| :: Klan Gromu :: Obóz Klanu Gromu :: Głębokie Tunele | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : nieskończone
Matka : srebrna skórka
Ojciec : gwiezdny pył
Wygląd : utkany z gwiazd
Multikonta : administracja
Liczba postów : 1858
Administracja | Niektóre z korzeni „głównego drzewa” (czyli tego od ceremonii i Korzennej Nory) przedostały się aż do Głębokich Tuneli, zwisając sobie ze stropu nory i uwierając to wyższych wojowników w głowę. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 81 (XII)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 896
Przywódca | Rozżarzony Krok spokojnym krokiem wracał z polowania, wrzucając na nikły stos zwierzyny parę piszczków. Nie było najlepiej, ale jeszcze nie było najgorzej, na całe szczęście. Chociaż zdecydowanie wolałby uniknąć sytuacji, w której ktoś musiałby głodować, bo nie starczyło dla niego jedzenia. Ich klan był dość liczny, dlatego ciężko było złapać zwierzyny dla wszystkich, by dosłownie każdy mógł się położyć spać z pełnym brzuchem. Rudemu kocurowi to nie groziło, upewnił się, że wszyscy, co mają w pierwszej kolejności dostać jedzenie to je dostali, po czym sam wziął sobie srokę na obiad, kierując się do legowiska wojowników. Usadowił się pod Wiszącymi Korzeniami, zaczynając powoli skubać ptaka z jego biało-czarnych piórek, kładąc je obok siebie i dobierając się do smacznego mięsa. Plusem małego stosu zwierzyny jest to, że większość ofiar na nim pozostawała świeża i było mniejsze prawdopodobieństwo zatrucia się czymkolwiek, co z niego pochodziło. Chyba że ktoś celowo by podrzucił jakiś cis czy ściągnął z terenów jakieś rozkładające się zwłoki, ale chyba nikt nie był na tyle głupi.
//Rwąca |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 377
Wojownik | Radośnie wpakowała się do legowiska wojowników, trzymając w pyszczku dość pulchną myszkę, którą zamierzała teraz skonsumować. Wróciła właśnie z krótkiego, samotnego patrolu dookoła obozu, jakie miała w zwyczaju robić dość często, a na którym złapała co nieco, co mogłaby podrzucić do stosu, tak więc ta mysz była jej swego rodzaju nagrodą za wrzucenie tam dwóch innych piszczków, które wpadły jej w białe, a raczej aktualnie nieco brązowe od brudu, łapki. Sama niespecjalnie przejmowała się tym jak wielki, czy niewielki jest stos zwierzyny, bo dopóki miejsce, gdzie powinny leżeć martwe zwierzątka nie było puste, to po prostu cieszyła się, że mają dostatek zwierzyny na tyle, żeby każdy teoretycznie mógł się najeść. Cóż, nie była zbyt dokładną wojowniczką, ale czegóż innego się spodziewać po niej? W każdym razie, no, wpakowała się do tego legowiska, niemal wpadając do niego z impetem, zmierzając do swojego legowiska, które rano starannie sobie wymieniła i wymościła, a że kątem oka zobaczyła, że nie jest tutaj sama i jakiś inny wojownik się zajada, kiwnęła mu delikatnie głową, ograniczając się tylko do tego, żadnego większego powitania, ni nic, i przysiadła w swoim legowisku, a przynajmniej w połowie, bo przednia część jej ciała poza nie wystawała, coby nie przybrudzić sobie mchu krwią myszki, do której właśnie się dobierała. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 81 (XII)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 896
Przywódca | Podniósł wzrok, gdy zobaczył, że podchodzi do niego jedna z gromowych kotek, która również chciała się najeść. Tylko że ona zamiast ptaka wybrała pulchną mysz, smętnie zwisającą z pyska. Sam sobie wybrał miejsce, które nie było jego leżem, nie chciał sobie pobrudzić mchu i innych rzeczy, które tam się znajdują. Ale widocznie wojowniczka pomyślała sobie inaczej i wolała zjeść tam, gdzie by miała święty spokój. Szkoda, że trafiła na Rozżarzonego, który nie zamierzał jej zostawić bez słowa. - Hej, smacznego! - podniósł się znad swojej zwierzyny, by powiedzieć dwa słowa i szeroko się uśmiechnąć w kierunku Rwącego Strumienia. Cóż, niby nic, ale zawsze to milej, jak ktoś ci powie, żeby ci posiłek smakował. A przynajmniej rudy kocur tak uważał. Nawet jak trzykolorowa kocica przywitała się jedynie kiwnięciem głową, to on wolał coś powiedzieć, po czym zabrać się ponownie do skubania piór i jedzenia świeżego mięska, które odsłonił w taki sposób. Ptaki były dość upierdliwymi zwierzynami do jedzenia, ale lepszy ptak niż nic. No i rudy lubił ptasie mięso, bardziej mu pasowało niż to gryzoni. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 377
Wojownik | Nie spodziewała się, że kocur się odezwie, więc po prostu przeszła do konsumpcji swojej myszki. Choć nieco żywiołowa i było wszędzie jej pełno, można rzec, że żyła w klanowym cieniu. Nie miała tu wiele przyjaciół, większość kotów znała tylko z widzenia, najwyżej z patroli, a większość czasu na starych terenach spędzała na granicy z klanem rzeki, tam spotykając się ze Zroszoną Łąką, najbliższą jej przyjaciółką. Jeśli zaś chodzi o przyjaźnie klanowe to najbliżej trzymała się z rodziną; a dokładnie Wilczą Jagodą, bo bracia mieli... Ciekawsze zajęcia, jak trening choćby, bo chcieli być, pf, najlepsi. Zaś ona zgrabnie wymigiwała się z treningów i na przykład, chodziła sobie po terenach, zwiedzając po raz nie wiadomo który, goniąc za motylkami czy tarzając się w kwiatkach. Ot, miała ciekawsze zajęcia, niż chodzenie na treningi i zawieranie przyjaźni, no cóż. Kiedy jednak rudy się odezwał niepewnie podniosła głowę i nie ruszając głową rozejrzała się, a następnie zwiesiła na nim wzrok, jakby myślała, że to nie do niej, a gdy zorientowała się, że to faktycznie było do niej, sama wyszczerzyła się jak głupia. - O, no na pewno będzie smaczna, w końcu, jakby nie była, to nie wybrałabym sobie akurat jej do zjedzenia, nie? - zażartowała, krótko chichocząc. - Um, tobie też bym życzyła smacznego, ale nie wyglądasz na takiego, co by sam nie umiał sobie wybrać nic smacznego, więc zakładam, że na pewno będzie smaczne - dodała radośnie, machając parokrotnie ogonem niczym radosny szczeniak. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 81 (XII)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 896
Przywódca | Uśmiechnął się szerzej, gdy kotka zorientowała się, że Żar mówi właśnie do niej. Chociaż chwilę to trwało, ale cały czas obserwował reakcje wojowniczki i czekał, aż w końcu go zauważy. - Jasne, nie wątpię w to! - odpowiedział jedynie na jej pytanie, również cicho chichocząc. Nigdy by nie oskarżał trzykolorowej o zły dobór posiłku, chociaż sam nie gustuje za bardzo w gryzoniach. Wolał od nich zające i ptaki, ale uszaki ciężko znaleźć na tych terenach. A ptaki mają mnóstwo piór! Czasem szedł za głosem lenistwa i brał mysz tylko dlatego, że mu się nie chciał skubać, a wszystkie większe zwierzyny już ktoś sobie wziął do pałaszowania. - No pewno, że będzie! Ale dziękuję, zawsze to miło jest usłyszeć, żeby smakowało. No i też, zwierzyny w obozie jest jak na razie mało i raczej nic nie gnije. Wszystko jest smaczne! - powiedział z uśmiechem, dając również się ponieść trochę swojej gadatliwości. Może nie bardzo znał kotkę, która również pałaszowała swój posiłek, ale zdawała się emanować pozytywną aurą. I o to w życiu chodziło. - Jesteś Rwący Strumyk, dobrze pamiętam? - zadał pytanie, przekrzywiając delikatnie łeb, po czym skierował swoją głowę ponownie w kierunku sroki, której parę piór wyrwał i zjadł kęs mięsa. Oj, zdecydowanie mógł nie brać ptaka. Nie dość, że jego pysk jest we krwi, to jeszcze przyczepiały się do niej pióra puchowe, które nawet było ciężko wypluć, a co dopiero usunąć z pyska. No i części z nich nie był nawet świadomy, że się przyczepiła, tworząc białe ozdoby. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 377
Wojownik | Sama Rwąca nie przejmowała się za specjalnie wyborem posiłku. Jak była mniej głodna to jadła myszki, jak bardziej, to króliki, czy większe ptaki, aczkolwiek nie miała ulubionego rodzaju posiłku. Po prostu jadła co było. Jakby jej ktoś rybę pod nos podstawił, to też by się nie skrzywiła, tylko to wzięła i zjadła, bo dlaczego by nie miała? Nie była nijak wybredna i uwielbiała jeść wszystko, jeśli to nie było już popsute, albo wyglądało... Dziwne. Niemniej, myszki były bardzo wygodne, bo nie trzeba ich było obrabiać z piór, a przecież jak już wybrała sobie jedzonko, to znaczy, że była głodna, a kto, kto jest głodny i ma przed sobą zwierzynę, chce jeszcze tracić czas na skubanie ją z piór, by ich przypadkiem nie zjeść?! - Noo, aż by się chciało powiedzieć, że to dobrze, ale z drugiej, fajnie by było, jakby się zrobił trochę większy ten stos, w sensie, bo teraz czasami widzę, jak niektórzy wojownicy odchodzą od stosu narzekając pod nosem, widocznie głodni, bo akurat dla nich może zabrakło, jak sobie przeliczyli ile mamy kociaków i matek, albo coś w tym stylu - rozgadała się jak zwykle, machając głową na boki i przekręcając oczami. Zaś na pytanie o imię krótko skinęła głową, aczkolwiek już otwierała pysk, żeby nieco poprawić kocura. - Strumień, konkretnie, ale Strumykiem byłam, jako kociak, ale dobrze, że przywódca zmienił to na Strumień, bo to brzmi trochę bardziej... Dorosło? Dojrzale, o! Bo, no, niech chociaż imię mi dodaje trochę księżyców, skoro cała reszta je zabiera! - rzuciła wesoło. No, bo taka była w sumie prawda. Była dość niewielka, więc czasami wojownicy, którzy nie kojarzyli każdego jednego z imienia, myśleli że jest terminatorką, ba, czasami jak kogoś spotykała na granicach, to mówili do niej "hej Łapo!", a przecież Łapą nie była, tsk!, no i jej zachowanie zdecydowanie nie pokazywało, że jest już wojowniczką i to już od około 5-6 księżyców! - A ty jesteś... Czekaj, nie podpowiadaj mi! Rozżarzone... Y, Rozżarzony Krok! Tak? - spytała, po krótkim procesie myślowym, który chyba był najdłuższym w jej życiu. Miała nadzieję, że trafiła, bo pamięci do imion i pysków... Nie do końca miała i choć starała się pamiętać każdego kota w klanie to, cóż, czasami jej nie szło! |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 81 (XII)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 896
Przywódca | - To prawda. Dlatego trzeba polować i uczyć terminatorów, żeby też mogli polować. Moim zdaniem, to powinno być pierwsze, czego powinno się ich nauczyć na nowych terenach, jak się nie zdążyło na starych – powiedział, jednocześnie dzieląc się częściowo swoimi planami treningowymi z innym kotem. Pomimo że Morela i Pomarańcza znają podstawy, to Rozżarzony Krok nie zdążył im przeprowadzić żadnego próbnego polowania. Musiał prędko to nadrobić, bo nie mogą sobie pozwolić na to, by stos ciągle malał! - Oo, Strumyk to bardzo ładne imię. Mi przywódca też po części zmienił, bo zamiast Żarem jestem Rozżarzonym. Ale fakt, Strumień brzmi bardzo dojrzale – odpowiedział, potwierdzając słowa szylkretki. Pomimo że brzmiało dojrzale, to kotka nie wydawała się być dorosła. Chwilę musiał się zastanowić nad jej wiekiem, ale wydawało mu się, że jest sporo młodsza od niego. Chyba o jakieś pół obiegu pór? Albo coś w tym stylu. - Tak! Brawo – pochwalił kocicę za to, że zapamiętała. Aż sam się zdziwił, bo raczej ze sobą nie rozmawiali, a pewno tylko jego mistrz go cisnął o zapamiętywanie imion klanowiczów bez wcześniejszego ich poznania. Za taki błąd, jaki popełnił, to już by pewno dostał jakąś karę od Trzaskającego Mrozu, jednak wyrzucił te myśli z umysłu i skupił się na rozmowie. - Jak się czujesz na nowych terenach?
|
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 377
Wojownik | Przytaknęła powoli kocurowi na jego plany treningowe. Zdecydowanie było to ważne, a chwilowo chyba nawet ważniejsze, aniżeli walka. Zarówno oni, jak i zapewne wicher, byli osłabieni po przeprowadzce, więc na pewno nie mieli w planach atakować się nawzajem. No, istnieli jeszcze samotnicy, ale hej, Rwąca jakby zdołała o nich zapomnieć, ups. W każdym razie, sama na szczęście nie musiała jeszcze myśleć nad takim planem, bowiem żadnego terminatora nie miała i, oby oby, w najbliższym czasie mieć nie miała. Zresztą, sama była takim wyrośniętym kociakiem, więc czy to byłby dobry wybór Trzmielej Gwiazdy, gdyby jej zarzucił jakimś terminatorem? Dla niej wątpliwe! - O, a ty masz jakiś terminatorów? Średnio się orientuję w tym, kto kogo szkoli, szczerze powiedziawszy, sama w tym nie siedzę specjalnie - zagadała, dobrodusznie dając nowemu koledze pole do popisu i poopowiadania, kiedy to ona zamknie pysk i będzie tylko słuchać, a nie wyrzucać z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. - Co nie? Może nie do końca do mnie pasuje, bo absolutnie nie pasuję do postawy "dojrzała", ale hej, przynajmniej mam w sobie chociaż jedną część, która nie wskazuje, że jestem jakimś wiecznym kociakiem, bo wiele kotów mi to mówi i widzę, jak patrzy na mnie czasami Jezioro, mój brat w sensie, bo on to taki wiecznie dorosły, dojrzały gbur, a ja wzięłam od niego całą radość do życia i w ogóle, ale nie żałuję, bo kto chciałby być wiecznie taki poważny, mało gadatliwy i w ogóle taki jakiś nijaki, mdły? - rzuciła, wzruszając delikatnie barkami, na chwilę odrywając się od jedzenia. Bycie poważnym było takie nudne! I choć kochała brata, całym serduszkiem, to często nie zgadzała się z niektórymi jego poglądami i gdy sama nie mogła znaleźć tematu do rozmowy, to mogła być pewna, że niebieski o niczym nie zagai i będą siedzieć w nudnej ciszy, tsk! Uśmiechnęła się szeroko, poruszając ogonem z zadowoleniem. Czasami to zapamiętywanie imion się opłacało, gdy trafiło się z odpowiednim, ha! Jasne, że nie pamiętała każdego w klanie, jasne, że nie potrafiła do każdego dopasować imienia, a do imienia dopasować konkretnego kota, ale starała się, żeby potem, gdy dojdzie do jakiegoś patrolu, albo czegoś, móc do każdego krzyczeć po imieniu, a nie "tej!". - Och, jest super! Znaczy, jasne, że szkoda poprzednich, bo zdołałam się do nich przywiązać, znałam je też na pamięć i mogłabym się po nich poruszać z zamkniętymi oczami, no i tam się urodziłam i wychowałam i takie tam, aczkolwiek tutaj też jest super! No, można wszystko na nowo odkrywać, codziennie uczysz się o tych terenach czegoś nowego, odkrywasz nowe rzeczy, których nie było na poprzednich, no i jest tak... Inaczej! Nie nudno, monotonnie, tylko... Inaczej, no, po prostu - odpowiedziała, wbijając rozmarzony wzrok w ścianę legowiska. Wtedy też jej wzrok przez chwilę wyglądał wyjątkowo melancholijnie, nim kotka się nie rozbudziła. - No, jest jeszcze wiele rzeczy do odkrycia, i chciałabym odkryć je wszystkie, a równocześnie mam nadzieję, że nigdy ich nie odkryję, żeby móc je odkryć, o! - dodała, nieco chaotycznie, ale hej, taką miała naturę. - A tobie, jak się tu podoba? Bardziej niż tam, czy może wolałbyś wrócić, gdyby, no, nie ten pożar? - spytała, ciekawsko poruszając uszami i wbijając wzrok w wojownika. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 81 (XII)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 896
Przywódca | - Tak, mam nawet dwójkę! Morelową Łapę i Pomarańczową Łapę. Są rodzeństwem, ale każde z nich jest zupełnie inne! A ty, kogoś masz pod opieką? - zapytał się, słuchając uważnie słowotoku Rwącego Strumienia, chociaż ciężko mu się było skupić na takiej ilości wyrzucanych słów na minutę. A szczególnie jak przeszła do porównywania swojego imienia ze swoim charakterem i dojrzałością. Miał ochotę się położyć, oprzeć głowę na lapach i po prostu pozwolić mówić kotce, ale to by było raczej niegrzeczne w tej sytuacji. Pozwolił sobie więc na parę gryzów zwierzyny, uszy mając skierowane ku szylkretowej kotce w ramach dzielenia się z nią swoją uwagą. - O, Jezioro jest strasznie sztywny. A szkoda, bo wygląda świetnie i gdyby jeszcze miał bardziej rozrywkowy charakter, to by kotki lgnęły do niego jak wróble do ziaren! - powiedział, mając nadzieję, że nie obraził tym samym brata kotki. Nie miał tego na celu, po prostu podłapał temat i podzielił się własnymi obserwacjami. Zamarznięte Jezioro był masywnym kocurem z sierścią, która zachęcała aż do wtulenia się w męską pierś, jednak Żaru nieco odrzucał jego sztywny charakter i brak poczucia humoru. Nie rozmawiał z nim zbyt często, może gdzieś w głębi serca jest trochę bardziej rozluźniony, ale skoro jego własna siostra go tak opisywała, to chyba raczej nie. - Tak, też mi szkoda poprzednich terenów. Ciekawi mnie, czy cokolwiek z nich przetrwało i czy ogień w ogóle doszedł do nich. Ale tutaj też jest super, lubię wędrować nad jeziora i odkrywać, co tam jest. Nigdy nie widziałem tyle jezior w jednej okolicy. No i jest trochę więcej zwierzyny, niż tam i mniej zagrożeń. Też chcę odkryć wszystkie sekrety tych terenów! - odpowiedział na pytanie, gdy sama szylkretka je zadała. Tak to raczej pozwalał jej mówić i odpowiadał dopiero pod koniec jej wypowiedzi, gdy był pewny, że nie bierze oddechu przed kolejną śmiercionośną serią słów. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 377
Wojownik | Zmarszczyła nieco nosek w zastanowieniu, gdy kocur podzielił się z nią imionami terminatorów, których miał pod opieką. Próbowała sobie skojarzyć i dopasować konkretne imiona do konkretnych kotów, które je nosiły, ale z terminatorami i kociakami miała jeszcze mały problem i jak wojowników potrafiła jakoś skojarzyć, choć nie zawsze, oczywiście, tak jeśli chodzi o posiadaczy w imieniu członu "Łapa" to miała jeszcze problemy! Szczególnie, że nie zawsze potrafiła się na ceremonii znaleźć, bo przecież tak ciężko było ją złapać w obozie, że nic dziwnego, że nie na każdej bywała, a wręcz często... Nie bywała. - Oo, i jak się z nimi dogadujesz? W sensie, sprawiają ci jakieś problemy, czy coś? Czy może są chętni do nauki i przychodzą na treningi, żeby się nauczyć nowych rzeczy? - spytała, lekko pochylając się do przodu, w stronę rudego wojownika. Sama, jak wiadomo było, terminatora nie miała i mieć w najbliższym czasie nie zamierzała, bo miała dużo lepszych rzeczy do robienia niż ponowne uczęszczanie na treningi, tylko tym razem jako mistrz, a nie uczeń, ale ciekawiło ją niezmiernie jak to wygląda z drugiej strony. Sama, cóż, często swoje treningi omijała... Ale to tylko dlatego, że były na niej wymuszane, o! Ciekawiła się więc, jak to jest z innymi terminatorami. Czy też tak olewają treningi, jak ona, czy jednak są do tego bardziej chętni, jak choćby Sadza czy Jezioro. - Ja nie mam nikogo. Na szczęście Trzmiela Gwiazda jeszcze nikogo mi nie przydzielił. I szczerze, mam nadzieję, że długo się to nie zmieni. W sensie, no, nie uważam, że nadaję się na mistrza i w ogóle, taki terminator miałby ze mną sporo problemów, hah! - rzuciła wesoło, wyszczerzając się szeroko. Doprawdy, gdyby kogoś dostała, szczególnie, jeśli ten ktoś miałby chęci do treningu to... Nie byłoby za ciekawie... Dla tego terminatora! Zaś na słowa o jej bracie kotka parsknęła śmiechem, kiwając głową. - Zabrzmiało to, jakbyś sam był nim zainteresowany! Ale to prawda, mógłby się trochę otworzyć. Poznać kogoś fajnego, czy coś - miauknęła wesoło, poruszając sugestywnie brwiami i uśmiechając się zadziornie. No bo co, fajnie byłoby być kiedyś ciotką, a co! Tylko najpierw niebieski musiałby się zainteresować czymś innym niż treningami, a o to ciężko będzie, oj ciężko. - Ale on jest chyba dożywotnio zakochany w treningach i polepszaniu swoich umiejętności, a o kotkach to pewnie nawet nie myśli - dodała, wzruszając barkami. Ale hej, sama lepsza nie była, bo raczej nie należała do tych, co się rozglądają po kocurach w klanie, bo mają lepsze rzeczy do roboty! - O, o! - ożywiła się, niemal zrywając na wszystkie cztery łapy, ignorując to, że właśnie zajada. - To może kiedyś wybierzemy się razem na jakąś przygodę?! Może odkryjemy coś super, że wszystkim aż szczęka opadnie i będziemy bohaterami tego klanu, czy coś! - rzuciła propozycją, szczerząc się radośnie. No bo co, skoro kocur też chciałby nieco pozwiedzać i coś poodkrywać, to mogą zrobić to razem, będzie fajniej! |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 81 (XII)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 896
Przywódca | - Dogaduje się dobrze, a są oni bardzo różni! Pomarańczowa Łapa rwie się do pracy i muszę ją praktycznie zmuszać do tego, by brała sobie dnie wolne albo żeby pogadała z jakimś nowym kotem, za to Morelowa Łapa... Hm. Jego zapał jest zmienny i czasami udaje nam się zrobić bardzo dużo postępów, a potem znika i nigdzie nie mogę go znaleźć, a jak już wraca do obozu, to jest zmęczony. Wyobrażasz sobie? Rodzeństwo, a tacy są różni. Chociaż nie powinienem oceniać, bo ja, Trzask i Ogórek też się od siebie różnimy - odpowiedział, trochę się rozwijając i nie chcąc w żadnym stopniu obrażać któregokolwiek ze swoich podopiecznych. Starał się przekazać informacje o swoim męskim podopiecznym, żeby go nie stawiać w złym świetle przy jego siostrze, ale zbytnio mu się to nie udało. - Czemu na szczęście? Ja myślę, że ze swoim podopiecznym byś się szybko dogadała! Chyba że by ci się trafił taki przypadek, jak Jezioro - powiedział na jej słowa, na koniec cicho chichocząc. Bardzo przyjemnie mu się rozmawiało z Rwącą i zupełnie nie rozumiał, czemu nie miałaby się sprawdzić jako mistrz. Owszem, może by zasypywała swojego terminatora masą informacji, ale przy tym jej treningi byłyby niepowtarzalne i niezwykle ciekawe. I w końcu by się nauczyła, ile danych jest w stanie młody umysł przyswoić! Na słowa o tym, że jego wypowiedź zabrzmiała dwuznacznie, zachłysnął się śliną, odkaszlując krótko i wciągając oddech, by następnie się zaśmiać. No, nieco za nerwowo, a dodatkowo ta niesprzyjająca pierwsza reakcja! Musiał jakoś z tego wybrnąć. - Wiesz, może na treningu spotka jakąś ładną kocicę. Albo kogoś innego, wiesz. W końcu na każdego przyjdzie czas, że się zauroczy - odpowiedział, jednocześnie zgrabnie unikając poprzedniego tematu. W ogóle nie wyszło podejrzanie. Wcale. Brawo Żar, wybrnąłeś. - Pewno! Ja bym z miłą chęcią, jak ta cała sytuacja się uspokoi, to wybrał się za te góry! Bardzo mnie ciekawi, co jest za nimi, ale chyba najpierw trzeba by było znaleźć jakiś przesmyk, nie? - zadał pytanie, również się unosząc i pozwalając wpłynąć ekscytacji do swojego serca i duszy. Czuł, jak łapy przyjemnie mrowią na myśl przygody przeżytej razem z szylkretową kotką, a na pysku zagościł jeszcze szerszy uśmiech. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 377
Wojownik | Wysłuchała uważnie słów Rozżarzonego, gdy opisywał jej swoich terminatorów strzygąc ciekawsko uszami i nawet pochylając się nieco, jakby to miało pomóc jej wchłonąć więcej informacji. Jasne, że się ciekawiła, jacy są inni terminatorzy, czy uczęszczają na treningi, po prostu... Chciała się nieco, hm, doinformować nim kogoś, być może, kiedyś dostanie. Z każdym księżycem bycia wojownikiem ta chwila pewnie nieubłaganie się zbliżała, a ona chyba trochę zaczęła się tym jednak stresować, bo... Znała siebie i swoje wybuchy radości, słowotok i w ogóle, no i wiedziała, że sama jako terminator była... Dość niechętna do treningów. Czy teraz, jak stanie po drugiej stronie strumyka to... Będzie to robić chętniej? Czy może fakt, że... Będzie MUSIAŁA na nie chodzić będzie dla niej obciążający? - Chyba ciężko znaleźć rodzeństwo, które jest do siebie podobne! - zażartowała, a jej wąsy drgnęły z rozbawieniem. Ona i Zamarznięty, czy Wilcza, również byli od siebie zupełnie inni! Tak samo z Okopconym. Co prawda, bracia byli bardziej podobni do siebie, a ona z siostrą do siebie, ale jednak, nadal sporo się różnili. Westchnęła cicho, spoglądając na swoją do połowy zjedzoną już myszkę, chwilę milcząc, co było do niej niepodobne, ale na szczęście, temat dość szybko się zmienił, a na słowa kocura uniosła wyżej brwi i radośnie zamachała ogonkiem. Nie wyczuła w jego tonie niczego podejrzanego, nawet jeśli się zakrztusił. Przez chwilę na niego nie patrzyła, a w tym czasie mógł wziąć za duży gryz jedzenia, no nie? - Może. Może uda jej się go nastawić i będzie bardziej pozytywnie nastawiony do świata - rzuciła, wzruszając delikatnie barkami. A, jako że ten temat nie był dla niej w żaden sposób kłopotliwy, to uśmiechnęła się złośliwie i rzuciła niewinnie: - A ty już to przechodziłeś, panie znawco? - spytała wesoło, delikatnie przekrzywiając główkę na bok. Poczuła, jak dreszcze podekscytowania przechodzą przez całe jej ciało, bo pomysł z wyprawą brzmiał naprawdę zachęcająco, uhuhu! O mało co nie wstała, by rozładować trochę to podekscytowanie stąpaniem w miejscu, albo skakaniem dookoła, ale powstrzymała się, co najwyżej jej ogon wesoło podskakiwał, jakby to za jego pomocą starała się pozbyć nadmiaru emocji i nie wybuchnąć. - Ooo, no koniecznie, koniecznie! Można się za nim rozejrzeć w niedalekiej przyszłości, tak przy okazji, a potem się tam przejść i zobaczyć co jest dalej! Może są jakieś jeszcze fajniejsze tereny, niż te, co mamy tutaj, może jest tam więcej zwierzyny, może znalazłoby się fajniejsze miejsce na jakiś obóz, o, na przykład jakiś tajny, o którym nikt by nie wiedział, tylko nasz klan, i jakby nas chcieli napaść, czy coś, to nie mieliby co napadać, bo większość kociąt i młodych terminatorów i, o, starszych, byłoby tam, razem z wojownikami którzy mieliby ich chronić, albo coś, nie wiem - wymruczała. No i już się rozmarzyła i zaczęła w głowie tworzyć zupełnie nierealistyczne obrazy tamtejszych terenów. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 81 (XII)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 896
Przywódca | - To prawda, ale ważne, żeby się jakoś dogadywać! Ja na przykład ze swoim rodzeństwem bardzo lubię wychodzić na różne spacery czy patrole i można powiedzieć, że jesteśmy dość blisko. A ty? - zadał pytanie, jednocześnie chcąc podpytać o relacje kotki z rodzeństwem. Na wstępie brzmiało, jakby się niezbyt między sobą dogadywali ze względu na różnice charakterów, ale mogło być to jedynie złudne wrażenie. - A wiesz, trochę się już żyje. A szczególnie mam słabość do pięknych, wygadanych kotek - odpowiedział, przymykając lekko ślepia i obdarowując rozmówczynię szerszym uśmiechem. O, taki komplement. Kotki są często niedowartościowane, a Żar lubił podnosić ich poczucie własnej wartości, chociaż pomimo braku komplementów te nie wydawało się jakieś szczególnie niskie. Przynajmniej u gromowych wojowniczek, które brak komplementów za urodę odbijają sobie komplementami na temat ich umiejętności łowieckich czy walki. - Ale w sumie taki drugi obóz by mógł tylko osłabić klan. Wiesz, więcej terenów do patrolów, a starszych i kocięta oraz terminatorów też musiałoby być chronionych. I jak by było poza granicami terenów, to praktycznie powstałby nowy klan, bo praktycznie nikomu by się nie chciało tam chodzić -odpowiedział z chichotem, wcześniej poświęcając chwilę na analizę pomysłu szylkretki. Nie był on zły, bo ochrona kociąt i starszych była priorytetem, ale rozdwajanie ich i tak nikłych sił na dwa obozy mogłoby przynieść zgubne efekty. Czasem nawet Żar potrafił myśleć strategicznie i mu się coś udawało wykombinować, ale nie szczycił się tymi umiejętnościami jakoś zbyt mocno. W klanie i tak było sporo osób inteligentniejszych od niego i chłodniej kalkulujących ryzyko podejmowanych akcji, bo czasami rudzielec tracił nad sobą panowanie i nie myślał o tym, co mówi. Szczególnie jeśli by chodziło o jego rodzinę. - Ale za to na pewno możemy odkryć coś niezwykłego! Kto wie, co skrywają te góry. Ale na razie trzeba zadbać o to, by klan był bezpieczny, bo jest strasznie dużo drapieżników na terenach i trochę się boję o terminatorów - dodał do deprymującej odpowiedzi nieco pozytywnego wydźwięku, posyłając wojowniczce uśmiech. Miał nadzieję, że w ten sposób poprawi jej humor po braku przytaknięciu dla jej pomysłu i cicho liczył na to, że Rwąca się nie obrazi. |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 377
Wojownik | - Noo, dogaduję się z nimi, jasne! Tylko Jezioro ma ciekawsze rzeczy do roboty, niż choćby chodzenie ze mną na spacery. Często poluje, patroluje, chodzi na treningi, no i no, a Wilczyca... Uch, no, ona też często... Robi różne rzeczy. Żyje gdzieś w tle, wychodzi samotnie, nie ze mną, więc nie można powiedzieć, że się nie dogadujemy czy coś, tylko po prostu... Spędzamy razem mało czasu? - rzuciła, delikatnie wzruszając barkami. Trochę się już przyzwyczaiła, że rodzeństwo nie ma dla niej dużo czasu, ale jak już mieli dla siebie czas to najchętniej zasypałaby ich historiami ze swojego życia, powypytywałaby ich o wszystko... Zwyczajnie uwielbiała z nimi spędzać czas jak już udało im się zgadać, o. Tyle. - Czyli jakich, żadnych tu nie widzę? - rzuciła żartobliwie, rozglądając się dookoła, by ukryć nieco zawstydzenie, które się w niej aż zagotowało, bo raczej nie przywykła do komplementów w swoją stronę. Ba, rzadko komukolwiek dawała dojść do słowa i większość dni spędzała na samotnych spacerach, więc teoretycznie nikomu nie dawała do tego nawet, hm, przejść. Także każdy taki komplement nieco ją zawstydzał, ale pf, niedoczekanie by dała po sobie to poznać. Lekko cofnęła uszy i mruknęła coś na potwierdzenie słów kocura, że się z nim zgadza, bo faktycznie, teoretycznie dawało im to bezpieczeństwo, bo drugi klan nie wiedział, że mają dwa obozy, ale z drugiej część wojowników musiałaby siedzieć w jednym a część w drugim, a czy mogli sobie pozwolić na takie rozdzielenie sił? Chyba... Chyba niekoniecznie. Niemniej, szybko zapomniała o tych smutkach, bo po jej głowie zaczął już krążyć jakiś lepszy pomysł na rozwiązanie tego problemu, a po chwili kocur zmienił trochę temat, na co szylkretka od razu się ożywiła. - Prawda?! Teoretycznie jeszcze nie byłam w górach, tylko je widywałam z daleka, więc kto wie, co kryją te tereny?! Może jakieś fajne skarby, które udałoby się nam tutaj przytargać i każdy by nam gratulował i zazdrościł, ha! Albo, albo, jakieś nowe zwierzę byśmy odkryli! Takie do jedzenia. Łatwe do upolowania, ale całkiem duże, żeby mógł się tym najeść każdy z obozu, o! - zaczęła fantazjować nim nie doszedł do niej sens słów kocura, bo wtedy na moment się zacięła, z otwartym pyskiem i zerknęła na rudego. - Dużo drapieżników? Tutaj? Spotkałeś już jakiegoś? Ja szczerze jeszcze nie miałam okazji i aż mnie trochę zdziwiło to stwierdzenie, bo... Jasne, że to nowe tereny i pewnie te wszystkie borsuki nie ogarnęły jeszcze, że teraz wprowadziły się tu koty i mają spadać, ale szczerze, jeszcze żadnego nie widziałam! A ty? Walczyłeś już z jakimś? Przegoniłeś jakiegoś? - spytała, jej oczy zaczęły się nieco świecić z podekscytowania na jakąś super historię przegnania groźnego drapieżnika z ich ziem, a sama kotka pochyliła się nieco do przodu omal nie wypadając z legowiska prosto na pysk. |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 81 (XII)
Matka : Słoneczny Blask [*]
Ojciec : Trzaskający Mróz [*]
Mistrz : Trzaskający Mróz [*]
Partner : Tęczowa Chmura
Wygląd : Rudy, klasycznie pręgowany kocur o krótkiej sierści z małą ilością bieli (pysk, pierś do połowy brzucha oraz na łapach i boku ciała) z jadowicie zielonymi oczami. Nieco powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wzrost, budową przeciętny, chociaż umięśniony. Charakterystyczne dla niego cztery ciemniejsze pręgi o kolorze pręg na boku wraz z białymi znaczeniami zahaczającymi o nie oraz dwie większe plamy na bokach pyska.
Multikonta : Kozi Klif [KR] | Renifer [PWŁ], Poranna Zorza [GK]
Autor avatara : pliszka
Liczba postów : 896
Przywódca | - Oh. Proponowałaś jej wspólne wyjścia? - zapytał, nie rozumiejąc trochę perspektywy Rwącej. On nigdy nie miał problemu z tym, by zaproponować Trzask czy Ogórkowi wyjście. Inna sprawa, że jego rodzeństwo raczej nie miało innych obowiązków, prócz tych podstawowych oczywiście. No i Ogórek często trafiał do lecznicy, ale teraz strasznie dużo czasu spędza ze swoją partnerką, Mętną. Ciekawe, czy się coś ciekawego między nimi kroiło, czy to po prostu takie wrażenie. - Bo nie ma tu kałuży, w której mogłabyś się przejrzeć - odpowiedział z dużą dozą pewności siebie, nie dając się zbić z tropu odpowiedzi kotki. Nie była to może najlepsza riposta, jaką mógł zarzucić, ale nawet nie bardzo nad nią myślał, po prostu palnął coś, co pierwsze przyszło mu na myśl. Jego niewyparzona gęba czasami potrafiła zdziałać wiele dobrego, ale w większości przypadków stanowiła źródło kłopotów. - Ja podobnie. I myślę, że rzadko który kot przekraczał granicę, by tam pójść. I no! A nawet jeśli byśmy nie przynieśli żadnej nagrody, to pewno tam są niesamowite widoki i tereny! Kto wie, może lepsze od tych tutaj - powiedział, jednocześnie myśląc o tych skarbach lub zwierzynie, którą mogliby napotkać. Inna sprawa, że zwierzyna występowałaby pewno na terenie nienależących do nich i albo by musieli poszerzyć granicę, włączając górski szlak w swoje tereny, albo by ryzykowali i polowali na terenach, które mogły należeć do samotników. - Mhm, niestety. Spotkałem parę, przegoniłem to, co byłem w stanie, ale nadal jeszcze nie ogarnęły, że to nasze tereny. Mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni, bo strach terminatorów samych puszczać, a za niedługo miot Małej Mrówki będzie mianowany - odpowiedział na pytanie o drapieżnikach, jednocześnie marszcząc lekko brwi w zastanowieniu. Zdecydowanie obecność drapieżników nie była im na łapę, ale Żar miał wrażenie, że i tak było ich mniej, niż podczas oznaczania granic. Istniało więc prawdopodobieństwo, że będą mogli bezpiecznie się poruszać po swoich terenach już za niedługo. - Dobra, na mnie już pora. Bardzo miło się gadało i liczę na jakąś wspólną wyprawę w przyszłości. Pa! - pożegnał się, delikatnie smyrając końcówką ogona bok kotki w pożegnalnym geście, rzucając jej jeszcze ostatni uśmiech, nim odszedł z legowiska wojowników i ruszył wypełniać swoje obowiązki. Jakby mógł, to by rozmawiał z wojowniczką dłużej, ale no, niestety. Miał jednak nadzieję, że będą mogli się w bliższej przyszłości spotkać i znowu lekko ze sobą porozmawiać. Rwąca była gadułą i przyjemnie jej się słuchało.
zt |
| | Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 105 [III]
Matka : Płotkowy Potok [*]
Ojciec : Skołtuniony Ogon [*]
Mistrz : Falująca Trawa
Wygląd : Niskiego wzrostu, długowłosa kocica o trójkolorowej (czarno-biało-rudej) barwie futerka. Dość chuda, drobna. Złociste oczy.
Na czubku głowy, przy nosie, oraz na grzbiecie i ogonie przeplatają się rude i czarne plamy, gdzie na tych rudych widać niewyraźne, tygrysie pręgowanie. Cała reszta ciała biała.
Multikonta : Trzcinowy Brzeg [KRz], Zamglone Jezioro [KG]
Liczba postów : 377
Wojownik | - No pewno! - rzuciła takim tonem jakby była co najmniej obrażona na kocura, że raczył w nią na tyle zwątpić. Doprawdy, należała do jednych z tych kotów, które jak już się przyczepiły do kogoś to nie bardzo chciały puścić, ale czasami, cóż, musiała pogodzić się z tym, że coś jej nie wychodzi. Ale tylko chwilowo! - Ale wiesz, jak to jest, nawet ona musi wypełniać swoje obowiązki i tak jakoś zawsze wychodziło, że się mijałyśmy, albo no - mruknęła z cichym westchnięciem, odwracając łeb. - Ale na pewno niedługo uda mi się ją złapać i coś z nią porobić, bo nie należę do tych, które szybko odpuszczają, wiesz, trzeba ją trochę, no, przycisnąć! - dodała już żywiej, bo w jej naturze nie leżało długie smucenie się i przejmowanie sprawami, na które niekoniecznie miała wpływ. Jasne, że nawet jej zdarzało się tracić poczucie humoru, ale nie na długo i zazwyczaj już po chwili raczyła wręcz zapominać o tym, co złe. Zagryzła delikatnie policzek od środka słysząc ripostę kocura, nie do końca pewna jak powinna na to zareagować. Zrobiło jej się przyjemnie ciepło w środeczku, a policzki nieco zaczęły ją palić. Po raz, huh, pierwszy od dawna zabrakło jej słów, zabrakło jej jakiejś odpowiedzi, więc jedynie delikatnie się uśmiechnęła, dając mu znać, że wow, miło jej za ten komplement i dziękuje. - Nooo! I będziemy pierwszymi takimi śmiałkami, znajdziemy coś fajnego i przyniesiemy tutaj, kto wie, może tam, za górami, są jakieś większe myszy i króliki i łatwiej będzie nam wyżywić klan?! - zaczęła dalej wymyślać, strzygąc uszami z podekscytowania. - Albooo... - zaczęła, rozmarzając się. Ale, niedługo potem temat zszedł na samotników, a szylkretka, choć było to niemal niemożliwe do osiągnięcia, nieco spoważniała. Sama jeszcze nie spotkała żadnego, a przynajmniej nie na tych terenach, ale widocznie roztaczała dookoła jakąś aurę, przez którą wszystkie drapieżniki obchodziły ją z daleka, ha! Ale faktem było, że skoro sam Żar przepędził ich już trochę, a faktycznie niedługo miało być mianowane nowe pokolenie to... To nieciekawie, zdecydowanie nieciekawie. Zanurzyła się na chwilę w rozmyśleniach, ale nie zajęło jej to długo, choć może to i dobrze, bo jeszcze przegrzałaby się jej makówka, bo kocur uznał, że musi już lecieć. Uśmiechnęła się do niego promiennie, obserwując go uważnie jak się zbiera. - Z tobą też miło się gadało! Następnym razem jak się spotkamy koniecznie trzeba iść pozwiedzać! - rzuciła, wyszczerzając białe ząbki w uśmiechu, po czym, odprowadziwszy go wzrokiem, wróciła do jedzenia, bo przecież po to tu przyszła - jeść!
[zt.] |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 37
Matka : Sarnia Skórka [NPC] (?)
Ojciec : Wilk [NPC] (?)
Mistrz : Dziczy Grzbiet [NPC] (*)
Partner : twoja stara
Wygląd : Wysoki, szczupły, czarny jednolity kocur o długim futrze bez ani grama bieli. Po walce z łasicą na treningu ma bliznę przechodzącą przez prawe oko. Tęczówki Kruka mają barwę jadowitej żółci.
Multikonta : Gwieździsta Noc
Autor avatara : https://www.instagram.com/karvahelvetti/
Liczba postów : 264
Gwiezdny Klan | Od czasu do czasu każdy potrzebował odpoczynku. Nawet Kruk, który raczej starał się nie przemęczać. Lubił spędzać czas w legowisku wojowników, dlatego jeśli akurat nie unikał Mroźnego Poranka, to można było go z łatwością znaleźć właśnie tutaj. Tym razem najpierw podszedł do stosu zwierzyny, wyciągnął z niego popielicę i z szarym gryzoniem w zębach udał się do Głębokich Tuneli. Część z jego ulubionych miejsc była obecnie zajęta przez inne koty, więc Kruk przeszedł w okolicę Wiszących Korzeni i położył się pod nimi, kładąc popielicę między swoimi łapami. Kocur powoli zaczął się nią delektować, odrywając kęs za kęsem, licząc przy okazji na to, że najdzie go jakieś interesujące towarzystwo. Od tych sprawa przywódczych czasami nie miał ochoty na integrowanie się z klanowiczami, ale dzisiaj chętnie by z kimś porozmawiał.
/ktokolwiek _________________ |
| | Pełne imię : Jaśmin
Grupa : Płeć : kotka
Księżyce : 12 księżyców
Matka : Burzowa łapa (NPC)
Ojciec : Mroźny poranek (NPC)
Wygląd : Niska, drobna, niebiesko-szylkretowa kotka o długiej, nie za gęstej sierści, u której kremowa barwa zachodzi na uszy, prawą część pyska i lewą łapę, ogon, tył ciała i tylną prawą łapę, po lewej stronie kremowy rozciąga się na brzuch. Na piersi, brzuchu i części pyska ma białą plamę. Posiada szaro-niebieskie oczy, jednak w lewej tęczówce ma brązową plamkę.
Multikonta : Pył, Żywica
Liczba postów : 72
Gwiezdny Klan | Kotka, można powiedzieć, miała dość siedzenia w jednym miejscu. No bo ileż można. Rodzeństwo zazwyczaj znajdywało sobie coś do roboty, chodziło po przeróżnych miejscach czy zaznajamiało się z innymi kotami. Jaśmin natomiast, zamiast chodzić gdzieś z nimi, czy nawiązywać jakieś więzi, zdychała wewnętrznie przez brak możliwości legalnego wyjścia z obozu. Już sobie wszystko obmyśliła. Uznała więc, że bycie terminatorem to najlepszy czas, jaki kot posiada w życiu. No bo tak, kociak nic nie robi, a jedyne co może to trzymać się bezpiecznych miejsc. Co w tym ciekawego? Wojownik ma już nadmiar obowiązków (a przynajmniej według kotki) i za dużo odpowiedzialności. A starszyzna to już koniec przygody. Kotka nie chciała się starzeć. Widok jej przyszłej, marudnej i narzekającej na pogodę, wprawiał niebieskooką w zażenowanie i niesmak. O tak, bycie terminatorem to najlepszy czas. Nie za młodo ale nie za staro! Z tą myślą, penetrowała głębokie tunele. Wtem przykucnęła gwałtowanie, chcąc się schować, jakby cokolwiek to dało. Czyżby ten czarny kot był... przywódcą? O, tak, to on! Oh gwiezdni, i co teraz? Nie chciała narobić ojcu wstydu, mimo że chęć wycofania się była przeogromna. - D- dzień dobry! - przywitała się końcowo, podnosząc się znad ziemi. Trzeba się chyba jakoś reprezentować, prawda? |
| | Grupa : Płeć : kocur
Księżyce : 37
Matka : Sarnia Skórka [NPC] (?)
Ojciec : Wilk [NPC] (?)
Mistrz : Dziczy Grzbiet [NPC] (*)
Partner : twoja stara
Wygląd : Wysoki, szczupły, czarny jednolity kocur o długim futrze bez ani grama bieli. Po walce z łasicą na treningu ma bliznę przechodzącą przez prawe oko. Tęczówki Kruka mają barwę jadowitej żółci.
Multikonta : Gwieździsta Noc
Autor avatara : https://www.instagram.com/karvahelvetti/
Liczba postów : 264
Gwiezdny Klan | Kruk powoli przesuwał wzrokiem po Głębokich Tunelach, gryząc swoją zdobycz i przeżuwając kolejne kęsy, kiedy na horyzoncie zobaczył niebieską szylkretkę - kociaka. Musiała być córką Mroźnego Poranka, bo tylko jego kocięta były w tym wieku. Nie przepadał za kociętami, ale ta tutaj niby zaraz miała mieć swoją ceremonię na terminatora, więc może nie będzie tak źle? Lekko uniósł brwi i spojrzał prosto na Jaśmin swoimi jadowicie żółtymi ślepiami. — Cześć — mruknął nieco oschle. Nie wiedział za bardzo jak się... zachowywać w kontaktach z kociętami? Co powinien powiedzieć? Jakie tematy poruszać? Czy na pewno zrozumie wszystkie rzeczy, o których będzie mówił? Mimo wszystko nie chciał na razie urywać tej rozmowy na tak wczesnym etapie. Ciekawiło go, czy takie kocięta są już w miarę akceptowalne, jeśli chodzi o kontakty. Logika podpowiadała mu, że raczej tak - niewiele je różniło od świeżych terminatorów. — Niedługo twoja ceremonia na terminatora. Czekasz? — zagadał, żeby nadać jakiś kierunek temu spotkaniu. _________________ |
| | | |
| |