IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Wichru
 :: Obóz Klanu Wichru :: Skalne Półki
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Sro 08 Cze 2022, 02:21
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2377
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
***

Sprawa Małej Łapy ciążyła nad nim od jakiegoś czasu i wiedział, że nie mógł tego dłużej odwlekać – musiał w końcu powiedzieć o tym też Rosce i Chaber, żeby w razie czego zwracały uwagę na jakieś dziwne zachowania ze strony Malucha, gdyby takie się zdarzyły, no i żeby się nie zdziwiły, jakby zachowywał się wobec nich źle bez wyraźnego powodu. Rzecz w tym, że nie do końca wiedział, jak to powiedzieć, bo, uch, Roska i Chaber mimo wszystko były młode, dopiero co zostały jego terminatorkami, nie znały Malucha i... i na pewno przyjmą to inaczej niż koty, z którymi rozmawiał do tej pory, jak Orzeszek chociażby. Nie chciał więc poruszać tego tematu na treningu, żeby nie psuć nastroju... i troszkę się z tym ociągał. Siedząc jednak w składziku i segregując zioła, postanowił sobie, że jeśli któraś z nich wpadnie w najbliższym czasie do lecznicy, poruszy z nią ten temat, żeby, uch, żeby mieć to za sobą.

/roska

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Ukryte Głazy (składzik)
Pią 02 Wrz 2022, 00:13
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2377
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
***

W momencie, w którym skupił się na odprowadzaniu Puch do lecznicy, wszedł w jakiś zadaniowy, automatyczny wręcz tryb i nie zwracał uwagi na nic innego. Nie był pewny, czy Mała Łapa za nim szedł, choć słyszał, że Orzechowy Cień go zatrzymywał... i wyłapał też, że Orzeszek wołał Szałwiowe Życzenie, ale nie bardzo zastanawiał się nad tym, co to dla nich wszystkich oznaczało. Jego umysł przyćmiła chwilowo mieszanka skupienia na swojej pacjentce i silnych emocji, które do tej pory wypierał, ale które coraz mocniej się na nim odbijały i mógł się tylko cieszyć, że on i Puch szli do Skalnych Półek pierwsi i nikt nie mógł dojrzeć jego zaszklonych oczu. To znaczy, Wierzbowa Łapa może by i mogła, gdyby się postarała, ale chyba wciąż była na to za bardzo w szoku. Chyba.
Gdy dotarli do lecznicy, wziął nieco głębszy wdech, raz jeszcze próbując sobie ułożyć w głowie to, co musiał zrobić: w pierwszej kolejności podać Puch coś na uspokojenie, później trzeba się będzie zająć pyskiem Malucha, ale to mogło chwilę poczekać... no i byli jeszcze Orzechowy Cień i Golcowa Gwiazda, a to oznaczało jedno: niezbyt komfortową rozmowę. Miał jednak nadzieję, że skoro Orzeszek wołał tu klanową władzę, to głównie on się tym zajmie, bo sam chyba nie miał na to siły, o leczeniach co zrobienia już nie wspominając. Wciąż było mu trochę niedobrze, jego łapy w dalszym ciągu się trzęsły, ale mimo wszystko zrobił dobrą minę do złej gry i zwrócił się do Puch lekkim, jak najspokojniejszym głosem:
Usiądź tu sobie i postaraj się dalej skupiać na oddechu, dobrze? Przyniosę ci coś, co trochę pomoże ci się uspokoić – obiecał, po czym oddalił się w stronę Ukrytych Głazów.
Dopiero po wejściu do składziku, kiedy Motyl po raz pierwszy od początku pogrzebu został zupełnie sam, wszystko, co zaszło, jakby głębiej do niego trafiło, a emocje, które czuł do tej pory, uderzyły w niego ze zdwojoną siłą.
Żubrza Łapa nie żył. Jego siostrzeniec stracił życie, zabity przez psa. Teraz cała jego rodzina była w żałobie... a raczej cała poza Małą Łapą. Małą Łapą, który wciąż był okrutny, okropny, niewdzięczny i nie zachowywał się jak członek rodziny nawet w stosunku do własnego rodzeństwa. Małą Łapą, który doprowadził Puch do ataku paniki. Małą Łapą, który miał absolutnie gdzieś ich uczucia i bardziej przejmował się krytykowaniem swojego rodzeństwa niż żałobą. Wysunął pazury i wbił je w mech.
Jego myśli powędrowały dalej, tym razem w teraźniejszość i przyszłość. Przez to, że musieli wyjść... Drozdowa Łapa został tam sam, jako jedyny z rodziny. Nie powinien przechodzić tego samotnie. A oni powinni móc pożegnać Żubra jak każdy inny kot, móc wziąć udział w jego pochówku, nie powinni musieć tu być. Tymczasem byli – z winy Małej Łapy, który nie potrafił trzymać języka za zębami, którego najwyraźniej nie obchodził nikt i nic poza nim samym i jego własnymi zachciankami. Również z jego winy kiedy Świergot i Gęś pojawią się na pogrzebie, będą musieli przechodzić przez to wszystko bez dobrej połowy swojej rodziny... i niewątpliwie jedną z pierwszych rzeczy, jakich się później dowiedzą, będzie to, co zrobili ich syn i córka. Jaki Maluch miał stosunek do własnego rodzeństwa i co wygadywał o Żubrzej Łapie, jak ostro zareagowała Puch... że nad ciałem Żubra doszło do kłótni i bójki, że Puch skończyła w ataku paniki. I ani Motyl, ani Orzeszek nie mogli tam nawet dla nich być. Szczególnie dla Świergot, którą to wszystko przecież zupełnie załamie, a zasługiwała na znacznie więcej niż to.
Nie wiedział, czy wciąż zgromadzone w jego oczach łzy, którym nie chciał pozwolić spłynąć, brały się ze złości, rozpaczy, żalu, obrzydzenia czy może wszystkich tych uczuć na raz... ale pośród tego wszystkiego poczuł coś jeszcze, coś znacznie gorszego. Palącą niechęć do Malucha. Nie jeden raz wcześniej siostrzeniec go irytował, nieco przerażał, już mnóstwo razy Motyl miał go dość... ale mimo wszystko myślał o nim jak o rodzinie, chciał dla niego jak najlepiej i miał nieskończoną nadzieję, że to wszystko jeszcze jakoś się ułoży. Tym razem nie wytrzymał. Wszystkie negatywne emocje, które nagromadziły się w nim w stosunku do Małej Łapy przez ostatnie księżyce, po prostu eksplodowały. To była jego wina. To wszystko to była jego wina, czynił rodzinie Motyla więcej krzywdy niż korzyści, choć sam do niej przecież należał i...

I lepiej by było, jakby go nie było.

Na tę myśl oczy medyka rozszerzyły się gwałtownie, gdy zdał sobie sprawę z tego, o czym właśnie pomyślał. Nigdy do tej pory nie czuł tak silnej niechęci do żadnego kota, nie do Trującej Łapy, nie do Iskrzącej czy Truflowej Łapy, chyba nawet nie do Pliszkowego Dziobu po tamtym pamiętnym Zgromadzeniu... może tylko do Brzozowej Skóry. Strach i poczucie winy ogarnęły go do tego stopnia, że przez paręnaście uderzeń serca cały się trząsł. Do czego doszło, że myślał tak o własnym siostrzeńcu? Dlaczego tak myślał? Nie powinien tak myśleć. To nie było zdrowe. Nie było dobre. Nie, on tak nie myślał. To były tylko chwilowe uczucia, prawda? Dał się ponieść emocjom. Niezależnie co zrobił, Mała Łapa przecież wciąż był częścią ich rodziny. Był synem Świergot. Był, był...
Za dużo myśli. Z każdą chwilą robiło mu się coraz bardziej niedobrze i Motyli Blask czuł, jakby głowa miała mu zaraz eksplodować, ale nie potrafił nawet rozróżnić czy z bólu, czy z nadmiaru myśli i emocji. Miał ochotę położyć się na ziemi, wryć w nią pazury i zacząć płakać, krzyczeć, wyrzucać z siebie wszystko to, co się w nim nagromadziło... ale wtedy jego rozbiegane spojrzenie nie zatrzymało się nagle na kwiatach lipy.

Medyk nie może pozwolić na to, by jego uczucia przeszkodziły mu w wypełnianiu obowiązków.

Lipa. Wciąż musiał zanieść Wierzbowej Łapie lipę. To było trudne, ale po to tu przyszedł. Mechanicznie wyprostował się, wziął głębszy wdech i z wysiłkiem podszedł bliżej do półki z medykamentami. Czuł się, jakby wszystko oglądał i robił przez gęstą, nieprzyjemną mgłę, a jego myśli wciąż chaotycznie wirowały, ale ważne, że coś robił. Sięgnął po dwa kwiaty lipy... które po chwili zastanowienia odłożył na bok, żeby dołożyć do nich jeszcze dwa liście niecierpka, przygotowane dla Malucha, jakby się pojawił, a przede wszystkim po to, żeby z najwyższej półki zdjąć cebulkę lilii złotogłów. Nie dla Puch czy Malucha, a dla samego siebie. Wciąż miał pacjentów; musiał zachować trzeźwość myślenia, a przed chwilą o mało jej nie stracił. Sam potrzebował czegoś, co pomoże mu się uspokoić... i może podziała na to pulsowanie w jego głowie.
Zamrugał szybko, żeby odgonić łży, przeżuł medykament i przełknął, a potem z resztą ziół, przygotowaną dla Puch i Malucha, wrócił do głównego pomieszczenia lecznicy. Wydawało mu się, że spędził w składziku wieki, ale tak naprawdę minęły może dwie minuty; długo jak na zwykłe pójście po medykamenty, za długo, ale nie na tyle, żeby wyniknął z tego jakiś problem. Choć nie wyglądał najlepiej, choć zdecydowanie było po nim widać, że zasadniczo to ledwo się trzymał, wciąż zamierzał zrobić to, co do niego należało, a do tego powoli przestawał się trząść. Nawet jeśli medykament nie zaczął jeszcze działać, chyba zaczynało na niego działać placebo i faktycznie zaczynał czuć się jakiś spokojniejszy... a może przeanalizowanie tego wszystkiego, co zaszło, w jakiś pokrętny sposób pozwoliło mu wyrzucić z siebie trochę emocji. Dokładniejszym procesowaniem swoich uczuć, tych mniej i bardziej niepokojących, mógł zająć się później. Póki co musiał głęboko odetchnąć, dać lilii złotogłów działać i zająć się tym, co do niego należało, czyli traktowaniem Małej Łapy tak, jak traktowałby każdego innego pacjenta lecznicy, ale przede wszystkim upewnieniem się, że Puch dojdzie do siebie, zanim zaczną, uch, rozmawiać. Niecierpek odłożył na razie na bok, a swojej siostrzenicy podał lipę.
Zjedz. Będzie ci lepiej. Może chcesz się na chwilę położyć w legowisku rannych? – zaproponował. Wiedział, że Orzeszek i przywódczyni będą chcieli z nią rozmawiać; bądź co bądź uderzyła swojego współklanowicza i mocno obiła mu policzek, musiała więc ponieść za to konsekwencje. Motyli Blask nie chciał jednak, żeby musiała się tym stresować już w tym momencie, kiedy już i tak była pod wpływem silnego stresu... no i nie bardzo chciał, żeby siedziała w jednym pomieszczeniu z Małą Łapą. A skoro już o nim mowa, po zajęciu się Puch rozejrzał się po lecznicy i zatrzymał wzrok na siostrzeńcu. Czyli przyszedł. Poczekał na odpowiedź Wierzbowej Łapy, a potem podszedł do siostrzeńca, chwytając po drodze niecierpek.
Nie ruszaj się – powiedział. Jeśli Maluch cokolwiek mówił, resztkami swoich sił go ignorował. Zamiast tego skupił się na przeżuwaniu niecierpka i robieniu z niego maści, którą później nałożył na obity polik kocura, jeśli ten sobie na to pozwolił.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Ukryte Głazy (składzik)
Pią 02 Wrz 2022, 01:09
Wierzbowy Puch
Wierzbowy Puch
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 48 ks | luty
Matka : Świergoczący Bór [NPC]
Ojciec : Gęsi Tupot [NPC]
Mistrz : Orzechowa Gwiazda
Wygląd : cóż, ogromna; masywna; puchata
Córka Świergot może pochwalić się długim, liliowym i tygrysio pręgowanym futrem o białych znaczeniach na mordce, kryzie, łapach i brzuchu. Posiada masywną budowę ciała, szeroki kark i zbitą sylwetkę osadzoną na długich, równie masywnych łapach i sporych stopach. Z wiekiem może się również pochwalić ponadprzeciętnym wzrostem, równając się niekiedy z dorosłymi kotami, chociaż wciąż widać po jej mordce, że jest ledwo dzieckiem. Jej sierść jest schludnie ułożona i perfekcyjnie wymyta a jej duże, oliwkowe oczy skrzą ciekawością i determinacją. Na mordce praktycznie zawsze ma wielki, sympatyczny uśmieszek. [Reszta w KP]
Multikonta : Szerszeniowy Rój, Lilia, Fasola | Krzywowąsy, Tafla, Żabia Łapa, Oszroniona Łapa, Uszko
Autor avatara : manu (flickr) avek, w podpisie ja
Liczba postów : 932
Zastępca
https://starlight.forumpolish.com/t1296-puch#22317
Gdy kotka weszła do lecznicy, jej oddech zdawał się wracać do normy, a umysł powoli rozjaśniać; i to było w tym wszystkim najgorsze, chyba wolałaby pozostać w nieświadomości i amnezji do końca tego dnia, jak nie księżyca. Wciąż była roztrzęsiona, wciąż była w szoku, jednak zaczęło do niej dochodzić co się stało. Żubr zmarł. Uderzyła Małą Łapę na jego pogrzebie. Ona... zaatakowała własnego brata. Pokazała przed wszystkimi swoje najgorsze oblicze. To agresywne, porywcze, tak głośne i mącące w jej głowie. Ugryzła się w wewnętrzną część policzka. Miała dość mętne wspomnienie uderzenia w policzek Małego, ale wiedziała, że nawet jak uważała, że zasłużył, to to ogóle nie powinno mieć miejsca. Jak ona teraz spojrzy w oczy klanowiczom? Orzechowi? Motylowi? Przywódczyni? Mamie? Wszystkim?? Milczała, kuląc się nieznacznie w miejscu w którym ustala, a spojrzenie miała wbite w ziemię. Nie mała odwagi aby go podnieść. Nie w momencie w którym przed nią był Orzech, Golcowa Gwiazda i Mała Łapa. Ugh, z całej tej trójki swojego brata chciała wiedzieć najmniej. Wiedziała, że ją poniosło, że nie powinna go uderzyć i jeszcze na niego krzyczeć na pogrzebie Żubra, ale... Zachowanie Małego sprawiło, że coś w niej pękło. Jego obrzydliwy uśmiech, beztroskie pytania, kompletnie niewzruszona postawa, to wszystko ją przerosło i zaślepiło na tyle ogromną wściekłością, która nakazywała jej by go uciszyć i zetrzeć mu ten głupi uśmiech z mordy, że Puch po prostu... Zrobiła głupstwo. Okropne głupstwo. Jej nagły wybuch złości był tak duży, że chwilę po nim, gdy jakaś jego część z niej uleciała chwilę po ciosie, ta... spanikowała. Już od dawna dusiła w sobie wszelakie emocje, w większości właśnie te złe, te, które uważała za godne potępienia i obawiała się, że to był moment jej kompletnej słabości. Gdy to sobie uświadomiła, skuliła się jeszcze bardziej, delikatnie dygocząc. Było jej tak wstyd za siebie! Tak bardzo wstyd! Przez nią Drozd został tam sam, wujostwo nie mogło pożegnać Żubra a... a Świergot miała dodatkowe zmartwienia. Była okropną córką!
Ledwo skinęła łbem na słowa Motyla, który zniknął w składziku, zostawiając ją sam na sam z własnymi myślami i trójką innych kotów w lecznicy. Gdy wrócił, bez żadnego sprzeciwu wzięła przyniesiony medykament i na propozycje przejścia do innej części legowiska, przytakneła krótko i nawet nie podnosząc spojrzenia, przygarbiona z ogonem na ziemi, w ułamku sekundy zniknęła z oczu starszych kotów, kuląc się w jednym z wolnych legowisk. Gdy była już sama, wcisnęła pysk pomiędzy łapy i... Pękła. Zacisnęła mocno szczęki, a jej ciałem wstrząsnął szloch, a po chwili kotka po prostu się rozpłakała, tłumiąc krzyki i płacz we własnym futrze i mchu. Chwilę jej zajęło by zioło zaczęło działać i chcąc nie chcąc, nieco się uspokoiła. A może to przez to, że... po prostu się wypłakała? W każdym razie po jakimś czasie jej oddech się unormował, głowa teoretycznie oczyściła i po prostu leżała wbijając pazury w mech, nie mogąc oderwać myśli od, o Gwiezdni! konsekwencji jakie na nią czekały. Nie miała nic na swoją obronę, nic! Bo co mogła powiedzieć? Uderzyłam brata bo mnie wkurzył i moim zdaniem sobie na to zasłużył? Ugh... ugh!! Nastroszyła się i podniosła, nie mogąc usiedzieć w miejscu. Nawet nie zamierzała uciekać od kary która miała na nią spaść; wiedziała, że zasłużyła i była gotowa aby wszystko odpracować i odbudować to, co teraz zniszczyła. Ale czy na pewno? Czystość jej umysłu była tylko ułudą; tak naprawdę Wierzbowa Łapa była w jeszcze gorszym chaosie niż chwilę temu. Wróciła do Orzecha, Motyla, przywódczyni i Małej Łapy, siadając gdzieś z boku. Spojrzenie miała mętne, ale przynajmniej nie było wbite w ziemię. Było widać, że czuję się winna, że jest okropnie zmieszana, zestresowana i po prostu zmęczona. Pochyliła łeb pokornie i cofnęła uszy, jednak nic nie powiedziała. Jeszcze... jeszcze nie mogła. Jej gardło było zaciśnięte, oczy czerwone od płaczu, a żołądek... oh, jak otworzy teraz mordkę, to chyba go zwróci! Czekała aż Golcowa Gwiazda bądź jeden z jej wujów przemówi. Chciała myśleć, że była gotowa na ich słowa i osąd; ale nie, nie była, a musiała ich wysłuchać. Przełknęła ciężko ślinę. Ugh. Doprawdy, co jest z nią nie tak?

_________________
Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 Lv9k4sG
Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 4C23qCS


Ostatnio zmieniony przez Wierzbowa Łapa dnia Pią 02 Wrz 2022, 08:48, w całości zmieniany 2 razy
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Pią 02 Wrz 2022, 03:20
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Przedziwna sytuacja z udziałem Szałwiowego Życzenia nie otrzeźwiła go z emocji na długo. Właściwie jak tylko się odwrócił od kocicy, to cały się napiął, marszcząc nos coraz bardziej z każdym kolejnym krokiem. Droga z Oka Lasu przez Wilczą Paszczę do Skalnych Półek nie była długa… niestety. Kocur miał w głowie ogromny mętlik i nie miał pojęcia, co należy zrobić, aby to wszystko wyprostować, naprawić, doprowadzić do porządku. Najchętniej… najchętniej to przygniótłby Małą Łapę do ziemi i obił mu pysk, tak szczerze, albo by się na niego wydarł, albo po prostu poprosiłby Golcową Gwiazdę o wywalenie go z klanu, bo był chodzącym problemem. Uczucia mieszały mu się w głowie, jak i w całym ciele. Kumulująca się w klatce piersiowej złość była zdecydowanie najgorsza i najbardziej odczuwalna, ale ciężko było powiedzieć, by dominowała nad resztą: rozczarowaniem, żalem, rozgoryczeniem, żałobą, poczuciem niesprawiedliwości… współczuciem. Lękiem, nawet, chociaż sam nie wiedział, o co. Był po prostu przeciążony, a do tego miał zdecydowanie za mało czasu, by przetrawić wszystko, co się wydarzyło, i co czuł.
Słowa Małej Łapy odbijały mu się o łeb. „Heja, co tam?”, zamknij się, „jakby nie poszedł w pojedynkę bić się z czymś co go prawie zjadło? Jego własna głupota zapewniła mu wycieczkę do Klanu Gwia-”, jaki w ogóle Klan Gwiazdy, co ty pieprzysz, skąd to wiesz, gówniarzu, skąd wiesz, że on zaczął, że nie próbował uciec? „Podjął złą decyzję i za to zapłacił”, a co TY wiesz o DECYZJACH, o dobrych decyzjach, o konsekwencjach tych złych… bo właśnie może już najwyższy czas, żebyś się dowiedział. Szkoda tylko, że w taki sposób, kosztem swojej rodziny, kosztem pamięci o swoim bracie, kosztem wszystkich wokół. „Powtórzę jeszcze raz, jakbyś nie usłyszała”, i ten triumfalny uśmieszek… odrażający. Jest odrażający. Cały. Zdał sobie sprawę, idąc za Małą Łapą, że nie jest w stanie lubić NICZEGO w tym terminatorze, że nie widzi dla niego obecnie żadnej nadziei, a jednocześnie… coś go zatrzymywało, coś sprawiało, że, choć się w nim gotowało, nie był w stanie w pełni go nienawidzić. Świergot i Gęś, to ich dziecko, mógł być okropny, odrażający, mógł mówić straszne rzeczy, być pozbawiony szacunku do wszystkich, nie szanować nawet zmarłego brata, szukać uwagi w najgorsze możliwe sposoby… ale był ich synem. Nawet po tym wszystkim serce Świergot rozsypałoby się na milion małych kawałeczków, gdyby jeszcze z nim się coś stało, mimo iż Orzechowy Cień był wręcz pewien, że Mała Łapa na śmierć każdego ze swoich członków rodziny zareagowałby tak samo, jak na śmierć Żubra: miałby to w dupie.
Zacisnął zęby. Martwił się też o Puch, ale wiedział, że jest w najlepszych możliwych łapach, a ostatnie, co powinien robić, to ją dodatkowo stresować i przytłaczać. Oczywiście, że był rozczarowany tym, że dała się sprowokować, że się nie pohamowała, że… ach, dużo tego. Za dużo, wszystkiego było za dużo. Nie chciał też przeszkadzać Motylowi, ale jednocześnie czuł, że coś jest nie tak, że on też był wstrząśnięty, po prostu skupił się na zadaniu do wykonania… Gdyby sytuacja była inna, najlepszym wyjściem w jego ocenie byłoby, żeby wszyscy ochłonęli, a dopiero potem odbyła się jakakolwiek rozmowa na ten temat, ale Mała Łapa nie był niesfornym kociakiem, który podrzucił komuś psującą się zwierzynę, a niemalże dorosłym terminatorem, który nie potrafił kontrolować języka na pogrzebie członka nie tylko swojego klanowicza, ale swojego brata, który wyglądał, jakby się cieszył i triumfował z powodu czyjejś śmierci i tego, że przez niego Puch puściły nerwy. To nie były żarty i to nie było coś, co można było pozostawić bez natychmiastowej reakcji.
Wziął głęboki oddech, zdając sobie sprawę z tego, że stanął bezużytecznie w wejściu do lecznicy. Miał ochotę poprosić Golcową Gwiazdę o rozmowę na osobności, wyjaśnić jej to, czego nie była świadkiem, a jednocześnie ograniczyć potencjał na kolejną scenę pomiędzy terminatorami… ale Mała Łapa i Wierzbowa Łapa byli niemalże dorosłymi kotami, mimo iż oboje dzisiaj dali bardzo słabe tego świadectwo. Ponadto na temat czarno-białego było do powiedzenia więcej i nie zamierzał wykluczać z tej rozmowy Motyla. Rzucił ostre spojrzenie Małej Łapie, gdyby ten zamierzał coś odwalać, i skierował kroki do Puch, kiedy ta do nich wróciła.
Puch – mruknął. – Już lepiej? – spytał cicho. Był bezużyteczny, jeśli chodzi o pocieszanie czy uspokajanie kotów, wiedział to. Jego własne słowa zabrzmiały mu… płasko. Nie na miejscu. Zabawne, że on potrafił to pytanie uznać za takie, które było nie na miejscu, a Mała Łapa nie zadawał sobie trudu, by zastanowić się nad tym, co wylatuje z jego pyska. Cofnął lekko uszy i po prostu ogonem lekko dotknął grzbietu siostrzenicy. Był na nią zły, ale… no właśnie, pod wpływem emocji nie powinien o niczym decydować i nie mówić niczego, czego mógłby później żałować.
Mm… chciałbym tu być podczas tej rozmowy, ale w obozie wciąż odbywa się pogrzeb członka naszej rodziny. Wierzbowa Łapa jest moją terminatorką i będę chciał z nią porozmawiać o tym, co się wydarzyło, kiedy oboje ochłoniemy, ale decyzję na temat ewentualnej kary dla niej pozostawiam tylko w twoich łapach, Golcowa Gwiazdo, ponieważ ja… wiem, że nie będę obiektywny, nawet gdybyś chciała to skonsultować ze mną. – I nie chodziło tylko o to, że Puch była jego terminatorką i jego ukochaną siostrzenicą. On po prostu uważał, że Mała Łapa zasłużył na dostanie w pysk za to, co powiedział… i cała ta sprawa miała dla niego za duży ładunek emocjonalny, za bardzo był z nią powiązany, za bardzo chciał usprawiedliwić Wierzbową Łapę, mimo iż wiedział, że nie powinna tego robić, za bardzo chciał, by Mała Łapa w końcu dostał od życia po dupie, ba, może nawet został po prostu wygnany z klanu, to może coś do niego dotrze… i czuł za duży żal, że coś takiego odbyło się na pogrzebie Żubra. – Motyl… widział i słyszał wszystko, a wie na temat Małej Łapy i jego dotychczasowych dokonań więcej, niż ja, więc jeżeli nie macie nic przeciwko, to zostawię was samych. Muszę porozmawiać ze Świergot, Gęsią i resztą ich kociąt, upewnić się, że z Drozdem w porządku, a także dopilnować, by Żubrza Łapa został godnie pochowany, skoro już nie mógł mieć spokojnego pogrzebu – powiedział ciężko. Ktoś musiał pozbierać to, co zostało na pogrzebie, upewnić się, że z Drozdem jest w porządku, że Świergot… ugh. Jednocześnie czuł się winny, bo nie mógł się rozdwoić, a chciał być tutaj, chciał się upewnić, że Golcowa Gwiazda nie da się porwać swojej pobłażliwości i naiwności, że nie uwierzy w żadne kłamliwe słowo, jakie mogło wypaść z pyska Małej Łapy… musiał w tej kwestii liczyć na Puch i Motyla, a także chyba Gwiezdny Klan. Jeżeli nikt go nie zatrzymał, ciężkim krokiem i z ciężkim sercem powrócił na Oko Lasu, powstrzymując cisnące się do oczu łzy.

zt?? lub nie??

_________________

Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 Cz7MEFY


Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 MevtoU0

Re: Ukryte Głazy (składzik)
Nie 04 Wrz 2022, 17:15
Mały Płomień
Mały Płomień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 24 [II]
Matka : Świergoczący Bór
Ojciec : Gęsi Tupot
Mistrz : Zawilcowa Łąka -> Pliszkowy Dziób -> Gołębie Serce
Wygląd : Niski, czarny kocur o wątłej budowie. Na jego piersi widnieje biała plamka. Posiada zielone oczy. Końcówka jego ogona jest wykrzywiona.
Multikonta : Malinowa Mordka [KG] Muszelkowa Łapa [KG]
Autor avatara : irish_adventure_kitty
Liczba postów : 100
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1301-maluch#22331
W przeciwieństwie do siostry, Maluch był całkiem spokojny. Terminator był święcie przekonany, że to on jest w tym wszystkim ofiarą, a idzie tylko podleczyć policzek i powiedzieć swoją stronę zdarzenia. Tylko dlaczego wszyscy skaczą wokół Puch, jakby była zgubionym kociakiem? To ON dostał po mordzie, bez powodu, ona tylko dramatyzowała. Czarny wierzył, że Puch histeryzowała się, aby wzbudzić sympatię dorosłych i złagodzić karę. Całkiem sprytne, jak na Puch.
Początkowo Maluch planował wyjść z obozu, jednak jego ukochany wujaszek Orzeszek mu w tym przeszkodził. W sumie może to i lepiej, gdyż z każdą chwilą ból w poliku kocura stawał się mocniejszy i bardziej uporczywy. Ale nadal był odprowadzany jak więzień, a nie jak ranny kot, a Puch? Puch zachowywała się jakby to ją pies pogryzł. Zawsze była z niej histeryczka, ale bez przesady!
Nie rozumiał Nie rozumiał dlaczego on jest tym "złym" w tej sytuacji. Nie rozumiał czego w końcu od niego chcą. Jest zły? Źle. Jest wesoły? Jeszcze gorzej! Ale jak Puch coś odwali i polamentuje to nagle ona jest ofiarą. Wiedział, że wujowie go nie lubią, aż taki głupi nie był, ale to już było bawienie się w faworytów i kręcenie kołem "Co złego zrobił dziś Mała Łapa?".  Czemu zawsze pozytywna atencja pada na resztę jego rodzeństwa, a nigdy na jego? Czemu całe zło w tej rodzinie spada na niego? Bo powiedział coś co mogłoby być odebrane za groźbę gdy miał 6 KSIĘŻYCY? Czemu Motyli Blask po prostu nie wziął go na terminatora. Obyło by się bez tego...wszystkiego.
Przetrzepał łbem, próbując odgonić intruzywne myśli, jednak tylko pogorszył ból polika. Świetnie. W dodatku jak na zawołanie w obozie pojawiła się Golec i postanowiła się przyłączyć do medycznej parady. Musiał rozegrać to dobrze. Starsza liderka znana jest z jej uległości i generalnie pozytywnego nastawienia. W dodatku była dwiema łapami w Klanie Gwiazdy, więc pewnie zrozumie obojętność kocura względem śmierci.
Po chwili czekania, aż Motyl wróci ze składzika Mała Łapa nareszcie dostał coś na ból. Na nieszczęście wszystkich wokół, czarnego bolał policzek, ale język miał sprawny. Uznał, że jest to fantastyczny moment, aby rozpocząć swoją naukę o medykamentach – Co to? – Zapytał medyka gdy ten nakładał mu maść na obity pysk. Na nieszczęście odpowiedzi się nie doczekał, gdyż ze składziku wyszła Puch. Poczuł na sobie wzrok Orzecha, po czym patrzył jak Puch znowu staje się centrum atencji. Serio? Nawet teraz trzeba ją pocieszać jak dzidzię? Nikt się nie spytał czy z Maluchem wszystko w porządku, a to on był ranny!
Całe szczęście, złoty kocur odszedł od beksy lali chwilę później, ale jego następne słowa postawiły sierść na karku terminatora dęba. Oczywiście wojownik nie mówił do niego, tylko do Golcowej Gwiazdy, ale jego słowa sprawiły, że w Maluchu coś się zagotowało. Nie spodziewał się obiektywności, wręcz przeciwnie - był skłonny uwierzyć, że Orzechowy Cień zeznałby, że to właśnie Maluch uderzył Puch, byleby ratować zadek jego terminatorki. Co on mógł wiedzieć o "dokonaniach" siostrzeńca, skoro żadnych dokonań nie było?
Ewentualnej? Przecież ona mnie uderzyła – odparł najspokojniej jak umiał, jednak w jego głosie słychać było drżenie. Nie skomentował drugiej wypowiedzi kocura, wolał sam usłyszeć od Motyla o jego "dokonaniach". Owinął łapy ogonem i siedział niemalże nieruchomo, patrząc oczekująco na Puch. Nie wbijał wzroku w łapy, nie kulił po sobie uszu. On nie zrobił nic złego, nie ma powodu do wstydu. Chciał tylko usłyszeć od siostry przeprosiny i wyjść z obozu jak najszybciej.

_________________
Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 Pdps10
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Pią 09 Wrz 2022, 19:45
Wierzbowy Puch
Wierzbowy Puch
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 48 ks | luty
Matka : Świergoczący Bór [NPC]
Ojciec : Gęsi Tupot [NPC]
Mistrz : Orzechowa Gwiazda
Wygląd : cóż, ogromna; masywna; puchata
Córka Świergot może pochwalić się długim, liliowym i tygrysio pręgowanym futrem o białych znaczeniach na mordce, kryzie, łapach i brzuchu. Posiada masywną budowę ciała, szeroki kark i zbitą sylwetkę osadzoną na długich, równie masywnych łapach i sporych stopach. Z wiekiem może się również pochwalić ponadprzeciętnym wzrostem, równając się niekiedy z dorosłymi kotami, chociaż wciąż widać po jej mordce, że jest ledwo dzieckiem. Jej sierść jest schludnie ułożona i perfekcyjnie wymyta a jej duże, oliwkowe oczy skrzą ciekawością i determinacją. Na mordce praktycznie zawsze ma wielki, sympatyczny uśmieszek. [Reszta w KP]
Multikonta : Szerszeniowy Rój, Lilia, Fasola | Krzywowąsy, Tafla, Żabia Łapa, Oszroniona Łapa, Uszko
Autor avatara : manu (flickr) avek, w podpisie ja
Liczba postów : 932
Zastępca
https://starlight.forumpolish.com/t1296-puch#22317
Kotka myślała, że już teraz czuła się okropnie; oj nie. To był dopiero początek. Prawdziwe poczucie winy uderzyło w nią gdy podszedł od niej Orzech, zadał jej stosunkowo proste pytanie i dodatkowo przesunął ogonem po jej grzbiecie, chcąc najpewniej dać jej tym samym jakiś rodzaj komfortu, ale... Jakoś nie mogła tego przyjąć. Zrobiła okropną rzecz, tym samym uniemożliwiając swojemu wujostwu odpowiedniego pożegnania z Żubrem, jak mogła teraz przyjąć ich współczucie i opiekę? Zgarbiła się jeszcze bardziej, patrząc na kocura przepraszająco. Delikatnie przysunęła pysk do niego, wbijając spojrzenie w ziemię przed jego łapami. Chciała go przeprosić, ale głoś ugrzązł jej w gardle, dlatego jedynie dotknęła czołem barku swojego wuja. Czuła, że czeka ją ciężka rozmowa z nim. Czuła, że nie będzie mogła już dłużej uciekać przed tym, co czuła. Bo to co teraz pokazała... oh, chciała wierzyć, że się w niej nie kłębiło od dłuższego czasu, ale to nie była prawda. Jakaś jej część zawsze myślała w ten sposób. W agresywny, butny i kompletnie nieprzemyślany. Jej myśli kierowały się w najgorsze kierunki, tym bardziej gdy chodziło o zachowanie jej brata, którego przecież kochała i nie chciała by stała mu się jakakolwiek krzywda, a teraz? Sama mu ją zrobiła!
Odsunęła głowę i nieznacznie się wyprostowała gdy kocur zabrał głos. Cofnęła uszy i odwróciła wzrok; ugh. Ostatnie słowa wuja sprawiły, że mimowolnie się wzdrygnęła i ponownie zgarbiła z poczucia winy. ...skoro już nie mógł mieć spokojnego pogrzebu. No tak, Żubr umarł, powinna go odpowiednio pożegnać, a nie wrzeszczeć przy jego ciele i jeszcze bić się z Maluchem. A jak już o nim mowa; Puch zerknęła na niego dopiero gdy Orzech opuścił lecznicę i poczuła na sobie jego wyczekujące spojrzenie. Wiedziała, że mu w szczególności należą się przeprosiny, ale jakoś nie mogła się do nich zmusić. Wiedziała, że wciąż była zbyt zburzona by powiedzieć je szczerze. Należało mu się. Należało mu się jak nigdy wcześniej. Już wtedy gdy zachowywał się okropnie w stronę Motyla, Roski i Chaber ktoś powinien mu dać w pysk! Skrzywiła się lekko; nie powinna myśleć w ten sposób o własnym bracie! Ugryzła się we wnętrze policzka przez co nieznacznie się strosząc; ugryzła się w to samo miejsce co chwile temu. Finalnie posłała Małej Łapie jedynie przepraszające, ale całkiem szczere spojrzenie i przeniosła je na... Golcową Gwiazdę. Dopiero wtedy się odezwała. — Ja... Jestem gotowa ponieść konsekwencje swojego nieodpowiedniego zachowania, Golcowa Gwiazdo. — przyznała cicho, pochylając nieznacznie łeb. — Przepraszam. — były to dość ogólne, ale szczere przeprosiny. Mamę, wujostwo i Malucha przeprosi później. W szczególności brata, bo... naprawdę, teraz nie była w stanie powiedzieć mu nic podobnego.

_________________
Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 Lv9k4sG
Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 4C23qCS
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Nie 11 Wrz 2022, 13:09
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Wkroczyła do lecznicy tuż za wesołą gromadką. Obserwowała jak Motyli Blask zajmuje się najpierw Małą Łapą, a później Wierzbową Łapą. Tak właściwie już wtedy mogła poprosić o chociażby krótkie wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, jednak... Chyba wolała poczekać aż cały proceder opatrywania ran się zakończy. Atmosfera nie rozluźni się przez te kilka minut, ale może koty zdążą chociaż troszeczkę ochłonąć.
Kiedy odezwał się Orzechowy Cień, przywódczyni skinęła krótko głową. Zaraz po tym jej wzrok padł na medyka. Wychodzi na to, że to od niego wszystkiego się dowie.
- Opowiadaj, Motyli Blasku - poleciła krótko, wciąż wpatrując się w kocura, jednak z chwili na chwilę coraz bardziej niecierpliwie. Ten ciąg przerwała tylko raz i stało się to wtedy, gdy przeniosła spojrzenie najpierw na Małą Łapę, a następnie na Wierzbową Łapę. Po tym ponownie zerknęła na medyka, ale już nieco spokojniej. Nie powinna się denerwować teraz, gdy nawet nie wie o co tak właściwie poszło.

_________________
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Nie 11 Wrz 2022, 14:49
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2377
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Puch wróciła niedługo później, wyglądając już nieco lepiej, choć Motyli Blask domyślał się, że wciąż musiały targać nią emocje... podobnie jak każdym innym zgromadzonym tu kotem, może poza, u licha, Małą Łapą, bo kim innym. Jeszcze miał wcześniej czelność pytać go o to, jakich używał medykamentów, jakby miało to teraz jakiekolwiek znaczenie. Całe szczęście, że akurat wtedy Wierzbowa Łapa wróciła i nawet nie musiał mu odpowiadać, bo chyba nie ręczyłby za siebie.
I wtedy zaczął mówić Orzechowy Cień, a Motyli Blask poczuł najpierw, jakby jego serce gwałtownie przyspieszyło, a potem – zamarło. Chciałby być obecny przy tej rozmowie... czyli nie będzie? Jego słowa obijały mu się po głowie. Motyl… widział i słyszał wszystko, a wie na temat Małej Łapy i jego dotychczasowych dokonań więcej, niż ja. Miał rację, Motyl dobrze wiedział o wszystkim, co Mała Łapa narobił, ale czy był w ogóle w stanie teraz o tym wszystkim mówić? Muszę porozmawiać ze Świergot, Gęsią i resztą ich kociąt, upewnić się, że z Drozdem w porządku, a także dopilnować, by Żubrza Łapa został godnie pochowany, skoro już nie mógł mieć spokojnego pogrzebu. Wiedział, że Orzeszek dobrze mówi, że któryś z nich powinien tam być dla Żubra, dla Drozda, dla Świergot, nawet dla Gęsi, ale nie mógł nie czuć lekkiego ukucia niesprawiedliwości i żalu, że to on musiał zostać, że nie mógł być przy pochówku Żubrzej Łapy, że zamiast tego musiał po raz kolejny zajmować się bałaganem Małej Łapy. Jakaś bardziej samolubna część Motylego Blasku miała ochotę go zatrzymać, nie chciała zostawać z tym wszystkim sama... ale wiedział, że musiał, a w ostateczności mógł później odwiedzić miejsce, w którym Żubr został pochowany, gdyby chciał się z nim jeszcze pożegnać. Zacisnął więc zęby i choć wciąż czuł się okropnie z tym, że to on miał to wszystko rozwiązywać, nie zatrzymywał Orzeszka, tylko odprowadził go nieco smutnym wzrokiem do wyjścia ze Skalnych Półek, wymamrotawszy pod nosem ciche "trzymaj się".
Opowiadaj, Motyli Blasku, rozległ się głos przywódczyni, a on skinął jej głową, ale mimo wszystko, mimo jej tonu i zniecierpliwionego spojrzenia, nie zaczął mówić od razu. Potrzebował chwili, żeby pozbierać swoje myśli, żeby wymyślić, od czego w ogóle zacząć. Przynajmniej tyle, że lilia złotogłów chyba naprawdę zaczęła działać.
Jeśli chodzi o dziś, to, uch... Nie wiem, jak dużo widziałaś i słyszałaś, Golcowa Gwiazdo, więc zacznę od początku. Zaczęło się od tego, jak Mała Łapa przyszedł na pogrzeb, niedługo po Droździe i Puch, którzy siedzieli ze mną i Orzeszkiem niedaleko ciała Żubra. Wszyscy byliśmy pogrążeni w żałobie, ale on w ogóle nie zwracał na to uwagi, zamiast tego podchodząc do nas z uśmiechem i tekstem "co tam". Zwróciłem mu uwagę, żeby nie zachowywał się w trakcie pogrzebu, jakby Żubr dopiero co nie umarł, i żeby więcej nie mówił, na co odpowiedział, że Żubrza Łapa "poszedł w pojedynkę bić się z czymś, co go prawie zjadło" i "jego własna głupota zapewniła mu wycieczkę do Gwiezdnego Klanu". – Słowa te przeszły mu przez gardło z wyraźną niechęcią, a końcówka jego ogona poruszyła się na to wspomnienie z irytacją, jednak wziął głębszy wdech i kontynuował. – Wtedy Puch nie wytrzymała i uderzyła go w pysk, krzycząc, że jest bezczelny, zachowując się w ten sposób po tym, jak Żubra zabił pies... a potem wpadła w atak paniki. Nie mogła oddychać. – Czuł się co najmniej dziwnie, kiedy relacjonował to wszystko w obecności samych Puch i Malucha, ale wiedział, że musi pozostać przy tym wszystkim jak najbardziej obiektywny i rzeczowy. – Ja i Orzeszek ich rozdzieliliśmy, ale to wszystko Mała Łapa skwitował uśmiechem, mówiąc dalej Puch o Żubrze, że "nikt mu nie kazał bić się z psem, podjął złą decyzję i za to zapłacił", coś o tym, że Puch może się "mazgaić albo ogarnąć się i iść do przodu"... a potem odszedł, a raczej próbował odejść, z tryumfalnym uśmiechem. Orzeszek go zatrzymał i zawołał Szałwiowe Życzenie, a dalej... już sama wiesz – dokończył wreszcie, ale jego gorzkie spojrzenie świadczyło o tym, że bynajmniej nie powiedział wszystkiego.
To jednak nie pierwsze, mmh, niepokojące zachowanie Małej Łapy. Maluch... Na jakiś księżyc przed swoją ceremonią przyszedł do mnie, żeby wypytywać mnie o rzeczy związane z moim wyborem terminatora medyka. Kiedy wyjawiłem mu, że nie planuję wybierać terminatora spośród najmłodszych członków klanu i mam już upatrzone dwie terminatorki, i próbowałem trochę przekonać go do bycia wojownikiem, powiedział mi, że "od dwóch księżyców żył w przekonaniu, że będzie medykiem", chociaż nigdy wcześniej o tym nie rozmawialiśmy, ani w ogóle o niczym związanym z rangą medyka, Świergot też mi nie wspominała, żeby był zainteresowany byciem medykiem albo chociaż ziołami. Na koniec powiedział, że "teraz to już nieważne"... I widać po nim było, że był zły, co normalnie zrzuciłbym na chwilę i emocje, gdyby nie to, że równie zły wydawał się księżyc później, już w trakcie swojej ceremonii. Od Orzeszka wiem, że utrzymywał wtedy, że zostanie terminatorem medyka "jak one skończą trening" albo moim trzecim terminatorem, a gdy Orzeszek spytał go, czy mu to obiecałem, powiedział, że nie, ale "taki ma plan, a jak on nie wypali, to ma jeszcze kilka" – tu zawiesił się na chwilę i zgrzytnął zębami. – Po tym, jak cały księżyc najwyraźniej chował w sobie urazę, brzmiało to dość nieprzyjemnie... i o ile od tego czasu nie działo się nic poważnego w tym kierunku, to widziałem, jakie gniewne spojrzenia Mała Łapa rzuca obu moim terminatorkom i jestem przekonany, że dalej chowa w sobie urazę, co mnie niepokoi, bo od tego czasu minęło pół obiegu pór – zrelacjonował.
Nie wiem, co uważasz o tym wszystkim, Golcowa Gwiazdo, ale jeśli mogę dodać coś jeszcze... – tu obrócił głowę w stronę Malucha. – Ponieważ swoim zachowaniem wykazujesz brak empatii i szacunku w stronę swojej własnej rodziny, zmarłych oraz moich terminatorek, traktując je rzeczowo i wciąż mając wobec nich jakiś gniew nawet po tylu księżycach, Mała Łapo, nie zamierzam uczyć cię niczego o ziołach, ani tym bardziej brać cię pod uwagę jako potencjalnego terminatora medyka, nawet gdyby była potrzeba, żeby kogoś dobrać. I dopilnuję, żeby Chabrowy Powiew i Wieczorna Łapa o tym wiedziały – oświadczył. Nie był pewny, czy powiedział wszystko, co najważniejsze, wszystko, co byłoby potrzebne Golcowej Gwieździe do osądzenia całej tej sprawy, ale chwilowo nie przychodziło mu do głowy nic, co mógłby dodać, dlatego zamilkł. Spojrzał ponownie na przywódczynię i kiwnął w jej stronę głową na znak tego, że oddaje jej głos, no, chyba że Maluch zamierzał teraz wpaść w szał jak małe kocię, któremu zabrano zabawkę z mchu, ale tym tylko by chyba potwierdził to, co mówił Motyl. Jeśli chodziło o jego terminatorki... cóż, nie mógł decydować za nie, ale zamierzał im powiedzieć o wszystkim, co robił Mała Łapa, o całym przebiegu tej rozmowy z Golcową Gwiazdą i poprosić, żeby również niczego go nie uczyły. Jeśli chodziło o Motyla, dla niego Maluch zaprzepaścił swoją szansę... i nie wiedział, co musiałoby się stać, żeby to wszystko jakoś nadrobił.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Ukryte Głazy (składzik)
Sob 17 Wrz 2022, 16:00
Mały Płomień
Mały Płomień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 24 [II]
Matka : Świergoczący Bór
Ojciec : Gęsi Tupot
Mistrz : Zawilcowa Łąka -> Pliszkowy Dziób -> Gołębie Serce
Wygląd : Niski, czarny kocur o wątłej budowie. Na jego piersi widnieje biała plamka. Posiada zielone oczy. Końcówka jego ogona jest wykrzywiona.
Multikonta : Malinowa Mordka [KG] Muszelkowa Łapa [KG]
Autor avatara : irish_adventure_kitty
Liczba postów : 100
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1301-maluch#22331
Maluch nie wiedział, że wstrzymywał oddech dopóki Puch nie przemówiła. Najwidoczniej wypowiedź Orzecha prawie wybiła go z równowagi. Całe szczęście, że Maluch w przeciwieństwie do niektórych kotów potrafił trzymać emocje na wodzy. A właśnie! Wierzbowa Łapa przeprosiła, ale nie jego, ale Golcową Gwiazdę! Wiedział przecież, że Puch jest świadoma jego obecności, więc dlaczego kuliła się przed liderką, której nic nie zrobiła? Zirytowany chciał zacisnąć zęby, jednak słaby ból w policzku mu w tym przeszkodził. To za to powinna przepraszać. Jego. Należały mu się przeprosiny. Teraz!

Stoicka postawa kocura zaczynała się burzyć z każdą chwilą. Odsunął ogon z łap i okazjonalnie uderzał jego końcówką w ziemię. Nie chciał tu być, nie rozumiał czemu tu ma być, nie wiedział co on takiego zrobił, że Motyli Blask będzie robił donos do Golcowej Gwiazdy.
Wreszcie złoty medyk przemówił. Pierwszy paragraf był tylko streszczeniem dzisiejszych wydarzeń – Nadal nie rozumiem co w tym złego, przecież to prawda – odparł przerywając wujkowi – W dodatku nie rozumiem czemu w tym scenariuszu to Puch jest ofiarą. Ona mnie uderzyła, a potem zaczęła panikować bo przestraszyła się konsekwencji – skwitował. Podniósł brwi w zdziwieniu na ostatnią relację z dzisiaj – Chciałem ją pocieszyć, że to niczyja wina, że Żubr nie żyje...no oprócz samego Żubra i psa. a poza tym to nie był triumfalny uśmiech. – wyjaśnił.
Jego ogon coraz częściej uderzał w ziemię gdy jego wuj kontynuował swoje zeznania – Oh, wybacz, nikt mi nie powiedział, że muszę się zgłaszać kilka księżycy w tył – prychnął sarkastycznie – I przepraszam, że popełniłem wielką zbrodnię, jaką jest trzymanie urazy – dodał wstając – Golcowa Gwiazdo, nie wiem czy bycie złym na kogoś i robienie sobie planów na przyszłość jest karalne, ale jeśli tak to zasługuję na najwyższą karę. Nie wiem co Motyli Blask sobie dopowiedział w myślach, ale uważam, że przez jego osobistą niechęć do mnie odebrał to jako groźbę. Nie miałem i nadal nie mam zamiaru nikogo skrzywdzić. Z moją postawą i doświadczeniem byłoby to niemalże samobójstwo.

Po ostatniej wypowiedzi medyka, czarny terminator podszedł do wuja na tyle blisko, że ich wąsy mogły się stykać – W porządku – wysyczał, patrząc starszemu w oczy – I tak nie chciałbym być trenowany przez kogoś kto traktuje mnie za zło największe – obrócił się na pięcie w stronę liderki – Jeśli to tyle absurdalnych zarzutów, to chciałbym już sobie iść Golcowa Gwiazdo.


_________________
Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 Pdps10
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Sob 17 Wrz 2022, 17:59
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Medyk swe wyjaśnienia rozpoczął od nakreślenia sytuacji z dnia dzisiejszego. Oczywiście było to konieczne, bowiem Golcowa Gwiazda przyszła na miejsce zbyt późno i... Cóż, tak właściwie do tego momentu nie wiedziała co tak właściwie tam zaszło. Mogła snuć wyłącznie domysły, jednak, jak się okazało, żadne z nich nie były trafne, a przynajmniej nie całkowicie. Podejrzewała jakąś sprzeczkę, w końcu takowe czasami mają miejsce na pogrzebach, czy nawet na zwykłych ceremoniach. Rzecz w tym, że mało która kończy się... W taki sposób. Brutalnie? No, można tak powiedzieć, częściowo. Ilość trupów nie zwiększyła się, jednak doszło do rozlewu krwi, a więc nie skończyło się całkowicie dobrze.
Gdzieś tam w trakcie wypowiedzi Motylego Blasku, Mała Łapa wtrącił się. Golcowa Gwiazda nie zdążyła go uciszyć i... Chyba w ogóle nie próbowała, patrząc na jej obecną postawę. Tak po prostu stała sobie z boku, nieruchomo i niezwykle spokojnie. Ktoś mógłby powiedzieć, że zasnęła na stojąco, jednak gdyby się przyjrzał, spostrzegłby, że jej oczy nie są całkowicie zamknięte, a jedynie lekko przymknięte. Ogonem kołysała leniwie na boki i choć momentami mogła wyglądać, jakby myślami była gdzieś daleko, wciąż słuchała wypociń wichrowego medyka i licznych oburzeń Małej Łapy.
- Jeżeli nie potrafisz podnieść kogoś na duchu, to po prostu tego nie rób. - Powiedziała niezwykle lekko, wchodząc terminatorowi w zdanie, tak, jak on wszedł w słowa Motylego Blasku. Ale widziała w tym różnicę. Małej Łapy nikt nie prosił o zdanie, a on i tak postanowił się odezwać. A ona? Jej obecność, stety lub nie, jest tutaj kluczowa, a werdykt należy do niej. Cóż za... Przykry obowiązek...
W następnej kolejności złocisty przeszedł do opowiastki na temat wydarzeń sprzed kilkunastu księżyców. To były te czasy, w których Mała Łapa był jeszcze Maluchem, A Wierzbowa Łapa nosiła miano Puch. To... Całkiem dawno, bo jeszcze wtedy, gdy ani Chabrowy Powiew, ani Wieczorna Łapa nie piastowały rangi terminatora medyka. W tamtym okresie Golcowa Gwiazda sporo chorowała, a klanem zajmowała się Szałwiowe Życzenie.
- Zostajesz. - Odpowiedziała krótko, gdy po wszystkim Mała Łapa zwrócił się do niej. Na wszelki wypadek zagrodziła mu drogę. Poprosił o odejście, co w jej odczuciu było dość... Absurdalne. Nie zdążyła jeszcze nic powiedzieć, gdzież mu tak spieszno? Obrzuciła go krytycznym spojrzeniem, które zawiesiła na nim na dłużej. Dlaczego musiał być aż tak głupi?
- Mała Łapo. - Tak właściwie to nawet nie wiedziała od czego powinna zacząć. Z każdą kolejną chwilą miała coraz mniej ochoty na produkowanie się i wszelkie starania, bo... Czy takowe zostaną docenione? Skąd pewność, że syn Gęsiego Tupotu nie będzie miał wszystkich jej słów głęboko pod ogonem? Westchnęła bezgłośnie. - Nie wątpię, że nie miałeś złych zamiarów. Doskonale jednak wiem, że ci nie wyszło, bo skrzywdziłeś nie tylko Wierzbową Łapę, a również całą swoją rodzinę. Nie okazałeś szacunku zmarłemu bratu, robiąc burdy na jego pogrzebie. A Motyli Blask zwrócił ci uwagę. Ty, mimo tego, trajkotałeś dalej, a słowa, których użyłeś, nie brzmiały jak próby pocieszenia, tylko celowa prowokacja. - Przynajmniej w jej odczuciu. Co prawda nie słyszała tych brawurowych odzywek, jednak zacytował je Motyli Blask, medyk, którego darzyła zaufaniem. Nic więc dziwnego, że od razu uwierzyła w jego zeznania, a nie w to, co wyrzucał z siebie jakiś naburmuszony gówniarz. - To po pierwsze. Po drugie, wybór terminatora medyka jest sprawą wyłącznie Motylego Blasku. Z tego co słyszę, a jeszcze nie jestem głucha, wuj szczegółowo wyjaśnił ci dlaczego nie zostałeś wzięty pod uwagę. Ścieżka medyka nie jest ci pisana. Czy to nie jest wystarczający powód, by się z tym pogodzić? Chowanie urazy, CHOWANIE, a nie pokazywanie na każdym kroku, w każdy możliwy sposób, swojej frustracji, nie jest niczym złym. Ty jednak zachowałeś się jak rozpieszczany gówniarz i co gorsze, robisz to dalej, mimo że minęła kupa czasu. - Wciąż tak bardzo mu zależy? Czy nie prościej odpuścić? A może tu chodzi o coś całkowicie innego? - Powiedz no, nie widzisz siebie w roli wojownika? Czy są powody, dla których nie chcesz nim zostać? - Jeżeli nie zapyta, to się nie dowie, a w jej odczuciu to pytanie jest ważne. Ta wiedza jest potrzebna, być może będzie mogła pomóc mu w znalezieniu jakiegoś rozwiązania. Cóż, medyka z niego nie zrobi (nie żeby miała takie zamiary!!), ale są inne możliwości.

_________________
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Sob 17 Wrz 2022, 22:12
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2377
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Głosik, który w trakcie pogrzebu krzyczał w jego głowie, żeby Maluch się zamknął, powrócił nagle ze zdwojoną siłą, kiedy Mała Łapa zaczął się wtrącać w to, co mówił i to z takim... takim gówniarskim pierdoleniem, chamskimi odzywkami, jakby już nie powiedział ich wystarczająco. Przed pokłóceniem się z siostrzeńcem powstrzymywało go tylko i wyłącznie to, że wiedział, że jako dorosły musiał trzymać nerwy na wodzy, nieważne jak bardzo nim teraz nie targały. Gryzł się więc w porę w język, nie chcąc przypadkiem przegiąć... i dopiero wtedy, kiedy Mała Łapa stwierdził, że chciał Puch pocieszyć, jego ogon uderzył nerwowo w ziemię i Motyli Blask nie wytrzymał. Był gotowy prychnąć ze złością, gdyby nie to, że ubiegła go Golcowa Gwiazda ze swoimi słowami, na co posłał jej wdzięczne spojrzenie. Wziął głębszy oddech i, spokojniej niż zamierzał, dodał:
Powtarzanie "jakby Puch nie usłyszała", że Żubr nie żyje i nic jej go nie przywróci, prosto w jej pysk, kiedy nie oddychała, to też, jak mam rozumieć, pocieszenie. – Choć mówił spokojnie, w jego głosie słychać było ironię i pewien chłód. Posłał też krótkie, ale znaczące spojrzenie Golcowej Gwieździe. Wcześniej o tym nie wspomniał, ale przypomniało mu się, że zwrócił się do niej takimi słowami, włącznie z wytykaniem tego o słuchu, jakby prowokował ją ze względu na głuchotę... i z takim wytłumaczeniem to mógł co najwyżej zrobić fikołka.
Okazało się jednak, że to nie koniec i nie dość, że Mała Łapa postanowił mu pyskować, to jeszcze... oskarżał go o robienie mu pod górkę i dopowiadanie sobie o nim rzeczy. Przez niechęć. Brwi Motylego Blasku uniosły się do góry, a jego uszy cofnęły w stronę czaszki. Poza złością, przede wszystkim poczuł się zwyczajnie... zraniony. Zraniony, że pierwsze, co mówił o nim Maluch, to to, że niby posądzał go o chęć skrzywdzenia jego albo jego terminatorek i to rzekomo z jakichś uprzedzeń w stosunku do niego. A Motyli Blask, owszem, nie przepadał za Małą Łapą i przemknęło mu przez myśl, że mógł mieć na myśli coś krzywdzącego, ale sam uznał to jedynie za efekt paniki, bo nie wiedział, co zrobić z całą sytuacją Malucha te księżyce temu, jednak ostatnie, czego by chciał, to patrzeć krzywo na swoją własną rodzinę i rzucać w jej stronę okropnymi oskarżeniami bez podstaw... i było mu cholernie przykro, że Mała Łapa nie dość, że tak go postrzegał, to nie dawał mu żadnych powodów, żeby jego niechęć stała się mniejsza.
Czemu od razu zakładasz, że chodziło mi o krzywdzenie kogokolwiek? – Choć teraz głosik, który wcześniej chciał kazać Maluchowi się zamknąć, mówił mu i kto tu sobie coś dopowiada z niechęci?, było to jedyne, co Motyli Blask dał radę powiedzieć. Ostatnie słowa terminatora zbyt strąciły go z pantałyku, żeby miał teraz siłę się wykłócać i przyćmiły jego wciąż silną złość innymi emocjami. – Chodzi o twoje... roszczenia w stosunku do rangi medyka, zakładanie, że ci się należy, nieprzyjmowanie odmowy, o to, jak się na niej zafiksowałeś, chociaż wiedziałeś o moim wyborze od ponad księżyca. Mogłeś być na mnie zły, rozczarowany, ale... ale to nie powód, żeby zachowywać się w ten sposób – powiedział gorzko, a potem zamilkł. Gdy Mała Łapa wstał i się do niego zbliżył, a do tego stwierdził, że nie chciałby trenować z kimś, kto traktuje go jak największe zło, Motyli Blask drgnął. Jakaś jego część miała ochotę krzyczeć, bo Maluch znowu to robił, znowu ich wszystkich prowokował i znowu zarzucał mu coś, co nie miało pokrycia z prawdą, ale przede wszystkim wciąż czuł się nieswojo z tym, co powiedział chwilę wcześniej, więc jedyne, co zrobił, to posłał mu nieco smutne spojrzenie, zanim ostatecznie oddał głos Golcowej Gwieździe.
Jej słów słuchał z początku z pewną rezerwą, szczególnie kiedy stwierdziła, że wiedziała, że Mała Łapa nie miał zamiaru nikogo skrzywdzić, bo z tym by się raczej nie zgodził... ale szybko sama zwróciła uwagę na to, że jego słowa brzmiały jak prowokacja i wyjaśniła mu, co złego było w jego zachowaniu, skoro rzekomo nie wiedział, choć z tym Motyli Blask też by polemizował. Gdzieś wewnętrznie Motyli Blask odetchnął z ulgą, że przywódczyni zrozumiała, o co chodzi i najwyraźniej udało mu się przekazać wszystko, co było najważniejsze, żeby miała dobre zrozumienie sytuacji. Póki co nie wtrącał się więc bardziej i siedział cicho, czekając na to, co powie teraz Maluch... choć po wszystkich wydarzeniach tego dnia unikał patrzenia w jego stronę.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Ukryte Głazy (składzik)
Nie 18 Wrz 2022, 19:24
Mały Płomień
Mały Płomień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 24 [II]
Matka : Świergoczący Bór
Ojciec : Gęsi Tupot
Mistrz : Zawilcowa Łąka -> Pliszkowy Dziób -> Gołębie Serce
Wygląd : Niski, czarny kocur o wątłej budowie. Na jego piersi widnieje biała plamka. Posiada zielone oczy. Końcówka jego ogona jest wykrzywiona.
Multikonta : Malinowa Mordka [KG] Muszelkowa Łapa [KG]
Autor avatara : irish_adventure_kitty
Liczba postów : 100
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1301-maluch#22331
"Zostań" Golcowej Gwiazdy sprawiło, że kocur z zaskoczenia zrobił krok w tył. Przez chwilę można było zauważyć szok w jego oczach, jednak szybko powrócił do swojego poprzedniego wyrazu pyska.
Ponownie klapnął niecierpliwie waląc ogonem w podłoże. Czemu to ON dostawał reprymendę? Czy upkrzykrzanie mu dnia stało się nowym hobby wuja? Chciał przygryżć środek policzka, jednakukłucie bólu szybko mu przypomniało o plaskaczu. O powodzie dla którego tu jest. Nawet gdy był ranny to wszyscy probowali go odsunąć od idei bycia medykiem. Gdyby tylko był terminatorem medyka to sam by to sobie wyleczył. Gdyby tylko był terminatorem medyka to by ich tu w ogóle nie było. Gdyby tylko...
Zmrużonymi oczami badał pysk Golcowej Gwiazdy. Nie raczył nawet rzucić wzrokiem na Motyla gdy ten mówił. Możnaby było uznać, że go ignorował, gdyby nie przyspieszające z jego słowami uderzenia ogona. Teraz z kolei Maluch chciałby aby medyk się zamknął. W kocurze się gotowało. Pazury kocura wsuwały się i wysuwały z podłoża lecznicy. Utrzymywanie stoickiego spokoju z każdą chwilą stawało się coraz bardziej niemożliwe.
Z całym szacunkiem, Golcowa Gwiazdo – zaczął, próbując stłumić drżenie w głosie – Ale wolę decydować o swoich uczuciach i o tym jak je okazuję sam. Z tego co wiem to nikogo nie skrzywdziłem, więc personalnie nie widzę w tym problemu. Jednak – rzucił szybkie spojrzenie na siostrę – Dzisiejszy wybuch emocji skończył się na krzywdzie. Mojej. Nie rozumiem czemu jestem przepytywany jakbym to ja uderzył Wierzbową Łapę. Przyszedłem tu wyleczyć rany i powiedzieć moją wersję wydarzeń, nie mam więc zamiaru kontynuować tej dyskusji – skwitował szybko, unosząc dumnie łeb. Podniósł brew w oczekiwaniu na odpowiedź starzej kocicy.

_________________
Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 Pdps10
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Pon 19 Wrz 2022, 17:22
Wierzbowy Puch
Wierzbowy Puch
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 48 ks | luty
Matka : Świergoczący Bór [NPC]
Ojciec : Gęsi Tupot [NPC]
Mistrz : Orzechowa Gwiazda
Wygląd : cóż, ogromna; masywna; puchata
Córka Świergot może pochwalić się długim, liliowym i tygrysio pręgowanym futrem o białych znaczeniach na mordce, kryzie, łapach i brzuchu. Posiada masywną budowę ciała, szeroki kark i zbitą sylwetkę osadzoną na długich, równie masywnych łapach i sporych stopach. Z wiekiem może się również pochwalić ponadprzeciętnym wzrostem, równając się niekiedy z dorosłymi kotami, chociaż wciąż widać po jej mordce, że jest ledwo dzieckiem. Jej sierść jest schludnie ułożona i perfekcyjnie wymyta a jej duże, oliwkowe oczy skrzą ciekawością i determinacją. Na mordce praktycznie zawsze ma wielki, sympatyczny uśmieszek. [Reszta w KP]
Multikonta : Szerszeniowy Rój, Lilia, Fasola | Krzywowąsy, Tafla, Żabia Łapa, Oszroniona Łapa, Uszko
Autor avatara : manu (flickr) avek, w podpisie ja
Liczba postów : 932
Zastępca
https://starlight.forumpolish.com/t1296-puch#22317
Puch siedziała cicho i słuchała. Co innego miała robić? Tak naprawdę powiedziała wszystko co powinna; szczerze żałowała swojego okropnego zachowania i chciała jak najszybciej usłyszeć swoją karę, zaszyć się gdzieś i później przejść się na miejsce gdzie pochowano Żubra by i jego przeprosić za to co zrobiła. Zresztą, Motyl zaczął tłumaczyć Golcowej Gwieździe całą sytuacją wspominając zachowanie Malucha, Maluch zaczął się bronić, a przywódczyni z nim rozmawiać. Nie było tu miejsca dla Puch, dlatego po prostu czekała i słuchała tego co mogła, a eh! Było tego całkiem sporo. Była poniekąd wdzięczna wujowi, że na głos przedstawił wszystko co się wydarzyło gdyż... z lekkim wstydem musiała przyznać, ze zaraz po wyprowadzeniu ciosu, miała ogromną czarną plamę w głowie. Nie wiedziała co się działo; miała w głowie tylko urywki. Widziała mordkę Malucha tuż przy sobie, zaraz Motyla i Orzecha, później słyszała kojący głos medyka i przeszła do lecznicy. Co się działo wokół? Co inne koty do niej mówiły? Nie wiedziała aż do teraz i musiała przyznać, ze chyba wolałaby pozostać w tej błogiej nieświadomości.
Bacznie obserwowała zachowanie swojego brata i to jak nonszalancko podchodził do rozmowy. Owszem, to ona go uderzyła, ale wina nie leżała tylko po jej stronie; oboje zawinili, dlaczego ten mysi bobek zrzuca wszystko tylko na nią? Czemu odzywa się w ten sposób do Motyla? Do przywódczyni? Ugh. Jeszcze się okazało, te wszystkie duszności, nagły napad lęku i przerażenia to był atak paniki. Przełknęła ciężko ślinę, czując się z tą świadomością dziwacznie. Najgorsze jednak przyszło zaraz po tym. ...Powtarzanie "jakby Puch nie usłyszała", że Żubr nie żyje i nic jej go nie przywróci, prosto w jej pysk, kiedy nie oddychała, to też, jak mam rozumieć, pocieszenie Maluch ją irytował, ale teraz ów irytacja była jeszcze w granicach normy. Aż do momentu w którym usłyszała te słowa. Skrzywiła się praktycznie od razu i cofnęła uszy, na moment przyklejając je do czaszki. Szybko jednak je ponownie podstawiła, chcąc w ogóle słyszeć. Przeniosła wtedy spojrzenie na brata, wpatrując się w niego z niedowierzaniem i goryczą. Nie powinna unieść łapy na klanowicza i członka rodziny, wiedziała to. Czuła, że zrobiła naprawdę źle, że powinna zagryźć zęby i zignorować jego okropne zachowanie, a następnie załatwić to na osobności. Naprawdę żałowała, że dała się tak sprowokować i pokazała swoją gorszą stronę, a teraz wychodziło na to, że Mała Łapa, gdy ta nie mogła oddychać, dalej ją prowokował i jeszcze wyciągał w tak cyniczny i okropny sposób, jej niepełnosprawność! Nie mogła w to uwierzyć. Powiedziała mu o niej bo mu ufała, bo byli rodziną i wiedziała, że nie będzie jej tego wypominał. Pomyliła się. Zmarszczyła nos i prychnęła cicho, a gdy czarny kocur skrzyżował z nią ślepia na jakieś uderzenie serca, zmrużyła swoje i trzepnęła lekko końcówką ogona; czy naprawdę żałowała tego, że tego jego uderzyła? Nie. Uświadomiła sobie, że jedyne czego żałowała to to, że zrobiła to na pogrzebie Żubra. Małej Łapie obiłaby mordę jeszcze raz. Za to, że był taki bezczelny w stronę Motyla i w stronę Golcowej Gwiazdy; za to, że był tak okropny w jej stronę, za to, że był... taki! Ugryzła się we wnętrze policzka i skrzywiła, odwracając spojrzenie. Była naprawdę okropną siostrą, ale... Mała Łapa nie był lepszy. Widząc jego dumnie uniesiony łeb poczuła lodowate ukłucie żalu w brzuchu; on... jest z nim jeszcze gorzej niż podczas tamtej ceremonii. Zresztą... z nią też.

_________________
Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 Lv9k4sG
Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 4C23qCS
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Pon 19 Wrz 2022, 20:23
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z Motylim Blaskiem. Kocur dodał fakt, o którym nie powiedział wcześniej. Od razu założyła, że po prostu zapomniał i dopiero teraz przyszło mu to do głowy. Cóż, lepiej późno, niż wcale, szczególnie że ta informacja była dość istotna, przynajmniej jak dla niej. Utwierdziła Golcową Gwiazdę w przekonaniu, iż Mała Łapa był i od początku chciał namieszać. Nieprzypadkowo był złośliwy, a tłumaczenie tego próbami pocieszenia... Cóż, liderka uważała za jeszcze bardziej okrutne. Swoimi słowami terminator chciał skrzywdzić siostrę, ale chyba nie sądził, że skończy się w taki sposób. Jak śmie po tym wszystkim robić z siebie ofiarę? Fakt, Wierzbowa Łapa również jest winna i na pewno poniesie winę, jednak nie jest jedyną złą w tej sprawie. Szkoda tylko, że ego Małej Łapy nie pozwala mu tego zrozumieć. Szkoda, że kocur nie potrafi nad nim zapanować i wyłącznie pogarsza swoją sytuację, która... No, już teraz nie jest dobra.
- Wierzbowa Łapa również odpowie za to, co zrobiła, ale teraz - Zrobiła pauzę, by posłać Puch krótkie spojrzenie. Trwało to zaledwie sekundę, zaraz jej wzrok znów spoczął na Maluchu. Wcale nie był łagodny. - Teraz rozmawiamy o Tobie, Mała Łapo. Zadałam ci pytanie i OCZEKUJĘ na nie odpowiedzi. Głęboko pod ogonem mam Twoje gówniarskie zachcianki. Dyskusję zakończymy dopiero, gdy JA na to pozwolę. - Zagotowała się, gdy obserwowała postawę młodzika. Tak dumnie się wyprężył, a nawet uniósł brew. Wyglądał na pewnego siebie i z łatwością mogłaby go takim nazwać. Czy ta... Odwaga wyjdzie mu na dobre? - Albo. - Wydawałoby się, że liderka nie ma nic więcej do dodania, a tu proszę. Przemówiła znowu, jednak tym razem w jej słowach wyczuwalny był chłód, a nie irytacja. - Skoro nie chcesz dyskutować, skoro uparcie twierdzisz, że nie zrobiłeś nic złego, skoro nie potrafisz się pogodzić z decyzją Motylego Blasku, nie jesteś tu potrzebny. Ja też cię nie potrzebuję. Nie chcę w swoim klanie takiego kota. Skoro tak bardzo chcesz, możesz wyjść, ale bez możliwości powrotu. Osobiście mogę odprowadzić cię na granicę. - Oszalała? A może to słuszne? W każdym razie, być może nieco zmieni podejście Małej Łapy do tego wszystkiego i kocur w końcu okaże skruchę. Do tej pory nawet nie starał się udawać, że żałuje, więc... Czemu miałaby przypuszczać, że zależy mu na rodzinie, klanie, czy chociażby na tym, co się z nim stanie. Sprawdźmy.

_________________
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Pon 19 Wrz 2022, 22:17
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2377
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Z całym szacunkiem, zaczął swoją wypowiedź Maluch, a potem nie okazał Golcowej Gwieździe tego szacunku w ogóle... i Motyli Blask mógł tylko zacisnąć zęby z niezadowoleniem, wciąż nie mając siły, żeby zdobyć się na jakąkolwiek inną reakcję niż posępne milczenie, nawet jeśli jego myśli szarżowały. Nie masz zamiaru kontynuować tej dyskusji? KTO decyduje o tym, kiedy kończy się ta dyskusja, bo chyba nie ty. Nie rozumiał, czemu Mała Łapa dalej zachowywał się, jakby był niewinny, nie miał pojęcia, skąd w nim było tyle dumy i buty, skąd wzięło się całe to jego chamstwo, bezczelność i kompletny brak poszanowania dla kogokolwiek... i tak bardzo po prostu chciał, żeby to wszystko się skończyło, a najlepiej to po prostu okazało złym snem, bo miał dość zachowania Malucha i czuł, że naprawdę nie mógł dłużej tego znieść.
I najwyraźniej nie tylko on. Nie jesteś tu potrzebny. Ja też cię nie potrzebuję. Nie chcę w swoim klanie takiego kota. Osobiście mogę odprowadzić cię na granicę.
Na krótką chwilę Motyli Blask po prostu zamarł w mieszance pewnego zdziwienia i przestrachu, bo co jak co, ale po Golcowej Gwieździe akurat się takiej ostrej reakcji nie spodziewał... a poza tym nawet jeśli Maluch był, uch, Maluchem, to wciąż był synem Świergot i słuchanie, jak przywódczyni grozi wygnaniem komuś, kto był z jego rodziny, było dość bolesne i szokujące. Jednak tak bardzo, jak nie chciał tego przed sobą przyznać, reakcja Golec była zrozumiała i zasłużona, i nawet nie potrafił teraz wystąpić w obronie Malucha. Jeśli jedyne, co Mała Łapa mógł zaoferować klanowi Wichru swoją obecnością w nim, to krzywdzenie jego członków, wymigiwanie się od wszystkiego, zero skruchy i wyższość nad wszystkimi, to... to może faktycznie lepiej by było, gdyby go nie było.
Jego własna myśl z wcześniej obijała mu się teraz natrętnie po głowie. Zdał sobie sprawę z tego, że jakkolwiek nie życzył tego wszystkiego Maluchowi, na myśl o tym, że mogliby skutecznie zapobiec takim sytuacjom w przyszłości, poczuł pewnego rodzaju ulgę. Zaraz jednak ogarnęło go na nowo poczucie winy, a wraz z nim zrobiło mu się mdło – dlaczego to wszystko zaszło tak daleko?
Była tylko jedna opcja, żeby to wszystko zakończyć tu i teraz bez uciekania się do takich rozwiązań, a do tego Maluch musiał przestać brnąć w zaparte. Przyznać się do winy, przełknąć dumę, zastanowić się nad sobą, zdecydować na to, żeby się poprawić. Golcowa Gwiazda dawała mu tę opcję... ale tylko od niego zależało, czy ją wykorzysta, a Motyli Blask mógł tylko czekać z lekko zapartym tchem.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Ukryte Głazy (składzik)
Czw 22 Wrz 2022, 11:18
Mały Płomień
Mały Płomień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 24 [II]
Matka : Świergoczący Bór
Ojciec : Gęsi Tupot
Mistrz : Zawilcowa Łąka -> Pliszkowy Dziób -> Gołębie Serce
Wygląd : Niski, czarny kocur o wątłej budowie. Na jego piersi widnieje biała plamka. Posiada zielone oczy. Końcówka jego ogona jest wykrzywiona.
Multikonta : Malinowa Mordka [KG] Muszelkowa Łapa [KG]
Autor avatara : irish_adventure_kitty
Liczba postów : 100
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1301-maluch#22331
O ile wcześniej był zdziwiony, tak teraz waga słów Golcowej Gwiazdy sprawiła, że kłapnął zębami wpół zdania. Opuścić Klan? Czemu? Lubił Klan Wichru, a o ile był zdrowy to przychodził na treningi. Nie rozumiał, jednak po tonie głosu niebiesko-białej stwierdził, że ta nie żartowała.
Pokręcił jedynie przecząco głową na sugestię odprowadzenia na granice. Nie żeby nie miał co powiedzieć, o nie, do powiedzenia miał dużo! Chociażby wytknąć liderce, że proponuje pozostawić na pastwę losu terminatora, który nie potrafił walczyć ani polować. Mimo to siedział cicho. Jakaś siła nie pozwalała mu otworzyć pyska, jakby ktoś ściskał mu szczęki. Strach? Zażenowanie? Sam nie wiedział. Naprawdę miał już dość tej sytuacji. Chciał wyjść z obozu i nie wracać przez kilka dni.
Zgrzytając zębami czekał na kontynuację wypowiedzi liderki. Chciał po prostu szybko odbębnić karę jaką dostanie i mieć święty spokój.



//zt???

_________________
Ukryte Głazy (składzik) - Page 2 Pdps10
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Sob 24 Wrz 2022, 20:45
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
Mówiąc szczerze, spodziewała się jeszcze jakichś słów ze strony Małej Łapy. Oczekiwała, że gówniarz będzie szczekać dalej. Można nawet powiedzieć, że troszeczkę na to liczyła, bo... W takim wypadku na pewno byłoby nieco ciekawiej. No, mogłaby udowodnić, że rzeczywiście jest zdolna do wygnania i jeżeli trzeba to potrafi rządzić twardą ręką. Do tej pory chyba... Chyba zawsze wybierała łagodniejsze kary. Czy nie była zbyt pobłażliwa? Może. Chociaż Golec z przeszłości zapytałaby raczej, czy nie byłaby zbyt ostra, gdyby wybierała te... Bardziej radykalne opcje. Cóż, to trochę niekończąca się debata, która pewnie nawet nie ma jednej, konkretnej odpowiedzi. Znaczy, jeden powie tak, a drugi inaczej, no i niekoniecznie któryś z nich będzie miał rację. Zależy jak kto na to patrzy i... Tyle. Chyba.
W każdym razie, Mała Łapa zamknął dziób. Motyli Blask oraz Wierzbowa Łapa również nie mieli nic do dodania. Być może trochę ich... Zatkało po "groźbie" liderki. Nic dziwnego.
- Przez okres jednego księżyca oboje będziecie wykonywać obowiązki terminatorów, podczas gdy cała reszta będzie z nich zwolniona. Ponadto przez ten księżyc żadne z was nie zostanie dopuszczone do rangi wojownika. - W przypadku ukończenia treningu będą musieli po prostu poczekać. A skoro będą pracować za resztę terminatorów to na pewno nie będzie im się nudzić. Kto wie, może nawet gdzieś w trakcie rozwiążą ewentualny konflikt między sobą i znów będą szczęśliwą rodziną? - Mała Łapo, dodatkowo przez pół księżyca będziesz wymieniać mech w kociarni. Matki na pewno będą zadowolone z takiego odciążenia. Oczywiście Zawilcowa Łąka zostanie powiadomiona o wszystkim i... Być może sama również wyciągnie jakieś konsekwencje. - Ale to już decyzja chimery. A co Golec mogła zrobić ponadto? No, chyba nic. Nie chciała się bawić w degradacje lub, tym bardziej, wygnania. Mały gnojek się zamknął, tak jak prosiła. A fakt, że wciąż nie udzielił odpowiedzi na jej pytanie, został pominięty. Przywódczyni zapewne po prostu to umknęło lub całkowicie zapomniała. Cóż, lepiej dla niego! A dodatkową karę dostał tylko dlatego, że chwilę temu dość mocno ją zdenerwował. Inaczej pewnie obyłoby się bez tego.
- Koniec rozmowy. Jeżeli nikt nie ma nic do dodania, jeżeli Motyli Blask nie nakaże wam pozostania w lecznicy, możecie się rozejść. - Powiedziała w końcu, a zaraz po tym sama oddaliła się. Opuściła lecznicę i odeszła gdzieś w swoją stronę. Zapewne zabrała się za poszukiwania Zawilcowej Łąki, tak jak mówiła.

/zt

_________________
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Pon 26 Wrz 2022, 00:31
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2377
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Niewiarygodne – Mała Łapa się zamknął. Groźba Golcowej Gwiazdy podziałała i przestał być absolutnie okropny dla wszystkich dookoła! Szkoda jednak, że Motyli Blask wątpił, żeby było w nim jakoś dużo szczerej autorefleksji... a prędzej strach przed zostaniem wyrzuconym. Nawet nie zdobył się na jakieś przeprosiny czy cokolwiek. Ugh.
W końcu jednak przywódczyni wymierzyła karę... może trochę łagodną zdaniem Motyla, tym bardziej w porównaniu z takim wygnaniem, ale z drugiej strony, uch, wątpił, żeby było dużo rzeczy, które mogłaby zrobić, a które byłyby dotkliwsze, ale nie aż tak dotkliwe jak dosłowne wyrzucenie kogoś z klanu, co do którego chyba mimo wszystko lepiej, że nie spotkało Małej Łapy. Może Zawilcowa Łąka coś wymyśli, chociażby w temacie treningu Malucha. Jeśli chodziło o Puch, nie wątpił, że już się trochę nad sobą zreflektowała, a reszty dopilnuje Orzechowy Cień. Kiwnął więc lekko głową, trochę do nich, a trochę sam do siebie, kiedy przywódczyni skończyła mówić.
Możecie iść, chyba że któreś z was woli zostać, żeby odsapnąć – powiedział krótko. Maluch sobie po prostu bez słowa poszedł (co przyjął z ulgą), więc poczekał tylko na odpowiedź Puch, a potem sam wyszedł z lecznicy, żeby zobaczyć, czy pogrzeb jeszcze trwał... a jeśli nie, to żeby może wyjść z obozu i zdążyć chociaż na pochówek. Chciał przy tym być.

/zt

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Ukryte Głazy (składzik)
Sob 10 Gru 2022, 20:00
Wieczorna Rosa
Wieczorna Rosa
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 48 (październik)
Matka : łania skórka
Ojciec : puszysta chmura
Mistrz : słodki nektar ; motyli blask
Partner : :O
Wygląd : grubawa; średnich rozmiarów; długie futerko; w większości niebieska tygrysio pręgowana, z kremowymi pręgowanymi plamami: na prawej stronie pyska, na przedniej części prawego boku, w większości kremowa lewa część ciała; biel na pysku, brodzie, szyi, piersi, brzuchu, przednich łapach do nadgarstków, tylnich łapach w połowie; trójkątna głowa, długi, prosty nos; żółto-zielone oczy
Multikonta : orzechowa gwiazda ; echo ; tygrysica
Autor avatara : pliszka (podpis)
Liczba postów : 741
Medyk
https://starlight.forumpolish.com/t1150-rosa
Jakieś dziwne odgłosy wybudziły Rosę z drzemki… a kiedy wstała i zorientowała się, co się stało, zamarła.
Wokół składzika unosił się jeszcze pył i kurz. Szybkie rzucenie okiem do środka potwierdziło jej najgorsze obawy: część medykamentów została zniszczona przez walące się skały… ale jak? Czemu? I czemu akurat teraz? Jej pierwszym instynktem było bowiem zawołanie Motyla, jednak ten… był przecież na wyprawie. Akurat dzisiaj! Agh. Lekkie oznaki paniki szybko stłumiła głębokimi oddechami i racjonalnym zastanowieniem się, co by zrobił Motyl. Na pewno zawołałby Chaber, żeby też wiedziała, o co chodzi, więc właśnie to zrobiła na pierwszy rzut.
Chaber, myślisz, że… że, um, możemy to tak zostawić? – pyta, zerkając na siostrę z lekkim powątpiewaniem, kiedy już ta przyszła i wspólnie oceniły, jakie szkody zrobiły skały. Na pewno mocno przetrzebiło zapasy bodziszka, języczków polnych została cała jedna sztuka, mięta zniknęła, pajęczyny było tyle, że nie starczyłoby już na poważne rany… pomyśleć, że niedawno oddawali zioła Rzece! – W sensie… czy bezpiecznym jest zostawienie tego tak, dopóki Motyl nie wróci? A w międzyczasie pójdziemy na zioła…

_________________

i won't let you get ill
i won't let you give in
'cause this life will only kill you if you let it
don't you let me get ill




Ostatnio zmieniony przez Wieczorna Rosa dnia Nie 11 Gru 2022, 16:03, w całości zmieniany 1 raz
Re: Ukryte Głazy (składzik)
Nie 11 Gru 2022, 06:39
Chabrowy Powiew
Chabrowy Powiew
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 32 [II]
Matka : Łania Skórka [NPC]
Ojciec : Puszysta Chmura [NPC]
Mistrz : Zawilcowa Łąka, Motyli Blask
Wygląd : szczupła; wysoka; długie, czarne futro; białe znaczenia na brzuchu, piersi, pyszczku i łapach. oczy bladozielone
Multikonta : Żucza Łapa [KW]
Liczba postów : 367
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1160-chaber
Odgłosy.
Lekko zmartwiona ruszyła w stronę składziku, by następnie spotkać tam wołającą ją Roskę i... unoszący się jeszcze pył i kurz. Poruszyła uszami, po czym wzięła głęboki wdech, żeby się trochę uspokoić.
Może zostawmy to tak na ten moment, ale będziemy musieli gdzieś przenieść nietknięte zioła, żeby nic się im nie stało — powiedziała do siostry, zerkając na nią, po czym wzrok czarno-białej powędrował na skały. Ech, akurat kiedy Motyl był poza lecznicą. Jeszcze dalej - na wyprawie. — I będziemy mogły pójść na zioła — dodała, kiwając głową - zgadzała się z Wieczorną Rosą. Powinny jak najszybciej uzupełnić składzik, by uniknąć nieprzyjemności, które niejako zdarzyły się nie tak dawno w Rzece. Odwróciła pysk w stronę szylkretki, spoglądając na nią pytająco.
Tylko gdzie je wszystkie przenieść... — rzekła ciszej zamyślona.

_________________

los nas stworzył 彡     
   ✧˚ · . z nici gwiazd

atomowe puzzle drżą
rozsypując się jak sól
to tu, to tu



Re: Ukryte Głazy (składzik)
Sponsored content

Skocz do: