IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Wichru
 :: Obóz Klanu Wichru :: Niedźwiedzia Jama
Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Czw 12 Lis 2020, 11:52
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1857
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Po wejściu do Niedźwiedziej Jamy i przejściu paru kroków, dochodzi się do wnęki, która jest prawie po brzegi wypełniona świeżym, zielonym mchem. Jest ona na tyle duża, by pomieścić trzy dorosłe koty, a dodatkowo kot się praktycznie zapada w miękkości grubej warstwy mchu przyniesionej przez ciężko pracujących terminatorów. Jest to bardzo wygodne łoże, gdzie przywódca może spać wraz ze swoim partnerem lub też z kimkolwiek, kim zechce bez zmartwień, że obudzi ich tupot kocich łap z wnętrza Wilczej Paszczy, gdyż legowisko jest oddalone od głównego korytarza.
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Pią 08 Sty 2021, 18:53
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S) | zaćmione słońce, płotkowy potok, rozgwieżdżona łapa, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : karo
Liczba postów : 1047
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
Myślała trochę o swojej ostatniej wyprawie po zioła. Zdarzał się jej pech, owszem, ale zawsze wracała do obozu chociażby z głupią pajęczyną czy kilkoma ziarenkami maku, tymczasem w Piszczących Trawach nie znalazła nic. Gdyby była tam wtedy sama, uznałaby, że to po prostu złe miejsce na zbiory i że należy ziół szukać gdzie indziej, ale Motyla Łapa, mimo szukania w tych samych miejscach, znalazł dużo ziół, nawet te rzadko spotykane.
Mniszek, wrzos, niecierpek - te znaleziska terminatora były jej naprawdę potrzebne i przydatne, bowiem leczyły dużo chorób. Wydawało jej się dziwne, i niecodzienne, że mimo że nie miał bladego pojęcia o zielarstwie, to jednak zdołał je zebrać. Zupełnie jakby był to jakiś...znak od Gwiezdnych, huh?
Motyla Łapa był sympatycznym kocurkiem. Nieco cichym i nieśmiałym, ale ciekawskim, grzecznym, spokojnym. Nie spodziewała się, że usłyszy to od terminatora, ale podobało mu się zbieranie ziół, tymczasem ona cierpiała wewnętrznie za każdym razem, gdy się na ziołobranie wybierała, bo była to dla niej żmudna i ciężka praca. Szczególnie, że odkąd przenieśli się na nowe tereny nie mogła znaleźć nic sensownego, a nawet na ich starych ziemiach nie miała do tego smykałki.
Zbiory syna Niedźwiedziej Gwiazdy zdecydowanie pomogły jej w jakiejś...stabilizacji. Gdy w składziku nie było praktycznie niczego, co by jej pomogło w razie najczęstszych kocich chorób, nieco panikowała, a nie mogła zebrać konkretnych zapasów. Co prawda kilka mniszków, niecierpków i wrzosów nie uratuje ich w kryzysowej sytuacji, ale była o wiele spokojniejsza, gdy miała ich tam trochę. Bez Brzozowej Skóry było jej trudno być na pozycji medyka. Było zdecydowanie ciszej i nie musiała się bać o swoje życie co trzecie uderzenie serca, ale kocica była doświadczona, była jej opoką i robiła w lecznicy o wiele więcej, niż Pliszkowy Dziób. Teraz spadło to na ją jedną...i cóż, nie było tak kolorowo, jak myślała, że będzie na początku. Zawsze myślała, że jej niechęć do medycznych obowiązków wynikała z charakteru jej mistrzyni, i gdy ta zmarła, to Pliszkowy Dziób naprawdę wierzyła, że teraz będzie lepiej, że teraz nikt nie będzie stał nad nią i krzyczał. Ale nie - srebrna kocica nadal z niechęcią, ale dokładnością wykonuje wszystkie prace. Huh.
A żeby skrócić cel całego tego wywodu: potrzebowała pomocy w lecznicy, większej pomocy niż wymienianie mchu przez terminatorów. A Motyla Łapa był na to dobrym kandydatem - nieco go znała, lubiła, a mu podobało się zbieranie medykamentów. Po swoich całkiem długich więc rozmyślaniach skierowała swoje kroki w stronę legowiska przywódcy, licząc, że znajdzie tam starego Niedźwiedzią Gwiazdę. Musiała z nim porozmawiać o kwestii ceremonii...i zapewne chciałby wiedzieć, że medyczka chciałaby wziąć jego syna na terminatora, prawda? Nie spytała o to jeszcze samego Motylej Łapy, ale zamierzała do niego podejść od razu, gdy zakończy konwersację z przywódcą - wolała mieć pewność, że Niedźwiedź nie ma co do jej wyboru żadnych obiekcji.
Dzień dobry, Niedźwiedzia Gwiazdo. Mogę porozmawiać, czy jesteś zajęty? — przywitała się, gdy zobaczyła rudego kocura w jego legowisku.

niedzwiedz

_________________
you saw a light starting to shine, wanted it only for your eyes; older and wise, god on your side - i was the martyr who paid for your life.

i was innocent when you said i was evil
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Pią 08 Sty 2021, 20:06
Żabia Łapa
Żabia Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 40 [X]
Matka : Lisia Gwiazda (Pysk)* [NPC]
Ojciec : Mknące Skrzydło* [NPC]
Mistrz : Chłodny Blask → Konwaliowa Ścieżka → Korzenny Język
Wygląd : Średniej wielkości, pulchna kotka o masywnej budowie ciała. Odziana jest w krótkie, szorstkie i przylegające do ciała rudo-białe futro z klasycznymi pręgami. Ma miodowe oczy, nieco większe stopy; bliznę na barku w kształcie półksiężyca i ślady poparzenia na boku lewej, przedniej łapy. [reszta w KP]
Multikonta : Uszko, Tafla, Krzywowąsy
Autor avatara : @thefluffytiger
Liczba postów : 273
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t61-zabia-lapa
Niedźwiedzia Gwiazda





Niedźwiedzia Gwiazda po śmierci Brzozowej Skóry przyglądał się lecznicy, jednak milczał co do tego, aby Pliszkowy Dziób sobie kogoś wzięła, bo nie było takiej potrzeby. Jednak gdy Klany przeniosły się na obce tereny, przeczuwał, że terminator przyda się kocicy, chociażby aby odrobinę pomógł w lecznicy czy coś. Teraz jednak również milczał nie chcąc - daj Gwiezdny Klanie - pośpieszać medyczki, dlatego skupił się na zupełnie innych rzeczach. Ostatnio nawet wybrał się na krótki spacer u boku z Lisią Kitą, a później cały wieczór przegadał w kociarni ze świeżo upieczonymi rodzicami - Gronostajową Mordką i Czerwonym Kwiatem na temat ich potomstwa. Ledwo wrócił do własnego legowiska właśnie z odwiedzin w kociarni, położył się na swoim legowisku gdy do jego uszu dotarł głos Pliszkowego Dziobu. Podniósł łeb i posłał medyczce ciepły, przyjazny uśmiech po czym z cichym stęknięciem podniósł się na równe łapy i...Ostatecznie przysiadł na legowisku.
- Wchodź śmiało! Z czym do mnie przychodzisz, Pliszkowy Dziobie? - dopytał praktycznie na jednym tchu, a jego głos był przyjazny i nieco ochrypły z racji wieku, jednak spojrzenie i pysk - jak najbardziej żwawe i przyjazne. Niedźwiedzia Gwiazda musiałby być naprawdę zmęczony, aby odprawić medyczkę z kwitkiem ze swojego legowiska, a że nie był i nic ważniejszego niż rozmyślał o krótkiej drzemce; nie robił, kotka mogła śmiało powiedzieć po co też przyszła. Bo nie oszukujmy się - na pewno nie przyszłaby tylko po to, by rozmawiać sobie o pogodzie. Wtedy też lekko zmarszczył brwi na uderzenia serca i zerknął prosto w ślepia kocicy. - Czy coś się stało? - wiedział, że jego syn, Motyla Łapa wyruszył z kotką by pozbierać medykamenty i...Trochę zaniepokoił, chociaż przeczuwał, że gdyby chodziło o stan jego syna, kocica darowałaby sobie zbędne w takim momencie uprzejmości i przeszłaby od razu do rzeczy, dlatego po swoim dopytaniu nadstawił uszy by wysłuchać jej odpowiedzi.

_________________
Miękki Mech (legowisko przywódcy) YEL8HuN
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Pią 08 Sty 2021, 21:21
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S) | zaćmione słońce, płotkowy potok, rozgwieżdżona łapa, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : karo
Liczba postów : 1047
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
Miała, a właściwie to cały Klan Wichru miał to szczęście, że Niedźwiedzia Gwiazda był sympatycznym kocurem; mimo swojego wieku nie marudził co chwila i przyjemne zamieniało się z nim słowo. Współczuła mu straty partnerki, szczególnie z kociętami na głowie. Wyglądało jednak na to, że przywódca nie załamywał się i nadal trzymał swoją siłę ducha.
Nie, spokojnie. Myślałam ostatnio...nad wyborem terminatora — wyjaśniła, nieco zacinając się w środku. Czuła się troszeczkę głupio, gdy o tym wspominała, bo właściwie to sama nadal czuła się jak ciągle uczący się terminator, niewiedzący za wiele o życiu. Nie miała żadnego doświadczenia ani pewności w trzymaniu pieczy nad kimś. — Byłam wczoraj z Motylą Łapą na zbieraniu ziół, jak pewnie wiesz. Wydaje mi się, że przeszłam przez każdy zakątek Piszczących Traw, a nie znalazłam żadnego medykamentu, za to twój syn przyniósł mi całkiem pokaźną ilość ziół, w tym tych rzadko spotykanych — zaczęła — Powiedział mi, że podobało mu się szukanie medykamentów, a do tego jest dosyć...niesprawiającym problemów i sympatycznym kocurkiem, więc pomyślałam sobie, że dobrze sprawdził by się jako medyk. Taki talent do znajdowania medykamentów w momencie, w którym ja wróciłam z pustymi łapami może być jakimś znakiem — Pliszka wiedziała, że rudy przywódca też jest gorliwym wierzącym, więc nie czuła się niekomfortowo wyznając mu takie przemyślenia. Zdała sobie sprawę, że nadal stoi w wejściu do jego legowiska, więc szybko skierowała swoje kroki do środka i usiadła przed Niedźwiedzią Gwiazdą. — I...to by w sumie było na tyle, chciałam cię tylko poinformować i zapytać, czy może masz do mojego wyboru jakieś obiekcje, w końcu to twój syn — dodała uprzejmie i czekała na reakcję lidera.

_________________
you saw a light starting to shine, wanted it only for your eyes; older and wise, god on your side - i was the martyr who paid for your life.

i was innocent when you said i was evil
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Sob 09 Sty 2021, 12:58
Żabia Łapa
Żabia Łapa
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 40 [X]
Matka : Lisia Gwiazda (Pysk)* [NPC]
Ojciec : Mknące Skrzydło* [NPC]
Mistrz : Chłodny Blask → Konwaliowa Ścieżka → Korzenny Język
Wygląd : Średniej wielkości, pulchna kotka o masywnej budowie ciała. Odziana jest w krótkie, szorstkie i przylegające do ciała rudo-białe futro z klasycznymi pręgami. Ma miodowe oczy, nieco większe stopy; bliznę na barku w kształcie półksiężyca i ślady poparzenia na boku lewej, przedniej łapy. [reszta w KP]
Multikonta : Uszko, Tafla, Krzywowąsy
Autor avatara : @thefluffytiger
Liczba postów : 273
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t61-zabia-lapa
Niedźwiedzia Gwiazda





Na pierwsze słowa Pliszkowego Dziobu, kocur poruszył z zaciekawieniem uszami, unosząc przy tym również brwi dalej w milczeniu, dając medyczce możliwość dłuższej wypowiedzi. A jednak - przyszła do niego możliwie z dobrymi wieściami co do wyboru terminatora. Im dłużej kocica mówiła, tym Niedźwiedzia Gwiazda był coraz bardziej zainteresowany, a  jego ślepiach na przemian połyskiwała radość i duma, że medyczka decydowała się nad wyborem jego syna na swojego terminatora. I to Motylą Łapę!
- To doprawdy musiał być znak. - przyznał w skupieniu poruszając nieznacznie końcówką ogona. Bo co innego? Skoro jego syn, kocur kompletnie nieznający się na ziołach miał tak ogromne szczęście by znaleźć rzadkie zioła i jakiekolwiek zioła a doświadczona medyczka wróciła z niczym? To zdecydowanie musiał być znak od Gwiezdnego Klanu, który uznał, że Pliszce przyda się pomocna łapa. - A znaków od Gwiezdnego Klanu się nie ignoruje. I skoro Motyla Łapa wykazuje tym zainteresowanie i chęci, Pliszkowy Dziobie, wiedz, że ja nie mam nic przeciwko temu abyś  zaczęła jego szkolenie. Może to właśnie jego droga? - uniósł pogodnie brew i uśmiechnął się nieznacznie. Oj, był dumny z tego co usłyszał. Nie dość, że jego kocięta zapowiadały się na wspaniałych wojowników, to jeszcze Motyla Łapa miał szansę zostać medykiem. Mroźny Poranek na pewno teraz uśmiechała się równie dumna co sam przywódca. Był tego bardziej niż pewien.
- Hm, jak sądzisz, czy jego obecnie trwający trening będzie mocno kolidować z tym, który z nim zaczniesz? Uważam, że Taneczny Krok powinien kontynuować jego szkolenie, chociażby w celu przekazania podstaw walki czy wspinaczki. - miauknął, chcąc usłyszeć opinie medyczki na ten temat. On...najwygodniej zostawiłby syna pod opieką Tanecznego Kroku. Zresztą, kocur ledwo rozpoczął jego szkolenie, więc na razie sam przywódca nie wiedział na jak dalekim momencie jego syn faktycznie jest. Oczywiście w wypadku jak faktycznie zostanie wybrany na terminatora, trening będzie odrobinę okrojony, ale nadal - będzie to jakieś przygotowanie. Zresztą, nawet sama Pliszkowy Dziób mogłaby go w tym temacie szkolić jak czuła się na siłach, a Niedźwiedzia Gwiazda nie miałby nic przeciwko temu. Jednak skoro jego syn był już pod opieką wojownika, chyba lepiej, aby jeszcze chwile pod nią pozostał. - W każdym razie, jeżeli jesteś tego pewna na....dniach zwołam zebranie i obwieścisz o swoim wyborze klanowi. To wspaniała nowina!

_________________
Miękki Mech (legowisko przywódcy) YEL8HuN
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Sob 09 Sty 2021, 18:47
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S) | zaćmione słońce, płotkowy potok, rozgwieżdżona łapa, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : karo
Liczba postów : 1047
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
Skinęła głową i uśmiechnęła się delikatnie, ciesząc się, że Niedźwiedzia Gwiazda entuzjastycznie zareagował na jej wiadomość. Pamiętała, że kiedyś Motyla Łapa powiedział jej, że chciałby być do czegoś powołany i mieć coś, w czym byłby dobry - okazja przyszła szybciej, niż kocurek zapewne się spodziewał.
Myślę, że Taneczny krok na spokojnie może dalej prowadzić mu wojowniczy trening. Co prawda też mam taką wiedzę, ale obawiam się, że mogę nie mieć wystarczająco czasu, by prowadzić mu dwa treningi...no i bardzo dawno nie walczyłam ani nie polowałam, a Taneczny Krok robi to codziennie i zapewne lepiej przekaże mu tą wiedzę — odparła szczerze. Będzie jej zdecydowanie wygodniej, gdy ktoś inny się tym zajmie - nadal musiała uzupełniać składzik, a taki trening na pewno zabrał by jej nieco czasu. Jasne, perspektywa ponownego polowania i walki brzmiała kusząco, nawet jeśli tylko w ramach treningu, jednakże Pliszkowy Dziób nie była nawet pewna, czy nadal pamięta zasady do łapania zwierzyny - sikorka, którą złapała, na początku jej uciekła i dopiero za drugim podejściem skończyła w łapach medyczki.
Zapytam jeszcze Motylej Łapy, czy na pewno chciałby być na takiej pozycji. Nie mówiłam mu jeszcze, bo wolałam najpierw powiedzieć tobie, żeby nie robić mu nadziei, gdybyś miał z tym jakieś problemy — usprawiedliwiła się — Raczej powinien być w obozie, więc zapytam się go i wrócę powiedzieć ci, czy się zgodził — mruknęła, a jeżeli przywódca nie miał nic do dodania, to wyszła z jego legowiska i skierowała się do Zielonych Zarośli.
Miała szczęście, ponieważ Motyl akurat siedział przy wejściu do legowiska terminatorów i jadł mysz. Poddreptała do niebiesko-kremowego i skinęła mu głową.
Dzień dobry, Motyl. Smacznego — przywitała się, po czym zaczęła myśleć nad tym, jak zacząć tę rozmowę. — Myślałam trochę nad naszym wyjściem po zioła. Miałeś wtedy naprawdę talent do znajdowania medykamentów, jak na młodego terminatora, i myślę, że mógł być to jakiś znak. Dlatego chciałabym zaproponować ci posadę terminatora medyka, ale zrozumiem, jeżeli nie będziesz chciał. To ważna ranga — wyjaśniła, usiadła i czekała na odpowiedź od kocurka.

motyl pspspsps

_________________
you saw a light starting to shine, wanted it only for your eyes; older and wise, god on your side - i was the martyr who paid for your life.

i was innocent when you said i was evil
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Sob 09 Sty 2021, 20:13
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2377
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Siedział sobie spokojnie w obozie i akurat nie bardzo miał co robić. Zdążył się już bardziej wkręcić w życie terminatora i sumiennie wypełniał swoje obowiązki; wcześniej tego dnia upewnił się, że mech we wszystkich legowiskach jest świeży, a teraz pozostawało mu tylko czekać na spotkanie z Tanecznym Krokiem, do którego zostało mu jeszcze trochę czasu. Planował więc znaleźć kogoś z rodzeństwa, żeby porozmawiać, na przykład takiego Orzeszka, z którym dawno nie miał okazji przysiąść na dłuższą chwilę, a był ciekawy, jak on się bawił z Gwieździstą Nocą, ale akurat tak się złożyło, że nie mógł go nigdzie znaleźć. A właściwie to w ogóle nie mógł nikogo znaleźć, uch. Może powychodzili wszyscy na treningi i nie było ich w obozie? Zrezygnowany, miał już po prostu wrócić do Zarośniętych Zarośli i odpocząć sobie w samotności, ale wtedy burczenie w żołądku sprawiło, że przypomniał sobie, że dość dawno nie jadł i w sumie był już trochę głodny. Skierował się więc do stosu zwierzyny i zdecydował się wziąć sobie mysz, a następnie usiadł nieopodal legowiska terminatorów. Przy okazji rozglądał się za swoimi braćmi i siostrami, licząc na to, że może wkrótce kogoś jednak zauważy i będzie mógł zamienić z nimi parę słów, ale zamiast tego spotkał Pliszkowy Dziób, która sama do niego podeszła. Hmm, o co mogło chodzić? Coś związanego z ziołami? Może znowu potrzebowała pomocy? W sumie to by było całkiem fajne, więc nawet ucieszył się w środeczku.
Dzień dobry, Pliszkowy Dziobie. Dziękuję – odpowiedział i uśmiechnął się lekko. Jak się spodziewał, miało to jakiś związek z ziołami, ba, Pliszkowy Dziób go pochwaliła, co sprawiło, że poczuł się jeszcze szczęśliwszy i już chciał jej podziękować, kiedy... Znak? Znak, w sensie taki od Gwiezdnych? Że on, Motyl, miał być do czegoś wybrany przez Gwiezdny Klan? Haha, dobre sobie, zapewne pomyślałby sobie, gdyby mówił to ktoś inny niż Pliszkowy Dziób we własnej osobie, medyczka, kot od kontaktów z Gwiezdnymi. I chciała... zaproponować mu bycie terminatorem medyka? Jego lekki uśmiech zastąpił wyraz zdziwienia i zamrugał kilka razy, jakby zastanawiał się, czy to nie była jakaś iluzja. On? On miałby zostać terminatorem medyka, a kiedyś... medykiem? Jednym z najważniejszych kotów w klanie? Och.
Rozumiem, jeśli nie będziesz chciał. Czy chciał? W sumie nie wiedział. Nie miał pojęcia, jak powinien na to zareagować, bo w ogóle się tego nie spodziewał! Nigdy... nie brał pod uwagę, że w ogóle mógłby mieć okazję, żeby być terminatorem medyka. Po pierwsze dlatego, że, powiedzmy sobie szczerze, nie była to częsta okazja, kiedy medyk w klanie był jeden, a przecież terminatora mógł sobie wybrać w dowolnym momencie. Po drugie zawsze myślał sobie, że powinien być wielkim, silnym wojownikiem, takim jak Mroźny Wiatr, bo jego mama na pewno by tego chciała.  Po trzecie... nie sądził, że mógłby się nadawać do czegokolwiek takiego. Miał wątpliwości, czy w ogóle nadawał się na wojownika, a przecież do bycia wojownikiem przygotowywał się psychicznie i fizycznie odkąd był kociakiem. Wątpił, że kiedykolwiek mógłby być kimkolwiek ważnym, a teraz nagle zjawiła się przed nim Pliszkowy Dziób i widocznie twierdziła, że był do tego właściwym kotem. Mało tego, mówiła, że sam Gwiezdny Klan mógł uważać, że się nadawał, że te medykamenty to był znak... Jeszcze niedawno myślał sobie, że fajnie byłoby być do czegoś wybranym, a teraz być może był wybrany, tylko nie wiedział, czy na pewno. Ale tak twierdziła Pliszkowy Dziób, więc jeśli tak było, to jak mógł wątpić w wolę Gwiezdnych? Nie chciał wątpić. Chciał wierzyć w to, że to była jego szansa, ale z drugiej strony zjadały go wątpliwości. Wiedział, że o ile zbieranie medykamentów było przyjemne, na medyka czekało leczenie ran, chorób i zmaganie się z wieloma trudnościami, stresem... śmiercią pacjentów. Że to będzie ciężka droga, być może nawet cięższa niż wojownika, ale z drugiej strony musiał przyznać przed sobą, że mimo wszystkich wątpliwości i strachu chciał się zgodzić. Jakie w sumie były szanse, że lepiej poradziłby sobie jako wojownik? Kiedy zbierał te zioła, czuł się bardziej zadowolony i dumny z siebie niż kiedykolwiek wcześniej w życiu. Skoro nadawał się do tego, może do innych rzeczy też będzie się nadawał? A jeśli to była droga, którą wskazali mu Gwiezdni, jeśli pokładali w nim swoje nadzieje... i Pliszkowy Dziób też...
Zgadzam się. Chciałbym... być twoim terminatorem – powiedział. W jego głosie było słychać trochę niepewności, ale przede wszystkim sporo determinacji. Jeśli to był znak, jeśli medyczka na niego liczyła, zamierzał robić wszystko, żeby spisywać się jak najlepiej jako terminator medyka. Czy się bał? Owszem, całkiem wielu rzeczy. Odpowiedzialności, która teraz na niego spłynie, opinii innych kotów w klanie, tego, że jednak mu się nie uda... ale chociaż ten jeden raz nie mógł pozwolić, żeby strach go ograniczał. Pamiętał, co powiedział mu Orzeszek – że jeśli będzie się bał, nie będzie nic osiągał, a więc równie dobrze mógł się zgodzić. Zaufać medyczce, że dobrze wybrała, że to faktycznie był znak. Motyla Łapa, terminator medyka w klanie Wichru. Jednocześnie brzmiało to jeszcze obco i dziwnie, ale też dobrze. I gdyby nie to, że nie chciał się uśmiechać jak głupi do sera, kiedy właśnie podjął bardzo ważną decyzję, pewnie uśmiechnąłby się do siebie.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Nie 10 Sty 2021, 22:02
Pliszkowy Dziób
Pliszkowy Dziób
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 5 na srebrnej skórce (w momencie śmierci 72)
Matka : srebrzysty kłos
Ojciec : świerkowa gałązka
Mistrz : brzozowa skóra
Partner : szczur 7
Wygląd : wysoka, chuda kotka o długim, srebrzystym futrze w niebieskie pręgi, z bielą na pysku, szyi, brzuchu, łapach i ogonie. jej oczy są jasnozielone, jednakże widoczne są na nich niebieskie plamki świadczące o heterochromii.
Multikonta : szakal (PNK), baranek (S) | zaćmione słońce, płotkowy potok, rozgwieżdżona łapa, zawilcowa łapa, pąk, traszkowa łapa, ślimaczy ślad, chrząszczyk, lilia (nkt bądź martwi)
Autor avatara : karo
Liczba postów : 1047
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t68-pliszkowy-dziob#201
Zadała swoje pytanie i przez dłuższy czas nie otrzymywała na nie odpowiedzi. Chociaż jak najbardziej rozumiała długie myślenie o tym, skoro to bardzo ważny wybór w jego życiu, to nieco denerwowała się i martwiła, że Motyla Łapa jej odmówi. Bała się, że Gwiezdni mogą skazać ich na duży pech i biedę, jeżeli nie podążą za zauważonymi znakami. Z drugiej strony jednak, gdyby syn Niedźwiedziej Gwiazdy powiedział, że nie chce być jej terminatorem - na pewno podziwiałaby go za odwagę, której jej niegdyś zabrakło.
Po jakimś czasie niebiesko-kremowy w końcu otworzył swoją mordkę i mimo obaw Pliszkowego Dzioba, zgodził się na jej propozycję. Odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się - co robiła stosunkowo rzadko - do kocurka.
Cieszę się. Poinformuję Niedźwiedzią Gwiazdę i przeciągu kilku dni powinna odbyć się ceremonia. — powiedziała, i gdy już miała odchodzić, przypomniała jej się jeszcze jedna rzecz. — O, i twoja siostra, Pszczółka, ostatnio zaczęła czuć się lepiej. Być może wyzdrowieje na twoją ceremonię i zostaniecie mianowani razem — dodała, i jeżeli Motyla Łapa nie miał żadnych pytań, to wróciła przekazać decyzję Motyla Niedźwiedziowi i wróciła do lecznicy.

zt

_________________
you saw a light starting to shine, wanted it only for your eyes; older and wise, god on your side - i was the martyr who paid for your life.

i was innocent when you said i was evil
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Pon 11 Sty 2021, 00:29
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2377
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Pliszkowy Dziób uśmiechnęła się do niego, a więc teraz już bez wahania sam to zrobił. Zdołał zauważyć, że medyczka nie uśmiechała się jakoś często, a jednak teraz to zrobiła... Pewnie cieszyła się, że się zgodził. I on też się cieszył; z tyłu głowy miał jednak myśl, że ciekawe, na jak długo? Wciąż obawiał się, że jednak nie będzie to dobry wybór, że okaże się, że nie będzie się do tego nadawał, ale doskonale wiedział, że jak odmówi, to się nie przekona, a chciał się przekonać. A właściwie to chciał dołożyć wszelkich starań, żeby nie musieć się o to martwić, żeby się nadawać. Miał szansę, żeby zostać kimś więcej, żeby rodzice byli z niego dumni, żeby być kimś ważnym dla klanu, a przede wszystkim... żeby pomagać kotom i, kto wie, może przy tym wypełnić jakąś wolę Gwiezdnego Klanu, który widocznie widział go na tym stanowisku. I nawet jeśli to wszystko brzmiało jak dużo presji, odpowiedzialności i poświęcenia, i nie mógł przewidzieć, czy sobie poradzi, napawało go to też nadzieją, że faktycznie okaże się to dla niego lepsze niż bycie wojownikiem. Że podobnie jak wtedy, kiedy zbierał medykamenty po raz pierwszy, będzie mógł się spisać, czuć z siebie dumny i wykonywać obowiązki z przyjemnością, a nie z wiecznym poczuciem niepewności i fizycznej słabości, jak przy obowiązkach takich jak polowanie czy innych w tym stylu. Że się przyda. W końcu może to właśnie po to Gwiezdni zesłali ten... znak? Żeby wskazać mu właściwą ścieżkę, która będzie dla niego lepsza?
W porządku – powiedział. Po chwili namysłu chciał dodać coś jeszcze, ale wtedy Pliszkowy Dziób przekazała mu wieści o Pszczółce, które sprawiły, że ucieszył się i niemal natychmiast zapomniał o tym, o czym myślał przed chwilą. – Mam nadzieję, że wyzdrowieje. Dziękuję za informację, Pliszkowy Dziobie. – Przede wszystkim liczył na to, że siostra wyzdrowieje, bo w końcu była jego rodziną i naturalnie chciał dla niej jak najlepiej, ale też bardzo chciał, żeby była na jego ceremonii i została na niej mianowana. Wtedy z pewnością czułby się pewniej, bo takie zebranie klanowe zwołane tylko i wyłącznie dla niego, byłoby, uch... krępujące. Pożegnał się z Pliszkowym Dziobem i wrócił do jedzenia swojej myszy, odczuwając jednocześnie podekscytowanie i poddenerwowanie. Musiał sobie to wszystko przetrawić. Rany, naprawdę miał już wkrótce zostać terminatorem medyka!

/zt

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Pią 23 Kwi 2021, 10:11
Światło Gwiazd
Światło Gwiazd
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1857
Administracja
https://starlight.forumpolish.com
Niedźwiedzia Gwiazda



Niedźwiedzia Gwiazda już od jakiegoś wyglądał na swój wiek bardziej niż zwykle. Zaczął poruszać się nieco wolniej, mniej wychodził z jaskini, mniej jadł...Mimo to zapierał się, że wszystko z nim dobrze i to jedynie chwilowe osłabienie - w końcu kiedyś musiało przyjść! Oczywiście do czasu. Później jednak nie mógł wytrzymać i zaczął skarżyć się na trwające i nieprzemijające bóle stawów, które nie mijały nawet po podaniu ziół przez Pliszkowy Dziób. Mimo tego, że Pora Nagich Drzew już była historią, kocurowi dalej nie przemijały ów bóle i wyraźnie podpadł na zdrowiu, przez co już kompletnie został przyszpilony do własnego legowiska w Niedźwiedziej Jamie. Ostatnie dni jednak okazały się najgorsze i Niedźwiedzia Gwiazda pogodził się z tym co nastąpi. Kocur czuł się słaby, przemęczony i obolały. Każdy wdech i wydech kosztował go sporo energii i wysiłku, a do tego podskórnie czuł czego to objawy. Jego ciało z nim nie współpracowało, chociaż umysł był niezmącony żadną chorobą i chyba właśnie to; męczyło przywódcę. Dzień przed własną śmiercią wysunął się ze swojej jamy i ostatni raz porozmawiał z tymi wojownikami którzy się napatoczyli, może nawet i ze swoimi kociętami*, oraz przeszedł się do samej medyczki, dziękując za starania. Podobnie odwiedził Golcowy Śpiew. To była pewna forma pożegnania; gdy poczuł się naprawdę źle, z lekkim uśmiechem wrócił do swojej jamy i już jej nie opuścił. Zmarł we śnie na swoim legowisku grzbietem odwrócony do wejścia. Łapy miał podwinięte, jednak lekko rozwarta mordka i brak unoszących się boków jasno wskazywał, że kocur już się nie obudzi. W ciszy, w powoli zanikającym i obojętnym kocurowi bólu klatki piersiowej i stawów, kocur odszedł do Gwiezdnego Klanu u boku swojej partnerki, która po niego przyszła. Odszedł jednak w spokoju ducha - zostawił klan w odpowiednich łapach.Mógł już odejść.

*dzieciarnia Niedźwiedzia może uznać, że sobie pogadali o jakiś pierdołach, Niedźwiedź pewnie ich pochwalił itp!

[zt]
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Pią 23 Kwi 2021, 11:22
Żyto.
Żyto.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 2(marzec)
Matka : Łasica(biologiczna)/(opiekunka)
Ojciec : Argos(biologiczny)/Opiekun
Mistrz : \
Wygląd : Sarenka o pręgowanym ticket długim futerku, oraz dużej ilości bieli(pysk, klatka piersiowa, łapy, brzuch), o orientalnych kształtach oraz szaroniebieskich(wybarwią się na jasno oliwkowy) oczach

Multikonta : W przyszłości Wierzba
Liczba postów : 7
Kocię
https://starlight.forumpolish.com/t598-zytowipniesprawdzac
Szukała Pszenicy, a znalazła kompletnie co innego. Tak można byłoby to podsumować, ale zacznijmy od początku. Płowy po prostu jej zniknął. Może nie zauważyła że wyszedł bądź że nie było go tam przez cały czas przyzwyczajona że ten był przy jej boku. Jednak nie ważne która to była z tych opcji, bo poczuła jak woda staje się nieco mętna przez chwilową panikę.  Zetknęła szybko na Nakrapiany Nos, która spała więc nie mogła pomóc, a nie chciała jej budzić. Sama nie lubiła gdy ktoś ją wyrywał ze snu. Więc ostrożnie stawiała łapy poza kociarnią w której praktycznie non stop przebywała. Widziała koty wychodzące z różnych miejsc i to tam szukała w pierwszej kolejności... Z marnym skutkiem, bo brata nigdzie nie było. Dopiero potem dotarła do Niedźwiedziej Jamy, zastygając w miejscu widząc duże ciało leżące plecami do wejścia. Powinna wejść? W końcu pan Niedźwiedź spał. Przełknęła ślinę, wchodząc powoli do środka na długich łapkach o mało nie potykając się w którymś momencie. Obeszła kremowe ciało, nie zwracając kompletnie uwagi na fakt że boki kocura się nie poruszają ani z pyska, przed którym teraz stała - nie czuje podmuchu powietrza.
- Panie Dzieiedziu...?- Stała sztywno na łapkach, zastanawiając się jak go obudzić. Pani Kropka budziła ją zawsze liźnieciem(było to przyjemne i na początku sprawiało że myliła ją z mamą.), więc zrobiła to samo co ona, czyli liznela lidera po nosie. W końcu nie będzie go szturchać jak szalona, a tak przynajmniej będzie mieć miłą pobudkę! Teraz musiała czekać prawda?
A to że prawdopodobnie po prostu minęła się z Pszenicą - cóż, było faktem który był problemem przyszłej Żyto.
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Pią 23 Kwi 2021, 11:51
Kiełkujące Ziarno
Kiełkujące Ziarno
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 31 [Grudzień 2021]
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] [*] -> Tonące Słońce
Ojciec : Niedźwiedzi Sen [NPC] [*]
Mistrz : Sensei Tonące Słońce.
Partner : Krówka...?
Wygląd : Wysoki i masywny, długowłosy, klasyczny czarnopręgowany bury kot o złotych oczach.
Multikonta : Kłoda [Samotnik] ; Mokra Łapa [Rzeka]
Autor avatara : thetussetravels
Liczba postów : 294
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t344-powojnik
Trening Kięłkującej Łapy praktycznie się skończył. Zostało im z Tonącym Słońcem jeszcze tylko do powtórzenia parę rzeczy. Dlatego ciemny buras ostatnio był całkiem radosny z myślą, że za chwilę już zostanie Wojownikiem, jednym z pierwszych Wojowników mianowany przez jego ojca na nowych Terenach. A przynajmniej myślał i miał szczerą nadzieję, że mianowanych przez Niedźwiedzią Gwiazdę.
Wczoraj... Jego ojciec rozmawiał z nim i jego rodzeństwem. Nie byłoby to nic nienaturalnego, w końcu byli rodziną, jednak... Niedźwiedź nie wyglądał najlepiej. Owszem, był już w sile wieku, jednak złotooki miał nadzieję, że to tylko zwykłe przeziębienie. Od to lekka chrypka, pozostałość po Porze Nagich Drzew. Jednak rzeczywistość... Była bardziej bolesna.
Buras właśnie wrócił z patrolu wraz ze swoim bratem, Orzechową Łapą. Zdołał upolować jednego, ale całkiem pulchnego wróbla, którego od razu zaniósł na stos, jednak w połowie drogi na moment się zatrzymał, widząc jak jeden z kociąt przyprowadzonych jakiś czas temu do Obozu wchodzi do Legowiska Przywódcy. Kocur wiedział, iż ich ojciec jest słaby i potrzebuje odpoczynku, więc kiwnął lekko łebkiem w stronę złotowłosego brata, po czym podbiegł do stosu zdobyczy i upuścił nań wróbla. Szybko się skierował do Niedźwiedziej Jamy, aby...
Nie zastać najlepszego widoku. Gdy tylko przekroczył próg wejścia do Legowiska swego ojca, jego oczom ukazał się kremowy, pręgowany grzbiet. Chciał już powiedzieć w stronę Żyta, że Niedźwiedzia Gwiazda śpi i lepiej, aby odpoczął, jednak... Uwagę Terminatora przykuł jeden szczegół. Bok. Bok jego taty się nie unosił, ani nie upadał w rytm snu. Łapy kocura zadrżały, a ten powoli przeszedł obok kocięcia, aby je ominąć i spojrzeć na jego łeb.
- Tato... - Miauknął cicho, po czym lekko się schylił. Jego ojciec śpi. Na pewno śpi. Musi spać. - Tato... Tato, śpisz, prawda? - Palnął niewiele myśląc, po czym trącił nosem policzek Przywódcy. Był zimny. Jego policzek był zimny. Złotooki cofnął się o krok, kładąc uszy na łbie i strosząc grzbiet. Nie. Nie, jego ojciec tylko spał. Musiał tylko spać. Za chwilę się obudzi. Obudzi się.
Mimowolnie w oczach Terminatora zebrały się łzy. Nie, nie, nie wierzył. Niedźwiedzia Gwiazda, wielki Przywódca o dziewięciu życiach. On nie mógł od tak umrzeć, prawda? Nie mógł... - T... Tato, obudź się... - Miauknął, a cały zaczął się drżeć. Nie, nie, nie, to nie była prawda. NIE BYŁA.
Syn Przywódcy przymknął oczy, po czym skulił się na ziemi, obok głowy Niedźwiedzia, co parę chwil usilnie trącając nosem jego policzek, jakby wierzył, że to coś da... Niedźwiedzia Gwiazda... Nie żyje...

_________________
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Pią 23 Kwi 2021, 20:33
Orzechowy Cień
Orzechowy Cień
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kocur
Księżyce : 71 (sierpień)
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Gwieździsta Noc (*)
Partner : Słodki Nektar
Wygląd : stosunkowo masywny, wyższy niż przeciętnie długowłosy kocur o złocisto-orzechowym futerku, na którym malują się rudawo-brązowe i czarne klasyczne pręgi, i złocistych oczach; często rozczochrany, odstaje mu futro na głowie i piersi; porusza się z uniesionym ogonem
Multikonta : Wieczorna Rosa; Echo; Tygrysica
Autor avatara : avatar ja, art pliszka
Liczba postów : 2979
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t285-orzeszek#424
Stan Niedźwiedziej Gwiazdy nie polepszył się ani z przyjściem Pory Nowych Liści, ani nawet, gdy pora ta prawie całkowicie przeminęła; jego ból stawów nie był już tylko czymś, o czym czasem wspominał, a właściwie codzienną częścią jego życia, utrudniającą mu funkcjonowanie w dość znaczący sposób. Orzechowa Łapa odpychał od siebie myśli, że jego ojciec może być chory i że może mu pozostać już niewiele księżyców życia; wolał korzystać z chwili i nie wyobrażać sobie dnia, w którym zostanie całkowicie bez rodziców. Skupiał się na treningu, ale jednocześnie starał się odwiedzać ojca, gdy tylko mógł; skupiał się też na innych obowiązkach, na przykład na polowaniu, które swoim skromnym zdaniem dopracował już do perfekcji.
Nieco podejrzanym wydawało mu się, kiedy zorientował się poprzedniego dnia, co robi ojciec. Rozmawiał z nim, z jego rodzeństwem, z wojownikami i innymi kotami… złocisty syn przywódcy wolał jednak tego nie analizować. I może był to błąd, bo, gdyby zorientował się, że jego ojciec wybiera się na Srebrną Skórkę, to zamiast tego dnia iść z Kiełkującą Łapą na polowanie, to zostałby w obozie, przy boku ojca… żeby chociaż mieć szansę na faktyczne pożegnanie. Tak zaś, cóż, wiadomość ta spadła na niego jak grom z jasnego nieba, kiedy odłożył swoje zdobycze na stos i za Powojnikiem udał się w stronę legowiska Niedźwiedziej Gwiazdy.
Tam znaleźli kocię, jedno z tych, które kilka księżyców wcześniej do klanu przyjął nie kto inny, a kremowy kocur. Znaleźli też śpiącego Niedźwiedzia… nie. Niczym przez mgłę dotarły do niego głupie słowa Powojnika. Jak ma spać, skoro nie oddycha? Nie widzisz, że się nie rusza? Orzechowa Łapa nie był w stanie jednak o to zapytać na głos. Stał w bezruchu, ze zmarszczonym nosem wpatrując się w nieruchome boki przywódcy. Nie musiał widzieć jego zamkniętych na wieki ślepi, żeby się upewnić w swoich podejrzeniach. Jeszcze wczoraj chwalił się ojcu, jak blisko ukończenia treningu się już znajdował, a teraz… teraz stało się to. Niedźwiedzia Gwiazda…
…nie żył.
Tak po prostu nie żył, odszedł, zniknął, zasnął. Złocisty nie łudził się, że w końcu nadejdzie dzień, w którym ojciec połączy się na Srebrnej Skórce ze swoją partnerką. Czuł, gdzieś podskórnie, że, pomimo iż Golcowy Śpiew nie można było nazwać młodą wojowniczką, to ma ona sporą szansę na zostanie przywódczynią ze względu na zaawansowany wiek Niedźwiedziej Gwiazdy. A jednak wolał o tym nie myśleć, nie spodziewać się tego dnia, liczyć na to, że będą mieli jeszcze ze sobą jak nie kilkadziesiąt, to chociaż kilkanaście księżyców. Że ojciec mianuje go na wojownika. Że… że nieco dłużej ich rodzina się nie rozsypie niemal doszczętnie. Och, oczywiście, w klanie wciąż był on, był Motyl, był Powojnik, i była Świergot, ale ostatnimi czasy Orzech czuł się, jakby jego rodzeństwo upodobniło się do duchów, podczas gdy Pszczela Łapa całkowicie przepadła.
Rzadko całkowicie tracił rezon i nie wiedział, co powiedzieć, co zrobić. Teraz, gdy patrzył na nieruchome ciało ojca, był właśnie taki moment. Niedowierzanie mieszało się w nim ze smutkiem, tęsknotą, a nawet złością i frustracją, ale nie był w stanie podejść do zwłok. Jak już, to miał ochotę odsunąć od nich Kiełkującą Łapę i powiedzieć mu kilka słów do słuchu, żeby przestał szturchać w ten sposób ciało ich ojca, który zasługiwał na szacunek, a nie coś takiego. Miał ochotę wynieść stąd niepochodzącego z klanu kociaka. Nie chciał, żeby ktokolwiek dotykał ciała jego ojca.
Nagle jednak uświadomił sobie, że przemawia przez niego ból. Wziął więc ciężki oddech i w końcu zbliżył się do ciała kremowego kocura.
Tato – mruknął cicho, przybliżając nos do futra na jego grzbiecie, a w jego głosie wciąż rozbrzmiewało niedowierzanie, choć nie był to głos płaczliwy i drżący. Dał sobie chwilę na walkę z myślami, na… jak nie pogodzenie się, to chociaż przyzwyczajenie się do tego, że ojca już miało nie być, po czym wyszedł z Niedźwiedziej Jamy, żeby zawołać Motylą Łapę i Świergoczącą Łapę, a także Golcowy Śpiew, która była zastępczynią, i Nakrapiany Nos, która mogłaby się zająć kociakiem, do którego teraz Orzech zupełnie nie miał głowy. Miał ważniejsze zmartwienia, niż tłumaczenie, czym jest śmierć.
Kiedy pożegnali się w prywatnym gronie z Niedźwiedzią Gwiazdą i przygotowali ciało, kocur nieco wypranym z emocji tonem zaoferował zastępczyni, że może przenieść je do centrum obozu.

zt

_________________

Miękki Mech (legowisko przywódcy) Cz7MEFY


Miękki Mech (legowisko przywódcy) MevtoU0



Ostatnio zmieniony przez Orzechowa Łapa dnia Sob 08 Maj 2021, 21:41, w całości zmieniany 1 raz
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Sob 24 Kwi 2021, 08:47
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
W ostatnim czasie Golcowy Śpiew chodziła naprawdę zmartwiona. Na głowie miała dużo, obawiała się, że niedługo będzie miała jeszcze więcej. Dlaczego? Bo stan Niedźwiedziej Gwiazdy w ogóle się nie poprawiał. Kocur coraz częściej narzekał na ból stawów, na to, że źle się czuje. Dało się zauważyć, że jest coraz słabszy. I mimo tego, że Golec miała wystarczająco dużo czasu, nie przyzwyczaiła się do faktu, że przywódca któregoś dnia może... Tak po prostu odejść. I stało się.
Ranek Golec spędziła głównie na polowaniu i dłuższym spacerze. Gdy wróciła do obozu Niedźwiedzia Gwiazda odwiedził ją. Wyglądał jak... Jak chodząca śmierć. Nie rozmawiali długo, a temat ich rozmowy zapewne pozostanie tajemnicą zastępczyni. Później kocur odszedł, z uśmiechem na twarzy, a ona... Została w swoim legowisku, bo mimo próśb, Niedźwiedzia Gwiazda nie chciał mieć towarzystwa. Nie chciała się narzucać. Została u siebie, sama ze swoimi zmartwieniami i lękiem przed tym, co miało się niedługo wydarzyć. Zasnąć nie potrafiła, więc zdecydowała się na opuszczenie swojej kryjówki. I... Szybko tego pożałowała. Zbliżył się do niej Orzechowa Łapa, który zaciągnął ją do Niedźwiedziej Jamy. Starała się myśleć pozytywnie, jak to zwykle, miała nadzieję, że stan przywódcy się jedynie pogorszył i da się go jeszcze uratować. Ale się nie dało.
- o nie... - cichy, ledwo słyszalny szept wydobył się z jej ust. Wchodząc do legowiska spostrzegła jego ciało, martwe, zimne i nieruchome. Obok siedział Kiełkująca Łapa oraz... Kocię. Kocię? Ale co ono tu robi? Spojrzała na nie łagodnym wzrokiem i już miała podejść bliżej, lecz do legowiska właśnie weszka Nakrapiany Nos, która zajęła się maleństwem. Golec ponownie spojrzała na ciało. Miała wrażenie, że coś wbiło ją w ziemię, że nie potrafi się poruszyć. Bo teraz wszystko się zmieni. Bo to ona otrzyma dziewięć żyć i nowe imię, bo będzie przywódcą i wszystko spocznie na jej barkach. A więc bycie zastępcą to był tylko taki... Prolog? Chapter one? A każdy kolejny będzie trudniejszy od poprzedniego? Zaniepokoiła się. Wiedziała jednak, że nie powinna tracić zimnej krwi. Że powinna być silna i poradzić sobie ze stratą tak jak na zastępczynię wypada. Zacisnęła wargi i wzięła głębszy wdech, jak gdyby miało jej to pomóc w uspokojeniu się. I... Pomogło, kiedy pomyślała sobie, że przecież z wszystko będzie dobrze. Że ona miałaby sobie nie poradzić? Do tej pory wszystko szło świetnie i teraz nic się nie zmieni. Nic.
Odwróciła głowę w stronę Orzechowej Łapy, gdy ten zaoferował pomoc w przeniesieniu ciała do centrum obozu. Nie odezwała się, jednak kiwnęła głową na znak, że chętnie ją przyjmie. Sama pewnie nie dałaby sobie rady, w końcu jest taka malutka...

_________________
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Pon 26 Kwi 2021, 15:36
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2377
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Motyla Łapa ostatnio nie czuł się za dobrze.
Miał dwa treningi na głowie, które szły mu... wolno. Wolniej niż by chciał, bo miał problem, żeby dostosować się do jakiegokolwiek tempa, kiedy bliskie mu koty takie jak Migdałek, Szronik i Pszczółka znikały, kiedy Pliszkowy Dziób sama zdawała się jakoś tak... nie mieć siły i w ogóle, kiedy Niedźwiedzia Gwiazda czuł się coraz gorzej, czego Motyl był niezwykle boleśnie świadomy, bo widział, jak przychodził do medyczki po medykamenty, widział, że słabł. Przez ostatnie księżyce, mniej więcej odkąd zniknął Oszroniona Łapa, czuł się tak, jakby całe jego życie było w jakiejś stagnacji, zamykał się na koty jeszcze bardziej i spędzał większość czasu w lecznicy, ogarniając mech, czy robiąc inne proste rzeczy, które zlecała mu Pliszkowy Dziób. Z pozoru nie było źle. Miał rutynę, pracował, nawet jeśli niekoniecznie na treningach, zajmował się czymś, nawet jeśli było to absolutne minimum, nie czuł się szczególnie okropnie psychicznie... ale w tym wszystkim był jakiś haczyk. Miał ciągłe wrażenie, że coś było nie tak, że coś tylko czekało, żeby się rozsypać, a do tego czasu trwał w dziwnym stanie, kiedy nie czuł za dużo, nie rozmawiał za dużo i w ogóle nie za dużo do niego docierało.
"Tym czasem" okazał się dzień, w którym Niedźwiedzia Gwiazda zawitał w lecznicy, żeby podziękować Pliszkowemu Dziobowi za starania. Motyla Łapa był wtedy w Skalnych Półkach; trudno by było, żeby nie był, kiedy spędzał tam większość swoich dni. Miał okazję porozmawiać z tatą... i nie wiedział, że był to ostatni raz, kiedy rozmawiają, ale czuł, że coś w tej rozmowie było inne. Może i jeszcze daleko mu było do bycia medykiem, ale po Niedźwiedziej Gwieździe widać było, że słabł, a Motyla Łapa szczególnie tego doświadczał, kiedy był obecny w lecznicy, jak przywódca przychodził do Pliszkowego Dziobu. Obserwowanie ojca w połączeniu z tym, jak dziękował medyczce za starania, sprawiało, że Motyl nie mógł się odpędzić od myśli, że coś jest z nim źle, bardzo źle, że wkrótce może skończy się tak, jak z Mroźnym Wiatrem, ale... przecież Niedźwiedzia Gwiazda miał dziewięć żyć, prawda? Nie mógł tak po prostu odejść z dnia na dzień. To na pewno po prostu jego złe przeczucia...
Tak właśnie chciał myśleć. Bańka prysła jednak w momencie, kiedy przyszedł do niego Orzeszek. To był moment, w którym przestał się łudzić.
Czuł, jakby ziemia osuwała się spod jego łap, które zdawały się niewiarygodnie ciężkie, gdy szedł w stronę legowiska taty. Niby musiał tylko przejść przez obóz, a jednak wydawało mu się, że trwało to długo, zdecydowanie za długo jak na taki dystans. Przez cały ten czas czuł, że krew szumi mu w uszach, a myśli wirują chaotycznie. Aż dopóki nie znalazł się przy ciele Niedźwiedziej Gwiazdy, był się jak w transie, nie wiedział, co się wokół działo, co powinien myśleć. Dopiero kiedy stanął nad tatą, wszystko jakby ucichło, a to, co się wydarzyło, w pełni do niego dotarło.
Niedźwiedzia Gwiazda naprawdę nie żył, umarł, dołączył do Mroźnego Wiatru na Srebrnej Skórce. Nie zobaczy na żywo, jak jego kocięta stają się wojownikami – czy też w jego przypadku medykiem – ani już nigdy z nimi nie porozmawia. Sam Motyl nigdy nie znajdzie już u niego komfortu, nigdy nie będzie mógł spytać go o radę. Wszystko przepadło tak nagle, niespodziewanie i niesprawiedliwie.
Powinien czuć się z tym okropnie.
Powinno go to uderzyć, powinien się rozpłakać, powinien czuć tak ogromną tęsknotę za Niedźwiedzią Gwiazdą, jak za Mroźnym Wiatrem, a jednak nie czuł nic poza przerażającym odrętwieniem. W jego głowie nie było żadnych myśli ani konkretnych emocji; wpatrywał się w ciało Niedźwiedziej Gwiazdy nieobecnym wzrokiem, nawet nie bardzo notując obecność innych kotów poza Orzeszkiem i Kiełkiem. Nie podobała mu się pustka, która go opanowała. Nie tak powinno być. Niedźwiedzia Gwiazda zasługiwał na jego łzy, zasługiwał na żałobę, więc czemu nie był w stanie nic z siebie wydusić? Czemu nie mógł nawet się zebrać, podejść do braci? Czemu tkwił w miejscu i się nie ruszał, czemu nie reagował?
Nie wiedział, ile dokładnie uderzeń serca stał bez żadnej reakcji, ale w końcu udało mu się zrobić te kilka kroków i podejść do ciała. Bez słowa usiadł przy nim i schował pyszczek w krótkim futerku Niedźwiedzia. Miał wrażenie, że to właśnie powinien zrobić, być przy nim ten ostatni raz, chociaż... nie wiedział. Czuł się, jakby jego ciało opuściła jakakolwiek świadomość, wszystkie uczucia były przytłumione, a myśli urywane. Wiedział, że powinien się pożegnać, ale nie wiedział jak. Wszystko wydawało się tak nierealne i odległe, gdzieś daleko poza jego zasięgiem... a jednak Niedźwiedzia Gwiazda był zaraz obok, czuł jego zapach i dotyk.
I sam nie wiedział, co powinien z tym zrobić.

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Sob 01 Maj 2021, 02:04
Żyto.
Żyto.
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 2(marzec)
Matka : Łasica(biologiczna)/(opiekunka)
Ojciec : Argos(biologiczny)/Opiekun
Mistrz : \
Wygląd : Sarenka o pręgowanym ticket długim futerku, oraz dużej ilości bieli(pysk, klatka piersiowa, łapy, brzuch), o orientalnych kształtach oraz szaroniebieskich(wybarwią się na jasno oliwkowy) oczach

Multikonta : W przyszłości Wierzba
Liczba postów : 7
Kocię
https://starlight.forumpolish.com/t598-zytowipniesprawdzac
Przybywały koty. Dużo kotów. Niektórych nie znała, jedną kojarzyła, ale pozostałe osobniki były jej kompletnie obce. I płakali. Czemu ich oczy produkowały te dziwne krople wody? Zmarszczyła czoło, czując szum wody, gdy po kolei praktycznie każdy z nich papugował tą czynność. Czemu? Przecież pan Niedźwiedz się zaraz obudzi, a jeśli będą tak hałasować to go obudzą! Nikt nie lubił być budzony!
Potem zaczeli go wynosić, a ona sama stwierdziła że kocur musiał mieć bardzo mocny sen skoro nawet takie coś go nie sprowadzało do przytomności. Rozejrzała się po pomieszczeniu, wzrokiem padając na niebiesko-zlotego kocura. Podeszła chwiejnie do niego, patrząc nieświadomia jego obecnej burzy w głowie.
- Czemu wszyscy sa smutni? - Miauknęła cicho, nie chcąc robić chałasu. Usiadła przed kocurem mocno przyciskając łapy do siebie, tak jak i ogon. - Przecież pan Dzwiedz zaraz się obudzi!

//Ale gniot, to jakiś żart aaaa, muszę się wczuć w żyto ;_;
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Sob 08 Maj 2021, 21:11
Motyli Blask
Motyli Blask
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kocur
Księżyce : 73 w chwili śmierci
Matka : Mroźny Wiatr [NPC] (*)
Ojciec : Niedźwiedzia Gwiazda [NPC] (*)
Mistrz : Taneczny Krok (*), Pliszkowy Dziób (*)
Partner : mięta
Wygląd : Wysoki, ale chudy i o słabej budowie. Niebieski złoty tygrysio pręgowany, długowłosy, z białymi znaczeniami sięgającymi do kostek na tylnych łapach oraz na palcach przednich, a także na pyszczku, gardle i klatce piersiowej, gdzie biała plama przybiera kształt przypominający nieco motyla. Złote oczy.
Multikonta : Lin, Mysikrólik
Autor avatara : pliszka (avek), brivi (art w podpisie)
Liczba postów : 2377
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t65-motyl
Ze stanu otępienia chwilowo wyrwał go kocięcy głos, należący niewątpliwie do jednego z niedawno znalezionych i przyjętych do klanu Wichru kociąt. Nie był jednak pewny, do którego dokładnie; praktycznie ich nie znał. Zaszył się w lecznicy i w ostatnim czasie nie bardzo wiedział, co w ogóle się działo. Zresztą, był na siebie zły z tego powodu... ale teraz nie miał nawet siły o tym myśleć. Tak samo jak nie miał siły stresować się tym, że mówił do niego bądź co bądź obcy kot. Jedyne, co się dla niego liczyło, to żeby spędzić te ostatnie chwile, które mógł, przy boku Niedźwiedziej Gwiazdy, zanim jeszcze odbędzie się pogrzeb i jego ciało spocznie pod ziemią. To, że teraz ktoś mu w tym przerywał, kiedy dopiero sortował wszystkie swoje emocje, w połączeniu z tą dziecięcą naiwnością, ze słowami, że zaraz się obudzi, z jednej strony go zabolało, z drugiej wręcz... rozzłościło. Jakaś jego część miała ochotę krzyczeć, bo czuł się niesprawiedliwie z tym, że Niedźwiedzia Gwiazda wcale się nie obudzi; inna zaszyć się gdzieś, gdzie nie musiałby odpowiadać na trudne pytania, na które nie miał odpowiedzi. Na żadną z tych rzeczy nie miał jednak siły. Po krótkiej chwili wszystkie te wrażenia zniknęły, zastąpione ponownie przez to okropne otępienie, a on podniósł głowę i spojrzał na kocię nieobecnym wzrokiem.
Nie obudzi – powiedział. Jego głos zabrzmiał trochę sucho i trochę gorzko, nie tak, jak mówił zazwyczaj, a szczególnie nie tak, jak w normalnych okolicznościach mówiłby cokolwiek do młodego kociaka, ale nie był w stanie nad tym zapanować. – Niedźwiedzia Gwiazda nie żyje. Jest na Srebrnej Skórce, nie obudzi się... nie tutaj – dodał. Ostatnie słowa ledwo przeszły mu przez gardło. Część o Gwiezdnym Klanie dodał nie tylko po to, żeby zabrzmieć nieco łagodniej, ale też przede wszystkim dla siebie, żeby samemu sobie przypomnieć, że jego tata jest teraz razem z mamą, że kiedyś jeszcze się spotkają... ale z jakiegoś powodu wcale nie brzmiało to pocieszająco. Co najwyżej bardziej przytłaczająco. Mniej więcej wtedy do legowiska weszła zawołana przez Orzechową Łapę Nakrapiany Nos, a więc lekko wskazał kociakowi głową w jej stronę. Nie miał siły na tłumaczenie, o co dokładnie chodziło. – Nakrapiany Nos powie ci więcej. Ja...Nie jestem w stanie? Chcę się pożegnać? Chcę być przy tacie i oddać mu należny szacunek? Cokolwiek chciał powiedzieć, nie mogło mu to przejść przez gardło. – Przepraszam – dokończył w końcu cichym, głuchym tonem, a potem ponownie schował głowę w futerku Niedźwiedzia.
Jeśli kociak zaczepiał go dłużej, nie reagował. Nie miał na to siły, podobnie jak nie miał siły płakać albo chociażby sprawdzić jak radzili sobie Kiełek i Orzeszek. Trwał w tej pozycji tak długo, jak tylko mógł, aż dopóki nie nadszedł czas na zwołanie pogrzebu.

/zt

_________________

gubi myśli, ońce kończy bieg
już nie starcza tchu i potrzebuje snu
chyba położę się tu, obok ciebie





gwiazdy widać,
księżyc podniósł się




jak kometa na niebie miga nam świat
żyjemy tak mało lat i trochę ciebie mi brak
trochę ciebie mi brak, trochę ciebie mi...


Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Sro 01 Gru 2021, 11:38
Szałwiowe Życzenie
Szałwiowe Życzenie
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 79 [luty]
Matka : Lekkie Piórko [*] [NPC]
Ojciec : Czarny Ogon [*] [NPC]
Mistrz : Liściasta Burza [*] [NPC] → Skrzące Niebo [*]
Partner : samotność na ten moment
Wygląd : długowłosa, czarna srebrna cieniowana szylkretka z jasnozielonymi oczami. szałwia jest kotem szczupłym, wysokim, aczkolwiek masywnym i wytrenowanym. posiada bliznę przechodzącą po prawym barku oraz szramę na zadzie zakrytą futrem. odgryziony najbardziej zewnętrzny palec prawej łapy
Multikonta : Gradowy Chłód [KW], Szczyt, Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Liczba postów : 1244
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t321-szalwiowe-zyczenie#493
Cudowna sytuacja. Dwójka terminatorów, wojownik, idą na polowanie. Jeden z terminatorów prawie umiera z ciężką raną na grzbiecie. Syknęłam sama do siebie idąc w stronę Niedźwiedziej Jamy. Co miał w głowie Iskrzący Pył, gdy zabierał swoje rodzeństwo na polowanie? Czy Taneczny Krok nie nauczył młodego Pochmurnego Świtu o niebezpieczeństwach w lesie? Nie. Taneczny Krok był kocurem inteligentnym, mimo tego, że dość zamkniętym w sobie. Dodatkowo ta sytuacja z całym ratowaniem Klanem Cienia? Tsk.
Buzowała we mnie krew ze złości. Będąc na miejscu Golcowej Gwiazdy nie zaufałabym teraz dymnemu, aby przekazać mu jakiegokolwiek terminatora! Na miejscu przywódczyni bym zdegradowała kocura do terminatora, gdyż wykazał się wyraźnym nieprzygotowaniem do tej rangi, nieodpowiedzialnością. Może by sobie przypomniał, że wojownik to nie jest ranga tylko dla ozdoby, ale również ranga, która wiąże się z obowiązkami, odpowiedzialnością. Nawet, jeśli to była ranga, do której dążył każdy kot w Klanie. Albo przynajmniej większość.
Ale nie jesteś przywódcą, powiedziałam we własnym łbie, aby utemperować moją rezolutność i zachować zimną krew. Musiałam, aby poprowadzić tę sprawę dobrze. Musiałam mieć świeży umysł, musiałam być spokojna... przynajmniej względnie. Wzięłam głęboki wdech, zanim weszłam do Niedźwiedziej Jamy.
Golcowa Gwiazdo. Możemy porozmawiać? — rzuciłam słowa, wraz z wejściem do legowiska przywódcy.

[golec psps]

_________________
ビターチョコデコレーション
皆が望む理想に憧れて
ビターチョコデコレーション
個性や情は全部焼き払い
ビターチョコデコレーション
欲やエゴは殺して土に埋め
ビターチョコデコレーション
僕は大人にやっとなったよママ
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Sro 01 Gru 2021, 13:16
Golcowy Śpiew
Golcowy Śpiew
Grupa : Gwiezdny Klan
Płeć : kotka
Księżyce : 127 i stop
Matka : Makrelowy Ogon [NPC]
Ojciec : Falujący Liść [NPC]
Mistrz : Puszczykowy Wrzask [NPC]
Wygląd : Biała w szare plamy z heterochromią (lewe oko niebieskie, prawe żółte). Okrągła, niska, z blizną na lewej tylnej łapie (ślad po ugryzieniach psa). Rozmieszczenie plam- niemalże cały szary ogon, na końcu którego znajduje się biała łata, szara plama na czole oraz druga, na prawej stronie twarzy. Ostatnia plama znajduje się na prawej tylnej nodze, na wysokości uda
Autor avatara : https://www.instagram.com/glueckskatz/
Liczba postów : 581
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t358-golcowy-spiew
A tymczasem niczego nieświadoma Golcowa Gwiazda... Spała. Albo przynajmniej próbowała. Usiłowała spać, jednak wcale nie potrafiła zasnąć. To dlatego, gdy tylko w jej legowisku pojawiła się Szałwiowe Życzenie, przywódczyni natychmiast otworzyła oczy. Przez moment patrzyła na nią nieruchomo, jednak tylko przez chwilę, bo zaraz wstała i szybko przeciągnęła się.
- Tak, oczywiście. O co chodzi, Szałwiowe Życzenie? - Zapytała, przyglądając się kocicy badawczo. Zapewne miała do niej jakąś ważną, zastępczą sprawę. Tylko jaką? W pierwszej kolejności do jej głowy wpadł pechowy Fiołkowa Łapa, z którym... No, też powinny coś zrobić. Jego siostra już kończy trening, a on? Miała wrażenie, że go nawet nie rozpoczął. Przez jej mordkę przeszedł cień zmartwienia, jednak szybko pozbyła się go, zakrywając go pogodnym uśmiechem. O co chodzi?

_________________
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Sro 01 Gru 2021, 13:55
Szałwiowe Życzenie
Szałwiowe Życzenie
Grupa : Klan Wichru
Płeć : kotka
Księżyce : 79 [luty]
Matka : Lekkie Piórko [*] [NPC]
Ojciec : Czarny Ogon [*] [NPC]
Mistrz : Liściasta Burza [*] [NPC] → Skrzące Niebo [*]
Partner : samotność na ten moment
Wygląd : długowłosa, czarna srebrna cieniowana szylkretka z jasnozielonymi oczami. szałwia jest kotem szczupłym, wysokim, aczkolwiek masywnym i wytrenowanym. posiada bliznę przechodzącą po prawym barku oraz szramę na zadzie zakrytą futrem. odgryziony najbardziej zewnętrzny palec prawej łapy
Multikonta : Gradowy Chłód [KW], Szczyt, Blask [PNK] | Rdza [P], Lodowy Potok [GK]
Liczba postów : 1244
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t321-szalwiowe-zyczenie#493
Wchodząc do legowiska kocicy niezbyt wiele widziałam. Dopiero po chwili moje oczy przystosowały się do ciemności Niedźwiedziej Jamy, a ja zauważyłam biało-szarą przywódczynię, która wstawała z mchu. Obudziłam ją? Ah, cholera. Jednak sprawy, które miałam jej do przekazania były ważniejsze. Wzięłam głęboki wdech.
Mam dwie sprawy do ciebie. Pierwsza jest lżejsza, więc od niej zacznę. Niedawno byłam w okolicach Zimnej Toni, gdzie jak pamiętasz, pojawiły się szczury. Niestety, przez wcześniejszy wysłany patrol kilka księżycy temu szczurzyska nie zostały wybite. Zimna Toń leży przy granicy, gdzie dużo kotów z terminatorami przechodzi, aby pokazać granice naszego terytorium. Sugeruję wysłanie kolejnego patrolu, aby wyzbyć się tego problemu raz na zawsze. Gwiezdni wiedzą, ile już tych przeklętych gryzoni tam jest — mruknęłam niezadowolona z takiego obrotu wydarzeń. Czyżby patrol złożony z Golcowej Gwiazdy, Tonącego Słońca i Kiełkującego Ziarna pomyślał, że szczury odeszły? Może gryzonie się wycofały, przez co tak patrol pomyślał? Nie mogłam być pewna, nie było mnie na miejscu zdarzeń.
Drugą sprawą jest zachowanie Iskrzącego Pyłu, Trującej Łapy i Truflowej Łapy — przysiadłam na ziemi, gdyż to tutaj teraz będę się rozwodzić dłużej, niż przy sytuacji ze szczurami. Westchnęłam ciężko.
Od czego by tu... Orzechowy Cień powiadomił mnie o ciężkim stanie Truflowej Łapy. Terminatorka leży w lecznicy pod opieką Motylego Blasku z wielką raną na grzbiecie. Sytuacja całego zdarzenia miała miejsce dzisiaj, kiedy ta trójka poszła na polowanie. Ani Trująca Łapa, ani Truflowa Łapa nie mają doświadczenia w polowaniu, czy w walce, o ile dobrze pamiętam. Mistrzowie podejrzewam, że również nie wiedzieli o całej sytuacji, bo wątpię, aby Kiełkujące Ziarno czy Taneczny Krok na takie ekscesy się zgodzili. Podobno rodzeństwo się nie rozdzielało, byli blisko siebie, kiedy krogulec ich zaatakował. Krogulce to drapieżniki... spokojne. Nie atakują kotów w grupach, nawet rzadko kiedy pojedynczego, podróżującego kota. Także któryś z kotów musiał rozdrażnić ptaka, aby do ataku doszło. Iskrzący Pył i Trująca Łapa zdążyli się schować w norze, Truflowa Łapa już nie, i to ona odniosła obrażenia — wzięłam głęboki wdech, gdyż od mówienia zaczęło mi się kręcić w głowie. Przymknęłam delikatnie ślepia, kiedy skupiłam się, na kolejnych słowach, które przekazał mi Orzechowy Cień.
To również nie pierwsza taka sytuacja, gdzie Iskrzący Pył czy Trująca Łapa wykazują się brakiem pomyślunku, czy jakiejkolwiek odpowiedzialności. Dobre kilka księżyców dwójka ta miała plan "ratowania Klanu Cienia". Nie wiedzieli gdzie iść, jaki jest zapach tego Klanu, kogo szukać, ani co robić, kiedy takiego kota znajdą. Dwójka ta zapomniała najwyraźniej o historii, jaką przeszliśmy z pożarem, i o tym, że koty z Klanu Cienia albo umarły, albo są teraz samotnikami, które bez problemu sobie radzą w życiu — słowa te były dla mnie trudne, ze względu na wspomnienia mojego brata i to, jak bez żadnego pomyślunku rzucił się za swoją miłością z owego Klanu. Ale z czasem... mu wybaczyłam. Zrozumiałam jego postępowanie, chociaż nadal miałam gorzki posmak, gdy wspominałam tamten dzień.
Trująca Łapa stwierdził wtedy, że Klan Rzeki „ledwo” dotarł na te tereny – mimo iż było to już dwa księżyce po Zgromadzeniu, na którym pojawiła się Poranna Zorza. Chcieli ich ratować od głodu, i praktycznie już byli gotowi wyjść z obozu, aby wybyć w świat w poszukiwaniu kotów Klanu Cienia. I o ile byłby to uroczy pomysł wieku kocięcego, to wtedy byli już terminatorami, od których się wymaga jakiegokolwiek pomyślunku oraz odpowiedzialności, a najwyraźniej pomysły tej dwójki nie poprawiły się wraz z wiekiem. Iskrzący Pył był za nich odpowiedzialny na tym polowaniu, a naraził zdrowie swoje i rodzeństwa, gdzie teraz Truflowa Łapa leży u medyka w ciężkim stanie. Ten kot zachowuje się jak nowomianowany kociak, a nie wojownik. Zresztą, reszta rodzeństwa nie jest lepsza — zakończyłam, patrząc na Golcową Gwiazdę przymrużonymi oczami. Położyłam uszy po sobie, chwilę myśląc. Nie wiedziałam, mam już mówić, czy może poczekać na propozycje przywódczyni? Ale raczej poczekam. Tak też i zrobiłam, prostując swoją postawę i wlepiając ślepia w kocicę.

_________________
ビターチョコデコレーション
皆が望む理想に憧れて
ビターチョコデコレーション
個性や情は全部焼き払い
ビターチョコデコレーション
欲やエゴは殺して土に埋め
ビターチョコデコレーション
僕は大人にやっとなったよママ
Re: Miękki Mech (legowisko przywódcy)
Sponsored content

Skocz do: