IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Plemię Niedźwiedzich Kłów
 :: Obóz Plemienia :: Kamienna Ziemia
Re: Wystające Kły
Sob 21 Maj 2022, 11:43
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1360
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Mruknęła. Szczerze, to nie wiedziała, co ma sądzić o tej całej zmianie specjalizacji. Nigdy czegoś takiego nie doświadczała. Nie miała potrzeby bycia łowczynią. Nawet nie pamiętała dokładnie, czy Renifer faktycznie został pełnoprawnym łowcą, czy jeszcze był nowicjuszem. Nawet jeśli by skończył swój poprzedni trening, to nowy poszedłby znacznie szybciej, ponieważ jedyne, co miałby wtedy do nauki, to walkę i oznaczanie granic. Z drugiej strony, musiał też się przyzwyczaić do pełnienia nowych obowiązków. Ostatecznie wzruszyła ramionami.
Uniosła jedno z brwi na propozycję Brzasku. Zakład? Księżyc w tym momencie wpatrywała się z intrygą w ślepia kocurka, a jej szerszy uśmiech wskazywał na to, że nie miała nic przeciwko. Jednak po usłyszeniu warunków jej zainteresowanie nieco ugasło. Od razu widać, że są nieprzemyślane.
A jeśli zostanę strażniczką przed twoim mianowaniem? – od razu wypowiedziała to pytanie, które pierwsze cisnęło jej się na język. Chyba nie sądził, że mimo zostania pełnoprawnym strażnikiem, dalej będzie spełniać obowiązki nowicjuszy. – Ah, i chyba nie powiedziałeś, co mam zrobić, jak ja przegram. Bo na razie wygląda na to, że każdy z nas będzie wymieniać mech przy twojej przegranej.  – dodała spokojnie. Być może trochę za bardzo czepiała się szczegółów, ale wolała się upewnić, żeby później nie trafiła na jakiś haczyk.
Re: Wystające Kły
Pon 23 Maj 2022, 08:57
Brzask
Brzask
Pełne imię : Brzask Zwiastujący Nowy Dzień
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 21
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący Wśród Górskich Szczytów oraz Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Księżyc Schowany We Mgle
Wygląd : Brzask po Orle odziedziczył długie i puchate futro oraz wzrost. Mimo że wciąż rośnie, już teraz jest dość dużym osobnikiem, który może nie będzie najwyższym kotem zamieszkującym górskie okolice, ale na pewno jednym z większych. Kocurek nie jest do końca proporcjonalny. Jego kończyny są nieco krótsze niż oczekiwano by po wielkości jego tułowia, za to masywne, podobnie jak i jego szyja, na której usadowił się okrągły łebek.
Żaba miała większy wpływ na kolor syna. Brzask to czekoladowy point, którego ciało pokrywa kremowe futro. Brązowe plamy rozlały się na łapach, ogonie, pysku i uszach, stopniowo jaśniejąc do „środka“ ciała. Na jego brodzie i podgardlu, jak i paluszkach przednich łap i do stawów skokowych tylnych łap widoczne są białe znaczenia. Oprócz tego kocur jest posiadaczem pary dużych, stalowo-niebieskich ślepi, długich, grubych wibrysów i kilku gramów za dużo tu i tam.
Multikonta : Szczawik
Autor avatara : https://www.deviantart.com/thunderi
Liczba postów : 152
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t1350-brzask-zwiastujacy-nowy-dzien
Kiedy odpowiedź na żartobliwy pomysł nie nadeszła od razu, a cisza między nimi nieco się przeciągał, w oczach kocurka pojawiła się lekka niepewność. Czy koleżankę może zezłościła propozycja zakładu? W końcu najpierw wydawał się lekko zamyślona, a potem spojrzała na niego w sposób, którego nie potrafił odczytać. Już otworzył pyszczek, gotów odwołać swoje słowa, kiedy kotka przemówiła. Ślepka Brzasku znowu zabłysnęły radością, której, gdy tylko doszła do dalszej części swojej wypowiedzi, zawtórował wesoły śmiech.

- Naprawdę tak powiedziałem, Księżyc? Przepraszam, najwyraźniej tak bardzo przejąłem się tym pomysłem, że jejuniu, że się przejęzyczyłem – wyjaśnił mimo rozbawienia lekko zażenowany tak głupim błędem. Najwyraźniej po raz kolejny poniosły go emocje. – Jeżeli wygram ja, ty będziesz wymieniać mech. Jeżeli ty wygrasz, to ja przejmę twoje obowiązki. O to naturalnie chodziło – powiedział odpowiednio wskazując łapką na siebie lub koleżankę, aby tym razem zasady zakładu stały się jasne. – Tylko… niestety nie mam pomysł o co możemy się założyć, jeżeli ukończysz swój trening… Wiesz, co prawda mówiłaś, że masz opanowane wszystkie podstawy, ale nie wiedziałem, że twój trening może się już skończyć. To wspaniale! – Już po raz kolejny podczas tej rozmowy obdarzył ją szerokim uśmiechem, możliwe, że podekscytowany bardziej niż sama Księżyc nowinami, którymi się z nim podzieliła. W końcu był już zachwycony wieścią, że ma jakieś umiejętności, a co dopiero, faktem, że zaraz zyska nową rangę. - Może ty masz jakiś pomysł, o co możemy się wtedy założyć?

_________________
Wystające Kły - Page 5 Da8ksdq-6fd91120-d11b-4cc0-95ba-4f9901ee7c83.gif?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzE0NDQ5MWI4LTg1MjEtNGExZi05YjVhLWUwMTk2N2MzMTkzMlwvZGE4a3NkcS02ZmQ5MTEyMC1kMTFiLTRjYzAtOTViYS00Zjk5MDFlZTdjODMuZ2lmIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
Re: Wystające Kły
Pon 23 Maj 2022, 11:07
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1360
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Nic się nie stało. – powiedziała łagodnie, żeby uspokoić kocurka, gdy ten zaczął się tłumaczyć. Wcale nie chciała go urazić, a jedynie upewnić się co do zasad. I, jak się domyślała, było to tylko drobne przejęzyczenie.
Po usłyszeniu pytania wydała z siebie zamyślony pomruk. Ona też przez chwilę nie mogła nic ciekawego wymyślić, aż w końcu do jej łba strzelił genialny pomysł.
Co powiesz na to, żebym spróbowała wtedy coś upolować? – zaproponowała. Chociaż nie powinna tego robić ze względu na rangę i nieco inny cel, ale hej, przecież później zaniesie tę zwierzynę do stosu, więc to nie do końca marnotrawstwo, prawda? Przy okazji przećwiczy swoje umiejętności łowieckie, co też może kiedyś wyjść jej na plus.
Re: Wystające Kły
Wto 24 Maj 2022, 09:51
Brzask
Brzask
Pełne imię : Brzask Zwiastujący Nowy Dzień
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 21
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący Wśród Górskich Szczytów oraz Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Księżyc Schowany We Mgle
Wygląd : Brzask po Orle odziedziczył długie i puchate futro oraz wzrost. Mimo że wciąż rośnie, już teraz jest dość dużym osobnikiem, który może nie będzie najwyższym kotem zamieszkującym górskie okolice, ale na pewno jednym z większych. Kocurek nie jest do końca proporcjonalny. Jego kończyny są nieco krótsze niż oczekiwano by po wielkości jego tułowia, za to masywne, podobnie jak i jego szyja, na której usadowił się okrągły łebek.
Żaba miała większy wpływ na kolor syna. Brzask to czekoladowy point, którego ciało pokrywa kremowe futro. Brązowe plamy rozlały się na łapach, ogonie, pysku i uszach, stopniowo jaśniejąc do „środka“ ciała. Na jego brodzie i podgardlu, jak i paluszkach przednich łap i do stawów skokowych tylnych łap widoczne są białe znaczenia. Oprócz tego kocur jest posiadaczem pary dużych, stalowo-niebieskich ślepi, długich, grubych wibrysów i kilku gramów za dużo tu i tam.
Multikonta : Szczawik
Autor avatara : https://www.deviantart.com/thunderi
Liczba postów : 152
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t1350-brzask-zwiastujacy-nowy-dzien
Spojrzał na koleżankę z wdzięcznością w błękitnych ślepkach. To dobrze, że się nie przejmowała tak głupim błędem. W końcu szkoda by było, gdyby stracili szansę na dość dobrą, przyjacielską zabawę jaką był zaproponowany zakład przez przejęzyczenie. Dalej, słysząc jej propozycję zamyślił się nieco. Polowanie. Do głowy przyszło mu pytanie, czy Strażnicy byli fizycznie w stanie cokolwiek upolować, szybko jednak uznał te rozterki za niedorzeczne. Skoro każdy może zmienić rangę, to każdy może nauczyć się łapania zwierzyny, po prostu musi nabrać odpowiednich umiejętności. A bez tych, mógłby to być na pewno zabawny pokaz!

- Dobrze – odpowiedział z szerokim uśmiechem. – Więc jeżeli zostaniesz mianowana na Strażniczkę Księżyc, a ja będę uczyć się na Łowcę, będziesz musiała coś upolować. Jeżeli Wieszcz mianuje mnie na nowicjusza Strażnika, to ja coś upoluje. W innym razie wracamy do mchu – dla pewności jeszcze raz wyjaśnił zasady wpatrując się w kotkę z wyczekiwaniem i przebierając minimalnie w miejscu przednimi łapkami, nie mogąc się doczekać odpowiedzi. Zmienił przy tym nieco ogólne zasady zakładu dla niego samego. W końcu, jeżeli Księżyc będzie Strażnikiem, nie będzie już wymieniała posłań, nie mógł więc w ten sposób zwolnić ją z jakiegokolwiek obowiązku. - Ale na polowanie idziemy razem, dobra? – Zagadnął dodatkowo dla pewności. W końcu najzabawniejszym wydawały mu się próby obserwowania wzajemnych niepowodzeń i chętnie chciał spędzić po raz kolejny czas z koleżanką.

_________________
Wystające Kły - Page 5 Da8ksdq-6fd91120-d11b-4cc0-95ba-4f9901ee7c83.gif?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzE0NDQ5MWI4LTg1MjEtNGExZi05YjVhLWUwMTk2N2MzMTkzMlwvZGE4a3NkcS02ZmQ5MTEyMC1kMTFiLTRjYzAtOTViYS00Zjk5MDFlZTdjODMuZ2lmIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
Re: Wystające Kły
Wto 24 Maj 2022, 11:11
Księżyc.
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa : Plemię Wiecznych Łowów
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Multikonta : Pszczeli Pył, Ogień (KG), Żyto (S), Dąb (PNK)
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 1360
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t728-ksiezyc-skryty-we-mgle#5651
Kolejna zmiana zasad. Tym razem kocurek podał warunki oddzielnie dla sytuacji z mianowaniem Księżyc na strażnika i oddzielne dla pozostania nowicjuszką. Obie wersje brzmiały sensownie, więc szynszylowa skinęła łbem w znak zgody.
Dobrze. – odpowiedziała. Z pewnością wyruszenie we dwójkę będzie lepsze od samotnego polowania nie tylko dla większej zabawy, ale też i dla bezpieczeństwa. – A więc jesteśmy umówieni! – dodała z szerszym uśmiechem, a następnie ruszyła w głąb obozu. Skoro już wszystko zostało ustalone, to chyba czas na zakończenie rozmowy, co nie? Tym bardziej, że miała jeszcze parę spraw do załatwienia, no i sam kocurek pewnie też miał swoje zajęcia. Lecz nawet po pozostawieniu Brzasku w spokoju jeszcze przez jakiś czas myślała nad tym zakładem. Ciekawe, kto w końcu wygra? Niestety, na razie mogła jedynie czekać na ceremonię.

//zt
Re: Wystające Kły
Sro 25 Maj 2022, 12:29
Brzask
Brzask
Pełne imię : Brzask Zwiastujący Nowy Dzień
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 21
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący Wśród Górskich Szczytów oraz Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Księżyc Schowany We Mgle
Wygląd : Brzask po Orle odziedziczył długie i puchate futro oraz wzrost. Mimo że wciąż rośnie, już teraz jest dość dużym osobnikiem, który może nie będzie najwyższym kotem zamieszkującym górskie okolice, ale na pewno jednym z większych. Kocurek nie jest do końca proporcjonalny. Jego kończyny są nieco krótsze niż oczekiwano by po wielkości jego tułowia, za to masywne, podobnie jak i jego szyja, na której usadowił się okrągły łebek.
Żaba miała większy wpływ na kolor syna. Brzask to czekoladowy point, którego ciało pokrywa kremowe futro. Brązowe plamy rozlały się na łapach, ogonie, pysku i uszach, stopniowo jaśniejąc do „środka“ ciała. Na jego brodzie i podgardlu, jak i paluszkach przednich łap i do stawów skokowych tylnych łap widoczne są białe znaczenia. Oprócz tego kocur jest posiadaczem pary dużych, stalowo-niebieskich ślepi, długich, grubych wibrysów i kilku gramów za dużo tu i tam.
Multikonta : Szczawik
Autor avatara : https://www.deviantart.com/thunderi
Liczba postów : 152
Strażnik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t1350-brzask-zwiastujacy-nowy-dzien
Odpowiedział na słowa kotki szerokim uśmiechem i sam podniósł się, kiedy ta zebrała się do odejścia. W końcu dobrze by było przestać tarasować najkrótszą drogę przejścia do Obozu. Odprowadził ją jeszcze wzrokiem, zadowolony z poznania kogoś tak miłego już pierwszego dnia po opuszczeniu lecznicy. Rozmyślając jeszcze o tym, czy może kiedyś nawet będą mogli zostać przyjaciółmi, do jego główki wróciła myśl o temacie rozmowy, który przerwali.

- Ej, Księżyc! Dziękuję! – Rzucił za nią, nie będąc jednak nawet pewnym czy kotka go usłyszała, albo czy zrozumiała, że chodzi o dodanie mu otuchy w temacie odnalezienie się na nowo w Plemieniu. Może faktycznie przejmował się za bardzo? Może niedługo spotka swoje rodzeństwo, w końcu minął dopiero pierwszy dzień jego „wolności”.
Ucieszony i zadowolony, sam udał się do kociarni, aby uciąć sobie krótką drzemkę.


