IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Obóz Plemienia :: Strzeliste Skały
Re: Ceremonia Renifera oraz kociąt Mżawki i Zająca
Sob 24 Lip 2021, 16:56
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
W dzień przed ceremonią nie zwracał szczególnej uwagi na to, że miała to być również ceremonia Renifera; w porównaniu do jego bratanków i bratanic nie był dla niego nikim ważnym, więc nie zaprzątał sobie tym szczególnie głowy. Kiedy jednak kocur pojawił się w końcu na miejscu w Lśniących Śladach, wreszcie w pełni to uznał. Szczerze liczył na to, że szybkie skończenie treningu przez brata Tafli wynikało z tego, że do bycia strażnikiem po prostu się zdecydowanie bardziej nadawał... i faktycznie będzie się sprawdzał w tej roli. Z tego, co zaobserwował, miał do niej więcej motywacji i spisywał się lepiej, niż szkoląc się na łowcę, więc kto wie, może były jakieś szanse, że stanie się przydatnym, oddanym członkiem Plemienia? Z zamyślenia wyrwał go głos Tafli, której na pierwsze pytanie skinął lekko głową. Na drugie natomiast uniósł lekko brwi i poruszył wąsami w niemym rozbawieniu.
Wierzę w swoje umiejętności – stwierdził. Co tu było dużo mówić, nie sądził, żeby Renifer miałby go w czymkolwiek przebić. Nawet jeśli masą byli podobni, to doświadczeniem dosadnie go przewyższał. No, ale żarty żartami. – Tak na poważnie, konkurencja nie ma dużego znaczenia. Mam nadzieję, że dobrze się spisze jako strażnik – powiedział. Renifer może był trochę... ciamajdowaty, w pewnym sensie, niepewny siebie, a kiedy uczył się na łowcę, Królik miał wobec niego swoje podejrzenia, ale teraz szczerze liczył na to, że jego zdanie o kocurze trochę się odmieni. Och, no i w porównaniu do Pąku Zakwitającego na Bratkowej Łące w sumie automatycznie wypadał trochę lepiej. Obserwował więc jego przysięgę, ufając, mimo wszystko, że jej dochowa, a następnie nadeszła kolej na część, której najbardziej wyczekiwał – mianowanie kociąt Zająca. Prędko okazało się, że aż trójka z nich została łowcami, a w dodatku mającymi trenować pod okiem Tafli. Och? Miał nadzieję, że kocica nie będzie miała problemu z tyloma treningami; bycie jedynym łowcą, który chciał trenować, musiało być całkiem obciążające, choć nie wątpił, że kto jak kto, ale Tafla jakoś sobie poradzi. Poza tym cieszył się z takiego obrotu spraw, bo ufał kocicy i wierzył, że wytrenuje ich porządnie. Inna sprawa, że tylko Księżyc miała w takim razie być strażnikiem, a to, cóż, niewiele. Miał jednak nadzieję na to, że trochę więcej z kociąt Zająca będzie podążało tą ścieżką, ale nie było na co narzekać – w końcu został jej mistrzem. Był to zdecydowanie bardzo satysfakcjonujący rezultat, bo oznaczało to, że żaden członek jego rodziny nie miał trenować z Pąk. Wybornie. Poza tym nie ukrywajmy, Królik miał o sobie zdecydowanie dobre zdanie i wierzył w to, że spośród strażników, którzy zajmowali się treningami, miał do tego najwięcej predyspozycji. Pozostawało teraz tylko wyznaczyć datę treningu. Obrócił się do Tafli, żeby się z nią pożegnać, a słysząc jej słowa, poruszył lekko lewym uchem, jakby coś nie do końca mu pasowało. Szybko zresztą okazało się co:
Ty, bez siły? – spytał. Tafla? Ta sama Tafla, która namawiała go, żeby skakał do jeziora i zawsze miała mnóstwo rzeczy do powiedzenia? Wątpił, żeby nawet tyle nowicjuszów miało ją pozbawić siły. Niemniej, sam przecież doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że treningi było obciążające, dlatego bynajmniej nie zamierzał na tym kończyć. – Powodzenia – dodał poważniej, a następnie wstał i kiwnął jej lekko głową, jakby na pożegnanie. W czasie, kiedy Tafla poszła gratulować Reniferowi, on skierował swoje kroki do Księżyc. Proszę bardzo, naprawdę został jej mistrzem – we własnej osobie.
Księżyc – zaczął. – Możemy rozpocząć trening od zaraz albo zaczekać do jutra, jeśli potrzebujesz czasu, żeby się przygotować. – Zdecydował się pozostawić jej wybór, a przy okazji... być może chciał subtelnie zbadać, jakie miała priorytety i nastawienie do treningu, zobaczyć jej reakcję. Miał czas zarówno teraz, jak i następnego dnia o poranku, a więc jemu samemu było to obojętne.

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Ceremonia Renifera oraz kociąt Mżawki i Zająca
Sob 24 Lip 2021, 17:15
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1388
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Księżyc mruknęła i wyciągnęła się w strunę na złośliwe słowa Szczytu. Zerknęła na niego z wysoka w krzywym uśmiechu. Niech sobie ten futrzak gada, co chce, a ona i tak była pewna, że zostanie przyszłą łowczynią.
Następnie przyszedł kolejny z jej braci - Robak. Obróciła w jego stronę swój łeb, przyglądając się mu z ciekawością. Mimo zapachu świeżo wyciśniętego soku z jagód, na jego czarnym futrze praktycznie nic nie było widać. Ciekawe, jak Mżawka w ogóle widziała, co robi? A może celowała w ciemno? Miała nadzieję, że przodkowie nie mają nic przeciwko takim niewidocznym Lśniącym Śladom.
Później jej wzrok przeniósł się na cichą Mgłę. Nie za bardzo przepadała za tym kocurem, ale z przyzwyczajenia posłała mu łagodny uśmiech.
Cześć Pąk! – przywitała się z szarą kocicą. Od razu przypomniało jej się, jak razem wybrali się na tereny.
Także przybyła i Tafla, której głos brzmiał dla Księżyc, jak piękna pieśń. Na jej ciepłe słowa kiwnęła Łbem. Zrobi wszystko, aby nie zawieść swojego przyszłego mistrza!
Był też i wujek Królik! Młoda kotka na jego widok uśmiechnęła się szerzej. On także życzył jej powodzenia, choć w nieco krótszej formie. W sumie to nic dziwnego, w końcu to był typowy sposób rozmowy u Królika. Byłoby dziwnie, gdyby powiedział znacznie więcej.
Nagle rozdał się głos Huragan. Nie za dobrze znała tę kotkę, kojarzyła ją jedynie jako wesołą nowicjuszkę. Zmarszczyła nosek, kiedy ta coś powiedziała o kwiatkach. No tak, Szczyt, któż by inny... Lecz później szylkretowa kotka wzięła jeden z kwiatów Szczytu i położyła prosto na kark młodej. Księżyc postawiła uszy na boki, nie bardzo ciesząc się z takiej decyzji, podobnie jak i jej brat. Kto ją w ogóle o to prosił? Z drugiej strony taki kwiatek całkiem do niej pasował. Mimo niezadowolenia szynszylowa kotka postanowiła przemilczeć ten moment.
Spojrzała na Płatka, który stał bardzo daleko od miejsca zebrania, koło kociarni. Biedak, pewnie nie lubił tłumów. Posłała mu niewielki uśmiech, chociaż nawet nie liczyła na to, że on w ogóle to zauważy.
Oh, cześć Konwalio! Nie mogę się już doczekać, aż mnie mianują! – powiedziała do kolejnej nowicjuszki. W tym momencie wyobraziła sobie, jak razem będą sobie chodzić na polowania i łowić zwierzynę. To byłaby idealna para!
Na Jerzyka czającego się nieopodal Płatka nawet nie zwróciła zbytnio uwagi.
Wreszcie przyszedł i Renifer, który także ma być mianowany, tyle że nie na nowicjusza, a na strażnika. Cieszyła się, chociaż zupełnie go nie znała. Znaczy... Wiedziała o tej całej historii z ptakiem, ale oprócz tego była sama pustka w jej głowie.
Na koniec ukazała się... Kwiat! Księżyc mig wskoczyła na wszystkie cztery łapy, pełna radości. A już się martwiła, że ona nie przyjdzie!
Kwiat! Gdzie ty byłaś? Przecież nasza ceremonia rozpocznie się tuż-tuż! – szepnęła do niej zmartwiona. Lecz wkrótce się uspokoiła, bo w końcu jej siostra przyszła, więc nie musiała się już o to bać.

Drgnęła, kiedy Wieszcz rozpoczął swoją uroczystą przemowę. W mig spojrzała na niego w oczekiwaniu na swoją kolej. Lecz najpierw był Renifer. Księżyc z niecierpliwością obserwowała go, wysłuchując jego przysięgę.
Renifer! Renifer! Brawo, Renifer! – gratulowała mu z radością.

A później... Nareszcie! W końcu nastał na nią czas! Księżyc ciężko i bardzo intensywnie oddychała, próbując z całych sił zapanować nad swoimi emocjami. Serce u niej waliło, jak szalone a łapy lekko drgały. Przecież wszystko będzie dobrze!
Kiedy Wieszcz nazwał ich imiona, odetchnęła głęboko i zrobiła parę kroków do przodu. Przymknęła oczy i uniosła dumnie łeb, aby wszyscy mogli się nacieszyć jej Lśniącymi Śladami.
Słuchała z uwagą słów lidera, lecz coś szlo nie tak... W spisku nowicjuszów szkolących się na łowcę nie usłyszała swojego imienia. No i... Czy właśnie Szczyt został przyszłym łowcą?! Oburzona Księżyc spojrzała na niego jednym okiem, nie wierząc własnym uszom.
Z kolei ona została... STRAŻNIKIEM! Cóż, zdaje się, że Szczyt faktycznie miał rację. Z drugiej strony, jeśli nie będzie jej to pasować, to zawsze może zmienić rangę, o czym wspomniał sam Wieszcz. Spojrzała na swojego wujka, który od teraz jest jej mistrzem. Nie wyobrażała sobie, jak będzie u niej przebiegać taki trening.
Mogę już teraz! – powiedziała pewnie, posyłając mu lekki uśmiech. Już nie mogła się doczekać, aż razem wyruszą poza obóz.
Po raz ostatni jej wzrok skierował się na Szczyt.
No-no, życzę ci powodzenia, ŁOWCO! – mruknęła na koniec, nim podążyła za swoim mistrzem.

//zt I guess
Re: Ceremonia Renifera oraz kociąt Mżawki i Zająca
Sob 24 Lip 2021, 18:02
Królik
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Multikonta : Motyli Blask, Skowronkowy Trel, Połyskująca Łapa
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t693-krolik-kicajacy-ku-kwiecistej-kniei
Wyglądało na to, że Księżyc – mimo pewnych wątpliwości co do bycia strażnikiem, które wyraziła, kiedy rozmawiał z nią ostatnio – była pewna siebie i zmotywowana, a to całkiem dobrze o niej świadczyło. Oczywiście nie byłoby nic złego w tym, gdyby chciała zacząć trening jutro; nie bez powodu dał jej wybór. Chodziło głównie o to, żeby zobaczyć jej reakcję i, hm, nastrój, a jeśli ten był dobry, zabrać się do roboty. Królik był całkiem znany ze swojego bycia pracoholikiem, a więc możliwość zaczęcia treningu od razu zdecydowanie mu się podobała. Kiwnął jej lekko głową.
W takim razie chodź za mną – powiedział. Choć zaczynanie treningu od zaraz dawało mu mniej czasu na planowanie (a lubił planować z wyprzedzeniem), to przygotowywał się na to wcześniej i miał już pewien pomysł, czym się dzisiaj zająć. Zresztą, nie był to przecież jego pierwszy trening. Bez wahania ruszył więc w kierunku wyjścia z obozu, po drodze posyłając ostatnie dumne (nawet jeżeli ciężko było to dostrzec) spojrzenie reszcie bratanków. Swoją drogą, hm, wyglądało na to, że w najbliższym czasie będzie musiał znaleźć sobie chwilę wolnego, żeby udać się z Robakiem nad jezioro...

/zt

_________________

I will not hurt like this forever
I'm responding to the call
while there's speakers in the outfield
blasting out my favorite song
I will not play this out discreetly
it is real and unashamed
I am human now and terrified
but want it all the same


'cause I wanna overcome
and try to love someone



Re: Ceremonia Renifera oraz kociąt Mżawki i Zająca
Sob 24 Lip 2021, 19:21
Płatek,
Płatek,
Pełne imię : Płatek Wiśni Szybujący na Wietrze
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 26 (czerwiec)
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [npc]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [npc] (biol. Wasyl [npc])
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Wygląd : niski, prawie zawsze skulony, o drobnej budowie ciała; gęste, długie futerko o burej barwie, przykryte bardzo grubymi, czarnymi klasycznymi pręgami; biel na przednich palcach i stopach, na tylnych łapach trochę za staw skokowy, na klatce piersiowej, części brzucha i brodzie; złote oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Migocząca Iskra; Wieczorna Łapa
Autor avatara : jucrt (flickr)
Liczba postów : 305
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t835-platek-wisni-szybujacy-na-wietrze#7968
Tyle kotów. Tyle… dźwięków. Kakafoniczny atak na wszystkie zmysły przytłaczał buro-białego kotka, który skulił się w sobie, siedząc na uboczu; gdyby nie uśmiech ze strony Taty i obecność Mamy w pobliżu, a także Jerzyk, który nie tylko do niego podszedł, ale i usiadł obok niego, to już by uciekł z miejsca ceremonii. Czemu tego było tak… dużo? Czemu było tak głośno? Jak… jak funkcjonowali inni? Czy oni też tak postrzegali, odczuwali świat, jak on, ale nauczyli się sobie z tym radzić? Czy on był w stanie również się nauczyć? A może to z nim było coś nie tak? Czy… czy tak będzie zawsze? Nerwowo przełknął ślinę, przylegając do boku brata, a jego napięte mięśnie, wzrok wbity w ziemię i przyspieszony oddech pokazywały, jak bardzo się stresuje. Nie podniósł nawet spojrzenia, kiedy Wieszcz Szepczących Kamieni zaczął ceremonię, choć wtedy… większość kotów ucichła. Niemniej jednak słowa Taty ledwo do niego docierały, co było naprawdę problematyczne dla Płatka. Bo przecież to nie tak, że on… nie chciał wiedzieć, jak to wszystko przebiega. Po prostu był całkowicie zaskoczony, zestresowany i przerażony widokiem tylu kotów naraz i ich licznymi głosami, niosącymi się po jaskini… a było mu ciężko słuchać, i to ze zrozumieniem…
Wrzawa zaraz znowu się wznowiła, kiedy Tata sam zaczął skandować imię nowo mianowanego… chyba Strażnika. Kociak zacisnął mocno wargi, a kiedy stało się jasne, że to koniec ceremonii, posłał przepraszające spojrzenie Jerzykowi i czmychnął do kociarni.

zt

_________________
Re: Ceremonia Renifera oraz kociąt Mżawki i Zająca
Czw 29 Lip 2021, 18:52
Robak
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 (I)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : :[
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Multikonta : Meduza [pns] Malina [kw] Promyczek [krz] | martwe: Zawilcowa Łąka, Ryczący Niedźwiedź, Kasztan, Ważkowa Łapa, Słoneczna Łapa, npc: Stokrotkowa Łapa
Autor avatara : beevilove
Liczba postów : 768
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t721-robak-wspinajacy-sie-po-wielkim-debie#5559
Robak uprzejmie witał się z każdym kto do niego podchodził. Między innymi na ceremonii pojawił się wujek Królik, czy taka Tafla. Niezmiernie cieszył się, że przyszli w tak ważny dla niego dniu. Z tym jak mijał czas niepokojącym znakiem zaczynał być brak Przepiórki Skrytej Wśród Traw i Wilka Wypatrującego Swojej Ofiary. Czyżby byli chorzy? Już nie widział ich jakiś czas... Podczas ceremonii zdał sobie z tego sprawę. Czuł się... trochę winny. Może jakby bardziej dbał o rodzeństwo to by byli tutaj wszyscy razem? Było mu trochę przykro, ale z czasem skupił się na ceremonii. Ekscytacja uderzyła go od razu, gdy wieszcz zaczął mówić. Ta jednak opadła gdy okazało się że to jeszcze nie jego kolej na mianowanie. Pomachał jednak energicznie uszami, patrząc z uśmiechem jak jakiś Renifer zostawał strażnikiem. To musiał być jakiś kolega Królika w takim razie! Na pewno!!! Zapyta się go kiedyś. Potem nastał ten wielki moment. Dreszcz przeszył jego ciało. Wyszedł razem z Szczytem u boku. Zakręcił się w kółko dumnie prezentując swe lekko widoczne ślady. Ale on uważał że były piękne, więc je wszystkim pokazywał jak Wieszcz rozkazał! Potem już stanął prostując się na swych długich łapach i czekał. Właśnie w tej chwili została naznaczona jego przyszłość. Jego całe życie zostało napisane w tych paru zdaniach. Miał być Łowcą! Trenowanym pod skrzydłami Tafli!! Co lepszego Kwiat i Szczyt także!!! Zamruczał głęboko poruszony. Był bardzo szczęśliwy! Księżyc za to została nowicjuszką Królika!
- Księżyc zazdro będziesz mieć trening z Krolikiem!! - rzucił szybko zanim podeszli do nich mentorzy.
Cieszył się bardzo, że będzie mieć trening z Taflą bo ją uwielbiał, ale wujek dalej pozostawał fajniejszy! Także siostrze na prawdę się poszczęściło. Podeszła do nich Tafla, a Robak słuchał jej bardzo uważnie.
- Dobrze Taflo!! Robak będzie grzecznie czekał! - powiedział niczym aniołek przyjmując do wiadomości kiedy ma trening. Kiedy kocica jednak odeszła nachylił się do srebrnego brata.
- Farciarzu będziesz mieć pierwszy trening! - poczochrał go łapą po głowie.
Tak też ceremonia się skończyła a czarnemu kocurowi zostało tylko marzyć o wielkich łowach jakie odbędzie w przyszłości! Gdy brat poszedł szukać legowiska Robak poleciał od razu za nim.
//Zt

_________________
振り向いた その後ろの (正面だぁれ?)
暗闇に 爪を立てて (夜を引き裂いた)

雨だれは血のしずくとなって頬を
つたい落ちる
もうどこにも帰る場所が無いなら

この指止まれ 私の指に
その指ごと 連れてってあげる
ひぐらしが鳴く 開かずの森へ
後戻りは もう出来ない
Re: Ceremonia Renifera oraz kociąt Mżawki i Zająca
Pią 30 Lip 2021, 13:26
Renifer
Renifer
Pełne imię : Renifer Pędzący przez Śnieżne Zaspy
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 83 (XII)
Znak Przodków : Lis
Matka : Lekki Podmuch Wiatru Poruszający Liśćmi [NPC] [*]
Ojciec : Potężny Nurt Bystrego Strumienia [NPC]
Mistrz : Łoś Gnający przez Bór [NPC] [*], Pąk Zakwitający na Bratkowej Łące
Wygląd : Duży, masywny kocur o długim, jednolicie białym futrze i czekoladowych oczach. Posiada białe pędzelki na uszach, różowy nos i różowe opuszki łap, a także puchate łapcie. Na tylnej stronie głowy posiada bliznę po drapnięciu pazurami przez jastrzębia. Na obu bokach posiada po dwie blizny na bokach - dwie na lewym, dwie na prawym, dość szerokie i poszarpane, częściowo ukryte pod długim futrem.
Multikonta : Kozia Łapa [KR], Rozżarzona Gwiazda [KG] || Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : polar_coons
Liczba postów : 194
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t712-renifer-pedzacy-przez-sniezne-zaspy#5369
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, gdy usłyszałem przy swoim imieniu słowo „strażnik”. Schyliłem głowę w geście szacunku oraz wdzięczności, gdy Wieszcz nadał mi moją upragnioną rangę, o którą tyle walczyłem z jego poprzednikiem. Cudownym uczuciem było usłyszenie, jak część plemienia skanduje moje imię jako nowego strażnika. Skierowałem pysk w stronę tych, którzy zebrali się przy Strzelistych Skałach, a mój uśmiech robił się coraz szerszy. Czułem… Ciepłe uczucie rozchodzące się po całym moim ciele, uczucie jedności z plemieniem, do którego należałem tak długo, a tak naprawdę dopiero niedawno poczułem, że również do niego należę. I teraz stałem się pełnoprawnym strażnikiem, który ma za zadanie bronić plemienia i obozu. Napotkałem wzrok Szczyta, który się do mnie uśmiechnął, odwzajemniłem ten gest, praktycznie pierwszy raz uśmiechając się bez cienia nerwowości, a za to z dużą przewagą dumy i… Radości. Czystej radości, której już za kociaka był pozbawiony. Usłyszałem również wołanie innych nowicjuszy, w tym Księżyc, której posłałem trochę lżejszy i delikatniejszy uśmiech, jednak nadal dość wdzięczny. Nie znałem za bardzo młodej kotki, ale to jej nie przeszkadzało, aby skandować moje imię. Następnie przyszła pora na mianowanie nowicjuszy, dlatego wycofałem się ze środka, pozwalając młodym współplemieńcom zająć swoje miejsca i zostać mianowanymi. O, duża część z nich przypadła do szkolenia Tafli, no… Nie dziwiłem się temu. Była bardzo dobrą, uzdolnioną łowczynią, która jest energiczna i radzi sobie ze swoimi nowicjuszami, więc na pewno poradzi sobie z taką ilością nowicjuszy. Będę musiał jej pogratulować. Sama moja siostra do mnie podeszła po swojej rozmowie z nowymi podopiecznymi, a sam uśmiechnąłem się do niej. Nadal nie opuszczała mnie radość i dziwne uczucie przynależności do plemienia wewnątrz mojej klatki piersiowej.
- Ja… Tak. Na pewno nie spuszczę z ciebie oczu podczas twoich łowów – odpowiedziałem, próbując również zażartować, ale nie byłem w tym zbyt dobry. Chciałem jednak ją zapewnić, że ze mną będzie na pewno bezpieczna, gdyby zdecydowała się ze mną ruszyć na łowy i to ja miałbym dbać o jej bezpieczeństwo. Odebrałem jeszcze parę gratulacji od innych kotów, dziękując im szczerze, po czym sam zacząłem się przygotowywać do odbycia obowiązkowego czuwania przy Ostoi Wiecznych Łowców. Miałem nadzieję, że ten czas minie spokojnie i bez niesamowitych przygód, których ostatnio miałem trochę dość.


zt
Re: Ceremonia Renifera oraz kociąt Mżawki i Zająca
Sponsored content

Skocz do: