Trening Pustułczej Łapy

Chcąc nie chcąc, Orzechowy Cień miał coraz niższe oczekiwania, jeśli chodzi o terminatorów. Po pierwsze, nauczył się już nie oczekiwać, że w ogóle jakichkolwiek dostanie, albo że będzie miał ich dużo. Po drugie… nie nastawiał się, że będą to jakieś wybitne, ambitne jednostki, które nie dość, że nie znikną po paru księżycach, to jeszcze nie odwalą nic głupiego i będą regularnie chodzić na treningi. W tern sposób łatwiej się unikało bolesnych rozczarowań, doskwierających mu na początku drogi wojownika, i wynikającej z tego frustracji.
Liczył więc na razie tylko na to, że Pustułcza Łapa się po prostu na treningu… pojawi. Czekał więc przy wyjściu z obozu o świcie dzień po ceremonii.

_________________

To był ten dzień, to dziś rozpoczyna się jej trening. Jej mentorką stała się Orzechowy Cień. Nie znała jej wcześniej, nikt jej o niej nie mówił, więc była ciekawa jaka jest kotka. Wychodząc z legowiska rozejrzała się po obozie w poszukiwaniu kotki. Oczy jej wyłapały futro kotki przy wyjściu z obozu. Potruchtała w stronę Kocicy.
-Witaj Orzechowy cieniu-przywitała się piskliwym głosem, podekscytowanie było widoczne na jej pyszczku. Miała wielki uśmiech a sama prawie skakała z radości.

– Cześć, Pustułcza Łapo – odezwał się, miło zaskoczony entuzjazmem terminatorki, po czym od razu zaczął się kierować na zewnątrz obozu, w stronę Rysiego Gąszczu. – Trenować będziemy w Rysim Gąszczu, który jest niedaleko od obozu, ale na razie spotykać się będziemy przy wyjściu z obozu – co dwa dni, na zmianę o świcie i o zmierzchu. Wolałabyś zacząć trening od polowania, czy walki?

_________________

Starlight