\\zt

_________________
Wystające Kły - Page 5 Da8ksdq-6fd91120-d11b-4cc0-95ba-4f9901ee7c83.gif?token=eyJ0eXAiOiJKV1QiLCJhbGciOiJIUzI1NiJ9.eyJzdWIiOiJ1cm46YXBwOjdlMGQxODg5ODIyNjQzNzNhNWYwZDQxNWVhMGQyNmUwIiwiaXNzIjoidXJuOmFwcDo3ZTBkMTg4OTgyMjY0MzczYTVmMGQ0MTVlYTBkMjZlMCIsIm9iaiI6W1t7InBhdGgiOiJcL2ZcLzE0NDQ5MWI4LTg1MjEtNGExZi05YjVhLWUwMTk2N2MzMTkzMlwvZGE4a3NkcS02ZmQ5MTEyMC1kMTFiLTRjYzAtOTViYS00Zjk5MDFlZTdjODMuZ2lmIn1dXSwiYXVkIjpbInVybjpzZXJ2aWNlOmZpbGUuZG93bmxvYWQiXX0
Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 18:42
Huragan
Huragan
Pełne imię : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 55 [grudzień]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Kropla Wody Spływająca z Sopla [NPC]
Ojciec : Pies Biegnący przez Bujną Trawę [NPC]
Mistrz : Królik
Partner : Szczyt
Wygląd : Masywna kotka o średnim wzroście i długim, szylkretowym (niebiesko-kremowy) futerku z tygrysimi pręgami. Pokrywa ją również biel sięgająca aż od czoła do brzucha i tworząca krótkie skarpetki na przednich łapach i dłuższe na tylnych. Jej oczy są w kolorze żółtym, a nos w jasnoróżowym.
Multikonta : Mewi Krzyk; Księżycowa Łapa
Liczba postów : 363
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t706-huragan-szumiacy-w-koronach-drzew
Późnym wieczorem szukała Szczytu w obozie. Wiedziała, że wcześniej kocur był na polowaniu, jednak to było rano, a już sporo czasu minęło. Nawet jeśli trwałoby to bardzo długo, to wciąż chyba nie przebywałby poza obozem tyle czasu? Tak czy siak, szylkretka po chwili poddała się, stwierdzając, że może w pewnym momencie po prostu się z kocurem minęła — i on ponownie gdzieś wyszedł, może znowu zapolować.
Nie przejmowała się tym za bardzo. Czekała.
W tym czasie udała się do legowiska kociąt, nalegając na Jeż, że może mogłaby jej w czymś pomóc, nawet jak ta się wzbraniała. Chwilę czasu tam spędziła, a potem udało jej się zagadać do Kaczki, której zaproponowała wspólny posiłek. Obie były bardzo gadatliwe, więc kiedy skończyły, to było już praktycznie ciemno. Huragan ponownie przeszła obóz wzdłuż i wszerz, szukając partnera. Ponownie — bez skutku.
Może kocur wyszedł na jakieś dłuższe polowanie? Albo na spacer z kimś z rodzeństwa? Może po prostu udał się gdzieś dalej, dlatego tak długo nie wracał? Nieco się martwiła, bo gdyby gdzieś dalej miał pójść, to chyba by jej o tym powiedział, prawda? No nic — Huragan wzruszyła barkami i skierowała się do jego legowiska. Nie miała zamiar panikować o taką błahostkę, nie była aż tak przewrażliwiona!
Do czasu.
Kiedy słońce już dawno schowało się za horyzontem, Huragan nadal czekała.
Było już naprawdę późno, a jej serce biło z każdą chwilą coraz szybciej. Czemu nie wracał? To właśnie wtedy przez jej umysł zaczęły przenikać najgorsze myśli — a co jeśli coś mu się stało? Gdzie mógłby być, w środku nocy? Czemu nic nie powiedział? Czemu nie było go w obozie? Czemu? Czemu? Czuła, jak zaczynał boleć ją żołądek, że robiło jej się słabo. Wiedziała, że koty mogły po prostu... Znikać. Wiedziała, że tak się działo, w końcu jej ojciec i rodzeństwo w pewnym momencie po prostu zniknęli bez słowa. Bez śladu. Nic. Kompletnie nic.
Na samą myśl, że Szczyt mógłby tak zniknąć czuła, że zaraz zemdleje. Mijało coraz więcej czasu, a kocur się nie zjawiał. Zaczęła płakać. Jej ogon drżał nerwowo, bo nie mogła pozbyć się najgorszych przeczuć, nieważne jak bardzo starała się zachować spokój i nie panikować. Nie musiała dłużej czekać przed podjęciem działania. Huragan nie byłaby w stanie cierpliwie czekać i siedzieć — więc po prostu wyszła z obozu go szukać. Nie obchodziło ją, że był środek nocy, że była sama — musiała coś zrobić. Żeby nie zwariować — musiała iść. Tak więc też zrobiła.
Nie było jej przez parę godzin. Szlajała się w ciemnościach, nasłuchiwała, węszyła, zaglądała w różne zakamarki — zupełne nic. Nic. Nie mogła się skupić i nawet wyczuć jego zapachu. Wiedziała, że jej poszukiwania nie były wystarczające, bo starała się nie oddalać aż tak od obozu, jednak to wcale nie poprawiło jej stanu. Wręcz przeciwnie. Wróciła do jaskini ze łzami w oczach, cała się trzęsąc i przysiadła gdzieś przy wejściu w kącie. Skuliła się i wsadziła mokry pysk w łapy, w głowie ciągle mając najgorsze myśli. Szczyt zawsze wracał na noc, zawsze razem szli spać, zawsze razem się budzili. Gdyby miało być inaczej, to chyba by powiedział. Prawda? Czemu musiała tak panikować? Czemu?
Do samego rana nie mogła zasnąć. Płakała. Nie mogła się uspokoić. Była przewrażliwiona na tym punkcie. Wszystko to, co działo się wiele księżyców temu, wróciło. Zniknięcie ojca, zniknięcie Burzy, zniknięcie Pąk, Mgły. Oczy ją piekły, jednak nie ruszyła się z miejsca. Było jeszcze bardzo wcześnie. Nie chciała się ruszyć.

[Szczyt]

_________________
So say, say you'll stay up too
We know we're overdue for some shut-eye, instead I
Surrender all my sleep to you

Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 19:37
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Całą noc mi dźwięczało w uszach. Było strasznie cicho poza terenami. A z każdym moim krokiem lub jakimś trzaskiem gałęzi moje futro stawało dęba. Nie chciałem jednak wracać na tereny Plemienia. Nie czułem się dobrze. Zastanawiałem się nawet, czy by sobie po prostu nie pójść. W siną dal. Nikomu by to nie przeszkadzało, a nawet by było kilka profitów. Plemię by straciło łowcę, jednak czy to tak dużo? Byli inni. Tak uważałem. Nie byłem... użyteczny.
Próbowałem spać. Całą noc. Położyłem się pod jakimś krzewem, tak, aby moje futro było jak najbardziej zakryte i zwinąłem się w kulkę. Próbowałem, ale mi się nie udało. Cały czas myślałem o słowach Płatka. Nie rozumiałem, co on sobie wyobrażam. A za każdym razem, jak sobie przypominałem co mówił... bolało. Strasznie bolało. Kuliłem się w miejscu, zaciskając oczy tak mocno, aż mi się nie zacznie kręcić w głowie. Dalej było mi niedobrze. Czasami czułem, jakbym miał zwymiotować, ale tak się finalnie nie działo. Byłem... zmęczony. Leżałem tak całą noc, z ciarkami na ciele, które biegły falami oraz z łzami w oczach, które czasami tylko tam się znajdowały, a czasami leciały całą rzeczką po polikach. Zamknąłem na chwilę oczy.
Nie wiedziałem ile minęło. Ale zmęczenie chyba przejęło stery, że zasnąłem. Stanąłem na chwiejnych łapach, widząc mroczki przed oczami. Spojrzałem na niebo. Powoli się rozjaśniało na horyzoncie. Musiałem się więc śpieszyć.
Moje kroki jednak były wolne. Nos mnie prowadził gdzie są granice, a później tereny. Mój ogon delikatnie drgał. Czasami się zachwiałem albo zatoczyłem. Czułem się jak wrak. Ale stawiałem kroki dalej. I dalej. Minąłem Cichą Skałkę, przez moje ciało przeszły ciarki. Czy Huragan na prawdę mnie kochała? Mogła sobie z łatwością znaleźć kogoś innego. Była taka... cudowna. A trafiła na mnie. Czy byłem dla niej wystarczający? Nie wiedziałem. Wątpiłem. Nie byłem dobrym kotem.
Kiedy minąłem Żabi Staw znowu poczułem, jak mi jest okropnie źle. Robak... zacisnąłem oczy, idąc przez moment na ślepo. Tyle krzywd mu zrobiłem. Jak mogłem się nazywać dobrym... nie. Jak mogłem się nazywać bratem?
Trochę minęło, kiedy dotarłem do obozu. Chciałem się wślizgnąć do środka, po cichu. Taki był plan. Wyszło inaczej, po zobaczyłem Huragan. Płakała. Poczułem, jak coś mnie w środku łapie i wykręca wszystkie kiszki, do góry nogami, a nawet i bardziej. Przez moje ciało znowu przeszły ciarki, a ja miałem ochotę się wycofać. Postawiłem krok w tył nawet, jednak pokręciłem głową i zacząłem iść w stronę kotki. Czemu nikt nie był już obok jej boku? Czemu nikt się nie martwił, że kotka płakała przy wejściu. Tsk.
Usiadłem obok partnerki, pochyliłem się i zacząłem delikatnie wylizywać jej futro na karku i barkach. Najdelikatniej jak potrafiłem. Dopiero teraz zorientowałem się jak wyglądałem. W ziemi, liściach, cholera wie, co jeszcze się przykleiło do tego futra. Jednak teraz to nie było ważne. Wziąłem głęboki wdech, aby wraz z nim wciągnąć do płuc zapach kotki. Wtuliłem pyszczek w jej futro i przymknąłem oczy. Poczułem, jak oczy mnie pieką i zaraz łzy spadają na długowłose, szylkretowe futerko. Nie zasługiwałem na nią.

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 19:59
Huragan
Huragan
Pełne imię : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 55 [grudzień]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Kropla Wody Spływająca z Sopla [NPC]
Ojciec : Pies Biegnący przez Bujną Trawę [NPC]
Mistrz : Królik
Partner : Szczyt
Wygląd : Masywna kotka o średnim wzroście i długim, szylkretowym (niebiesko-kremowy) futerku z tygrysimi pręgami. Pokrywa ją również biel sięgająca aż od czoła do brzucha i tworząca krótkie skarpetki na przednich łapach i dłuższe na tylnych. Jej oczy są w kolorze żółtym, a nos w jasnoróżowym.
Multikonta : Mewi Krzyk; Księżycowa Łapa
Liczba postów : 363
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t706-huragan-szumiacy-w-koronach-drzew
Nie patrzyła na to, co działo się wokół. Nadal miała głowę schyloną do ziemi, nie chcąc się podnosić. Z trudem oddychała, jakby ktoś nadepnął jej na pierś i nie puszczał. Dopiero kiedy poczuła na sobie jakiś dotyk, nerwowo zerknęła do góry i wciągnęła powietrze z futra.
Nawet nie kamień spadł jej z serca, a całe Sokole Góry! Wzięła głęboki oddech i mocno stuliła się w futro kocura. Znowu zaczęła płakać, jednak tym razem po prostu z ulgi i szczęścia. Niczego więcej w tamtym momencie nie potrzebowała. Zaczęła zachłannie lizać futro kocura, wyciągać wszystkie liście, wiórki i nie przestawała ani na chwilę. Szeroko się uśmiechnęła, łapą obejmując jego szyję. Wszystkie jej obawy się nie sprawdziły - i to było najważniejsze. Nie miała już się czym denerwować, prawda?
- T-tak się martwiłam... I tak się cieszę, że jesteś. N-nie musisz nic na razie nawet mówić, nieważne... Ważne, że jesteś - wymruczała ciepło. Oczywiście, że zamierzała zapytać, co się stało, czy był w niebezpieczeństwie, czemu nie wrócił na noc, czemu wrócił w takim stanie... Ale jeszcze za chwilę. Chciała po prostu cieszyć się jego obecnością, nic więcej się nie liczyło. Zdała też sobie sprawę, że może... Za bardzo w nocy panikowała. Ale nieważne. Nieważne. Ważne, że wrócił. I był przy niej. Jeśli tylko by mogła, chciałaby tak zostać już na cały dzień. Nie czuła zmęczenia. Kocur nie musiał też wiedzieć, że go szukała. Nie chciała, żeby on sam też się zamartwiał, że poszła łazić po terenach plemienia w nocy.
Znowu zamruczała ciepło, czując ulgę jak nigdy dotąd. Zdążyła się nieco uspokoić, a o pytaniach nawet jeszcze nie myślała. Zamierzała pozwolić Szczytowi samemu powiedzieć, co się stało. Bez nacisku.

_________________
So say, say you'll stay up too
We know we're overdue for some shut-eye, instead I
Surrender all my sleep to you

Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 20:14
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Kotka zareagowała na mnie żywo. Szeroko się uśmiechnęła, zaczęła żywo pielęgnować mi futro. A ja po prostu siedziałem, patrząc w jakąś pustkę. Łzy dalej mi ciekły z oczu, a po słowach kotki ich ilość tylko się zwiększyła. Poczułem, jak drętwieją mi mięśnie, ale dalej powoli językiem przejeżdżałem po futerku kotki, po jej policzkach. Były mokre. Nie zasługiwałem na nią.
Chciałem coś powiedzieć. Ale nie wiedziałem co. Chciałem powiedzieć co się stało, jak się czuje, dlaczego mnie nie było, ale nie miałem serca. Po prostu nie mogłem. Nie umiałem. Nie wiedziałem, od czego zacząć. Zamknąłem mocno oczy i wtuliłem się w futro kotki. Trzęsły mi się łapy. Czułem się słaby.
Przepraszam... — wyszeptałem, strasznie cicho. Trzymałem się kotki, najmocniej jak potrafiłem. Czułem jak drży mi pysk, jak moje ciało drżało. Martwiła się o mnie. Dlaczego. Po co. Ciągnąłem nosem. — Jestem tak... zmęczony.
To były jedyne słowa, które teraz mogły wyjść z mojego pyska. Wtuliłem się mocniej w futro Huragan, a mój ogon słabo uderzał o ziemię za mną.

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 20:32
Huragan
Huragan
Pełne imię : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 55 [grudzień]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Kropla Wody Spływająca z Sopla [NPC]
Ojciec : Pies Biegnący przez Bujną Trawę [NPC]
Mistrz : Królik
Partner : Szczyt
Wygląd : Masywna kotka o średnim wzroście i długim, szylkretowym (niebiesko-kremowy) futerku z tygrysimi pręgami. Pokrywa ją również biel sięgająca aż od czoła do brzucha i tworząca krótkie skarpetki na przednich łapach i dłuższe na tylnych. Jej oczy są w kolorze żółtym, a nos w jasnoróżowym.
Multikonta : Mewi Krzyk; Księżycowa Łapa
Liczba postów : 363
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t706-huragan-szumiacy-w-koronach-drzew
Delikatnie gładziła pyszczkiem futro Szczytu, chcąc go jakoś uspokoić. Czuła, że drżał i starała się jakoś pomóc. Owinęła go swoim puchatym ogonem i znowu wzięła głęboki wdech.
- Nic się nie stało - również wyszeptała na jego przeprosiny. Nie musiał przepraszać. Nie wiedziała przecież za co, nie wiedziała, co się stało, że go nie było. Nie musiał. - Możemy tak... zostać. Długo. Ile chcesz - wymruczała. Nie musiała nigdzie iść, zresztą nawet nie chciała. Kiedy już opadły emocje, w środku znowu poczuła nieprzyjemne ukłucie. Co się stało, że kocur wrócił w takim stanie? Że był dalej w takim stanie? Nie chciała naciskać. Nie zamierzała. Znowu lekko się uśmiechnęła, szczęśliwa, że wrócił. Sama nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć, zresztą podejrzewała, że słowa nie były wtedy aż tak potrzebne. Zamiast tego skupiła się na gestach - wciąż czuło dotykała go łapą, ogonem, pyskiem, co jakiś czas liznęła jego ucho i czoło.
Jednocześnie czuła ulgę i niepokój. Jej rytm serca nieco się uspokoił, ale lekki ucisk w piersi pozostał. Tak się martwiła o niego, nawet nie mogłaby tego wyrazić słowami! Gdzie ty byłeś całą noc?

_________________
So say, say you'll stay up too
We know we're overdue for some shut-eye, instead I
Surrender all my sleep to you

Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 20:45
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Huragan cały czas była taka... delikatna. Zmrużyłem tylko oczy, pozwalając, aby robiła wszystko, co chciała. Poddałem się. Po prostu siedziałem, oparłem głowę o bark kotki i siedziałem. Czasami mi się podnosiło futro na grzbiecie, zaraz opadało, i po jakimś czasie znowu. Byłem cały spięty. Było mi zimno i gorąco jednocześnie. Czułem się głupio. Czułem się, jakbym miał zaraz zemdleć albo gorzej. Było mi źle. Tak bardzo źle. Nie wiedziałem już co robić. Czułem się zagubiony. Pociągnąłem znowu nosem, po czym przylgnąłem najmocniej jak potrafiłem do ciała partnerki... partnerki...
Wszystko... wszystko tak nagle się posypało — nie byłem na to gotowy. Czemu życie mi to serwowało? Najpierw było dobrze, nawet bardzo. Bardzo dobrze. Myślałem, że wszystko było w najlepszym porządku, a później... to. To wszystko.
Pociągnąłem znowu nosem. Chciałem się odsunąć, aby spojrzeć w pysk Huragan, ale nie miałem odwagi. Nie było we mnie nic dobrego.
Nie zasługuję na ciebie — mój głos się załamał w połowie zdania, ale pociągnąłem do końca. Mówiłem prawdę. Kotka się o mnie martwiła, płakała przeze mnie... nie byłem dobrym partnerem. Ona była cudowna, ale ja...?

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 21:06
Płatek,
Płatek,
Pełne imię : Płatek Wiśni Szybujący na Wietrze
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 26 (czerwiec)
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [npc]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [npc] (biol. Wasyl [npc])
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Wygląd : niski, prawie zawsze skulony, o drobnej budowie ciała; gęste, długie futerko o burej barwie, przykryte bardzo grubymi, czarnymi klasycznymi pręgami; biel na przednich palcach i stopach, na tylnych łapach trochę za staw skokowy, na klatce piersiowej, części brzucha i brodzie; złote oczy
Multikonta : Orzechowy Cień; Migocząca Iskra; Wieczorna Łapa
Autor avatara : jucrt (flickr)
Liczba postów : 305
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t835-platek-wisni-szybujacy-na-wietrze#7968
Koszmar. To wszystko to tylko zły koszmar…
Chce w to wierzyć, ale kiedy budzi się w jakiś krzakach niedaleko obozu, z zaschniętymi śladami po łzach na policzku, brudny, zagubiony… wie, że to nie był tylko zły sen, a rzeczywistość. Mógł nic nie mówić Szczytowi. Poczekać, aż minie szok związany z odkryciem, czym są te uczucia, które miał wobec kocura… i może wtedy poczekać, aż i te uczucia miną, mimo iż zdawały się istnieć w nim od wielu księżyców? Jednak z każdym księżycem, kiedy przyjaźnił się ze Szczytem, one jedynie się potęgowały, wzbudzały jego czujność, a wreszcie również jego świadomość… i pewnie tak by było dalej.
Jednak i tak wolałby, żeby to wszystko się nie wydarzyło. Chciał tylko być blisko Szczyta, może kiedyś być w stanie jakkolwiek mu się odpłacić za jego cierpliwość, wsparcie, sympatię, czas… a stało się to. Nie, nie stało. To się nie stało samo. To wszystko jego wina.
Jest głodny, odwodniony, słaby, zakatarzony; boli go głowa i całe ciało od spania w niewygodnym miejscu… jednak niewygoda i dyskomfort fizyczny to coś, z czym można sobie poradzić. Z czym UMIAŁ sobie radzić. Natomiast choroba umysłu i serca… tutaj w ogóle nie był kompetentny. Już i tak każdy dzień to była bitwa sama ze sobą, każde wyjście z obozu było okupione dużą dawką strachu i dyskomfortu, a teraz… a teraz jeszcze te uczucia, których nie chciał mieć, i fakt, że nie mógł już spędzać czasu ze Szczytem… ba, powinien go unikać.
Próbuje dojść do siebie, ale w głowie mu wiruje. Wreszcie dochodzi do wniosku, że musi wrócić do obozu, jeśli nie dla siebie, to chociaż dla swoich rodziców, by się nie martwili. Nisko na łapach, powoli wręcz skrada się do obozu. Przyspiesza kroku, znalazłszy się blisko wejścia, i… zamiera w bezruchu.
Szczyt. Huragan. Szczyt i Huragan, zaledwie kawałek od niego. Rozmowa ze Szczytem znowu dźwięczy mu w głowie. Mam partnerkę, Huragan, możemy być dalej przyjaciółmi, porozmawiać na ten temat, nie chcę cię stracić, jak będziesz się czuł lepiej, to ja będę obok, zawsze, bo jesteśmy przyjaciółmi… nie powinien tu być, nie powinien nawet na nich patrzeć, nie, nie ma prawa, nie może, nie zasługuje, nie zasługuje na nic, nie… łzy lśnią mu znowu w oczach, a choć ledwo przez nie widzi, to, wciąż nisko na łapach, rzuca się do ucieczki do legowiska ojca, nawet nie myśląc o jedzeniu, mimo iż jego ciało o nie błaga.
I tylko marzy o dniu, kiedy przestanie być takim beznadziejnym przypadkiem, okropnym przyjacielem, rozczarowaniem dla całej rodziny… ale wie, że nie jest w stanie się zmienić. Tylko jedna rzecz była w stanie sprawić, żeby tak przestało być, ale nawet na nią nie ma siły i odwagi.

zt

_________________
Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 21:23
Huragan
Huragan
Pełne imię : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 55 [grudzień]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Kropla Wody Spływająca z Sopla [NPC]
Ojciec : Pies Biegnący przez Bujną Trawę [NPC]
Mistrz : Królik
Partner : Szczyt
Wygląd : Masywna kotka o średnim wzroście i długim, szylkretowym (niebiesko-kremowy) futerku z tygrysimi pręgami. Pokrywa ją również biel sięgająca aż od czoła do brzucha i tworząca krótkie skarpetki na przednich łapach i dłuższe na tylnych. Jej oczy są w kolorze żółtym, a nos w jasnoróżowym.
Multikonta : Mewi Krzyk; Księżycowa Łapa
Liczba postów : 363
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t706-huragan-szumiacy-w-koronach-drzew
Cały czas tuliła go mocno. Słuchała cierpliwie, a jej ucho drgnęło kiedy usłyszała, że wszystko się posypało. Wszystko? Co kocur miał na myśli? Co się posypało? Wiedziała, że nie powinna być zbyt bezpośrednia, dlatego delikatnie zapytała:
- Czy... czy chcesz powiedzieć coś więcej? J-jeśli chcesz, oczywiście... - odparła cicho. Wciąż nie chciała naciskać, jednak... Byłoby jej nieco przykro, gdyby kocur nic jej nie powiedział. Chciała zrozumieć, pomóc, jeśli tylko było coś, co mogła zrobić. Bez ani jednego słowa nie wiedziała nic. Nie domyślała się nawet, o co mogłoby chodzić. Przecież było wszystko w porządku. Nie zauważyła nic dziwnego w jego zachowaniu, nic nie mówił... Czemu?
Na chwilę jej serce stanęło. Mimowolnie drgnęła, słysząc następne słowa kocura.
- C-co? - wydukała. - C-co ty o-opowiadasz! Czemu tak myślisz? - zapytała zmartwiona. Czemu Szczyt opowiadał takie głupoty! Jak mógłby na nią nie zasługiwać? Przecież to z nim była szczęśliwa, to on był jej przyjacielem od wielu księżyców, to jemu ufała... Więc skąd takie słowa? Znowu wcisnęła pysk kocura do swojej piersi, jakby dając mu znak, że nie miał racji.
W międzyczasie kątem oka dostrzegła drobną, białoburą posturę. Zamrugała parę razy, aż w końcu kot przemknął niczym cień dalej do jaskini. Czy to był... Płatek? Wyglądał jakoś... mizernie. A może tylko jej się wydawało? W końcu nie spała całą noc, tylko płakała i łaziła po lesie. Może miała zwidy?
Postanowiła nic na ten temat nie mówić Szczytowi.

_________________
So say, say you'll stay up too
We know we're overdue for some shut-eye, instead I
Surrender all my sleep to you

Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 22:12
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Na słowa Huragan odsunąłem się, ale bardzo słabo. Przetarłem łapą swoje oczy, łzy, wszystko, co się na pysku znajdowało. Wziąłem głęboki wdech. Położyłem po sobie uszy. Od czego zacząć? Wszystko poruszyć? Zmrużyłem oczy, nie patrzyłem się na kotkę.
M. Bo... ugh. Wszystko... na treningu Wiatr z nią dyskutowałem i... powiedziała coś, co mnie zraniło. Bardzo. I jeszcze była z tego zadowolona. Że mnie zraniła słowami. Więc ją uderzyłem w pysk, bo straciłem panowanie. Poszedłem później do Wieszcza... powiedziałem mu wszystko. Bo nie chciałem się z tym kryć, bo... bo to bez sensu. I on mi zabrał Wiatr i Grom. I... to w porządku. Ugh — mówiłem powoli, czując jak fale ciarek przechodzą przez moje ciało. Jednak jeszcze jakoś się trzymałem. Jeszcze to ważne słowo.
I ja wiem, ja wiem, że źle. Nie zamierzam ni- nigdy tego zrobić ponownie. Ale Wieszcz powiedział, że ja jako Mistrz odpowiadam za komfort mojego nowicjusza... a co z moim komfortem? Co- co z moimi uczuciami? Co z tym jak ja się czuję? Czy to nie jest ważne? I Płatek... — mój głos z każdego słowa na słowo coraz bardziej się załamywał, a kiedy w końcu powiedziałem imię swojego przyjaciela tylko jęknąłem boleśnie i się słabo skuliłem. Bolało. Strasznie. Czemu musiałem przez to przechodzić? Co na przodków zrobiłem, że to się wszystko działo? Że tak wszystko się posypało.
Poczułem nagle, jakby ktoś się patrzył na mnie, ale nie była to Huragan. Poczułem, jak moje futro się podnosi na grzbiecie i szybko spojrzałem za siebie. Ale nikogo nie było. Powoli wróciłem pyskiem tak, aby był odwrócony w stronę szylkretki.
Płatek... Płatek był...jest? był? moim przyjacielem. I ja... ja go znam od kociaka. Ale zaczął mnie unikać. A wczoraj mi powiedział, że... że nie możemy być więcej przyjaciółmi. Bo... bo... mmmmm. Bo do mnie czuje coś... więcej. I... i ja mu powiedziałem, że możemy być dalej przyjaciółmi. Że- że nic się nie musi zmieniać — cały czas się zacinałem, ciągałem nosem, wycierałem łapami swój pysk. — Ale kiedy to mówiłem słyszałem, że... że go tylko gorzej ranię. Nie chciałem go zranić. Nie chciałem, aby to wszystko się stało — mój oddech przyspieszył, stał się płytki. Zaczęło mi się kręcić w głowie, położyłem po sobie jeszcze mocniej uszy. Pokręciłem głową na boki.
Ja tylko... ranię każdego. Ciebie też. Dlatego zniknąłem z obozu. Byłem poza terenami. Nie chciałem wracać. Chciałem odejść, bo... bo dla każdego w Plemieniu by tak było lepiej — powiedziałem na jednym wdechu, ukrywając zaraz pysk w futrze kotki. Nie zasługiwałem na nią.

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 23:02
Huragan
Huragan
Pełne imię : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 55 [grudzień]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Kropla Wody Spływająca z Sopla [NPC]
Ojciec : Pies Biegnący przez Bujną Trawę [NPC]
Mistrz : Królik
Partner : Szczyt
Wygląd : Masywna kotka o średnim wzroście i długim, szylkretowym (niebiesko-kremowy) futerku z tygrysimi pręgami. Pokrywa ją również biel sięgająca aż od czoła do brzucha i tworząca krótkie skarpetki na przednich łapach i dłuższe na tylnych. Jej oczy są w kolorze żółtym, a nos w jasnoróżowym.
Multikonta : Mewi Krzyk; Księżycowa Łapa
Liczba postów : 363
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t706-huragan-szumiacy-w-koronach-drzew
Patrzyła uważnie na jego pyszczek, cierpliwie słuchając. Trening z Wiatr... Tak, jakiś czas temu Szczyt dostał Wiatr na nowicjuszkę. I Szczyt ją... uderzył? Pewnie w czasie jakiejś kłótni. Skinęła lekko głową, nie przerywając i dając mu dokończyć.
- To... Oczywiście, że to nie w porządku, że ją uderzyłeś. Dobrze też, że wiesz, że to... niezbyt dobry sposób. I o-oczywiście, że to, co ty czujesz, jest ważne. Jesteśmy tylko kotami. Mamy prawo czuć źle, możemy być zdenerwowani, możemy ulegać emocjom... Myślę, że ważne jest, by zdawać sobie z tego sprawę i starać się być zawsze lepszymi. Zrobisz jeden krok do tyłu, by zrobić dwa do przodu, prawda? A ja wiem dobrze, jak troszczysz się o innych, jaki jesteś po prostu dobry - odpowiedziała cierpliwie, starając się jakoś pocieszyć kocura. Nie kłamała - widziała każdego dnia, jak starał się jej przynosić zwierzynę, jak po prostu był obok. Jeden incydent nie oznaczał od razu, że zawalił się cały świat. Jeśli tylko Szczyt rozumiał swoje błędy, to za jakiś czas pewnie mógł wykazać, że znowu zasługuje na nowicjuszów. Pokazać Wieszczowi, że się stara, że nie powtórzy tego samego błędu.
Słuchała dalej. Płatek. Nie znała za dobrze kocura. Płatek... Zaraz, ten Płatek, którego chyba przed chwilą widziała? Czy to dlatego... Uciekł na ich widok? Może nie miała żadnych halucynacji? W związku z tym, co mówił Szczyt, wszystko zaczynało się układać. Jej serce zabiło szybciej, kiedy zrozumiała, o co chodziło. Zacisnęła zęby, nie mogąc sobie nawet wyobrazić, co musiał czuć Płatek... I Szczyt, postawiony w takiej sytuacji. Uczucia, których nie mógł odwzajemnić.
Dotknęła pyskiem szyi kocura i pogładziła jego futro nosem. - To nie twoja wina - rzuciła cicho. Przecież kocur nie miał wpływu na coś takiego jak miłość drugiego kota. To nie było coś, co można było łatwo kontrolować. Sama o tym wiedziała, prawda?
- Przecież to nie tak, że chciałeś go zranić. R-rozumiem, co czujesz... Że możesz przez to czuć się źle. Nie miałeś na to dużego wpływu. Może, jakbyś dał mu trochę... czasu... to byłoby... lepiej? - wymruczała. Kiedy już dotarło do niej ostatnie zdanie kocura, to poczuła ogromną gulę w gardle. Odejść... Z plemienia? Odejść? Odejść.
Znowu poczuła, że zbierają jej się łzy w oczach, jednak wstrzymała oddech, by niczego po sobie nie pokazać. Nie chciała nawet dać znać kocurowi... Jak bardzo te słowa ją zraniły. Chciał odejść. Bez słowa. Odejść. Tak... po prostu. Dopiero wyznali sobie swoje uczucia, dopiero zaczęli być ze sobą naprawdę blisko... A on chciał tak o, odejść. Czy w ogóle pomyślał wtedy o niej? O tym, co ona by poczuła, gdyby zniknął niespodziewanie? Czy naprawdę chciał ją tak po prostu zostawić? Odejść? Czy wziął pod uwagę jej uczucia? Sam przecież mówił, że nie wyobrażał sobie, żeby to ona zniknęła. Mówił, że zawsze będzie obok. Dlaczego więc... Impulsywnie myślał o odejściu? Co z nią? Mogła zrozumieć, że przez to wszystko nie myślał racjonalnie, jednak... Dlaczego? Czemu to tak bolało?
Niczego nie dała po sobie znać. Powinna zrozumieć. Szczyt przeszedł wiele w krótkim czasie. To normalne, że działał pod wpływem emocji, nie myślał logicznie, prawda? Nie miała zamiaru jeszcze bardziej wpędzać go w poczucie winy. Nie chciała, tak bardzo nie chciała... Ale musiała skupić się na nim. W końcu wrócił. Nie odszedł. Wrócił do niej. I musiała dać z siebie wszystko, by zapewnić mu komfort. Bo go kochała.
- Co ty opowiadasz... N-nie mów tak! Nie możesz tak o sobie myśleć. A mnie... Mnie niczym nie ranisz. Codziennie widzę, jak się starasz. I... Chyba nie powiesz, że to tak na niby, prawda? H-heh, mnie nie oszukasz. I nawet nie mów, że bez ciebie byłoby lepiej. Bo nie byłoby. Nie byłoby dla mnie, nie byłoby dla twojej rodziny, dla przyjaciół, nawet dla Wieszcza, Tafli... Nie byłoby. Jeśli potrzebujesz czasu... Ja będę obok. Możesz zawsze się do mnie przytulić. M-mogę cię rozśmieszać, słuchać, zabierać na spacery... J-ja cię bardzo kocham, i... dlatego... nie mów tak. Nie byłoby lepiej bez kogoś tak wspaniałego jak ty - odpowiedziała, nie ruszając się i pozwalając kocurowi trzymać pysk w jej futrze. - Prsze n zstawj mn - wycedziła jeszcze cicho i szczelniej owinęła jego ciało swoim ogonem. Proszę.

_________________
So say, say you'll stay up too
We know we're overdue for some shut-eye, instead I
Surrender all my sleep to you

Re: Wystające Kły
Nie 12 Cze 2022, 23:42
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
"Jesteś po prostu dobry."
To, czemu nie czułem się jak dobry kot? To, czemu jak tylko na kogoś spojrzałem, to płakał? Gdybym był dobrym kotem to wszystko by się nie stało. Gdyby nie było mnie... każdy byłby szczęśliwszy. Płatek, Robak... Wieszcz nie miałby problemów z Wiatr. Gdyby tylko... Nie byłem dobry. Nie byłem.
Kiedy kotka dotknęła pyszczkiem mojej szyi moje wszystkie mięśnie prawie od razu się napięły, a oczy szerzej otworzyły. Zaraz jednak wróciło do "normy", a oczy przymrużyłem. Byłem zmęczony tym wszystkim. Zmęczony płakaniem. Zmęczony ostatnimi wydarzeniami.
Czas. Ile czasu potrzebował Płatek? Niekontrolowane konwulsje spowiły moje ciało na krótki moment, a ja wziąłem głęboki wdech, a później wzdychnąłem. Czułem, że chce mi się pić. Bolała mnie głowa. Bolało mnie ciało.
Chcę... chcę mu dać czas. Ale powiedział, że... żebym go zostawił. A mi na nim też zależy, Huragan. To mój przyjaciel. Nie mogę... nie chcę go ot tak po prostu... zostawić... A co jak... co jak. Co jak — nie mogłem powiedzieć więcej. Moje gardło samo się zatkało, spojrzałem na swoje łapy. Łzy powoli kapały na palce łap. Zacisnąłem tylne łapy, jakbym się wbijał w ziemię, później je rozluźniając. Co jak się mu znudzę? Co jak już nigdy nie porozmawiamy? Co jak już nigdy nie będzie się czuł obok mnie komfortowo? Co jak nigdy nie będzie miał wystarczająco czasu? Co jak go straciłem, na zawsze? Co jak już nie będziemy przyjaciółmi? Co jak...
"Mnie niczym nie ranisz."
Podniosłem wzrok na pysk kotki. Zmrużyłem delikatnie oczy i patrzyłem się na nią. Dalej miała zacieki na futrze od łez. Na sam ich widok poczułem skurcz w żołądku oraz jak coś mi się cofa pod serca. Przełknąłem ślinę. Słuchałem dalej, jednak niespecjalnie mogłem się skupić, bo w mojej głowie wirowało. Czułem, jakbym miał się zaraz zatoczyć i paść na ziemię. Wspaniały...? ja? To jest dopiero dobry żart.
Teraz... dzisiaj cię zraniłem, co nie. Płakałaś. Przeze mnie — miauknąłem słabo. Jednak mocniej przytuliłem się do kotki, nos wbijając w szyję Huragan. Objąłem ją łapami, a swój ogon z początku słabo i mizernie, później trochę mocniej, owinąłem wokół kity Huragan. Milczałem po jej słowach. Zamknąłem oczy i z uderzenia serca na kolejne coraz to bardziej czułem, że zaraz zemdleję. Dlatego też chwilę mi zajęła odpowiedź.
Nie zostawię. Przepraszam...

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Wystające Kły
Pon 13 Cze 2022, 00:02
Huragan
Huragan
Pełne imię : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 55 [grudzień]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Kropla Wody Spływająca z Sopla [NPC]
Ojciec : Pies Biegnący przez Bujną Trawę [NPC]
Mistrz : Królik
Partner : Szczyt
Wygląd : Masywna kotka o średnim wzroście i długim, szylkretowym (niebiesko-kremowy) futerku z tygrysimi pręgami. Pokrywa ją również biel sięgająca aż od czoła do brzucha i tworząca krótkie skarpetki na przednich łapach i dłuższe na tylnych. Jej oczy są w kolorze żółtym, a nos w jasnoróżowym.
Multikonta : Mewi Krzyk; Księżycowa Łapa
Liczba postów : 363
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t706-huragan-szumiacy-w-koronach-drzew
- Myślę... Myślę, że mówił tak przez to, że czuł się źle. Daj mu chwilę, żeby... przemyślał sprawę. Nie musisz go od razu zostawiać. I myślę, że on też nie chce, nawet jak stwierdził coś innego - odparła. Nie znała charakteru Płatka, jednak jeśli byli przyjaciółmi, prawdziwymi przyjaciółmi... To nie mogłoby się tak po prostu skończyć, prawda? Czas. Na wszystko trzeba czasu, prawda? - Nie martw się. Wierzę, że będzie dobrze. Jak ty nie wierzysz... to zaufaj mi. Ja wierzę - dodała i uśmiechnęła się ciepło w jego stronę. Zranił? Cóż... Nawet jeśli tak... To co z tego? Nie musiała o tym mówić. Nie musiała tego pokazywać. Nie musiała sama być... żałosna. I pokazywać, jak prawie zwariowała przez to, że kocur nie wrócił na noc. Musiała zachować się... Lepiej. Musiała dać z siebie wszystko, żeby pomóc Szczytowi. To, co ona czuła, było mniej ważne. Mogła sobie z tym sama poradzić, prawda? Na razie musiała skupić się na nim.
- Um... N-nie przejmuj się tym. Jestem przewrażliwiona, i to tyle... - odpowiedziała cicho. Czuła się... Dziwnie. Bardzo dziwnie. Dlaczego? - Cieszę się, że jesteś. Pamiętaj, że... Jesteś silny. To wszystko wydarzyło się tak szybko... I sobie też daj czas. Wiem, że to może być ciężkie i bolesne... Ale dasz radę. Możemy po prostu tak... Siedzieć. Ile tylko potrzebujesz. Ja się nigdzie nie wybieram. - rzuciła, znów przybierając na pyszczku lekki uśmiech. Czuła się... Otępiała. Tak, jakby nie przespała przynajmniej trzech nocy zamiast jednej. - I n-nie denerwuj mnie z tym, że na mnie nie zasługujesz. Bzdury - dodała w nieco żartobliwym tonie. I Huragan czuła się odurzona, starając się mówić i robić wszystko, by choć trochę polepszyć jego stan.

_________________
So say, say you'll stay up too
We know we're overdue for some shut-eye, instead I
Surrender all my sleep to you

Re: Wystające Kły
Pon 13 Cze 2022, 00:17
Szczyt
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Multikonta : Szałwiowa Gwiazda, Gradowy Chłód [KW]; Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Autor avatara : michael cowan (flickr)
Liczba postów : 702
Plemię Wiecznych Łowów
https://starlight.forumpolish.com/t694-osniezony-szczyt-siegajacy-nieba#5313
Też chciałem uwierzyć. Ale chyba byłem zbyt zmęczony, aby to zrobić.
Oparłem się tylko trochę mocniej o kotkę, wdychając jej zapach. Z każdym nabieranym oddechem. Działało to... uspokajająco. Dalej mi się kręciło w głowie, nawet chyba trochę bardziej, niż wcześniej. Ale z każdym oddechem, z każdym uderzeniem serca, moje mięśnie coraz słabiej drżały. Aż w końcu przestały.
Czułem, że powieki były strasznie ciężkie. Odkaszlnąłem kilka razy. Czułem, jak ciągnie mnie futro w miejscach, gdzie leciały łzy. Ale już ich nie było. Dotknąłem nosa policzka Huragan. Nie była przewrażliwiona. Byłem okropnym partnerem. Dobry partner nie powinien nagle znikać, nawet na noc. Dobry partner nie powinien sprawiać, że druga połówka płacze. Ona natomiast... była cudowna.
Przepraszam — wyszeptałem jeszcze raz, po czym kilka razy, powoli, polizałem policzek szylkretki. Skupiłem się na tym ruchu, przez moment. Z mojego gardła wydostał się urywany pomruk.
M. Nie zasługuję. Jesteś cudownym kotem. Cudowną partnerką i przyjaciółką. Nie wiem, co bym zrobił bez ciebie — miauknąłem, dalej cichym tonem głosu, ze słabym, zmęczonym uśmiechem na pyszczku. Kolejny głębszy wdech, kolejny zawrót głowy. — Też cię bardzo kocham.

_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you
Say, say I'll stay awake
And watch these restless nights turn into days

Re: Wystające Kły
Pon 13 Cze 2022, 00:49
Huragan
Huragan
Pełne imię : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Grupa : Plemię Niedźwiedzich Kłów
Płeć : kotka
Księżyce : 55 [grudzień]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Kropla Wody Spływająca z Sopla [NPC]
Ojciec : Pies Biegnący przez Bujną Trawę [NPC]
Mistrz : Królik
Partner : Szczyt
Wygląd : Masywna kotka o średnim wzroście i długim, szylkretowym (niebiesko-kremowy) futerku z tygrysimi pręgami. Pokrywa ją również biel sięgająca aż od czoła do brzucha i tworząca krótkie skarpetki na przednich łapach i dłuższe na tylnych. Jej oczy są w kolorze żółtym, a nos w jasnoróżowym.
Multikonta : Mewi Krzyk; Księżycowa Łapa
Liczba postów : 363
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t706-huragan-szumiacy-w-koronach-drzew
- Już... Nie musisz. Już raz przeprosiłeś, prawda? - odparła ciepło. Co ona by bez niego zrobiła? Teraz już nie miała pojęcia, jak bardzo wcześniej kocur chciał odejść. Zdawała sobie sprawę, że w takim stanie różne głupie pomysły mogły przychodzić do głowy, jednak nie mogła pozbyć się różnych wątpliwości. Obaw. Czy aby na pewno? Czemu tak bardzo się bała? Czemu bała się, że kiedyś Szczyt impulsywnie oddali się... I naprawdę stałaby mu się jakaś krzywda? Co ona by wtedy zrobiła?
- Zasługujesz. Ja tak mówię - zdanie Huragan było niepodważalne! Tak już było i koniec. Uśmiechnęła się i wzięła głęboki wdech. Czuła się okropnie zmęczona... A jednocześnie nie chciała odpoczywać. Wątpiła, że w ogóle byłaby w stanie wtedy odpocząć. Zresztą, Huragan miała mnóstwo energii. To musiało wystarczyć, nawet po nieprzespanej nocy. Musiała dać radę. Chociaż czuła z każdą chwilą, że wszystko to było wykańczające psychicznie.
- I ja uważam tak samo o tobie. Dlatego ... Nie chcę nawet słyszeć, że na mnie nie zasługujesz - dodała. Widziała, że Szczyt był słaby. Zmęczony. Nie miała zamiaru się ruszyć, dopóki nie poczułby się lepiej.
- Odpocznij - wymruczała, gładząc pyskiem jego czoło, jakby kojąc do snu. Sama zaś musiała ... Dopiero to wszystko przetrawić. Chyba jeszcze nie do końca do niej wszystko dotarło. Poza zmęczeniem i otępieniem... Nie czuła nic szczególnego. Nie chciała nawet płakać. Starała się stłumić w sobie ten głupi lęk, że była niewystarczająca.

_________________
So say, say you'll stay up too
We know we're overdue for some shut-eye, instead I
Surrender all my sleep to you

Re: Wystające Kły
Sponsored content

Skocz do: