IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Wichru
 :: Obóz Klanu Wichru :: Oko Lasu
Zarośnięty Głaz
Nie 22 Lis 2020, 15:27
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1857
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Zarośnięty Głaz to mniej więcej to samo, co mówi jego nazwa; położony przy Wilczej Paszczy i bezpośrednio się z nią łączący kawał kamienia jest obficie pokryty mchem i pomniejszymi pnączami. Służy wichrowemu przywódcy do zwoływania ceremonii, a u jego podnóża znajduje się stos zwierzyny.
Re: Zarośnięty Głaz
Pon 23 Lis 2020, 16:50
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Czy ktoś powiedział CEREMONIA?
No, tak się składa, że tak. Orzeszek powiedział, i to do swojego brata mniej więcej w tym samym momencie, co genialny pomysł zorganizowania takowej pojawił się w jego mózgu wielkości, cóż, orzeszka. Pomiędzy planem a jego realizacją nie było wiele, a ściślej mówiąc: było całe wielkie nic, oczywiście oprócz foszka, który strzelił Motyl, a którego oddał mu Orzeszek. Teraz to złoty kociak był ZDETERMINOWANY, żeby zrobić sobie ceremonię i pokazać bratu, jak świetnie się będzie bawił BEZ NIEGO. Motyl nie będzie mu robił łaski, o, i tyle!
Syn Niedźwiedziej Gwiazdy wypadł z kociarni, a zaraz po tym z całej Wilczej Paszczy, biegiem, po czym pomaszerował prosto w stronę Zarośniętego Głazu. Nie obchodziło go, czy Motyl za nim idzie, czy nie – w ogóle teraz się nie przejmował bratem, który go zdradził i któremu najwyraźniej samotność była milsza, niż jakakolwiek dobra zabawa. Nawet się nie obejrzał, ha! Całe szczęście wdrapanie się na szczyt było całkiem proste; kamlot był porośnięty mchem i pokryty pnączami, o które można było łatwo zaczepić się pazurkami. Gdy stanął na szczycie, rozdarł się swoim kocięcym głosem:
NIECH CAŁY KLAN WICHRU ZBIERZE SIĘ NA CEREMONIĘ!! – I czekał, stojąc na głazie niczym dumny paw.

_________________

Zarośnięty Głaz Cz7MEFY


Zarośnięty Głaz MevtoU0

Re: Zarośnięty Głaz
Pon 23 Lis 2020, 16:55
Kiełkujące Ziarno
Kiełkujące Ziarno
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 31 [Grudzień 2021]
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] [*] -> Tonące Słońce
Ojciec : Niedźwiedzi Sen [NPC] [*]
Mistrz : Sensei Tonące Słońce.
Partner : Krówka...?
Wygląd : Wysoki i masywny, długowłosy, klasyczny czarnopręgowany bury kot o złotych oczach.
Multikonta : Kłoda [Samotnik] ; Mokra Łapa [Rzeka]
Autor avatara : thetussetravels
Liczba postów : 294
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t344-powojnik
Zbliżała się Ceremonia, to było pewne. Ale żeby jego brat ją wzywał? Co on nagle zamienił się miejscami z ich ojcem czy co?
- Orzeszek! - Zaskoczony zeskoczył z jednego z głazów, na których wcześniej siedział. No tak, widział, że jego złoto-pręgowany brat rusza w stronę miejsca zebrań, ale nigdy by nie pomyślał, że wpadłby na taki durny pomysł jak bawienie się w Niedźwiedzią Gwiazdę. No dobra, gdyby to był ten głaz co w Kociarni, to jeszcze spoko. Ale... Kurde... NA PRAWDZIWYM?!
- Orzeszek, na Gwiezdnych, co Ty robisz? - Znowu się odezwał, gdy podszedł bliżej.
Machnął lekko zdenerwowany ogonem. No dobra, on sam był dumny z tego, że są synami samego Przywódcy. Chciał go naśladować i w ogóle, ale kto normalny wzywa cały klan? Oby miał do tego ważny powód!

_________________
Re: Zarośnięty Głaz
Pon 23 Lis 2020, 17:07
Świergoczący Bór
Świergoczący Bór
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 9ks [na koniec stycznia]
Matka : Mroźny Wiatr [NPC][*]
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC]
Mistrz : Szałwiowe Życzenie
Wygląd : Drobna i delikatna, ruda kulka o długiej sierści. Ma delikatne tygrysie pręgi, mocniejsze na przednich łapach i na pyszczku, białe skarpetki różnej długości na każdej z łap oraz białą plamę na piersi. Obdarzona jest ciemnoróżowym noskiem i blado-żółtymi oczami.
Autor avatara : @joinmyescape
Liczba postów : 41
Wojownik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t377-swiergot
Z zaintrygowaniem patrzyła, jak złoty brat wspina się na Zarośnięty Głaz. Patrzyła, bo jako kocię nie miała nic do roboty, więc po prostu siedziała i zerkała na obóz, a Orzeszkowa błyskawica wyskoczyła z kociarni i wskoczyła na miejsce przemówień nim Świergot zdążyła porządnie mrugnąć. I ta sama Orzeszkowa błyskawica zaczęła zwoływać klan. Poczuła rozdarcie, bo jakaś jej część chciała wybić się na łapach i zająć miejsce obok brata, potowarzyszyć mu w szaleńczej zabawie jaką miał w swojej głowie. Ale była też część, która wielkimi literami w jej głowie krzyknęła "MAMA BY TEGO NIE CHCIAŁA". I to ta część powoli przesunęła się w stronę dużego kamyka.
Właściwie najważniejsze pytanie zadał już Powojnik, Świergoce pozostało usiąść obok tego brata i spojrzeć z zaskoczeniem na Orzeszka. Chyba nie zamierzała się na razie odzywać. Miała nadzieję, że braciszek po prostu się bawi, ba, miała nadzieję, że to powie, że doda coś śmiesznego co poprawi rudej humor i że będzie mogła się bawić razem z nim. Bo przecież w zabawie nie było nic złego, prawda? Gorzej jeśli bratu po prostu przestawiło się w głowie i robi to wszystko na poważnie. Bo wtedy nie miałaby pojęcia co ma zrobić, oprócz chyba pójścia po tatę. Bo tata na pewno wiedziałby co zrobić. Przecież był Gwiazdą. I to był jego kamyk. Tata mógłby powiedzieć "zejdź ze skały" albo "bawcie się dobrze, nie spadnijcie". Tak. Poczeka co powie Orzeszek i w zależności od tego pójdzie do taty albo nie.
Re: Zarośnięty Głaz
Pon 23 Lis 2020, 18:20
Zawilcowa Łąka
Zawilcowa Łąka
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 52 (IX)
Matka : Malinowa Polana [*]
Ojciec : Dryfujący Liść [zaginiony]
Mistrz : Szałwiowe Życzenie
Partner : Skowronek [*]
Wygląd : chimera niebieskiej tygrysio pręgowanej szylkretki z czarnym z minimalną bielą z tylko jednym niebieskim okiem - lewym. Chuda i mniejsza od przeciętnego kota. Oderwany kawałek lewego ucha i rozległa blizna zaczynająca się na policzku i przechodząca przez pysk aż do gardła. Szarpana blizna na tylnej lewej łapie. Blizna na nadgarstku przedniej lewej łapy. Brak najbardziej zewnętrznego palca przedniej lepiej łapy.
Multikonta : Robak, Kasztan [pnk] Rycząca Łapa [krz] | Kukurydzowa Łapa, Ważkowa Łapa [gk]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 529
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t322-zawilec
Zawilec spała spokojnie w swoim legowisku gdy obudził ją jakiś głośny odgłos. Z początku nie wiedziała co się dzieje, ani w ogóle dlaczego coś ją wyrwało ze snu. Potem po paru chwilach zdała sobie sprawę, że słyszała jakiś krzyk. Wygrzebała się z legowiska nie pamiętając o Szroniku, przejęta, że coś się stało. Nie zdążyła nawet sprawdzić czy futro ma ułożone i czyste. Za bardzo bała się, że stało się coś tak poważnego jak pożar. Zaspana rozejrzała się po skalistym obozie nadal nie rozumiejąc co się dzieje. Z początku nawet nie skojarzyła, że znajduje się w ich nowym domu. Zobaczyła parę kociąt, które w miarę znała z kociarni. Ale jej uwagę przykuł jeden. Złoty syn przywódcy stał na takim wysokim głazie. Futro na jej karku i grzbiecie najeżyło się myśląc o tym co może się stać.
- Hej! - zawołała chcąc brzmieć miło - spadniesz! Lepiej zejdź tamtedy skąd wszedłeś - chciała by kocurek ją usłyszał, ale nie krzyczała za głośno.
Zawilec była kotką która martwi się o wiele rzeczy. Nie chciała, żeby jak mu tam było, Orzeszek zleciał ze skały i sobie coś zrobił. Patrzyła swoim zaspanym ślepiem skupiona na nim. Może powinna iść po kogoś starszego, żeby go stamtąd wziął? Ona by się bała schodzić z tak wysokiego miejsca...
Re: Zarośnięty Głaz
Pon 23 Lis 2020, 20:15
Niknący Cień
Niknący Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 24
Matka : Jeżynowy Cierń
Ojciec : Wronie Pióro
Mistrz : Jeżynowy Cierń, Cienista Polana
Wygląd : Smukły i szczupły, okryty krótkim, gęstym, błękitnym futrem i posiadający jasne, niebieskie oczy.
Multikonta : twoja stara, twój stary
Liczba postów : 9
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t292-niknacy-cien
Rzeczą, która głównie kojarzyła się z zarośniętym głazem był na pewno dudniący głos Niedźwiedziej Gwiazdy, który wzywał swoich klanowiczów na ceremonię lub inne zebranie. Było coś niemal tak naturalnego, jak cykl przemijających pór roku lub sam fakt, że wiatr wieje. Kiedy więc do uszu wojownika doszedł głos wzywający na ceremonię, coś było nie tak. To nie był ten sam, pewny siebie, głos przywódcy. Ten był raczej piskliwy i na pewno nie należący do kogokolwiek, kto powinien znajdować się na wspomnianym wcześniej głazie. Nic więc dziwnego, że Niknący nie zastanawiał się długo - ciekawość szybko wprawiła w ruch łapy, ciągnąc go za nos niczym najsłodsza woń zwierzyny.
Czy zdziwił się, widząc na głazie jednego z synów przywódcy? Absolutnie nie. Wibrysy drgnęły tylko w geście rozbawienia, a on sam dość szybko zajął miejsce nieopodal miejsca, z którego zwykle przemawiał Gwiazda. Absolutnie nie zamierzał przemawiać do rozsądku młodemu kocurkowi, bo cóż więcej powiedzieć - sytuacja zapowiadała się na zbyt ciekawą.
Re: Zarośnięty Głaz
Pon 23 Lis 2020, 23:18
Gwieździsta Noc
Gwieździsta Noc
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 24
Matka : Jaśniejący Płomień [NPC] (*)
Ojciec : Burzowe Niebo [NPC] (*)
Mistrz : Pochmurny Świt [NPC]
Wygląd : Średniej wielkości długowłosa kocica o srebrzystym futrze pokrytym czarnymi klasycznymi pręgami z symetrycznie rozłożoną, niewielką ilością bieli na mordce, kryzie, brzuchu, przednich i tylnych łapach. Znad krótkiego, drobnego pyszczka spoglądają lekko skośne oczy o tęczówkach o brawie zielonej, młodej trawy.
Multikonta : Kruczy Cień
Liczba postów : 98
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t316-gwiezdzista-noc#465
Leżała sobie akurat poza jaskinią, korzystając z ciepłego dnia i jego promieni, pielęgnując swoje srebrzyste, długie futro powolnymi ruchami szorstkiego, różowego języka, gdy do jej uszu dotarł kocięcy pisk, mający zapewne przypominać donośny głos jego ojca, który zwykł rozbrzmiewać po obozie. Młoda kocica obróciła głowę w stronę, z której dobiegało wołanie i przez chwilę patrzyła w tamtą stronę, zastanawiając się, czemu mały kociak próbuje zwoływać ceremonię. Początkowo nie myślała o tym, żeby podejść i sprawdzić, jako że z jej miejscówki niczego nie było widać, ale po parunastu uderzeniach serca taki pomysł zaczął kiełkować w jej głowie i szybko przerodził się w czyn. Wyprostowała srebrzyste-białe łapy i ruszyła w odpowiednim kierunku.
Na miejscu ujrzała parę kociaków, głównie niedźwiedzich półsierotek i jednego wojownika - Niknącego Cienia. Przyszła trochę za późno, żeby usłyszeć słowa Zawilec. Ją, w przeciwieństwie do niego, widok syna przywódcy na skale odrobinę zaskoczył, chociaż przede wszystkim rozbawił. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem i podeszła do wojownika, zajmując obok niego miejsce.
- Niknący Cieniu, wiesz kto będzie dzisiaj mianowany? - pociągnęła temat dalej. Ton miała lekko rozbawiony. Przez chwilę patrzyła w oczy wojownika, po czym zwróciła wzrok ku złotem kociakowi, który najwyraźniej bawił się w własnego tatę. A może stało za tym coś więcej? Z tego wszystkiego nawet puściła Orzeszkowi oczko.
Re: Zarośnięty Głaz
Pon 23 Lis 2020, 23:56
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S) | zaćmione słońce, płotkowy potok, rozgwieżdżona łapa, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : karo
Liczba postów : 1047
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
Pliszkę z przekładania bardzo nikłej ilości ziół, które wątpiła, że są w ogóle do czegoś przydatne, wytrącił piszczący głos...zwołujący na ceremonię. Jeżeli dochodziłby on z kociarni, zignorowałaby to — takie rzeczy można tam zaobserwować codziennie. Rzecz w tym, że to jej prawe ucho wyłapało dźwięk, zupełnie jakby to Niedźwiedzia Gwiazda wszedł na głaz i zwoływał swój klan. A jako, że nie miała za wiele do roboty — zainteresowała się.
Gdy wygramoliła się z lecznicy, na miejscu było już kilka kotów. Trójka kociaków przywódcy, w tym jeden — Orzeszek (ten najgłupszy, a może po prostu najbardziej rąbnięty) - na miejscu, gdzie zwykle siedzi lider. Na dole Powojnik i Świergot, a obok jeszcze najstarsza z mieszkańców Wilczych Zębów, Zawilec. A chyba najciekawszą częścią tego przedstawienia była para wojowników siedząca i najwyraźniej udająca, że to prawdziwa ceremonia. Pliszkowy Dziób zaśmiała się w duchu, ale jej twarz pozostawała zwyczajna i kamienna.
Jej kochająca tradycję i zasady część awanturowała się; nie powinni tak wyśmiewać klanowych zwyczajów i hierarchii, niezależnie od wieku. Cała ta zabawa wyglądała głupio i dziecinnie — w końcu to dzieci ją zaczęły. A jednak wszystko to ją śmieszyło, przynosiło pewną mdłą i nieśmiałą radość. Chciała usiąść tam, obok skały, jak zwykle to robiła i w najlepsze bawić się w nieprawdziwą ceremonię. Tak na pewno zrobiłaby młoda Pliszkowy Dziób, sprzed straty matki, sprzed zostania pełnoprawnym medykiem.
Pełnoprawnym medykiem...była nim, była tym trzecim najważniejszym kotem w klanie. Według przyjętych przez klany zasad, była ponad wszystkimi tymi kotami. Jednak czuła, że do nich nie należy — jest gdzieś obok, robiąc swoją pracę, i nie powinna mieszać się w ich wybryki i zabawy. Więc nawet, gdyby chciała im to wszystko przerwać, irracjonalny strach ją powstrzymywał. I może to i dobrze, bo w środku tak naprawdę nie chciała, by ta chwila relaksu i rozbawienia się przedwcześnie kończyła. Tyle że czuła się źle, gdy nie reagowała na to wszystko ani słowem. Szybko rozejrzała się po kotach.
Dzień dobry, Zawilec. Wiesz może, co robi Orzeszek? — usiadła koło dwukolorowej koteczki i zapytała. Doskonale wiedziała, co robi Orzeszek. Doskonale wiedziała, że powinna położyć temu wygłupowi kres. Czy chciała? Nie. Chciała w tym chociaż minimalnie i w nieoczywisty sposób uczestniczyć, i to był ten sposób.

XDDDDDD

_________________
you saw a light starting to shine, wanted it only for your eyes; older and wise, god on your side - i was the martyr who paid for your life.

i was innocent when you said i was evil
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 02:23
Niknący Cień
Niknący Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 24
Matka : Jeżynowy Cierń
Ojciec : Wronie Pióro
Mistrz : Jeżynowy Cierń, Cienista Polana
Wygląd : Smukły i szczupły, okryty krótkim, gęstym, błękitnym futrem i posiadający jasne, niebieskie oczy.
Multikonta : twoja stara, twój stary
Liczba postów : 9
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t292-niknacy-cien
Błękitne spojrzenie leniwe przesuwało się między kociętami Niedźwiedziej Gwiazdy, ostatecznie zatrzymując się nie na Orzeszku, Powojnik czy Świergocie, a na Zawilec, która również postanowiła przyłączyć się do chaotycznego zgromadzenia. Ona jednak, w przeciwieństwie do reszty paczki, wydawała się o wiele bardziej zmartwiona tym, co ewentualnie może się samozwańczemu przywódcy stać. Cień jednak wątpił mocno, by złocistemu kocurkowi powinęła się łapa, a nawet jeśli już spotkałby się z ziemią dość gwałtownie i nieprzyjemnie, to raczej paru siniaków nic nie powinno mu być. A nawet jeśli... Pliszkowy Dziób nie wydawała się równie zatroskana tą perspektywą. W końcu też trzepnął uchem, szybko rejestrując czyjąś obecność u swojego boku. Obrócił tez głowę, a spojrzenie zatrzymało się na oczach młodszej od niego wojowniczki.
- Dzień dobry Gwiazdko - przywitał się z wojowniczką, posyłając jej lekki, zaczepny uśmieszek. Szybko jednak jego wzrok znowu przeskoczył na gwóźdź programu, który wciąż tkwił na skale, a który też najwyraźniej był powodem dla którego kotka w ogóle się tu przypałętała. Odchrząkną. - Jeśli mam być kompletnie szczery, to patrząc na rozwój sytuacji i panujące nastroje, obawiam się że sam nasz przywódca zamierza mianować w tym momencie siebie - zachichotał, słowa wypowiadając nieco ciszej i wyraźnie tylko w kierunku swojej rozmówczyni, by ukryć przed ewentualnymi podsłuchującymi głośno wybrzmiewające rozbawienie, które równie dobrze przez niektórych mogło zostać potraktowane jako kpina. Oczywiście, Niknący Cień z nikogo nie zamierzał kpić, a przynajmniej nie otwarcie i gdyby ktoś zamierzałby go o to oskarżać, to ten zarzekałby się solennie, że nie takie były jego intencje.
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 13:04
Szałwiowe Życzenie
Szałwiowe Życzenie
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 79 [luty]
Matka : Lekkie Piórko [*] [NPC]
Ojciec : Czarny Ogon [*] [NPC]
Mistrz : Liściasta Burza [*] [NPC] → Skrzące Niebo [*]
Partner : samotność na ten moment
Wygląd : długowłosa, czarna srebrna cieniowana szylkretka z jasnozielonymi oczami. szałwia jest kotem szczupłym, wysokim, aczkolwiek masywnym i wytrenowanym. posiada bliznę przechodzącą po prawym barku oraz szramę na zadzie zakrytą futrem. odgryziony najbardziej zewnętrzny palec prawej łapy
Multikonta : Gradowy Chłód [KW], Szczyt, Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Liczba postów : 1244
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t321-szalwiowe-zyczenie#493
Srebrna kocica przyszła do obozu akurat w porę, zauważając na Zarośniętym Głazie jakiego rudego kociaka. Rzuciła zwierzynę na powoli rosnący stos, a swoje kroki zaczęła kierować ku medyczce i Zawilec. Tą drugą poczochrała łapą po łbie cicho się śmiejąc.
- Cześć młoda. - zamruczała w stronę kuzynki, przy tym też się witając. Jak się okazało, rodzinna fajtłapa, kochana, ale fajtłapa, miała towarzystwo, którym się okazała... nikt inny, jak jej znajoma. Podniosła łeb i spojrzała na smukły pysk medyczki. Mordka jej się sama uśmiechnęła, ale skinęła lekko łbem. - Pliszko. - rzuciła ciepło, po czym spojrzała na... jak on miał. Orzeszek? Chyba tak. No to co, bawimy się? Srebrna kocica zaczęła iść w stronę Zarośniętego Głazu, aby usiąść niedaleko.
- Orzeszkowa Gwiazdo, jeśli pozwolisz. Uważam, że jestem gotowa na swojego terminatora, aczkolwiek decyzja należy do ciebie. - skinęła łbem z szerokim od ucha do ucha uśmiechem. - I się trzymaj mocno, bo jak zjedziesz to ojciec nie będzie zadowolony.

_________________
ビターチョコデコレーション
皆が望む理想に憧れて
ビターチョコデコレーション
個性や情は全部焼き払い
ビターチョコデコレーション
欲やエゴは殺して土に埋め
ビターチョコデコレーション
僕は大人にやっとなったよママ
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 13:19
Zawilcowa Łąka
Zawilcowa Łąka
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 52 (IX)
Matka : Malinowa Polana [*]
Ojciec : Dryfujący Liść [zaginiony]
Mistrz : Szałwiowe Życzenie
Partner : Skowronek [*]
Wygląd : chimera niebieskiej tygrysio pręgowanej szylkretki z czarnym z minimalną bielą z tylko jednym niebieskim okiem - lewym. Chuda i mniejsza od przeciętnego kota. Oderwany kawałek lewego ucha i rozległa blizna zaczynająca się na policzku i przechodząca przez pysk aż do gardła. Szarpana blizna na tylnej lewej łapie. Blizna na nadgarstku przedniej lewej łapy. Brak najbardziej zewnętrznego palca przedniej lepiej łapy.
Multikonta : Robak, Kasztan [pnk] Rycząca Łapa [krz] | Kukurydzowa Łapa, Ważkowa Łapa [gk]
Autor avatara : Ja
Liczba postów : 529
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t322-zawilec
Na polanie zjawiło się dwóch wojowników. Ci jednak nie zrobili nic z Orzeszkiem. Zawilec nie rozumiała o co chodzi. Dla kotki nie było to ani trochę zabawne. Wręcz poważne, bo złoty kociak wszedł wysoko i może spaść. W dodatku udawał przywódcę jak się okazało. Co jeszcze bardziej zbulwersowało chimere. Tak się chyba nie powinno robić... W końcu jakby tak każdy udał gwiazdę to kto byłby w końcu liderem? Patrzyła skoncentrowana na Orzeszka chcąc by ten zszedł jak prosiła. Wtedy przyszła medyczka i zwróciła się do niej. Na początku Zawilec nie wyczuła jej obecności i lekko się przestraszyła, ale chwilę później już była opanowania i spojrzała na Pliszkowy Dziób. Może ona zrozumie powagę sytuacji?
- Orzeszek wszedł tam wysoko i zawołał zebranie. Nie powinien chyba tego robić. Nie jest przywódcą. Poza tym martwię się, że spadnie i coś mu się stanie Pliszkowy Dziobie.
Bezpieczeństwo członków Klanu jest dla niej ważne. W szczególności, że była starsza od złotego kociaka. Potem przyszła też Szałwiowe Życzenie i położyła łapę na jej głowie na co nie szczególnie zadowolona kotka nadęła policzki. Trochę nie był to adekwatny moment na takie pieszczoty. Chwilę później jednak wyraz twarzy Zawilec wrócił do początkowego stanu. Poważnie patrzyła się na Pliszkowy Dziób mając nadzieję, że ona coś zrobi, żeby kociak nie spadł. Bo... bo drobna kotka boi się wejść na skalę i go z tamtąd wziąć. Słysząc słowa kuzynki w stronę Orzeszka poczuła się znowu zmieszana. Czemu nikt mu nie mówi stóp? Dlaczego wszyscy tak udają? On w końcu jest przywódcą? Nie może być.

_________________
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 15:52
Kasztanowa Łapa.
Kasztanowa Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 5 [listopad]
Matka : Mroźny Wiatr
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda
Mistrz : hu
Wygląd : Duże, masywnie zbudowane, rude, klasycznie pręgowane. Pędzelki na uszach!!! Oczy złoto-brązowe. I w ogóle cud miód i orzeszki.
Liczba postów : 17
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t404-kasztanek
Kasztanek obudził się z przeczuciem, że dzieje się coś niedobrego. Ostatnio dość często miał takie przeczucie - czasem to wciąż jeszcze świeża Trauma(TM) odbijała mu się czkawką, kiedy budził się w środku nocy i sprawdzał, czy obóz się aby na pewno nie pali a kociarni nie zalewa właśnie wielka powódź. A czasem to tylko Migdałek przez sen opluwał mu futro. Teraz Kasztanek obudził się w kociarni kompletnie sam, zaspany i niezbyt przytomny uniósł głowę. Ceremonia? Tylko czemu głos ojca brzmiał tak... szczeniacko? I w ogóle tak jakby się cofnął w rozwoju? Niedźwiedzia Gwiazda nigdy nie był szczególnie reprezentacyjny, ba, jak na jego wysokie stanowisko wyglądał cokolwiek przeciętnie, ku rosnącemu niesmakowi swojego potomka, ale żeby brzmieć aż tak żałośnie? Ojcze, wstydź się. Trzepnął uchem z zaintrygowaniem i upewniwszy się że jego futro jest w nienagannej kondycji -  ktoś jego statusu i urodzenia nie może się przecież pokazywać publicznie z kołtunami w ogonie - wytoczył się z kociarni chcąc na własne oczy przekonać się o słabnącej kondycji ojca. A to co zobaczył sprawiło, że zdębiał. Pierwsza myślą jaka przemknęła przez jego wciąż jeszcze nieco zaspaną głowę na widok panoszącego się na skale Orzeszka było dramatyczne TO KONIEC. Ojciec również umarł! Kasztanek z rozmachem awansował z półsieroty na sierotę całkowitą! A co w tym wszystkim najgorsze to najwyraźniej Orzeszek został wybrany na jego następcę!  Kasztanek się aż prawie zagotował, ale na szczęście potrzeba mu było tylko kilku uderzeń serca by dobudzić się do końca i zdecydować, że nie, chyba jednak nie, to bez sensu. Orzeszek na skale również był bez sensu, ale to przynajmniej można było logicznie wytłumaczyć. Na przykład tym, że brat jest kompletnie i nieuleczalnie NIEPOWAŻNY!
- ORZESZEK! - huknął co sił i tchu w rudej piersi, niższym niż normalnie głosem w celu zabrzmienia doroślej, coby wszyscy dookoła wzięli go na poważnie. Biorąc pod uwagę poprzeczkę jaka właśnie położył na ziemi jego brat to nie powinno być trudne. - Po co żeś tam wlazł? Robisz WSTYD! - wytknął dramatycznie z wycelowanym w niebo, drżącym z przejęcia ogonem. A mama zawsze powtarzała "nie rób wstydu"! Kasztanek nie wiedział konkretnie na czym robienie wstydu polega, ale starał się tego robienia wstydu unikać jak ognia. - Jak ty się prezentujesz! I jeszcze jesteś NIEUCZESANY! - wygłosił oskarżycielsko wpatrując się w krzywo sterczące kosmyki na Orzeszkowej głowie. To najwyraźniej przelało czarę goryczy i przegło przysłowiową bujną pałkę! Klan chyba ani myślał ściągnąć młodocianego, NIEUCZESANEGO pretendenta ze skały, dorośli dookoła uśmiechali się pod wąsem w najlepsze, jakby to było cokolwiek zabawne. Ale Kasztanek nie liczył siebie jako część błogo siedzącego sobie i kręcącego kciukami pospólstwa. Mama przecież patrzy ze srebrnej skórki i jak ciśnie piorunem to zaraz im te uśmiechy z pysków zejdą! Zdeterminowany by osobiście położyć kres braterskiemu panoszeniu się i uratować dobre imię Klanu ruszył w stronę skały jak kot z misją i począł żwawo wspinać się na skałę ojca, coby Orzeszka doprowadzić do PORZĄDKU. Przylizać mu tę niesforną grzywkę na przykład. Albo zrzucić go ze skały, tak dramatycznie jakby pod nią przebiegało właśnie wąwozem stado antylop. Jeszcze nie zdecydował konkretnie w jakiej kolejności.
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 19:45
Słodka Gwiazda
Słodka Gwiazda
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 85 ks [III]
Matka : Barwna Łączka | Nakrapiany Nos (opiekunka)
Ojciec : ♱ Pohukująca Sowa
Mistrz : ♱ Tonące Słońce -> ♱ Golcowa Gwiazda
Partner : pozostało jedynie wspomnienie (♱ Orzechowa Gwiazda )
Wygląd : ruda klasycznie pręgowana, długowłosa kotka z bielą [ na pysku (pomiędzy oczami, na policzkach), kryzie, brzuchu, całych łapach oraz po prawej stronie nieco na tułowiu ] | pomarańczowe oczy | atletyczna budowa
Multikonta : Owcze Runo [KG] | Skacząca Łapa [KRz] | Mak [KW]
Autor avatara : soulcat.thilo
Liczba postów : 962
Przywódca
https://starlight.forumpolish.com/t352-nektarek
Nektarek jak to Nektarek, gdzie mogła spędzić czas jak nie biegając od jednego kąta obozowiska do drugiego szukając jakichś różnych ciekawych zakamareczków, które mogłyby być jej tajemnym miejscem? No dobra, ewentualnie jej i Fiołeczka...no i jakichś jeszcze bliższych jej klanowiczów, ale tylko dla nich! Tym razem buszowała w pobliżu Zielonych Zarośli, przeciskając się przez ich gęste listowia poszukując może jakiejś większej przestrzeni w której mogłaby mieścić się kiedyś jej kryjóweczka, lecz poszukiwania przerwał jeszcze dosyć piskliwy głosik, który bardzo prawdopodobne że kojarzyła z legowiska. Nastawiła uważnie uszka, momentalnie zwracając rudo-biały łepek w kierunku dźwięku. Było to o tyle dziwaczne, że zawsze wydawało jej się, że Niedźwiedzia Gwiazda miał taki niski, gruby głos, a nie jakąś piszczałkę! Wyszczeliła z krzewinek niczym proca, by sprawdzić co się dzieje, przy okazji nieco odzierając się o wystające patyczki i zaliczając niewielkiego fikołka na polanie. W futerku miała pełno małych listeczków no i oczywiście gałązek. Kiedy już pozbierała się na równe łapki, otrzepała się z osadu, który zebrała razem ze sobą oraz z częsci z nowych znajdziek. Niektóre badylki tak mocno pouczepiały się jej futerka, że musiała je ząbkami wyciągać! No, ale mniejsza o to. Mniej więcej doprowadziła się do ładu i składu (nie musiało być przecież idealnie, prawda? Zresztą, przynajmniej wszyscy zobaczą, jaki z niej mały odkrywca, o! ) i ruszyła żywszym kroczkiem w kierunku zarośniętego głazu na którym...ktoś już siedział. Właściwe to ze zgromadzonego tłumu to tylko znała Szałwie, więc idealnie się składało. To właśnie przy niej zamierzała później przystanąć, no i nie będzie miała przynajmniej rozterek do kogo podejść. Ale no, najpierw nowa Gwiazdka. A był nim Orzeszek, kolega z legowiska, którego kojarzyła, bo kojarzyła. Jedynie wiedziała, że był on synem no, Gwiazdy, znaczy się Niedźwiedziej Gwiazdy dokładniej.
Ło! Ale super! Bawimy się w ceremonie. — mruknęła cichutko jakby tylko do siebie, delikatnie nawet podskakując, a końcóweczka jej rudego ogona zabujała się na boki, zdradzając jej ekscytacje i radość. Podobała jej się ta zabawa, którą zapoczątkował złoty kocurek. Naprawdę! Prędko podeszła do Szałwiowego Życzenia, do której właściwie nie miała daleko, jedynie parę kroczków. — Dzień dobry pani Szałwio! — przywitała się grzecznie na początek, a jej wąsiki drgnęły. — Pani Szałwio jak już pani załatwiła wszystko z Orzeszkową Gwiazdą to chodźmy i zajmijmy miejsce gdzieś z boku. — dodała i nie okręcając się za ładno-futrom wojowniczką, klapła tak jak powiedziała, gdzieś na boku, ale wciąż blisko wielkiego głazu i czekała. Czekała na rozwinięcie się sytuacji, może...zostanie mianowana?
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 19:59
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Posłał szeroki uśmiech Powojnikowi, po czym uznał, że to mu nie przystoi, żeby z tego głazu odpowiadać na tak pospolite, nudne, sztywne, okropnie RACJONALNE pytania. Na uśmiechu więc poprzestał, Zawilec zaś posłał nieco zdziwione spojrzenie. Jakie spadniesz? Wspinał się tu już kilka razy, po prostu nie zwoływał ceremonii. Czy córka Malinowej Polany w ogóle widziała powierzchnię głazu, całą pokrytą mchem i pnączami, które zapewniały stabilizację nie tylko podczas wspinaczki, ale i również, gdy ktoś już się wdrapał na górę? Toż to prawdopodobnie najbardziej bezpieczna skała, na jaką można było wejść w całym obozie.
Ale ale! Najważniejsza była obecność WOJOWNIKÓW na jego wspaniałej ceremonii! I to na dodatek takich, którzy nie ściągnęli go od razu ze skały za fraki i nie wysłali go na kopach do Skrzącego Nieba albo Niedźwiedziej Gwiazdy. Znał ich z widzenia, oczywiście… ale tak naprawdę dopiero w momencie, gdy zauważył, jak jedna z wojowniczek puszcza mu oczko, to dopiero wtedy ją naprawdę zobaczył. Wiedział, jak się nazywa, ba! był na jej ceremonii na wojowniczkę!, a mimo to wcześniej nie zwracał na niej szczególnie wielkiej uwagi, a była… no, w sumie to taka… śliczna… zwiewna… Orzeszek wcześniej nigdy tak o kimkolwiek nie myślał i lekko się speszył w środeczku, ale też puścił jej oczko, a co. W przypływie dziwnej inspiracji posłał także uśmiech nikomu innemu, jak… medyczce, która także się zjawiła i o dziwo również nie zrobiła żadnego rabanu. Był to jednak uśmiech dosyć lekki. Nie chciał przesadzać! Nie do końca wiedział przecież, jak długo Pliszkowy Dziób będzie przyzwalać na jego pajacowanie – kocica wydawała się… no, sztywna, co tu dużo mówić. I nawet usiadła niedaleko wszystkich kociaków-sztywniaków, także dobrze się wpasowała w towarzystwo!
Cześć wszystkim! – zagadał wreszcie beztrosko, nie przejmując się pytaniem Powojnika, zmartwieniem Zawilec, słowami innych kotów i spojrzeniami tych SZTYWNIAKÓW. Czy Orzeszek miał jakikolwiek plan? Otóż NIE. Ale to mu zupełnie nie przeszkadzało! Jednak zanim zdołał cokolwiek zrobić, to zaatakował go nie kto inny, a KASZTANEK, który miał zamiar albo go zrzucić, albo zająć jego miejsce, albo… albo Gwiezdny Klan wie co. W sumie chyba planował mu przylizać głowę, bo to chyba właśnie to przelało jego czarę goryczy… ale jeśli tak, to tym lepiej, w końcu Orzeszek musiał prezentować się jak najlepiej! No, ale to trochę zmieniało jego plany. Złocisty kocurek nachylił się w stronę brata, by ukradkowo go ogarnąć, żeby nikt sobie nie pomyślał, że są jakimiś DZIKUSAMI.
Kasztanku!! Nie przerywaj CEREMONII!! Mama cię nie uczyła, że nie wolno?! Siadaj, uczesz mnie szybko i cicho bądź, będzie fajnie – fuknął najciszej, jak mógł, do brata, który już się do niego wspinał, zaraz jednak – miejmy nadzieję, że po tym, jak kocurek mu uczesał grzywkę – się wyprostował i posłał czarujący uśmiech reszcie klanu, jakby zupełnie się nie przejmował tym… tym wieśniakiem! Po przywitaniu klanowiczów i zbesztaniu Kasztanka kocurek nawet się nie zawahał i od razu zaczął mówić dalej:
Nie jestem przywódcą – zaczął, jednocześnie patrząc na Szałwiowe Życzenie, która chwilę przed pojawieniem się Kasztanka nazwała go Orzeszkową Gwiazdą. Było to… miłe, ale zupełnie nie to, co chciał osiągnąć tego dnia. Może któregoś dnia w przyszłości, ale zgodnie z zasadami i Kodeksem Wojownika, do którego gdzieś w głębi miał spory szacunek. Z jednej strony fajnie, że jakaś wojowniczka wczuła się w zabawę, ale nie chciał, żeby zaraz wyszło, że udaje przywódcę. A tak w ogóle to pojawienie się Kasztanka podsunęło mu świetny pomysł. Może i rudy nie był zachwycony jego występem, ale na pewno będzie zachwycony, jak mianuje również jego!
Ale wiecie, jak jest, Klanie Wichru, mój tata jest BAAARDZO zajęty i nie ma co mu zawracać głowy, a ja jestem gotowy, żeby zostać WOJOWNIKIEM! Więc od dzisiaj będę Orzechowym PAZUREM! Będę przestrzegał Kodeksu i was chronił! A Kasztanek od dzisiaj będzie Kasztanowym SZPONEM! – oznajmił, wypinając pierś i patrząc z głazu na zebrane koty z radością błyszczącą w oczach. Jakaś resztka instynktu samozachowawczego podpowiedziała mu jednak, żeby nie przesadzać. – Ale to tylko tak NA DZISIAJ, JAK COŚ. Wieczorem wrócimy do bycia kociakami, żeby tata mógł nas mianować sam!
O jakże wspaniałomyślnie, o jak cudownie to wymyślił, taki mądry z niego koleżka. Pozostawało jednak zadać sobie pytanie… czy Orzeszek zatrzymałby się, gdyby od samego początku miał poplecznika, jakim miał być Motyl, i w ten sam sposób by się wycofał? Prawdopodobnie nie, bo wtedy mógłby powiedzieć, że ktoś wiedział o jego planie, a mimo to go nie zatrzymał, więc winę ponoszą w równym stopniu. A tak to może nikt nie dostrzeże tu żadnej winy, przecież to od początku miała być zabawa! Zresztą… nawet gdyby nie dodał tego, że wieczorem wróci do bycia kociakiem, to w jego własnym odczuciu nie byłoby w tym żadnej winy. Przecież WIEDZIAŁ, że tak naprawdę nie może sam siebie i jeszcze swojego brata mianować wojownikiem, na dodatek bez bycia terminatorem w międzyczasie, i inni też WIEDZIELI, więc czepianie się go za to byłoby co najmniej głupie. Dodajmy do tego fakt, że pomimo w pewnym sensie krzepiącej obecności Kasztanka, to jednak fakt pojawienia się Pliszkowego Dziobu też go trochę deprymował i powstrzymało to jego najbardziej idiotyczne zapędy, czyli chęć ogłoszenia się nowym przywódcą, wojownikiem do końca swych dni i inne takie smaczki.
W tej chwili przypomniało mu się, że miał tu być też Motyl, na co poczuł ukłucie irytacji. Zawsze mówił szybciej, niż myślał, i tym razem nie mogło być inaczej.
A w ogóle to mianowałbym jeszcze dzisiaj swojego TERMINATORA i ta ceremonia nie byłaby taka biedna i krótka, ale on wybrał przyjaźń z PIÓRKAMI W KOCIARNI, więc jednak nie zacznie swojego treningu! – dodał jeszcze z lekkim oburzeniem barwiącym podniesiony głos, po czym tupnął swoją czarną stópką o kamień. – Ceremonia skończona, super że byliście, papa!!
Po wygłoszeniu ostatniej informacji, złocisty kocurek zeskoczył z kamienia, po drodze szczerząc się radośnie do Kasztanka, i beztroskim krokiem podszedł do znajdującego się pod nim stosu zwierzyny, po czym z tłustym gryzoniem potuptał w stronę Zielonych Zarośli, które przecież były legowiskiem WOJOWNIKÓW (co z tego, że terminatorów też), czyli na dzisiaj – również jego! Przysiadł przed nimi, ukradkowo jeszcze obdarzając zadowolonym spojrzeniem koty, które zgromadził. No, to co teraz. Ktoś do niego podejdzie? Może Kasztanek zrozumie sygnał i też z nim się rozgości przed legowiskiem wojowników? A może ktoś jednak zdecyduje, że to było za dużo i trzeba natychmiast wybić takie głupie pomysły z Orzeszkowej głowy? Było tyle ciekawych możliwości!

_________________

Zarośnięty Głaz Cz7MEFY


Zarośnięty Głaz MevtoU0

Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 20:08
Migdałowa Łapa
Migdałowa Łapa
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 7 | grudzień
Matka : Mroźny Wiatr [*]
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda
Mistrz : em, Dudkowy Czubek???
Wygląd : pulchny i dosyć niski jak na swój wiek, o wydatnych i okrągłych, miękkich policzkach, krótkowłosy, z gładziutką, błyszczącą sierścią, czarny złoty cieniowany kocurek z białą żuchwą, nozdrzami, gardłem i zielono-żółymi oczami
Multikonta : Wilcza Jagoda
Autor avatara : mcky.the.bsh
Liczba postów : 18
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t365-migdalek#656
Usłyszał wołanie, a jakże mógłby tego nie zrobić, skoro donośny głos Orzeszka prawie wybudził go ze snu, w który prawie zapadł? Ciekawiło go tylko, dlaczego chciał przeprowadzać ceremonię, pewnie tylko się wygłupiał, ale w sumie warto to sprawdzić. wytoczył się z kociarnii, ziewając przeciągle, bo wciąż był nieco zmęczony. Już miał iść rozmawiać z bratem, kiedy dostrzegł zgromadzenie przy Zarośniętym Głazie, którego widok przyprawił go o szybsze bicie serduszka w jasnej piersi. Pospiesznie - jak na niego - ruszył więc naprzód, okrążając inne koty, bo nie chciał włazić centralnie w ten tłum, a potem znalazł sobie jakiś punkt obserwacyjny i po patrzył.
Ale… czemu tu był Orzeszek, a nie tata? W pierwszej chwili przeszył go nieprzyjemny, zimny dreszcz wzdłuż kręgosłupa, małe uszka i padły ku dołowi, a pyszczek przybrał zmartwiony wyraz, czyżby Niedźwiedziej Gwieździe coś się stało? Z drugiej strony jednak, po co jego brat, który był jeszcze kociakiem, miałby zwoływać cały Klan do siebie? Rozejrzał się po zgromadzonych kotach, a widząc w ich minach uśmiech - rozchmurzył się nieco, bo zrozumiał, że to wszystko wcale nie było na poważnie, a Orzeszek tylko się bawi, choć tą zabawą najwidoczniej przyciągnął do siebie wszystkich, którzy akurat usłyszeli jego wołania. Nawet wojowników, którzy rozmawiali z innymi kotami… i rodzeństwo! Widział już jak Kasztan wspinał się do złotego, długowłosego kocurka i niezbyt miał pomysł, co też mógł zrobić, bo nie chciał wtrącać się do konfliktów, a głos Kasztana nie brzmiał wcale tak żartobliwie i milutko, dlatego Migdałek odebrał jego słowa na poważnie. Usiadł więc potulnie z boku, owijając krótkim ogonkiem kluskowate łapki i po prostu czekał… na co? Sam nie wiedział, ale oby nie na nic złego.
Ups. Chyba się przeliczył. W jednym momencie Orzeszek zaczął mówić, jakby był tatą! A przecież nie był! Migdałek lekko zmarszczył nosek, szczególnie, kiedy jego brat mianował siebie i Kasztana, a co, reszty rodzeństwa nie mógł? Świergot też tam była, a to ich siostra! No i Powojnik! To niesprawiedliwe! Wypuścił cicho powietrze z nozdrzy, podniósł zadek i ulotnił się z owego miejsca jeszcze wtedy, kiedy Orzechowy PAZUR mówił coś o terminatorze.

zt Zarośnięty Głaz 859911527
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 20:12
Kiełkujące Ziarno
Kiełkujące Ziarno
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 31 [Grudzień 2021]
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] [*] -> Tonące Słońce
Ojciec : Niedźwiedzi Sen [NPC] [*]
Mistrz : Sensei Tonące Słońce.
Partner : Krówka...?
Wygląd : Wysoki i masywny, długowłosy, klasyczny czarnopręgowany bury kot o złotych oczach.
Multikonta : Kłoda [Samotnik] ; Mokra Łapa [Rzeka]
Autor avatara : thetussetravels
Liczba postów : 294
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t344-powojnik
Widząc całe zamieszanie, że się zbierają Wojownicy i zaczynają się bawić razem z Orzeszkiem w Ceremonię, Powojnik zaczął się w duchu śmiać. Cała sytuacja go rozbawiła, nie mógł zaprzeczyć. Jednak z wierzchu na szerokim, rozbawionym uśmiechu się skończyło, gdyż ten głęboko westchnął po chwili i się poddał, siadając obok Świergotu, która przyszła chwilę temu. No cóż, pozostawało mu się tylko dołączyć do tej zabawy, mimo, że w duchu błagał, aby Orzeszek przestał sobie z tego żartować.
Za to gdy ten ponownie obrał głos, Powojnik miał ochotę się złapać za głowę. Uderzył się łapą w pyszczek po oczach. Oczywiście, lekko, bo nie chciał se żadnych bólu głowy robić. Ale wciąż. Nie wierzył, że Orzeszek wpadł na tak durny pomysł, aby sam siebie mianować na jeden dzień Wojownikiem, a do tego jeszcze tak się "wyśmiewać" z Motyla. Bo no cóż, domyślił się, o kim mówi. Zwłaszcza, że widział ich niedawno gadających ze sobą. To musiało o niego chodzić.
Gdy ta dziwna Ceremonia się skończyła, Powojnik rozejrzał się po zebranych, a następnie zaśmiał się niezręcznie, machnął lekko ogonem na krótkie pożegnanie się z siostrą, z którą siedział, a potem ruszył w stronę Orzeszka, który jak gdyby nigdy nic usiadł sobie w Zielonych Zaroślach.
- A więc, Orzechowy Pazurze, jak się czujesz z tym, że zostałeś Wojownikiem? - Zapytał się brata, czekając na jego odpowiedź i dosiadając się obok niego. - I gratuluję nowej rangi. - Lekko szturchnął złotookiego brata w bark, oczywiście nie ze złośliwości, a następnie się uśmiechnął. To się porobiło...

_________________
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 22:27
Świergoczący Bór
Świergoczący Bór
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 9ks [na koniec stycznia]
Matka : Mroźny Wiatr [NPC][*]
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC]
Mistrz : Szałwiowe Życzenie
Wygląd : Drobna i delikatna, ruda kulka o długiej sierści. Ma delikatne tygrysie pręgi, mocniejsze na przednich łapach i na pyszczku, białe skarpetki różnej długości na każdej z łap oraz białą plamę na piersi. Obdarzona jest ciemnoróżowym noskiem i blado-żółtymi oczami.
Autor avatara : @joinmyescape
Liczba postów : 41
Wojownik [NPC]
https://starlight.forumpolish.com/t377-swiergot
Jeszcze moment temu, dosłownie krótką chwilkę, była tu tylko ona, Powojnik i złoty Orzech. A zaraz potem bum i nagle pół klanu się zebrało. Dwubarwna Zawilec zaczęła się martwić Orzeszkowym bezpieczeństwem, a Świergotka już miała jej coś mówić, o tym, że złoty brat raczej nie spadnie, ale kątem oka zauważyła zbliżającego się wojownika, więc tylko położyła po sobie uszy i popatrzyła na splamione bielą łapki. Czekała co zrobi dorosły kot, który na pewno wiedział lepiej... ale dorosły kot nic nie zrobił. Ani ten, ani następny. Ani medyczka. Dorosłe koty wydawały się dobrze bawić, patrząc na Orzeszka, jakby nie uznawały jego wygłupu za coś złego. Podniosła wzrok na brata i delikatnie się uśmiechnęła, jakby czekała na jakąś zachętę do dołączenia. Bo skoro nie było w tym nic złego, to wolała się dołączyć, niż patrzeć krzywo. I akurat gdy spojrzała na Orzeszka, ów puścił komuś oczko. Zmarszczyła brewki i polizała nos w wyrazie zaskoczenia, po czym najdyskretniej jak mogła (czyli w typowy sposób, gdy ktoś mówi nam "nie odwracaj się, ale...", a my wywołujemy małe tornado naszym obrotem), spojrzała w tłum i postawiła hipotezę, że oczko miało trafić do tego wojownika, co to przyszedł pierwszy i nic nie zrobił albo do ładnej kotki siedzącej obok niego. Obstawiła kocura, bo młoda wojowniczka była za ładna, by Orzeszek puszczał do niej oczko, tak o.
Wtedy pojawiła się kocica, która nazwała złotego brata Orzeszkową Gwiazdą, a ruda aż oniemiała, nie wiedząc czy z zachwytu nad zabawowym podejściem kotki, czy ze względu na to jak bardzo mama byłaby zła, gdyby to usłyszała. Na scenę wkroczył w końcu głos Kasztanka, a zaraz po nim i jego właściciel, choć sądząc po wielkości, to głos władał rudym kocurkiem, a nie na odwrót.
Cześć Orzeszku — odpowiedziała na powitanie, choć oczywiście zbyt cicho, by ktokolwiek oprócz Powojnika mógł ją usłyszeć, a i to tylko dlatego, że siedział tak blisko. Orzechowy Pazur, bo tak do końca dnia miał nazywać się jej brat, pogadał jeszcze przez chwilę, po czym pożegnał się i podreptał do swojego nowego legowiska, zostawiając Świergotkę w cichym szoku. No bo jak to tak, mianować siebie i jednego z braci, a ją i Powojnika nie? Przecież oni byli tu przed Kasztanowym Szponem, tak nie można! Poczuła się pominięta, odrzucona wręcz i delikatny uśmiech jaki wcześniej zakwitł na jej mordce, teraz zmienił się w bladą jak jej oczy kreseczkę niezrozumienia. Westchnęła, wstała i choć nie była obrażona, a po prostu zrobiło jej się przykro, stwierdziła, że nie dołączy do oblanego teraz chwałą brata. Najdelikatniej jak potrafiła zniknęła gdzieś w Wilczej Paszczy, a irracjonalne łezki dziecięcej goryczy grzecznie czekały, aż znajdzie się sama w niewidocznym kącie. Wtedy zaczęły płynąć i całkiem przygasiły rodzący się entuzjazm zabawy.

//zt
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 22:39
Kasztanowa Łapa.
Kasztanowa Łapa.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 5 [listopad]
Matka : Mroźny Wiatr
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda
Mistrz : hu
Wygląd : Duże, masywnie zbudowane, rude, klasycznie pręgowane. Pędzelki na uszach!!! Oczy złoto-brązowe. I w ogóle cud miód i orzeszki.
Liczba postów : 17
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t404-kasztanek
Kasztanek natomiast tak się zapowierzył na arongancką zniewagę, aż dostał pełnej szoku czkawki. Uczesz mnie szybko? I CICHO bądź? Trzymajcie go wszyscy Gwiezdni w niebiosach! Mamo, ty szczególnie! Gdyby nie to że był rudy z natury pewnie by poczerwieniał ze złości jak dorodny pomidor. Co ten Orzeszek sobie wyobrażał w ogóle? Że Kasztanek to jego osobisty asystent? Że będzie go CZESAŁ podczas gdy Orzeszek będzie wygłaszał dumne przemowy? Może jeszcze frytki do tego? Już w sumie nabierał powietrza w płuca żeby dosadnie Orzeszkowi powiedzieć - niewątpliwie parę decybeli za głośno - co myśli o nim i jego całej szopce, albo lepiej, dać mu po prostu w ucho! I metaforycznie spoliczkować go rękawicą, jak na dżentelmena przystało. Ale Orzeszek, o dziwota, postanowił się miejscem na skale po prostu podzielić i znalezienie się w pełnym blasku reflektorów przy stojącej owacji zachwyconej występem widowni - część z tego sobie po prostu dopowiedział, ale już mniejsza - zbiła Kasztanka z tropu na tyle skutecznie, że na chwilę aż zapomniał po co w ogóle się tu wdrapywał. I zaniemówił. I aż przylizał faktycznie swojemu bratu pajacowi jego potarganą grzywkę.
- Jestem od ciebie starszy! - fuknął tylko na niego między liźnięciami po tym złotawym czerepie, tonem wyraźnie sugerującym kto tu powinien czesać kogo i że Kasztanek absolutnie oczekuje rewanżu za wykonywaną właśnie usługę. Może nie czesanie grzywki, bo Kasztanek w przeciwieństwie do niektórych zawsze wyglądał nienagannie, ale coś się na pewno znajdzie. A co do tego czy faktycznie był starszy... kto go tam wie. On na pewno usilnie wierzył w swoją pierworodność. A jak to mówią - wiara to pierwszy krok do sukcesu. Efekt placebo, te sprawy. Po doprowadzeniu Orzeszka do jakiegoś stopnia reprezentatywności - ale nie oszukujmy się, z pustego to nawet Kasztanek nie naleje - nie zostało mu wiele do roboty jak siedzenie i wyglądanie dostojnie, co nadrabiał za Orzeszka z nawiązką. Na swoje "mianowanie" napuszył się jak paw, całkowicie już niemal udobruchany, przewinienia i niesnaski miedzy nim a bratem puszczone w niepamięć. Kasztanowy Szpon! Nie wiedział do końca czemu akurat Szpon, może poza faktem, że się ładnie komponowało z Orzechowym Pazurem, ale pijany perspektywą takiego szybkiego nawet jeśli tymczasowego awansu nawet nie zdążył się przyczepić że brat nazwał go w charakterze przystawki do siebie samego. W głowie Kasztanka to i tak było na odwrót. A jeśli Orzeszek sobie myślał, że on będzie tylko siedział obok i grał drugie skrzypce, to się srogo pomylił.
- Pokój z wami! - pośpiesznie pobłogosławił Klanowiczom na odchodne, wcinając się bratu w kilka ostatnich słów. - I... ooo, niech Gwiezdny Klan prześwietla wasze ścieżki! - dorzucił jeszcze, brązowe oczy okrągłe i błyszczące z ekscytacji, że przyszło mu taką ważną kwestię powiedzieć przed całym Klanem. Ojciec tak zawsze kończył ceremonie, co nie? A że Kasztanek trochę niedosłyszał... cóż. Zeskoczył ze skały za Orzeszkiem i krokiem tak dumnym jakby był co najmniej pawiem na wybiegu pomaszerował wraz z bratem do stosu zwierzyny. I wyciągnąwszy sobie jakiegoś smakowicie wyglądającego ptaszka zaległ razem z nim przy legowisku wojowników. A teraz będziemy ucztować! Jak królowie!
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 22:55
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S) | zaćmione słońce, płotkowy potok, rozgwieżdżona łapa, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : karo
Liczba postów : 1047
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
Zanim szaroczarna koteczka jej cokolwiek powiedziała, zebrało się tam jeszcze kilka kotów. Usłyszała swoje imię, na co jej uszy stanęły na sztorc, by po chwili się uspokoić i zdać sobie sprawę, że to tylko Szałwiowe Życzenie. Nie do końca wiedziała, czemu się z nią tak bezpośrednio witała, ale srebrzysta wojowniczka w ogóle była raczej towarzyska, więc, być może, mówiła cześć każdemu.
Dzień dobry, Szałwiowe Życzenie — mruknęła więc w odpowiedzi.
A prawie od razu po jej przywitaniu córka Lekkiego Piórka powiedziała niesfornemu kociakowi, że jest gotowa na terminatora, dołączając do orszaku pajaców. Medyczka zmarszczyła nos nieprzyjemnie, w niespodziewanym i nie do końca zrozumiałym, nawet dla jej samej, przypływie -gniewu. Gdy zdała sobie sprawę ze swojej -*+miny, od razu wróciła do obojętnej twarzy, ale nie podobało jej się to wszystko...a jednak tu przyszła i wszystkie te żarty ją śmieszyły. Jak pewna zakazana przyjemność.
Odpowiedź Zawilec ją nieco rozczuliła w środeczku. Kotka miała podobne usposobienie do niej, medyczka potrafiła z łatwością znaleźć w dziwnookiej koteczce siebie. To było bardzo urocze; że była, albo malowała się na odpowiedzialną kocicę, i że martwiło ją zdrowie klanowiczów nawet przy głupich zabawach.
Masz rację, nie powinien. Wydaje mi się, że raczej nic by sobie nie zrobił spadając, ale dobrze, że o tym myślisz, Zawilec. — z bliżej nieznanego Pliszkowemu Dziobowi powodu, rozmowa z kociętami przychodziła jej o wiele łatwiej niż z jej własnymi rówieśnikami. Być może czuła, że nie ma tylu zobowiązań i zasad wobec nich? Albo po prostu czuła się lepsza i silniejsza od nich, huh...nie najlepiej jej szło nazywanie swoich własnych odczuć. I wolała stawiać zawsze na tą gorszą opcję, która postawi ją w gorszym świetle, bo wie, że zbyt wielkie ego nie popłaca. — Jeżeli sam nie zejdzie, to niedługo go ściągnę, nie martw się — dodała jeszcze, by koteczka nie zamartwiała się o swojego współlokatora.
Potem przyszedł jeszcze Kasztanek, kolejny z kociąt Mroźnego Wiatru, który...zaczął krzyczeć na swojego brata, a potem sam począł swoją wspinaczkę ku chwale Zarośniętego Głazu. Pliszka głośno westchnęła, mając nadzieję, że kociaki usłyszą jej pośredni gest i przestaną udawać cyrkowców.
A więc...rozpoczęła się ceremonia Orzeszka, a właściwie teraz to już Orzeszkowego Pazura. Żeby nie było żadnych nieporozumień, złoty urwis zaznaczył jak podkreślonymi literami, że to całe mianowanie jest TYLKO NA JEDEN DZIEŃ. A potem, po wzmiance o terminatorze który nie chciał tu przyjść wraz z Orzeszkiem, co nieco zaciekawiło Pliszkową, ceremonia skończyła się tak szybko jak się zaczęła -  para braci zeszła ze skały. Srebrzysta odchrząknęła, po czym wstała i wróciła do lecznicy, a gdy już była sama, to wypuściła z siebie niewielki uśmieszek i chichot, zupełnie jakby była kociakiem.

zt

_________________
you saw a light starting to shine, wanted it only for your eyes; older and wise, god on your side - i was the martyr who paid for your life.

i was innocent when you said i was evil
Re: Zarośnięty Głaz
Wto 24 Lis 2020, 23:51
Gwieździsta Noc
Gwieździsta Noc
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 24
Matka : Jaśniejący Płomień [NPC] (*)
Ojciec : Burzowe Niebo [NPC] (*)
Mistrz : Pochmurny Świt [NPC]
Wygląd : Średniej wielkości długowłosa kocica o srebrzystym futrze pokrytym czarnymi klasycznymi pręgami z symetrycznie rozłożoną, niewielką ilością bieli na mordce, kryzie, brzuchu, przednich i tylnych łapach. Znad krótkiego, drobnego pyszczka spoglądają lekko skośne oczy o tęczówkach o brawie zielonej, młodej trawy.
Multikonta : Kruczy Cień
Liczba postów : 98
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t316-gwiezdzista-noc#465
Gwiazdka przywitała się z szarym kocurem pełnym imieniem, ale on od razu skrócił kontakt w rozmowie, określając ją jej kocięcym imieniem. Oczywiście jej to nie przeszkadzało. W końcu się znali. Niknący Cień był jakieś dziesięć księżyców starszy. Gwiazdka była młoda i dopiero od pięciu, może sześciu księżyców zaczęła postrzegać inne koty w trochę inny sposób, niż potencjalnych przyjaciół. Właśnie dlatego nieco uważniej zaczęła przyglądać się Niknącemu Cieniowi, zerkając na niego spod rzęs. Podobały jej się jego błękitne oczy i smukła sylwetka. Powiedzmy, że była nim odrobinę zainteresowana, a i uważała, że ma świetne poczucie humoru. Trudno powiedzieć, czy jej zainteresowanie wynikało z braku kocurów w podobnym do niej wieku, czy może dlatego, że cała reszta była... jak Skrzące Niebo. Nie miała żadnych osobistych urazów wobec zastępcy Niedźwiedziej Gwiazdy, ale w odczuciu Gwieździstej Nocy był trochę za sztywny. Pamiętała, jak przeszły ją ciarki, gdy nieśmiała ciotka, Zamglony Brzeg, powiedziała jej po tym, jak otrzymała nowe imię, że pasowaliby do siebie ze Skrzącym Niebem. Zbyła ją wtedy miłym uśmiechem, ale do dzisiaj było jej niedobrze na samą myśl.  
— Samego siebie? No proszę, to rzeczywiście może się stać. Nie mogę się doczekać. Szkoda, że jego ojciec tego nie widzi. Pewnie by się uśmiał razem z nami — odpowiedziała mu cichym śmiechem. Ewidentnie byli skupieni w tej rozmowie na sobie, czekając na rozwój wydarzeń. Nie spodziewała się natomiast, że młodziak na skale odpowie na jej puszczenie oczka dokładnie tym samym. Widać było, że będzie z niego niezły żartowniś. Gwiazdka uśmiechnęła się do niego rozbawiona, traktując to tylko i wyłącznie jako kocięcą zabawę, nieświadoma tego, jakie emocje u Orzeszka wywołała. Nie zwracała większej uwagi na rozmawiające ze sobą koty. Wyłapała parę słów Zawilec, która ewidentnie nie była zadowolona z zachowania kociaka, a które padły w rozmowie z klanową medyczką, swoją drogą całkiem niezłą sztuką. Na skałę w tak zwanym "międzyczasie" wgramolił się rudy kocurek, Kasztanek, czyli kolejny z mały Niedźwiedź i wyraźnie nie ustępował Orzeszkowi kroku. Gwiazdka z rozbawieniem zarówno na pyszczku, jak i w oczach przyglądała się całemu zajściu, a później ceremonii, którą kociak rzeczywiście przeprowadził! Na swój własny, indywidualny sposób, ale przeprowadził.
— Nie jest przywódcą, no, no, dobrze, że zauważył, bo Zawilec i Pliszkowy Dziób wyglądają na oburzone — szepnęła do Niknącego w trakcie płomiennej przemowy złocistego kociaka. Po mianowaniu wojowniczka postanowiła dolać trochę oliwy do ognia.
— Orzechowy Pazur! Kasztanowy Szpon! — zaskandowała parę razy imiona nowych wojowników. Młody ewidentnie nie był mistrzem w wymyślaniu imion i brakowało mu stylu oraz kunsztu, ale przynajmniej brzmiało to zabawnie, więc ostatecznie przyjście tutaj było naprawdę warte jej uwagi.
W końcu wyprostowała łapy i zerknęła jeszcze na moment na szarego wojownika, szykując się do opuszczenia jego jakże przyjemnego towarzystwa. Przyszło jej do głowy, żeby zaproponować mu spacer, ale chciała wypaść w tym jak najlepiej, dlatego parę uderzeń serca zbierała myśli.
— Skoro już po ceremonii, to nie chciałbyś się przejść ze mną na spacer? — zapytała, a jeżeli się zgodził, to ruszyli razem poza obóz. W przeciwnym razie udała się na samotne polowanie.

zt

_________________

Zarośnięty Głaz UNMuGiW
Zarośnięty Głaz NyroKj4

Re: Zarośnięty Głaz
Sponsored content

Skocz do: