IndeksIndeks  SzukajSzukaj  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 :: 
Klan Gromu
 :: Obóz Klanu Gromu :: Liściasty Konar
Pogrzeb Lodowego Potoku
Wto 2 Sie - 16:28
Owcze Runo
Owcze Runo
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 72 ks. [III]
Matka : Burzowa Noc [NPC]
Ojciec : ♱ Mroźny Poranek [NPC]
Mistrz : Korzenny Język | Lodowy Potok | Zaćmione Słońce
Wygląd : niski czarno-jasnorudy dymny szylkret z dużą ilością bieli (na wargach, karku, kryzie, brzuchu, łapach, grzbiecie oraz ogonie) o niebiesko-szarych oczach (w przyszłości złotych), oklapniętych uszkach (na prawe słabiej słyszy), oraz o wątłej, drobnej budowie.
Multikonta : Słodka Gwiazda [KW] | Mak [KW] | Skacząca Łapa [KRz]
Liczba postów : 680
Medyk
https://starlight.forumpolish.com/t745-owieczka#5815
To miał być dzień jak każdy inny. Zajmowanie się lecznicą, wymienianie legowisk na świeże, porządki w ziołach, doglądanie chorych i wyjście na trening z Zaćmionym Słońcem. Jednak wszystko pokrzyżowało się, gdy Owcze Runo zajrzała do legowiska Lodowego Potoku, uprzednio zdając sobie sprawę, że w ogóle tego wschodu słońca go jeszcze nie widziała, a słońce dochodziło już do najwyższego punktu. Wkroczyła więc do jego legowiska, rozglądając się uważnie, by wreszcie odnaleźć sylwetkę mentora. Zdziwiła się lekko, ponieważ kocur rzadko aż tak długo...spał. Podeszła bliżej, choć dosyć ostrożnie do dymnego, by po chwili cichego wołania by się zbudził, bo w końcu poprzedniego dnia wspominał coś o rozejrzeniu się za czymś do składziku; dostrzec brak jakiegokolwiek poruszenia. Przez jej ciało przebiegł nieprzyjemny dreszcz, a oczy rozszerzyły się do możliwie największych swoich rozmiarów, gdy zrozumiała, że...Lodowy Potok był zimny, lodowaty. Niczym oparzona cofnęła łapę i może nawet odskoczyła od śpiącego kocura nie mogąc w to uwierzyć. Lodowy Potok? on...umarł? Odszedł? Ponownie zbliżyła się, tym razem jednak walcząc z drążącymi łapami, z powstałą z niedowierzania gulą w gardle, by zbliżyć się do jego pyska i...zamrzeć na kilkanaście uderzeń serca, w których coraz bardziej docierało do niej, że z kocura pozostała jedynie futrzasta powłoka, bez życia. Nie oddychał. Nawet jego bok nie unosił się w spokojnym rytmicznym oddechu. Skamieniała, czując jakby cały jej świat w jednej chwili legł w gruzach. — Lodowy Potoku? Lodowy Potoku proszę-proszę cię, nie rób mi t-tego. Nie m-możesz... — zaszlochała cicho, czując jak zaczyna łamać jej się głos, jak przez ciało przebiegają nieprzyjemne dreszcze, jak jej wzrok szkli się coraz mocniej, a słone łzy skapują na dymne futro.
Dlaczego?
Przecież Lodowy Potok nie skarżył się na żadną chorobę ostatnimi czasy. Nie mówił, że coś go bolało, że coś mu dolegało. Czy ją okłamywał? Czy wiedział, że zbliżał się jego czas? Czy coś przeczuwał? Nie...przecież by jej powiedział. Nie mógłby jej tego zrobić. Dlaczego więc teraz? Dlaczego tak szybko? Dlaczego, kiedy została w pełni wytrenowana? Dlaczego...
...ją zostawił?
Samą.
Nie wiedziała jak długo wtulała się w bok mistrza, licząc, że jej łzy go ocucą. Że jednak jej się tylko wydawało, że zaczęła jedynie panikować. Ale nic się nie wydarzyło. Jedynie jej błagania i proszenia stawały się coraz cichsze, aż zamilkły, pogrążając dymną-szylkretkę w mrocznej ciszy, w której zamknięta została jedynie z własnymi myślami. Przestała płakać, nawet nie wiedziała, w którym momencie. Smutek zastąpiła pustka i dziwna nadnaturalna obojętność...

Przy pomocy jednego z wojowników, przeniosła ciało kocura pod Liściasty Konar. Choć czuła, że nadal całe jej ciało drży od nadmiaru emocji, starała się zachować, chociaż pozory spokoju. Uczucia nigdy nie powinny brać górę przy posadzie, jaką piastowała i chociaż w dalszym ciągu nie mogła pojąć co się stało, choć jej serce zostało rozdarte, musiała poskładać je, choć na chwilę, by pokazać Klanowi, że mogą na nią liczyć. Muszą. Echo wspomnień ostatniej nie tak dawnej rozmowy z synem Zielonej Ropuchy odbijał się głucho w jej uszach. "Jestem pewien, że kiedy nastanie moment, kiedy mnie zabraknie, Klan Gromu będzie w odpowiednich łapach." Czyżbyś to przewidział? Przysiadła przy jego ciele, opatulając ogonem łapy ugniatające ziemię pod nimi. "No, chyba że będziesz chciała robić maści tylko robiąc wiórki z liści." Jeden z jej kącików drgnął w gorzkim uśmiechu.
To się już nie powtórzy. — wymówiła cicho, bardzo cicho, pochylając łeb nad nim. — Niech Gwiezdny Klan cię prowadzi, Lodowy Potoku. — dodała, biorąc głębszy wdech. Przetarła łapą słonecznikowe oczy, poprawiła się w miejscu, by zawołać. — Niech cały Klan Gromu...zbierze się pod Liściastym Gąszczem! — starała się aby jej głos nie łamał się, aby...nie był drżący. To zawołanie wypruło z niej resztki sił, jakie w niej pozostały, a musiała jeszcze zmierzyć się z możliwymi pytaniami i wzrokiem innych, którzy przybędą. Nie miało to jednak znaczenia. Wszelkie głosy z zewnątrz przycichły, a ona spoglądać na ciało mistrza wiedziała jedno. Nie zawiedzie go. Mimo strachu przezwycięży go, bo w końcu dlatego ją wybrał. Ufał jej. A teraz ona musiała mu zaufać i nie zawieść ani jego, ani cały Klan spoczywający na jej barkach.

_________________
Pogrzeb Lodowego Potoku DJyV0R4
And there's a place that I've dreamed of
Where I can free my mind
I hear the sounds of the season
And lose all, sense of time
Re: Pogrzeb Lodowego Potoku
Wto 2 Sie - 17:00
Zaćmione Słońce
Zaćmione Słońce
Grupa : Samotnicy
Płeć : kotka
Księżyce : 70 księżyców [ kwiecień '24 ]
Matka : dzika róża [ npc ]
Ojciec : puszczykowy lot [ npc ]
Mistrz : mewi krzyk
Partner : -
Wygląd : długowłosa, wysoka, umięśniona i ogólnie rzecz biorąc wielka. ma nieco dziecięcy pyszczek. czarny złoty pręgowany klasycznie. złote prawe oko, lewego brak. przez grzbiet biegnie głęboka blizna; na prawej nodze również, ale ta jest nieco mniejsza.
Multikonta : szakal [ pnk ], baranek [ s ], rozgwieżdżona łapa [ kg ]
Liczba postów : 648
Samotnik
https://starlight.forumpolish.com/t955-zacmienie
Był to też dzień zwyczajny dla Zaćmionego Słońca; z rana zapolowała, potem wybrała się z Okopconą Łapą na trening, wszystko to mieszcząc w krótkiej ramie, dzięki czemu miała to za sobą szybko i późnym porankiem mogła odpocząć (jakkolwiek odpoczywać pozwoliłaby sobie samej) i zjeść, zanim zajmie się resztą treningów i patroli. Gdy była jednak skończona ze swoim posiłkiem i miała iść po Owcze Runo, to... usłyszała głos szylkretki, zdecydowanie jąkliwy (kiedy on taki nie był?). Zwoływała klan, co znaczyło tylko jedno: śmierć.
Tylko, uch, coś było nie tak. W tym, co powiedziała medyczka, to jest. Liściaste co? Gąszcz? Przecież to nie był żaden gąszcz, a konar. Szczerze mówiąc nawet nie wiedziała, jakim cudem Owieczka pomyliła te dwie nazwy, skoro żadnego... gąszczu tutaj nie było. Wstała i ruszyła w stronę środka obozu, przede wszystkim zaalarmowana tym, że ktoś z chorych umarł, ale zanim rzuciła na to okiem i jakkolwiek przetworzyła, to nie mogła się powstrzymać od poprawy własnej terminatorki.
Konarem — mruknęła hardo, ale gdy spojrzała na trupa, zrobiło jej się troszkę głupio. Na ziemi leżał dymny kocur, ich medyk, jej mistrz, Lodowy Potok. Patrzyła się przez chwilę na ciało, ale poza szokiem i zdziwieniem - bo przecież nie wydawał się chory? - nie czuła... nic. Uch, to znaczy... chodziło o to, że chociaż był ich medykiem, to złota nigdy nie była przez niego leczona poza tym jednym kaszlem w dzieciństwie. Zawsze, gdy przychodziła do lecznicy, witała i leczyła ją siostra Okonia; dla niej to był ich medyk, to był ktoś... faktycznie przydatny. Westchnęła, skinęła głową z szacunkiem (mimo wszystko, był ich medykiem, nie?), po czym usiadła na boku.

_________________

what are we waiting for?
i'm getting tired of trying so hard to be adored
★・・・・・・ close the door,
wish i'd reached out to my mother more
wish that i hadn't kept the score,
I WISH I

paralysed and spinning backwards
lullabies don't comfort me
Re: Pogrzeb Lodowego Potoku
Wto 2 Sie - 17:51
Złoty Okoń
Złoty Okoń
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 28[ V]
Matka : Burzowa Noc
Ojciec : Mroźny poranek
Mistrz : Zaćmione Słońce
Partner : Zaćmione Słońce <3
Wygląd : Duży, masywny kocur o srebrzystej długiej sierści w rudę klasyczne pręgi z minimalną bielą na piersi, brzuchu i ogonie. O bursztynowych oczach. Jedna z blizn przeszywa lewe oko a druga widnieje na naderwanym uchu.
Multikonta : straszka [ kw ]
Autor avatara : sofa <3
Liczba postów : 175
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t904-okon#9720
Tego dnia trening wypadał jakoś pod wieczór. Miałem sporo wolnego czasu od wstania z legowiska, który spożytkowałem na zabawię z kociakami oraz szybkim polowaniem z rówieśnikami. Dopiero przy górującym słońcu udało mi się znaleźć okienko na szybko posiłek. Chciałem pochwycić drobnego zająca jednak zanim udało mi się to zrobić usłyszałem głos. Głos mojej drogiej siostry którą opuściłem sprzed laty. Przez chwile zamarło mi serce, musiało chodzić o kogoś smierć. Ukradkiem wyobraziłem sobie leżącego i zimnego Mroźnego Poranka. Przyłapałem się na uśmiechaniu. Ruszyłem szybkim krokiem dołączając do kocicy która była moją mentorką, skinąłem jej łbem i posyłając lekki pokrzepiający uśmiech. Nie powinienem sie szczerzyć w okolicznościach pogrzebowych. Udało mi sie odwrócić wzrok do ciała tego nieszczęśnika. Okazał się nim dymny kocur. Oh.
Lodowy Potok z którym niedawno gawędziłem na tematy różne teraz leżał domniemam, że martwy. Szylkretka wydawała sie być najbardziej wstrząśnięta tym widokiem. Nie dziwota jeśli był to jej mentor. Dobry kocur, szkoda że klan gromu traci takie koty. Spojrzałem na złotą wyobrażając sobie że to mnie spotyka taka tragedia. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Postanowiłem podejść do Owieczki. Powinienem być przy niej już dawno.
— Owieczko… Tak mi przykro —

_________________



Pogrzeb Lodowego Potoku BIYmt7Lxxxxx


i had a thought, dear, however scary, about that night, the bugs and the dirt. why were you digging? what did you bury before those hands pulled me from the earth? i will not ask you where you came from; i will not ask you, neither should you.

honey just put your sweet lips on my lips

we should just kiss like real people do




Re: Pogrzeb Lodowego Potoku
Wto 2 Sie - 19:10
Konwaliowy Sen
Konwaliowy Sen
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 54 [kwiecień]
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Kruk [*]
Mistrz : Tęczowa Chmura
Partner : Jeżynowy Cierń [*], Pszczeli Pył
Wygląd : Bardzo wysoki, długołapy, o szczupłej budowie. Okryty długim, zawsze wyczyszczonym, smolistoczarnym, niespłowiałym futrem, pod którym wyraźnie zarysowują się mięśnie. Na rozmówców spogląda skośnymi, zielonymi oczami w kształcie migdałów. Trójkątna, szczupła głowa, stosunkowo długie uszy zakończone pędzelkami, wydatne kości policzkowe, czarny nos i czarne wibrysy.
Liczba postów : 1438
Zastępca
https://starlight.forumpolish.com/t1251-konwalia
Konwalia na miejscu, jak zazwyczaj, pojawił się jako jeden z pierwszych, ciekaw, z jakiego powodu to Owcza zwołuje klan, jak również i zaintrygowany tym, gdzie ta właściwie go zwołuje. Jedynym możliwym wytłumaczeniem pierwszego zagadnienia, o którym pomyślał, była śmierć jednego z klanowiczów - ostatecznie, gdy pojawił się na miejscu, dostrzegł nieruchome ciało i zorientował się, że miał rację. Spokojnym krokiem podszedł nieco bliżej, rozpoznając w denacie sylwetkę ich, najwyraźniej byłego już medyka. Najwyraźniej przeznaczenie postanowiło rozpocząć karierę Owczej znacznie wcześniej, niż się tego zielonooki spodziewał.
Nigdy nie chorował, nie korzystał więc nigdy z pomocy Lodowego Potoku, rozmiowy z nim jednak były zawsze intrygujące. Postanowił podejść do ciała, by pożegnać byłego medyka i jednocześnie złożyć kondolencje Owczej Łapie. Wspomniał jej, że Lodowy Potok zawsze był dla klanu oparciem... i rzekł że nie wątpi, że Owcza również będzie takowe stanowić. Następnie oddalił się, by usiąść i obserwować bieg wydarzeń ze stosownej odległości. Z pewnością powiedziałby córce Mroźnego więcej słów, nie wątpił jednak, że takie zachowanie nie byłoby stosowne.

_________________
Elegant maniac.
Re: Pogrzeb Lodowego Potoku
Wto 2 Sie - 20:36
Wroni Cień
Wroni Cień
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kocur
Księżyce : 20
Matka : Roztrzaskana Tafla
Ojciec : Krucza Gwiazda
Mistrz : Koźlorogi
Wygląd : Idealna kopia ojca. Długowłosy, kruczoczarny kocur. Drobny, chudy i niezbyt specjalny. Ma długie, mocne łapy. Jego oczy przybrały barwę złoto-pomarańczową.
Multikonta : Cień (PNK), Brzask (Krz), Tobi (S)
Liczba postów : 422
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t1274-wrona#21281
Nie znał go. Nie rozmawiał z nim nigdy osobiście i szczerze powiedziawszy, był mu zupełnie obojętnym. Nawet w chwili śmierci - która nadeszła dziś - nie potrafił się nim przejąć nawet w połowie tak bardzo, jak wszyscy zebrani. Lub chociaż większość, która tu była.
Pusto, martwo patrzył na truchło, jedynie raz na jakiś czas mrugając. Był Konwalia, była Zaćma, była Owca. Reszty też nie znał osobiście, też go nie obchodzili. W końcu uniósł wzrok, na medyczkę. Najbardziej przejętą ze wszystkich, i słusznie. Nie dość, że kogoś straciła, miała teraz obrzydliwie duży obowiązek na swoich barkach.
Odetchnął, podszedł, łbem uderzył o jej bok. Delikatnie, ale tak by wyczuła. Ona od małego go leczyła, czuł się zobowiązany teraz być przy niej, chociaż tak trochę, żeby miała świadomość, że nie jest całkiem sama.
- Jestem pewien, że będziesz sobie radzić. I że będzie z ciebie dumny, ilekroć komuś pomożesz. Jesteś dobrym medykiem, Owieczko - wymruczał ciszej, wzrok nadal trzymając na niej. Nie umiał pomagać, wspierać tym bardziej. A mimo to, chciał próbować robić cokolwiek.

_________________
Pogrzeb Lodowego Potoku Podpisnowy
Re: Pogrzeb Lodowego Potoku
Sro 3 Sie - 19:32
Tęczowa Chmura
Tęczowa Chmura
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 66 [w chwili śmierci]
Matka : Dzika Róża [NPC]
Ojciec : Puszczykowy Lot [NPC] (*)
Mistrz : Rozżarzona Gwiazda
Partner : Rozżarzona Gwiazda
Wygląd : Wysoka, umięśniona kocica, o długim, niebieskim, klasycznie pręgowanym futrze, o złotych oczach. Na grzbiecie ma dużą, widoczną bliznę po szponach. Ma lekką nadwagę.
Multikonta : Sowia Gwiazda [KRz], Jałowcowa Łapa [KRz], Łabędź Szybujący nad Taflą Jeziora [PNK], Słonecznik [KW]
Liczba postów : 780
Gwiezdny Klan
https://starlight.forumpolish.com/t1125-paz#14614
Tęczowa Chmura akurat była na porannym polowaniu. Wraz z kilkoma innymi wojownikami wróciła właśnie do obozu. Całe to zbiorowisko w pobliżu Liściastego Konaru mogło znaczyć tylko jedno. Albo ceremonia, albo... ktoś nie żyje. Niestety była to ta druga opcja. Już po kilku krokach naprzód udało jej się dojrzeć nieruchome, dymne ciało. Lodowy Potok. To było dla niej... dziwne. Lodowy Potok był medykiem, mogłoby się zdawać, od zawsze. A przynajmniej od zawsze, odkąd się urodziła. Ale wiedziała, że zostawił po sobie dobrą następczynie. Owcze Runo świetnie sobie radziła w lecznicy.
Niepewnie podeszła i przysiadła obok szylkretowej. Może nie były jakoś blisko, niemniej, wiedziała wojowniczka jak to jest stracić kogoś bliskiego.
- Moje kondolencje, Owcze Runo... - miauknęła cicho. - Lodowy Potok był świetnym medykiem i zasłużył na odpoczynek w Gwiezdnym Klanie.
Po tych słowach jedynie musnęła bok kotki ogonem w ramach pocieszenia i oddaliła się na kilku długości kociego ciała dalej.

_________________

Hummingbird, summer song
Has it brought my life back?
Hangin' in the balance
Have you brought the light back?
Pogrzeb Lodowego Potoku SsDSHo3And hummingbird
I can never unsee
What you've shown me
Stay on, stay on with me

Re: Pogrzeb Lodowego Potoku
Czw 4 Sie - 16:06
Mewi Krzyk
Mewi Krzyk
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 52
Matka : Słowiczy Śpiew [NPC]
Ojciec : Kruchy Pazur [NPC]
Mistrz : Kruczy Cień
Wygląd : Drobna, o niskim wzroście i chudej posturze. Ma krótkie, czarno srebrne cieniowane futro i duże, brązowe oczy.
Multikonta : Cebulowy Nos, Huragan, Jastrząb
Autor avatara : plicha rozkurwicha#3025
Liczba postów : 463
Nieaktywny
https://starlight.forumpolish.com/t63-mewia-lapa#191
Oh, no. Anyway!
Mewi Krzyk nieszczególnie była przejęta śmiercią Lodowego Potoku. Jedyne czego żałowała, to, że już nigdy nie będzie mogła przyjść i go trochę powkurzać. Widząc zgromadzone koty na pogrzebie, sama przysiadła na chwilę obok. Jeśli ktośtam się z nią przywitał, to ona też skinęła głową. W ramach jakiegośtam uznania i szacunku skinęła głową także Owieczce, bez słów życząc jej powodzenia. Byle wykonywała swoją robotę należycie, to byłoby dobrze.
Poza tym Mewi Krzyk... nie była szczególnie wrażliwą kotką. Posiedziała więc chwilę na miejscu, a potem po prostu udała się w swoją stronę. Nie miała zamiaru uczestniczyć w zakopywaniu kocura, czy jeszcze nie daj gwiezdni kogoś pocieszać! Miała lepsze rzeczy do roboty.

[zt]

_________________

I won't tell you that I love you, kiss or hug you
'cause I'm bluffin' with my muffin
I'm not lying, I'm just stunnin' with my


love-glue-gunnin'

just like a chick in the casino
take your bank before I pay you out
I promise this, promise this
check this hand 'cause I'm marvelous

Re: Pogrzeb Lodowego Potoku
Pią 5 Sie - 17:12
Rwący Strumień
Rwący Strumień
Grupa : Klan Gromu
Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 382
Wojownik
https://starlight.forumpolish.com/t340-rwacy-strumien#537
Nie tego spodziewała się po spacerku, który sobie odbyła z samego rana, a z którego właśnie wracała, wdychając chłodne, świeże powietrze i radując się kolejną porą nagich drzew. Lubiła tę porę, bo padał wtedy śnieg, można było się rzucać śnieżkami, tak, jak to robiła z... Moment.
Wchodząc do obozu zauważyła już, że coś jest nie tak, w końcu w środku obozu zrobił się mały gwar, a nigdzie dookoła nie było widać Żara. Coś więc śmierdziało. Jeszcze nie dosłownie, ale tak, nie pasowało jej to, co miała zaraz zobaczyć.
Podeszła bliżej, chcąc zobaczyć kto tym razem pożegnał się ze światem. Raczej mało przykładała się do spraw śmierci, bo wiele wojowników, czy terminatorów widywała rzadko, znała z patroli, czy coś, ale nie na tyle blisko, by zrobiło to na niej wrażenie. Ale to tu zdecydowanie zrobiło.
Otworzyła szerzej oczy widząc kto leży pod Liściastym Konarem. Co. Jak on śmiał. Umrzeć. Zostawić klan Gromu, niedoświadczoną jeszcze, biedną Owieczkę, która dopiero co była mianowana i przede wszystkim - JĄ?
Klapnęła przy medyku, czując, jak wbrew jej woli po polikach ciekną jej łzy. Chyba jeszcze nigdy nie przeżyła tak czyjejś śmierci, nawet własnego rodzeństwa, nawet własnych rodziców, jak... jak teraz śmierci Lodowego Potoku.
- Jak mogłeś, lamusie - szepnęła, pochylając się nad dymnym futrem i wciskając nos w jego bark. - Ja przynajmniej nie zostawiłam cię na tak długo - dodała, a następnie wymamrotała w jego sierść coś, co miało być pożegnaniem. Następnie zerknęła współczująco na Owieczkę, ale czuła już, że wycharczałaby coś, co w ogóle nie byłoby słowem, bo gardło zaczęło się jej zaciskać, więc jedynie siedziała po drugiej stronie ciała co nowa gromowa medyczka i nic nie mówiła, dając łzom skapywać raz, za razem, na nieruchome, stygnące ciało.

_________________
Pogrzeb Lodowego Potoku NFFhmpp
Re: Pogrzeb Lodowego Potoku
Sponsored content

Skocz do: