IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Gromu
 :: Obóz Klanu Gromu :: Liściasty Konar
Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Czw 28 Sty 2021, 13:51
Kruk.
Kruk.
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 37
Matka : Sarnia Skórka [NPC] (?)
Ojciec : Wilk [NPC] (?)
Mistrz : Dziczy Grzbiet [NPC] (*)
Partner : twoja stara
Wygląd : Wysoki, szczupły, czarny jednolity kocur o długim futrze bez ani grama bieli. Po walce z łasicą na treningu ma bliznę przechodzącą przez prawe oko. Tęczówki Kruka mają barwę jadowitej żółci.
Multikonta : Gwieździsta Noc
Autor avatara : https://www.instagram.com/karvahelvetti/
Liczba postów : 264
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t278-kruczy-cien
Większość kotów jeszcze nie wiedziała. Kruk znalazł dziadka, gdy poszedł do jego legowiska z samego rana, ponieważ czuł się już odrobinę lepiej, a chciał z nim porozmawiać o jednej rzeczy. Słońce ledwo wschodziło, kiedy czarnofutry znalazł Trzmielą Gwiazdę, z którego zdążyło uciec już praktycznie całe ciepło. Zorientowawszy się, co się właściwie stało, wnuk kocura napiął się jak struna, spoglądając żółtymi, nieprzejednanymi ślepiami na martwe ciało przywódcy. Została mu już tylko Konwalia, ech. Obejrzał ciało uważnie, ale nie widział żadnych ran po walce. W takim razie co się stało? Dziadek może ostatnio nie czuł się najlepiej, ale nic nie wskazywało na to, że po prostu któregoś dnia się już nie obudzi. Przecież nie był w takim złym stanie. Poszedł do legowiska medyka, by zbudzić Lodowy Potok i powiedzieć mu o całej sprawie. Kruka ciekawiło, co się właściwie stało. Lód szybko doprowadził Trzmielą Gwiazdę do odpowiedniego stanu. Dużo zresztą roboty nie miał. Po wszystkim oboje wzięli się za przeniesienie ciała do centrum obozu, a Kruk w końcu zawołał:
— Niech Klan Gromu zbierze się pod Liściastym Konarem! — Dziwnie mu z tym było. Pierwszy raz zwoływał klan i to jeszcze przyszło mu w takiej sytuacji. Nie wszedł jednak na Liściasty Konar, jak być może powinien, a siedział przy ciele dziadka z lekko zmrużonymi ślepiami. Zastanawiał się, co teraz z nim będzie? Naprawdę zostanie przywódcą? Przecież to niedorzeczne. Mógł nie wracać z wyprawy do doliny za Orlą Przełęczą. Przecież on się do tego kompletnie nie nadawał. Już Konwalia byłaby lepsza wbrew wszelkim pozorom.

/czekam 3 dni na ludzi. W niedzielę zamykam pogrzeb.

_________________
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Czw 28 Sty 2021, 14:39
Mewi Krzyk
Mewi Krzyk
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 52
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 463
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t63-mewia-lapa#191
Usłyszała wołanie Kruczego Cienia, co na początku nieco ją zaskoczyło. W końcu, dlaczego to Kruczy Cień zwołuje klan, a nie Trzmiela Gwiazda. Czyżby coś się stało? Dzisiaj była w odpowiednim nastroju, więc po prostu musiała być pierwsza na miejscu. Zawsze, jak coś się dzieje, to musi zerknąć, musi spojrzeć. I nie inaczej było tym razem - wystawiła głowę z legowiska terminatorów i zamrugała parę razy, będąc lekko zdziwioną widokiem, który zastała. Czy to ciało Trzmielej Gwiazdy? Oho.
Podeszła nieco bliżej i skinęła Kruczemu Cieniowi oraz Lodowemu Potokowi głową na przywitanie, z czego na tym pierwszym zawiesiła wzrok na nieco dłużej. Skoro przywódca Klanu Gromu odszedł, to oznacza to, że teraz on zostanie przywódcą. Ciekawe, bardzo ciekawe. Jako że była jedną z pierwszych, powstrzymała się przed zapytaniem, co się stało. Dlaczego? Kruk i tak pewnie powie to, jak przyjdzie więcej kotów, a żadnej różnicy jej to nie robi. Choć bardzo chętnie się dowie, gdyż Trzmiela Gwiazda wcale nie wyglądał na ciężko chorego... A teraz również nie wygląda na kogoś, kto zmarłby w jakiejś walce. Co się więc stało?
Tak czy siak, śmierć przywódcy nie zrobiła na niej żadnego wrażenia. Ot co, podeszła do tego obojętnie. Powstrzymała się jedynie przed swoim lekkim uśmieszkiem, starając się zachować neutralny wyraz pyska. Usiadła gdzieś na boku i czekała na rozwój wydarzeń.

_________________

I won't tell you that I love you, kiss or hug you
'cause I'm bluffin' with my muffin
I'm not lying, I'm just stunnin' with my


love-glue-gunnin'

just like a chick in the casino
take your bank before I pay you out
I promise this, promise this
check this hand 'cause I'm marvelous

Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Czw 28 Sty 2021, 16:36
Rozświetlona Łapa
Rozświetlona Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 13 [06'21]
Matka : Mętna Kałuża
Ojciec : Ogórkowąsy
Wygląd : Jest po prostu biały. Nie można jednak zostawić takiego opisu, więc lepiej zrobić to bardziej szczegółowo.
Na uszach kocura widnieją malutkie, śnieżnobiałe pędzelki. Jego uszy natomiast znajdują się na puszystej, kociakowej mordeczce. Jest ona póki co pulchniutka, jak na kociaka przystało. Dodatkowo na świat spogląda para ładnych, jaskrawoszarych oczek, które z biegiem czasu przyjmą inną barwę. Szyja kociaka jest niemalże niezauważalna! Nie dość, że zapadła się pod białym futerkiem to sam kocięcy tłuszczyk również robi swoje.
Tułów syna Ogórkowąsego jest tłuściutki i okrągły. Dopiero z biegiem czasu pojawią się tam mięśnie. Na razie jednak okrągłe kształty przykrywa puszyste, długie, białe futerko.
Łapki Światełka na razie nie są proporcjonalne. Widać, że będzie dosyć wysoki, jednakże na razie wygląda to dosyć śmiesznie. Mała, tłusta kulka z długimi, równie tłustymi łapkami. Stópki kocurka są dosyć puszyste. Wyglądają, jak małe chmurki na ziemi.
I na końcu ogon. Długi, również na razie niezbyt proporcjonalny, zdobiony przez długą, białą sierść.
Multikonta : Fiołkowa Łapa
Liczba postów : 13
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t477-swiatelko
Światełko niezbyt wiedział, czym jest śmierć.
Mimo, że starał się zachowywać dorośle to... dosyć średnio mu to wychodziło. Był w końcu kociakiem, chorobliwie zazdrosnym, ale kociakiem. Dlatego nie zwracając nawet uwagi na protest Mętnej Kałuży, żeby poczekał na nią z wyjściem... po prostu opuścił Gęsty Busz. Następnie, biały kocurek skierował się pod Liściasty Konar, aby zobaczyć tam... śpiącego Trzmielą Gwiazdę?
Dlaczego robiono takie wielkie halo, że ktoś śpi? Trzmiela Gwiazda był przywódcą, ale czy naprawdę mieli patrzeć, jak on śpi? Dlaczego więc nie mieli patrzeć, jak śpi on? Przecież też był ważny! Pierworodny zmarszczył brewki, a następnie zaczął ostrożnie krążyć wokół ciała lidera i czarnego kocura z blizną. Jego niewybarwione jeszcze ślepia wpatrywały się to na jednego, to na drugiego kocura. Ciekawe, czy gdyby postawił tak Nietoperza to by go pilnował, kiedy śpi. Mógłby też zawołać klan, aby na niego patrzeli. Nie miałby z tym problemu.
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Czw 28 Sty 2021, 23:33
Rwący Strumień
Rwący Strumień
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 382
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t340-rwacy-strumien#537
Niebywałe, ale akurat była w obozie. No dobra, może nie było to jakoś specjalnie niebywałe, bo ostatnie dni spędzała w obozie, najczęściej u siebie w legowisku, by szybciej wyleczyć gardło, które ją piekło i bolało, choć z każdym dniem coraz mniej na szczęście. Dlatego niemal od razu zareagowała na wołanie zastępcy, z niepokojem strzygąc uszami. To nie był głos Trzmielej Gwiazdy, oj nie. Niepewnie zwlokła się ze swojego legowiska, w którym akurat odpoczywała by wyjść na światło słoneczne i zobaczyć co akurat się działo. A gdy zauważyła cielsko leżące pod Liściastym Konarem... Lekko zesztywniała na moment. Przyglądała mu się uważnie, z oddali, złocistymi ślepiami przejeżdżając po całej sylwetce kocura, który jeszcze wczoraj przechadzał się po obozie, a teraz leżał martwy. Nie wyglądało na to, żeby powodem jego śmierci był jakiś drapieżnik. Stwierdziła to szczególnie po tym, jak podeszła i zauważyła, że no, nie ma żadnych widocznych ran, a kocur wygląda jakby dosłownie... Spał? Co, on też zapomniał oddychać i po prostu wziął i umarł, podobnie jak jej brat? Rzuciła szybkie spojrzenie zastępcy, następnie równie szybkie pozostałym kotom, które się już zebrały i usiadła w lekkim oddaleniu od ciała. Cóż, po raz pierwszy od dawna była całkowicie poważna i... chyba nadal to do niej nie dotarło. No i nie wiedziała co ze sobą zrobić. W końcu... Śmierć przywódcy klanu nie zdarzała się, no... codziennie.

_________________
Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy NFFhmpp
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Pią 29 Sty 2021, 11:11
Żabia Łapa
Żabia Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 40 [X]
Matka : Lisia Gwiazda (Pysk)* [NPC]
Ojciec : Mknące Skrzydło* [NPC]
Mistrz : Chłodny Blask → Konwaliowa Ścieżka → Korzenny Język
Wygląd : Średniej wielkości, pulchna kotka o masywnej budowie ciała. Odziana jest w krótkie, szorstkie i przylegające do ciała rudo-białe futro z klasycznymi pręgami. Ma miodowe oczy, nieco większe stopy; bliznę na barku w kształcie półksiężyca i ślady poparzenia na boku lewej, przedniej łapy. [reszta w KP]
Multikonta : Uszko, Tafla, Krzywowąsy
Autor avatara : @thefluffytiger
Liczba postów : 273
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t61-zabia-lapa
O dziwo - Żabia Łapa była w obozie. Po tym jak uczestniczyła w zioła, miała naprawdę dość jakiegokolwiek angażowania się w życie Klanu Gromu, dlatego też wybywała z obozu na całe dni, a raz nawet spędziła noc poza obozem gdzieś na granicy. Teraz jednak tak się złożyło, że w tym obozie była i jadła tłustego kreta gdzieś za swoim kamieniem mając większość świata pod ogonem. Gdy jednak głos Kruczego Cienia rozległ się w obozie, trójkątne uszy kocicy poruszyły się leniwie - jak dotąd, tylko Trzmiela Gwiazda zwoływał zebrania i ceremonie, dlatego głos kogoś innego - i chyba był nim właśnie zastępca, mógł oznaczać tylko jedno - pogrzeb. Tak przynajmniej było i w Klanie Cienia. Gdy ktoś zdychał, szczęśliwiec znajdujący jego truchło zwoływał resztę przygłupów by mogli sobie popatrzeć na trupa, bo w końcu jest to bardzo interesującym zajęciem. Rudo-biała kocica była tylko na jednym pogrzebie i ten jej wystarczył, by nie pałać sympatią do tej części kociej tradycji - była przytłaczająca i...Dziwaczna. Dokończyła kreta, podniosła się i leniwym krokiem wysunęła zza kamienia, schodząc pod Liściasty Konar. Wtedy też dojrzała pare, raptem czwórkę kotów, w tym i Mewią Łapę, a przy stojącym Kruczym Cieniu, tęgie truchło Trzmielej Gwiazdy, na którego widok niewidocznie drgnął jej kącik pyska. Sztywny, gruby przywódca zdechł jeszcze w momencie w którym była w Klanie Gromu. Komuś by mogło przejść przez myśl, że Żaba powinna być mu wdzięczna za przyjęcie; ale było zupełnie inaczej. Nawet mimo to nie pałała żadnym rodzajem szacunku do zmarłego. A ku jej cichutkiej uciesze, mogła nawet stwierdzić, że teraz jako rozlany trup, był poniekąd jeszcze bardziej sztywny niż zazwyczaj. Podeszła i przysiadła obok Mewiej Łapy, delikatnie się garbiąc, a jej miodowe ślepia zmrużyły się, gdy też nieznacznie nachyliła się nad uchem kocicy, by coś jej na nie szepnąć.
- Terminatorka przywódcy. Zaczynam się o ciebie obawiać. - wysyczała kąśliwie, po czym wyprostowała się i trzepnęła uchem, a jej pysk pozostawał tak jak zawsze monotonnie obojętny. - Ciekawe jakie lizodupy pójdą z nim na wyprawę po całusek od Gwiezdnych, pewnie tylko na to czeka. - wyburczała pod nosem tak, aby tylko Mewa byłą w stanie ją usłyszeć, chociaż gdyby ktoś jeszcze na to zareagował - miałaby to głęboko pod ogonem. Czy kłamała mówiąc, że każdy zastępca czeka na śmierć swojego przywódcy by móc nim zostać? Oczywiście, że nie, a Kruk nie mógł być inny.
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Pią 29 Sty 2021, 21:43
Ślimaczy Ślad
Ślimaczy Ślad
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 20 (maj)
Matka : Dębowy Liść
Ojciec : Ciemna Stopa
Mistrz : Roztrzaskana Tafla, Kruczy Cień (wcześniej)
Wygląd : Średniej wielkości, długowłosy kocurek o umaszczeniu czarny dymny colorpoint i białej bródce. Ma mlecznoniebieskie oczy, czarną skórę, a na jego ciele widoczne są delikatne tygrysie prążki.
Multikonta : Pliszkowy Dziób, Pąk
Autor avatara : @koshcat
Liczba postów : 196
Wojownik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t276-slimacza-lapa
Zainteresowany zgiełkiem na zewnątrz Ślimacza Łapa wyjrzał z legowiska terminatorów, w którym przed napisaniem tego zdania sobie wesoło drzemał. A tak właściwie obudził go niespodziewany ból brzucha, który przeszedł mu po chwili, ale nie pozwalał zasnął przez dłuższy czas i Ślimak właśnie miał wracać do snu, gdy rozległ się głos Kruczego Cienia i wszyscy zaczęli, no, żyć. Kurczaczki, słońce mogło wstać trochę później...ależ czego mógłby chcieć zastępca o tej godzinie? Może zwołał ich grupowo, bo miał ważny patrol do rozdania?
Prawda nie była aż taka kolorowa. Na środku obozu leżało coś grubego i potężnego, ale o kocim kształcie, białoszare. Terminator zmrużył oczy. Co do...o, ojej. Podszedł bliżej i rozpoznał w martwym kocie Trzmielą Gwiazdę. Ale jak to? Nie miał mnóstwa żyć, i tak dalej? Kto im będzie teraz zwoływać ceremonie?! ...A, tak. Kruk. Jego mistrz. I wnuk martwego przywódcy, przy okazji, który nie wyglądał na takiego zadowolonego z władzy, która wpadła mu w łapy, a najwyżej nie dopóki odczuwał żałobę po Trzmielej Gwieździe. Chociaż właściwie to Kruk po prostu mrużył te swoje jadowite oczy, jak zwykle, i niewiele dało się z niego wyczytać. Ślimak czuł się z tym źle, no bo...nie czuł żadnego smutku wobec tej straty. A przecież powinien, zginął im najważniejszy członek klanu! Ale nigdy z nim bliżej nie porozmawiał, i zawsze był taki gburowaty, za czym Ślimak mógłby tęsknić? Był jedynie szok i pewna pustka, bo życie całego klanu na pewno w jakimś stopniu się zmieniło. Był bardziej podekscytowany, że Kruczy Cień będzie Kruczą Gwiazdą. To było takie niedojrzałe, zdawał sobie z tego sprawę, i czuł się z tego powodu winny...ale co miał robić, wylewać łzy, bo ktoś kogo podziwia doczekał się najwyższej możliwej rangi?
Skinął głową swojemu mistrzowi i skierował kroki...do Mewiej Łapy i Żabiej Łapy. Właściwie to tylko do tej pierwszej, ale ruda siedziała obok, więc automatycznie też się wliczała do towarzystwa, jak bardzo nie byłoby to nieprzyjemne towarzystwo.
Hejka, Mewa. — przywitał się niezręcznie i usiadł obok, mając nadzieję, że nikomu nie przeszkadza swoją nikłą egzystencją. — Cieszysz się, że nasz mistrz będzie przywódcą? — Gwiezdny Klanie, czemu on zadawał takie nie na miejscu pytania! Ale z tego co wiedział te dwie kocice raczej nie były strażnikami prawa i moralności...

_________________


my feathers don't shine brightly in the moonlight
i don't know how to sing a pretty song
like water off a duck's back, you seem to slip away
well, natural selection be damned, i'll be okay

i used to think i'd wanna be a bird of paradise
but now i'm happy being just a quail ˊˎ-


Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Pią 29 Sty 2021, 23:23
Gęsia Łapa.
Gęsia Łapa.
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 11 [II]
Matka : Mała Mrówka [NPC]
Ojciec : Świszczący Nos [NPC]
Mistrz : Konwaliowa Ścieżka
Wygląd : Zdecydowanie kotka może poszczycić się wysokim wzrostem, a jej średniej długości futro dumnie prezentuje umaszczenie czarnego szynszyla. Odznacza się wśród rówieśników długą szyją, wyrośniętymi łapami oraz szczupłą sylwetką, a przykuwające uwagę ślepia młodziaka mają barwę chłodnego błękitu.
Autor avatara : Ammieclhiaas
Liczba postów : 8
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t440-gaska#1668
Na pyszczku szynszylowej uczennicy z pewnością nie pojawił się zachwyt w chwili gdy to do jej zaokrąglonych uszu dotarł nieco chrapliwy głos Kruczego Cienia, ogłaszający zebranie klanu na obozowej polance. Gęsia Łapa siedziała wyprostowana, jak to miała w zwyczaju, niedaleko legowiska terminatorów, czując jak pulsują jej poduszki przednich łap. Ostatnimi dniami sporo trenowała z Konwaliową Ścieżką, czego skutkiem był właśnie ten pewien dyskomfort w parze odnóży. Dlatego też na wieść o tym, iż musi podnieść swój smukły zad z ziemi, westchnęła cicho pod nosem, mrużąc przy okazji jeszcze bardziej swoje czujne błękitne ślepia. Oczywiście nie umknęło uwadze koteczki, iż to właśnie zastępca, a nie Trzmiela Gwiazda wypowiedział znaną już przez większość klanowiczów formułkę. Ruszyła spokojnie przed siebie, wysuwając się trochę bardziej z cienia, tak aby być w stanie dojrzeć Liściasty Konar, przy którym to czarny niczym noc kocur wyczekiwał na pojawienie się reszty pobratymców. Gąska postawiła kolejnych parę kroków w przód, nie spuszczając uporczywego spojrzenia z wnuka przywódcy, który to jednak wbrew zasadom, zamiast wskoczyć na pień, przykucnął przed nim pochylając się nad ciałem... o Gwiezdny Klanie. Ciało lidera leżało nieruchomo, a on sam nie dawał jakichkolwiek oznak życia. Dopiero po chwili uderzyło to w Gęsią Łapę niczym lodowaty podmuch szalejącego wiatru. Trzmiela Gwiazda odszedł aby towarzyszyć w wędrówce po nieboskłonie reszcie zasłużonym kotom z Klanu Gromu. Doznając lekkiego szoku, nie zauważyła siostry stojącej na jej drodze, dlatego też przechodząc obok, pchnęła ją lekko barkiem. Od razu ocknęła się, łapiąc kontakt wzrokowy z Rumiankową Łapą, która wydawała się być równie zdezorientowana i niespokojna. Choć długoszyja nie ukazywała tego po sobie, a na samym pyszczku utrzymywała neutralny wyraz i nie zamierzała się odezwać pierwsza, trąciła niższą delikatnie noskiem w policzek, zachęcając by bura zbliżyła się wraz z nią i wysłuchała co ma do powiedzenia Kruczy Cień. Usiadły razem, bardziej na uboczu, wciąż mając jednak dobry widok na całą polankę gdzie odbyć się miała zaraz ceremonia pożegnalna.

_________________

i'm so ✧ confident ✧
yeah, i'm unstoppable today



Ostatnio zmieniony przez Gęsia Łapa dnia Sob 30 Sty 2021, 17:56, w całości zmieniany 1 raz
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Sob 30 Sty 2021, 00:14
Roztrzaskana Tafla
Roztrzaskana Tafla
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 48 | lipiec
Matka : Słoneczny Blask [NPC] (*)
Ojciec : Trzaskający Mróz [NPC] (*)
Mistrz : Trzmiela Gwiazda [NPC] (*)
Wygląd : Kocica średniego wzrostu, długowłosa, raczej szczupła; Jej ciało jest jasnokremowe; na głowie i łapach jest szarawe z czarnymi pręgami. Jej ogon jest niemal czarny, podobnie jak stopy. Jeżeli zaś chodzi o grzbiet i boki kocicy, są one brązowawe z ciemniejszymi i jasnymi przebłyskami, na których dość słabo rysuje się zarys klasycznych pręg. Ma migdałowate, jasnoniebieskie ślepia. Na prawej części ciała liczne blizny, w większości ukryte pod futrem za wyjątkiem kilku: jedna pod okiem, druga pod uchem, trzecia przechodząca przez żuchwę do policzka.
Multikonta : Orzechowy Cień; Iskra; Płatek
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 330
Wojownik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t51-roztrzaskana-tafla#179
Głos Kruczego Cienia… wytrącił ją nieco z równowagi. Akurat czyściła sobie futerko, tak dla odmiany postanawiając z rana zadbać o swoją higienę, skoro i tak obudziła się nieco za wcześnie, i o wiele bardziej spodziewałaby się głosu Trzmielej Gwiazdy, a nie jego wnuka. Z wysuniętym językiem i tylną łapą podniesioną stylowo do góry, zamarła w bezruchu, przeczuwając, że to nie wróży niczego dobrego. Opuściła nogę, schowała język i przełknęła ślinę, po czym nieco ciężko wyszła z Głębokich Tuneli, żeby ujrzeć praktycznie od razu nieruchome zwłoki przywódcy i siedzącego nad nimi Kruka.
Przez chwilę blokowała wyjście z legowiska wojowników, wpatrując się w obrazek, jaki ją zastał w centrum obozu. W końcu jednak się ruszyła i przeszła gdzieś na ubocze. Jakoś średnio to do niej docierało… Najgorsze było to, że Roztrzaskana Tafla, o ile czuła smutek na myśl o tym, że stracili członka klanu i jego przywódcę, to jednak… nie zamierzała płakać nad tym, że to akurat Trzmiela Gwiazda umarł. Nie będzie za nim tęskniła, to na pewno. Właściwie to teraz, patrząc na jego nieruchome ciało, nie czuła prawie… nic. Może trochę obawy co do tego, że teraz Kruczy Cień musiał się udać na daleką wyprawę, ale co do samego zmarłego przywódcy… huh, żadnej tęsknoty, żadnego smutku, żadnej żałoby. Bardziej jej było szkoda Kruka i Konwalii, którzy właśnie stracili jedynego starszego członka rodziny. To było dziwne. I okropne zarazem. Przecież to był drugi kot, jej mistrz, a ona, ugh… pod wpływem tego zaczęła się czuć okropnie sama ze sobą. W końcu się ruszyła do przodu i podeszła na nieco sztywnych łapach do ciała, które dotknęła lekko nosem, ale tylko w wyrazie jako takiego szacunku dla zmarłego, i żeby życzyć mu spokoju na Srebrnej Skórce.
Przykro miwymruczała do Kruczego Cienia, posyłając mu przy tym zaskakująco poważne spojrzenie. Chciała dać mu wsparcie, być dla niego, jakoś pocieszyć, jeśli tego potrzebował, ale jednocześnie nie chciała się narzucać… była też gotowa udać się razem z nią do tego miejsca spotkań z Gwiezdnymi, jakkolwiek się nazywało, wyleciało jej już z głowy. Dlatego nie powiedziała już nic więcej, bo nie za bardzo potrafiła znaleźć słowa. W końcu skierowała kroki do Światełka, który kręcił się nieopodal, i leciutko trąciła pyszczkiem jego brzeg, chcąc, by oddalił się nieco od ciała i Kruczego Cienia.
Hej, Światełko. Trzmiela Gwiazda jest… jest w Gwiezdnym Klanie. Rodzice ci mówili o Gwiezdnym Klanie, prawda? Inni będą chcieli się z nim pożegnać, nie przeszkadzajmy, dobrze?szepnęła.

_________________
Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy AtU9WF6
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Nie 31 Sty 2021, 01:44
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 932
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Podobnie jak jego siostra, Żar również postanowił z rana zadbać o swoją higienę. Dzisiaj jako pierwszą atrakcję miał wyznaczony patrol, a dopiero potem pójdzie sobie na polowanie, dlatego też chciał chociaż raz wyglądać w miarę dobrze, a nie rozczochrany, ze śladami po krwi na białym pysku i łapach. Jednak jego toaletę przerwał głos Kruczego Cienia, przez co był... Lekko zaniepokojony. W koncu, to raczej nie było codzienne, żeby zastępca zwoływał cały klan. Wysunął się z legowiska wojowników prawie w tym samym czasie, co Roztrzaskana Tafla, a jego oczom ukazało się ogromne ciało przywódcy. Cofnął uszy, patrząc na nieruchome zwłoki czując, jak po jego grzbiecie przechodzi dreszcz. Jak to? Już? Trzmiela Gwiazda może miał trochę naddatku w sobie, ale wydawał się całkiem młody, pomimo że na ostatniej ceremonii nie wyglądał zbyt dobrze. Ale czasami się tak zdarza, każdy może mieć gorszy dzień i wyglądać mniej pięknie, niż zwykle, jednak nie spodziewał się zupełnie, że niebieskiemu kocurowi się zejdzie. Było mu... Przykro. Głównie dlatego, że teraz Kruk i Konwalia byli pozostawieni sami sobie, a dodatkowo na czarnym kocurze ciążyła wizja, że to on teraz ma przewodzić klanem. A był młodszy od rudego kocura! Wziął głęboki oddech, żegnając się przez chwilę w ciszy z Trzmielą Gwiazdą. Na razie nie dosiadał się do nikogo, Trzask zajęła się Światełkiem, a część kotów siedziała w parkach lub samemu, ale on czekał na Konwalię. Ona zdecydowanie będzie potrzebowała wsparcia po tym, co zobaczy. Nie chciał jej zostawiać z tym samym, a jak się do kogoś dosiądzie, to trochę głupio będzie odejść, jak tylko pstrokata wojowniczka pojawi się w zasięgu wzroku. Przysiadł więc gdzieś na rogu, obserwując głównie ciało i jedynie od czasu do czasu przesuwając wzrokiem po zebranych i pogrążonych w żałobie kotach. Jak udało mu się złapać z kimś kontakt wzrokowy, to kiwnął mu głową na przywitanie, ale jakoś nie było mu do śmiechu, co było widać po poważnym i nieco smutnym wyrazie pyska.
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Nie 31 Sty 2021, 14:37
Lodowy Potok
Lodowy Potok
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 82 w momencie śmierci
Matka : Zielona Ropucha [*]
Ojciec : Sokoli Krzyk [*]
Mistrz : Traszkowy Język [*]
Partner : 42 liście mniszku
Wygląd : Lód jest czarnym dymnym kocurem z możliwym zauważalnym gdzieniegdzie tygrysim pręgowaniem. Dodatkowo biel na jego futrze rozpościera się na tylnich łapach do uda, przez cały brzuch, na przedniej lewej łapie do łokcia, na przedniej prawej łapie trochę ponad piąty palec. Cała kryza jest zanurzona w białym, następnie możemy zauważyć całą białą brodę. Biel rozciąga się na poliki, które łukiem idą w stronę czarnego noska, tworząc tym samym “w”, które kończy biel zawartą na futrze owego kocura. Jego ślepia są koloru zielonego i na szczęście na razie nie posiada żadnych blizn.
Multikonta : Szałwiowe Życzenie, Gradowy Chłód [KW], Szczyt [PNK] | Rdza [P]
Autor avatara : goataoo w podpisie
Liczba postów : 908
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t327-lodowy-potok#514
Zmarł. Ale czemu? Nie czuł od niego żadnej choroby, nie widział też żadnych objawów. Po prostu zmarł... Ale co się stało? Jak to się stało? Futro Trzmielej Gwiazdy było ułożone tak jak do snu i nagle... odszedł.
Gdy tylko Kruczy Cień powiedział Medykowi co się stało Lód wystrzelił ze swojego legowiska z położonymi po sobie uszami w stronę legowiska Przywódcy i faktycznie. Nie żył. Nie uważał też, aby go Zastępca okłamywał. Z zapachu Lód nie mógł niczego wyczuć. Żadnej krwi, żadnych trucizn.
Kiedy wnieśli ciało Gwiazdy wraz z Krukiem na polanę obozu i ten zawołał z całej siły zebranie Klanu, przez jego ciało przeszły nieprzyjemne, zimne ciarki. Czy to jego wina? Przecież Przywódca na nic się nie skarżył, co się stało?
Nie mniej jednak, zostawił ich. Lodowy Potok pochylił się nad futrem przywódcy i wbił w niego nos. Zniżył się na łapach, aby położyć się na ziemi i zamknąć oczy. Nie wiedział co się stało, kiedy to się stało. Bał się, że to jego wina. Jaki z niego Medyk, skoro nie zobaczył postępującej choroby, która zabiła Przywódcę?

_________________
Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy ZMlns6w
Shall we look at the moon, my little loon
Why do you cry?
Make the most of your life, while it is rife
While it is light

Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Nie 31 Sty 2021, 14:48
Konwaliowa Ścieżka
Konwaliowa Ścieżka
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 30 w chwili śmierci
Matka : Sarnia Skórka [NPC] (?)
Ojciec : Wilk [NPC] (?)
Mistrz : Mroźny Poranek [NPC]
Wygląd : Dobrze zbudowana kocica o wzroście trochę wyższym od przeciętnego. Ma długie, czarno-rude futro; na większych rudych plamach widać cętki. Posiada również białe znaczenia na palcach prawej przedniej i tylnej łapy, brzuchu, klatce piersiowej, pyszczku i końcówce ogona, wszystkie o niezbyt dużej powierzchni. Jej oczy są ciemnozłote, a wąsy zabawnie poskręcane.
Multikonta : Motyla Łapa
Liczba postów : 166
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t66-konwaliowa-sciezka#194
Ostatnie dni nie były dobre. Wyprawa po zioła i cień wilka, to, co stało się Kaczej Łapie i w ogóle to, jak się czuła, sprawiało, że była w gorszym nastroju niż zazwyczaj, ba, właściwie to nie za bardzo miała ochotę na cokolwiek. Częściowo obwiniała się o to, co stało się terminatorce. Miała poczucie, że zawiodła jako wojownik i jako jej mistrzyni. Nie chciało jej się myśleć o żadnych obowiązkach; wydawało jej się, że robi je źle, że się nie spisuje i nie chciała popełniać więcej błędów. W związku z tym wszystkie rozmyślania o Rozżarzonym Kroku i tym, co oznaczał jego dość… intymny gest, zeszły na dalszy plan. Przez stan Kaczej Łapy przede wszystkim wróciły jednak myśli o Kawce, o mamie, o ciotce, o wszystkich innych kotach, które straciła, co sprawiło, że jej lęk powróciły. Zaczęła spędzać więcej czasu w obozie, często w samotności – i właśnie tak było teraz. Zaszyła się gdzieś w głębi legowiska wojowników. Potrzebowała trochę czasu dla siebie. Przed innymi kotami, a w szczególności przed Kaczą Łapą, udawała, że jest w normalnym stanie, że czuje się dokładnie tak, jak zwykle, ale nie była w stanie tego robić ciągle, kiedy w dalszym ciągu ogarniał ją strach i poczucie winy. Właśnie wtedy usłyszała głos Kruczego Cienia, który zwoływał klan… i natychmiastowo poczuła zimny dreszcz rozchodzący się po jej ciele. To nie było wołanie Trzmielej Gwiazdy, a więc coś musiało się stać. Pogrzeb? Miała nadzieję, że nie. Czuła, że nie byłaby w stanie tego znieść. Ale co innego? Było coś do przekazania i jej dziadek wyręczał się Krukiem? Może? Miała nadzieję, że to właśnie to, a nie coś znacznie gorszego, ale nie mogła powstrzymać myśli, że to było coś znacznie gorszego. Minęło trochę czasu, nim zebrała się w sobie i wyszła na środek obozu. To, co tam zobaczyła, było jeszcze gorsze, niż się spodziewała. Ktoś umarł, ale nie byle kto – sam Trzmiela Gwiazda leżał martwy na ziemi. Kiedy tylko go rozpoznała, stanęła jak wryta. Z początku nie dowierzała. W końcu jak to w ogóle było możliwe? Jakim cudem, skoro nie był jeszcze zupełnie stary, nie miał żadnych ran, a w dodatku podobno miał mieć dziewięć żyć? Czy to na pewno było możliwe? Jednak to niewątpliwie był on, jej dziadek. Przez chwilę miała wrażenie, że nie mogła oddychać.
Miała ochotę płakać, ale czuła, że nie mogła, że jej nie wypadało. Tym razem nie dlatego, że za wszelką cenę chciała się zmuszać do zachowania twardego wizerunku, a dlatego, że byłoby to niesprawiedliwe wobec Trzmielej Gwiazdy. Choć wiedziała, że będzie za nim tęsknić i bolała ją jego śmierć, nigdy nie była z nim szczególnie blisko, nie tak jak z Kawką czy z Sarnią Skórką. Sam Trzmiel był dla niej praktycznie jak każdy inny kot z klanu Gromu. Tym, co wstrząsnęło nią najmocniej, było przygniatające uczucie strachu i samotności. Ona i Kruk zostali sami, ostatni ze swojej rodziny. Nie było już nikogo innego. Nawet ktoś taki, jak Trzmiela Gwiazda, ktoś, kto powinien mieć całe dziewięć żyć, na osty i ciernie, zginął – tak po prostu. Nawet to do niej w pełni nie docierało. Pamiętała, że kiedy dowiedziała się o tym, co stało się z Kaczą Łapą, przez myśl przemknęło jej kto będzie następny? Wciąż jednak nie sądziła, że mogłoby się stać coś takiego i to tak szybko. Na sztywnych łapach i niemal w otępieniu podeszła do ciała Trzmielej Gwiazdy. Nie zwracała uwagi na inne koty, po prostu dość pusto wpatrywała się w to, co zostało po dziadku, aż dopóki nie podniosła wzroku na Kruczego Cienia. Poczuła ucisk w klatce piersiowej. Co jeśli on też tak skończy, skoro nawet dziewięć żyć nie uchroniło Trzmielej Gwiazdy? Zdała sobie sprawę z tego, że sam Kruk też wkrótce miał być obdarowany przez Gwiezdnych, zostać Kruczą Gwiazdą… a do tego będzie musiał się udać na wyprawę do miejsca spotkań z Gwiezdnymi. Co jeśli stanie mu się coś po drodze? Nie chciała o tym myśleć; wiedziała, że mogła sobie gdybać i nic jej to nie da, więc nie powinna panikować na zapas, ale po tym, co stało się Kaczej Łapie, nie myślała do końca racjonalnie. Najpierw terminatorka prawie umarła, teraz to. Chyba naprawdę przynosiła im pecha, heh. Zatrzymała się dopiero przy ciele dziadka, stając obok Kruczego Cienia. Spojrzała na Trzmielą Gwiazdę dokładniej; na jego ciele nie było żadnych ran. Do tej pory nie przyszło jej nawet do głowy, żeby zastanawiać się, jak dokładnie umarł. Czyżby to przez chorobę? Och, ostatnio widać było po nim, że trochę gorzej się czuł, ale nigdy nie sądziła… Przełknęła ślinę, czując narastające poczucie winy. Nie, nie mogła teraz myśleć w ten sposób. Musiała wziąć się w garść, bo jeśli nie, to nie wytrzyma dłużej, nie da rady udawać, że wytrzymywała. A potrzebowała, bo wiedziała, że Kruka czekają teraz wielkie zmiany. Że nie tylko stracił on członka rodziny, ale też spadła na niego odpowiedzialność za cały klan. Odpowiedzialność, której wcale nie chciał. Nie mogła go teraz mocniej przytłaczać.
Trzymasz się? – spytała cicho brata, szeptem, tak, aby nikt poza nim jej nie słyszał. – Jakbyś potrzebował pomocy w... ogarnianiu czegokolwiek, możesz na mnie liczyć – dodała po chwili. Nie wiedziała, jakiej odpowiedzi oczekiwała… ale czuła, że musiała coś powiedzieć.

_________________

if I were still alive, I’d sing just one last time
a song I never sang for you, but now I have to try
it's just a bit embarrassing, but you need to hear it through
it would be nice if you could listen to this song I made for you

it would be nice if this song could one day reach you

Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Nie 31 Sty 2021, 19:39
Korzenny Język
Korzenny Język
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 45 (IX)
Matka : Słona Bryza [*]
Ojciec : Agrestowy Kolec [*]
Mistrz : Mroźny Poranek (NPC)
Wygląd : Korzeń jest kocurem stosunkowo wysokim, o smukłej budowie ciała, która jednocześnie sprawiaja wrażenie mocnej. Jego futro jest krótkie, zadbane i matowe, a w kwestii koloru stanowi biel pokrytą burymi, ciemnymi plamami z pręgowaniem ticked - największymi na głowie i grzbiecie, mniejszymi na łapach i ogonie. Oczy w kształcie migdałów mają kolor oliwkowy, wpadający w zieleń. Uszy są proporcjonalne i spiczaste, nos wątrobiany, wąsy długie i białe.
Multikonta : Mgła
Autor avatara : https://www.instagram.com/nononocarlos/
Liczba postów : 188
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t394-korzenny-jezyk
Korzenny Język był akurat w obozie, gdy Klan został zwołany przez... Kruczego Cienia. Bez większego zastanwienia ruszył na miejsce spotkań, a tam wśród zgromadzonych ciało. Ciało przywódcy. Bez wątpienia leżące tam bez życia, zwłaszcza patrząc na grobowy nastrój wśród zgromadzonych. Trzmiela Gwiazda już na ostatniej ceremonii wyglądał trochę niemrawo i najwyraźniej dopadła go choroba, z którą Lodowy Potok nie zdołał sobie poradzić. No cóź, tak już bywało. Nie każdego dało się uratować. Korzenny Język był ze śmiercią oswojony. Śmierć przywódcy była rzecz jasna bardzo przykrym wydarzeniem, ale nie osobistą tragedią wojownika. Była szokująca, ale nie druzgocąca. Podszedł zatem do ciała, by z powagś i w ciszy oddać mu przez krótką chwilę hołd. Na chwilę zawiesił wzrok na Kruczym Cieniu i lekko ugiął łeb w geście wyrazów współczucia, a następnie odszedł na bok, by nie przeszkadzać bardziej powiązanym z Gwiazdą żałobnikom. Usiadł niedaleko Żara, skinąwszy mu wcześniej nieznacznie głową. Nie chciał go tym razem zagadywać. Okoliczności nie były właściwie do prowadzenia pogaduszek. Po tym jak usiadł, przez chwilę obserwował spod zmrużonych powiek Żabią Łapę i Mewią Łapę, a następnie zaczął leniwym wzrokiem przejeżdżać po reszcie zebranych.

_________________
Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy WaWfzQ6
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Nie 31 Sty 2021, 21:26
Kruk.
Kruk.
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 37
Matka : Sarnia Skórka [NPC] (?)
Ojciec : Wilk [NPC] (?)
Mistrz : Dziczy Grzbiet [NPC] (*)
Partner : twoja stara
Wygląd : Wysoki, szczupły, czarny jednolity kocur o długim futrze bez ani grama bieli. Po walce z łasicą na treningu ma bliznę przechodzącą przez prawe oko. Tęczówki Kruka mają barwę jadowitej żółci.
Multikonta : Gwieździsta Noc
Autor avatara : https://www.instagram.com/karvahelvetti/
Liczba postów : 264
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t278-kruczy-cien
Kruczy Cień siedział przy ciele swojego ostatniego bliskiego, który nie był jego siostrą z miną doprawdy posępną. Naprawdę smucił go fakt, że dziadek zmarł i to tak nagle. Nigdy nie chciał, żeby opuścił żywych, a tym bardziej w taki sposób. Kruczy Cień pragnął, by gruby kocur żył jak najdłużej i najlepiej przed śmiercią wybrał innego zastępcę. To wszystko działo się tak nagle. Zdecydowanie za szybko dla niego. Kruk pogrążony w myślach nie zauważał żadnych kiwnięć głową na powitanie, a głosy innych kotów docierały do niego przytłumione, jakby siedział w półdźwiękoszczelnej bańce. Niemniej usłyszał, co powiedziała Trzask. Spojrzał na nią jedynie, a w jadowicie żółtych ślepiach brakowało tego typowego żaru. Był jeszcze bardziej nieobecny, niż czasami potrafił, nie patrząc na swojego rozmówcę. Dopiero głos Konwalii sprawił, że kocur na chwilę chociaż częściowo wrócił na ziemię.
— Wiesz, co teraz będzie — mruknął posępnie. Konwalia, jako jeden z niewielu kotów w klanie, wiedziała o większości rozterek Kruka i o tym, że nigdy nie chciał być zastępcą, a tym bardziej przywódcą. Jeszcze niedawno zastanawiał się nad żywotem samotnika i tym, czy nie byłoby mu tak lepiej, ale się nie zdecydował. Zwyczajnie stchórzył i wrócił do klanu. Gdyby nie przywiązanie do dziadka, to nigdy by go to nie spotkało, ale też pewnie nie dowiedziałby się, że Trzmiela Gwiazda zmarł tak nagle.
— Znalazłem Trzmielą Gwiazdę martwego dzisiaj o świcie. Lodowy Potok nie wie, co się stało. Prawdą jest jednak to, że nie czuł się on najlepiej od jakiegoś czasu, ale żadne z nas nie spodziewało się takiego... finału — odezwał się głośniej, powoli ważąc słowa. Przychodziły mu z trudem, jednak nie dawał tego po sobie poznać. Jego uczucia były tylko i wyłącznie jego sprawą. Dobra, to co teraz? Będzie musiał iść i spotkać się z Gwiezdnymi? Nie sądził, że kiedykolwiek przyjdzie mu tego doświadczyć. Cała sprawa brzmiała jak bujda na resorach.
— Konwaliowa Ścieżko, Rwący Strumieniu, Mewia Łapo - chciałbym, abyście ruszyli ze mną na wyprawę. Wyruszymy niezwłocznie po pochowaniu Trzmielej Gwiazdy. Konwalio, opatrunek nie przeszkodzi ci w wyprawie? — dodał po chwili, wybierając koty, które z nim pójdą. Po ostatniej akcji z Kaczą Łapą doszedł do wniosku, że gdy będzie spał, to nie chce, aby pilnowali go jedynie terminator z jednym wojownikiem, więc postanowił dobrać jeszcze jednego kota. Dwie szylkretki i gołąbek brzmiały jak dobre towarzystwo w tym posępnym dniu.
— Rozżarzony Kroku, Korzenny Języku, wy staniecie na straży obozu. Do mojego powrotu klan spoczywa na waszych barkach. — Czuł się dziwnie, mówiąc takim oficjalnym językiem i wydając innym, bądź co bądź, rozkazy. Poczekał jeszcze na odpowiedź siostry, a jeśli nikt nie miał żadnych pytań, to po tym, jak rozeszły się wszystkie koty, osobiście pochował dziadka, żegnając się z nim jeszcze raz, zanim jego ciało zniknęło w ziemnej krypcie.

zt

_________________
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Nie 31 Sty 2021, 22:33
Mewi Krzyk
Mewi Krzyk
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 52
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 463
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t63-mewia-lapa#191
Szybko dołączyła do niej Żabia Łapa, która najwyraźniej również postanowiła przyjść i poobserwować widowisko. Bez wątpienia każda taka zmiana wymagała uwagi, a przywódcy to już w ogóle! Ciekawiło ją, jakim przywódcą byłby Kruczy Cień i kogo wybierze na zastępcę. Teraz, jako honorowy członek Klanu Gromu, powinna interesować się takimi zmianami! Oczywiście nie dramatyzujmy - Mewia Łapa przede wszystkim zwracała uwagę na to, czy potencjalny przywódca będzie dla niej kłopotliwy, czy nie. W tym wypadku ponownie jej się poszczęściło - Kruczy Cień wyglądał na nieco bardziej wyluzowanego od Trzmielej Gwiazdy, a to już coś. Im mniej sztywniaków, tym lepiej. Choć w tym przypadku kocur był sztywny zarówno przed śmiercią, jak i po.
Szybki awans! Kto by pomyślał! – uśmiechnęła się delikatnie w stronę Żaby i podniosła głowę, by również szepnąć jej coś na uszko: – Bez wątpienia. Ciekawe, czy do jego powrotu zdążyłoby się coś wydarzyć – dodała cicho. Brak przywódcy i zastępcy w obozie? To aż proszenie się o jakieś kłopoty. Wątpiła, że taki Lodowy Potok byłby w stanie zapanować nad towarzystwem. A kiedy przywódcy nie ma na miejscu, to prościej jest zrobić coś głupiego. Może nawet Mewa wymyśli coś fajnego? Choćby, najprostsza rzecz - zrobienie na złość jakiemuś kotu? Sprowokowanie? Pewnie nawet Żabia Łapa byłaby chętna na dołączenie do takiego cyrku. Wtem też, niespodziewanie przy nich pojawił się... Ślimacza Łapa. Mewa podniosła głowę i odwróciła się do niego, zwracając uwagę na to, jak przywitał się tylko z nią, a z Żabą już nie. Oj, Żabko!
Ślimak! – również się przywitała i zaraz odpowiedziała na jego pytanie: – Och, oczywiście! Na pewno będzie świetnym przywódcą – powiedziała to w takim tonie, że bardzo ciężko byłoby określić, czy mówi to ironicznie, czy nie. W rzeczywistości Mewia Łapa wolała nie wydawać przedwcześnie osądów na temat Kruczej Gwiazdy. Mistrz przywódca może być dla niej albo wielkim szczęściem, albo utrapieniem. Jak będzie - dopiero przekona się w przyszłości!
Zerkała na koty, które zjawiały się na miejscu i czekała na rozwój wydarzeń. No, niech Kruk rusza na wyprawę, a ona zajmie się czymś fajnym! Kiedy w końcu jej mistrz przemówił, nastawiła uszy i wysłuchała, co ma do powiedzenia - do momentu, aż usłyszała swoje imię i zamrugała parę razy. Co. Zmarszczyła lekko pyszczek... Przecież nie usłyszała źle. ONA ma iść na wyprawę? ONA? Zacisnęła zęby, ale nie ze złości, ale dlatego, by po prostu nie wybuchnąć śmiechem. Ona ma iść na wyprawę, to ci dopiero! W życiu by nie pomyślała, że akurat ona zostanie wybrana na wycieczkę rekreacyjną. Nie wiedziała, co ma o tym myśleć - sam koncept jej idącej z Krukiem do Gwiezdnych wydawał się niezwykle zabawny, nierealny wręcz. A jednak to właśnie się dzieje! Schowała pysk w łapy, aby nikt nie widział, jak bardzo rozbawiona jest tym wyborem. Zaraz jednak uspokoiła się i odwróciła do Żaby, kiedy już było po wszystkim. Podniosła się i przyłożyła pysk do jej ucha.
Patrz, a teraz awansowałam na lizodupa! Liczę, że chociaż dostanę tego całuska od Gwiezdnych albo wydarzy się coś ciekawego... Pf. Już miałam proponować jakąś akcję w czasie nieobecności przywódcy, ale tym razem muszę odpuścić. Więc czekaj z tym na mnie, co? - powiedziała do Żaby wszystko tak, aby tylko ona usłyszała, a kiedy skończyła, to szturchnęła ją łapą w bark. No nic - czas przygotować się do tej wycieczki. Mewia Łapa na pewno nie uważała, że będzie nudnie - wręcz przeciwnie. Gdzie ona, tam zabawa. Nie znała Rwącego Strumienia, ale Konwalię już tak, więc mogła powiedzieć, że było to całkiem fajne towarzystwo. Oby ta dodatkowa kocica niczego nie zepsuła... Albo sam Kruk i Konwalia. Jeszcze tego jej brakowało - wycieczka w grobowej atmosferze i ciszy. Na to się nie pisze! Ale no, zobaczymy, jak to właściwie będzie!
- Idę coś przekąsić, co by nie umrzeć z głodu w tym czasie. Idziesz ze mną? - zaproponowała. Jeśli chodzi o jedzenie, to raczej spodziewała się, że Żaba od razu będzie chętna, ale jeśli kocica by się nie zgodziła - poszłaby po prostu sama w kierunku stosu. Wcześniej jeszcze pożegnała się z Ślimaczą Łapą, któremu dodatkowo posłała lekki uśmiech i... Cóż, czas na posiłek, a potem ten cyrk.

[zt][/b]

_________________

I won't tell you that I love you, kiss or hug you
'cause I'm bluffin' with my muffin
I'm not lying, I'm just stunnin' with my


love-glue-gunnin'

just like a chick in the casino
take your bank before I pay you out
I promise this, promise this
check this hand 'cause I'm marvelous

Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Pon 01 Lut 2021, 12:09
Rwący Strumień
Rwący Strumień
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 382
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t340-rwacy-strumien#537
Pusto wpatrywała się w przestrzeń, no bo doprawdy, nie wiedziała co ze sobą zrobić. Nie codziennie w końcu umiera przywódca, nie codziennie władza robi szybkiego fikołka no i no. Ale stało się. Trzmiela Gwiazda leżał teraz martwy. Ale dlaczego? Co się właściwie stało? Czy... Coś go zaatakowało w podstępny, nie zostawiający ran sposób? A może zjadł coś nieświeżego i... To coś nie dostało mu się do żołądka, tylko gdzieś indziej i zabiło go na miejscu?! Albo... Zerknęła w stronę medyka, ale szybko wybiła sobie z głowy to, że ten mógłby nie dać sobie rady z leczeniem, nie, na pewno on zrobił co mógł, a może to nawet nie zależało od niego, w końcu był przecież świetnym medykiem, prawda? Ją samą wyleczył, o, ten ból gardła dokuczał jej o wiele, wiele mniej i była już niemalże zdrowa! Mogła już normalnie mówić i w ogóle, choć jak się odzywała to czasem piekło mocniej, ale dawała sobie radę.
Wtedy odezwał się Kruczy Cień, na którego podniosła spojrzenie, kierując ku niego uszy. Następnie rzuciła spojrzenie znów na Trzmielą Gwiazdę. Czuł się ostatnimi czasy nieco gorzej? Naprawdę? Cóż... Nie zauważyła, szczerze... Czy to było jakieś karygodne niedopatrzenie? Chyba nie, prawda? Może widzieli to tylko bliżsi kocura, a zastępca takowym był jako jego wnuk, co nie?
Wtedy też czarny kocur odezwał się bliżej, a słysząc swoje imię o mało się nie zapowietrzyła. OJEJ, czyżby jednak to źle, że nie zauważała objawów? Za coś takiego można dostać karę?! Ale jednak zastępca, znaczy, przywódca, znaczy, no, Kruczy Cień, wymienił też inne koty! Ale, zanim w jej głowie doszło do jakiegoś zwarcia z tego powodu to wyjaśnił się powód. CHWILA. JAKI BYŁ TEN POWÓD? O mało nie podniosła tyłka z ekscytacji, o mało nie zaczęła skakać w kółko i krzyczeć jaka to nie jest super, że idzie na wyprawę z przyszłym przywódcą, że sobie pozwiedza okoliczne tereny, że pójdzie NA PRZYGODĘ! Ale uważała to za... stosunkowo nietaktowne, więc tylko parokrotnie przestąpiła z łapki na łapkę, a jej wąsy drgnęły radośnie... Ale miała nadzieję, że nie zostanie to jakoś... Niekorzystnie zrozumiane. Po prostu cieszyła się na tę wyprawę. Co prawda, nie znała towarzyszących jej w tym kotów, ale hej, to była idealna okazja, by ich poznać, co nie?
Odczekała do końca pogrzebu, nie ruszając się z miejsca, aż nadszedł czas wyprawy. Bo bała się, że jak się ruszy, to cała jej radość wybuchnie i będzie to wyjątkowo, wyjątkowo niestosowne - a tak przynajmniej zdążyła ją odsiedzieć, czy coś. Wstała dopiero krótko przed tym, jak nastał czas wyprawy.

[zt]

_________________
Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy NFFhmpp
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Pon 01 Lut 2021, 12:55
Konwaliowa Ścieżka
Konwaliowa Ścieżka
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 30 w chwili śmierci
Matka : Sarnia Skórka [NPC] (?)
Ojciec : Wilk [NPC] (?)
Mistrz : Mroźny Poranek [NPC]
Wygląd : Dobrze zbudowana kocica o wzroście trochę wyższym od przeciętnego. Ma długie, czarno-rude futro; na większych rudych plamach widać cętki. Posiada również białe znaczenia na palcach prawej przedniej i tylnej łapy, brzuchu, klatce piersiowej, pyszczku i końcówce ogona, wszystkie o niezbyt dużej powierzchni. Jej oczy są ciemnozłote, a wąsy zabawnie poskręcane.
Multikonta : Motyla Łapa
Liczba postów : 166
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t66-konwaliowa-sciezka#194
Pokiwała posępnie głową na słowa Kruczego Cienia. Doskonale wiedziała, dlatego właśnie oferowała mu pomoc, chociaż... nie wiedziała, czy będzie w ogóle w stanie pomóc. Ostatnio jakoś mało rzeczy jej wychodziło, a tak przynajmniej czuła po wypadku Kaczej Łapy. Nie chciała jednak, żeby to ją zatrzymywało. Wiedziała, że będzie z tym ciężko, ale Kruk został rzucony na głęboką wodę i nie miała zamiaru zostawiać go z tym samego. Zresztą, robienie jakichś rzeczy może pomoże jej się ogarnąć. Skupić się na czymś innym, żeby mogła wytrzymać. Żadnej śmierci czy zniknięciu po śmierci Kawczej Łapy nie pozwoliła się złamać na długo i nie zamierzała dopuszczać do tego teraz, ale kiedy ostatnio prawie straciła terminatorkę, a teraz została sama z Krukiem, kiedy byli ostatni ze swojej rodziny, kiedy jej lęki stawały się coraz bardziej realne, nie wiedziała, czy da radę tak pociągnąć długo. Aby o tym nie myśleć, na razie postarała się skupić na tym, żeby godnie pożegnać Trzmielą Gwiazdę, dowiedzieć się, jak to się w ogóle stało, że zginął, ale wcale nie okazało się to takie proste. Słowa Kruczego Cienia na temat śmierci dziadka ledwo do niej docierały. Była zbyt przytłoczona myślami i próbami odgonienia ich, żeby się skoncentrować. Obudziło ją dopiero to, co Kruk powiedział o wyprawie. Miała iść z nim i Rwącym Strumieniem oraz Mewią Łapą, świetnie. Towarzystwo wojowniczki i terminatorki mogło ożywić trochę atmosferę, a podejrzewała, że tego właśnie mogła potrzebować, żeby wziąć się w garść. Przede wszystkim cieszyła się jednak, że mogła iść i osobiście dopilnować, żeby podczas wyprawy na miejsce spotkań z Gwiezdnym Klanem i w drodze powrotnej Krukowi nie będzie nic zagrażało. Motywacja z tym związana podziałała na nią tymczasowo jak zimny kubeł wylany na głowę. To nie tak, żeby nie ufała innym wojownikom czy też samemu Kruczemu Cieniowi, ale miałaby wyrzuty sumienia, gdyby do czegoś doszło, kiedy siedziała uziemiona.
To tylko użądlenie i już przechodzi, nie powinno – powiedziała. Będzie musiała uważać na tę łapę na wszelki wypadek, tak jak jej przykazał Lodowy Potok, ale jakaś głupia pszczoła nie mogła sprawić, że zostanie w obozie. Nowe zobowiązania sprawiły, że trochę oprzytomniała. Uniosła spojrzenie i rozejrzała się po kotach, które przyszły na pogrzeb. Zauważyła między innymi Rozżarzony Krok i Korzenny Język, którzy mieli pilnować obozu, Lodowy Potok, Gęsią Łapę, a wreszcie spojrzała też na Rwący Strumień i Mewią Łapę oraz jej towarzystwo. Wyraz pyska miała poważniejszy niż zwykle, nieco trudny do odczytania, ale na pewno daleko jej było do przypominania obrazu nędzy i rozpaczy, którym czuła się w środeczku. Była zdeterminowana na myśl o wyprawie i nie chciała, żeby ktoś teraz zawracał sobie nią głowę. Następnie wróciła spojrzeniem na ciało Trzmielej Gwiazdy, z którym pożegnała się po raz ostatni. Zamierzała zostać do końca pogrzebu, a potem wyruszyć bez zbędnego przedłużania. Szczęście, że nie była głodna i miała sporo sił na wyprawę. No, przynajmniej takich fizycznych.

/zt, ig?

_________________

if I were still alive, I’d sing just one last time
a song I never sang for you, but now I have to try
it's just a bit embarrassing, but you need to hear it through
it would be nice if you could listen to this song I made for you

it would be nice if this song could one day reach you

Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Pon 01 Lut 2021, 20:43
Rozżarzona Gwiazda
Rozżarzona Gwiazda
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 113 (IV)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura :(
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 932
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t288-rozzarzony-krok#429
Nim zdołał cokolwiek zrobić, Konwaliowa Ścieżka, która pojawiła się na pogrzebie, ruszyła do swojego brata, by czuwać przy martwym ciele przywódcy. No... Cóż. Chwilę ją obserwował, nim Kruczy Cień zadecydował, że bierze ją, Rwącą oraz Mewią Łapę na wyprawę po życia, a Korzeń i... On? Mają pilnować obozu. No, tego się najmniej spodziewał. Nie był w sumie odpowiednim kandydatem do pilnowania porządku, ale widocznie po to mu przydzielono burego, by mógł dać sobie jakoś radę z tym, by wszystko było na swoim miejscu do czasu ich przyjścia. Podniósł się z miejsca i nim szylkretka zdołała wyjść poza obóz, podszedł do niej i smyrnął ją ogonem po barku, patrząc na jej pysk ze zmrużonymi ślepiami.
- Przykro mi... Jeśli mógłbym jakoś pomóc, to wiesz, gdzie mnie znaleźć - powiedział zniżonym głosem do kotki, po czym pozwolił jej odejść na wyprawę. Westchnął ciężko, chwilę obserwując wejście, po czym skierował się do Korzennego Języka z lekkim uśmiechem, chociaż nadal był trochę smutny, co było widać. Jednak śmierć przywódcy nie należała do najfajniejszych jeśli chodzi o życie klanu, zdecydowanie dużo lepiej by było tego uniknąć... Ale kto mógł wiedzieć.
- No to co... To chyba zaczynamy, nie? - zadał pytanie, odsłaniając zęby w nieco wyższym uniesieniu kącików ust. Korzeń był zacnym towarzyszem do rozmów, dlatego nie żałował, że oboje będą pilnować obozu. Co prawda, jakby Konwalia została w obozie, to mógłby ją pocieszać, ale obawiał się, że wtedy by nie wypełnili należycie swoich obowiązków... Za to Rwąca by go zagadała na śmierć. Za to Trzask by była dobrą opcją na towarzysza, ale widocznie Kruk miał inne plany. Gdy bury się z nim zgodził, przesunął się bliżej wejścia do obozu, by stamtąd pilnować i kontrolować, kto przychodzi i co przynosi ze sobą.


zt
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Wto 02 Lut 2021, 00:47
Żabia Łapa
Żabia Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 40 [X]
Matka : Lisia Gwiazda (Pysk)* [NPC]
Ojciec : Mknące Skrzydło* [NPC]
Mistrz : Chłodny Blask → Konwaliowa Ścieżka → Korzenny Język
Wygląd : Średniej wielkości, pulchna kotka o masywnej budowie ciała. Odziana jest w krótkie, szorstkie i przylegające do ciała rudo-białe futro z klasycznymi pręgami. Ma miodowe oczy, nieco większe stopy; bliznę na barku w kształcie półksiężyca i ślady poparzenia na boku lewej, przedniej łapy. [reszta w KP]
Multikonta : Uszko, Tafla, Krzywowąsy
Autor avatara : @thefluffytiger
Liczba postów : 273
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t61-zabia-lapa
Gdy podszedł Ślimak, Żabia Łapa zmiażdżyła go lodowatym spojrzeniem. Nie przez fakt, że się z nią nie przywitał, bo to miała gdzieś - a że w ogóle postanowił podejść. Słysząc przesłodzone świergotanie Mewy miała ochotę wydrapać sobie oczy, jednak siedziała z ciężkim zadem na miejscu ignorując cyrk u swojego boku. Gdy jednak Kruczy Cień postanowił zrobić więcej niż smarkać w towarzystwie innych kup - na szczęście żywego futra, wybrał sobie przydupasów na drogę, w tym Mewę. W przeciwieństwie do kocicy, ta jednak nie mogła się powstrzymać i parsknęła kpiąco pod nosem, zerkając na Mewią Łapę u swojego boku. Słysząc jej słowa, uniosła lekko brew i wzruszyła ciężko barkami dość...Obojętnie, chociaż w jej miodowych ślepiach błysnęło coś w rodzaju rozbawienia.
- Zobaczę. Tylko za bardzo nie wczuj się w bycie lizodupem. - burknęła uszczypliwie i podniosła się gotowa odejść w swoją stronę, bo tak naprawdę to nie wiedziała po co przyszłą na ten pogrzeb. Gdy jednak szynszylowa zaproponowała jej posiłek, mruknęła przeciągle i ruszyła za nią ciężkim krokiem. W sumie mogła coś zjeść przed...Innym, planowanym posiłkiem, a że jeszcze stos był pełny i nie musiała udawać, że jej nie obchodzi; mogła sobie pozwolić na nieco większe porcje. Dlatego też oddaliła się z Mewą by coś zjeść, nawet nie zwracając uwagi na zostawionego Ślimaka. Czekaj kogo?

[zt]

_________________
Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy YEL8HuN
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Wto 02 Lut 2021, 20:20
Korzenny Język
Korzenny Język
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 45 (IX)
Matka : Słona Bryza [*]
Ojciec : Agrestowy Kolec [*]
Mistrz : Mroźny Poranek (NPC)
Wygląd : Korzeń jest kocurem stosunkowo wysokim, o smukłej budowie ciała, która jednocześnie sprawiaja wrażenie mocnej. Jego futro jest krótkie, zadbane i matowe, a w kwestii koloru stanowi biel pokrytą burymi, ciemnymi plamami z pręgowaniem ticked - największymi na głowie i grzbiecie, mniejszymi na łapach i ogonie. Oczy w kształcie migdałów mają kolor oliwkowy, wpadający w zieleń. Uszy są proporcjonalne i spiczaste, nos wątrobiany, wąsy długie i białe.
Multikonta : Mgła
Autor avatara : https://www.instagram.com/nononocarlos/
Liczba postów : 188
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t394-korzenny-jezyk
Korzenny Język w ciszy i z powagą wysłuchał słów Kruczego Cienia. Zatem przywódca zmarł z nieznanej przyczyny, ale ze słów Zastępcy wywnioskował, że odszedł raczej bez większego cierpienia. W każdym razie Kruk ogłosił, że wybiera się do Gwiezdnych, na którą wybrał za kompanów Konwaliową Ścieżkę, Rwący Strumień i Mewią Łapę. Hm, same kotki. Cwany ruch, trzeba przyznać. Tak czy inaczej okazało się, że Korzeń również otrzymał zadanie. Wraz z Rozżarzonym Krokiem miał zająć się obozem na czas ich nieobecności. Czy był odpowiednim kandytatem? Po ostatniej wyprawie po zioła ciężko powiedzieć, jak się sprawował jako ochroniarz, ale właśnie otrzymał szansę by pokazać, że jest odpowiedzialny i można mu powierzać misje. W każdym razie skinął do Kruka głową na znak, że przyjął i oczywiście wykona polecenie.
- Jasne. - odparł krótko Korzeń odwzajemniając uśmiech Źarowi. Bardzo mu pasowało, że to właśnie z nim miał pilnować obozu. Polubił rudego wojownika i dobrze mu się z nim gadało, więc na pewno nie będą się nudzić. Następnie wstał, by pomaszerować za towarzyszem i wraz z nim usadowić się u wyjściu z obozu.


/zt

_________________
Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy WaWfzQ6
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Nie 07 Lut 2021, 17:42
Rozświetlona Łapa
Rozświetlona Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 13 [06'21]
Matka : Mętna Kałuża
Ojciec : Ogórkowąsy
Wygląd : Jest po prostu biały. Nie można jednak zostawić takiego opisu, więc lepiej zrobić to bardziej szczegółowo.
Na uszach kocura widnieją malutkie, śnieżnobiałe pędzelki. Jego uszy natomiast znajdują się na puszystej, kociakowej mordeczce. Jest ona póki co pulchniutka, jak na kociaka przystało. Dodatkowo na świat spogląda para ładnych, jaskrawoszarych oczek, które z biegiem czasu przyjmą inną barwę. Szyja kociaka jest niemalże niezauważalna! Nie dość, że zapadła się pod białym futerkiem to sam kocięcy tłuszczyk również robi swoje.
Tułów syna Ogórkowąsego jest tłuściutki i okrągły. Dopiero z biegiem czasu pojawią się tam mięśnie. Na razie jednak okrągłe kształty przykrywa puszyste, długie, białe futerko.
Łapki Światełka na razie nie są proporcjonalne. Widać, że będzie dosyć wysoki, jednakże na razie wygląda to dosyć śmiesznie. Mała, tłusta kulka z długimi, równie tłustymi łapkami. Stópki kocurka są dosyć puszyste. Wyglądają, jak małe chmurki na ziemi.
I na końcu ogon. Długi, również na razie niezbyt proporcjonalny, zdobiony przez długą, białą sierść.
Multikonta : Fiołkowa Łapa
Liczba postów : 13
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t477-swiatelko
Światełko był zbyt pochłonięty obserwowaniem i zrozumieniem tego, dlaczego wszyscy schodzili się tylko po to, aby popatrzeć jak Trzmiela Gwiazda śpi. Było to co najmniej głupie i... no głupie. Na niego nie patrzył cały klan, kiedy sobie ucinał drzemkę! No, czasem mama bądź tata, ale nikt inny raczej nie. Bez sensu.
- Ciocia? - miauknął nieco zaskoczony. Tak się nad tym wszystkim zastanawiał, że nawet nie zauważył, kiedy kotka do niego podeszła. Przez chwilę spoglądał na nią tak, jakby była duchem... Jednakże tak, to była ona. Miała te same oczy i te same futerko. Szybko więc wstrzymał oddech, po czym uśmiechnął się delikatnie, szczerząc ząbki. Szybko jednak zlazł, słysząc jej słowa.
- Jak to - miauknął, jakby z niedowierzaniem - To on nie śpi? - dodał nieco zdziwiony. Oczywiście, słyszał o Gwiezdnym Klanie, ale... na serio Trzmiela Gwiazda sobie do niego poszedł? No to tym bardziej chyba nie musieli na niego patrzeć, prawda? Skoro sobie poszedł to znaczyło, że ich po prostu nie lubi! A skoro on ich nie lubił to on go też nie będzie lubił od co.
Re: Pogrzeb Trzmielej Gwiazdy
Sponsored content

Skocz do: