwójka rodzeństwa usłyszała dość zaskakujące informacje - grupa kotów jakiś czas temu przechodziła przez dane tereny, a z opisów przypominała klany. Zaczęli we dwoje badać sprawę i wypytywać inne napotkane koty na ten temat (dobra, głównie Mknący Nurt wypytywał, Rosa była tą od zapamiętywania informacji), a po pewnym czasie zdecydowali się ruszyć w podróż i odnaleźć te koty w nadziei, że znajdą pobratymców z klanu albo chociaż kogoś, kogo znali.


Statystyki:
S: 13 | Z: 26 | Sz: 21 | O: 12
HP: 130 | W: 110
P: 3 | PD: 0/150

Cechy: Cichy krok; Króliczy słuch; Wątłe zdrowie
Umiejętności: Łowienie ryb na poziomie 3; Pływanie na poziomie 2; Skradanie się na poziomie 2; Tropienie na poziomie 2; Wspinaczka na poziomie 1

Skocz do: