Szakalzostała Postacią Lutego 2024! Młode kocię z Plemienia Niedźwiedzich Kłów zaskarbiło sobie u graczy swoim charakterkiem - kotka jest pewna siebie, dumna i zadziorna, próbując przekonać wszystkich dookoła, że zachowuje się na starszą, niż faktycznie jest… i że zasługuje na zostanie nowicjuszem przed faktycznym wiekiem ośmiu księżyców. Czy zostanie na nią wylany w końcu przysłowiowy kubeł zimnej wody, który nada jej pokory?
Skacząca Łapazostała Postacią Lutego 2024! Rzeczna terminatorka sympatię graczy zdobyła poprzez, między innymi, jej spotkanie z samotniczką na polowaniu - odkrywszy, że ta ukradła jej jedną ze zdobyczy, kocica mimo trudu uparcie wytropiła złodziejkę, by następnie wymierzyć jej całkiem brutalną sprawiedliwość. Dodatkowo, graczom spodobał się wątek jej reakcji na młodsze rodzeństwo, które niedawno pojawiło się w jej życiu. Czy będzie w stanie przekonać się do nowej rodziny? I czy spotka kiedyś jeszcze samotniczkę, której los po walce pozostał jej nieznany?
Wieszcz Szepczących Kamieni miał kilkudniowy poślizg z ceremonią, ale tylko dlatego, że – mimo nadejścia cieplejszych dni – znienacka lekko się pochorował, a przez ból gardła było mu ciężko mówić, więc poprosił Gałązkę, by poprosiła kocięta Żaby i Orzeł o chwilę cierpliwości. Jak tylko poczuł się lepiej, dzień przed poinformował wszystkich o ceremonii, a w porze górowania słońca i zawołał: - Niech całe Plemię Niedźwiedzich Kłów zbierze się przy Strzelistych Skałach!
/ przypominam, że informacja o ceremonii została podana wszystkim w Plemieniu dzień przed.
Kociaki powinny mieć na sobie Lśniące Ślady, wykonane o poranku wspólnymi siłami przez Żabę i Orzeł, ewentualnie zależnie od kociaka przez jedną z nich, zależnie od Waszego uznania. Dobrze będzie, jeśli je krótko opiszecie, żeby inni mogli na nie zareagować, jeśli będą chcieli. Lśniące Ślady nie muszą niczego przypominać, można po prostu napisać, czy to bardziej: proste linie, plamy, odciski łap czy jakieś kształty, zawijasy, itd., gdzie znajduje się ich najwięcej, itd.
Jeżeli kocię przyjdzie bez wymalowanych Lśniących Śladów lub malunki zostaną wykonane bardzo niechlujnie (na przykład zostanie wykonany tylko jeden czy dwa odciski i nic poza tym), to Plemię wierzy, że Nowicjusz ten może mieć później problem z zostaniem Łowcą lub Strażnikiem - długo mu to zajmie lub coś mu się stanie, nim ukończy swój trening. Jest to wstyd zarówno dla kociaka, który ma być mianowany, jak i jego matki. Analogicznie jeżeli kot nie zostanie przygotowany w ten sposób do swojej ceremonii na Łowcę lub Strażnika, według wierzeń przyniesie mu to pecha na całe dalsze życie w tej roli. Dlatego brak Lśniących Śladów proszę wyraźnie zaznaczyć w poście, najlepiej podkreśleniem.
Zazwyczaj koty pozostawiają Ślady na swoim ciele tak długo, jak to możliwe, w wyrazie dumy z uzyskania nowej rangi, ale jeżeli chcą się ich pozbyć, mają obowiązek zrobić to samodzielnie, bez pomocy innych kotów.
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Pon 18 Kwi 2022, 20:27
Wiatr
Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów
Nie ważne co by się działo aktualnie w jej życiu - na każdej ceremonii Wiatr musiała się pokazać. Z reguły wmawiała sobie, że jest to jej obowiązek jako dziecko Wieszcza lub że po prostu kreuje to dla niej lepszy wizerunek. Jednakże tak naprawdę po prostu lubiła ceremonie. Mimo iż z reguły nie była zbyt… skora do interakcji z kociakami było coś magicznego i jednocześnie dziwnie satysfakcjonującego w patrzeniu jak małe kulki stają się oficjalną częścią Plemienia. Po za tym ten wyraz pyszczka u młodych, kiedy składały przysięgę, pełen determinacji i niemej obietnicy o byciu najlepszym zawsze sprawiał, że Wiatr samej chciało się jeszcze ciężej trenować na łowczynię. Szczególnie że Tafla często chorowała przez co Wiatr musiała niejako sama motywować się do samodzielnego szlifowania nabytych już umiejętności. Co wymagało od niej dość dużo samozaparcia aby tak po prostu nie rzucić tego wszystkiego i nie robić czegokolwiek co by jej się podobało. Tak też przybyła na ceremonię i tym razem. Do niej również dotarły słuchy o chorobie ojca i przesunięciu ceremonii, przez co nie była w stanie przewidzieć kiedy ma się na nią przygotować. Dlatego też jej futro nie było w stanie idealnym, tak jak starała się je utrzymywać na każdym ważniejszym wydarzeniu. Było po prosty wyczyszczone jak każdego normalnego dnia. Wstawanie chwilę wcześniej aby je uporządkować już stało się dla niej normą aniżeli obowiązkiem. Jedynym nowym dodatkiem do jej wyglądu, było czarne pióro włożone w gęstszą partię futra przy głowie Wiatr. Kotka bardzo starała się aby przypadkiem ono nie wypadło, poprawiając je co jakiś czas, najczęściej poprzez ocieranie się o kamień, dzięki czemu pióro pozostawało względnie na swoim miejscu. Niestety sama, ze względu na krótkie łapy, które nijak nie wygięłyby się pod takim kątem, nie mogła go sobie poprawić, także starała się je utrzymać na miejscu na wszelkie sposoby. Na razie ten z kamieniem był najbardziej efektowny, tak też tego się trzymała. Standardowo zajęła miejsce, w którym z reguły siadała - nieco z boku ale jednocześnie takie, w którym była doskonale widoczna - i zaczęła powoli oglądać się naokoło siebie, aby wybadać jak się ma sytuacja w plemieniu. Na razie niewiele kotów przybyło na ceremonię, tak naprawdę to Wiatr była jednym z pierwszych. Nie przeszkadzało jej to jednak zbytnio. Lubiła być pierwsza.
_________________
if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Pon 18 Kwi 2022, 20:31
Niedźwiedź
Pełne imię : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Grupa :
Płeć : inna (zapach kotki)
Księżyce : 58
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka targana przez wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni(Bio samotniczy przegryw wasyl)
Mistrz : Zbyt dużo jak na raz
Partner : Księżyc na niebie
Wygląd : Średniego wzrostu koteczka o okrągło-kwadratowych kabarytach. Krótkie futro, miękkie w dotyku. Na okrągłej głowie widnieją zielone oczy i lekko okrągłe, zwyczajne uszyska.
Kocica prezentuje na swym futrze głównie ciepłe barwy, gdyż są nimi czekoladowy brąz, beżowy, kremowy, a także rudy wraz z bielą.
Kasztanowe, pstrokate rudym kolorem łaty na mordce, ogonie, łapach i rozlanej linii tułowia towarzyszy bardziej wyróżniająca się jasno-ruda łata na drugiej stronie mordki kotki. Rude plamy posiadają na sobie nikły zarys tygrysich pręg.
Białe paluszki, podbrudek, końcówka ogona i kropeczka pod ciemnym nosem.
Multikonta : Truskawkowa Łapa
Liczba postów : 206
Strażnik [NPC]
Renifera Pędzącego Przez Śnieżne Zaspy misiek widywał to i mniej i mniej, aż wkońcu wcale białego kocura nie było widać na horyzoncie czarno-szarej jaskini o przebłyskach słońca.
Drugi mistrz, drugi mistrz z kolei...Zniknął, zostawiając po sobie wyłącznie krew, żal i wiele, wiele pytań w główce kocięcia Wieszcza. Czy ojciec wiedział, co się stało? Chciał wiedzieć? Czy ktoś coś wiedział? Czy biały kocur był niezadowolony? Próbował coś szukać? Czy był niezadowolony postawą sepii?
Niedźwiedź Wędrujący Przez Las nie wiedział, lecz wiedział jedno, gdy usłyszał ochrypły głos ojca - nadszedł czas ceremonii jednym z młodych. Sepia nie wiedziała których, niezbyt interesowały ją młode i ich potrzeby, bo były to problemy ich matek, lecz ceremonia da dobry przypływ wiedzy, by nadrobić, a tak po za tym...Może ojciec cokolwiek mu powie?
Tak więc spokojnym krokiem młody nowicjusz strażnika ruszył ku strzelistym skałom jaskini plemiennej, a zielony wzrok skupił się chwilowo na ojcu - pusto, zapewne dla kogoś z boku - pełen obaw, a nawet chęci wsparcia ojca uśmiechem. Jaśniejszy odpowiednik Wieszcza ruszył ku boku zebrania, a raczej tam, gdzie siedziała jedna z sióstr - Wiatr. Ciekawe jak umalują się nowi. Odparł kasztanek do uszka liliowej i usiadł z sapnięciem w spokoju.
_________________
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Pon 18 Kwi 2022, 21:00
Cień
Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny
Smrodek był chyba pierwszym kociakiem, który wpadł na mianowanie. Dziś wyjątkowo odorem nie zabijał - mama nie pozwoliła mu iść w tłum aż tak nieprzygotowanym - ale do ideału nadal było daleko. Wciąż był poczochrany i wyglądał jakby przebiegł przez wszystkie krzaki na całym świecie. Jedynym co różniło go od zwyczajnego nie ładu, były kolorowe wzorki na całej jego sierści. Ograniczał się głównie do bordowego; węże, odciski łap, zwykłe mazy, wszystko było tak rozstawione na jego ciele, że z powierzchownego nieładu, zaczynał robić się krajobraz, przypominający las. Krzaki, wysokie trawy, drzewa - wszystko, co można było spotkać poza obozem. Na ramionach i piersi zaś uparł się, by Żaba namalowała mu coś, co miałoby przypominać fale. Lubił wodę. Przesadnie bardzo lubił. I aż dziwnym by dla niego było, gdyby nie pokazał swojej pasji tutaj, przy wszystkich. WPADŁ na Ceremonię jak poparzony. Ledwo co były parę kotów, miał czas, ale i tak chciał być tu jak najprędzej. Niemal się nie wywrócił, gdy zakręcał na środek zbiorowiska kotów. - DZIEŃ DOBRY - ryknął, gdy już usiadł. Tak, by każdy wiedział, że tu jest, a nie musiał tylko subtelnie machać głową tu i tam. Krzyk dawał większy efekt!
_________________
Going through a thang but I gotta snapback
Give it all to God, it's the pistol, put the crack back
Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step
Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Pon 18 Kwi 2022, 21:11
Wiatr
Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów
Nie musiała długo czekać aby na ceremonii w końcu pojawił się ktoś z kim mogłaby porozmawiać. Co prawda myślała, że będzie to Robak, aczkolwiek nie była zawiedziona kiedy okazało się, że tym razem jej kompanem do rozmów zostało jedno z jej rodzeństwa - Niedźwiedź Wędrujący Przez Las. Nigdy nie była typem kota, który zaczyna rozmowy, tak też cieszyła się kiedy to szylkretowy zaczął rozmowę. I to nie byle jakim pytaniem, bo takim, że rzeczywiście mogła dać nieco bardziej rozwiniętą odpowiedź aniżeli zwykłe „tak” czy „nie”. Co prawda było to chyba pytanie retoryczne, aczkolwiek Wiatr nie zamierzała siedzieć cicho. Jednocześnie przez fakt złożenia pytania musiała się nieco zastanowić nad odpowiedzią. No bo jakie znaki tak naprawdę byłyby najlepsze? Chyba nie dało się tego tak zdefiniować. Jednocześnie jednak, kiedy liliowa zapytała się sama siebie „Co ona by wolała” odkryła, że nie umiała odpowiedzieć. Rzadko kiedy zwracała uwagę na to co naprawdę jej się podobało, z reguły po prostu szła za głosem rozsądku czy to co było z góry narzucone. Teraz jednak, kiedy ani jedna ani druga opcja nie była zbyt pomocna jeśli chodzi o decyzję, Wiatr poczuła jakby nie umiała jej podjąć. - Mosze… - mimo, że zaczęła mówić nadal nie do końca umiała odpowiedzieć na pytanie. - Fajne by było soś tahiego… Falofanego. Takie falki. One są ładne - w końcu dała pokierować własnej intuicji i zdecydowała się na jeden wzór. Lubiła fale. Może dlatego, że sama miała dokładnie takie same lśniące ślady? - Albo-albo soś se snaszeniem. Takim uklytym. Chociasz my pefnie nie sdamy sobie s tego snaczenia splafy no bo to jednak snaszenie dla lodziny baldziej… Lśniąse Ślady po plostu są fajne… - w końcu pozwoliła sobie nieco bardziej zreflektować nad tym co rzeczywiście myślała. Od zawsze lubiła szukać ukrytego znaczenia. Bo każda rzecz musi istnieć z danego powodu, prawda? Niejako ją to fascynowało. Szczególnie u bliskich. Już kiedy była kociakiem zaczęła dostrzegać, że pewne uczucia połączone są z pewnymi postawami i wszystko to zdawało się łączyć w jedną wielką całość tego jak działają koty naokoło niej. Co prawda nadal nie była w tym najlepsza, ale była to chyba jedyna rzecz, którą Wiatr rzeczywiście mogła określić mianem „zainteresowania”. A te podobno zawsze warto mieć, także tego się trzymała.
_________________
if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Pon 18 Kwi 2022, 21:55
Żywica
Pełne imię : Żywica w Której Zatonął Blask Słońca
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 56 ks
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana Przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni (Wasyl)
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Partner : Wszyscy, pls kochajcie mnie
Wygląd : Krótkowłosa o gęstej czekoladowo-szylkretowej sierści, dobrze zbudowana kotka o średnim wzroście i złotych oczach.
Ora ora, co to, zwoływanie? Tak to by się nie ruszyła, bo przecież nie dotyczyło to jej osoby. Przecież jej nie mianują, kiedy nie ukończyła jeszcze całego treningu, prawda? Choooociaż...? Co jednak sprawiło, że szylkretka przyczłapała na zwołanie? Poczucie obowiązku? Chęć poznania nowych mordek? Ależ nie! Wpierw pojawiła się Wiatr, do której miała ochotę podbić, by spytać jak typowy wujaszek na weselu, co to za młody kawaler się wokół niej kręci. Potem pojawił się Dźwiedź, którego też można było o coś spytać! A końcowo pojawił się on. Cały (na pewno nie na biało) w soku z jagód, jakby go rodzice nie kochali i wrzucili w jakieś krzewy, żeby żył wraz z roślinkami i czerpał wiedzę z natury, wychowany wraz z wilkami czy innymi dzikami. Aż się uśmiechnęła. Ona też wyglądała jak klaun, demon jagód, chwastów i szlaczków podczas mianowania. Nic więc dziwnego, że to właśnie w stronę Cienia skierowała swe kroki, olewając na chwilę obecną sprawy związane z rodzeństwem. - Heeeeej~ - Zaczęła, poddreptując do jeszcze kocięcia, na miejscu już wyciągając łapę z chęcią położenia jej na głowie Cienia i poczochrania tej krótkiej sierści, jednak w porę się zatrzymała - Łoops! Mało brakowało. - Rzuciła, kładąc łapę na ziemi, by siąść obok. Może się wprosiła? Hm, jednak jak na razie nie widziała wokół swego towarzysza żadnych innych dusz, więc nie powinno być problemu. - I jak tam? Stresik złapał? Hę? Obczaiłeś już sobie jakichś tych tych łowców? A może strażników? - Zaczęła, zniżając nieco głowę, ogarniając złotymi oczyma losowe zebrane koty, lub te, które się dopiero gramoliły by przybyć na zebranie. Jak tak teraz o tym pomyślała, to chyba jeszcze jakiś kot zniknął, więc kolejny problem. Heh, ciekawe, czy jakby skończyła teraz trening, a jej rodzeństwo nie, to by jej przypisali kogoś z nich. Miałaby nad kimś prawie całkowitą władzę! Ha! Karanie rodzeństwa byłoby czymś przecudownym. A cały zamysł oczywiście skończyłby się chaosem, ale to w umyśle Żywicy zeszło na drugi plan.
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Wto 19 Kwi 2022, 00:37
Robak
Pełne imię : Robak Wspinający się po Wielkim Dębie
Grupa :
Płeć : inna (zapach kocura)
Księżyce : 45 (I)
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : :[
Wygląd : Chudy, wysoki kot o kościstych kształtach. Na jeno trójkątnym kościstym pysku widnieje para jasnych żółtych oczu. Jeno futro jest długie i czarne, opadające równo ku dołowi.
Czarnego kota także nie mogło zabraknąć na ceremonii. Nie przyszło pierwsze, ubiegły no siostry z miotu Wieszcza i Cień. Zawitało jednak całkiem prędko, kierując się ku grupce z wysoko uniesionym ogonem. Spojrzało się na znajomego kociaka z szerokim uśmiechem i zamachało mu jeszcze w gratisie uszami. Łapy zaprowadziły jednak Robak oczywiście w kierunku Wiatr. Siedziała z nią Niedźwiedź, ale miało nadzieję że nie przeszkodzi w czymś siostrom. - Hej - powiedziało dosyć cicho jak na siebie, żeby nie nadwyrężać głosu, po czym zwróciło się już bezpośrednio do pointli Wiatr ślicznie wygląda. Zawsze wyglądała ślicznie, ale pomyślało że to będzie miłe jeśli tak powie. W końcu nosiła dzisiaj piórko dla ozdoby. Wiadomo, że trzeba skomplementować. Uśmiechnęło się szeroko i usiadło przy wolnym boku Wiatru Niosącego Cichą Piosnkę.
_________________
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Wto 19 Kwi 2022, 15:05
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
Leżałem w swoim legowisku, kiedy Wieszcz zwołał zebranie. Przeciągnąłem się, i zaraz pojawiłem się na miejscu ceremonii. Widziałem Robaka i Wiatr, siedzących obok siebie. Żeby Robakowi nie przeszkadzać, to tylko się do niego uśmiechnąłem i trzepnąłem ogonem. Niech sobie podrywa Wiatr w spokoju. Sam usiadłem trochę dalej, i na boczku. Rozglądałem się za kolorowym, znajomym futrem Huragan, jednak na razie nie mogłem jej zauważyć. Drgnąłem z delikatnym zawodem wibrysami, jednak hej, może się jeszcze pojawić! Usiadłem prosto i rozglądnąłem się dookoła. Co to było... a! Ceremonia Nocy i jej rodzeństwa... może by się udało akurat dostać Noc...
_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you Say, say I'll stay awake And watch these restless nights turn into days
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Wto 19 Kwi 2022, 18:42
Słonecznik.
Pełne imię : Słonecznikowe Pole o Zmierzchu
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 25 księżyców [XII]
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów, Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Krulik
Partner : twoja mama;)
Wygląd : bardzo niska kotka o długiej, rudej sierści w tygrysie pręgi. białe znaczenia na pyszczku, klatce piersiowej, brzuchu i na łapach; całej lewej przedniej łapie i kawałku prawej, a także na połowie obu tylnych łap. oczy okrągłe, błyszczące i zielone, mordka często uśmiechnięta, wąsy długie i lekko zakręcone. na koniuszkach uszu pędzelki. nosek różowy, na którym z wiekiem zaczęły się pojawiać niewielkie, ciemne plamki.
Multikonta : Świergocząca Łapa [RZ]
Autor avatara : me
Liczba postów : 94
Plemię Wiecznych Łowów
Prośba Gałązki dotarła do Słonecznik, jednak ta już dawno temu zaczęła się niecierpliwić. O, rany, tak bardzo dłużyły się jej kolejne dni spędzone w oszekiwaniu na ceremonię jej rodzeństwa! Na ICH ceremonię! Rety, nawet jeśli czas jej się dłużył, to mogła przysiąc, że jeszcze parę dni temu każde z nich miało mleko pod nosem! W każdym razie, postarała się posłusznie wyczekiwać ich ceremonii ze względu na to, że Wieszcz był chory. Na wyczekiwanej ceremonii zjawiła się cała w skowronkach. Jej długa sierść była starannie ułożona i pokryta rozmaitymi malunkami, które wykonały obie z matek kotki. Większość z nich przypominała kwiaty, ponieważ właśnie na nich zależało Słonecznik. Pomijając oczywiste nawiązanie do jej imienia, kwiatki kojarzyły się jej z czymś pozytywnym, nowym i pięknym - miała nadzieję, że taki będzie ten rozdział w ich życiach! Była niezwykle dumna z tego, jak one wyszły. Poza tym, że jej Lśniące Ślady tworzyły piękną łąkę, ciężko było przeoczyć iskierki w jej ślepiach i szeroki uśmiech. Prędko przemknęła między zbierającymi się kotami, kierując się najpierw do Robaka, które było otoczone dwoma nieznanymi jej kotami. Ruda kotka założyła, że jedną z nich musiała być wiatr. - Cze, Rrrobak! Cześć wam! - mruknęła uprzejmie, nie zapominając o tym, by każdemu z nich skinąć głową. - Przyszłam się, no, przywitać. I pochwalić moimi Lśniącymi Śladami, bo, no, myślę, że superrr wyszły moim mamom! I, no, ten, miłej cerrremonii! Będę siedziała z brrratem, bo, no, to nasz ważny dzień, ale na kolejnej cerrremonii z chęcią się do was dosiądę! - zaświergotała, przebierając łapami w miejscu. Energia ją wręcz rozpierała i trzeba przyznać, że gdzieś z tyłu jej głowy były też nerwy. Żegnając się z nimi, skierowała swoje kroki w stronę Cienia. Zdążyła akurat coś usłyszeć o jakimś stresiku na co uśmiechnęła się zadziornie. - Co ty, Cień i strrresik? Jak na moje to ktokolwiek, kto go dostanie pod opiekę powinien się strrresować - zamruczała, trącając go łapą w boczek. Oczywiście, uważała przy tym, by nie rozmazać swoich, ani jego malunków. - A tak serrrio, to ja w sumie chyba trrrochę się marrrtwię. Ale tylko trrroszkę! Głównie się zastanawiam kim będę miała zostać, o - powiedziała po chwili, tym razem nieco poważniejąc. Wcześniej się nie zastanawiała nad tym, ale teraz zaczęło to zajmować jej łebek. - O, właśnie, jestem Słonecznik! A ty? -skierowała to pytanie do Żywicy, bo tak raczej wypadało.
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Wto 19 Kwi 2022, 19:14
Cień
Pełne imię : Cień Padający na Potok
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 9
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów
Ojciec : Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Robak :(
Partner : n
Wygląd : Długonogi kocur, o atletycznej budowie ciała i wiecznie poczochranym, krótkim futrze. Jest czekoladowym colorpointem (jego futro jest niemal w zupełności kremowe, jedynie łapy, ogon, pyszczek i uszy są brązowe), ma duże błękitne oczy i niemal zawsze poplątane wąsy. Palce jego łapek są białe.
Multikonta : Wronia Łapa (KG)
Liczba postów : 260
Nieaktywny
Czekał cierpliwie aż coś się zacznie dziać. W normalnych warunkach, Cień najpewniej zacząłby biegać w kółko. Nie, żeby z kimś rozmawiał, po prostu biegałby w kółko wokół własnej osi. A tak? Po prostu siedział i - po swojemu - kiwał się na boki, żeby spalić chociaż w ten sposób nadmiary energii. I tak byłoby ciągle, jeśliby nie pojawiła się Szycha. - Nie, nie! Możesz dotknąć, śmiało! Ja nie będę zły - zachęcił ją, podsuwając jej łeb. Poczochra go? Zepsuje mu wzorki? Bywa, tak szczerze. Jakby on się tym przejmował, to nie byłby Cieniem. Ta jednak odłożyła łapę, na co dostała delikatnego koziołka z czoła Cienia w swoje ramię. No! Na przywitanie. - HEJ! Rzucił do niej dopiero teraz. Lepiej późno niż wcale!!! - Stres to może nie, ale chcę to już z głowy i móc co chcę! No, patrz, ile już czekam! I teraz dalej czekam! Całe życie się na coś czeka? Ja nie luuuubię czekać! - jęknął, niemal wywalając się na bok. Powstrzymał się tylko po to, by nie rozmyć wymalowanych fal. Te, jak najbardziej, chciał mieć w całości i nierozmazane. Na tych mu zależało bardziej niż na czymś innym. - No, z kimś tam gadałem! Ale w sumie nic się takiego wow nie dowiedziałem. Ale to nie szkodzi, przynajmniej się zdziwię jak będę się uczył. Mniej lub bardziej pozytywnie - ale się zdziwi. Młody był tak obojętny na obrót różnego rodzaju spraw, że najpewniej nawet by nie był zły, gdyby coś było nie takie, jak sobie wyobrażał. Po prostu przywykł do tego, jaki świat jest poza jego wyobraźnią i... tyle. Bo co miał zrobić? O, i pojawiła się Słonecznik! Która, tak jak Szycha, spytała go o stres. Wyglądał jakby się stresował?! Pomachał szybko łbem na boki, żeby zaprzeczyć tej myśli. Przecież czego miał się stresować!!! Bać się powinien ten, kto będzie uczył Cienia. Tak, jak to dopowiedziała nawet zaraz sama siostra. - Eee tam, zobaczysz! Luz będzie. Nie ma się czego bać. Nie ważne kim zostaniesz, będziesz najlepsiejsza ze wszystkich. Twój mistrz się od ciebie będzie uczył! - zaśmiał się, posyłając jej pokrzepiający uśmiech. Żeby więcej kotów było jak on sam - nie przejmowały się niczym. Stres był upierdliwy, nie lubił się stresować. - To jest Szycha. Odpowiedział za kotkę, zaraz posyłając jej ciepłe spojrzenie. Nawet jak nie wypadało przedstawiać kogoś to... trudno. Cień nie był najbardziej kulturalnym z kotów.
_________________
Going through a thang but I gotta snapback
Give it all to God, it's the pistol, put the crack back
Stayin' on my job dealin' with haters with a jab step
Dealin' with this mob, police watchin', studio phone tapped
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Czw 21 Kwi 2022, 13:32
Księżyc.
Pełne imię : Księżyc Schowany we Mgle
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 47 [III 2023]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei (*)
Partner : Niedźwiedź Wędrujący przez Las
Wygląd : Smukła, wysoka kocica o długich łapach i ogonie, głęboko błękitnych oczach, a także krótkim, zadbanym futrze maści czarny srebrny szynszylowy. Na łbie i ogonie widać słabe pręgowanie. Jej okrągłą mordkę zdobi krótki pysk oraz niewielkie, skierowane na boki pędzelki na uszach.
Księżyc także nie ominęło to zebranie. Co prawda, nie była to jej ceremonia, ale mimo to była dla niej ważna. Miała już taki zwyczaj, żeby chętnie przychodzić na każdą ceremonię w plemieniu niezależnie od sytuacji w jej życiu. Jak tylko usłyszała wołanie Wieszcza, powoli zeskoczyła ze swojej skalnej półki i ruszyła w stronę Strzelistych Skał. Tym razem nie była jedną z pierwszych przybyszów, ale ona wcale się tym nie przejmowała. W końcu miała jeszcze czas, więc nie musiała się nigdzie śpieszyć. Tym bardziej że dzieliło ją od miejsca zebrania jedynie parę kroków. Kiedy dotarła, skinęła Wieszczowi łbem na powitanie, po czym rozejrzała się po zebranych. Cień, Żywica, słonecznik, Szczyt, Robak z Wiatr oraz Niedźwiedź. W sumie to nie tak dużo. Wciąż wiele kotów brakowało. Nigdzie nie było też widać Tafli i Królika. W takim przypadku dawna strażniczka bez wahania postanowiła dosiąść się do Niedźwiedzia. Nie za często się z nim widywała, a tutaj akurat trafiła się dobra okazja na małe pogaduszki! – Witaj! – zagadnęła do niego łagodnie, nie zwracając przy tym uwagi na rozmowy kociąt Orzeł i Żaby o stresie. Dopiero gdy szylkret nie miał niczego do powiedzenia, skierowała swe błękitne ślepia na przyszłych nowicjuszy. Z ciekawością przyglądała się ich Lśniącym Śladom, a te z kolei idealnie pasowały do swoich właścicieli! Zarówno kwiaty Słonecznik, jak i zawijasy Cienia były wykonane ze szczególną starannością, co nie mogło nie cieszyć oko. Od razu widać, że obie matki bardzo zadbały o wygląd swoich dzieci! Ciekawe, jak będą wyglądać pozostałe kocięta?
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Czw 21 Kwi 2022, 18:27
Wiatr
Pełne imię : Wiatr Niosący Cichą Piosnkę
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 36
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr [NPC]
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni [NPC]
Mistrz : Taflokrólik
Partner : ...
Wygląd : Raczej mała kotka o puszystym, wiecznie czystym liliowym futerku z mocniejszymi plamami koloru przy pyszczku, uszach, łapach na zadzie i ogonie. Ma dość zebraną budowę, z długimi, silnymi łapami. Dość intensywnie zielone oczy.
Multikonta : Lilia [KR]
Autor avatara : Magnus Lögdberg
Liczba postów : 387
Plemię Wiecznych Łowów
Tylko wspomniała o falach a na ceremonii pojawiło się jedno z kociąt - Cień, jeśli dobrze kojarzyła imię kocurka. Uśmiechnęła się, kiedy zauważyła, że point ma na sobie właśnie wspomniany wzór śladów. -Fisisz? Tak jak mófiłam. - zaśmiała się, po czym z zainteresowaniem zaczęła przyglądać się kocurkowi i jego dość głośnym poczynaniom. Sama była przyzwyczajona do takiego zachowania przez jej dość głośną siostrę, Żywicę. I o wilku mowa! Szylkretowa kotka niemal od razu pojawiła się przy swojej młodszej kopii, emanując niemal taką samą energią. Z zainteresowaniem oglądała dwójkę kotów, przez co nawet nie zauważyła, kiedy podszedł do niej ktoś jeszcze dla niej ważniejszy. Nawet nie oglądając się na Robak, kotka uśmiechnęła się jeszcze szerzej i zamruczała cicho. Zawsze starała się wyglądać dobrze, więc tak naprawdę mało kotów zwracało na to już uwagę. A jednak Robak ją skomplementowało i wydawało się to być wszystkim co na tamten moment się liczyło. Przysunęła się nieco bliżej nieno, tak jakby przytulając się, po prostu z boku i z wzrokiem nadal skupionym na przybywających kociakach i pozostałych plemiennych kotach. - Jusz myślałam sze nie pszyjciesz. - zaśmiała się. Zaraz po tym jednak przypomniała sobie jak dziwnie, jakoś cicho Robak mówiło i od razu stwierdziła, że musi zapytać. - Fszystko f posządku? Tak cicho mófisz... - zapytała nieco zmartwiona. Kątem oka dostrzegła przechodzącego niedaleko Szczyta. Może znowu Robak miało jakiś problem z bratem? A raczej nie ono z bratem, tylko brat z niem. Ugh, naprawdę jeśli to znowu coś z Szczytem to ona chyba z nim później porozmawia. Czy wiedziała jak? Absolutnie nie, ale chyba warto spróbować. Zanim jednak zdążyła komukolwiek cokolwiek zrobić podeszło do nich kolejno kocię, najwyraźniej kotka znała Robak i chciała się przywitać. Na pyszczek Wiatr znowu wstąpił uśmiech i skinęła lekko głową nieznajomej, jednocześnie przyglądając się jej Lśniącym Śladom. Musiała przyznać, że były prześliczne! Prawie wszystkie przedstawiały coś na kształt kwiatków co wydawało się Wiatr cudownym pomysłem na malunki. A w dodatku jak dobrze zrealizowanym! - Masz psześliczne ślady! Kto by nie lubił kfiatóf. I oszyfiście, pofodzenia f faszym fielkim dniu! - miauknęła za kotką, odprowadzając ją wzrokiem w stronę, gdzie siedzieli Żywica i Cień. Rudo-biała wydawała się niezwykle miła, może kiedyś uda im się poznać bliżej? Liliowa aż zdziwiła się w duszy, kiedy taka myśl przeszła jej przez głowę. Chyba pierwszy raz rzeczywiście dobrowolnie zastanawiała się nad poznaniem kogoś. Ale to chyba dobrze, prawda? Nie miała więcej czasu na zastanawianie się, gdyż kolejny kot podszedł do ich małej grupki. Tym razem była to Księżyc, która najwyraźniej zamierzała zostać na dłużej. Liliowa skinęła jej łbem na powitanie i wzrok znowu wbiła w gromadzący się tłum. Ciekawe ile kotów jeszcze dzisiaj do nich podejdzie?
_________________
if i always do what i’m told i’ll be bitter at fifty years old i wasted my youth WASTED MY TIME wasted my worry on thexlittlexthings
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Czw 21 Kwi 2022, 20:44
Żywica
Pełne imię : Żywica w Której Zatonął Blask Słońca
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 56 ks
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana Przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni (Wasyl)
Mistrz : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Partner : Wszyscy, pls kochajcie mnie
Wygląd : Krótkowłosa o gęstej czekoladowo-szylkretowej sierści, dobrze zbudowana kotka o średnim wzroście i złotych oczach.
Hoh, jak ona by mu teraz oddała! Tak by mu oddała za tego kuksańca! Ale tylko posłała mu spojrzenie, mówiące, że po ceremonii to ona się z nim policzy. Już odpuściła czochranie czupryny. Więcej nie ma zamiaru, ze względu na jakąś tradycję. - Muahaha, jak wbijesz na rangę łowcy, to będziesz czekał do końca życia na odpowiednią okazję by coś złowić - Rzekła, chcąc się nieco podrażnić, wcześniej klepiąc uczucie lekkiego niepokoju, kiedy to młody o mało nie padł na ziemię, co by skutkowało najprawdopodobniej rozciapcianiem wzorów. - No, i bardzo dobrze! Nie musi być wiele, ale już coś wiesz, nie? To znaczy, że jakoś przeżyjesz. Bardzo dobre nastawienie - Odparła zaraz, na wieść o rozmawianiu z kimś tam. Im więcej point zawiąże znajomości tym lepiej dla niego. Poradzi sobie w tej górskiej dziczy. Wtem wyrosła jakaś ruda, długowłosa istota. A któż to? Wyglądało na stworzenie w tym samym wieku co kolega Cień, więc może jakieś romdzeństwo? Szczerze Żywica się tym nie interesowała. Spotkała chyba tylko jednego...? Może dwa osobniki z tego samego miotu co krótkowłosy, ale jakoś ich twarze zacierały jej się w pamięci. Jednak to wcale kotce nie przeszkadzało! Zadowolona, posłała w stronę nowo przybyłej porozumiewawczy uśmiech. - O taaak, Cień to tam na treningu zdominuje mistrza i wszystko, co mu stanie na drodze - Rzuciła, zerkając na kocurka spod uniesionych lekko brwi. Jak mu przydzielą jakiegoś ponuraka bez energii, to i nowicjusz się zmęczy i mistrz. Jakież by to było okropne połączenie! Na obawy kotki nie odpowiedziała. Nawet jakby chciała, to Cień ją w tym wyręczył w dobrym stylu. Dodatkowo przez tą rozmowę, całkowicie zapomniała o punkcie, w którym rzeczywiście powinno się przedstawić. - O tak, Wielka Szycha - Potwierdziła z dumą w głowie, odwzajemniając spojrzenie krótkowłosego. Zaraz jednak skierowała swe złote ślepia na, jak się okazało: Słonecznik. - Ale jakby kto pytał, to zwą mnie Żywicą.
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Wto 26 Kwi 2022, 18:16
Królik
Pełne imię : Królik Kicający ku Kwiecistej Kniei
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 87 w chwili śmierci
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Chmura Sunąca po Szarym Niebie [NPC] [*]
Ojciec : Gołębie Pióro Niesione przez Wiatr [NPC] [*]
Mistrz : Jastrząb Przelatujący nad Iglastymi Drzewami [NPC] [*]
Partner : Tafla Jeziora Zmącona przez Płatek Śniegu [*]
Wygląd : Wysoki, dobrze zbudowany, długowłosy srebrno-cieniowany kocur o niebieskich oczach. Białe znaczenia pokrywają część jego pyska, kryzę, klatkę piersiową i brzuch, a także mniej więcej połowę przednich łap i całe tylne oraz spód ogona... a raczej tego, co z niego zostało. Ma oderwaną większą część ogona oraz liczne blizny na ciele: dwie na grzbiecie, z tyłu i na środku, po szponach drapieżnych ptaków, skrzyżowane ze sobą podłużne ślady pazurów na prawej przedniej łapie oraz mały, przecinający pyszczek po lewej stronie ślad po zadrapaniu.
Autor avatara : Chabrowy Powiew (avatar), Pliszkowy Dziób (podpis)
Liczba postów : 554
Plemię Wiecznych Łowów
O mały włos, a Królik by na tę ceremonię nie zdążył, bo akurat jakiś czas temu wyszedł z obozu, żeby rozprostować kości... i wrócił dopiero, jak spora część Plemienia zdążyła się już zebrać na miejscu. Choć może spora to przesada, bo niejedna ceremonia zdarzyła się liczniejsza. Cóż, w każdym razie nie widział nigdzie Tafli, a jakoś nie miał tego dnia nastroju na pogawędki, więc po prostu przysiadł sam z boku, kiwając głową na powitanie do Wieszcza, Robaka, Szczyta i Księżyc, a potem wbił wzrok w uzdrowiciela, ciekawy, jak też przydzieli kocięta Orzeł i Żaby. Nie, żeby te kocięta dobrze znał... ale biorąc pod uwagę charakter obu kocic, to miał szczerą nadzieję, że ich mistrzowie nie osiwieją przed końcem treningów.
_________________
I will not hurt likethis forever I'm responding to thecall while there's speakers in the outfield blasting out my favorite song I will not play this out discreetly it is real and unashamed I amhumannow and terrified but want it all the same
'cause I wanna overcome and try to love someone
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Wto 26 Kwi 2022, 20:38
Huragan
Pełne imię : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 55 [grudzień]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Kropla Wody Spływająca z Sopla [NPC]
Ojciec : Pies Biegnący przez Bujną Trawę [NPC]
Mistrz : Królik
Partner : Szczyt
Wygląd : Masywna kotka o średnim wzroście i długim, szylkretowym (niebiesko-kremowy) futerku z tygrysimi pręgami. Pokrywa ją również biel sięgająca aż od czoła do brzucha i tworząca krótkie skarpetki na przednich łapach i dłuższe na tylnych. Jej oczy są w kolorze żółtym, a nos w jasnoróżowym.
Multikonta : Mewi Krzyk; Księżycowa Łapa
Liczba postów : 363
Nieaktywny
Była chora przez dłuższy czas. Naprawdę chora. Czuła się wtedy okropnie jak nigdy, słaba i zmęczona. Bezużyteczna. Nie mogła powiedzieć, że taki stan rzeczy ją nie irytował - ba, siedzenie w takiej izolacji doprowadzało ją do szaleństwa! Nie mogąc wychodzić, myślała, że naprawdę zwariuje! Momentami naprawdę chciała się wymknąć mimo choroby, lecz resztki zdrowego umysłu trzymały ją w środku. Nie mogła wychodzić, bo jeszcze kogoś zarazi. Albo jej się pogorszy i będzie chora jeszcze dłużej! Siedziała więc i czekała, czekała, czekała... I się doczekała. I to tak fortunnie, że tuż przed ceremonią! Zjawiła się na miejscu z szerokim uśmiechem, witając najpierw Wieszcza, potem swoją nowicjuszkę, potem Królika, potem... Potem nawet się nie witała. Od razu podbiegła do srebrzysto-białego kocura i przysiadła się obok, wciskając pyszczek w jego szyję. - BU! Nie spodziewałeś się mnie tu, co? WRESZCIE, wreszcie wyszłam! Wreszcie! Jeszcze chwila, a bym zwariowała! Ale jestem. Jeju, tak się cieszę! - zaczęła, zwracając się oczywiście do Szczytu, a następnie odchrząknęła i odsunęła się na bok. Może nieco przesadziła z tą jej reakcją? No ale tęskniła za przyjacielem! I ogólnie za całym plemieniem! - Dobrze, że udało mi się trafić na tę ceremonię. Może jeszcze jacyś nowicjusze nam się trafią? To by dopiero było! - dodała jeszcze, szturchając kocura radośnie w bok.
_________________
So say, say you'll stay up too We know we're overdue for some shut-eye, instead I Surrender all my sleep to you
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Wto 26 Kwi 2022, 21:57
Szczyt
Pełne imię : Ośnieżony Szczyt Sięgający Nieba
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 47 [luty]
Znak Przodków : Sarna
Matka : Mżawka Szepcząca o Świcie [NPC]
Ojciec : Zając Nurkujący w Norze na Wrzosowisku [NPC]
Mistrz : Tafla Zmącona przez Płatek Śniegu
Partner : Huragan Szumiący w Koronach Drzew
Wygląd : Smukły, średni w wysokości kocur. Krótkowłosy, srebrny z czarnym, klasycznym pręgowaniem. Białe palce u przednich łap, białe skarpetki sięgające do stawów skokowych u tylnych. Biały pyszczek i szyja. Niebieskie oczka. Płaski pyszczek.
— A — wyszło tylko z mojego pyszczka, gdy nagle poczułem, jak ktoś mi wciska swój nos w moją szyję. Dopiero, gdy dotarł do mnie uciekający zapach ziół i kota, którego szukałem wcześniej wzrokiem, rozluźniłem mięśnie w całym ciele. Nieświadomy byłem, że je w ogóle uprzednio spiąłem! Kiedy Huragan się odsunęła spojrzałem na nią, a zaraz na mój pyszczek wpłynął ciepły uśmiech. Zmrużyłem delikatnie oczy. Cieszyłem się szczęściem przyjaciółki, bowiem siedzenie na odludziu, bo bycie chorym przyjemne nie jest. — Ahaha. Nie, nie spodziewałem się. Ale cieszę się, że jesteś już obok — zamruczałem wesoło, uśmiechając się prawie od ucha do ucha. Tęskniłem za obecnością przyjaciółki i w ogóle, za nią. Dlatego teraz jej nagłe przybycie na ceremonię, i to, że usiadła obok mnie, sprawiło, że byłem cały w skowronkach. Jednak się odsunęła, dlatego delikatnie się do niej przysunąłem, i nosem dotknąłem jej policzka. Tak się odwdzięczając za to, jak mnie wystraszyła! Miałem nadzieję, że to też było w porządku z Huragan, ale hej ho, raz się żyje. — Mhm. Zobaczymy! Dodatkowy nowicjusz zawsze zajmie mi trochę dnia — odparłem rozbawiony, drgając delikatnie wibrysami. Grom sobie dobrze radził na treningu, także czemu nie zgarnąć kolejnego dzieciaka? Oo, ciekawe czy Robak kogoś dostanie.
_________________
Keep me up 'till 4AM, I'll stay up for you Say, say I'll stay awake And watch these restless nights turn into days
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Sro 27 Kwi 2022, 00:06
Noc,
Pełne imię : Chłodna Noc Pozbawiona Gwiazd
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 7
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów i Żaba Skacząca przez Kamyk
Wygląd : Wysoka, koścista kotka, liliowy colourpoint z jasnymi znaczeniami poza głową, o dużych, błękitnych oczach.
Autor avatara : irmathebirman
Liczba postów : 29
Nowicjusz
Ekscytację szybko zastąpiło zwyczajne przerażenie. Paraliżujące, sprawiające, że Orzeł i Żaba musiały niemalże siłować się ze swoją córką, by wyciągnąć ją ze stanu odrętwienia. Chociaż prezentowała się naprawdę ładnie, umalowana we wzory układające się w ciemne kwiaty, owijające się w łapy, jakby z nich wyrastały, jak i z dołu brzucha (chociaż długość futra nieco niszczyła efekt). Nad nimi widniały malutkie kropeczki, imitujące gwiazdy, choć w odwróconej kolorystyce. Całe jej ciało było nimi upstrzone, a jedynie na klatce piersiowej, jakby na sercu, miała odciśnięte dwie łapki - kolejno Żaby, jak i Orzeł. Wszystko to było pomysłami malutkiej; początkowo nawet była z nich dumna, przynajmniej do czasu, gdy zabrzmiało wezwanie Wieszcza.
Teraz czuła zwyczajnie, że wygląda idiotycznie. Nie pomagały zapewnienia matek, że przecież wygląda świetnie, podobnie jak jej rodzeństwo. Na miejsce ceremonii przyszła na sztywnych łapach, z całych sił powstrzymująca cisnące się do ślepi łzy. Nie mogła płakać, nie przed wszystkimi! Ale jednocześnie - nie mogła sobie poradzić ze stresem, strachem przed spojrzeniami innych, ocenianiem. Na miejscu spostrzegła Szczyt. W pierwszym odruchu chciała do niego podejść, ale spostrzegła zaraz po tym obok niego kotkę. Jej obecność skutecznie ostudziła zapał Nocy, która zawstydziła się i posłała kocurowi jedynie blady uśmiech. Stanęła między swoimi mamami, mając nadzieję, że w ten sposób chociaż trochę się ukryje. Nie była tak odważna jak Cień, jak Słonecznik, którym jedynie przyglądała się ukradkiem.
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Sro 27 Kwi 2022, 01:32
Słonecznik.
Pełne imię : Słonecznikowe Pole o Zmierzchu
Grupa :
Płeć : kotka
Księżyce : 25 księżyców [XII]
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów, Żaba Skacząca przez Kamyk
Mistrz : Krulik
Partner : twoja mama;)
Wygląd : bardzo niska kotka o długiej, rudej sierści w tygrysie pręgi. białe znaczenia na pyszczku, klatce piersiowej, brzuchu i na łapach; całej lewej przedniej łapie i kawałku prawej, a także na połowie obu tylnych łap. oczy okrągłe, błyszczące i zielone, mordka często uśmiechnięta, wąsy długie i lekko zakręcone. na koniuszkach uszu pędzelki. nosek różowy, na którym z wiekiem zaczęły się pojawiać niewielkie, ciemne plamki.
Multikonta : Świergocząca Łapa [RZ]
Autor avatara : me
Liczba postów : 94
Plemię Wiecznych Łowów
Zachichotała słysząc odpowiedź szylkretki. No ba, że tak będzie! Cień z pewnością będzie interesującym uczniem i Słonecznik miała nadzieję, że trafi na mistrza, który będzie w stanie załapać z nim dobry kontakt. Dla własnego dobra to powinień być też ktoś zupełnie pozbawiony węchu...chyba, że point nauczy się pozbywać swojego smrodku. Słowa brata nie były może wybitne, ale wystarczyły, by poczuła się lepiej. Może nie wierzyła w to, że ktoś mógłby się uczyć od niej, ale doceniała, że kocurek starał się ją wesprzeć. Strzepnęła uszkiem, starając się odsunąć kwestię nerwów gdzieś na bok. Nie ma co się stresować! – Oooo! – wyrwało się jej, zdecydowanie za głośno. Co poradzić, nagle wszystko w jej głowie wskoczyło na właściwe miejsce - siedziała obok nich TA Szycha! – Rrrety, początkowo się nie domyśliłam, że to o niej mówiłeś! Ponoć cię nieźle sklepał – wypaliła, kierując wzrok ku nowicjuszce. Zmrużyła oczy przyglądając się jej na nowo, skanując ją od palców aż po koniuszki uszu. – To co, jak barrrdzo dawałaś mu forrry? – zażartowała. Chciała pociągnąć temat, dowiedzieć się więcej szczegółów, ale akurat zerknęła w inną stronę i zobaczyła Noc, która nadeszła razem z ich mamami. Uśmiech nagle zniknął z pyszczka rudej, a jej umysł ogarnęło zmartwienie. Wydawało się jej, że siostra wyglądała bardzo...słabo? Sztywno? Smutno? Ciężko było jej ocenić dokładnie. Wiedziała tyle, że to nie była radość związana z ich ceremonią, nie była to ekscytacja przed czymś nowym i na pewno nie była to energia do działania. Liliowa kotka wyglądała tak, jakby miała się zaraz rozpłakać, co było dość alarmujące. Słonecznik też się denerwowała, też miała swoje zmartwienia, ale nie wpłynęło to na nią tak bardzo. Nie wiedziała jak poradzić sobie z tą sytuacją, ale wiedziała, że nie chciała zostawiać jej samej. – Huh, ja...chyba pójdę zobaczyć jak się trzyma Noc. Sorrrki! Miło było cię poznać, Szycha, z chęcią kiedyś z tobą jeszcze pogadam! Będziemy mogły poobgadywać Cienia – rzuciła, chcąc wtrącić żart dla rozluźnienia swoich nerwów, ale nie do końca jej to wyszło. Jeśli nie mieli nic więcej do dodania, Słonecznik pacnęłaby brata w bok, tak na szczęście, a potem ruszyła w stronę Żaby, Orzeł i siostry. Podeszła do nich z zmartwionym miną - spojrzała najpierw na matki, chcąc wyczytać z ich pyszczków...coś. Cokolwiek, co dałoby jej wskazówkę jak mogła pomoc Nocy. Żaba przesunęła się nieznacznie w bok - tak, aby Słonecznik była wstanie wślizgnąć się pomiędzy nią, a siostrę, bez uszkadzania ich Lśniących Śladów. – Jak się, um...trzymasz? – mruknęła cicho, z troską patrząc na siostrę. Próbowała zrozumieć, czego ona mogła potrzebować w tej chwili. Czy rozmowa jej wystarczy, czy może lepiej by było odciągnąć jej uwagę od stresu? Trzeba przyznać, że nie miała raczej takich momentów w swoim życiu - tych przepełnionych nerwami. Nie mogła więc sugerować się swoim doświadczeniem. Miała nadzieję, że Noc zrozumie jej intencje i zobaczy, że jest tu dla niej i zrobi wszystko, by pomóc. Bo rodzeństwo trzyma się razem, nie? – Tak swoją drrrogą, superrr wam wyszły twoje Lśniące Ślady. Są, jakby, naprrrawdę serrrio-serrrio ładne. Fajnie, że obie mamy coś z kwiatami – zauważyła. Naprawdę, nie spodziewała się nigdy, że jej rodzeństwu tak bardzo one wyjdą! Cień prawdopodobnie sam uznał swoje za coś ekstra, ona też zresztą bardzo lubiła te swoje, ale pointka wydawała się...chować. Dlatego przez rudy łebek przemknęła myśl, że może warto było powiedzieć coś miłego na temat malunków na jej sierści.
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Sro 27 Kwi 2022, 04:51
Miód
Pełne imię : Miód Spływający po Pniu Drzewa
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 7
Znak Przodków : Lis
Matka : Orzeł Szybujący wśród Górskich Szczytów i Żaba Skacząca przez Kamyk
Ojciec : Brak
Wygląd : Rudy, pręgowany colourpoint o kremowej sierści z bielą na brzuchu i tylnych łapach.
Budowa średniej wielkości, barczysta. Głowa z silną szczęką i mocno widocznymi policzkami. Oczy duże, owalne o intensywnie niebieskiej barwie. Futro gęste i jedwabne, spomiędzy palców wystają kępki włosów.
Autor avatara : Tofu the Dragon
Liczba postów : 10
Nieaktywny
Na ceremonię wpadł spóźniony z łapkami obolałymi od szybkiego biegu. Był na siebie zły za to, że lada moment, a przegapiłby tak ważne wydarzenie w swoim zyciu, na które przecież czekał od tak dawna. I gdyby nie tendencja do wściubiania nosa, gdzie popadnie, o fakcie dowiedziałby się dopiero po czasie, o ile wcześniej ktoś nie wyciągnąłby go z jaskini. Dla Mioda była to również okazja do spotkania się z rodzeństwem, ostatnio tak mało spędzał z nimi czasu i choć nie przyznałby się tego osobiście, bardzo za nimi zatęsknił. Z drugiej jednak strony było mu smutno, że to stało się tak szybko, dla samczyka było prawie równoznaczne z odebraniem mu dzieciństwa. Wzory na ciele młodego były oczywiście różnorodne, a wręcz bardzo skrajne - zupełnie tak, jak jego charakter. Kotek też bardzo lubił symbolikę, więc nid mogło jej zabraknąć. Na pysku dominowały wymyślne barwy wojenne, składajace się głownie z pręgów różnych grubości oraz plamek po obu stronach policzków. Miały symbolizować odwagę, męstwo oraz dumę, dawać siłę do walki i sprawić, że nigdy się nie podda. Pierś pokryta m była subtelnymi motywami kwiecisto-geometycznymi, pośrodku których znajdował się okrąg z dużą kocią łapą - na znak pamięci o rodzinie i bliskich, aby nie zapomniał o swojej wewnętrznej naturze – uczuciu. Przez całe jego ciało ciągnęła się także długa pręga – od podgardla, przez kręgosłup do ogona, gdzie rozwidlała się na kilka obręczy. Żebra wypełniały kocie łapy na znak życia towarzyskiego oraz życia w jednej wspólnocie, na pośladkach natomiast szlaczki formowały się na kształt księżyca i gwiazd po jednej stronie, a także słońca po drugiej. Oznaczały równowagę, harmonię i brak niezgody w sercu. Gdzieś pojawił się również motyw ptaków na znak wolności, wolne miejsca wypełniały zaś różnego rodzaju świderki, tornada, zawijasy, obroty, fale, zygzaki i inne bazgroły – szalone, ekscentryczne, doprowadzajace do istnego oczopląsu. I tylko na wszystkich czterech łapach malowały się skarpetki, lecz żadna z nich nie była jednakowej długości. Kocię było bardzo dumne, a dziwny był jego wybór. Prawie nic nie było równe, ani tym bardziej symetryczne, przypominało raczej nieregularne linie, z oddali formujące się na krajobraz lub historię. Całość prezentowała się nieco drapieżnie, a mimo to z dozą dobrego smaku i bez przesady. W ten oto sposób wymalowany Miódł wpadł między tłum, próbując dostać się na sam przód, lecz obawiając, co by przypadkiem nie zmazać któregoś z rysunków. Rozejrzał się więc na boki i upewniając, że aby na pewno każdy go usłyszy zawołał: – Cześć wszystkim! Już jestem! – Woah, ale nie mogę się doczekać... – dodał ciszej, prawie pisnął, przebierając nóżkami, jak w jakimś dziwacznym tańcu. Czuł podekscytowanie. Strach. Lęk. Przerażenie. Ekscytację. Niecierpliwość. Radość. Właściwie wszystko naraz, a do tego nie był w stanie usiedzieć w miejscu.
_________________
Chcę czerwień zerwać z kwiatów polnych, czerwienią nocy spalić krew, jak piersi nieba chcę być wolny, w chmury się wbić w koronach drzew.
Krzysztof Kamil Baczyński,Szczęśliwe Drogi
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Sro 27 Kwi 2022, 19:05
Jerzyk
Pełne imię : Niski Lot Polującego Jerzyka
Grupa :
Płeć : kocur
Księżyce : 34 [październik]
Znak Przodków : Niedźwiedź
Matka : Gałązka Targana przez Wiatr
Ojciec : Wieszcz Szepczących Kamieni
Mistrz : Renifer Pędzący przez Śnieżne Zaspy
Partner : cisza
Wygląd : Postawny kocur o długim futerku w liliowe, klasyczne pręgi, najciemniejsze na mordce, łapach i ogonie. Białe skarpetki, łata na szyi oraz piersi. Niebieskie oczy, uśmiechnięta mordka, długie wąsiki.
Multikonta : Srebrna Łuska
Liczba postów : 114
Nieaktywny
Nie czuł się dziś najlepiej i najchętniej przespałby tę ceremonię, ale wiedział, że nie powinien. Chwilę zajęło mu zebranie się: tak naprawdę zanim się podniósł, większość tych, którzy mieli się pojawić na ceremonii, już byli na niej obecni. Westchnął cicho i poczłapał nieco bliżej, tak, żeby było go widać (w końcu miał dzisiaj dostać kogoś, kto miał zastąpić Renifera), ale nieszczególnie szukał towarzystwa. Usiadł gdzieś pod ścianą, najwidoczniej mając w planach samotne kiszenie się w swoim niezadowoleniu i dziwnym bólu brzucha, który zaczął go męczyć. Ech.
_________________
my grandpa fought in world war II he was such a noble dude i can't even finish school missed my mom, and left too soon his dad was a fireman who fought fires so violent i think i bored my therapist while playing him my violin
next to them, my shit don't feel so grand but i can't help myself from feeling bad
Re: Ceremonia kociąt Żaby i Orzeł
Sponsored content
Forum Starlight, otwarte dnia 15 listopada 2020 roku, to gra tekstowa utworzona na bazie uniwersum z serii Warriors autorstwa Erin Hunter. Opisy w forumowym Kompendium zostały stworzone przez administrację forum na podstawie informacji udostępnionych przez autorki książek, jednakże zasady, fabuła, lokacje, klany, postaci NPC, mapa, mechanika i inne elementy Starlight są naszego autorstwa. Coś Cię zainteresowało i chcesz to wykorzystać u siebie? Jasne, ale najpierw do nas napisz. Autorów wszelkich kodów i zdjęć można znaleźć na podstronie CREDITS.