INFORMACJE PODSTAWOWE
Zapraszamy do rezerwacji miejsc w miocie postaci NPC w Klanie Rzeki!
Rodzicami zostali samotnicy: Dym i Maciek. Mają 4 kocięta. Miotem opiekuje się Czarnostopy [NPC] i Suchy Nos [NPC].
MATKA
DYM
Wiek w momencie śmierci (początek marca): 42 księżyce
Wygląd:
Duża, masywna, puchata kocica o nieco płaskiej mordce i sporej ilości blizn. Dym, bo tak nazwał ją ojciec, poza nabytymi w przeszłości bliznami, charakteryzuje się również poprzez futro, które poza widocznych, kremowych plam na pysku oraz trzech z czterech łap, jest specyficzne. W większości czarne bez wyraźnie zarysowanego pręgowania, posiada jasnoszare prześwity na a kryzie, bokach, brzuchu oraz na spodzie ogona. Na jej kryzie, części pyska (wargi i lewy policzek) czy też stopach i palcach znajduje się mało rzucająca się w oczy biel. Kotka posiada bladozielone ślepia, trójkątne uszy, szeroki kark i barki, a do tego ciężki chód i pozornie groźny wyraz mordki. Największą bliznę posiada na barku i tylnej prawej łapie. Umaszczenie: czarny dymny szylkret z bielą na ok. 1/4 ciała Autor zdjęcia: fluffymuffinpumpkin |
Charakter:
Groźny wygląd myli - Dym była najkochańszą, najcieplejszą i najsłodszą kotką która stąpała kiedykolwiek po terenach Doliny. Zawsze była chętna do pomocy, wesoła i uśmiechnięta; no po prostu do rany przyłóż. Nie oceniała kotów po wyglądzie, a czynach, chociaż i tutaj była dość wyrozumiała i otwarta na wyjaśnienia czy przeprosiny. Niesamowicie rodzinna i - niestety - dość głupiutka i kochliwa. Gdy była młodsza, jej serce biło szybciej przy każdym kocie, który był dla niej minimalnie miły. Te dwie cechy przyprawiły koteczce wielu problemów, z których wychodziła tylko dzięki dziwnemu szczęściu i pomocy swojego starszego brata, Pożaru, który sprawował nad nią pieczę. Mimo wielu zawodów miłosnych, Dym nie dała się złamać i optymistycznie spoglądała zarówno w przyszłość jak i na nowo poznawane koty, nie mogąc sobie wmówić, że każdy chce zrobić jej krzywdę czy wykorzystać.
Historia:
Córka Mgły i Bażanta. Zmarła przez powikłania podczas porodu swojego pierwszego miotu z Maćkiem.
OJCIEC
MACIEK
Wiek na koniec marca: 38 księżyców
Wygląd:
Średniego wzrostu długowłosy kocur o buro-białej sierści i ciemnych, klasycznych pręgach. Maciek jest idealną kopią swojego ojca - poza średnim wzrostem, posiada krępą, dobrze zbudowaną posturę, wyćwiczone i widocznie zarysowane mięśnie, które nawet pod długą, lekko skołtunioną sierścią dalej pozostają widoczne. Ma grubsze łapy i duże stopy, długi, skołtuniony ogon i pokaźną, puchatą kryzę. Czymś charakterystycznym dla tego kocura jest niewątpliwie fakt, że jego uszy są oklapnięte, a mordka z samego wyrazu wydaje się dość smętna. Posiada on ciemnozłote, okrągłe ślepia, mały, różowy nos i powykrzywiane wąsiska. Umaszczenie: bury klasycznie pręgowany z bielą na ok. 50% ciała Autor zdjęcia: Patrick Boury |
Charakter:
W przeciwieństwie do swojej zmarłej partnerki, Maciek nigdy nie był otwartym i gadatliwym kocurem, chociaż co do jego gadatliwości... to cóż, wrócimy za moment. Buras już od kociaka był nieco zahukany, cichy i wycofany. Nie integrował się z rodzeństwem ani rodzicami, wolał samotne zabawy bądź obserwacje robaków czy też ptaków. Bał się praktycznie wszystkiego. Od trzepotu skrzydeł, po piski i krzyki własnego rodzeństwa. Często płakał i chował się przed wzrokiem każdego, kto chciał do niego podejść bądź pocieszyć. Z wiekiem wyrósł jednak z tego typu odruchów, chociaż pozostał tym samym wrażliwym i cichym kocurem. Gdy tylko dorósł i zaczął żyć na własną łapę, stał się kocurem niezwykle ostrożnym, nieufnym i uważanym za dziwaka. Mało się odzywa, nigdy pierwszy nie podchodzi, unika dużych skupisk kotów, boi się wykłócać i bardzo łatwo go zdominować w dyskusji, jak już komukolwiek uda się go do takowej zmusić. Jednak pod płachtą tego wiecznie ostrożnego i przerażonego kocura kryje się kochający i uczciwy kot, który... po prostu czuje się niezrozumiany przez innych jak i samego siebie. Gdy komuś uda się do niego zbliżyć i jakoś zmobilizować kocura do otworzenia się, zobaczy, że Maciek jest tak naprawdę naprawdę wspaniałym i wiernym towarzyszem.
Historia:
Syn Cegły i Kosa.
HISTORIA PARY I MIOTU
Dym i Maciek poznali się przypadkiem, gdy szylkretowa kotka wraz ze swoim bratem, Pożarem, przywędrowali w okolice Zielonych Grzbietów w poszukiwaniu nowego rewiru dla siebie i swojego młodszego rodzeństwa. Akurat tak się złożyło, że rodzina Maćka zamieszkiwała pobliską część Dzikiego Sadu i przybycie nowych sąsiadów nie umknęło ich uwadze, ba, nawet ich przepędzili, zmuszając Dym, Pożara i trójkę młodszych kociąt do wycofania się nieco dalej, a mimo to, Dym udało się nawiązać minimalny kontakt z o 6 księżyców młodszym od siebie Maćkiem. Krótka, jednostronna wymiana zdań sprawiła, że Maciek nie mógł przestać myśleć o tej jednej kotce, która mimo strasznego wyglądu była pierwszą, która nie uznała go za dziwaka.
Zaczynając jednak od początku. Dym przyszła na świat w mieście, a wraz z nim jej brat Pożar. Ich matka odeszła od nich krótko po tym, jak przeszli na stały pokarm i pozostali pod opieką ojca, który dość szybko znalazł sobie następną partnerkę, Szałwię, i przestał się nimi interesować. Kocica również nie była zbytnio chętna do niańczenia kociąt swojego nowego partnera, dlatego też Dym i Pożar byli w większości zdani sami na siebie. Bażant w chwilowym przebłysku zainteresowania w kierunku kociąt, poprosił swojego brata, Błoto, o pomoc w ich wychowaniu, co oznaczało, że cała odpowiedzialność za nie spadła właśnie na nieco starszego samotnika. Podrzucenie kociąt bratu Bażant tłumaczył niechęcią do nadstawiania karku za, w swoich oczach, głupią Dym, która dość często pakowała się w różne kłopoty, z których wyciągał ją Pożar. Zresztą, przebywanie pod okiem Błota wyszło rodzeństwu na lepsze. To on nauczył ich większości potrzebnych umiejętności takich jak polowanie czy zalążki walki. Dym i Pożar przebywali u wuja kilka miesięcy, a gdy skończyli mieli trochę ponad rok Szałwia urodziła trójkę kociąt. Wówczas Bażant poprosił swoje - już dorosłe - kocięta o powrót i pomoc w zajmowaniu się nimi. Dym przyjęła te propozycję bardzo optymistycznie, gdzieś w swoim wnętrzu widząc w tym okazję co pojednania i odbudowy relacji z ojcem. Pożar był bardziej sceptyczny, wyczuwając w tym jakiś podstęp, mający na celu wykorzystanie ich, a nie pogodzenie się, i cóż, nie mylił się. Ów opieka skończyła się bowiem tym, że Bażant i Szałwia w pewnym momencie wyszli na polowanie i z niego nie wrócili, opuszczając miasteczko i zostawiając ich z kociętami. Gdyby nie to, że Dym ochoczo i z wielką radością wzięła na swoje barki wychowanie swojego młodszego rodzeństwa niczym matka, a Pożar wraz z Błotem zajmowali się resztą obowiązków, mogłoby być im ciężko.
Mniej więcej w tym samym czasie, młody, jedenastomiesięczny Maciek przybył wraz ze swoją grupą rodzinną w okolice Lepkich Jodeł, gdzie też osiedli na stałe. Urodził się wiele dni drogi od doliny, chociaż nie bardzo pamiętał gdzie konkretnie i jak wyglądało miejsce w którym przyszedł na świat i spędził pierwsze księżyce życia. Jego rodzice, Cegła i Kos, prowadzili koczowniczy tryb życia, a grupa w której się znajdowali była po prostu wielopokoleniową, jedną wielką rodziną. Sam Maciek miał aż 7 rodzeństwa, przez co nie miał zbyt wielkiej szansy na uzyskanie zainteresowania swoich rodziców, a o reszcie grupy nawet nie wspominając. Jego charakter i małomówność również nie ułatwiała mu zadania, a, choć tego nie pokazywał, chciał by go zauważyli i się nim zainteresowali. Kiedyś nawet w przypływie zwykłej głupoty postanowił samodzielnie oddalić się i zapolować, co skończyło się dla niego bliskim spotkaniem z lisem, z którego ledwo uszedł żywy. Od tamtej pory jego status w grupie zmienił się z "małomównego dziwaka" na "bezużyteczną kupę futra". Zaczął się oddalać od rodziny, wybywać z prowizorycznego obozu na długie, samotne spacery i... właśnie podczas jednego z nich napotkał Dym.
W mieście zaczęło w tym czasie być krucho z jedzeniem. Ostatnie plony były dość mizerne i nawet ludzie zaczęli głodować, a to zmusiło Dym, Pożara i trójkę ich młodszego rodzeństwa do podjęcia dość ryzykownej decyzji, podsuniętej przez Błoto. Opowiedział im on o żyznych ziemiach znajdujących się daleko za Suchą Wodą, w Międzyrzeczu. Po długich rozmowach i wielu wątpliwościach, ostatecznie zdecydowali się spróbować życia w innym, nieznanym miejscu, które miało obfitować w zwierzynę. W taki oto sposób po dłuższym czasie wędrówki i paru problemach, cała piątka dotarła w okolice zachodniej części Zielonych Grzbietów, gdzie zostali pokierowani przez wuja, choć koniec końców, z uwagi na mieszkającą nieopodal inną grupkę, przenieśli się jeszcze dalej, na wschodnią część Grzbietów. Udało im się zbudować kilka ciepłych legowisk, a Pożar bez większych problemów łapał zwierzynę potrzebną do wykarmienia siostry i kociąt. Sama Dym, gdy kocięta nieco podrosły, udawała się na polowania i podczas jednego z nich, natknęła się na przestraszonego jej widokiem kocurka, którego ledwo udało jej się uspokoić. Nie zamienili zbyt wielu słów - Maciek szybko od niej uciekł, jednak nie mógł o niej zapomnieć i mimo lęku i wielu myśli, prawie codziennie wymykał się w to jedno konkretne miejsce by móc natykać się na Dym. Od spotkania do spotkania, Maciek zaczął się coraz bardziej otwierać i przekonywać do Dym, która już od jednego z pierwszych spotkań, została zauroczona jego tajemniczym, ostrożnym charakterem. Niestety, podczas jednego z takowych spotkań, zostali nakryci przed dwójkę starszych brać Maćka, co eskalowało do tego, że jego grupa nakazała Dym i jej rodzinie natychmiast wynieść się z Zielonych Grzbietów. Ku zaskoczeniu matki Macka, Cegły, ten zamiast przytaknąć jej i również dołożyć się do przepędzenia "intruzów" oznajmił, że odchodzi z nimi, a Dym jest dla niego ważniejsza niż ci, którzy skreślili go od urodzenia.
W ten oto sposób Maciek wraz z Dym i jej rodziną wyruszyli na poszukiwania nowego domu. Zdecydowali się osiedlić nad Gęsią Szyją w pobliżu Powalonego Pnia, ale od strony Szramy, aby być w oddaleniu od rodziny Maćka, do której ten ani myślał wracać, a także w bezpiecznej odległości od innych grup kotów. Mijały miesiące, Dym i Maciek już oficjalnie związali się i nazywali partnerami, a młodsze rodzeństwo kocicy wyruszyło w poszukiwaniu własnych rewirów. Pozostał z nimi tylko Pożar, który po dwóch księżycach od pożegnania ostatniego kociaka z młodszego miotu zdecydował się też wyruszyć w świat. Sami Dym i Maciek żyli sobie spokojnie i szczęśliwie na małym, ale własnym rewirze. W pewnym momencie Dym powiadomiła swojego partnera o tym, że spodziewa się kociąt, co ten przyjął z radością, ale i sporymi dawkami niepokoju. Obawiał się zmian i ojcostwa, jednak widok przeszczęśliwej partnerki nieco koił jego rozterki. Do czasu. Na kilka dni przed porodem, Dym zaczęła się źle czuć. Maciek w tej sytuacji chciał jak najszybciej znaleźć kota, który znałby się na ziołach, jednak Dym zapewniała go, że wszystko jest w porządku i to naturalne. Mimo tego, przeszedł się do okolic Dzikiego Sadu, aby poprosić Szadź o pomoc, gdyby coś poszło nie tak. Ta po sytej zapłacie pod postacią kilku wróbli zgodziła się i nawet na kilka dni przeniosła się wraz ze swoją partnerką, Lilią, bliżej legowiska ciężarnej Dym, by być na wyciągnięcie łapy. Gdy przyszedł dzień rozwiązania, coś poszło mocno nie tak - Maciek był zmuszony biec jak najszybciej po Szadź, która, gdy dotarła na miejsce, ledwo uratowała osłabioną Dym.
Następne dni były ciężkie. Szylkretowa kotka była ledwo żywa i osłabiona, a sama Szadź nie wróżyła jej zbyt dobrze. Niestety, jej pesymistyczne diagnozy ziściły się, gdyż po upływie ledwo pół księżyca od porodu Dym zmarła. Maciek długo nie mógł otrząsnąć się z szoku, jednak wygłodniałe piski kociąt zmusiły go do zepchnięcia żałoby na bok. Postanowił zabrać kocięta do swojej rodzinnej grupy, gdzie spędził tylko kilka dni. Wtedy jeden z jego braci zapytał co ten planuje, a gdy Maciek milczał, został mu podsunięty dość drastyczny pomysł, na który... w desperacji przystał. Jego brat zaproponował mu pomoc w podrzuceniu kociąt do jednego z klanów zamieszkujących dolinę. Chociaż Maciek był temu przeciwny wiedział, że w pojedynkę nie da rady zapewnić swoim kociętom bezpieczeństwa, a nie chciał ich zostawiać w grupie w której sam nie czuł się szczęśliwy i w której nie otrzymałyby wystarczającej w jego odczuciu opieki. Dlatego też poprosił brata, by ten przeszedł się i wypytał na granicach ów klanów czy znajdzie się kot chętny do opieki nad kociętami; i znalazł się. Brat Maćka, Głaz, dotarł aż do granicy z Klanem Rzeki od strony Oka Gór, gdzie napotkał Czarnostopego, który w zaskoczeniu i lekkim niedowierzaniu, po rozmowie z Krzywą Gwiazdą, zgodził się na przejęcie 4 kociąt. Po upływie dwóch, może trzech dni, na klanowej granicy zjawił się Maciek u boku z Głazem, a z pyszczkach nieśli wspomniane kocięta, mające ledwo księżyc. Bury z bólem przyglądał się jak Czarnostopy wraz z Suchym Nosem nieśli jego kocięta w głąb terenów rzeki, prosto do obozu. Obiecał sobie, że będzie tu wracał i tak też robił: nigdy jednak nie podchodząc zbyt blisko, czeka, aż jego kocięta podrosną i będzie mógł je zobaczyć. Nawet z daleka.
Kociętami po przyjęciu do Klanu zajął się właśnie Czarnostopy, który zaskakująco szybko się przywiązał do najmłodszych członków klanu. W końcu jego partnerka, Zajęcza Skórka, była z nim w ciąży, kiedy zmarła w pożarze... a Wirujący Liść przewidywał wówczas, że urodzi trójkę lub czwórkę kociąt, a tu pod jego opiekę trafiła właśnie czwórka kociaków. Już pomijając więc ten argument, że kocięta po prostu potrzebowały kogoś, kto się nimi zaopiekuje, złocisty miał dodatkową motywację. W stosunku do kociąt ten nieszczególnie emocjonalny kocur... zmiękł, i to mocno. Czasami zachowuje się, jakby bał się, że zrobi krzywdę kociakom, ale stara się być dobrym, wspierającym „ojcem”, chociaż jednocześnie nie ukrywa przed nimi prawdy o ich pochodzeniu. Ba, jeśli dzieciaki o to spytają, jest gotów podzielić się z nimi całą historią, jaką opowiedział mu Maciek, włącznie z opisem tego, jaka była ich matka. Rzecz jasna, kocięta są tak młode, że nie mają większych problemów z przystosowaniem się do nowego środowiska, ale Czarnostopy jest gotów do cierpliwego odpowiadania na wszelkie pytania, a także stara się im wpoić lojalność wobec Klanu Rzeki. Jednocześnie w wychowaniu kociąt udział bierze Suchy Nos, doświadczona już po swoim pierwszym miocie; wspiera Czarnostopego i same kociaki, opowiada im historie, a czasem nawet wprowadza dyscyplinę, gdy trzeba.
OPIEKUNOWIE MIOTU
• CZARNOSTOPY
• SUCHY NOS
INFORMACJE NA TEMAT KOCIĄT
W momencie pojawienia się miotu kocięta mają 1 księżyc, zaczynają wychodzić z kociarni, poznawać obóz i koty i uczyć się o otaczającym je świecie. Na koniec marca kocięta będą w wieku 2 księżyców.
Zgodnie z zasadami genetyki kocię może mieć jedno z wymienionych umaszczeń:
• czarny jednolity, czarny dymny, czarny pręgowany (bury), czarny srebrny pręgowany, czarny srebrny szynszylowy/cieniowany;
• niebieski jednolity, niebieski dymny, niebieski pręgowany, niebieski srebrny pręgowany, niebieski srebrny szynszylowy/cieniowany;
• rudy, rudy dymny, rudy srebrny pręgowany, rudy srebrny szynszylowy/cieniowany;
• kremowy, kremowy dymny, kremowy srebrny pręgowany, kremowy srebrny szynszylowy/cieniowany;
• czarny szylkret jednolity, czarny szylkret dymny, czarny szylkret pręgowany, czarny szylkret srebrny pręgowany, czarny szylkret srebrny szynszylowy/cieniowany;
• niebieski szylkret jednolity, niebieski szylkret dymny, niebieski szylkret pręgowany, niebieski szylkret srebrny pręgowany, niebieski szylkret srebrny szynszylowy/cieniowany;
• koty pręgowane mogą mieć jeden z następujących wzorów pręgowania: klasyczne, tygrysie, ticked;
• kocięta mogą być pozbawione bieli, lub mieć białe znaczenia pokrywające pomiędzy 1 a 100% powierzchni ich ciała, lub być całe białe.
Przykłady tych umaszczeń można znaleźć w ALBUMIE KOCICH UMASZCZEŃ.
Kocięta mogą być krótkowłose lub długowłose.
Dodatkowo dowolna ilość kociąt w tym miocie może mieć oklapnięte uszy (w rzeczywistości charakterystyczne dla rasy szkocki fold). Wszystkie kocięta rodzą się z prostymi, normalnymi uszami, ale u kotów z tą mutacją w wieku ok. księżyca końcówki uszu zaczynają opadać. Powstające zagięcie kształtuje się w pełni w wieku około 3 księżyców.
WYTYCZNE DO PISANIA KARTY POSTACI
Po zarezerwowaniu miejsca w miocie (należy napisać w tym temacie wiadomość) każdy chętny ma tydzień na napisanie Karty Postaci. Należy w tym celu wypełnić FORMULARZ KARTY POSTACI. Dodatkowo pamiętaj o umieszczeniu linku do gotowej Karty Postaci w profilu i uzupełnieniu wszystkich pół profilu dotyczących swojej postaci.
W historii postaci należy zawrzeć:
• informację o narodzinach jako samotnik, przyjęty w wieku ok. 1 księżyca do Klanu Rzeki,
• imiona rodziców: Dym i Maciek,
• imiona opiekunów: Suchy Nos i Czarnostopy,
• ilość kociąt w miocie 4/ilość rodzeństwa i imiona zaakceptowanych już postaci z rodzeństwa.
Polecamy zapoznanie się z PORADNIKIEM DLA POCZĄTKUJĄCYCH i PORADNIKIEM TWORZENIA POSTACI.
LISTA CHĘTNYCH
• Raniuszek - KP zaakceptowana
•
• Przepiórka - KP zaakceptowana
• Świergotek - KP zaakceptowana
Kolejność zgłoszeń nie wyznacza kolejności narodzin kociąt! Jeżeli w ogóle chcecie ją określać, co nie jest obowiązkowe, cały miot musi się dogadać i każdy musi się zgodzić na określoną kolejność.
ZAPRASZAMY DO REZERWACJI MIEJSCA I GRY
W przypadku jakichkolwiek pytań można pisać tutaj, na serwerze Discorda, bezpośrednio do członków ADMINISTRACJI lub w temacie PYTANIA I PROPOZYCJE